Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
Data publikacji: 22.02.2023
Antychrześcijańscy radykałowie nie ustają w próbach wdrażania swoich idei. Późną jesienią 2022 roku ] rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją dotyczącą zakazu spowiedzi osób do 16. roku życia. Wówczas inicjatorem akcji był Rafał Betlejewski – aktywista i prowokator znany między innymi z happeningu polegającego na… masturbacji w miejscu zamordowania rosyjskiej, opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej. Teraz jego pomysł podchwycili mainstreamowi politycy. Do wprowadzenia zakazu spowiedzi młodzieży do 18. roku życia wezwał w swoich mediach społecznościowych europoseł Robert Biedroń. Poparła go posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
Z działaniami Unii Europejskiej wiąże się szereg zagrożeń dla polskich interesów gospodarczych. W tym kontekście ważna pozostaje edukacja młodego pokolenia oraz uświadamianie społeczeństwa co do znaczenia ich codziennych wyborów konsumenckich. Decydując w kwestii codziennych zakupów, inwestycji kapitału czy nawet zatrudniania pracowników, jednostki i przedsiębiorcy kierować się powinni nie tylko swoim osobistym interesem, lecz także interesem narodowym. Jak wskazuje Jacek Trych w tekście „Patriotyzm gospodarczy” opublikowanym w ramach cyklu analiz „Polityka Unii Europejskiej a sprawy polskie”, wytworzenie swoistej „mody na patriotyzm gospodarczy” może nie tylko wpłynąć na wzrost policzalnych korzyści gospodarczych dla Polski (lub nawet uniezależnić nieco bardziej rządzących od nacisków konkurencyjnych gospodarek), ale także przyczynić się do pełniejszego odkrywania kultury i tradycji oraz czerpania z nich, co dodatkowo umocni polską tożsamość narodową.
Interes jednostki czy wspólne dobro?
Ponadnarodowe organizacje takie jak np. Organizacja Narodów Zjednoczonych czy Unia Europejska coraz częściej wspierają postawy zakotwiczone w silnie akcentowanej wolności indywidualnej oraz atomizacji społeczeństwa. Używanie przez tego rodzaju podmioty wpływów gospodarczych, politycznych i instrumentów prawnych przekłada się na zmiany społeczne. Kolejne bowiem narody, w tym Polacy, ulegają nowo kreowanym trendom. Tego typu postawy wydają się być sprzeczne z właściwie pojmowanym dobrem wspólnym i dobrem narodu. Decyzje każdego obywatela, bez względu na jego status materialny czy społeczny, powinny bowiem uwzględniać nie tylko interesy jednostki, ale także budowanie dobrobytu całego narodu. Tylko taka optyka pozwala na tworzenie silnego, niezależnego i dostatniego państwa w długoterminowej perspektywie.
Ograniczenia polityki maksymalizującej korzyści dla Polski
Ograniczeniem dla pełnej realizacji postulatów patriotyzmu gospodarczego są konflikty interesów występujące pomiędzy państwami. Niekiedy przyjmują one także pozór konfliktu między państwem a organizacją ponadnarodową, na przykład Unią Europejską. Jednak bliższa analiza tego rodzaju przypadków pokaże, że w istocie spór wynika z konfliktu interesów państw, a organizacja międzynarodowa jest jedynie parawanem, za którym mogą ukryć się rzeczywiste grupy wpływu. Przykładem takich działań są chociażby liczne sprzeciwy niektórych sąsiadów Polski wobec realizacji kluczowych inwestycji infrastrukturalnych w naszym kraju, motywowane rzekomą ochroną środowiska. Zdarza się, że spory między państwami przenoszone są na forum organizacji międzynarodowej, jak miało to miejsce chociażby w przypadku próby wymuszenia zamknięcia kopalni w Turowie.
