Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
parlament europejski

parlament europejski

Ochrona życia

18.01.2023

Prawa człowieka i demokracja na świecie. Sprawozdanie za 2022 r. w Parlamencie Europejskim

1. Sprawozdanie roczne za 2022 r.

Podczas styczniowej sesji Parlamentu Europejskiego tradycyjnie mają miejsce debaty oraz sprawozdania podsumowujące działalność UE i jej przedstawicieli w roku minionym. Stąd też 17 stycznia 2023 r. eurodeputowani odbyli dyskusję nad problematyką „praw człowieka i demokracji na świecie” w kontekście sprawozdania rocznego za 2022 r. przedstawionego przez Isabel Wiseler-Lima. Europosłanka z Luksemburga należy do Europejskiej Partii Ludowej (EPL) i jest członkiem Podkomisji Praw Człowieka.

Przygotowane przez eurodeputowaną Wiseler-Lima „Sprawozdanie w sprawie praw człowieka i demokracji na świecie oraz polityki Unii Europejskiej w tym zakresie – sprawozdanie roczne za 2022 r.” [2022/2049(INI)][1] to obszerny dokument w który można odnaleźć zarówno trafne diagnozy realnych problemów (np. prawa osób starczych – pkt 70 sprawozdania), jak i silnie ideologiczne postulaty realizacji „zdrowia i praw reprodukcyjnych i seksualnych” (SRHR – ang. sexual and reproductive health and rights), który to termin nie tylko nie znajduje żadnego umocowania prawnego, ale nie posiada nawet jednolitej definicji wskazującej na jego zakres.

2. Prawo do życia

W efekcie w dokumencie, który z jednej strony (słusznie) potępia aborcję selektywną (pkt. 64-65 sprawozdania) znalazło się także zapewnienie, że PE „zdecydowanie potępia decyzję Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych o odwołaniu wyroku w sprawie Roe przeciwko Wade, decyzję polskiego Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. oraz niedawną drakońską decyzję węgierskiego rządu o zmuszeniu osób chcących dokonać aborcji do słuchania bicia serca płodu” (pkt 20 sprawozdania).

W sprawozdaniu wzywa się „do ich natychmiastowego odwołania”, choć zarówno decyzja Sądu Najwyższego USA, polskiego Trybunału Konstytucyjnego jak i prawo wprowadzone na Węgrzech mają jeden cel – ochronę życia, które jest fundamentalnym prawem człowieka i, szczególnie w sprawozdaniu dotyczącym właśnie „praw człowieka”, powinno być kluczowym przedmiotem troski i ochrony, także ze strony UE.

W USA ograniczono tzw. aborcję na życzenie, która w rzeczywistości oznaczała możliwość pozbawienia swojego dziecka życia przez rodziców, którzy nawet nie musieli szukać dla tej „decyzji” usprawiedliwienia. W Polsce zakończono po latach nieludzki proceder zabijania przed narodzeniem osób podejrzanych o niepełnosprawność. Na Węgrzech prawo zaczęło chronić rodziców przed nieprzemyślanym podjęciem nieodwracalnej decyzji – wiele kobiet przyzwala na aborcję, bo wierzą lub chcą wierzyć, że „płód to nie dziecko”. Zmiana przyjęta na Węgrzech jest krokiem, który przynajmniej wymusza na rodzicach świadomość ich czynów.

Co jeszcze wynika ze wszystkich trzech potępianych przez PE regulacji? W sprawozdaniu PE „potępia aborcję ze względu na płeć, a także dyskryminację wynikającą z tej praktyki, która dotyczy w szczególności kobiet i dziewcząt” (pkt 64 sprawozdania) oraz „potępia ustawodawstwo, politykę i praktyki umożliwiające selekcję dzieci ze względu na płeć, rasę, niepełnosprawność lub wszelkie inne przyczyny” (pkt 65). Parlament Europejski przeczy zatem sam sobie z jednej strony potępiając Polskę za zakaz aborcji eugenicznej, z drugiej zaś potępiając „ustawodawstwo, politykę i praktyki umożliwiające selekcję dzieci ze względu na (…) niepełnosprawność”. Co do zasady można wskazać, że zarówno w przypadku Polski, USA jak i Węgrów – krytykowane regulacje prawne stanowią realizację postulatów pkt 64-65.

Sytuacja z jaką mamy do czynienia w przypadku ochrony życia doskonale pokazuje jak bardzo Parlament Europejski uwikłany jest w ideologiczne postulaty, które nie mając solidnych podstaw moralnych, etycznych ale i filozoficznych – już dziś wchodzą ze sobą w konflikt. W omawianym przypadku „prawa kobiet” rozumiane ideologicznie jako swoboda decydowania o sobie nawet kosztem fundamentalnych praw innych (jak prawo do życia) zaczynają stać w sprzeczności z doktryną antydyskryminacyjną, która, skądinąd słusznie, upatruje dyskryminacji w pozbawianiu życia nienarodzonych ze względu na konkretne cechy. Jednocześnie wymaga to jednak uznania, że dziecko poczęte również ma już swoje prawa oraz, wydawałoby się oczywistego faktu, że jest człowiekiem.  

3. Surogacja

W przedłożonym PE sprawozdaniu znalazł się także punkt dotyczący surogacji, czyli tzw. macierzyństwa zastępczego. Proceder ten może przebiegać w różny sposób. Najczęściej polega na przyjęciu przez kobietę (surogatkę - matkę zastępczą) do swojej macicy zapłodnionej metodą in vitro komórki jajowej innej kobiety, a po narodzinach dziecka przekazanie go i praw do niego „zamawiającym” rodzicom[2].

