W kolejnej rozmowie z cyklu „Pytania podstawowe”, Tomasz Rowiński rozmawia z Filipem Memchesem o rzekomym konserwatyzmie Rosji Putina. Polski publicysta, dziennikarz i eseista jest uznanym znawcą Rosji i autorem, m.in. książki Słudzy i wrogowie imperium. Rosyjskie rozmowy o końcu historii (Arcana, Kraków 2009). Przełożył też na język polski rozprawę Władimira Sołowjowa Rosyjska idea, która ukazała się w książce Zaślubiny Wschodu z Zachodem (Biblioteka „Frondy”, Warszawa 2007).
W rozmowie z Rowińskim, Memches wyjaśnia fundamentalne różnice między rosyjskim konserwatyzmem zakorzenionym w cywilizacji turańskiej (stepowej), a zanikającym zachodnim konserwatyzmem zakorzenionym w chrześcijaństwie. Zrównanie obu konserwatyzmów w narracji mainstreamowej na Zachodzie jest na rękę zarówno Rosji Putina, jak i zachodnich liberałów, tłumaczy polski eseista. Ci ostatni, tym sposobem starają się dyskredytować swoich oponentów politycznych, stając się jednocześnie pożytecznymi idiotami Rosji, gdyż osłabiają Zachód od wewnątrz – przekonuje Memches
Z drugiej strony, sami konserwatyści na Zachodzie mogą wpaść w pułapkę narracji rosyjskiej, która pokazuje, nie bez racji, że w Rosji nie ma dyktatury politycznej poprawności. Nie ma jej, gdyż przyjmując tradycję Złotej Ordy, władza rosyjska zawsze żądała od społeczeństwa tylko poddaństwa i była pozbawiona wymiaru duchowego. Podobnie i dzisiaj, jak podkreśla publicysta, władza w Rosji nie narzuca określonej ideologii, a ograniczenia wolności słowa dotyczą głównie tego, co może zaszkodzić władzy, np. narracji historycznej lub ujawnianie afer korupcyjnych.
„Rosja może przyjść i powiedzieć polskim konserwatystom: słuchajcie, no patrzcie, tamci wam zakazują tego, tego i tamtego. My wam tego nie będziemy zakazywać, nas nie obchodzi w co wy wierzycie, jakie macie poglądy. I na tym polega cała ta pułapka” – mówi Memches. „To jest zresztą pułapka, którą zastawia na inne kraje nie tylko Rosja. Chiny też zastawiają taką pułapkę choćby na te kraje, które kolonizują ekonomicznie. I to jest ta różnica, że cywilizacja zachodnia, której istotą jest, by odwołać się do Konecznego, nurt bizantyński, czyli sojusz ołtarza z tronem. Sojusz ten przekłada się na to, że kiedyś teologia odgrywała dużą rolę dla władzy, a dzisiaj odgrywa ją po prostu aksjologia, poglądy. Dlatego instytucje unijne tak nas próbują wychowywać, bo dla nich to jest ważne, w co my wierzymy, jakie mamy poglądy. Chcą kształtować nowego człowieka. Natomiast turańszczyzna jest, można powiedzieć, w tym wymiarze neutralna. I na tym polega, można tak powiedzieć, ta pułapka, ta pokusa. Oczywiście Rosjanie tego nie nazywają turańszczyzną, ale Rosjanie będą mówić o tolerancji, o tym, że my wam oferujemy alternatywę” – przekonuje publicysta.
Zobacz całą rozmowę:
Zobacz też:
O prawdziwych sojusznikach Putina na lewicy i o zjawisku projekcji