Politycy wybrani przez naród do sprawowania władzy w Polsce muszą na co dzień mierzyć się także z innymi ograniczeniami polityki ukierunkowanej na bezkompromisową korzyść Polski. Nie tylko podmioty, których aktywność postrzegana jest w niektórych środowiskach jako wroga interesom Rzeczypospolitej (por. zmiany traktatowe w Unii Europejskiej mogące doprowadzić do istotnego ograniczenia suwerenności Polski[1]) są w stanie limitować kierunek polskiej polityki. Do tej grupy zaliczyć należy także hegemona światowego – Stany Zjednoczone Ameryki, których interes, chociażby w obszarze stabilizacji sytuacji politycznej i gwarancji bezpieczeństwa w Europie Środkowo-Wschodniej, może istotnie odbiegać od interesów polskich, a na pełne uniezależnienie się w tym zakresie od atlantyckiego patrona Polska pozwolić sobie (jeszcze?) nie może. Czynnikiem, który z jednej strony wiąże mocniej interesy USA i Polski, a z drugiej ogranicza możliwości swobodnego prowadzenia polityki gospodarczej, jest coraz większa obecność na polskim rynku międzynarodowych korporacji, w tym tych największych ze Stanów, które zyskują znaczącą pozycję w kluczowych sektorach gospodarki, na przykład w bankowości czy mediach[2]. Jak zatem widać, gdy idzie o pieniądze i geopolitykę nie zawsze łatwo odróżnić sojuszników od konkurentów – nawet, gdy jesteśmy przyjaciółmi z kręgu Unii Europejskiej czy Paktu Północnoatlantyckiego (NATO).
****************
Nowy cykl analiz przygotowany we współpracy Ośrodka Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych imienia Hipolita Cegielskiego oraz Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris ma na celu przybliżenie zainteresowanym czytelnikom zagrożeń, jakie wypływają dla polskich interesów z aktualnie realizowanej polityki Unii Europejskiej. Już za pięć tygodni Polacy będą mogli choć po części wziąć sprawy w swoje ręce. Warto wówczas uwzględnić nie tylko partykularny interes głosującego, lecz także właściwie pojmowany interes Polski i dobro wspólne. Ufam, że publikacje ukazujące się w najbliższych tygodniach przyczynią się do głębszego zrozumienia gospodarczych konsekwencji (pozytywnych i negatywnych) dla Polski płynących z naszej obecności w Unii Europejskiej.
Łukasz Bernaciński - członek Zarządu Ordo Iuris
Analizy publikowane będą na stronie internetowej Ośrodka Analiz Cegielskiego www.osrodekanaliz.pl oraz Instytutu Ordo Iuris www.ordoiuris.pl.
Już 1 maja ma wejść w życie rozporządzenie Minister Zdrowia w sprawie programu pilotażowego opieki farmaceuty sprawowanej nad pacjentem w zakresie zdrowia reprodukcyjnego. Projekt rozporządzenia obejmuje zapowiadany przez szefową resortu zdrowia tzw. plan B – czyli rozwiązania mające umożliwiać sprzedaż dzieciom poniżej 18 roku życia tabletek tzw. antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Ma to związek z zawetowaniem przez Prezydenta RP zmierzającej w tym kierunku nowelizacji ustawy prawo farmaceutyczne. Ministerialny „plan B” opiera się na założeniu, że tzw. pigułki „dzień po”, które obecnie są „wydawane z przepisu lekarza” (zgodnie z art. 23a ust. 1 pkt 2 prawa farmaceutycznego), będą sprzedawane młodzieży na podstawie wywiadu przeprowadzonego przez farmaceutę (§5 ust. 1 projektu rozporządzenia) i wystawionej przez niego tzw. recepty farmaceutycznej (§5 ust. 2 projektu rozporządzenia). Problem w tym, że polskie prawo nie przewiduje możliwości przeprowadzania wywiadu przez farmaceutę w celu sprzedaży pacjentowi produktu o kategorii dostępności „wydawane z przepisu lekarza”.
Czynności, do których uprawnieni są farmaceuci
Czynności, do wykonywania których uprawnieni są farmaceuci w ramach wykonywania zawodu, wymienione są w ustawie o zawodzie farmaceuty[1]. Zgodnie z art. 4 tej ustawy, wykonywanie zawodu farmaceuty ma na celu ochronę zdrowia pacjenta oraz ochronę zdrowia publicznego i polega między innymi na sprawowaniu opieki farmaceutycznej. Ustęp 2 tego przepisu definiuje ją jako świadczenie zdrowotne w rozumieniu art. 5 pkt 40 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych[2], udzielane przez farmaceutę i stanowiące dokumentowany proces, w którym farmaceuta, współpracując z pacjentem i lekarzem prowadzącym leczenie pacjenta, a w razie potrzeby z przedstawicielami innych zawodów medycznych, czuwa nad prawidłowym przebiegiem indywidualnej farmakoterapii. Ustęp 3 tego przepisu wskazuje, że wykonywanie zawodu farmaceuty polega również na udzielaniu usług farmaceutycznych, do których ustawa zalicza między innymi przeprowadzanie wywiadu farmaceutycznego.