W sprawozdaniu PE „ponownie potępia komercyjną praktykę macierzyństwa zastępczego – globalne zjawisko, które naraża kobiety na całym świecie na wykorzystywanie i handel ludźmi, szczególnie kobiety w trudnej sytuacji finansowej i społecznej; podkreśla poważny wpływ tej praktyki na kobiety, prawa kobiet, zdrowie kobiet i równość płci oraz zwraca uwagę na jej skutki transgraniczne; apeluje o europejskie ramy prawne w celu przeciwdziałania negatywnym skutkom komercyjnego macierzyństwa zastępczego” (pkt 63 sprawozdania).

Wobec brzmienia powyższego punktu zgłoszono dwie poprawki w których zwrócono uwagę na przyjęcie w oryginalnej wersji sprawozdania, że jedynie komercyjna surogacja jest zjawiskiem negatywnym. W rzeczywistości każda forma macierzyństwa zastępczego – niezależnie czy proceder ma charakter komercyjny czy nie – stanowi przedmiotowe wykorzystanie ciała matki zastępczej (surogatki), a także naraża zarówno ją, jak i dziecko, rodziców i wszystkie inne zaangażowane w proceder osoby (np. anonimowych dawców – rodziców genetycznych)[3] na szerokie spektrum konsekwencji natury psychicznej i fizycznej, narusza godność ludzką (szczególnie dziecka poczętego, ale też matki zastępczej). Wreszcie, proceder surogacji może spełniać znamiona handlu ludźmi – przy czym ofiarą jest nie tylko dziecko, ale i matka zastępcza, której ciało jest przedmiotem transakcji (dotyczy to zarówno surogacji komercyjnej jak i niekomercyjnej).

Zarówno w poprawce zgłoszonej przez grupę Tożsamość i Demokracja (ID)[4] jak i w poprawce zgłoszonej przez Lewicę[5] wzywano do stworzenia ram prawnych, które będą zapobiegać negatywnym konsekwencjom surogacji (w przeciwieństwie do oryginalnego sprawozdanie – nie tylko tej komercyjnej). Warto jednak zauważyć, że tylko poprawka grupy ID potępiała surogację kompleksowo (podczas, gdy poprawka Lewicy pierwsze słowa pkt 63 pozostawiała niezmienione), a wezwanie do stworzenia ram prawnych zapobiegających temu procederowi ID kierowała do państw członkowskich, Lewicy zaś - do UE. W rzeczywistości wskazać jednak należy, że obydwie poprawki – w przypadku ich przyjęcia spełniłyby swoją rolę poprzez poszerzenie zakresu pkt 63 sprawozdania o potępienie surogacji całościowo jako zjawiska negatywnego niezależnie do jego formy i charakteru. W głosowaniu 18 stycznia 2023 r. PE odrzucił jednak obydwie poprawki.

W odniesieniu do macierzyństwa zastępczego należy również odnotować, że PE już kilkakrotnie potępiał w swoich rezolucjach surogację w pełnym zakresie[6]. Wycofanie się z tego ugruntowanego stanowiska na rzecz potępienia jedynie jego komercyjnego charakteru może budzić szereg pytań.

Czy złagodzenie stanowiska PE nie oznacza kroku w kierunku normalizacji procederu macierzyństwa zastępczego? W udostępnionym do konsultacji w grudniu 2022 r. projekcie rozporządzenia UE dotyczącym „transgranicznych sytuacji rodzinnych” Komisja Europejska proponuje wprowadzenie unijnego „certyfikatu rodzicielstwa”. W myśl projektu, rozporządzenie zobowiązywałoby wszystkie państwa członkowskie do uznawania urzędowej mocy tego dokumentu, czego skutkiem wszystkie państwa UE musiałyby nie tylko formalnie uznać rodzicielstwo osób tej samej płci (przyznane zgodnie z prawem innego państwa) ale też np. prawa rodzicielskie osób, które dziecko zamówiły u matki zastępczej w państwie UE w którym taka procedura jest zgodna z prawem. W ten sposób – bez konieczności zmiany prawa krajowego – Polska musiałaby de facto i de iure zaakceptować w swoim systemie prawnym nie tylko sprzeczne z polską Konstytucją rodzicielstwo „dwóch matek” lub „dwóch ojców”, ale także uznać prawne skutki handlu ludźmi, sprzeczne także w polskim prawem rodzinnym zgodnie z którym matką jest zawsze kobieta, która dziecko urodziła (matka biologiczna)[7].

Wątpliwości potęguje fakt, że pomysł utworzenia uznawanego transgranicznie „certyfikatu urodzenia” sformułowała także – współpracująca z UE - Haska Konferencja Prawa Prywatnego Międzynarodowego (HCCH), która od lat debatuje nad kwestiami związanymi w praktyce z prawnym uregulowaniem kwestii surogacji.  W 2017 r. opublikowano Raport grupy ekspertów dotyczący rodzicielstwa i surogacji, gdzie zasugerowano możliwość wdrożenia międzynarodowego aktu urodzenia. Raport wskazuje na przyjęcie przez Grupę Ekspertów kierunku zmierzającego do zalegalizowania surogacji – choć w samej treści dokumentów z ostatnich lat (2020-2021) podkreśla się, że żadna z podjętych prac nie oznacza, że HCCH jest „za” lub „przeciw” surogacji. Mimo tych zapewnień, głęboko niepokojące jest, że Grupa Ekspertów chce zdefiniować surogację w prawie międzynarodowym, wypracować międzynarodowy instrument uznający zagraniczne orzeczenia sądowe w sprawie rodzicielstwa i zunifikować prawa jej dotyczące, sugerując „ominięcie” nielegalności surogacji adopcją przez nie-biologicznych rodziców, podkreślając przy tym, że to „interes dziecka jest najważniejszy”.

