główne PUNKTY

1

Instytut Badań Edukacyjnych wycofał rekomendacje dotyczące prac domowych po ujawnieniu nieprawidłowości w procesie ich przygotowania.

2

Jedna z osób wskazanych jako współautorka dokumentu zaprzeczyła udziałowi w jego opracowaniu i wykorzystaniu jej nazwiska bez zgody.

3

Sprawa obnaża systemowy problem braku przejrzystości i rzetelności w działaniach instytucji podległych Ministerstwu Edukacji.


W Instytucie Badań Edukacyjnych doszło do sytuacji, która trudno nazwać inaczej niż kompromitacją państwowej instytucji odpowiedzialnej za naukowe wsparcie systemu oświaty. Z oficjalnej strony IBE przedwczoraj (3 listopada) zniknęły powszechnie krytykowane rekomendacje dotyczące prac domowych – dokument, który miał rzekomo „zrewolucjonizować” polską szkołę. W ich miejscu pojawiło się lakoniczne oświadczenie dyrekcji zapowiadające „ponowną analizę” całego projektu.

Jak przyznał sam Instytut, decyzję podjęto po ujawnieniu „niezgodnego ze standardami IBE sposobu procedowania” dokumentu. Innymi słowy – opracowanie, które miało być wynikiem eksperckiej debaty, zostało przygotowane z rażącym naruszeniem zasad rzetelności. W komunikacie pojawiły się przeprosiny wobec ekspertów i zapowiedź powtórzenia konsultacji, tym razem pod osobistym nadzorem dyrektora IBE.

Jednak najprawdopodobniej przyczyną tego nagłego zwrotu jest afera wokół Danuty Kozakiewicz, dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. Jej nazwisko znalazło się na liście autorów rekomendacji bez jej zgody. W rozmowie z TOK FM Kozakiewicz stanowczo oświadczyła: „wysłałam do IBE protest przeciwko wykorzystaniu mojego nazwiska. Absolutnie się na to nie zgadzam. Nie opracowywałam tych rekomendacji i nie popieram wielu zapisów”.

Dyrektorka wyjaśniła, że uczestniczyła jedynie w dwóch krótkich spotkaniach online, gdzie mogła wyrazić swoje opinie, ale nie brała udziału w tworzeniu dokumentu i nie wyrażała zgody na przypisanie jej autorstwa.

Warto dodać, że IBE wcześniej przygotowało raport dotyczący prac domowych, który miał stanowić podstawę do opracowania tych właśnie rekomendacji. Zestawienie danych, interpretacje oraz wnioski z tego raportu – często jednostronne i niepozbawione ideologicznego tonu – posłużyły do zbudowania narracji o konieczności „odciążenia” uczniów i zmiany podejścia do pracy własnej. Tymczasem zamiast rzeczywistej diagnozy problemu, raport stał się wygodnym pretekstem do forsowania biurokratycznego modelu edukacji, w którym wszystko ma być kontrolowane, ujednolicone i raportowane.

Przypomnijmy: usunięte już rekomendacje zakładały niemal całkowitą przebudowę pojęcia pracy domowej. Tradycyjne zadania miały zostać zastąpione tzw. „pracą własną ucznia” – dobrowolną, nieocenianą, wykonywaną samodzielnie (a nawet z pomocą sztucznej inteligencji), a jej zakres miał być ustalany między nauczycielami różnych przedmiotów.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast faktycznego wsparcia uczniów i nauczycieli, autorzy projektu chcieli narzucić kolejny biurokratyczny eksperyment. Takie pomysły nie tylko mnożą procedury i raporty, ale też ograniczają samodzielność uczniów i autonomię nauczycieli, wprowadzając chaos w miejsce porządku. Zamiast wzmacniać odpowiedzialność i indywidualny rozwój, tworzy się kolejną „strategię”, której wdrożenie wymaga formularzy, harmonogramów i koordynatorów – a nie pracy nad realnymi potrzebami dziecka.

Po ujawnieniu nieprawidłowości IBE w pośpiechu usunęło dokument, próbując ratować reputację. Ale to nie jest zwykła wpadka – to systemowa kompromitacja instytucji, która powinna być wzorem przejrzystości i naukowej rzetelności.

Tego rodzaju działania nie mogą przejść bez konsekwencji. Odpowiedzialność nie powinna spaść wyłącznie na autorów dokumentu. Nadzór nad IBE sprawuje Ministerstwo Edukacji Narodowej – a więc również minister edukacji oraz dyrektor departamentu odpowiedzialny za współpracę z Instytutem muszą ponieść odpowiedzialność za ten skandal.

Bo to, co się wydarzyło, nie jest błędem administracyjnym. To symboliczny obraz stanu całego resortu: więcej biurokracji, mniej samodzielności, mniej zaufania, mniej odpowiedzialności i manipulowanie wynikami – nawet tymi, które wcześniej samemu się „wytworzyło”. I to właśnie w imię „nowoczesnej edukacji”.

Dr Artur Górecki – dyrektor Centrum Edukacyjnego Ordo Iuris.

Źródło zdjęcia okładkowego: Adobe Stock

Wesprzyj nas

Czytaj więcej

Co dalej z pracami domowymi? IBE wycofuje rekomendacje po zarzutach manipulacji
5 listopada 2025

Co dalej z pracami domowymi? IBE wycofuje rekomendacje po zarzutach manipulacji

Opracowanie, które miało być wynikiem eksperckiej debaty, zostało przygotowane z…

Więcej biurokracji, mniej samodzielności uczniów. Nowe rekomendacje dotyczące prac domowych
4 listopada 2025

Więcej biurokracji, mniej samodzielności uczniów. Nowe rekomendacje dotyczące prac domowych

Wdrożenie propozycji IBE może skutkować dalszym spadkiem motywacji, samodzielności i…

Mit wahadła, czyli jak liberałowie paraliżują politykę
28 października 2025

Mit wahadła, czyli jak liberałowie paraliżują politykę

W zmaganiach o lepszą Polskę, w której liberalna rewolucja zostanie…

Ustawą uderzają w małżeństwo. Czas na kluczową bitwę w obronie rodziny!
23 października 2025

Ustawą uderzają w małżeństwo. Czas na kluczową bitwę w obronie rodziny!

Rozpad instytucji małżeństwa i państwowa promocja wolnego porzucania żony, męża…