główne PUNKTY
1
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy opublikowało raport będący podsumowaniem misji obserwacyjnej podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce.
2
Autorzy dokumentu wskazują, iż skład Państwowej Komisji Wyborczej jest zbytnio upolityczniony, co wynika ze sposobu mianowania jego członków.
3
W raporcie zauważono również, że zarzuty dotyczące wsparcia zagranicznego, zwłaszcza w przypadku reklam internetowych popierających Rafała Trzaskowskiego, są nadal rozpatrywane i przyczyniły się do napięć związanych z przejrzystością i zaufaniem do procesu wyborczego.
4
Krytyce poddano także brak obiektywności ze strony mediów publicznych, które często krytykowały Karola Nawrockiego i unikały negatywnych relacji na temat Rafała Trzaskowskiego.
5
Polski rząd został też skrytykowany za stosowanie jedynie doraźnych środków w celu „przywracania praworządności”, mających powodować niespójności w systemie prawnym i pogłębiać brak zaufania społecznego do władz państwa. Wymieniono wśród nich wytyczne w sprawie aborcji.

„Przywracanie praworządności w Polsce”
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (Parliamentary Assembly of the Council of Europe), jeden z najważniejszych organów tego gremium, opublikowało raport będący rezultatem misji obserwacyjnej przeprowadzonej podczas pierwszej i drugiej tury wyborów prezydenckich w Polsce. Sprawozdawcą raportu jest Iulian Bulai – poseł do rumuńskiej Izby Deputowanych z ramienia liberalnego Związku Zbawienia Rumunii (Uniunea Salvați România).
Dokument rozpoczyna się od przestawienia sytuacji politycznej w Polsce. W tym kontekście w raporcie poinformowano m.in. o znaczeniu i kompetencjach prezydenta, jego pozycji ustrojowej w polskim systemie politycznym czy o polaryzacji życia politycznego w naszym kraju. Autorzy raportu wspominają, że w ostatnim okresie kadencji ustępujący prezydent Andrzej Duda „szeroko korzystał z prawa weta, aby blokować reformy nowego rządu kierowanego przez Koalicję Obywatelską (KO), zwłaszcza działania mające na celu przywrócenie niezależności sądownictwa” (s. 2). W dokumencie wskazano również, że kryzys ten, w ocenie autorów raportu, będący „kluczowym czynnikiem polaryzacji” w Polsce, został zapoczątkowany przez Prawo i Sprawiedliwość w 2015 roku, kiedy to partia ta wprowadziła daleko idące zmiany w systemie sądownictwa.
W publikacji zauważono, że rząd, nie mogąc przeprowadzić kompleksowych reform, uciekł się do „doraźnych środków”, jakimi ma być odmowa publikacji wybranychh orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, nieuznawanie niektórych „neo-sędziów” i wydawanie wytycznych wykonawczych w obszarach takich jak aborcja. Sprawozdawca wskazuje, iż „takie selektywne podejście, choć pragmatyczne, spowodowało niespójności, które jeszcze bardziej podkopały zaufanie społeczne”, a zwycięstwo Karola Nawrockiego można odczytywać jako „nie tylko dynamikę partyjną, ale także powszechną frustrację spowodowaną powolnym tempem przywracania praworządności” (s.3).
Ramy prawne wyborów prezydenckich są zasadniczo zgodne z normami demokratycznymi, ale mają istotne braki
Twórcy raportu podkreślają, że ramy prawne polskich wyborów prezydenckich, oparte na przepisach konstytucji z 1997 roku i kodeksu wyborczego z 2011 roku, są zasadniczo zgodne z normami demokratycznymi, ale mają istotne braki. W ich ocenie wynika to m.in. z faktu, że Polska nie wdrożyła kilku kluczowych reform, zalecanych przez Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka oraz Komisję Wenecką. Dotyczą one środków mających na celu zapewnienie pełnej przejrzystości finansowania kampanii wyborczej, regulację kampanii prowadzonych przez osoby trzecie, wzmocnienie zabezpieczeń przed nadużywaniem zasobów administracyjnych oraz poprawę integracji wyborców niepełnosprawnych.
Jako kolejne problemy wymieniono konflikty pomiędzy władzą ustawodawczą a wykonawczą, za przykład podając blokowanie przez prezydenta reform dotyczących zabezpieczeń wyborczych. „W rezultacie certyfikacja pozostała w rękach organu – Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego – którego legalność jest kwestionowana, co utrwala nieufność społeczeństwa” – napisano w raporcie (s.4).
Skład Państwowej Komisji Wyborczej zbyt upolityczniony
W dalszej części raportu zauważono, iż skład Państwowej Komisji Wyborczej (a więc jednego z najważniejszych organów nadzorujących proces wyborczy) jest zbyt upolityczniony. Taki stan rzeczy, w ocenie autorów dokumentu, wynika z faktu, że składała się ona z dwóch sędziów (z Trybunału Konstytucyjnego i Najwyższego Sądu Administracyjnego) oraz siedmiu osób mianowanych przez parlament, co zapewniało równowagę, ale jednocześnie odzwierciedlało wpływy polityczne. Pięciu z tych siedmiu członków pochodzi z koalicji rządzącej, a dwóch z PiS. Twórcy raportu wskazują, iż struktura ta była wielokrotnie krytykowana jako nadmiernie upolityczniona, zwłaszcza po kontrowersyjnych decyzjach PKW dotyczących przydzielenia środków publicznych PiS. W ocenie autorów dokumentu, upolityczniona jest również Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której skład nie zmienił się od momentu wyborów parlamentarnych.
Ataki na imigrantów i „mniejszości seksualne”
W raporcie zauważono, iż w trakcie kampanii wyborczej przed pierwszą turą szczególnie wyraźna była agresywna retoryka, w tym ksenofobiczne i antyukraińskie komunikaty, które osłabły przed druga turą. Autorzy publikacji wskazują równocześnie, iż przed druga turą w dyskursie części środowisk prawicowych w nadal pojawiały się „podziały dotyczące migrantów, osób LGBTI oraz mniejszości etnicznych i religijnych” (s. 5).
Jako poważny problem określono publicznie zaangażowanie oficjeli, które doprowadziło do zatarcia granic pomiędzy funkcjami państwowymi a prowadzeniem kampanii wyborczej. „Urzędnicy publiczni, w tym ministrowie, wojewodowie i prezydenci miast, otwarcie prowadzili kampanię wyborczą podczas pełnienia swoich funkcji, nie podejmując żadnych prób zachowania rozdziału tych funkcji. Praktyka ta, obserwowana w obu głównych obozach politycznych, podważała równe szanse kandydatów i była sprzeczna z międzynarodowymi dobrymi praktykami” (s. 5).
Zauważa się tam, że kampania charakteryzowała się dużą widocznością w przestrzeni publicznej, o czym świadczyć ma fakt, iż obaj kandydaci wykorzystywali banery, billboardy i wielkie wiece, aby zmobilizować swoich zwolenników a na tydzień przed wyborami w Warszawie odbyły się dwie ogromne równoległe manifestacje, odzwierciedlające polaryzację w Polsce.
Obca ingerencja w wybory?
W raporcie stwierdzono, iż, pomimo częstych ostrzeżeń dotyczących rosyjskiej ingerencji w polskie wybory, eksperci i obserwatorzy doszli do wniosku, że rzeczywista ingerencja zagraniczna miała mniejszy wpływ niż się obawiano. „Wyjątkowy kontekst historyczny Polski sprawia, że prorosyjskie stanowisko polityczne jest głęboko niepopularne i praktycznie niemożliwe do przyjęcia przez wiarygodnych kandydatów politycznych. Ingerencja Rosji miałaby zatem na celu raczej wywołanie chaosu niż wsparcie konkretnego kandydata, ze względu na niemożliwość otwartego prowadzenia polityki prorosyjskiej w Polsce” – zauważają autorzy raportu.
Stwierdzają oni też, że zarzuty dotyczące wsparcia zagranicznego, zwłaszcza w przypadku reklam internetowych popierających Rafała Trzaskowskiego, są nadal rozpatrywane i przyczyniły się do napięć związanych z przejrzystością i zaufaniem. Z drugiej strony w dokumencie podkreślono, że, pomimo tych wysiłków, ogólny wpływ zagranicznych prób wydawał się ograniczony i nie ma wiarygodnych dowodów na manipulowanie wynikami.
Stronnicze media publiczne
W dokumencie wskazano, że w trakcie kampanii publiczni nadawcy i główne kanały prywatne przedstawiały stronnicze relacje: TVP i TVN często krytykowały Karola Nawrockiego i unikały negatywnych relacji na temat Rafała Trzaskowskiego, podczas gdy TV Republika przyjęła zdecydowanie negatywne stanowisko wobec Rafała Trzaskowskiego (s. 6).
Sprawozdawca stwierdza, iż finansowanie kampanii wyborczej pozostaje istotną słabością polskiego systemu wyborczego. Ma to wynikać z tworzenia nierównych warunków dla czołowych kandydatów, co ma być efektem braku odpowiedniej kontroli oraz sprawozdawczości. Zaznacza on, iż kampanie prowadzone przez osoby trzecie (zwłaszcza w Internecie i za pośrednictwem organizacji społeczeństwa obywatelskiego) odbywały się poza wymogami regulacyjnymi. „Niektóre podmioty niebędące partiami politycznymi wydały więcej środków niż oficjalni kandydaci, a zarzuty dotyczące finansowania zagranicznego stały się istotną kwestią” – podkreślają twórcy dokumentu (s. 7).
„Nierówności płciowe” w życiu politycznym
W dokumencie z ubolewaniem zaznaczono, że wybory prezydenckie w 2025 r. uwypukliły utrzymujące się nierówności płciowe w zakresie udziału w życiu politycznym. W ocenie autorów raportu, świadczyć ma o tym fakt, że w tych wyborach startowały tylko dwie kobiety. „Organizacje społeczeństwa obywatelskiego i obserwatorzy powszechnie wyrażali ubolewanie z tego powodu, zwracając uwagę na utrzymujące się nierówności płciowe w przywództwie politycznym i podkreślając, że ogranicza to pluralizm polityczny i pozbawia elektorat perspektyw kluczowych dla debat na temat równości i praw społecznych” (s7).
– W raporcie ZPRE pojawia się wiele interesujących i godnych odnotowania tez oraz twierdzeń. Przykładem tego może być opinia, zgodnie z którą prorosyjskie stanowisko polityczne jest głęboko niepopularne i praktycznie niemożliwe do przyjęcia przez wiarygodnych kandydatów politycznych. Z drugiej strony zastrzeżenie budzić może przedstawienie pewnych kwestii, bez ujawniania wszystkich okoliczności danego zagadnienia. Chodzi tu m.in. o sposób opisania polskiego kryzysu wokół praworządności, gdzie za kreatorów tego problemu wskazuje się polityków aktualnej konserwatywnej opozycji, bez informowania o tym, iż konflikt ten został zapoczątkowany przez wybór nadmiarowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm zdominowany przez rządząca wówczas i dzisiaj liberalną większość – wskazuje Patryk Ignaszczak, analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.
Źródło zdjęcia okładkowego: iStock