Specyfika wywiadu farmaceutycznego
Artykuł 3 pkt 8 ustawy o zawodzie farmaceuty określa „wywiad farmaceutyczny” jako „działanie farmaceuty polegające na uzyskaniu od pacjenta informacji niezbędnych do wyboru właściwego produktu leczniczego o kategorii dostępności, o której mowa w art. 23a ust. 1 pkt 1 ustawy (…) Prawo farmaceutyczne (…) oraz na udzieleniu porady w zakresie stosowania produktów leczniczych lub rekomendacji konsultacji lekarskiej”. Kategoria dostępności produktu leczniczego wymieniona w tej definicji to produkty „wydawane bez przepisu lekarza - OTC” (art. 23a ust. 1 pkt 1 prawa farmaceutycznego[3]). Wynika z tego jasno, że, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawowymi, farmaceuci uprawnieni są do przeprowadzania uprzedzających dobór leków wywiadów z pacjentami, jednak mają być to wyłącznie wywiady farmaceutyczne, ustawa o zawodzie farmaceuty nie przewiduje bowiem, aby farmaceuta był uprawniony do przeprowadzenia wywiadu innego niż farmaceutyczny. Przytoczone wyżej przepisy określają też wybór jakich produktów może być poprzedzony wywiadem farmaceutycznym – mają być to wyłącznie produkty wydawane bez recepty lekarskiej (kategoria „OTC”), do których nie należą tabletki do stosowania jako tzw. antykoncepcja awaryjna (produkty te mają kategorię „wydawane z przepisu lekarza”). Innymi słowy, z ustawy o zawodzie farmaceuty wynika, że farmaceuta nie ma uprawnień do przeprowadzenia wywiadu, który służyłby wydaniu pacjentowi środka posiadającego status produktu leczniczego o kategorii dostępności „wydawane z przepisu lekarza”, a takim właśnie środkiem na podstawie wciąż obowiązującego art. 23a ust. 1a prawa farmaceutycznego są tabletki służące do stosowania w antykoncepcji, w tym tabletki „dzień po”.
Bezprawne rozwiązania przewidziane w projekcie rozporządzenia
Proponowane przepisy projektu rozporządzenia Ministra Zdrowia są więc sprzeczne z obowiązującymi przepisami ustawowymi. Ich stosowanie (w przypadku wejścia w życie) naraża farmaceutów na odpowiedzialność prawną. Warto też zastanowić się nad możliwymi szerszymi konsekwencjami uznania takich rozwiązań – jeżeli farmaceuci mogliby teraz przeprowadzać wywiady z pacjentami i wydawać im również inne leki „wydawane z przepisu lekarza” na podstawie wystawionych przez siebie recept, czy w istocie nie wykonywaliby czynności zarezerwowanych dla lekarzy? Na to pytanie należy udzielić odpowiedzi twierdzącej, przy jednoczesnym zastrzeżeniu, że obowiązujące prawo takich sytuacji nie dopuszcza, przewidując nawet odpowiedzialność karną.
Instytut Ordo Iuris przygotowuje analizę prawną całości projektu rozporządzenia Ministra Zdrowia. Publikacja analizy jeszcze w kwietniu.
R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris
Z sytuacjami podobnymi do przedstawionej może spotkać się wielu rodziców dzieci uczęszczających do polskich szkół. Mogą one wynikać z jednej strony z tego, że dyrektorzy placówek nie zawsze pamiętają o ustawowych obowiązkach warunkujących dopuszczenie podmiotów zewnętrznych do działalności w szkole. Z drugiej – pośrednią przyczyną może być także bierność rodziców oraz brak wiedzy o swoich uprawnieniach i możliwościach oddziaływania na szkolną rzeczywistość. Jak powinni się w takich okolicznościach zachować rodzice, którzy nie zgadzają się na promowanie treści stanowiących emanację postulatów ruchu LGBT w przestrzeni szkolnej oraz jak zapobiegać tego rodzaju sytuacjom?
Kiedy organizacje mogą działać w szkole?
Po pierwsze należy pamiętać, że istnieje możliwość wystąpienia do dyrektora szkoły z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej w zakresie dopełnienia procedury z art. 86 ust. 2 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe[1] (dalej: PrOśw).
