Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej iod@ordoiuris.pl
Data publikacji: 04.07.2022
Genderowi ideolodzy, lobbyści, aktywiści, politycy i publicyści przekonują, że działają w imię wolności, tolerancji i miłości. W rzeczywistości, zarówno za aborcją czy eutanazją, jak i całą doktryną gender, stoi wielki biznes, czerpiący korzyści z zabijania i ludzkich tragedii. I mowa tu nie tylko o właścicielach klinik aborcyjnych czy firmach handlujących aborcyjnymi pigułkami.
Największe pieniądze można zarobić na manipulowaniu młodymi ludźmi, którzy w okresie dojrzewania (naturalnie dla tego okresu życia) szukają swojej tożsamości. Jeśli przekona się nastolatka, że wszelkie jego problemy biorą się z tego, że tak naprawdę jest dziewczyną uwięzioną w ciele chłopca, lub na odwrót, to zdobędzie się klienta na całe życie. Tzw. zmiana płci to bowiem nie tylko kosztowne operacje i zabiegi (w Polsce to koszt od 30 do 40 tysięcy złotych), ale także ciągłe przyjmowanie hormonów płci przeciwnej – do końca życia!
W tym kontekście nie powinna dziwić determinacja, z jaką osoby czerpiące korzyści z tzw. tranzycji, dążą do pozyskania klientów, ale przypadek, o którym chciałbym dziś opowiedzieć jest dla mnie wyjątkowo szokujący.
Do prawników Instytutu Ordo Iuris zgłosił się zrozpaczony ojciec nastolatki, która pod wpływem aktywistów LGBT oznajmiła, że zmienia płeć. Dziewczyna udała się do specjalizującej się w tranzycjach kliniki, która, ignorując obowiązujące procedury, wydała wymagane formalnie opinie medyczne i rozpoczęła podawanie końskich dawek testosteronu.
Ojciec natychmiast zareagował i udał się do kliniki, by przekazać im informację, o której córka nie wspomniała. Dziewczyna cierpi bowiem na genetyczną chorobę nowotworową kości, która nawet na ulotce testosteronu była wymieniona jako pierwsza w zestawieniu przeciwwskazań do podawania hormonu. Pracownicy kliniki zignorowali jednak przekazaną przez ojca informację, nie tylko kontynuując podawanie groźnego dla niej specyfiku, ale też kierując dziewczynę na chirurgiczne usunięcie piersi. Nie interesowało ich, że w wyniku podawania testosteronu i przeprowadzenia mastektomii nowotwór może się uzłośliwić, co zagraża nie tylko zdrowiu, ale też życiu dziewczyny!
Wrażenia nie zrobiły na nich nawet opinie trzech wybitnych specjalistów z różnych dziedzin medycyny, którzy stwierdzali jednoznacznie, że tranzycja jest poważnym zagrożeniem dla życia dziewczyny. Jeden z doktorów był nawet osobą, uczestniczącą w takich tranzycjach. Nie miał on jednak wątpliwości, że w tej sprawie jest ona niedopuszczalna.
Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pomóc ojcu uratować ukochaną córkę. Na początku tego tygodnia wysłaliśmy pismo do centrum medycznego, w którym miało dojść do operacji usunięcia piersi dziewczyny. Poinformowaliśmy w nim o ewidentnych przeciwwskazaniach pacjentki i o tym, że lekarze nie mogą ich zignorować. Choć nie mamy prawa do wglądu do dokumentacji medycznej, to wszystko wskazuje na to, że dzięki naszej reakcji, nie doszło do zabiegu.
Teraz wyślemy podobne pismo do wszystkich podmiotów medycznych w Polsce, które mogą podjąć się tej operacji, by upewnić się, że nie dojdzie do niej nigdzie indziej. Złożymy też zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy kliniki, która prowadzi całą procedurę tranzycji, ignorując chorobę dziewczyny. Będziemy także żądać reakcji lekarskich organów dyscyplinarnych, które mogą zdecydować nawet o odebraniu im prawa do wykonywania zawodu. O całej sprawie informujemy też Rzecznika Praw Pacjenta.
Jesteśmy jednocześnie świadomi, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Już od dwóch lat reprezentujemy przed sądem matkę pozwaną przez swoją córkę, która chce zmienić płeć w dokumentach. Dlatego będziemy dążyć do wprowadzenia do polskiego prawa jednoznacznego zakazu jakichkolwiek zabiegów przeprowadzanych w ramach tzw. tranzycji u osób niepełnoletnich. Skierowaliśmy już w tej sprawie specjalną petycję. Wkrótce zamierzamy też przygotować konkretne propozycje prawnego uregulowania tej kwestii.
Nie mam żadnych złudzeń, że tranzycja (podobnie jak i wszystkie inne elementy radykalnych lewicowych ideologii) to biznes nastawiony wyłącznie na zysk, który jest możliwy tylko wtedy, gdy uda się skutecznie zmanipulować młodego człowieka i wmówić mu, że musi „zmienić płeć". Potem można już tylko zarabiać – na wizytach u psychologów, psychiatrów i seksuologów, sprzedawaniu hormonów do końca życia swojej „ofiary”, operacjach płciowych. A gdy okaże się, że po całej tranzycji, ich klient żałuje tego co zrobił i jest zdruzgotany efektami swojej decyzji – wtedy psychologowie, którzy wcześniej wystawiali stosowne opinie, mogą sobie dorobić na psychoterapiach…
Dlatego musimy zrobić wszystko, aby pomóc tym ludziom, bo dla genderowego biznesu ich los nie ma żadnego znaczenia.
Adw. Rafał Dorosiński - członek Zarządu Ordo Iuris
• Działający w ramach Rady Europy Komitet GREVIO opublikował sprawozdanie ze swojej działalności za 2024 rok.
• W raporcie odniesiono się m.in. do Polski, którą przedstawiono jako państwo, gdzie organizacje zajmujące się prawami kobiet spotykają się z prześladowaniami.
• W ocenie twórców dokumentu „zmniejszająca się przestrzeń dla organizacji społeczeństwa obywatelskiego” jest efektem „wzrostu popularności ruchów antyprawnych i antyfeministycznych, co prowadzi do nasilającego się sprzeciwu wobec podstawowych zasad praw człowieka oraz głośnego sprzeciwu wobec głównych celów i zasad Konwencji stambulskiej”.
Czym jest GREVIO?
Komitet GREVIO opublikował raport ze swych działań w ubiegłym roku. W dokumencie przedstawiono oraz omówiono m.in. akty publikowane przez GREVIO, wydarzenia organizowane przez to gremium oraz działania podejmowane w odniesieniu do poszczególnych państw. Pojawia się tam twierdzenie, zgodnie z którym „wdrożenie Konwencji stambulskiej (…) przewiduje również istotną rolę organizacji zajmujących się prawami kobiet, w tym organizacji wywodzących się z ruchów oddolnych i działających w oparciu o zasady feminizmu”.
GREVIO, z ramienia Rady Europy, monitoruje wdrażanie założeń Konwencji stambulskiej w państwach, które ją ratyfikowały. Do zadań gremium należy m.in. sporządzanie i publikowanie sprawozdań oceniających środki ustawodawcze i inne środki podjęte przez strony w celu wprowadzenia w życie postanowień Konwencji, wszczynanie dochodzeń dotyczących sytuacji zaistniałych w danym państwie, będącym stroną Konwencji oraz przyjmowanie ogólnych zaleceń dotyczących przedmiotu i założeń tej umowy międzynarodowej. Sama zaś Konwencja stambulska jest szeroko krytykowana jako umowa międzynarodowa, która, pod szlachetnym pretekstem zwalczania przemocy wobec kobiet, wprowadza rozwiązania oparte na ideologii gender oraz ignoruje prawdziwe przyczyny tego negatywnego zjawiska.
