· Sąd Najwyższy oddalił kasację Prokuratora Generalnego w sprawie działacza pro life skazanego za „czyn nieprzyzwoity”.
· Powodem skazania wolontariusza przez sądy niższych instancji było prezentowanie przez niego banerów pokazujących skutki aborcji.
· Ten wyrok jest sprzeczny z dotychczasową linią orzeczniczą Sądu Najwyższego w podobnych sprawach.
· Wcześniej SN pięciokrotnie uwzględniał kasacje w sprawach obrońców życia skazanych za podobne wykroczenia.
Działacz pro life był skazany za domniemane naruszenie art. 141 Kodeksu wykroczeń. Wcześniej aktywistę skazał Sąd Rejonowy we Wrocławiu, wymierzając mu karę 1,5 tys. zł grzywny. Następnie Sąd Okręgowy we Wrocławiu odstąpił od wymierzenia kary i zwolnił go z kosztów sądowych, formalnie uznając jednak jego winę.
Utrwalona linia orzecznicza
Do tej pory zapadło już pięć wyroków Sądu Najwyższego uniewinniających działaczy pro life od zarzutów związanych z kampaniami polegającymi na prezentowaniu billboardów czy plakatów pokazujących fotografie obrazujące skutki aborcji. Szósta ze spraw została przekazana do ponownego rozpoznania z uwagi na zbyt lakoniczne uzasadnienie Sądu Okręgowego.
Dominującą linią orzeczniczą sądów powszechnych, jak i wszystkich pozostałych wyroków Sądu Najwyższego dotyczących kampanii pro life, jest brak znamion czynu zabronionego w sytuacji prezentowania tego typu treści. Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z 13 kwietnia 1977 r. (sygn. akt VII KZP 30/76), obyczajność jest definiowana przez wskazanie na podstawowe moralne zasady współżycia społecznego w zakresie przeżyć, kontaktów i związków seksualnych. Wobec tego nieobyczajność i nieprzyzwoitość odnosi się do ugruntowanych w danym społeczeństwie norm i obyczajów, ze szczególnym uwzględnieniem sfery ludzkiej fizjologii i seksualności – czego nie dotyczyła rozpatrywana sprawa. Instytut Ordo Iuris, który reprezentował działacza pro life w postępowaniu, podkreśla, że prezentowanie fotografii przedstawiających skutki aborcji w celu zdyskredytowania praktyk aborcyjnych, nie może wiązać się z lekceważeniem panujących w społeczeństwie obyczajów. Nawet w rozpatrywanej dziś sprawie, pierwotnie Sąd Rejonowy odmówił wszczęcia postępowania, wskazując na brak znamienia nieprzyzwoitości oraz korzystanie przez obwinionego z wolności wypowiedzi.
„Dzisiejsze postanowienie stanowi de facto odosobniony pogląd jednego składu Sądu Najwyższego. W pięciu analogicznych sprawach rozstrzyganych przez Sąd Najwyższy zapadały wyroki uniewinniające, potwierdzające dominującą w Polsce linię orzeczniczą. W rozstrzyganych w ostatnich miesiącach sprawach Sądy Rejonowe wprost wskazują na to, że kwestia ta jest już obecnie bezsporna i wcześniejsza linia orzecznicza została ostatecznie potwierdzona szeregiem wyroków Sądu Najwyższego, stąd dzisiejsze orzeczenie jest w pewnym sensie zaskakujące. Jednolitość orzecznictwa – którą powinien zapewniać Sąd Najwyższy – stanowi ważną społecznie wartość, wzmacnia pewność stosowania prawa i zaufanie obywateli do państwa, a tutaj mieliśmy do czynienia z jej naruszeniem” – podkreślił radca prawny Wawrzyniec Knoblauch z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Analogiczna sprawa (I KK 419/22) była rozpatrywana przez Sąd Najwyższy również w ubiegłym miesiącu. Czwartego stycznia Sąd Najwyższy, uchylając wyroki sądów pierwszej i drugiej instancji, uniewinnił obwinionego, stwierdzając jednoznacznie w uzasadnieniu: „Sąd okręgowy zaakceptował bowiem błędny pogląd sądu I instancji w postaci błędnej wykładni znamion wykroczenia w art. 141 k.w., dokonując rażąco wadliwej kontroli wyroku”. Wątpliwości nie miał również Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia, uniewinniając w ubiegłym tygodniu innego działacza pro life reprezentowanego przez prawników Ordo Iuris i stwierdzając, że istnieje utarta linia orzecznicza, potwierdzona wyrokami Sądu Najwyższego. Zgodnie z nią, tego typu treści nie mogą zostać uznane za nieprzyzwoite oraz korzystają z ochrony jaką daje wolność wypowiedzi – gwarantowana zarówno na poziomie Konstytucji RP, jak i norm prawa międzynarodowego.