Działalność na terenie szkoły podmiotów zewnętrznych musi być bowiem uzgodniona z dyrektorem, przy czym decyzja ta musi być poprzedzona pozytywną opinią rady szkoły lub placówki i rady rodziców. Obecność w szkole stowarzyszenia lub organizacji (a także osoby fizycznej spoza placówki) należy przy tym rozumieć bardzo szeroko. Może być nią również rozpowszechnianie różnego rodzaju materiałów promocyjnych przez organizacje zewnętrzne, np. w postaci plakatów informacyjnych czy ulotek, szczególnie jeśli zostały one dostarczone do szkoły przez wolontariuszy lub aktywistów tych organizacji.
Jeżeli zaś mamy do czynienia z treściami prezentowanymi, np. na szkolnej gazetce, z inicjatywy samorządu uczniowskiego czy rady pedagogicznej, warto, by rodzice przypomnieli, że promowanie seksualności osób o skłonnościach homoseksualnych czy ideologii „trans", może doprowadzić do powstania podobnych rozterek co do własnej seksualności czy tożsamości u uczniów, u których do tej pory takie rozterki nie występowały[2]. Przeciwdziałanie przemocy rówieśniczej oraz dyskryminacji nie oznacza zaś promowania treści, które mogą stanowić zagrożenie dla niezakłóconego rozwoju psychoseksualnego dzieci uczęszczających do szkoły.
Co więcej, dyrektor szkoły oraz nauczyciele powinni liczyć się ze zdaniem rodziców co do tego, jakie treści mają być prezentowane na szkolnym korytarzu, gazetce szkolnej, czy też poruszane na godzinie wychowawczej. Zgodnie bowiem z prawem oświatowym, system oświaty jedynie wspiera wychowawczą rolę rodziny[3], a ponadto, to rodzicom przysługuje pierwszeństwo wychowawcze względem swoich dzieci[4]. Więcej na ten temat można przeczytać w eseju „Obowiązkowa edukacja seksualna w polskich szkołach?".
Wpływ rodziców na statut i program
Podkreślić zarazem należy, że, zgodnie z art. 84 ust 1 PrOśw, „rada rodziców może występować do dyrektora i innych organów szkoły lub placówki, organu prowadzącego szkołę lub placówkę oraz organu sprawującego nadzór pedagogiczny z wnioskami i opiniami we wszystkich sprawach szkoły lub placówki”. Rada rodziców może również zwrócić się do dyrektora szkoły o zmianę statutu szkolnego. Statut szkoły reguluje zaś takie kwestie, jak cele i zadania szkoły wynikające z przepisów prawa oraz sposób ich wykonywania, organy szkoły oraz ich szczegółowe kompetencje, a także szczegółowe warunki współdziałania organów szkoły oraz sposób rozwiązywania sporów między nimi czy też zasady właściwego zachowania uczniów wobec nauczycieli i innych pracowników szkoły oraz pozostałych uczniów[5]. Organem, który uchwala statut lub jego zmiany jest zaś rada szkoły (o ile została w danej szkole powołana), w skład której wchodzą w równej liczbie przedstawiciele nauczycieli, uczniów[6] i rodziców uczniów[7]. Powstanie rady szkoły lub placówki organizuje dyrektor szkoły lub placówki z własnej inicjatywy albo na wniosek rady rodziców[8].
Również rada rodziców uchwala, w porozumieniu z radą pedagogiczną (tworzoną przez nauczycieli i dyrektora), program wychowaczo-profilaktyczny, który obejmuje treści i działania o charakterze wychowawczym skierowane do uczniów oraz treści i działania o charakterze profilaktycznym skierowane do uczniów, nauczycieli i rodziców[9]. Program ten może mieć istotne znaczenie w kwestii promocji określonych treści w przestrzeni szkolnej, organizowanych wydarzeń czy tematów poruszanych na lekcji wychowawczej.
Reasumując, nie do przecenienia jest aktywność środowiska rodzicielskiego, które powinno angażować się w życie szkoły, w szczególności za pośrednictwem rady szkoły oraz rady rodziców. Oczywiście w sytuacji działalności na terenie szkoły organizacji promujących szkodliwe dla młodzieży treści, warto zwrócić uwagę na dopełnienie przepisów prawa oświatowego przez dyrektora szkoły, co może zablokować wejście do szkół podmiotów zewnętrznych wbrew woli rady rodziców oraz poszczególnych rodziców.