10 lat obowiązywania Konwencji stambulskiej
We wstępie Maria-Andriani Kostopoulou, pochodząca z Grecji przewodnicząca Komitetu GREVIO wskazuje, że w 2024 roku minęło 10 lat od wejścia w życie postanowień Konwencji stambulskiej, jednocześnie podkreślając wagę i znaczenie przedmiotowej umowy międzynarodowej. W tym kontekście uwypukla ona wpływ przepisów Konwencji na prawodawstwo państw stron. Za przykład Kostopoulou przywołuje okoliczność, iż obecnie coraz więcej krajowych ustawodawców odchodzi od definicji przestępstwa zgwałcenia opartej na sile na rzecz podejścia opartego na zgodzie (s. 5 – 6). Warto przy tym zauważyć, iż koncepcja oparcia definicji przestępstwa zgwałcenia o element braku zgody była wielokrotnie krytykowana, w tym m.in. przez ekspertów Instytutu Ordo Iuris, którzy zauważali, że może ona naruszać fundamentalną dla prawa karnego zasadę domniemania niewinności.
W dalszej części wstępu autorzy raportu kontynuują wyliczanie osiągnięć Konwencji w obszarze zwalczania przemocy wobec kobiet, wskazując m.in. na wpływ tej umowy międzynarodowej na zmianę przepisów krajowych dotyczących możliwości eksmisji sprawców przemocy domowej z domów wspólnie zajmowanych z ofiarą (s. 6). Podkreślają też znaczenie działalności organizacji pozarządowych w zwalczaniu przemocy wobec kobiet. „Konwencja uznaje kluczową rolę organizacji pozarządowych zajmujących się prawami kobiet w tej dziedzinie. Zobowiązuje ona władze do uznania, wspierania i promowania na wszystkich szczeblach działań organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego na rzecz zwalczania przemocy wobec kobiet oraz do nawiązania skutecznej współpracy z tymi organizacjami” (s.7). W tym kontekście twórcy raportu zwracają uwagę na rzekomą „zmniejszającą się przestrzeń dla organizacji społeczeństwa obywatelskiego”, która, ich zdaniem, ma negatywny wpływ na działalność organizacji zajmujących się prawami kobiet. Dlatego też autorzy dokumentu stwierdzają, iż w świetle swoich ustaleń, GREVIO podjęło decyzję, aby tegoroczną sekcję poświęcić „ograniczaniu przestrzeni dla obrońców praw kobiet” (s. 7). „Obecność silnego i niezależnego ruchu feministycznego oraz swoboda działania obrońców praw człowieka są kluczowymi czynnikami sprzyjającymi wdrożeniu konwencji stambulskiej przez wszystkie strony i ostatecznie promowaniu zmian w dziedzinie przemocy wobec kobiet” – podkreślają autorzy raportu (s. 8).
Działania Komitetu GREVIO
Wśród działań podejmowanych przez Komitet GREVIO, twórcy raportu wymieniają m.in. trzy spotkania tego gremium, przeprowadzone w 2024 roku. Ich tematyka była poświęcona wdrażaniu postanowień Konwencji przez państwa – strony, w aspekcie 4 kluczowych kwestii: zapobieganiu przemocy wobec kobiet, ochrony ofiar, ściganiu sprawców oraz kompleksowych polityk w tym obszarze (s. 11). Wśród dostrzeżonych, pozytywnych tendencji autorzy raportu zauważają mi.in. znaczący postęp w zakresie dostosowania ustawodawstwa państw - stron do wymogów Konwencji Stambulskiej w wielu krajach, wskazując w tym kontekście na fakt, iż coraz większa liczba państw decyduje się na przyjęcie definicji przestępstwa zgwałcenia w oparciu o element braku zgody (s.12). Z drugiej strony twórcy dokumentu zwracają uwagę na wzrost wskaźników przemocy seksualnej popełnianej wśród coraz młodszych grup wiekowych (s. 12).
Wśród pozostałych aktywności GREVIO wymienia się również spotkanie z sędzią Ivaną Jelić, wiceprzewodniczącą Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (s.13) oraz wizyty ewaluacyjne przeprowadzonych w określonych krajach (m.in. w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Polsce – s.13 - 14).
W dokumencie podkreśla się też fakt ratyfikowania Konwencji stambulskiej przez Unię Europejską w czerwcu 2023 roku, informując, iż w następstwie zdecydowano się powołać grupę roboczą, mającą na celu uzgodnienie warunków i harmonogramu oceny przez GREVIO zgodności UE z postanowieniami Konwencji. Jednocześnie w raporcie wskazano, że GREVIO zwróciło się do Unii Europejskiej o przekazanie informacji wyłącznie w tych obszarach, w których UE ma kompetencje do działania poprzez środki legislacyjne, polityczne, strategiczne lub inne. Po otrzymaniu kwestionariusza Unia Europejska wykorzysta go jako podstawę do sporządzenia sprawozdania dotyczącego środków legislacyjnych i innych środków służących wykonaniu postanowień Konwencji (s. 14 – 15).
Nie ma powszechnego konsensusu co do Konwencji stambulskiej
W dalszej części dokumentu przedstawiono informacje dotyczące państw, które podpisały lub ratyfikowały Konwencję stambulską oraz zastrzeżeń przez nie zgłaszanych. Autorzy raportu informują, iż wedle stanu na 31 grudnia 2024 roku, Konwencja została ratyfikowana przez 38 państw oraz Unię Europejską. Ponadto 7 państw zdecydowało się podpisać tę umowę, jednak od tego momentu nie ratyfikowało jej (s.18). W dokumencie wskazuje się również, że niektóre państwa - strony podtrzymały swoje zastrzeżenia do Konwencji, a niektóre z nich zdecydowały się je wycofać. Co więcej, twórcy raportu zauważają, iż część państw podtrzymała swoje zastrzeżenia do Konwencji, nie informując GREVIO o przyczynach tych decyzji, co jest sprzeczne z postanowieniami wynikającymi z art. 79 ust. 3 dokumentu (s. 19).
Ataki na obrońców praw kobiet?
„Obrońcy praw kobiet często działają na pierwszej linii frontu, kwestionując patriarchalne normy, tradycyjne role płciowe (traditional gender roles) i dyskryminujące przepisy prawne” – zauważają twórcy dokumentu, koncentrując się na fragmencie dokumentu, od którego zaczerpnął on swą nazwę. W kontekście tego twierdzenia, podkreśla się znaczenie organizacji społeczeństwa obywatelskiego, wskazując na art. 9 Konwencji, zgodnie z którym Strony uznają, zachęcają i wspierają, na wszystkich szczeblach, działania w zakresie zwalczania przemocy wobec kobiet podejmowane przez odpowiednie organizacje pozarządowe oraz przez społeczeństwo obywatelskie, a także nawiążą skuteczną współpracę z tymi organizacjami. Twórcy raportu wskazują na szereg problemów w tym obszarze, za przykład takowych podając m.in. trudności w ubieganiu się o formalne uznanie i partnerstwo z władzami lub w dostępie do finansowania publicznego, bariery strukturalne czy biurokrację, (s. 34). „Wdrożenie konwencji stambulskiej wymaga zdecydowanych działań ze strony władz państwowych, ale przewiduje również istotną rolę organizacji zajmujących się prawami kobiet, w tym organizacji wywodzących się z ruchów oddolnych i działających w oparciu o zasady feminizmu” – podkreśla się w dokumencie (s. 34).
W ocenie twórców raportu, opisywane powyżej zjawiska są efektem „wzrostu popularności ruchów antyprawnych i antyfeministycznych, co prowadzi do nasilającego się sprzeciwu wobec podstawowych zasad praw człowieka oraz głośnego sprzeciwu wobec głównych celów i zasad Konwencji stambulskiej (…)” (s. 39). W tym kontekście wspomina się również o „uciszaniu” i „zastraszaniu” obrońców praw kobiet, a także o ograniczaniu ich finansowania (s. 39). „Obecność silnego i autonomicznego ruchu feministycznego jest jednak kluczowym czynnikiem sprzyjającym wdrażaniu konwencji stambulskiej przez wszystkie strony oraz promowaniu zmian politycznych w dziedzinie przemocy wobec kobiet. Jest to również wskaźnik bezpiecznego i sprzyjającego środowiska dla działań na rzecz praw człowieka w ogóle, a w szczególności dla promowania i skutecznego wdrażania praw kobiet.” – podkreślono w dokumencie (s. 39).