Podobne środki wykorzystywane w innych kampaniach
Ordo Iuris zauważa, że drastyczne środki wyrazu są zjawiskiem spotykanym w toku debat społecznych, prowadzonych w Polsce czy na obszarze innych państw podlegających jurysdykcji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Używają ich przede wszystkim organizacje pozarządowe, których działacze nie godzą się na dotychczasową sytuację w kwestiach wzbudzających społeczne emocje. Przykładem są podmioty walczące z niehumanitarnym traktowaniem zwierząt. Również instytucje publiczne decydują się na używanie mocnych środków wyrazu, by ostrzec obywateli przed szkodliwością różnych działań powodujących znaczne moralne czy zdrowotne szkody. Należały do nich instytucje polskie, w tym Policja, które w organizowanych przez siebie kampaniach informacyjnych, związanych przede wszystkim z walką z nadmierną prędkością kierowców na drogach (takich jak: „10 mniej. Zwolnij!”, „Piłeś? Nie jedź!” oraz „Użyj wyobraźni”) w sposób naturalistyczny, szczegółowy, również w zwolnionym tempie, przedstawiały przebieg wypadków drogowych, w tym ich skutki w postaci okaleczonych zwłok i ciał osób, które miały przeżyć wypadek. Kampania „10 mniej. Zwolnij” była prezentowana przez całą dobę w głównych kanałach telewizyjnych. Podobnego typu kampanie dotyczyły przykładowo także uchodźców nad basenem Morza Śródziemnego czy ukraińskich ofiar trwającego za wschodnią granicą Polski konfliktu.
Metodę o analogicznym charakterze zastosowały również instytucje Unii Europejskiej. Chcąc sugestywnie i przekonywująco ukazać konsumentom negatywne skutki palenia tytoniu, nałożyły one na producentów wyrobów tytoniowych obowiązek umieszczania wywołujących obrzydzenie zdjęć pokazujących fragmenty ludzkiego ciała, zniszczone przez toksyczne substancje smoliste zawarte w tych wyrobach czy też ludzkie zwłoki, a także zewnętrzne objawy wciągania dymu papierosowego oraz jego społeczne następstwa. Ponadto, w dyrektywie wprowadzającej ten obowiązek (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE) w art. 8 pkt 3 nakazały, by ostrzeżenia zdrowotne na opakowaniu jednostkowym i na opakowaniu zbiorczym były nadrukowane w sposób nieusuwalny, były trwałe i w pełni widoczne, w tym by nie były one częściowo lub całkowicie ukryte lub zasłonięte. Zatem celem było pokazywanie drastycznych zdjęć ku przestrodze i dla osiągnięcia szczególnie uzasadnionego celu.
„Biorąc pod uwagę powyższe, powszechnie spotykane w codziennym życiu przykłady, zaprezentowane w dniu dzisiejszym stanowisko doprowadziłoby do absurdalnych wniosków, że każda z tych kampanii społecznych prowadzi do szeregu wykroczeń i powinna prowadzić do represji ze strony państwa, mimo, że część z tych kampanii jest prowadzona przez same organy państwa czy też stanowi wykonanie wymogów wprowadzonych przez Unię Europejską” – zaznacza Wawrzyniec Knoblauch.