Dla wielu osób spór o ewolucję może wydawać się zajęciem jałowym i oderwanym od rzeczywistych problemów współczesnej cywilizacji. Autor niniejszego artykułu próbuje pokazać, że to, jak rozumiemy pochodzenie gatunków, ma większe znaczenie niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. W istocie bowiem spór o ewolucję stanowi zwornik szeregu innych problemów światopoglądowych. Więcej w tekście o. Michała Chaberka. Jest to kolejny esej z Cyklu „Ordo Iuris Cywilizacja”.
To, jakie przyjmiemy stanowisko w tym sporze (stworzenie czy ewolucja), w dużej mierze wynika z naszego światopoglądu, ale też kształtuje go i umacnia nasze wybory i odpowiedzi na wiele pytań natury społecznej, moralnej i teologicznej. Na przykład to jak rozumiemy Boga i Jego działanie w świecie, rolę nauki i teorii naukowych, naturę człowieka, znaczenie Pisma Świętego i wiele innych zagadnień znajduje swoje zwieńczenie i poniekąd rozstrzygnięcie właśnie w sporze o ewolucję. O. Chaberek stawia tezę, że ewolucjonizm jest domeną kultur pogańskich i dlatego dominował przed erą chrześcijańską i rozpowszechnił się w Europie dopiero po upadku chrześcijaństwa w późnej nowożytności. Natomiast wiara w stworzenie rozumiane jako bezpośrednie działanie Boga stanowi specyfikę chrześcijańskiego (i tylko chrześcijańskiego) rozumienia początków świata. Ponadto wskazuję, że nowożytny ewolucjonizm nie ma korzeni w odkryciach naukowych, lecz w materialistycznych filozofiach – powstał jako koncept intelektualny, który miał stanowić alternatywę dla wiary biblijnej niezależnie od danych i faktów naukowych. Dlatego zaprzeczanie teorii makroewolucji biologicznej nie stanowi zaprzeczenia nauce, a tylko jednej wybranej interpretacji faktów naukowych. Jednocześnie fakty te nie stoją na przeszkodzie przeciwnej interpretacji, którą można nazwać chrześcijańskim kreacjonizmem.