Dla rodziców dzieci w wieku szkolnym pomocne mogą okazać się również przygotowane przez Ordo Iuris materiały o prawach rodziców w szkole, w tym złożenie wychowawczego oświadczenia rodzicielskiego, które przypomni dyrektorowi szkoły oraz zatrudnionym w niej nauczycielom o prawach rodzica względem swojego dziecka uczęszczającego do danej placówki. Oświadczenie takie porządkuje również zasady współpracy szkoły z rodzicem, zwłaszcza w kwestii informacyjnej, co pozwoli uniknąć niedomówień i nieprzyjemnych sytuacji, jakie mogą powstać w wyniku udziału dziecka w różnego rodzaju wydarzeniach organizowanych przez szkołę bez wiedzy i zgody rodzica.
R.pr. Marek Puzio – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
Wierzę w to, że już niedługo genderowa ideologia poniesie sromotną klęskę na całym świecie a w podręcznikach szkolnych nasze dzieci będą uczyć się o minionej, mrocznej epoce, w której chirurgicznie i hormonalnie okaleczano setki tysięcy dzieci… w imię dyktatu pseudonauki gender i politycznej poprawności. Ale żeby tak się stało, musimy dzisiaj stawiać opór ideologom oraz ujawniać ich prawdziwe intencje. Przez lata nasze przestrogi przed genderowym krzywdzeniem najmniejszych były wyśmiewane przez główne media i wielu polityków. Ostatnie wydarzenia pozwalają nam ze spokojem powiedzieć „a nie mówiliśmy…” i raz jeszcze zaapelować do rządzących o jak najszybszy zakaz „tranzycyjnego” okaleczania dzieci.
Kłamstwa genderowych „specjalistów ujawnione”
W obronie dzieci zaczynają nas wyprzedzać… liberalne kraje Zachodu. W ubiegłym tygodniu angielska Sekretarz Zdrowia Victoria Atkins zapowiedziała w wystąpieniu przed Izbą Gmin w Londynie, że lekarze przepisujący dzieciom blokery dojrzewania będą traktowani jak przestępcy i mogą stracić prawo do wykonywania zawodu. Zakaz lub ograniczanie „tranzycji” nieletnich wprowadziła już między innymi Finlandia, Szwecja, Francja, Dania, Norwegia, Irlandia, Wielka Brytania oraz 19 stanów USA.
Najnowsze doniesienia pozwalają mieć nadzieję na to, że takich państw będzie wkrótce jeszcze więcej!
W ubiegłym miesiącu wyciekły prywatne rozmowy członków Światowego Stowarzyszenia Profesjonalistów na Rzecz Zdrowia Transseksualistów (WPATH) – jednej z najbardziej wpływowych organizacji genderowych. To właśnie ta organizacja tworzyła przez lata wytyczne „terapii” osób z zaburzeniami tożsamości płciowej, przekonując, że najskuteczniejszą metodą ich leczenia jest… afirmacja zaburzeń i bezpowrotne okaleczanie ciała w ramach tzw. tranzycji.
Na ich pseudonaukowe zalecenia powoływała się Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i Polskie Towarzystwo Seksuologiczne oraz genderowi aktywiści i lekarze czerpiący korzyści z okaleczania nieletnich – seksuolodzy, psychiatrzy, psychologie, endokrynolodzy.
Ci ludzie mieli realny wpływ na prawo i życie setek tysięcy ludzi na całym świecie!
Dziś wyszło na jaw, że wśród osób związanych z WPATH są członkowie forów dla pedofilów, sadystów i fetyszystów. Ale ujawnione materiały potwierdziły przede wszystkim, że członkowie organizacji doskonale wiedzą, że nie ma rzetelnych dowodów naukowych na to, że tranzycja pomaga osobom z zaburzeniami tożsamości płciowej. Lekarze, którzy publicznie przekonują, że dzieci mogą podejmować decyzję o bezpowrotnym okaleczaniu własnego ciała, w prywatnych rozmowach przyznawali, że dziecko nie jest w stanie zrozumieć, co robi.
Znajdują się tam też przerażające historie dzieci, którym zaczęto „zmieniać płeć” w wieku… 4 lat! Z upublicznionych danych dowiadujemy się o przypadkach ludzi chorych na depresję, zaburzenia lękowe, chorobę afektywną dwubiegunową czy syndrom stresu pourazowego, którzy zamiast otrzymać fachową pomoc psychologiczną, zostali poddani tranzycji. Jedna z członków stowarzyszenia opowiadała o pacjencie, który miał siedem różnych osobowości (alter ego), spośród których dwie były „bezpłciowe”, a jedna żeńska. Lekarz przyznaje, że dokonał operacji, bo większość głosów w głowie pacjenta „zgodziło się na operację”.
Wyciek korespondencji genderystów jedynie uzupełnia wyniki badań prowadzonych przez najpoważniejsze ośrodki na świecie. Przyznający Nagrodę Nobla z medycyny Institut Karolinska już wcześniej napisał, że badania promujące tranzycyjne okaleczanie nie były rzetelne, gdy uznawały te praktyki za eksperyment medyczny. Dlatego już od kilkunastu miesięcy wzywamy polski rząd do zatrzymania tego szaleństwa.
Najwyższy czas zakazać okaleczania polskich dzieci!
W ubiegłym roku przygotowaliśmy projekt ustawy, zakazującej przeprowadzania wszelkich zabiegów z zakresu „zmiany płci” na nieletnich, za co zostaliśmy zaatakowani nawet przez dziennik „Rzeczpospolita”, który pisał o naszym projekcie na pierwszej stronie.
Liczę na to, że ujawnione właśnie rozmowy genderowych lobbystów i pseudonaukowców przyniosą otrzeźwienie, ale zapewne nie możemy w tym względzie liczyć na przedstawicieli rządu. Jeszcze przed ubiegłorocznymi wyborami Donald Tusk deklarował, że jego partia ma gotowy projekt ustawy, który pozwoli na skrócenie i znaczne ułatwienie procedury „zmiany płci”.
W tej sytuacji musimy się skupić na pracy u podstaw – na informowaniu młodych ludzi, rodziców i nauczycieli, że „zmiana płci” jest fałszywym rozwiązaniem problemów, bezpowrotnym okaleczeniem narządów płciowych, trwałym wydaniem się na łaskę i niełaskę farmaceutycznych koncernów…
Nasi eksperci występują w mediach i na konferencjach naukowych oraz prowadzą szkolenia dla rodziców i nauczycieli, podczas których odpowiadają na ich pytania dotyczące między innymi tego, jak obronić swoje dzieci przed propagandą LGBT w szkołach.
Pomagamy rodzicom i nauczycielom
W reakcji na liczne zapytania nauczycieli, opracowujemy poradnik prawny, w którym wskażemy, co mogą robić nauczyciele, gdy rodzice i dyrektorzy szkół usiłują ich zmusić do zwracania się do ucznia nieakceptującego własnej płci z użyciem imienia i zaimków właściwych dla płci przeciwnej. Pracujemy także nad „Vademecum Transseksualizmu”, w którym opiszemy mechanizm wykorzystywania przez lobby LGBT młodych ludzi z zaburzeniami własnej tożsamości.
Aby uzbroić rodziców i nauczycieli w bezcenną wiedzę na temat wdrażanej do szkół wulgarnej edukacji seksualnej, która sprzyja wzrostowi problemów z tożsamością płciową u nastolatków – przygotowaliśmy raport na temat edukacji seksualnej, w którym szczegółowo opisujemy jej korzenie, założenia oraz perwersyjne treści, jakie radykalni aktywiści chcą przekazywać polskim dzieciom w szkołach.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
Zasady korzystania z materiałów zamieszczonych na stronie Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Zachęcamy Państwa do korzystania z opracowań i materiałów przygotowanych przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Jednocześnie informujemy, że stosownie z obowiązującym prawem, przedruk treści zamieszczonych na stronie internetowej Instytutu jest możliwy pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła (strona internetowa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris) (art. 34 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). W przypadku przedrukowywania publikacji Instytutu w zakresie wykraczającym poza sprawozdania o aktualnych wydarzeniach lub dokonywanych poza ramami czasowymi, w jakich materiał zachowuje aktualność z punktu widzenia szybkości obiegu informacji, wskazane jest uzyskanie uprzedniej zgody Instytutu pisząc na adres [email protected]
Zapisz się na naszą listę mailingową
Informujemy, że Państwa dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w celu informowania o realizacji działań statutowych, w tym do informowania o organizowanych akcjach społecznych. Podanie danych jest dobrowolne. Informujemy, że przysługuje Państwu prawo dostępu do treści swoich danych i możliwości ich poprawiania.
© 2022 ORDO IURIS - Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej