główne PUNKTY
1
Reforma prawa oświatowego oczekuje na decyzję Prezydenta RP Karola Nawrockiego, który w najbliższych dniach rozstrzygnie, czy podpisze nowelizację czy skorzysta z prawa weta.
2
Minister edukacji Barbara Nowacka stwierdziła, że reforma zostanie wdrożona niezależnie od decyzji prezydenta, a ewentualne weto uznała za motywowane „ideologią”, określając działania oponentów mianem „szopki” i „pajacowania”.
3
Wypowiedź minister stanowi wyraz pogardy w stosunku do konstytucyjnych mechanizmów państwa oraz społecznego sprzeciwu wobec forsowanej reformy oświaty.
4
Proponowane zmiany w edukacji mają charakter ideologiczny i są wprowadzane bez rzetelnej debaty, dialogu społecznego oraz realnych konsultacji z rodzicami, nauczycielami i ekspertami.

W najbliższych dniach Prezydent RP Karol Nawrocki zadecyduje, czy podpisać nowelizację prawa oświatowego. Minister edukacji Barbara Nowacka, pytana o apele do prezydenta ze strony przeciwników reformy o jej zawetowanie, powiedziała, że MEN jest przygotowane na każdy wariant i reforma będzie wprowadzana bez względu na to, czy prezydent podpisze nowelizację, czy ją zawetuje. We wtorek, pytana o środowe spotkanie w Pałacu Prezydenckim przedstawicieli głowy państwa ze środowiskami sprzeciwiającymi się reformie, odpowiedziała, że weto prezydenta „nie będzie miało nic wspólnego z faktycznymi zapisami w ustawie”.
– Będzie miało bardzo dużo wspólnego z ideologią, tak samo jak to jego spotkanie. Ja tylko przypomnę, że przedstawicieli prezydenta nie było ani w Sejmie w czasie debat nad reformą, ani w Senacie. Nie zainteresowali się tym. Robią szopkę, bo robią to, co umieją, czyli pajacują – twierdzi Barbara Nowacka.
Te skandaliczne słowa Barbary Nowackiej o „ideologii”, „szopce” i „pajacowaniu” są modelowym przykładem politycznej projekcji: minister zarzuca innym dokładnie to, co sama robi od początku swojej kadencji. Bo jeśli w tej reformie cokolwiek dominuje, to nie rzetelna debata o jakości edukacji, lecz ideologiczne parcie walcem – bez realistycznych rozpoznań, bez dialogu, bez zgody społecznej, a często wbrew niej (vide: tzw. edukacja zdrowotna).
Zapowiedź, że reforma „będzie wprowadzana bez względu na to, czy prezydent podpisze ustawę, czy ją zawetuje” jest w istocie deklaracją pogardy wobec konstytucyjnych mechanizmów państwa oraz wobec Polaków. To nie jest język władzy, która służy dobru wspólnemu, lecz mentalność aparatczyka partyjnego, którego zadaniem jest realizacja z góry określonych zadań: my wiemy lepiej, reszta ma się dostosować. Trudno o bardziej jaskrawy przykład ideologizacji życia społecznego i politycznego.
Minister Nowacka twierdzi, że ewentualne weto „nie będzie miało nic wspólnego z faktycznymi zapisami ustawy”. To wygodna teza, o ile z góry uzna się, że tylko MEN ma monopol na prawdę, a każda krytyka jest z definicji „ideologiczna”. Tymczasem fakty są inne. Przygotowywana reforma jest szyta nie według właściwej miary człowieczeństwa (ludzkiej natury), lecz według tego, na jakiego człowieka istnieje polityczne i ekonomiczne zapotrzebowanie. Sięga ona po teorie pedagogiczne oparte na sceptycyzmie oraz relatywizmie poznawczym i etycznym.
Warto też przypomnieć manipulacje resortu wokół tzw. raportu dotyczącego prac domowych – dokumentu przedstawianego jako naukowe uzasadnienie decyzji, który w rzeczywistości był wybiórczy, metodologicznie wątpliwy i instrumentalnie wykorzystywany do forsowania z góry założonej tezy. Co więcej, pod raportem pojawiły się nazwiska osób, które z jego przygotowaniem nie miały nic wspólnego. Gdy dane nie pasują do narracji (ulubiony termin świata liberalno-lewicowego) – tym gorzej dla danych.
Proponowana reforma uderza w fundament kulturowy i cywilizacyjny polskiej szkoły. Ograniczanie lekcji religii, wypychanie ich na margines planu zajęć, tworzenie warunków zniechęcających uczniów i rodziców, wyrzucanie z podstaw programowych treści służących kulturze zakorzenienia itd. – wszystko to odbywa się pod hasłami „neutralności” i „nowoczesności”, które w praktyce oznaczają ideologiczną laicyzację narzuconą przez państwo.
Jeśli ktoś tu „nie interesował się debatą”, to przede wszystkim MEN, które konsekwentnie ignorowało głosy nauczycieli, rodziców, ekspertów krytycznych wobec reformy oraz środowisk akademickich wskazujących na długofalowe skutki chociażby obniżania wymagań (m.in. poprzez zastępowanie obligatoryjnych treści nauczania tzw. efektami uczenia się). Dialog był pozorowany, konsultacje – fasadowe, a decyzje zapadały z wyprzedzeniem. Zarzucanie dziś innym braku obecności czy zaangażowania jest daleko idącą manipulacją.
Na koniec warto zauważyć jedno: język pogardy wobec oponentów – mówienie o „pajacowaniu” – nie jest oznaką siły argumentów, lecz ich braku. Minister edukacji powinna tłumaczyć, wyjaśniać i budować zaufanie społeczne. Tymczasem Barbara Nowacka wybrała rolę ideologicznej aktywistki, która traktuje szkołę jak poligon doświadczalny dla własnych przekonań.
I właśnie dlatego sprzeciw wobec tej reformy nie jest „ideologiczny”. Jest zakorzeniony w trosce o przyszłość polskich dzieci i młodzieży oraz o przyszłość polskiej szkoły – tej, która ma kształcić i wychowywać, a nie jedynie „zarządzać zmianą”, „doświadczać” i budować tzw. dobrostan uczniów zgodnie z partyjną linią zapisaną w „Profilu absolwenta”.
Dr Artur Górecki – dyrektor Centrum Edukacyjnego Ordo Iuris.
Przeczytaj też:
- „Reforma26. Kompas Jutra” zagrożeniem dla polskiej szkoły. Ordo Iuris wraz z KROPS apeluje o weto prezydenckie
- „Reforma26. Kompas Jutra” zagrożeniem dla polskiej szkoły – konferencja w Sekretariacie KEP
- Projektowanie uniwersalne w szkole – idea inkluzywna czy pedagogiczna iluzja? Konteksty wdrażanej przez MEN „Reformy26. Kompas jutra”
- Raport: nowa podstawa programowa z historii zagraża polskiej edukacji
- „Reforma26. Kompas Jutra” kompasem ku destrukcji polskiej szkoły
Źródło zdjęcia okładkowego: iStock