4. Prawo do wolności myśli, sumienia, religii lub przekonań

Punkty 83-86 sprawozdania odnoszą się do problematyki wolności myśli, sumienia religii i przekonań potępiając m.in. „ataki (…) za (…) krytykowanie lub satyryczne przedstawianie przekonań religijnych i przypomina, że wyrażanie krytycznych opinii na temat religii jest pełnoprawnym wyrazem wolności myśli lub twórczości artystycznej” (pkt. 84 sprawozdania).

Choć z tak sformułowanym twierdzeniem należy się zgodzić, to trudno oprzeć się wrażeniu, że PE zapomniał np. o skrajnie obrazoburczych spektaklach teatralnych atakujących Kościół katolicki, których treść i forma znacznie przekraczają granice wolności twórczości artystycznej i stanowią jawny wyraz nienawiści wobec katolików, czy też szerzej, chrześcijan[8]. Zauważyć należy przy tym, że skala tego typu ataków i profanacji jakiej doświadczamy w Polsce jest znacznie mniejsza niż akty przemocy i nienawiści jakie mają miejsce na zachodzie Europy (np. sprawa Abla Azcona)[9] – omawiane sprawozdanie odnosi się natomiast do wszystkich państw członkowskich UE.

Uwagę zwraca także punkt 85 sprawozdania w którym PE „wyraża zaniepokojenie z powodu niewłaściwego wykorzystywania i instrumentalizacji religii do podsycania nietolerancji lub do podważania praw człowieka, w tym praw osób LGBTIQ i praw kobiet, a mianowicie zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych, a także praw dzieci do wolności myśli, sumienia i religii”.

Punkt ten w oczywisty sposób odnosi się do nauczania Kościoła katolickiego – ale także wielu innych wyznań i religii, potwierdzającego konieczność ochrony życia od poczęcia (w czym UE widzi podważanie „praw kobiet, a mianowicie zdrowia i praw seksualnych i reprodukcyjnych”) oraz wartość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Z tak określonej „wolności religijnej” wyłania się obraz ochrony „wolności” przez UE jedynie w granicach przez nią samą określonych – to jest w aspektach, które nie wchodzą w kolizję z linią ideologiczną obraną przez unijnych urzędników.

Takie ściśle ograniczone rozumienie i wspieranie wolności religijnej i wolności sumienia UE prezentowała już niejednokrotnie. Dość wspomnieć powtarzające się apele Parlamentu Europejskiego o ograniczenie wolności sumienia lekarzy i prawne zobowiązania przedstawicieli zawodów medycznych do działania wbrew sumieniu[10]. Tymczasem prawo do sprzeciwu sumienia jest integralnym i nieodzownym elementem wolności sumienia, którą gwarantuje zarówno polska Konstytucja jak i umowy międzynarodowe, zwłaszcza Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 18) i Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (art. 9). Już sam fakt negowania tego prawa przez Unię Europejską jest naganny i sprzeczny z wymienionymi aktami prawa międzynarodowego.

5. Debata i głosowanie

W dniu 17 stycznia 2023 r. w Parlamencie Europejskim odbyła się debata nad tekstem sprawozdania, natomiast następnego dnia – głosowanie nad rezolucją (przyjęcie sprawozdania przez PE oznacza przyjęcie rezolucji w brzmieniu omawianego dokumentu) oraz zgłoszonymi poprawkami.

W ramach debaty warto odnotować głos eurodeputowanej Simony Baldassarre (ID), która zwróciła uwagę na brak pełnego potępienia surogacji w sprawozdaniu, a jedynie jej komercyjnego charakteru.

Również europosłanka Margarita de la Pisa Carrión (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy – EKR) zwracała uwagę na niespójności sprawozdania w kwestii ochrony życia i jego wartości. Wprost wskazała, że „są w tym sprawozdaniu dobre intencje” – jednak jest ono „skierowane w kierunku lewicowym, mówiąc o kwestiach ideologicznych, (…) wolności do aborcji, podczas gdy każdy członek rodziny ludzkie ma niezbywalne prawo do życia już w memencie poczęcia”.

Eurodeputowana Miriam Lexmann (EPL) zaapelowała o porzucenie ideologicznych sporów w obszarach, które – co kluczowe – leżą poza kompetencjami UE (jak np. kwestia uregulowania dopuszczalności aborcji). Wskazała jednocześnie na problemy związane z prawami człowieka i demokracją co do których UE rzeczywiście ma narzędzia i kompetencje, by realnie wpływać na pozytywne zmiany w tych obszarach.

Sprawozdanie zostało przyjęte 18 stycznia 2023 r. stosunkiem głosów 438 „za” do 75 „przeciwko”, przy 121 wstrzymujących się.

Poprawki zmieniające tekst poprzez kompleksowe potępienie procederu macierzyństwa zastępczego zostały odrzucone[11].

