Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
emerytura

emerytura

Emerytura rodzicielska – logiczna konsekwencja wprowadzenia renty wdowiej. Im więcej dzieci, tym wyższe świadczenia

· Na początku 2025 r. wejdzie w życie ustawa o „rencie wdowiej”, umożliwiająca „odziedziczenie” przez osoby starsze części świadczenia emerytalnego po zmarłych małżonkach.

· Prawica, w odróżnieniu od dogmatycznych liberałów oraz najbardziej radykalnej lewicy, zareagowała na ten postulat co do zasady przychylnie. Nowa instytucja słusznie bywa bowiem postrzegana jako kolejny wartościowy komponent dodany do „arsenału” polskiej polityki rodzinnej – swoista premia za pozostawanie aż do śmierci w związku małżeńskim zamiast w konkubinacie.

· Instytut Ordo Iuris wskazuje jednak, że oprócz zawierania małżeństw należy premiować także dzietność. Dlatego logiczną dopełnieniem renty wdowiej powinna być także emerytura rodzicielska (alimentacyjna) – mechanizm podwyższający emeryturę rodziców (także tych samotnych, których nie objęły korzyści z samej renty wdowiej) w zależności od liczby posiadanych dzieci, ich dochodów lub wysokości odprowadzanych przez te dzieci składek emerytalnych.

 

Renta wdowia – nowy komponent w „arsenale” polskiej polityki rodzinnej

 

Podczas ostatniego lipcowego posiedzenia przed sierpniowymi wakacjami poselskimi, Sejm uchwalił z istotnymi poprawkami obywatelski projekt ustawy wprowadzający rentę wdowią. Ustawa została niemal jednogłośnie poparta przez Senat i niezwłocznie podpisana przez Prezydenta RP. W dotychczasowym brzmieniu art. 95 ust. 1 ustawy emerytalno-rentowej stanowił, że „w razie zbiegu u jednej osoby prawa do kilku świadczeń przewidzianych w ustawie wypłaca się jedno z tych świadczeń – wyższe lub wybrane przez zainteresowanego”, a więc osoba, której przysługiwałaby renta rodzinna „odziedziczona” po zmarłym członku rodziny oraz inne świadczenie (np. własna emerytura), jest zmuszona do wyboru tylko jednego z nich. Renta rodzinna dla jednej osoby wynosi 85% świadczenia, które przysługiwałoby zmarłemu. Bezwzględny charakter art. 95 ust. 1 sprawiał, że wdowy i wdowcy powyżej lat 50, którzy do czasu śmierci małżonka utrzymywali wspólne gospodarstwo domowe, w momencie owdowienia tracili znaczną część środków finansowych. Uderzało to szczególnie w kobiety, które zdecydowały się w trakcie małżeństwa na nieodpłatną opiekę nad dziećmi i prowadzenie gospodarstwa domowego zamiast pracy zarobkowej, a zatem ich własna emerytura była nieporównywalnie mniejsza od świadczenia po zmarłym małżonku – czasem bywa wręcz niższa od minimalnej, jeżeli posiadają mniejszą liczbę dzieci niż 4, a więc nie obejmuje ich program „Mama 4+” wprowadzony ustawą z dnia 31 stycznia 2019 r. o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym. W celu zapobieżenia realnej deklasacji i pauperyzacji gospodarstw domowych emerytów, w debacie publicznej pojawił się postulat umożliwienia częściowego łączenia świadczenia własnego oraz po zmarłym małżonku, nazywany „rentą wdowią”. Po raz pierwszy postulat ten pojawił się w Sejmie w 2012 r. w w projekcie złożonym przez grupę posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W 2015 r. uległ on jednak dyskontynuacji, a koncepcja „renty wdowiej” powróciła do Sejmu dopiero w 2022 r. w kolejnym projekcie Lewicy. Po zatrzymaniu go w „zamrażarce sejmowej”, w 2023 r. projekt został złożony ponownie jako obywatelski, z poparciem ponad 200 tys. obywateli. Uchwalenie ustawy o rencie wdowiej zostało też zapowiedziane w punkcie 20 umowy koalicyjnej zawartej 10 listopada 2023 r. przez Koalicję Obywatelską, PSL, Polskę 2050 oraz Lewicę: „wprowadzimy rozwiązania zwiększające aktywność społeczną osób starszych oraz gwarantujące godne warunki dla seniorów po śmierci współmałżonka”. W dniu skierowania projektu do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opublikował swój komentarz do projektu pt. „Renta wdowia to dobre i potrzebne rozwiązanie, o ile, zgodnie z Konstytucją, będzie promować małżeństwo”.

 

W obecnej postaci projekt ustawy przewiduje nowelizację art. 95 oraz dodanie po nim art. 95a do ustawy emerytalno-rentowej, a także wprowadzenie analogicznych zmian do przepisów o świadczeniach mundurowych, rolniczych (KRUS) oraz wypadkowych. Od tej pory osoby uprawnione zarówno do własnego świadczenia, jak i do renty rodzinnej po zmarłym członku rodziny (np. wdowy i wdowcy po ukończeniu 50. roku życia), będą mogły wybrać wedle własnego uznania jedną z dwóch opcji: 100% renty rodzinnej po zmarłym (tj. 85% jego emerytury) + 15% (od 1 stycznia 2027 r. – 25%) własnego świadczenia, albo 100% własnego świadczenia + 15% (od 1 stycznia 2027 r. – 25%) renty rodzinnej po zmarłym. Łączne świadczenie to właśnie „renta wdowia”. Projektodawcy w uzasadnieniu stwierdzali, że „celem projektu jest zapobieżenie ekonomicznej degradacji gospodarstw domowych emerytów i rencistów wskutek śmierci małżonka. Zjawisko to, co do zasady nie występuje w przypadku osób pobierających najwyższe świadczenia emerytalno-rentowe. Z tych powodów projekt przewiduje maksymalną wysokość renty wdowiej”. Po poprawkach rządowych górny limit został znacząco obniżony – do wysokości 3-krotności minimalnej emerytury, która od 1 marca 2024 r. wynosi 1780,96 zł miesięcznie, zgodnie z komunikatem Prezesa ZUS z 14 lutego 2024 r., a zatem limit ten aktualnie wyniósłby 5342,88 zł brutto. Projektodawcy przewidywali, że „całościowe skutki finansowe wejścia w życie projektowanej ustawy zamkną się w kwocie 13 mld zł rocznie”. W komentarzu opublikowanym 30 lipca eksperci Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA przyznali, że po poprawkach rządowych koszt renty wdowiej dla budżetu państwa wyniesie już tylko 11,1 mld rocznie. W głosowaniu z 26 lipca ustawa została uchwalona przytłaczającą większością – za projektem zagłosowało aż 425 posłów ze wszystkich ugrupowań politycznych reprezentowanych w 460-osobowym Sejmie. W 100-osobowym Senacie, w głosowaniu 31 lipca, ustawa została przegłosowana z kolei większością 80 głosów.

 

Liberałowie przeciw rencie wdowiej, lewica – za przyznaniem jej parom jednopłciowym

 

Na poziomie partyjnym, wokół postulatu wprowadzenia renty wdowiej wykrystalizował się ewidentny, rzadko spotykany konsensus polityczny. W debacie publicznej pojawiły się jednak także wyraźne głosy przeciwne temu pomysłowi i to z przynajmniej dwóch środowisk. Pierwsze z nich to środowisko liberałów. Tomasz Sawczuk z „Kultury Liberalnej” w artykule z 29 lipca stwierdził, że „projekt renty wdowiej to kolejna forma uprzywilejowania starszego pokolenia”. Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, stwierdził 24 lipca, że postulat renty wdowiej to „czysty populizm”, a „koszty nieadekwatne do korzyści eksplodują od 2027 roku”. Prezes fundacji Radykalne Centrum Marek Kułakowski w raporcie z 12 lipca wyraził opinię, że renta wdowia „stanowi pogłębienie dyskryminacji płciowej”, ale także: „temat renty wdowiej można by żartobliwie podsumować postulatem o wprowadzenie renty rozwodowej. Wszak w przypadku rozwodu zachodzi dokładnie ten sam mechanizm, tj. każde z byłych małżonków zostaje z wyższymi kosztami stałymi per capita”. Adam Suraj z „Obserwatora Gospodarczego” w artykule z 3 sierpnia stwierdził, że „w życie wejdzie kolejne ustawa zwiększające wydatki rządowe, całkowicie pomijająca kwestię związaną z ich pokryciem”. Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że wątpliwości środowiska liberałów zostały w znacznej mierze rozwiane dzięki „oszczędnościowym” poprawkom rządowym. Drugim środowiskiem krytycznym wobec renty wdowiej było środowisko radykalnej lewicy, którego przedstawiciele wskazują, że jako element polityki socjalnej powinna ona przysługiwać tylko najbardziej ubogim wdowom i wdowcom, ale także, podobnie jak swego czasu w Niemczech, nie powinna być ograniczana tylko do osób, które do śmierci pozostawały w związku małżeńskim, ale wśród jej beneficjentów powinny znaleźć się także osoby tworzące konkubinaty (w tym również jednopłciowe). Joanna Solska z tygodnika „Polityka” w artykule z 25 lipca narzeka, że „parze żyjącej bez ślubu ten przywilej należeć się nie będzie”, a ustawa dyskryminuje „osoby, które są singlami i wychowywały dzieci samotnie albo w związkach nieformalnych, których jest przecież coraz więcej”. Lewicowy publicysta Piotr Szumlewicz krytykował Lewicę, że nie przewiduje w swoim projekcie „żadnych propozycji dla osób żyjących w związkach niesformalizowanych i dla osób samotnych czy singli”. Wielokrotnie podkreślał też, że, jego zdaniem, renta wdowia tylko dla małżeństw to postulat konserwatywny, nie lewicowy. W artykule dla „Gazety Wyborczej” z 1 sierpnia skwitował: „renta wdowia to mechanizm, który sprawia, że pozostawanie w małżeństwie jest jeszcze bardziej ekonomicznie opłacalne niż dotychczas”. W artykule z 23 listopada 2023 r. również Agnieszka Urazińska na łamach „Gazety Wyborczej” punktowała autorów projektu: „Nie pasuje do Lewicy […] zakładanie, że rodzina w Polsce to związek małżeński”. Swój sprzeciw wyrażali także samotni rodzice zrzeszeni w ramach nieformalnej grupy „Rodzice Solo – kontra”. W komentarzu dla Gazeta.pl z 7 lutego stwierdzili oni, że „wprowadzenie świadczeń wdowich będzie w znaczącym stopniu krzywdziło osoby długotrwale samotne, w tym samodzielnych rodziców”.