W dalszej części dokumentu mowa o tym, iż obrońcy praw kobiet często spotykają się z przemocą, groźbami oraz i mowa nienawiści względu na płeć (gendered hate speech) w swojej pracy (s. 39). W tym kontekście mowa m.in. o nękaniu w sieci i groźbach, za przykład podając Polskę, gdzie w opinii autorów dokumentu organizacje zajmujące się prawami kobiet i podmioty społeczeństwa obywatelskiego w Polsce zwróciły uwagę GREVIO na narastającą atmosferę nieufności, strachu i niepewności wynikającą z wszechobecnego ryzyka ograniczenia lub zamknięcia usług oraz postrzegany brak konstruktywnego dialogu instytucjonalnego i współpracy (s. 40). Przywołują oni również oświadczenia polskich urzędników skierowane przeciwko organizacjom pozarządowym i przedstawicielom społeczeństwa obywatelskiego oraz „policyjne naloty” na cztery organizacje pozarządowe zajmujące się prawami kobiet w kontekście „ogólnopolskiego strajku kobiet” w 2016 roku, które wywarły negatywny wpływ na wiele aktywistek zajmujących się prawami kobiet oraz na „kampanie oszczerstw” przeciwko niektórym z nich (s. 40). Wspomina się tutaj również o „szkodliwym dyskursie” opartym na „błędnych interpretacjach Konwencji Stambulskiej” (s. 40).
Ideologiczny raport
Warto zauważyć, iż dokument oparto na wyraźnych lewicowo - liberalnych założeniach. Świadczyć mogą o tym chociażby te fragmenty, gdzie za zagrożenia dla praw człowieka uznaje się „patriarchalne normy” czy „tradycyjne role płciowe” a „obecność niezależnego ruchu feministycznego” ma być kluczowym czynnikiem sprzyjającym wdrażaniu Konwencji stambulskiej w państwach, które ratyfikowały tę umowę międzynarodową. Należ również zauważyć, że termin „gender”, oznaczający płeć „społeczno - kulturową”, pojawia się w różnych konfiguracjach, takich jak „przemoc ze względu na gender” (gender -based violence) czy „równość genderowa” (gender equality). Został on umieszczony w tekście raportu GREVIO aż 83 razy. Przemoc wobec kobiet jest zjawiskiem haniebnym, które wymaga najwyższego napiętnowania i zdecydowanej reakcji państwa. Ochrona kobiet nie może jednak służyć za pretekst do wdrażania w życie szkodliwych, niszczących więzi społeczne i rodzinne ideologii.
Patryk Ignaszczak – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
Cała Polska żyje obecnie ostatnimi dniami kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich. Od jej wyniku będzie zależeć przyszłość naszej Ojczyzny. Bieżące spory takie jak ten mają ogromne znaczenie. Ale prawdziwe zwycięstwo w walce o ochronę życia, rodziny i wolności może odnieść jedynie ten, kto myśli i pracuje strategicznie. Nigdy o tym nie zapominamy i wiem, że właśnie za takie podejście do naszej misji cenią nas nasi Przyjaciele i Darczyńcy. Dlatego, gdy cała Polska żyje wyborami, my równolegle pracujemy nad sprawami kluczowymi w perspektywie dekad.
Ambitny projekt owocem wielu miesięcy ciężkiej pracy
Od ośmiu lat eksperci Ordo Iuris uczestniczą w prasach agend i komitetów Organizacji Narodów Zjednoczonych, korzystając z naszego szczególnego statusu konsultacyjnego ONZ. Szybko okazało się, że jesteśmy tam niemal sami. Z Europy często nie dobiegają żadne – poza naszym – głosy obrońców wolności słowa, życia i rodziny. Parę organizacji z USA nie jest w stanie przeciwstawić się amerykańskim aborcyjnym potentatom. W efekcie międzynarodowe prawo jest poddawane coraz większym wpływom radykalnych organizacji, finansowanych przez globalne lobby aborcjonistów, aktywistów LGBT i ideologów gender.
Od roku pracowaliśmy nad projektem, który może zmienić ten stan rzeczy. Wystarczy przecież wprowadzić na korytarze ONZ, UNICEF czy WHO organizacje z krajów, które są na wskroś konserwatywne, a których głosu tam w ogóle nie słychać. Chodzi przede wszystkim o chrześcijańskie organizacje z Afryki. Ich aktywny udział w globalnych procedurach konsultacyjnych może całkowicie zmienić układ sił!
Choć może się to wydawać zaskakujące, to prawda jest taka, że dziś to właśnie w państwach globalnego południa trzeba pokładać nadzieję na powstrzymywanie marszu globalnych lewicowych ideologów.
W tym miesiącu nasze wielomiesięczne przygotowania znalazły swój finał.
Przedstawiciele Ordo Iuris na konferencji w Nairobi
17 maja wielkim sukcesem zakończyła się – współtworzona przez Ordo Iuris – II Panafrykańska Konferencja o Wartości Rodziny. W stolicy Kenii – Nairobi – spotkały się organizacje z ponad 20 państw afrykańskich oraz delegaci organizacji partnerskich z Europy, USA i Ameryki Południowej. Nasz postulat aktywizacji afrykańskich organizacji w ONZ spotkał się z tak wielkim entuzjazmem, że wpisano go jako pierwszą konkluzję do przyjętej na zakończenie konferencji „Deklaracji z Nairobi”!
W swoim wystąpieniu zwracałem uwagę na problem, jaki we współczesnym świecie wywołuje promowanie przez międzynarodowe agendy postaw wrogich wobec życia i rodziny i apelowałem o zjednoczenie w obronie tych wartości. Przestrzegałem przed współczesną ideologiczną kolonizacją państw afrykańskich przez kraje Europy zachodniej, które odchodzą dziś od fundamentu, na którym oparta była cywilizacja europejska – od prawa naturalnego, uznającego niezmienną godność człowieka oraz roli rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Zamiast tego Europa narzuca dziś światu relatywizm, dekonstrukcję klasycznych pojęć i wartości sprzeczne z lokalnymi tradycjami, kulturą i religią. Podkreślałem, że ideologiczne ośrodki próbują narzucić krajom afrykańskim te same destrukcyjne schematy, które zniszczyły już duchowe dziedzictwo wielu społeczeństw Zachodu.
Dostrzegając współczesne zagrożenia dla państw afrykańskich wezwałem do budowania globalnej koalicji w obronie prawa naturalnego, przekonując uczestników konferencji, że Afryka i Europa Środkowa mają dziś wspólne zadanie, jakim jest obrona wolności przed nowym kolonializmem ideologicznym. Przedstawiłem przy tym trzyetapowy plan działania dla obrońców tradycyjnych wartości, bo tylko skoordynowane, międzynarodowe działania mogą zapewnić skuteczną ochronę rodziny i wolności przed globalnymi presjami ideologicznymi.
Jak skutecznie wpływać na pracę organizacji międzynarodowych?
Moje wystąpienie uzupełniał rozdany w setkach egzemplarzy poradnik przygotowany przez ekspertów Ordo Iuris. Na jego kartach wyjaśniamy, w jaki sposób organizacje społeczne mogą włączyć się w prace takich gremiów jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Rada Europy i Unia Europejska, a także sądy i trybunały międzynarodowe: Europejski Trybunał Praw Człowieka, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Afrykański Trybunał Praw Człowieka i Ludów, Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka, Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości czy Międzynarodowy Trybunał Karny.
Poradnik przetłumaczyliśmy na język angielski, francuski i suahili, co spotkało się ze szczególnymi wyrazami uznania wielu partnerów.
Ordo Iuris Afryka. Zainaugurowaliśmy działalność Instytutu w Tanzanii
Dopełnieniem naszej misji – a zarazem gwarancją stabilności obliczonego na lata programu wprowadzania afrykańskich organizacji na poziom międzynarodowy – była wizyta w afrykańskiej stolicy praw człowieka – w Aruszy. Tam odbyliśmy rozmowy studyjne w Afrykańskim Trybunale Praw Człowieka i Ludów, doznającym poważnych nacisków ze strony światowego lobby radykalnych ideologii. Co jednak najważniejsze, zawarliśmy porozumienie o powstaniu stałego przedstawicielstwa Ordo Iuris w Aruszy, gdzie oddziałem Ordo Iuris Afryka kierować będzie uznany adwokat – były prezes Wschodnioafrykańskiego Towarzystwa Prawniczego i człowiek niezwykle zaangażowany w życie Kościoła w Tanzanii – mec. Colman Ngalo.