 

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

 
Czytaj Więcej

Dyrektywa o „równości genderowej” w spółkach giełdowych przyjęta przez PE

· Parlament Europejski zatwierdził ostatecznie nową dyrektywę wprowadzającą „równość genderową” w zarządach spółek giełdowych.

Czytaj Więcej
Ochrona życia

21.11.2022

Polska na celowniku lobby aborcyjnego w Parlamencie Europejskim. Debata z udziałem polskich europosłów

Podczas ostatniej debaty w Parlamencie Europejskim miało miejsce wystąpienie kilku przedstawicieli środowiska proaborcyjnego, w którym aktywny udział brała także garstka proaborcyjnych europosłów z Robertem Biedroniem Pietro Bartolo i Malin Björk na czele. Wiele mówiono o prawach i interesach kobiet, jednak wyłącznie w kontekście postulatu nieskrępowanego dostępu do procedur uśmiercania nienarodzonych dzieci. Chociaż w dyskusji brała udział także przedstawicielka organizacji określającej się mianem Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, nie powiły się w niej żadne propozycje poprawy standardu opieki medycznej nad matkami i dziećmi, czy też wsparcia rodzin. Głównym celem ataków ze strony lewicowych uczestników dyskusji była Polska, kłamliwie przedstawiana jako kraj, w którym kobiety „nie są już bezpieczne w szpitalu, nie mogą czuć się bezpiecznie kiedy idą do lekarza".

Debata pełna fałszywych twierdzeń

W trakcie wysłuchania w Parlamencie Europejskim padło wiele kłamstw pod adresem naszego kraju, wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. w sprawie aborcji eugenicznej oraz obowiązującego prawa chroniącego życie dzieci poczętych (i w tym zakresie w pełni zgodnego z przepisami Konstytucji RP i wiążących aktów prawa międzynarodowego). Wypowiedzi uczestników rozmowy pokazują wyraźnie, że taktyka środowiska promującego aborcję i dążącego do jej szerokiej legalizacji w Polsce jest taka sama, jak w innych krajach, w których udało się ją już wprowadzić, np. w Irlandii. Stąd prezentowane plany, aby z tragicznie zmarłą panią Izabelę z Pszczyny uczynić "patronką ruchu, broniącego zdrowia [kobiet], praw [kobiet], broniącego wolności [kobiet]”, na kształt Savity Halappanavar, której śmierć w irlandzkim szpitalu w 2012 r. bezwzględnie wykorzystano do promocji liberalizacji przepisów chroniących życie. To pokazuje inną brutalną prawdę o działalności lobby aborcyjnego – instrumentalne wykorzystanie rodzinnej tragedii dla realizacji własnych niegodziwych postulatów.

Przypomnimy, zarówno pani Izabela, jak i Savita Halappanavar zmarły w wyniku braku właściwej diagnozy i włączenia potrzebnego leczenia, co zostało stwierdzone w raportach z kontroli przeprowadzonych w szpitalach, w których przebywały. Nie przeszkadza to jednak proaborcyjnym organizacjom, jak i europosłom, aby rozpowszechniać nieprawdziwe informacje na temat związku śmierci pani Izabeli z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. O tym, że śmierć kobiety była wynikiem błędu medycznego wspomniała także zaproszona na debatę szwagierka pani Izabeli.  

Szkalowanie Polski

Czwartkowe spotkanie w Parlamencie Europejskim było pretekstem do bezpardonowych i bezpodstawnych ataków na Polskę, którym w żaden sposób nie sprzeciwili się uczestniczący w nim polscy europosłowie (Ewa Kopacz, Elżbieta Łukacijewska, Sylwia Spurek, Robert Biedroń) i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Z ust jednego z członków Parlamentu Europejskiego - Predraga Matica z Chrwacji - padły nawet obraźliwe dla wszystkich Polaków słowa, że „Polska to wstyd w tej chwili w Unii Europejskiej" oraz „państwo członkowskie które dosłownie zabija kobiety”.

Należy też zaznaczyć, że jedynym głosem rozsądku wśród bezzasadnych zarzutów i oszczerstw kierowanych w stronę naszego kraju była wypowiedź hiszpańskiej europoseł Margarity de la Pisa Carrión, która podniosła m.in. bardzo istotną kwestię, iż środowiska przedstawiające się jako pro-kobiece chcą jedynie wprowadzenia aborcji (w tym zabijania dzieci płci żeńskiej) i w rzeczywistości nie oferują matkom żadnej pomocy. Stwierdzenie to bardzo dobrze oddaje również polskie realia – żadna z organizacji walczących o legalizację zabijania ludzi na etapie prenatalnym nie angażuje się w działania mające na celu zapewnienie matkom w trudnych sytuacjach związanych z ciążą kompleksowego wsparcia, dzięki któremu nie bałyby się i dążyły do ucieczki od macierzyństwa.

R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.      

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

10.11.2022

Sesja PE: debata o sprawiedliwości rasowej w UE, czyli o „prawicowych nastrojach” i granicy polsko-ukraińskiej

Dziś rano w Parlamencie Europejskim przedstawione zostało sprawozdanie w sprawie „sprawiedliwości rasowej, niedyskryminacji i przeciwdziałaniu rasizmowi w UE”. Projekt rezolucji dotyczący tej kwestii odnosi się m.in. do rzekomej dyskryminacji osób o innym kolorze skóry, do jakiej miałoby dochodzić na granicy polsko-ukraińskiej. W trakcie debaty podkreślano, że w niektórych krajach Unii rasizm ma rzekomo charakter instytucjonalny, nie wspominając o problemach z asymilacją imigrantów i skali przestępczości związanej z tym procesem.