 

Mimo że w samej ustawie nie pojawiają się żadne sugestie rozszerzenia renty wdowiej na uczestników form pożycia alternatywnych wobec małżeństwa, to jednak postulat ten wynika wprost z opublikowanych 8 lipca 2024 r. założeń rządowego projektu ustawy wprowadzającej ustawę o rejestrowanych związkach partnerskich (nr UD88). Projektodawcy chcą przenieść na uczestników związków partnerskich (w tym homoseksualnych) cały szereg przywilejów, które, zgodnie z niekwestionowaną do tej pory wykładnią Konstytucji RP, przysługują jedynie małżeństwom – w tym m. in. właśnie renty rodzinnej, która już od połowy 2025 r. miałaby przybrać w określonych przypadkach charakter renty wdowiej. Przykładem państwa, w którym renta wdowia, początkowo przysługująca jedynie małżonkom została z czasem przyznana także homoseksualnym konkubentom, są Niemcy. Renta wdowia (Witwenrente und Witwerrente) aż do 1 stycznia 2005 r. przysługiwała jedynie małżonkom. W 2001 r. ustawą Lebenspartnerschaftsgesetz wprowadzono jednak instytucję homoseksualnych związków partnerskich, które już po trzech latach obdarzono tym przywilejem. Podobny scenariusz może czekać także Polskę, generując przy okazji dodatkowe miliardowe koszty na wspieranie konkubinatów zamiast małżeństw.

 

Renta wdowia pierwszym krokiem na drodze do emerytury rodzicielskiej dla wszystkich rodziców

 

Czekając na wejście w życie ustawy, czas powrócić do dyskusji nad kolejnym komponentem „arsenału” polskiej polityki rodzinnej, korzystając z faktu, że jest on aksjologicznie bliźniaczo podobny do renty wdowiej, jednak konstrukcyjnie nie opiera się na świadczeniu socjalnym sensu stricto. Instytut Ordo Iuris już w 2015 r. w publikacji pt. „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?” przytaczał przykład Francji, gdzie „na szczególne udogodnienia w zakresie świadczeń emerytalnych mogą liczyć rodzice trojga lub więcej dzieci. Przysługuje im wówczas podwyższenie świadczenia emerytalnego w wysokości 10% kwoty emerytury”. PWC wskazuje, że „narodziny każdego kolejnego dziecka powodują dodatkowy wzrost świadczenia o 5 proc., jednak ogółem przyrost nie może przekroczyć 30 proc. pierwotnej kwoty”. Z kolei w Estonii „istotnym udogodnieniem dla rodziców dzieci do lat 3 przewidzianym przez estońskiego ustawodawcę jest fakt, że na konto emerytalne jednego spośród nich (lub ustawowego opiekuna dziecka) budżet państwa odprowadza składkę w wysokości 4% średniego miesięcznego dochodu w tym kraju”. Podobnie w Wielkiej Brytanii system „przewiduje możliwość zaliczania okresu spędzonego na wychowaniu dzieci do uprawnień emerytalnych zarówno w podstawowym, jak i dodatkowym systemie ubezpieczeniowym. W przypadku emerytury podstawowej, okres opieki nad dzieckiem poniżej 16 roku życia może obniżyć wymagany staż pracy zarobkowej maksymalnie do 20. przepracowanych lat. W razie zaś emerytury dodatkowej, opieka nad dzieckiem poniżej 12.  roku życia gwarantuje dodatkowy dochód do sumy emerytalnej”. Z tej przyczyny Instytut Ordo Iuris w lutym 2019 r. wystąpił z propozycją rozwiązań, zgodnie z którymi, przy obliczaniu stażu pracy uprawniającego do emerytury, możliwe byłoby uwzględnianie czasu poświęconego na wychowanie dzieci, zaś do kapitału emerytalnego – doliczenie rodzicom dodatkowych składek. Do innych efektywnych propozycji należało wprowadzenie tzw. emerytury rodzicielskiej (alimentacyjnej), naliczanej na podstawie wynagrodzenia, jakie otrzymuje każde z dorosłych dzieci danej osoby. Możliwym rozwiązaniem mogłoby być także wprowadzenie bezpośredniego transferu części składek emerytalnych odkładanych przez pełnoletnie dzieci na świadczenia emerytalne ich rodziców.