W ramach inauguracji naszych działań w Afryce, afrykański oddział Ordo Iuris nawiązał współpracę z organizacjami partnerskimi oraz prawnikami z Tanzanii, Kenii, Ugandy, Nigerii, Malawi i RPA. Przedstawicielstwo Ordo Iuris w Tanzanii będzie wspierało afrykańskie organizacje pozarządowe w działalności w obronie praw człowieka – ze szczególnym naciskiem na obronę życia, rodziny i podstawowych wolności.
Liczymy na to, że afrykański oddział Ordo Iuris będzie też w przyszłości ważnym partnerem w budowie koalicji organizacji społecznych stających w obronie bliskich nam wartości na forum agend Organizacji Narodów Zjednoczonych i innych kluczowych dla kształtowania prawa międzynarodowego organizacji.
Dzisiaj w ONZ to właśnie delegaci rządów afrykańskich biorą na siebie ciężar obrony spraw najważniejszych. Na kwietniowej sesji Komisji ONZ ds. Ludności i Rozwoju (CPD) w Nowym Jorku delegat Burundi podkreślił, że wyrażenie „prawa seksualne i reprodukcyjne” nie może być interpretowane jako prawo do aborcji, a termin „płeć” należy rozumieć wyłącznie jako biologiczną płeć męską i żeńską. Przedstawiciel Kamerunu stwierdził, że nie może zgodzić się na tekst, który nie zawiera odniesień do roli rodziny. Dzięki naszej inicjatywie takie głosy mogą stać się w ONZ codziennością.
W ten sposób międzynarodowy nacisk na Polskę, stanowiący zagrożenie dla obrony życia i naszych rodzin, zostanie rozbrojony u samego źródła.
Wspólnie jesteśmy potęgą. Pomóż nam w budowaniu wpływowej koalicji międzynarodowej!
W tym roku minie 12 lat, odkąd Instytut Ordo Iuris walczy w Polsce i na świecie w obronie życia, rodziny i wolności i 8 lat, odkąd w 2017 roku uzyskaliśmy status konsultacyjny ONZ.
Przez te lata konsekwentnego rozwoju działalności Ordo Iuris na forum międzynarodowym, wielokrotnie byliśmy zawiedzeni widząc, że jesteśmy jedyną europejską organizacją, broniącą na forum międzynarodowym życia, rodziny, wolności i suwerenności państw narodowych.
Ideolodzy gender wiele by dali za to, by móc dalej po cichu kolonizować ideologicznie Afrykę. Dziś widać wyraźnie nadzieję na kres ich dyktatu. W Afryce powstają kolejne silne organizacje, dobrze merytorycznie przygotowane do walki o normalność. Jeżeli podzielimy się z nimi naszym doświadczeniem w ONZ i UE – szybko wybrzmi tam również chór głosów z Afryki.
Równo dwa lata temu podnosiliśmy naszą obecność na forum ONZ na nowy poziom. W maju 2023 roku osobiście odbierałem w siedzibie ONZ w Nowym Jorku stałe przepustki i spotykałem się z urzędnikami wdrażającymi nas w prace sekretariatu.
Dziś po kilkunastu miesiącach budowania obecności Ordo Iuris w Organizacji Narodów Zjednoczonych, możemy już nie tylko osobiście uczestniczyć w najważniejszych sesjach ONZ, ale jesteśmy w stanie dzielić się naszym doświadczeniem z ludźmi, których wsparcia potrzebujemy by blokować groźne dla całego świata inicjatywy radykalnych ideologów.
Dzięki wsparciu naszych Przyjaciół i Darczyńców, systematyczny rozwój aktywności Ordo Iuris na arenie międzynarodowej doprowadzi do tego, że sukcesy takie jak usunięcie najgroźniejszych przepisów przyjętego traktatu WHO czy zrywanie sesji ONZ, dążących do przyjmowania ideologicznych dokumentów staną się na forum międzynarodowym codziennością, bo siły obrońców życia, rodziny, wolności i suwerenności nie będzie można już ignorować.
Przyszłość Polski zależy także od tego, czy uda nam się zbudować silne, międzynarodowe sojusze i sieci organizacji społecznych, łączących prawników, polityków i aktywistów ze wszystkich kontynentów świata.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
28.05.2025
Już w niedzielę druga tura wyborów prezydenckich. Wybór, jakiego dokonamy, zdefiniuje polską scenę polityczną nie tylko na pięć najbliższych lat. Rząd Donalda Tuska liczy na to, że wprowadzając Rafała Trzaskowskiego w konstytucyjne kompetencje prezydenta dokona „domknięcia systemu” na całe dekady. Fotel prezydencki to ostatni element układanki potrzebny do pełnego zastosowania w Polsce instrumentów „demokracji wojującej”, której ofiarą padną prawa i wolności milionów Rodaków.
POLSKA W POTRZASKU – PRAWDA O RAFALE TRZASKOWSKIM
Wybory, które zdecydują o przyszłości Polski
Wielu z naszych Sympatyków głosowało na kandydatów, których nazwiska nie pojawią się na karcie do głosowania w najbliższą niedzielę. Być może są wśród nich tacy, którzy odczuwają pokusę zbojkotowania drugiej tury wyborów – zawiedzeni porażką swego kandydata, zmęczeni narastającą atmosferą konfliktu, a może zniechęcony poglądami obu pretendentów do roli Głowy Państwa.
Dzisiaj przygotowaliśmy krótkie podsumowanie tego, czym będzie dla Polski i Polaków „domknięcie systemu” Donalda Tuska i czym grozi nam zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego.
Wybory prezydenckie 2025 dotyczą czegoś więcej niż tylko wskazania lokatora Pałacu Prezydenckiego. Stoimy przed zagrożeniem wobec konstytucyjnych fundamentów ochrony życia, rodziny, wolności indywidualnych i wolności politycznych, a także wobec zagrożenia dla suwerenności naszej Ojczyzny. Dokonanie złego wyboru, a także milczące przyzwolenie na zły wybór innych, bardzo szybko odbije się na życiu nas wszystkich, na życiu całej narodowej wspólnoty.
Wybór Rafała Trzaskowskiego to uderzenie w fundamenty cywilizacji życia i wolności. Postulowane przez Grzegorza Schetynę „domknięcie systemu” to bardzo konkretny plan, który ma pozwolić rządowi Donalda Tuska na głębokie, rewolucyjne przekształcenie Polski.
Reguły ustrojowe są nieubłagane. Kto zignoruje wybory, ten odda głos na kandydata wystawionego przez Donalda Tuska. Druga tura to przede wszystkim czas na odrzucenie kandydata jednoznacznie złego. Stąd proponowana przez nas zasada „byle nie Trzaskowski”!
Nie możemy oddać naszych praw i wolności. Nie możemy walkowerem oddać starań o ochronę najsłabszych, o prawa ludzi wierzących, o wielką wizję rozwoju naszej Ojczyzny w zgodzie z naszą narodową tożsamością, kulturowym i chrześcijańskim dziedzictwem. Nie możemy pozwolić, by nasi bliscy, nasi znajomi, przyjaciele i rodzina pozostali w najbliższą niedzielę w domach.
Zadaniem Ordo Iuris jako organizacji statutowo dbającej o kulturę prawną oraz propagującą ją w życiu publicznym jest jasne podsumowanie, czym będzie Polska Rafała Trzaskowskiego i dlaczego naszym patriotycznym i moralnym obowiązkiem jest zagłosować przeciwko niemu w drugiej turze wyborów prezydenckich.
Poniższe zestawienie jest zarazem rzutem oka na obszary zaangażowania Ordo Iuris i Centrum Życia i Rodziny; obrazem ciężkiej pracy i wysiłków naszego zespołu ekspertów. Zarówno dzięki obserwacji politycznego zaplecza Rafała Trzaskowskiego, jak i przez badanie działań jego zagranicznych sojuszników, możemy już dzisiaj powiedzieć, jakie będą skutki jego ewentualnego wyboru.
Jesteśmy wstrząśnięci, gdy dowiadujemy się o straszliwej śmierci Felka, zabitego w oleśnickim szpitalu zastrzykiem z chlorku potasu na chwilę przed terminem porodu. Jeszcze bardziej szokuje zimny głos Gizeli Jagielskiej, gdy opisuje jak po urodzeniu niechcianego wcześniaka nie udzieliła mu pomocy, „czekając, aż umrze”. Magdalena Biejat – kandydatka Lewicy na prezydenta i zwolenniczka likwidacji lekarskiej „klauzuli sumienia” – nazwała lekarkę z Oleśnicy „bohaterką dnia codziennego”. Rafał Trzaskowski podziela jej poglądy, wprost przyznając, że w sprawie aborcji „jest po tej samej stronie”.
Gdy „system się domknie”, bolesna agonia Felka i przedśmiertne łapanie oddechu przez pozostawionego bez pomocy wcześniaka nie będą już szokującym incydentem – wszystkie sale porodowe polskich szpitali staną się scenami podobnego horroru. Wystarczy, by nowy prezydent, nie bacząc na Konstytucję RP, podpisał już złożoną w Sejmie ustawę, która legalizuje zabijanie dzieci do chwili narodzin.
Gdy w Kolonii sądzono ks. prof. Dariusza Oko za naukowy artykuł opublikowany w prestiżowym, teologicznym czasopiśmie, wielu Polaków zrozumiało, czym są w istocie przepisy o „mowie nienawiści”. Gdy J.D. Vance przypomniał w Monachium, że w Wielkiej Brytanii ścigano karnie kobietę winną… modlitwy myślnej nieopodal aborcyjnej kliniki, początkowo nie dowierzano amerykańskiemu politykowi. Jednak oskarżenie Isabel Vaughan-Spruce to fakt ‒ następstwo przepisów o „mowie nienawiści”, na mocy których w brytyjskich więzieniach osadzono już tysiące osób, sądzonych za wpisy na Facebooku lub portalu X. Ograniczanie wolności formułowania opinii postępuje. W Wielkiej Brytanii zapadł właśnie prawomocny wyrok skazujący na 2,5 roku więzienia 42-latkę, która w przypływie emocji po jednym z zamachów terrorystycznych zamieściła wpis wzywający do masowej deportacji (wpis parę godzin później sama skasowała).
Rafał Trzaskowski wprost przyznał, że gdyby został prezydentem, podpisałby bez wahania ustawę o zakazie „mowy nienawiści”. A taka ustawa wymaga już tylko prezydenckiego podpisu. Napisana w resorcie Adama Bodnara, przeforsowana przez Sejm i Senat z inicjatywy rządu Donalda Tuska, lecz na razie zamrożona przez prezydenta Andrzeja Dudę, który skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Rafał Trzaskowski już w 2019 roku podjął próbę wdrożenia w Warszawie edukacji seksualnej według wytycznych WHO, zakładających przekazywanie dzieciom w żłobku i pierwszej grupie przedszkola informacji o „radości i przyjemności z dotykania własnego ciała, masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”. W kolejnych grupach wiekowych jest nawet jeszcze gorzej. Dzieci w przedziale 6-9 lat miały uczyć się o aborcji i antykoncepcji a w wieku komunijnym posiąść umiejętność skutecznego stosowania prezerwatyw.
Skandal, powszechny opór rodziców i nauczycieli, apele pedagogów i ekspertów, spowodowały czasowe zarzucenie tego planu. Rząd Donalda Tuska, rękami Barbary Nowackiej, wraca jednak do programów permisywnej edukacji seksualnej w postaci „edukacji zdrowotnej”. Ponownie, powszechny sprzeciw na razie uczynił te zajęcia dobrowolnymi. Jednak „domknięcie systemu” i zgoda nowego prezydenta pozwoliłaby wprowadzić ustawowy obowiązek uczestnictwa w nich naszych dzieci.
Zgoda prezydenta jest też niezbędna, by ustawowo umocnić marginalizację lekcji religii, z naruszeniem prawa rodziców i dzieci do szkolnego kształcenia religijnego oraz z naruszeniem konkordatu.
W listopadzie 2023 roku Parlament Europejski zatwierdził wielki pakiet 267 poprawek do traktatów UE. Rezolucja wprost odwołuje się do komunistycznego „Manifestu z Ventotene”, a autorzy zmian wzywają do stworzenia „Europejskiego Superpaństwa”, w którym tożsamość narodowa będzie jedynie folklorem.
W efekcie poprawek dziesięć obszarów suwerenności państw członkowskich – w tym Polski – ma zostać przekazane w ręce organów Unii. Decyzje o wielkich inwestycjach, o zbrojeniach, o polityce zagranicznej, o polityce imigracyjnej, o edukacji, o przemyśle i handlu, o podatkach czy o polityce klimatycznej będą odtąd mogły zapadać bez polskiej zgody, a nawet wbrew polskiemu interesowi.
Ważni eurodeputowani koalicji rządowej Donalda Tuska wsparli ten projekt. Nowy prezydent może odegrać kluczową rolę – jako obrońca lub jako grabarz polskiej suwerenności. O to także chodzi, gdy mowa o „domykaniu systemu”.
Obserwując wydarzenia w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, Polacy coraz bardziej obawiają się niekontrolowanego napływu migrantów, związanej z tym przestępczości – w tym skokowo wzrastającej liczby gwałtów, a więc trwałej zmiany poziomu bezpieczeństwa naszych miast.
Rząd Donalda Tuska nie czyni żadnych starań o powstrzymanie Paktu Migracyjnego UE, który od 2026 roku będzie oznaczać co roku przymusową relokację do Polski nawet 100 000 niechcianych przez inne państwa, problematycznych nielegalnych migrantów. Polska nie tylko będzie musiała przeprowadzić pełne postępowania azylowe i udzielić im ochrony, ale także ponieść koszty ich zabezpieczenia socjalnego oraz polityki integracji.
Rafał Trzaskowski aktywnie wprowadza w błąd Polaków, twierdząc w debacie wyborczej, że Polska będzie zwolniona z relokacji z powodu przyjęcia uchodźców z Ukrainy. Co więcej, Prezydent Warszawy dla swego miasta zaplanował dwa Centra Integracji Cudzoziemców, których głównym, obligatoryjnym zadaniem jest… legalizacja nielegalnych migrantów.
Gdy „system się domknie” wszystkie władze będą już działać w jednym kierunku – trwałej zmiany Polski przez skopiowanie zachodniej polityki masowej migracji.
Dokładnie rok temu Rafał Trzaskowski podpisał słynne zarządzenie o usuwaniu krzyży z warszawskich urzędów (zarządzenie nr 822/2024), którym zakazał eksponowania w urzędach stolicy „symboli związanych z określoną religią”. Jak wykazało Ordo Iuris, zarządzenie napisane zostało przez prywatną fundację za niemal 130 000 zł wypłaconych z budżetu Warszawy.
Wskutek szerokiego frontu sprzeciwu – licząc się ze zbliżającymi wyborami prezydenckimi – Rafał Trzaskowski starał się wyciszyć i zbagatelizować sprawę. Zarządzenie nie było egzekwowane, ale nie zostało także wycofane. Czeka na właściwy moment.
Nie ulega wątpliwości, że objęcie prezydentury przez człowieka nakazującego usuwanie krzyży z miejsc publicznych oznacza czas rażących naruszeń praw osób wierzących oraz bezpośredni atak na konstytucyjną wolność publicznego wyznawania i uzewnętrzniania religii (art. 53 ust. 1 Konstytucji RP). To kolejne zagrożenie płynące z „domknięcia systemu”.
Tak Rafał Trzaskowski dzielił się kilka lat temu swoimi marzeniami:
Bardzo bym chciał być pierwszym prezydentem Warszawy, który mógłby udzielić ślubu parze homoseksualnej.
Jeżeli dojdzie do „domknięcia systemu”, to – bez poszanowania dla konstytucyjnej definicji „małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny” – nowy prezydent może podpisać jedną z ustaw przedstawionych Sejmowi przez polityczne zaplecze rządu Donalda Tuska.
Małżeństwo, raz pozbawione swej prawnej wyjątkowości i tożsamości, stanie się pustą instytucją bez znaczenia dla kształtowania i wspierania rodzin, a wraz z nimi – całego narodu.