Problem rasizmu w oczach lewicowych polityków

W przygotowanym przez szwedzką euroedputowaną Evin Incir projekcie rezolucji czytamy, że inicjatywa ta znajduje swe uzasadnienia m.in. „mając na uwadze, że ruchy rasistowskie, ksenofobiczne i homo/transfobiczne oraz ideologie ekstremistyczne, w szczególności skrajnie prawicowe nastroje, nasilają się i nadal stanowią poważne zagrożenie dla demokratycznych społeczeństw w UE i dla bezpieczeństwa grup rasowych” (lit. F projektu) oraz „mając na uwadze, że szereg przypadków podwójnych standardów i dyskryminacji na granicach UE ze względu na kolor skóry, w tym ostatnio wobec niektórych osób uciekających przed wojną w Ukrainie, uwypukla potrzebę zapewnienia równego traktowania na granicach UE” (lit. J). Incir wskazuje nawet, że „wśród osób prostytuujących się znacznie nadreprezentowane są kobiety o odmiennej rasie, co jest zarówno konsekwencją, jak i utrwaleniem rasizmu i seksizmu” (lit. K).

Przy okazji wyborów we Francji, Szwecji i Włoszech, PE wielokrotnie poruszał już temat „zagrożeń” jakie niesie za sobą istnienie odmiennych od reprezentowanych przez większość eurodeputowanych poglądów. Instytut informował o tym w komentarzach publikowanych po debatach.

Uchodźcy dyskryminowani na granicy?

Nie dziwi także odniesienie w projekcie do fake newsa jakim była rzekoma dyskryminacja rasowa na granicy polsko-ukraińskiej w okresie najbardziej wzmożonego ruchu po lutowej eskalacji rosyjskiej agresji na Ukrainie. W pkt 13 projektu czytamy, że PE „jest zaniepokojony doniesieniami o dyskryminacyjnych i rasistowskich incydentach na granicach wobec osób o kolorze skóry innym niż biały i mniejszości, takich jak Romowie, i przypomina państwom członkowskim o prawie każdej osoby do ubiegania się o azyl i do bycia traktowanym z szacunkiem na mocy prawa międzynarodowego; powtarza, że kontrola migracji i kontrola granic nie może być przedkładana nad bezpieczeństwo, prawa i życie ludzi (…)”. Autorzy projektu zdają się zapominać, że kontrola granic nie stanowi wartości samej w sobie, lecz służy właśnie ochronie bezpieczeństwa, prawa i życia ludności danego państwa, zaś prawo międzynarodowe i azylowe oparte jest na określonych procedurach, które Polska zarówno w przypadku granicy białoruskiej jak i ukraińskiej stosuje.

Trudno jednak odnaleźć logiczne uzasadnienie tezy związanej z prostytucją wobec promowanej przez część państw UE koncepcji w myśl której „praca seksualna” jest pracą jak każda inna. Prostytucja jest legalna w Holandii, Niemczech, Szwecji, Francji, a w Belgii od czerwca 2022 r. reguluje ją kodeks pracy.

Co ciekawe, w swoim sprawozdaniu Incir stwierdza także, że niektóre kobiety padają ofiarą „przymusowej sterylizacji, antykoncepcji i aborcji, które są szkodliwymi praktykami i formami przemocy ze względu na płeć, zakorzenionej w przekonaniach eugenicznych” (lit. N). Takie słowa z ust eurodeputowanej należącej do Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) to rzadkość i – najprawdopodobniej pewien brak refleksji przy skądinąd słusznej diagnozie problemu. Problem tej jednak nie odnosi się tylko do kobiet z dyskryminowanych mniejszości i nie tylko do aborcji wykonanej przymusowo, lecz każdej.

Rzeczywiste i wyimaginowane problemy

Debata, która nastąpiła po sprawozdaniu obfitowała w ogólne zapewnienia o potrzebie walki z rasizmem, ksenofobią i dyskryminacją oraz konieczności opracowania i wprowadzenia planu działania w celu skonkretyzowania metod i celów tej walki. Z wypowiedzi europosłów wyłania się obraz państw europejskich w których rasizm jest strukturalny, a wręcz instytucjonalny. Najaktywniejsi uczestnicy debaty nie zdecydowali się wspomnieć o skali przestępstw czy braku chęci asymilacji części migrantów. Z wypowiedzi wynikało, że wszelkie nierówności są wynikiem wyłącznie głęboko zakorzenionych uprzedzeń i stereotypów. Wskazano również, że sprawcy dyskryminacji rasowej próbują przedstawiać się jako ofiary. 

Warto odnotować głos francuskiego eurodeputowanego Gillesa Lebretona (ID), który wskazał, że z rasizmem i dyskryminacją należy walczyć, jednocześnie stanowczo krytykując tekst projektowanej rezolucji, który „jest mieszanką wszystkiego: rasizm strukturalny, dyskryminacja krzyżowa, stereotypy negatywne, powiązane z kwestiami rasowymi w mediach a nawet strukturalne «skrzywienie» decyzji wymiaru sprawiedliwości”. Patryk Jaki (EKR) zwrócił uwagę, że dyskutując o dyskryminacji i rasizmie warto pochylić się nad rasizmem, który ma miejsce w UE, np. w kontekście rzekomego braku praworządności w Polsce i tłumaczeniach UE, że wynika ona z „gorszej kultury i gorszych tradycji”. Mówił także o dyskryminacji finansowej całego narodu polskiego – motywowanej w rzeczywistości wyłącznie brakiem zgody UE na demokratyczne wybory podejmowane przez Polaków. Także eurodeputowana Assita Kanko z Belgii (EKR) rozpoczęła przemówienie od aprobaty dla niektórych ustępów projektu rezolucji, wskazując jednocześnie, że tekst ten zawiera wiele postanowień dotyczących działań UE w ramach kompetencji, które przyznane są państwom członkowskim. Belg Tom Vandendriessche (ID) sprzeciwił się natomiast podejściu opartemu na założeniu, że każda niesprawiedliwość dotykająca osoby o innym niż biały kolorze skóry uwarunkowana jest i spowodowana działaniami ludzi „białych”. W jego opinii to właśnie takie założenie jest rasistowskie.

Debatę zakończyło wystąpienie Cyrusa Engerera (S&D) z Malty, który po wysłuchaniu kilku ostatnich przemówień, m.in. Patryka Jakiego, powiedział, że „to niesłychana, jaka nienawiść leje się z niektórych wystąpień”. W jego opinii rasizm należy usunąć „również tutaj, w PE”, co w kontekście początku jego wypowiedzi można odczytywać jako poparcie dla działań mających wykluczyć głosy „prawicowe” z debaty europejskiej. Wypowiedź ta jest swoistą klamrą dla tej debaty, którą na samym początku eurodeputowany Juan Lopez Aguilar (S&D) wykorzystał, by po raz kolejny powiedzieć o „niepokojącym” i „rosnącym w siłę” dyskursie „skrajnej prawicy” w PE – nie wskazał jednak co tak naprawdę go niepokoi.

Głosowanie nad projektem rezolucji odbędzie się najprawdopodobniej podczas kolejnej sesji plenarnej PE. O wynikach głosowania będziemy informować.

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej

21.10.2022

Sesja PE: zdrowie psychiczne na celowniku ideologii, ataki na demokrację i powrót Konwencji stambulskiej

Dobiega końca październikowa sesja Parlamentu Europejskiego. Warto zwrócić uwagę szczególnie na trzy tematy nad którymi dyskutowali w tym miesiącu eurodeputowani. We wtorek odbyła się debata na temat zdrowia psychicznego, podczas której wyrażono postulat dostępności dla młodzieży klinik umożliwiających „zmianę płci”. W środę PE omawiał natomiast „wybielanie antyeuropejskiej skrajnej prawicy w UE” oraz zwalczanie przemocy seksualnej w oparciu o Konwencję stambulską, której postanowienia – w obliczu oporu części państw członkowskich i wątpliwych podstaw prawnych do przystąpienia do Konwencji - Unia próbuje przyjąć w drodze dyrektywy.

 

Stałe punkty agendy Parlamentu Europejskiego

 

Wszystkie trzy wymienione wyżej „tematy” były już przez PE omawiane przynajmniej kilkakrotnie. Wydawać by się mogło, że w obliczu wojny, kryzysu gospodarczego i ekonomicznego i dynamicznych zmian zachodzących na świecie, PE porzuci, lub przynajmniej zawiesi realizację swoich motywowanych jedynie ideologicznie projektów. Tak się jednak nie stało. Co więcej, eurodeputowani zapewniają, że właśnie teraz należy wzmocnić „ochronę kobiet przed przemocą” poprzez wdrażanie ideologii zaprzeczającej istnieniu płci czy zadbać o zdrowie psychiczne dzieci, co ma polegać na umożliwieniu dostępu do „klinik genderowych”. Wojna na Ukrainie jest natomiast już po raz kolejny wykorzystywana do prób wyrugowania z życia politycznego niewygodnych oponentów – de facto każdej frakcji politycznej, która w Unii Europejskiej reprezentuje mniej lub bardziej „prawicowe” czy „konserwatywne” stanowiska.  

 

„Zdrowie psychiczne”

 

Parlament Europejski pracuje nad rezolucją w sprawie zdrowia psychicznego – stąd też podczas ostatniej sesji odbyła się debata na ten temat. Choć nie znamy jeszcze treści projektu rezolucji, a oświadczenia przedstawicieli Rady i Komisji Europejskiej wygłoszone we wtorek nie budzą niepokoju, to wypowiedzi poszczególnych europosłów rodzą obawę o kierunek jaki może obrać chęć zaopiekowania się przez Unię zdrowiem psychicznym obywateli.

 

Szczególnie zwrócić uwagę należy na wypowiedź europosłanki Kim van Sparrentak z Holandii, która w imieniu grupy Zielonych mówiła o konieczności „ograniczenia promocji nienawiści” wobec „wspólnoty LGBT”, wskazując, że dostęp do „klinik genderowych” jest rozwiązaniem ewentualnych problemów psychicznych młodzieży. Sprzeciw wobec akceptacji ideologicznych postulatów i „klinik genderowych” może, jej zdaniem, przynieść konsekwencje w postaci „pokolenia ludzi, którzy będą się czuli niechciani i niekochani”. W przeciwieństwie do wcześniejszych mówców, którzy w kontekście zdrowia psychicznego wspominali o skutkach pandemii COVID-19, wojny na Ukrainie czy kryzysu gospodarczo-energetycznego, przedstawicielka Zielonych poruszyła wyłącznie wątek „młodzieży LGBT”.