 

Także w pakiecie propozycji pt. „W kierunku prawa przyjaznego rodzinie” z 2019 r., Instytut Ordo Iuris wysunął postulat uwzględnienia pracy związanej z wychowaniem dzieci w systemie emerytalnym: „przykładowa propozycja to umożliwienie dziecku dedykowania środków pochodzących z 4% podstawy wymiaru składki na konto emerytalne ZUS każdego ze swych rodziców. Oznacza to, że każde dziecko mogłoby przekazać na wskazane konta emerytalne środki odpowiadające maksymalnie 8% podstawy wymiaru składki. Uprawnionymi osobami byliby rodzice biologiczni lub adopcyjni, nie więcej niż dwie osoby. Pozostałe środki pochodzące ze składki emerytalnej byłyby księgowane na dotychczas przyjętych zasadach ogólnych. […] Alternatywą wobec przedstawionych rozwiązań może być obliczanie wysokości emerytury z uwzględnieniem liczby wychowanych dzieci i pracy włożonej w ten proces. Przykładem może być rozwiązanie przyjęte we Francji, gdzie po urodzeniu 3. dziecka emerytura jest podwyższana o 10%, a po urodzeniu kolejnych o dalsze 5%, do maksymalnej wartości 30%. Rozwiązanie o zbliżonym charakterze funkcjonuje także m. in. w Estonii”. Eksperci Instytutu przedstawili w związku z tym stosowne memorandum w sprawie koniecznych zmian prorodzinnych w polskim systemie emerytalnym.

 

Dzisiaj, po 5 latach od przedstawienia koncepcji emerytury rodzicielskiej (alimentacyjnej), warto przywrócić ten postulat do debaty publicznej. W międzyczasie był on przedmiotem debaty publicznej – w styczniu 2022 r. ówczesna pełnomocniczka rządu ds. polityki demograficznej Barbara Socha apelowała o „wypracowanie koncepcji komponentu rodzinnego w systemie emerytalnym”, a w czerwcu 2023 r. wprowadzenia emerytury rodzicielskiej domagał się Związek Dużych Rodzin 3 Plus, podkreślając, że byłaby to „forma docenienia wysiłków wychowawczych w okresie, gdy rodzice zakończą już aktywność zawodową”. Ponieważ wysokość emerytury rodzicielskiej nie zależałaby od arbitralnych regulacji ustawodawcy, tylko byłaby powiązana z zarobkami dzieci, stanowiłoby to pośrednią motywację dla obywateli, by nie poprzestawać tylko na jednym dziecku, ale starać się ich mieć jak najwięcej; by nie poprzestawać tylko na ich spłodzeniu, ale także wychować je jak najlepiej, by ich zarobki były jak najwyższe w czasie starości ich rodziców. Dopiero takie uregulowanie emerytury stanowiłoby rzeczywisty przykład „solidarności międzypokoleniowej” i pozwalałoby ponownie odzwierciedlić trud włożony w wychowanie dzieci w wysokości świadczenia przysługującego rodzicom.

