W miniony wtorek miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy o państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Projekt został skierowany do komisji sejmowej, która zarekomendowała jego odrzucenie. Wątpliwości mogą budzić zawarte w projekcie przepisy dotyczące m.in. nieprecyzyjnego zdefiniowania wpływów rosyjskich. Komisja mogłaby także, bez wyroku sądu, wydawać decyzje mogące podważyć zaufanie publiczne do niektórych osób. Członkowie komisji mogliby też łączyć zasiadanie w niej z pełnieniem funkcji politycznych.
Nieprecyzyjne przepisy mogą stanowić źródło walki politycznej
Pewne wątpliwości powstają już na etapie lektury słowniczka ustawowego, szczególnie w części dotyczącej zdefiniowania wpływów rosyjskich. Są one sformułowane bardzo szeroko, obejmując także działania prawnie dozwolone czy działania niezawinione (mowa jest o każdym działaniu). Także powiązania osobiste i organizacyjne osób, a także działanie na ich zlecenie, mogą być interpretowane w sposób rozszerzający.
Artykuł 7. ust. 1. projektu ustawy głosi, że „Komisja prowadzi działalność informacyjną i prewencyjną”. Działalność prewencyjna nasuwa naturalne skojarzenie z funkcją prewencji szczególnej i ogólnej prawa karnego. W tamtym przypadku prewencja szczególna odnosi się do konkretnej jednostki, a ogólna do ogółu społeczeństwa. Pełnienie działalności prewencyjnej może zatem wiązać się z faktycznym wymierzaniem sprawiedliwości w drodze administracyjnej.
Procedura powołania członka komisji opisana w art. 9 pozostawia pole interpretacyjne, czy uzyskanie negatywnej opinii wystawionej przez służby specjalne oznacza automatycznie niespełnienie wymogu posiadania nieposzlakowanej opinii. W przypadku, gdyby taki automatyzm nie nastąpił, wówczas możliwe byłoby powołanie do komisji osób, które same znajdują się pod wpływami rosyjskimi. Z kolei automatyzm umożliwiałby w skrajnych przypadkach wybiórczą eliminację kandydatów.
Czy komisja powinna stosować faktyczny substytut kary?”
Poważne wątpliwości budzi katalog możliwych do zastosowania środków zaradczych, stosowanych wobec osób, które miałyby podlegać wpływom rosyjskim. Zwrócić szczególną uwagę należy na zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat. Sam projekt odsyła w tej kwestii do relewantnych przepisów ustawy z 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Zauważyć należy, że ustawa ta traktuje o odpowiedzialności dyscyplinarnej, a odpowiednik wspomnianego środka zaradczego jest tam wprost wskazany jako kara, z kolei art. 32 tej ustawy, do której m.in. odsyła projekt, ma być stosowany wprost, a nie odpowiednio, zatem znów jest tam mowa o karach. Stwarza to istotne ryzyko niekonstytucyjności projektu – tym bardziej możliwe jest ryzyko naruszenia zasady mówiącej, że prawo nie działa wstecz, zakazu interpretacji rozszerzającej przepisów o charakterze represyjnym i innych zasad związanych z postępowaniami dyscyplinarnymi i karnymi.
Rozważane jest także „cofnięcie pozwolenia na broń, o którym mowa w art. 9 ust. 1 ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji (Dz. U. z 2020 r. poz. 955 oraz z 2022 r. poz. 275 i …), lub nałożenie zakazu posiadania pozwolenia na broń na okres do 10 lat od dnia wydania decyzji administracyjnej”. Budzi to poważne zastrzeżenia z tego względu, że w ogóle nie odnosi się do powodów, dla których pozwolenie na broń zostało wydane – w szczególności do przypadków, gdzie udzielenie takiego pozwolenia mogło nie mieć związku z działalnością prorosyjską. Przede wszystkim w sytuacji udzielenia pozwolenia ze względów ochrony osobistej, brak odniesienia się do trwania powodów, dla których pozwolenie zostało wydane, stanowi poważne zagrożenie dla możliwości obrony osobistej przed zamachami na dobro prawnie chronione w postaci zdrowia i życia człowieka.
Ostatnim możliwym do nałożenia środkiem zaradczym jest „cofnięcie poświadczenia bezpieczeństwa lub nałożenie zakazu otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa na okres do 10 lat od dnia wydania decyzji administracyjnej”. Należy jednak przemyśleć, czy podobnego skutku nie dałoby się osiągnąć w drodze już istniejących procedur — niezależnych od komisji obsadzonej w wyniku politycznego wyboru przez Sejm.
Dodatkowym ryzykiem jest pozostawienie możliwości łączenia funkcji członka komisji z pełnieniem funkcji politycznych. Jest ono dodatkowo spotęgowane przez podniesienie członków komisji do rangi sekretarza stanu. Takie ukształtowanie składu komisji może wywołać oskarżenia o piętnowanie przeciwników politycznych, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych. Jest to szczególnie istotne, gdy planuje się komisji nadanie kompetencji mogących bez wyroku sądowego podważyć zaufanie wyborców do konkretnych osób.
W związku z powyższymi wątpliwościami, w tym odnoszącymi się do poważnych naruszeń podstawowych zasad prawa proceduralnego, zgodzić się należy, że projekt winien zostać odrzucony.
Podsumowanie
Polska od wieków jest miejscem ścierania się wpływów rosyjskich i niemieckich. Być może wartościowym pomysłem byłoby utworzenie komisji, która zbada wpływy obcych państw na polityków polskich i podejmowane przez nich decyzje. Komisja taka nie powinna jednak wymierzać kar, a jedynie sporządzić obszerny, szczegółowy raport, który posłuży przede wszystkim (choć nie wyłącznie) społeczeństwu do osądu działalności konkretnego polityka i wymierzenia mu kary ostracyzmu w życiu publicznym czy demokratycznego odsunięcia od pełnienia funkcji publicznych. W obecnym kształcie i czasie, projektowana komisja będzie słusznie kompromitowana zarzutami o bronienie interesu partyjnego a nie państwowego, szczególnie w roku wyborów do parlamentu oraz być może (co o zgrozo nie jest pewne) do samorządów. Instytut Ordo Iuris przygotuje pogłębioną analizę projektu.
Przemysław Pietrzak – analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris.