 

Ivan David, przedstawiciel grupy Tożsamość i Demokracja (ID), psychiatra, były czeski minister ds. zdrowia i dyrektor kliniki psychiatrycznej w dosadnych słowach skrytykował kierunek unijnej polityki w dziedzinie zdrowia psychicznego. Wskazywał, że zgodnie z unijną polityką celem przestaje być realne leczenie – ideologiczne podejście promowane przez Unię nie zwalcza przyczyn i konsekwencji zaburzeń, a jedynie je umacnia i doprowadza do izolacji społecznej tych osób.

 

„Wybielanie antyeuropejskiej skrajnej prawicy w UE”

 

Już sam tytuł środowej debaty wskazuje na kierunek jaki jej inicjatorzy chcieli nadać. W przekazie lewicowo-liberalnej frakcji PE, wszelka opozycja jest bowiem nie tylko „prawicowa”, ale „antyeuropejska” i oczywiście „skrajna”. Podobne debaty już w PE się odbyły, m.in. w przededniu wyborów prezydenckich we Francji, kiedy to ważyły się losy ewentualnej wygranej Marine Le Pen. Wówczas PE poświęcił wiele uwagi wycofanym z obiegu ulotkom Le Pen, pominięto natomiast zupełnie fakt udowodnienia opłacania przez Kreml czołowych polityków Austrii i Niemiec.

 

Aktualna debata odbyła się na wniosek Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (SD), a rozpoczęła ją przedstawicielka SD, Iratxe Garcia Perez z Hiszpanii, która wskazała, że w PE „jest oczywiście miejsce dla eurosceptyków”, jednak problemem jest sytuacja, w której ludzi ci „przenikają do instytucji i realizują swoje interesy partyjne”. Słowa te doskonale wpisują się w widoczny od lat sposób funkcjonowania Unii, gdzie pluralizm poglądów i demokracja są określane jako najwyższe wartości, jednak, gdy przychodzi do ich rzeczywistej realizacji – okazują się problematyczne za każdym razem, gdy działają na korzyść strony konserwatywnej czy prawicowej.

 

Debata w dużej mierze odnosiła się do faktu, że część członków Europejskiej Partii Ludowej (EPL) wywodzi się z włoskich partii tworzących w niedawnych wyborach tzw. blok prawicowy. Eurodeputowanym EPL bardzo bowiem przeszkadza, że ich włoscy koledzy mogli przyczynić się do wygranej Giorgi Meloni. Jest to dla nich problem na tyle duży, że podjęli już próbę politycznej ingerencji mającej na celu uniemożliwienie utworzenia prawicowego rządu we Włoszech. Europosłowie wystosowali bowiem list do przewodniczącego frakcji EPL, w którym zażądali, aby ten w drodze politycznego nacisku wpłynął na włoskich członków grupy, tak, aby nie dopuścili Meloni do władzy.

 

Jako państwa rządzone przez „skrajną prawicę” i rzeczywiście „mające problemy” z praworządnością i wolnością sądownictwa, szwedzki eurodeputowany Tomas Tobe (EPL) w pierwszej kolejności bezkrytycznie wymienił Węgry i Polskę. Co jednak ciekawe, jednocześnie wskazał, że ataki, które unijni politycy zaczęli formułować w ostatnim czasie wobec nowego rządu Szwecji są „kompletnie bez treści”. Zapewnił, że nowy szwedzki gabinet m.in. chce zreformować sądownictwo co przecież dobrze świadczy o chęci realizacji zasady niezależności sądownictwa. Wydaje się, że europoseł nie dostrzegł – jeszcze - analogii do Polski. Temat nowo mianowanego rządu szwedzkiego pojawił się z resztą już w kolejnej wypowiedzi. M.in. w kontekście Szwecji i Włoch, niemiecka eurodeputowana Gabriele Bischoff (SD) mówiła o post-faszystach, populistach, a nawet nazistach.

 

„Chcecie państwo zobaczyć, jak wyglądają rządy skrajnej prawicy? Przyjedźcie do mojej ojczyzny” – tymi słowami rozpoczął swoje przemówienie eurodeputowany Robert Biedroń. Następnie powielił wielokrotnie już prostowane kłamstwo o istnieniu rzekomych „stref wolnych od LGBT”, a wraz z nim jednym tchem wymienił domniemane „sprowadzanie kobiet do roli inkubatorów”, „sojusz tronu i ołtarza”, „zamach na media i sądownictwo”. Wobec braku jakichkolwiek argumentów potwierdzających tak śmiałe tezy od razu przeszedł do stwierdzenia, że „Unia Europejska powstała z wielkiego marzenia, żeby nigdy więcej nie doszło do rządów skrajnej prawicy”.

 

Dosłownie chwilę wcześniej eurodeputowany Patryk Jaki przypomniał, że Europa zbudowana została na filozofii greckiej, prawie rzymskim i chrześcijaństwie, a wartości wynikające z tych trzech filarów wyznawał architekt projektu integracji europejskiej - Robert Schuman. „Gdyby [Schuman] przyszedł dziś do tego Parlamentu, to pewnie nie mógłby pełnić żadnej funkcji. Bo taka jest z was demokracja, że jak w Szwecji wygra ktoś, kto wam się nie podoba – to nie ma demokracji. […] bo prawdziwa demokracja dla was, to jest tylko wtedy, kiedy wygrywa lewica. Tylko, że to nie jest, szanowni państwo, demokracja, tylko dyktatura. Dokładnie tak samo jest z kryterium praworządności. […]” – mówił Patryk Jaki. Rzeczywista historia i fundamenty UE wydają się być bardzo odległe od życzeniowej alternatywny eurodeputowanego Biedronia.

 

Doskonałym podsumowaniem debaty są słowa fińskiej europosłanki Laury Huhtasaari (ID): „Jeśli zapytamy lewicę, to dla nich właściwie wszystkie inne partie są skrajne i powinny być wykluczone. Tak funkcjonuje PE (…) we Włoszech wyniki były jakie były – to może być dla was zaskoczeniem, ale tak działa demokracja, władza przechodzi z jednych rąk do drugich. Tak samo wyniki Brexitu, nawet jeśli nie podoba się to pani von der Leyen, to trzeba je respektować. Dlaczego PE nigdy nie martwi się o komunizm? Mimo, że w rządach państw członkowskich są partie o nazwach <<partia komunistyczna>>”.

 

Do komunizmu nawiązał z resztą także eurodeputowany Patryk Jaki, który wskazywał na obecność w rządach państw członkowskich i ławach PE osób jawnie deklarujących się jako komuniści, co nie rodzi żadnych konsekwencji ze strony UE.

 

Zwalczanie przemocy seksualnej - Znaczenie Konwencji stambulskiej i całościowy wniosek w sprawie dyrektywy o przeciwdziałaniu przemocy ze względu na płeć”

 

Debata o możliwości przystąpienia UE do Konwencji stambulskiej trwa już od kilku lat. Sugerowane przez KE podstawy prawne takiego ruchu są bardzo wątpliwe, czego świadomi są nawet unijni dygnitarze. Dlatego też KE zaproponowała wprowadzenie dyrektywy, której postanowienia byłyby tożsame z treścią Konwencji, a jednocześnie pozwoliłoby uniknąć problematycznej kwestii ratyfikacji. Co więcej, istnieje prawdopodobieństwo, że w drodze dyrektywy Unia byłaby w stanie narzucić rozwiązania Konwencji nawet tym państwom członkowskim, które treść Konwencji stambulskiej uznały za sprzeczną ze swoją konstytucją, jak np. Bułgaria.

 

Warto przypomnieć, że Konwencja stambulska opiera się na założeniu, że przemoc wobec kobiet determinowana jest przez strukturę społeczną. Zjawisko to ma być efektem nierównych stosunków władzy pomiędzy kobietami a mężczyznami oraz przypisywania kobietom i mężczyznom specyficznych ról społecznych. Konwencja podważa także istnienie obiektywnych, wynikających z biologii różnic między kobietami i mężczyznami, wskazując, że ludzka płciowość jest jedynie konstruktem społecznym. Co ciekawe, szereg postanowień Konwencji jest sprzecznych z unijną Kartą Praw Podstawowych, która m.in. w art. 7 wprowadza zasadę poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a w art. 14 ust. 3 stanowi, że rodzice mają prawo do zapewnienia wychowania i nauczania dzieci według własnych przekonań religijnych, filozoficznych i pedagogicznych (zgodnie z postanowieniami ustaw krajowych). Należy stanowczo podkreślić, że Konwencja instrumentalnie wykorzystuje problem przemocy wobec kobiet i dramat przemocy seksualnej, do wprowadzania ideologicznych rozwiązań zamiast realnej diagnozy przyczyn przemocy i działań, które by je eliminowały (więcej w raporcie Ordo Iuris).

 

Kwestia Konwencji stambulskiej i walki z przemocą również była tematem dyskusji podczas ostatniej sesji PE. imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), eurodeputowana Margarita De La Pisa Carrion z Hiszpanii wskazała, że pomoc ofiarom przemocy seksualnej jest konieczna. Wytknęła UE, że wiele środków finansowych, którymi można by te ofiary wesprzeć jest marnowanych na granty dla aktywistów i organizacji pozarządowych, które nie oferują nic poza „pomocą” w przeprowadzeniu nieludzkiej i nie rozwiązującej żadnych problemów aborcji.

 

Konkluzje

 

Obserwacja prac Parlamentu Europejskiego prowadzi niestety do smutnej kontestacji, że instytucja ta stanowi miejsce, gdzie rzadko kiedy dochodzi do rzeczywistej i konstruktywnej wymiany poglądów. Ponadto (co jest szczególnie widoczne w obecnej kadencji) PE stał się areną służąca do swobodnego wygłaszania ideologicznych, niewymagających żadnego uzasadnienia postulatów. Wciąż obecni w Parlamencie Europejskim deputowani sceptyczni czy krytyczni wobec tego stanu rzeczy, są konsekwentnie uciszani, dyskryminowani i oczerniani.

 

Jaka jest zatem recepta? Kluczem jest powstrzymanie federalizacji Unii Europejskiej i powrót do koncepcji Unii jako wspólnoty narodów. Pozwoli to odkurzyć w instytucjach i organach UE prawdziwe znaczenie takich słów jak demokracja, praworządność, suwerenność i pluralizm.

 

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej

TSUE: rezolucja PE „w sprawie pierwszej rocznicy faktycznego zakazu aborcji w Polsce” to jedynie „niewiążące wezwanie do działania”

· Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał orzeczenie dotyczące rezolucji Parlamentu Europejskiego z 11 listopada 2021 r.

Czytaj Więcej
Subskrybuj parlament europejski