 

Podsumowanie – emerytura rodzicielska przywróciłaby solidarność międzypokoleniową

 

„Rodzina i jej prawa są podmiotem” – jak czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 21 października 2016 r. w sprawie ustanowienia Dnia Praw Rodziny. Rzeczywiście, ustawa zasadnicza ustanawia zasadę ochrony małżeństwa i rodziny (art. 18 Konstytucji RP) oraz obowiązek uwzględniania przez państwo dobra rodziny w swojej polityce społecznej i gospodarczej (art. 71 Konstytucji RP). Wprowadzenie emerytury rodzicielskiej jako kontynuacji renty wdowiej byłoby zbieżne ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego, który wyrokiem z dnia 18 maja 2005 r. (sygn. akt K 16/04) potwierdził, że „art. 18 jest wyrazem tej samej aksjologii, która inspirowała treść art. 71 Konstytucji” i „nakazuje podejmowanie przez państwo takich działań, które umacniają więzi między osobami tworzącymi rodzinę, a zwłaszcza więzi istniejące między rodzicami i dziećmi oraz między małżonkami”. W debacie publicznej słyszy się czasem głosy, upatrujące jednej z przyczyn rozerwania więzi rodzinnych i międzypokoleniowych we wprowadzeniu państwowych emerytur pod koniec XIX wieku. Ich zdaniem, aż do tej pory zależność między wychowaniem dzieci a zapewnieniem względnie godnej starości ich rodzicom była uznawana przez społeczeństwa za oczywistą (że nie do końca tak było, wiemy chociażby z noweli „Miłosierdzie gminy” polskiej pisarki Marii Konopnickiej z 1891 r.). Emerytura rodzicielska to postulat, który ponownie przywróciłby tę zależność, utrzymując zarazem dotychczasową zdobycz socjalną, jaką jest państwowa emerytura w minimalnej wysokości, ponieważ dzięki obowiązkowości postulowanego mechanizmu, wysokość wsparcia otrzymywanego na starość przez rodzica nie byłaby uzależniona od dobrej lub złej woli ich dzieci. Postulat ten odpowiada także częściowo na przytoczone wyżej wątpliwości Marka Kułakowskiego czy grupy „Rodzice solo – kontra”, ponieważ emerytura rodzicielska miałaby przysługiwać wszystkim rodzicom – nie tylko tym pozostającym w związkach małżeńskich, ale także tym samotnym lub pozostającym w związkach nieformalnych. Po dekadach eksperymentowania z systemem emerytalnym, przyjmującego jako punkt odniesienia wyłącznie jednostki i abstrahującego od fundamentalnego dla społeczeństw procesu, jakim jest wychowanie, czas włączyć ten system w szeroki nurt długofalowej polityki rodzinnej, czyniąc rodzinę podmiotem prawa.

 

Adw. Nikodem Bernaciak – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej

23 września - seminarium „Pat trwający dekady. Problematyka emerytur Polonii amerykańskiej w kontekście prawa krajowego i międzynarodowego”

Uczelnia Collegium Intermarium i Stowarzyszenie Koalicji Polonii Amerykańskiej zaprasza na seminarium pt. „Pat trwający dekady. Problematyka emerytur Polonii amerykańskiej w kontekście prawa krajowego i międzynarodowego”. Wydarzenie dotyczy trudności, z jakimi spotykają się od wielu lat Polacy mieszkający w USA i pobierający emeryturę zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce.

Czytaj Więcej

Niż demograficzny a rozwiązania w systemie emerytalnym

Jednym z najpoważniejszych problemów, z jakim zmagają się współczesne państwa europejskie, w tym również Polska, jest problem niskiej dzietności. Co więcej, nasz kraj znajduje się w grupie państw Europy, w których współczynnik dzietności[1] jest jednym z najniższych.

 

Powyższy fakt pokazują dane Eurostatu[2]. Jak natomiast wynika z Rocznika Demograficznego na rok 2021 Głównego Urzędu Statystycznego, w latach 50 XX wieku przyrost naturalny przekraczał w Polsce 500 tys. (o tyle liczba urodzeń żywych była większa niż liczba zgonów). W latach 70 i 80 przyrost naturalny wynosił średnio powyżej 300 tys. Po zakończeniu II wojny światowej, biorąc pod uwagę statystyki prowadzone od 1946 r., po raz pierwszy przyrost naturalny spadł poniżej poziomu 200 tys. w roku 1989. W kolejnych latach wynik ten z roku na rok obniżał się, by w 2002 r. spaść poniżej zera, kiedy to więcej było w naszym kraju zgonów niż urodzeń. Przez większość lat XXI przyrost naturalny utrzymywał się na ujemnym poziomie, a w 2020 r. osiągnął rekordowo niski pułap: ‑122 tys[3].

 

Wśród rozwiązań mających przeciwdziałać temu niekorzystnemu i niebezpiecznemu trendowi, warto rozważyć wprowadzenie zmian w systemie emerytalnym, które działałyby motywująco oraz stwarzały bardziej sprawiedliwie warunki korzystania z uprawnień emerytalnych, zwłaszcza dla matek, które część swojego życia poświęciły na urodzenie i wychowanie dzieci.

 

Wychowywanie dzieci jako praca o realnej wartości ekonomicznej oraz nieoceniony wkład w rozwój państwa i społeczeństwa

 

Vladimír Palko – słowacki polityk i matematyk, minister spraw wewnętrznych Słowacji w latach 2002–2006, zauważył: Jeśli wychowujemy dziecko, w kwestii emerytur pomożemy wszystkim, tylko nie sobie. Wszystkim innym, ponieważ później nasze pracujące dziecko będzie przez dekady napełniać kasę zakładu ubezpieczeń społecznych, aby było z czego wypłacać emerytury. Zaszkodzimy jednak sobie, ponieważ nasza emerytura będzie niższa. Dlaczego? Otóż decyzja o posiadaniu dziecka ma swoją „cenę”. Ekonomiści używają trochę brutalnego pojęcia „cena dziecka”. W skład tej ceny wchodzą też tzw. utracone korzyści. Kobieta, która urodzi dziecko i pójdzie na urlop macierzyński, zostanie w domu z dziećmi nawet kilka lat. Nie buduje wtedy tej części swojego ludzkiego kapitału, który jest potrzebny w karierze zawodowej. Również po powrocie do pracy inwestuje w dwa typy ludzkiego kapitału. W ten, który wiąże się z zaangażowaniem w pracę, oraz ten, który wiąże się z zaangażowaniem w domu w opiekę nad dziećmi. A im więcej kobieta ma dzieci, tym więcej inwestuje w ten drugi typ kosztem tego pierwszego. Dlatego wolniej awansuje w pracy. Dlatego czasem nawet przez całe życie zawodowe ma niższą płacę – w rezultacie niższą emeryturę[4].

 

Zwrócić należy również uwagę na powszechne przekonanie, że realną wartość ekonomiczną ma jedynie praca zarobkowa, w przeciwieństwie do pracy związanej z wychowaniem dzieci oraz wykonywanymi przy tej okazji pracami domowymi. Tymczasem zatrudnienie opiekunki dla dziecka oraz pomocy domowej, wiąże się z regularnym – miesięcznym, niemałym wydatkiem, którego można uniknąć, jeśli te czynności są sprawowane przez jednego z rodziców, którym w praktyce najczęściej jest matka. W sporządzonym, przez Pełnomocnika Rządu do Spraw Polityki Demograficznej, projekcie Strategia Demograficzna 2040[5] czytamy: Rodzice wykonując czynności opiekuńcze nad dziećmi poświęcają na nie czas i wykonują określony szereg czynności. Jest zatem możliwe i zasadne, by dokonać wyceny wartości tych prac. W rodzinach z dzieckiem poniżej 3. roku życia wartość pracy domowej matek jest szacowana miesięcznie na 5 809 złotych, ojców 4 309 złotych. Największą jej część stanowi opieka nad dziećmi, która wynosi dla matki 4 329 złotych. W rodzinach z większą liczbą dzieci wartości pracy rodziców są większe niż w rodzinach z mniejszą liczbą potomstwa. Dużo wyższa wartość pracy domowej tych matek uwidocznia się we wszystkich grupach prac domowych, a w szczególności w pracach opiekuńczych. Praca opiekuńcza związana z pracami domowymi wnosi istotną wartość do gospodarki i społeczeństwa. Analizy światowe oceniają wartość prac domowych od 10% do 50% PKB, w Polsce w roku 2004 była szacowana na 28,8% PKB. Mimo to, rzadko praca ta w odbiorze społecznym, posiada taką samą wartość i prestiż jak praca płatna. Nie jest ona także w żaden sposób rozpoznawana, jako miejsce nabywania nowych umiejętności, mimo że kobiety pracujące w domu nabywają szereg kompetencji, właściwych dla 25 rożnych zawodów.

 

Pomimo przytoczonych wyżej danych, obecnie kobiety, która rezygnują z kariery zawodowej, by poświęcić swój czas i energię na wychowanie dzieci, wciąż znajdują się w na wiele gorszej pozycji, pod względem zabezpieczenia emerytalnego, od osób pracujących zarobkowo. Wykonywanie czynności opiekuńczych nad własnymi dziećmi oraz wiążących się z tym prac domowych, nie znajduje odpowiedniego odzwierciedlenia w budowaniu stażu emerytalnego i gromadzeniu kapitału, przekładającego się na wysokość przyszłej emerytury.

 

Dla porównania, praca zawodowa niani wiąże się z wynagrodzeniem ekonomicznym, odprowadzaniem składek emerytalnych i budowaniem tym samym stażu emerytalnego mającego wpływ na wysokość przyszłej emerytury. Ta sama praca kobiety, tyle że we własnym domu, nie jest zaś honorowana i to pomimo tego, że z punktu widzenia dziecka, jego rozwoju, relacji rodzinnych, niewątpliwie o wiele bardziej pożądaną sytuacją jest ta, w której pieczę nad nim sprawuje jego biologiczny rodzic niż choćby dziadkowie, nie mówiąc już o osobach obcych.

 

Należy również przypomnieć, że dzieci, które matka rodzi i wychowuje, są także dziećmi ich ojca. Robi to zatem we wspólnym interesie obydwojga rodziców. Co za tym idzie, jako niesprawiedliwa jawi się sytuacja, w której tylko matka ponosi tego negatywne, emerytalne konsekwencje.

 

Poza tym, nie budzi wątpliwości, że niezależnie od wychowania dziecka, to wyłącznie matka jest narażano na przerwę w zatrudnieniu, nabywaniu doświadczenia i kwalifikacji zawodowych, w związku z okresem ciąży i porodem oraz rekonwalescencją i dochodzeniem do sił po porodzie.

 

Uprawnienia kobiet związane z rodzicielstwem w Polsce

 

Wśród funkcjonujących dziś w Polsce przepisów, zapewniających kobietom, po osiągnięciu wieku emerytalnego, gratyfikację z tytułu urodzenia dzieci, wymienić można ustawę z dnia 31 stycznia 2019 r. o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym. Ustawa ta pozwala kobiecie – która (przy spełnieniu szczegółowych warunków dot. m. in. posiadania centrum interesów osobistych lub gospodarczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przez okres co najmniej 10 lat) urodziła i wychowała co najmniej 4 dzieci oraz nie nabyła prawa do emerytury, lub przysługująca jej emerytura jest niższa od najniższego świadczenia emerytalnego – pobierać świadczenie w wysokości najniższej emerytury.

 

Oczywiście trzeba również wspomnieć o zasiłku macierzyńskim, przysługującym osobom pracującym zawodowo oraz o świadczeniu rodzicielskim[6] (tzw. „kosiniakowe”), przysługującym osobom niepozostającym w zatrudnieniu, a także o finansowaniu składek na ubezpieczenia społeczne kobiecie pobierającej zasiłek macierzyński, zasiłek chorobowy w okresie ciąży oraz przebywającej na urlopie wychowawczym[7].

 

Rozwiązania te, choć z pewnością należy ocenić je pozytywnie, nie rekompensują kobiecie poświęconych lat potencjalnej kariery zawodowej, które pozwoliłby jej na szybszy awans zawodowy i związane z tym wyższe wynagrodzenie oraz możliwość samodzielnego odkładania części zarobionych pieniędzy np. w ramach indywidualnych kont emerytalnych (IKE) oraz indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Poza tym możliwość finansowania składek z budżetu państwa osobom przebywającym na urlopie macierzyńskim, rodzicielskim i wychowawczym dotyczy wyłącznie osób pozostających w stosunku pracy lub prowadzących działalność gospodarczą.

 

Możliwe rozwiązania

 

Jedną z koncepcji, która w pewnym stopniu miałaby zaradzić przedstawionym wyżej problemom, jest propozycja zmian w systemie ubezpieczeń społecznych, obecna już w polskiej debacie publicznej, nazywana: „alimentacyjnym systemem emerytalnym”. System ten polega na powiązaniu wysokości emerytury rodziców z liczbą posiadanych dzieci, ich przyszłymi dochodami, względnie z wysokością odprowadzanych przez nie składek emerytalnych. Zwolennicy tego rozwiązania wskazują, że sprawiedliwe jest uzależnienie wysokości emerytury od liczby posiadanych dzieci, skoro wkład osobisty i finansowy włożony w ich wychowanie, z jednej strony ogranicza możliwości zarobkowe rodziców, zaś z drugiej, ze składek odprowadzanych przez dorosłe już potomstwo finansowane będą emerytury przyszłych pokoleń. Przeciwnicy obawiają się, że tego typu rozwiązanie powiększyłoby nierówności społeczne, podnosząc, że dochody jednostki w dużej mierze wynikają z zamożności rodziny, z której się wywodzi, przez co dodatkowo wzrosłyby świadczenia bogatszych emerytów.

 

Innym rozwiązaniem mogłoby być finansowanie składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe ze środków publicznych tym rodzicom, którzy rezygnują z pracy zarobkowej, by poświęcić się wychowaniu dzieci[8]. Tego typu rozwiązanie wiąże się jednak z dodatkowymi nakładami z budżetu państwa i nie rekompensuje w pełni „gorszej” – pod względem uprawnień emerytalnych – sytuacji rodzica rezygnującego z zatrudnienia, w porównaniu z rodzicem podejmującym w tym czasie pracę zarobkową.

 

Propozycją, która mogłaby zaradzić temu problemowi mogłaby być tzw. „wspólna emerytura”. Rozwiązanie to miałoby na celu ograniczenie negatywnych konsekwencji w budowaniu stażu emerytalnego oraz gromadzeniu kapitału mającego wpływ na wysokość przyszłej emerytury, jakie w przypadku kobiet wiążą się z przerwą w zatrudnieniu lub rezygnacją z niego, w związku z ciążą i macierzyństwem. Dzięki niemu przyszłe emerytury pobierane przez każdego z rodziców byłyby na zbliżonym poziomie lub co najmniej ich wysokość byłaby mniej zróżnicowana. W praktyce mechanizm ten polegałby na zsumowaniu składek emerytalnych odprowadzanych przez obydwoje rodziców, od momentu przejścia przez kobietę, przy pierwszej ciąży, na zwolnienie chorobowe związane z ciążą lub na urlop macierzyński, do momentu złożenia wniosku o wypłacenie emerytury przez któregokolwiek z rodziców. Zsumowane składki za ten okres, na potrzeby obliczania wysokości emerytury, byłyby następnie dzielone na pół, a otrzymaną wartość uwzględniano by przy wyliczaniu emerytury za wskazany okres dla każdego z osobna. Mielibyśmy zatem do czynienia z czymś na wzór rozszerzonej wspólności majątkowej o składki emerytalne. Aby uchronić się przed patologicznymi sytuacjami, w których ojciec dziecka np. uchylałby się od pracy, można byłoby wprowadzić zastosowanie tego rozwiązania jedynie w tych przypadkach, w których suma składek odprowadzonych na konto emerytalne ojca dziecka w interesującym nas okresie, byłaby wyższa niż suma składek odprowadzonych na konto emerytalne matki.

 

Oczywiście przedstawiono tu jedynie zarys propozycji zmian, które podlegałyby dopracowaniu przy ewentualnych pracach legislacyjnych. Sama koncepcja wydaje się być jednak godna uwagi. Co równie istotne, niezależnie od aspektu ekonomicznego, „wspólna emerytura” mogłaby stanowić ważny czynnik podkreślający wartość wychowania dzieci i związanej z tym pracy, a zarazem zaprzeczający negatywnym stereotypom związanym z postrzeganiem osób podejmujących tego rodzaju aktywność jako „osób bezrobotnych” lub „nierozwijających się”. Niewykluczone, że rozwiązanie to stanowiłoby przy okazji czynnik wzmacniający wzajemną relację między małżonkami. W sytuacji bowiem, w której emerytura jednego z małżonków jest znacznie niższa, istnieje większe prawdopodobieństwo, że stanie się on w jakimś stopniu uzależniony finansowo, a nawet narażony na przemoc ekonomiczną ze strony współmałżonka pobierającego wysokie świadczenie. Z kolei w braku znaczącej dysproporcji w wysokości świadczeń, obydwoje małżonkowie byliby w większym stopniu od siebie zależni (a zarazem niezależni) finansowo, zaś suma ich emerytur pozwalałby na egzystencję na wyższym poziomie obojgu beneficjentom, prowadzącym wspólnie jedno gospodarstwo domowe. Dodatkowym atutem tego „wspólnej emerytury” jest fakt, że nie stanowiłaby ona obciążenia finansów publicznych, co może być ważnym argumentem przy podjęciu decyzji o wprowadzeniu jej w życie.

 

r.pr. Marek Puzio – analityk Centrum Prawa i Polityki Rodzinnej Ordo Iuris

 

 

 

Czytaj Więcej

Niż demograficzny a rozwiązania w systemie emerytalnym

Jednym z najpoważniejszych problemów, z jakim zmagają się współczesne państwa europejskie, w tym również Polska, jest problem niskiej dzietności.

Czytaj Więcej

Program matczynych emerytur wymaga uzupełnienia – propozycje kompleksowych zmian

W ostatnich dniach wiele komentarzy wywołał rządowy program „Emerytury Matki 4+”, który wejdzie w życie 1 marca 2019 r. Jego celem jest zapewnienie środków utrzymania matkom w wieku emerytalnym, które zrezygnowały z pracy zarobkowej na rzecz wychowywania dzieci i tym samym nie wypracowały żadnego świadczenia emerytalnego.

Czytaj Więcej
Subskrybuj emerytura