To od prezydenta zależy nowa ustawa o mediach publicznych oraz skład Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Koncesje udzielone prawicowym mediom – Telewizji Republika i Telewizji wPolsce24 – już zostały zakwestionowane i są przedmiotem sporu przed sądami administracyjnymi.
„Domknięcie systemu” pozwoli na likwidację pluralizmu mediów, przy całkowitym utrwaleniu rządowej kontroli nad mediami publicznymi, sowicie dotowanymi z naszych podatków.
Rządowy projekt ustawy zmierza do usunięcia z sądów nawet 2 000 sędziów powołanych w ostatnich latach. Część z nich – aby móc dalej wykonywać swoją pracę – zostanie zmuszona do ubiegania się o powołanie od nowa. To spowoduje ich oczywiste uzależnienie od polityków – w tym od nowego prezydenta, który będzie podejmował ostateczną decyzję o powołaniu lub awansowaniu sędziego. Prezydenckiej zgody wymaga także zalegalizowane bezprawnie przejętego urzędu Prokuratora Krajowego, który od początku 2024 roku obsadzony jest przez nominata Donalda Tuska, w świetle orzeczenia Izby Karnej Sądu Najwyższego – bezprawnie.
„Domknięcie systemu” to zatem także walka o przejęcie niedemokratycznej kontroli nad sądownictwem i prokuraturą, a w efekcie oddanie w ręce jednej grupy politycznej kontroli nad naszymi prawami i wolnościami. To tym bardziej niepokojące, że mamy przecież do czynienia z rządem, który otwarcie stosował polityczne areszty wydobywcze wobec polityków opozycji, urzędników i księży.
Po ostatecznym przejęciu sądów i prokuratur nie będzie już można liczyć na ochronę przed samowolą władzy!
Gdy dodamy do tego faktyczną bezkarność łamania konstytucji, zapewnioną prawem łaski nowego prezydenta, rysuje się przed nami obraz post-liberalnej tyranii i bezkarnych rządów „silnych ludzi” z pogardą dla zwykłego obywatela i jego praw.
Chociaż Rafał Trzaskowski deklarował w rozmowie ze Sławomirem Mentzenem, że przyjęcie przez Polskę EURO „nie jest teraz tematem”, to przecież przez lata był jawnym zwolennikiem odrzucenia złotówki i niezależnej polityki monetarnej na rzecz przystąpienia do unii walutowej.
„Domknięcie systemu” da rządowi Donalda Tuska wolną rękę do oddania (za dowolną cenę) niemieckim i europejskim politycznym partnerom polskiej waluty, polskiej polityki monetarnej i ogromnych rezerw złota Narodowego Banku Polskiego.
Nie chodzi już nawet o słynny „wariant obrony na linii Wisły” ani lekkomyślną zgodę na oddanie polskiego budżetu zbrojeniowego w ręce biurokratów z Brukseli. Tak długo, jak prezydent – zwierzchnik sił zbrojnych – pozostaje politykiem niezależnym od rządu, tak długo zaangażowanie polskich żołnierzy lub polskich zasobów wojskowych będzie wymagało szerokiego konsensusu politycznego. To minimalny, niezbędny środek zabezpieczenia Polski przed angażowaniem naszej armii i polskiego bezpieczeństwa na rzecz cudzych interesów w zamian za poklepywanie po ramieniu przez kanclerzy i komisarzy.
W tym aspekcie „domknięcie systemu” to oddanie pełni kontroli nad bezpieczeństwem Rzeczypospolitej w ręce Donalda Tuska – nie bez powodu uważanego za reprezentanta przede wszystkim interesów niemieckich.
Cóż z tego, że uderzenia w ochronę życia, wyjątkowość i naturę małżeństwa, wolność słowa czy prawo do zgromadzeń i zrzeszania się są niekonstytucyjne. „Domknięcie systemu” obejmie także Trybunał Konstytucyjny.
Po powołaniu nowego TK, nowi sędziowie – w całości wybrani dzięki współdziałaniu nowego prezydenta z Donaldem Tuskiem i Adamem Bodnarem – potwierdzą każdy zamach na nasze prawa i wolności.
Wobec monopolizacji władzy, skupienia w rękach Donalda Tuska obu izb parlamentu, rządu, urzędu prezydenta, sądów i prokuratury oraz Trybunału Konstytucyjnego – obywatel zostanie pozbawiony wszelkich szans w starciu z wszechwładzą państwa.
Ten etap będzie ostatecznym krachem Konstytucji RP, która wszak w swej Preambule deklaruje, że fundamentem Rzeczypospolitej jest dialog społeczny, poszanowanie dla przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i solidarności z innymi. W bezprawiu i anarchii postępować będzie rozkład wspólnoty narodowej, którą zastąpi konflikt i represje ze strony państwa.
Nasz głos jest konieczny
W niedzielę dokonamy wyboru.
Kto zostanie w domu, ten odda głos na radykalny program Rafała Trzaskowskiego.
Nie wolno nam poddać bez walki ochrony życia, rodziny, wolności i suwerenności.
Jeszcze przed pierwszą turą wyborów przygotowaliśmy plakaty i ulotki, ujawniające prawdę o poglądach i politycznych celach Rafała Trzaskowskiego i jego politycznego zaplecza. Sztab kandydata tak się przeraził tym ujawnieniem poglądów, że zagroził nam… skierowaniem sprawy do prokuratury! To oczywiście zmobilizowało nas jeszcze bardziej do promocji ulotek i plakatu.
Ulotki (dostępne w PDF) wciąż można pobierać na stronie polskawpotrzasku.pl, którą uzupełniliśmy o zestawienie poglądów i politycznych deklaracji dwóch kandydatów.
Na koniec odpowiem na jeszcze jedno pytanie.
Co pewien czas Przyjaciele Ordo Iuris pytają, dlaczego nie udzieliliśmy jednoznacznego poparcia temu lub innemu kandydatowi „patriotycznemu”.
Odpowiedź jest prosta: jako organizacja ekspercka współpracujemy z każdym, kto zmierza we właściwą stronę umocnienia ochrony życia, rodziny, wolności i suwerenności.
Jesteśmy przy tym realistami – mamy świadomość, że nie wolno bezkrytycznie ufać żadnemu politykowi. Naszą rolę nie jest ich na ślepo popierać, ale dostarczać im rzetelną informację – nie chwalić ich, lecz od nich wymagać; nie klaskać im, lecz ich rozliczać.
Dzisiaj jedno jest pewne – zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego sprowadzi na Polskę zły czas, a „domknięcie systemu” na całe lata skuje naszą wolność, patriotyzm i narodową dumę w okowach post-liberalnej tyranii.
Aby móc realizować naszą misję – informować, wymagać i rozliczać w służbie życiu, rodzinie, wolności i suwerenności – musimy mieć w Pałacu Prezydenckim partnera, który przejawia przynajmniej gotowość do dialogu i wspólnej pracy dla Polski.
Dlatego, kierując moje kroki do komisji wyborczej, pozostaję wierny zasadzie „byle nie Trzaskowski”.
Kampania oszczerstw, rozpętana przez media z zagranicznym kapitałem oraz zaplecze polityczne Rafała Trzaskowskiego, ma na celu zniechęcenie do głosowania kilkaset tysięcy wahających się obywateli. Cyniczne publikacje, drukowane na kilka dni przed głosowaniem, skomentowane trafnie hasztagiem „CóżSzkodziPomówić”, niszczą trwale poziom debaty publicznej w Polsce.
Mój list jest więc także systematyczną odpowiedzią na tę próbę obrzydzenia wyborów. Trzeba głosować racjonalnie – ratować dla Polski i dla naszych dzieci to wszystko, co jest zagrożone „domknięciem systemu”.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
27.05.2025
• Sekretarz Generalny Rady Europy opublikował sprawozdanie oceniające stan demokracji, praw człowieka i praworządności.
• Jego zdaniem, wielu Europejczyków jest niezadowolonych z sytuacji na kontynencie, z racji „cofania się demokracji”, „pogardy dla rządów prawa i praw człowieka” czy kryzysu klimatycznego.
• Sekretarz odnosi się także do sytuacji w Polsce, wskazując na kwestie sądownictwa, więziennictwa czy wolności zrzeszania się.
Nowa nadzieja dla Europy?
Światło dzienne ujrzało najnowsze Sprawozdanie Sekretarza Generalnego Rady Europy. Tegorocznemu raportowi Alain Berset nadał szumny tytuł „W kierunku nowego paktu demokratycznego dla Europy”. Coroczne sprawozdanie Sekretarza ocenia stan demokracji, praw człowieka i praworządności w państwach członkowskich RE. Jest to zarówno narzędzie diagnostyczne, jak i punkt odniesienia dla kształtowania priorytetów i działań Rady Europy. Jego celem jest podkreślenie kluczowych zmian i wyzwań w państwach członkowskich Rady Europy, wspieranie formułowania i wdrażania polityki oraz zachęcanie do reform tam, gdzie standardy nie są spełniane.
Dokumenty tego typu często są dla czytelnika trudne w odbiorze – owocują w gładkie słówka, wyświechtane frazesy i przywołują podniosłe idee, co finalnie sprawia, że tekst jest obszerny, ale mało treściwy, górnolotny, ale mało praktyczny. Tym razem jest jednak nieco inaczej.
Sekretarz Generalny Rady Europy już na wstępie deklaruje, że Europa potrzebuje zmian, bo „zbyt wielu Europejczyków jest wściekłych i przestraszonych”. Diagnoza ta jest niewątpliwie trafna i wydawać by się mogło, że zapowiadany „nowy pakt demokratyczny dla Europy” będzie propozycją, która wreszcie dostrzega, że świat i społeczeństwa się zmieniają, a pokolenia, które dziś i w ostatnich dwóch dekadach weszły w dorosłość stały się wyjątkowo odporne na propagandę multikulturalizmu i inkluzywności z jednej strony oraz integracji-unifikacji z drugiej, ubranych w hasła postępu, demokracji i praworządności. Seria sukcesów wyborczych, jakie w Europie świętują ugrupowania kategoryzowane jako „prawicowe” i „konserwatywne” zwiastują także swoisty upadek haseł populistycznie odwołujących się do praworządności i praw człowieka (haseł, nie zaś praworządności i praw człowieka jako takich!), które w ostatnich latach służyły jako bicz na niepokornych polityków i obywateli. Zewsząd widać, że Europa i Europejczycy odwracają się od ideologicznej pustki, zaś bezpieczeństwa i stabilizacji dopatrują się w dbałości o interes narodowy i własne bezpieczeństwo gospodarcze.
Dobre diagnozy i złe recepty
Nadzieje na trafne rozszyfrowanie przez (jak by nie patrzeć) czołową postać światowej polityki, przyczyn nastrojów panujących w szeregu państw europejskich można jednak porzucić już na etapie dalszej lektury samego wstępu do raportu. Sekretarz Generalny „wściekłość i strach” Europejczyków tłumaczy sobie bowiem klasycznymi, politycznie poprawnymi wytrychami.
Jakie są zdaniem Berseta przyczyny powszechnego niezadowolenia i buntu Europejczyków? Są to: „cofanie się demokracji”, „pogarda dla rządów prawa i praw człowieka”, rosnąca bezkarność, kryzys klimatyczny i bardzo modna ostatnio „dezinformacja” (zazwyczaj oznaczająca dostęp społeczeństwa do alternatywnych względem klasycznej prasy i telewizji źródeł informacji).
Faktem jest natomiast to, że Europejczycy „boją się również, ponieważ czują się pominięci przy podejmowaniu decyzji, które ukształtują przyszłość ich kontynentu (...)”. Obawiają się także wojny, co wiąże się ze zmieniającą się geopolityką. Nastrojów nie poprawiają szybkie zmiany technologiczne i wkroczenie w naszą codzienność – niemal z dnia na dzień - sztucznej inteligencji (AI).
Sekretarz Generalny Rady Europy widzi zagrożenie także w „odwrocie od współpracy na rzecz nacjonalizmu” – jakby troska o dobro własnego narodu i kierowanie się w pierwszej kolejności interesem własnego państwa (narodu) miało przekreślać chęć współpracy międzynarodowej i zdolność wypracowywania konsensusu per se. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna: dbałość o interes własnego narodu i kierowanie się dobrem własnych obywateli powinny być podstawą polityki międzynarodowej każdego z państw. W innym przypadku powstaje pytanie: czyje, jeśli nie swojego narodu, interesy reprezentują nasi politycy na forum międzynarodowym?
Obawa Berseta przed widocznym wzrostem postaw pronarodowych wskazuje zresztą, że pytanie to nie powstaje teraz – jest to pytanie, które znaczna część Europejczyków już sobie zadała. Wydaje się, że odpowiedź do jakiej doszli nie do końca ich satysfakcjonuje i faktycznie dla dotychczasowych elit politycznych może to zwiastować problemy.
Plusy i minusy obcych wpływów
Być może właśnie dlatego, podobnie jak UE, Sekretarz Generalny RE jest skrajnie niechętny wprowadzaniu przez państwa członkowskie przepisów, które nakazują ujawnianie zagranicznych źródeł finansowania w szczególności przez organizacje przedstawiające się jako społeczne, czy obywatelskie. Ustawodawstwo tego typu Berset nazywa „dzielącymi nas przepisami” i przekonuje, że przepisy te „kurczą przestrzeń obywatelską”. Jest to pogląd co najmniej zaskakujący, biorąc pod uwagę, że chodzi o regulacje, które, m.in. na Węgrzech nakazują wysoce ostrożne traktowanie organizacji pozarządowych, które finansowane są „z zewnątrz” lub w sposób nieprzejrzysty[1]. Debata na temat tego typu przepisów toczy się w przestrzeni publicznej już od kilku lat. Obecnie, w obliczu m.in. wniosków płynących z raportu MCC (który ujawnił jak Komisja Europejska poprzez finansowanie „niezależnych” organizacji pozarządowych i ośrodków badawczych wspierała własną propagandę[2]), kwestionowanie zasadności tego typu procedur mających ograniczyć wpływ „agentów zagranicznych” ukrywających się pod płaszczem niezależnych organizacji pozarządowych, wydaje się tym bardziej potrzebne.
Krytyka przepisów mających na celu zmuszenie podmiotów, które swoją działalność i materiały finansują ze środków pochodzących z zagranicy do przejrzystego informowania o tym, jest tym bardziej zaskakująca, że Sekretarz Generalny RE sam zwraca uwagę także na „słabnącą uczciwość wyborczą” w części państw Rady Europy. Jak pisze Berset, „dezinformacja, obca ingerencja i niewłaściwe wykorzystanie zasobów publicznych zakłócają kampanie. (...)”. Jaka więc może być lepsza rada niż przejrzystość finansowania? Zwłaszcza, że, zarówno wybory w Rumunii, jak i wybory w Polsce, pokazały, że w kampanie wyborcze chętnie włączają się „organizacje społeczne”, których źródło dochodów jest nie do końca jasne i budzi poważne zastrzeżenia.
Zarzuty wobec Polski
Raport Sekretarza Generalnego Rady Europy ocenia stan demokracji, praw człowieka i praworządności w państwach członkowskich RE, a zatem także w Polsce. Dokument podzielony jest na bloki tematyczne związane z „wartościami demokratycznymi”, „wdrażaniem praworządności” oraz „sprawiedliwością społeczną i równością”. Uwagi Sekretarza Generalnego RE są co do zasady w miarę ogólne, wprost jednak wskazują, jakie problemy mają konkretne państwa. Z czym zatem zmagała się w ostatnim czasie Polska, zdaniem Berseta?
Wolność zrzeszania się
Co ciekawe, w raporcie nie zwrócono uwagi na patologie obecnej władzy, często balansujące na granicy prawa. Sekretarz Generalny jest natomiast zaniepokojony... wolnością zgromadzeń i zrzeszania się w naszym kraju. Polska została bowiem w marcu 2024 r. uznana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka (dalej jako: „ETPCz”) za winną naruszenia art. 11 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (dalej jako: „Konwencja”) w związku z rozwiązaniem organizacji, której nazwa odnosiła się do nieuznawanej narodowości oraz ze względu na brzmienie dwóch postanowień jej statutu. Warto jednak w tym miejscu wyjaśnić, że sprawa dotyczyła Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej, a przyczyną rozwiązania Stowarzyszenia była niezgodność jego nazwy z przepisami ustawy, która, zgodnie ze stanem faktycznym, nie wymienia Ślązaków wśród mniejszości narodowych[3]. Polskie sądy wskazywały w tej sprawie, że nazwa stowarzyszenia jest myląca, bowiem sugeruje istnienie odrębnej od polskiej narodowości śląskiej i uznanie takiego stowarzyszenia stanowiłoby zagrożenie dla jedności oraz integralności państwa polskiego. Po drugie, Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że nazwa Stowarzyszenia mogłaby pozwolić mu wystartować w wyborach w charakterze mniejszości narodowej, a więc z pominięciem 5-procentowego progu wyborczego (art. 197 Kodeksu wyborczego)[4]. Ani ETPCz, ani Sekretarz Generalny RE nie dostrzegli jednak ważkości tych argumentów.
Demokratyczne wybory
Sekretarz Generalny RE zwraca uwagę, że dwunasty rok z rzędu średnia frekwencja wyborcza zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i lokalnych utrzymywała się na niskim poziomie. Jednocześnie polaryzacja polityczna przyczyniła się do wzrostu frekwencji wyborczej w niektórych krajach, takich jak m.in. Polska. Ostatnie analizowane na potrzeby sprawozdania wybory to wybory parlamentarne, które miały miejsce w 2023 r. Berset wskazuje na utrzymujące się „obawy dotyczące niewłaściwego wykorzystania zasobów administracyjnych w celu wykorzystania zasiedziałych partii lub kandydatów, co jest powtarzającą się kwestią w wielu obserwowanych wyborach”[5]. W tym kontekście niezwykle ciekawy będzie kolejny raport, który będzie musiał objąć także obserwację aktualnych wyborów prezydenckich, bowiem w tej kampanii wyborczej i samym procesie wyborczym, jak nigdy przedtem, obnażone zostały przeróżne balansujące na granicy legalności i uczciwości, a także te jawnie nieuczciwe, aktywności komitetów wyborczych wspieranych przez władzę. Dość wspomnieć skandal jaki obiegł Polskę tuż przed pierwszą turą wyborów w związku z ujawnieniem finansowania rzekomo „obywatelskiej” kampanii oczerniającej niektórych kandydatów na prezydenta i związków ich autorów z obozem rządowym.
Reforma sądownictwa
Oczywiście odnosząc się do sytuacji Polski w sprawozdaniu nie mogło zabraknąć stałego już punktu jakim jest reforma sądownictwa i kontrowersje wokół Krajowej Rady Sądownictwa. Sekretarz Generalny RE podkreślił, że rady sądownictwa odgrywają kluczową rolę w zapewnianiu niezawisłości sądów i przypomniał, że Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo (Komisja Wenecka) Rady Europy podkreśliła potrzebę zapisania podstawowych elementów funkcjonowania rad sądownictwa w konstytucjach państw członkowskich RE, aby złagodzić ryzyko stwarzane przez częste zmiany ustawowe, które mogłyby osłabić zaufanie publiczne do sądownictwa[6]. I choć trudno nie zgodzić się w tej kwestii z Komisją, to w sprawozdaniu Berseta brakuje głębszego spojrzenia na rzeczywistość w jakiej, przez polityczne wykorzystywanie sporów wokół kształtu sądownictwa, znalazła się obecnie Polska. Większym zagrożeniem dla praworządności i zaufania obywateli do państwa wydaje się być dziś obawa przed tym, że ciężko wywalczony podczas toczącej się latami batalii sądowej wyrok zostanie unieważniony „tylko” dlatego, że ktoś uzna wylosowanego w danej sprawie sędziego za „neo-sędziego”. W takiej sytuacji kwestia, czy dany sędzia został powołany na zasadach ustanowionych przez jedną, czy drugą władzę, dla większości obywateli jest trzeciorzędna – a dla części być może w ogóle bez znaczenia. Tymczasem Sekretarz Generalny RE z uznaniem odnotowuje, że „w Polsce władze wyraziły pełne zaangażowanie we wdrażanie wyroków Trybunału i odwrócenie skutków reform sądownictwa w latach 2015-2023”. Pytanie tylko, czy zdaje on sobie sprawę jakie skutki dla obywateli i wydajności polskiego sądownictwa będzie miało owo „odwracanie skutków reform”?
Populacja więzienna
Warto przywołać jeszcze jeden temat poruszony w sprawozdaniu, w ramach którego wymieniono Polskę. Według rocznych statystyk Rady Europy dotyczących populacji więziennej (SPACE) opublikowanych w 2024 r., ponad milion więźniów było przetrzymywanych w całej Europie, przy średnim wskaźniku populacji więziennej wynoszącym 116,2 więźnia na 100 000 mieszkańców. Kraje o najwyższych wskaźnikach uwięzienia, w kolejności malejącej, to: Turcja, Gruzja, Azerbejdżan, Mołdawia, Węgry, Polska, Słowacja, Albania, Czechy, Litwa i Łotwa. Warto zauważyć, że wśród wymienionych państw brak jakiegokolwiek z tych, które powszechnie uchodzą za należące do „Zachodniej Europy”. Jednocześnie dość powszechną wiedzą jest, że Polska jest znana z tego jak bezpiecznym jest krajem – doceniają to sami Polacy, ale także turyści, zwłaszcza ci zachodni, którzy często są wręcz zaskoczeni poziomem bezpieczeństwa w naszym kraju. Trudno wskazać, czy skala „populacji więziennej” jest za to odpowiedzialna – nieuchronność kary niezależnie od pochodzenia i narodowości sprawcy może jednak silnie z tym korelować. Mimo tego Berset stwierdza, że „rozszerzenie sprawiedliwości naprawczej i alternatywnych sankcji pozostaje priorytetem”.
Nowy pakt demokratyczny
Rzecz jasna niniejszy komentarz obejmuje jedynie wybrane wątki sprawozdania Sekretarza Generalnego RE, do którego szerszej lektury zachęcam. Wydaje się jednak, że nawet ta mała próba ukazująca, że Sekretarz Generalny RE dostrzega zmiany na świecie i konieczność reakcji na nie pokazuje, że raczej nie jest on w stanie spojrzeć na nie inaczej niż przez pryzmat diagnoz stawianych już od wielu lat, które, co do zasady, okazały się nietrafne. Wściekłość Europejczyków nie maleje pomimo intensyfikowania „walki o demokrację i praworządność”, potęguje się natomiast z każdym kolejnym przejawem – znanej nam już w Polsce – „demokracji walczącej”. A z czego wynika strach Europejczyków? Berset wskazał, że jedną z przyczyn może być poczucie braku sprawczości wśród obywateli i tutaj prawdopodobnie można się z nim zgodzić, bo wybory w całej Europie pokazały, że Europejczycy dążą do wymiany elit, którym już nie ufają. Czy zatem właściwe jest, aby – na odchodne – właśnie te elity chciały kształtować „nowy pakt demokratyczny dla Europy”?
Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
Zasady korzystania z materiałów zamieszczonych na stronie Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Zachęcamy Państwa do korzystania z opracowań i materiałów przygotowanych przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Jednocześnie informujemy, że stosownie z obowiązującym prawem, przedruk treści zamieszczonych na stronie internetowej Instytutu jest możliwy pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła (strona internetowa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris) (art. 34 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). W przypadku przedrukowywania publikacji Instytutu w zakresie wykraczającym poza sprawozdania o aktualnych wydarzeniach lub dokonywanych poza ramami czasowymi, w jakich materiał zachowuje aktualność z punktu widzenia szybkości obiegu informacji, wskazane jest uzyskanie uprzedniej zgody Instytutu pisząc na adres biuro@ordoiuris.pl
Zapisz się na naszą listę mailingową
Informujemy, że Państwa dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w celu informowania o realizacji działań statutowych, w tym do informowania o organizowanych akcjach społecznych. Podanie danych jest dobrowolne. Informujemy, że przysługuje Państwu prawo dostępu do treści swoich danych i możliwości ich poprawiania.
© 2022 ORDO IURIS - Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej