Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
17.02.2025
• Wiele kontrowersji wywołało zawieszenie przez Adama Bodnara prokuratora Michała Ostrowskiego, który wszczął śledztwo w związku z zawiadomieniem o przeprowadzeniu zamachu stanu przez rząd Donalda Tuska oraz innych polityków, urzędników, sędziów i prokuratorów.
• Zawiadomienie to złożył prezes Trybunału Stanu Bogdan Święczkowski.
• Instytut Ordo Iuris przygotował petycję z apelem o przywrócenie prokuratora Ostrowskiego do śledztwa.
17.10.2024
· Prezydent Warszawy nie wydał zgody na organizację Marszu Niepodległości i pięciu innych zgromadzeń zgłoszonych przez Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości” w październiku i listopadzie.
02.10.2024
Rząd Donalda Tuska chce lada dzień wprowadzić do Sejmu projekt ustawy zakazującej „mowy nienawiści”. Oznacza to także zakaz krytyki ideologii gender, czy politycznych postulatów aktywistów LGBT włącznie z homozwiązkami i adopcją homoseksualną. Przepisy napisane w ministerstwie Adama Bodnara to tylko pierwszy krok na drodze ku nowoczesnej i powszechnej cenzurze. W maju zakończyły się prace powołanego w UE „Europejskiego Panelu Obywatelskiego”. Zaproponowano tam, aby Unia wdrożyła mechanizmy sztucznej inteligencji, które będą identyfikować „nienawistne treści” jeszcze przed ich publikacją, czyli w chwili wprowadzania ich na klawiaturze komputera.
Ideologiczna cenzura pod pretekstem walki z „mową nienawiści”
Kary za „mowę nienawiści” mogą czekać także wszystkich, którzy będą odrzucać stosowania imion i zaimków niezgodnych z prawdziwą płcią. Nie jest wykluczone, że tragedia powodzi zostanie wykorzystana, aby projekt przyjąć bez prawdziwej debaty, gdy uwaga mediów i całego społeczeństwa skierowana jest ku ofiarom kataklizmu.
Dzięki mobilizacji społeczeństwa, wolność słowa ochroniono ostatnio w Irlandii, gdzie rząd forsował przepisy przewidujące karę więzienia za… nieumyślne posiadanie treści nienawistnych.
W czasie powodzi rząd Tuska pokazał już, że nie zawaha się przed ściganiem obywateli za krytykowanie władzy. Zatrzymano 22-latka, który w mediach społecznościowych skarżył się na to, że po zalanych miejscowościach „chodzą uzbrojeni szabrownicy, ludzie boją się wyjść z psami na dwór, brakuje policji, wojska, ciężkiego sprzętu, przede wszystkim pomocy od państwa”. Chłopak został aresztowany pod absurdalnym zarzutem… „utrudniania akcji ratowniczej”.
UE chce monitorować internet w czasie rzeczywistym
Przepisy napisane w ministerstwie Adama Bodnara to tylko pierwszy krok na drodze ku nowoczesnej i powszechnej cenzurze. W maju zakończyły się prace powołanego w UE „Europejskiego Panelu Obywatelskiego”, w ramach którego losowo wybrani obywatele 27 państw, pod czujnym okiem urzędników, przygotowali 21 rekomendacji dla „tropienia nienawiści w społeczeństwie”.
Zaproponowano tam, aby UE wdrożyła mechanizmy sztucznej inteligencji, które będą identyfikować „nienawistne treści” jeszcze przed ich publikacją, czyli w chwili wprowadzania ich na klawiaturze komputera. Automatyczne mechanizmy zablokują publikację nieprawomyślnego wpisu, a jeżeli i tak uda się opublikować zakazaną treść, automatycznie powiadomią o tym Europejską Prokuraturę, bo „mowa nienawiści” ma być przestępstwem ściganym ponad państwami narodowymi. Rekomendacje zakładają także poddanie wszystkich dzieci unijnym kursom „unikania nienawiści” przed ukończeniem 8. roku życia.
Adam Bodnar wdraża cenzorskie rekomendacje UE
Rekomendacje „Europejskiego Panelu Obywatelskiego” nie są teoretycznie wiążące. Jednak w praktyce są już wdrażane. 27 czerwca polski rząd wyraził zgodę na „Strategiczną Agendę 2024-2029” Komisji Europejskiej, która przewiduje między innymi walkę z „dezinformacją” i „mową nienawiści”. W tym samym czasie Adam Bodnar stworzył specjalny rządowy „Zespół do spraw przeciwdziałania mowie nienawiści”, wśród jego członków znalazł się prof. Michał Bilewicz, który za antysemickie (a zatem nienawistne) uważa nawet… satyryczne rysunki Cezarego Krysztopy.
Rekomendacje wdraża nie tylko Adam Bodnar. Powołał się na nie lewicowy premier Hiszpanii Pedro Sanchez, zapowiadając ustawową walkę z fake newsami. Co charakterystyczne, nowe prawo miałoby dotyczyć tylko prywatnych, niezależnych mediów, bo rządowe najwyraźniej z definicji mówią prawdę…
Jak walka z „mową nienawiści” wygląda na Zachodzie?
Drakońskie kary za „wzniecanie nienawiści” grożą już w Szkocji, gdzie nowa ustawa uznaje za zbrodnię stosownie niechcianych zaimków i imion wobec osób deklarujących jedną z setek „płci”. Chociaż przeciwko ustawie protestowali pisarka J. K. Rowling, komik R. Atkinson, a nawet Elon Musk, to od kwietnia każdy winny „nienawiści” może trafić do więzienia nawet na 7 lat.
Karom za używanie niezdefiniowanej „mowy nienawiści” towarzyszą nieustannie inicjatywy walki z „dezinformacją” i „fake newsami”, w rzeczywistości oznaczające kontrolę prasy, mediów elektronicznych i naszej wolności słowa. Co ciekawe, w szerokiej definicji zakazanych „fake newsów” sytuowana jest także tzw. „malinformacja”, czyli informacja prawdziwa(!), ale przez powołanych przez władzę „weryfikatorów” uznana za… szkodliwą.
W tym kontekście warto przypomnieć, że Komisarz Unii Europejskiej do spraw Wspólnego Rynku Thierry Breton opublikował oficjalny list, w którym groził Elonowi Muskowi, właścicielowi portalu X (Twitter), negatywnymi konsekwencjami za opublikowanie wywiadu z Donaldem Trumpem.
Jakiej nowelizacji Kodeksu karnego chce minister Bodnar?
Rząd w Warszawie na razie chce kar do 3 lat pozbawienia wolności za „nawoływania do nienawiści” ze względu na „orientację seksualną lub tożsamość płciową” oraz za „znieważanie grup ludności albo poszczególnych osób z powodu ich (…) orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej”. Nie miejmy złudzeń. Przyjęcie nawet tak drastycznej nowelizacji Kodeksu Karnego nie zaspokoi radykałów. To będzie tylko krok na drodze do ideologicznej cenzury, zgodnie z wytycznymi UE.
Pierwszymi ofiarami cenzury padną chrześcijanie, dziennikarze, naukowcy, duchowni i działacze społeczni. W końcu ofiarami represji padną zwykli ludzie, którzy będą wtrącani do więzień za dawnie wyrazu swoim przekonaniom religijnym lub społecznym. Jeżeli kary mogą być przewidziane nawet za nieumyślne posiadanie nienawistnych treści albo za usiłowanie wpisania zakazanych słów we wpisie na Facebooku, to tym bardziej wysyłanie naszego newslettera stanie się działalnością wywrotową.
Ordo Iuris przeciwko cenzurze
Rolą Ordo Iuris w tej sytuacji pokrzyżowanie rządowych planów niepostrzeżonego wdrożenia cenzorskiej ustawy. W tym celu podejmujemy szereg konkretnych działań analitycznych i mobilizujących opinię publiczną, dziennikarzy i liderów opinii.
Wydaliśmy już niezwykle ważną książkę „MOWA NIENAWIŚCI – koń trojański rewolucji kulturowej”. Jej autor mec. Rafał Dorosiński, członek Zarządu Instytutu Ordo Iuris w przystępny sposób tłumaczy, w jaki sposób genderowi ideolodzy wykorzystują walkę z „mową nienawiści” do eliminacji z debaty publicznej wszystkich wypowiedzi krytycznych wobec genderowej i aborcyjnej agendy radykałów.
W obronie wolności słowa i wolności prasy zawiązaliśmy sojusz z Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Kilkanaście dni temu wspólnie zorganizowaliśmy debatę na temat zagrożeń związanych z „mową nienawiści”, której punktem wyjścia była książka mec. Dorosińskiego. Wspólnie z dziennikarzami przygotowujemy też raport, w którym omówimy przykłady naruszania wolności mediów, do których dochodziło w Polsce w ostatnim czasie.
Cały czas monitorujemy prace rządu, parlamentu i organów UE. Poddaliśmy krytycznej analizie propozycje legislacyjne ministra Bodnara. Ich efektem jest przesłane posłom stanowisko, w którym wskazaliśmy między innymi, że projekt zmian w Kodeksie karnym budzi poważne wątpliwości pod kątem zgodności z art. 54 Konstytucji, który „każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów”.
Gdy tylko projekt trafi pod obrady Sejmu, musimy przeprowadzić sprawną mobilizację obrońców wolności słowa i zablokować jego przyjęcie.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
25.09.2024
· Instytut Ordo Iuris przedstawił Sądowi Najwyższemu opinię „przyjaciela sądu” w sprawie, w której gdański sąd rejonowy zwrócił się o rozstrzygniecie czterech zagadnień prawnych.
23.09.2024
Prześladowania wymierzone przez rząd Donalda Tuska w jego krytyków i przeciwników politycznych przekraczają każdego tygodnia kolejne granice. Nas jednak nie zaszokowały… bo przewidzieliśmy je już dawno i ostrzegaliśmy przed nimi. Dzisiaj trzeba stawać w obronie prześladowanych, ale także myśleć o naprawie Rzeczypospolitej.
Rządowe bezprawie było do przewidzenia…
W lipcu ubiegłego roku alarmowaliśmy, że prawnicze zaplecze Donalda Tuska postuluje, by, zaraz po objęciu władzy, zastosować w Polsce doktrynę „sprawiedliwości okresu przejściowego”. To piękna nazwa, za którą kryje się usprawiedliwienie dla jawnego łamania prawa i konstytucji w imię „przywracania praworządności”. Dziś widać wyraźnie, że nasze przestrogi były zasadne.
W 2019 roku, obserwując radykalne działania Adama Bodnara, mec. Jerzy Kwaśniewski na łamach „Rzeczpospolitej” zauważył, jak bardzo niebezpieczne dla naszych praw i wolności jest posługiwanie się przez ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich pojęciem „wojującej demokracji”. Dzisiaj to hasło stało się w ustach szefa rządu wytrychem uzasadniającym odbieranie ludziom wolności, ograniczanie wolności słowa i usuwanie sędziów.
Po ponad 9 miesiącach rządów Donalda Tuska widzimy „demokrację wojującą” w akcji. Rząd regularnie narusza przepisy ustaw, prawa międzynarodowego i Konstytucji RP oraz nie respektuje trójpodziału władzy – ignoruje orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, siłowo przejmuje konstytucyjne organy, wyłamuje zamki drzwi i szaf w siedzibie KRS i telewizji publicznej, zatrzymuje posłów, w tym także posłów chronionych międzynarodowymi immunitetami, stosuje na kapłanie areszt wydobywczy, by wymusić zeznania obciążające przeciwników politycznych.
W tej sytuacji wielu zatroskanych o los Ojczyzny patriotów traci nadzieję i wiarę w obronę Polski przed totalną władzą.
My jednak nie możemy popadać w poczucie beznadziei. Właśnie po to powstał Instytut Ordo Iuris, z którym od lat współpracują najwybitniejsi i najskuteczniejsi prawnicy, by ich profesjonalizm, konsekwencja i skuteczność przynosiły nadzieję. Niedawno mec. Jerzy Kwaśniewski pisał o naszych zwycięstwach w sprawach rolników, pacyfikowanych brutalnie przez służby Tuska kilka miesięcy temu. To po naszej interwencji Rafał Trzaskowski został ostatnio zmuszony do wycofania się z zakazu umieszczania symboli religijnych na biurkach urzędników w Warszawie.
Zrobimy wszystko, aby powstrzymać bezprawie rządów Donalda Tuska.
Policja wchodzi siłą do siedziby Marszu Niepodległości
Nasi prawnicy zaangażowali się ostatnio między innymi w obronę organizatorów Marszu Niepodległości. Rząd robi wszystko, by uniemożliwić polskim patriotom upamiętnienie 11 listopada, posuwając się do… siłowego wtargnięcia Policji do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, wyłamywania zamków, przeszukiwania dokumentów, komputerów, telefonów, przesłuchiwania na komendzie i wizyty Policji o 6 rano w domach organizatorów Marszu.
Jak do tego doszło? Otóż Adam Bodnar nakazał wznowić szereg postępowań, które dawno już zostały zamknięte przez organy ścigania. Jedno z nich dotyczy uczestnika Marszu Niepodległości z… 2018 roku! To właśnie w ramach tego postępowania, na dwa miesiące przed kolejnym Marszem, prokuratura postanowiła wtargnąć do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, poszukując… danych jednego z 250 000 uczestników Marszu sprzed 6 lat.
Służby nie chciały przy tym uzyskać potrzebnych danych w normalny sposób. Zamiast zwrócić się o wydanie nagrań lub dokumentów, postanowiono ustawić sprawę pod media, rozwiercając zamek w drzwiach i wchodząc siłowo do budynku. Kilkudziesięciu policjantów wycofano z innych zadań, aby przez długie godziny sprawdzali każdą szafę, biurko i szufladę; by przeglądali każdy segregator. Jednocześnie nie zapewniono nawet pozorów zachowania poufności prowadzonych czynności. Dziennikarze przez szyby mogli rejestrować przeglądanie znajdującej się w środku dokumentacji, co ochoczo robiła choćby stacja TVN.
Osobiście byłam na miejscu od samego rana, dokumentując wszelkie nieprawidłowości. Po zakończeniu czynności i sporządzeniu przez funkcjonariuszy protokołu, złożyłam obszerne zastrzeżenia co do sposobu, przebiegu i zakresu działań funkcjonariuszy. Wskazałam także na brak podstawy do przeszukania lokalu przed przystąpieniem do siłowego wejścia do siedziby nie przedstawiono choćby nakazu przeszukania. Kilka dni później złożyliśmy zażalenia na postanowienie o przeszukaniu i zatrzymaniu rzeczy oraz na sposób przeprowadzenia czynności zarówno w imieniu Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, jak i właściciela lokalu oraz innych organizacji społecznych korzystających z tej przestrzeni, które o wejściu do budynku i przeglądaniu ich rzeczy mogli dowiedzieć się dopiero… z mediów.
Pomagamy torturowanemu kapłanowi
Pomagamy także w sprawie ks. Michała Olszewskiego, który już prawie pół roku przebywa w areszcie w związku z rzekomymi nieprawidłowościami w pozyskiwaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości, przeznaczonych na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw. Prokuratura Adama Bodnara formułuje wobec księdza tak absurdalne zarzuty, jak udział w zorganizowanej grupie przestępczej czy pranie brudnych pieniędzy, pomimo tego, że budowa ośrodka została niemal zakończona, a owe „brudne pieniądze” pochodzą z… budżetu państwa.
Ostatnio całą Polskę obiegły zdjęcia wychudzonego i ogolonego księdza, przewożonego w kajdankach na posiedzenie, który – pomimo skutych rąk – błogosławił zgromadzonych tam ludzi. Według relacji zatrzymanego, jak i jego obrońcy, kapłan wielokrotnie spotykał się z niedopuszczalnym w świetle poszanowania podstawowych praw człowieka i ludzkiej godności traktowaniem. Na posiedzeniu sądu ks. Olszewski przez godzinę opowiadał o swojej gehennie. Obrońca ks. Michała podkreślał, że wszyscy którzy przebywali na sali byli wstrząśnięci jego relacją. Sąd na razie odroczył sprawę do 18 października – między innymi dlatego, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Policja nadal nie przekazały do sądu nagrań z pierwszych kilkudziesięciu godzin po zatrzymaniu duchownego (choć minęło już 6 miesięcy!). W międzyczasie sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Magdalena Wójcik, która zdecydowała wcześniej o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla ks. Olszewskiego… otrzymała awans – została mianowana przewodniczącą VIII Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Warszawie.
Prawnicy Ordo Iuris przygotowali w tej sprawie opinię „przyjaciela sądu”, w której wskazywaliśmy na bezzasadne i okrutne środki, jakie miały być zastosowane wobec ks. Olszewskiego – takie jak długotrwałe pozbawianie posiłków, uniemożliwianie skorzystania z toalety, wielogodzinne zakucie w kajdanki, wystawianie na widok publiczny w trakcie przejazdu konwoju czy udaremnianie rozmowy z adwokatem.
Znieważył polskie godło, ale… prokuratura jest po jego stronie
Prokuratura za rządów Adama Bodnara jest bardzo zdeterminowana do ścigania przeciwników politycznych i krytyków koalicji rządzącej. W tym samym czasie na przychylność prokuratorów mogą liczyć prowokatorzy, znieważający polskie symbole narodowe…
W sierpniu Prokuratura zdecydowała o cofnięciu aktu oskarżenia skierowanego przeciwko Adamowi „Nergalowi” D., który był oskarżony o znieważenie polskiego godła. W toczącym się od 2016 roku postępowaniu Sąd Okręgowy w Gdańsku dwukrotnie uniewinniał oskarżonych, ale wyroki były uchylane przez gdański Sąd Apelacyjny po apelacjach prokuratury. Ostatni wyrok uchylający w tej sprawie zapadł 5 lutego 2024 r, gdy Sąd Apelacyjny w Gdańsku przekazał sprawę do ponownego rozpoznania, stwierdzając jednoznacznie, że grafika promująca płytę „Rzeczpospolita Niewierna” zawierała przerobiony znak państwowy orła białego.
Niestety sprawa została finalnie umorzona. Choć na plakacie „Nergala” widniał biały orzeł w koronie, będący oczywistą przeróbką godła, prokuratura wydała absurdalny komunikat, w którym podważyła ten oczywisty fakt, stwierdzając, że „należało zatem bezspornie rozstrzygnąć, czym jest godło państwowe, a nade wszystko ocenić, czy zawiera je w sobie kwestionowana grafika”.
Wątpliwości prokuratury co do tego, czym jest godło, są absurdalne. W uzasadnieniu swojego wyroku gdański Sąd Apelacyjny, który opierał się na dwóch opiniach biegłych grafików i heraldyków, wyliczał wcześniej wszystkie jednoznaczne podobieństwa do godła państwowego, stwierdzając, że wątpliwości „nie budzi, w aktualnym stanie sprawy, w świetle ujawnionych okoliczności, ale także po dokonaniu oglądu plakatu – że pierwotnym znakiem graficznym wykorzystanym w plakacie i bezpośrednią jego inspiracją był orzeł biały. Świadczą o tym rozpostarte skrzydła, wyprostowany, zwrócony w stronę prawą heraldyczną, ma trzy rzędy piór, cieniowane pióra na korpusie i skrzydłach, ustawienie i rozstaw lotek w ogonie, rozstaw szponów”. To jednak zbyt mało dla prokuratury Adama Bodnara, która za wszelką cenę chciała stanąć po stronie Nergala…
Wspólnie obrońmy rządy prawa w Polsce
Choć fala bezprawia i arogancji władzy budzi dziś w wielu polskich patriotach poczucie beznadziei, my nie możemy załamywać rąk. Wierzę, że możemy osiągać sukces w walce z notorycznie łamiącą prawo władzą, bo nasi prawnicy już wielokrotnie pokazali, że potrafią doprowadzić do tryumfu prawa – nawet w sytuacjach, które wydawały się bez wyjścia.
Dlatego patrioci i obrońcy wartości, prześladowani przez rząd i sądy, będą mogli zawsze liczyć na bezpłatne wsparcie prawników Ordo Iuris. Wielu z nich nigdy nie byłoby stać na wsparcie profesjonalnych prawników, przez co byliby skazani na nierówny bój ze sterowanymi przez Adama Bodnara prokuratorami.
Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris
23.09.2024
· Sytuacja, w jakiej znajduje się aktualnie polski wymiar sprawiedliwości, stanowi realne zagrożenie dla stabilizacji państwa i obowiązku wykonywania jednej z jego podstawowych funkcji, jaką jest zapewnienie odpowiedniego działania sądów i w ten sposób ochrony praw i wolności jednostki.
· To sądy przywracają porządek prawny, gdy dochodzi do jego naruszenia. Jednak, aby mogły tę funkcję wykonywać, państwo ma obowiązek zagwarantować zarówno odpowiedni system prawny, jak i warunki w jakich działają.
· Obserwując wydarzenia polityczne i ich prawne konsekwencje w ostatnich kilku miesiącach, można odnieść wrażenie, że ten obowiązek jest polskim władzom rządowym całkowicie nieznany.
· Nie chodzi bowiem o to, by rządzić dla zachowania swojej pozycji, ale, by jego treścią było dążenie do osiągania dobra wspólnego, jak to jednoznacznie stanowi art. 1 Konstytucji RP, zgodnie z którym „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Jest to zasada fundamentalna w polskim ustroju politycznym, która powinna stanowić kryterium interpretowania pozostałych, w różny sposób ujętych w tekście Konstytucji.
· Funkcje te interpretuje się z tekstu naszej ustawy zasadniczej, ponieważ nie zawiera ona żadnego katalogu funkcji państwa. To bynajmniej nie oznacza, że nie można go ustalić.
Funkcje państwa są najczęściej wynikiem interpretacji zasad ustrojowych umieszczonych w rozdziale I zatytułowanym „Rzeczpospolita”, a także katalogu wolności i praw jednostki oraz jej obowiązków, uregulowanych w rozdziale II. Nikt nie ma wątpliwości, że państwo powinno zapewniać bezpieczeństwo obywateli, rozwój gospodarczy, stabilizację finansów publicznych i zestawienie to można wydłużać wskazując wiele celów, które państwo powinno realizować. W ten sposób wprowadza się w życie zasady konstytucyjne i zapewnia wolności i prawa jednostce. Tworzy się dobro wspólne. O tych sprawach się dyskutuje, a na podstawie osiąganych wyników ocenia się działania władzy. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale czy to wyczerpuje konstytucyjne zobowiązania państwa wobec obywateli? W powyższym ujęciu mamy do czynienia z klasycznym podejściem do funkcji państwa, swego rodzaju podręcznikowym. Natomiast nasza Konstytucja zawiera również zupełnie nietypowe unormowanie, do którego warto się odwołać, postrzegając je właśnie z punktu widzenia polityki państwa wobec sądownictwa.
Rzetelność i sprawność działania wymiaru sprawiedliwości
Chodzi o krótki fragment Wstępu do Konstytucji, w którym ustrojodawca stwierdził, że „działaniu instytucji publicznych [należy] zapewnić rzetelność i sprawność”. Można by uznać, że w świetle wszystkich krytycznych wypowiedzi, w których wskazuje się na łamanie tak elementarnych zasad, jak trójpodział władzy, nieusuwalność oraz niezawisłość sędziów i niezależność sądów, zapewnienie rzetelności i sprawności działania instytucji państwa to nie kwestia fundamentalna. Jednakże działania władzy powodują nie tylko niszczenie aksjologii sędziowskiej poprzez wręcz eliminowanie wspomnianych zasad, ale również anarchizują i dezorganizują sądownictwo powodując, że nie jest ono zdolne do prawidłowego realizowania swoich funkcji. Przywołanie powyższej frazy Wstępu powoduje konieczność odwołania się do analizy jej skuteczności prawnej.
Dotąd najczęściej przyjmowaliśmy, że wstęp w konstytucji to tekst nawiązujący do szczytnych kart historii, nakazujący uznanie najważniejszych dla narodu wartości jako podstawy aksjologii prawa i działania państwa, napisany szczególnie wyszukanym językiem. Zazwyczaj uważaliśmy, że nie może być źródłem żadnych zobowiązań państwa, w najlepszym wypadku mógłby jedynie wskazywać kierunki wykładni norm konstytucyjnych. Jednakże w ostatnich latach coraz częściej przyjmujemy jego dwojaki charakter, co oznacza, że może to być zarówno tekst upamiętniający najważniejsze wydarzenia w historii narodu, uroczysty w formie, ale jednocześnie może zawierać postanowienia spełniające cechy normy prawnej, czyli mające skuteczność prawną. I do takich postanowień należy zobowiązanie by działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność.
Ileż razy czytając Wstęp, nawet dokładnie, nie dostrzegaliśmy potencjalnego znaczenia tych słów. Wydają się oczywiste, czy władza nie ma obowiązku działać rzetelnie i sprawnie? Jednak dopiero po kilku wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, który odwołał się do tego fragmentu Konstytucji i uznał, że ustanawia on zasadę, by działaniu instytucji publicznych zapewnić rzetelność i sprawność, ta fraza konstytucyjna nabrała jednoznacznie charakteru normatywnego. Nie mamy więc w tym wypadku do czynienia z postulatem sprawności i skuteczności działania instytucji publicznych, czyli pewnego rodzaju norma programową, ale z obowiązkiem podejmowania konkretnych działań, które mają służyć temu celowi.
W świetle powyższych ustaleń nie ulega wątpliwości, że zasada sprawności i skuteczności powinna warunkować również działania podejmowane przez MS w wymiarze sprawiedliwości i stanowić także cel wszelkich reform zapowiadanych aktualnie w sądownictwie. Jednak wydarzenia ostatnich dwóch tygodni temu przeczą, a można to szczegółowo udokumentować, analizując działania podejmowane przez Premiera RP, Donalda Tuska w związku ze zmianami personalnymi w Sądzie Najwyższym, a następnie prezentacją założeń reformy sądowej, a ściślej projektu oceny politycznej sędziów powołanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa, poczynając od 2018 r.
Całą sekwencję zdarzeń i decyzji zapoczątkowała bardzo spektakularna sprawa kontrasygnaty, której dokonał Premier Donald Tusk, składając podpis na akcie Prezydenta RP związanym z procedurą powołania nowego prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Z analizy tego zagadnienia czuję się zwolniona wobec faktu zamieszczenia na stronie Ordo Iuris bardzo szczegółowego jego omówienia, ale zdarzenie to trzeba odnotować. Zarówno ze względu na skutki polityczne, jak i prawne. W tym drugim przypadku kontekst jego oceny będzie jednak zupełnie inny, niż we wspomnianym omówieniu OI.
Znaczenie kontrasygnaty Premiera i skutki prób jej cofnięcia
Wobec frontalnego ataku przede wszystkim środowiska sędziowskiego skupionego wokół Iustititii i Themis, ale nie tylko, Premier Donald Tusk uznał dokonanie kontrasygnaty za błąd (jak to określił) i ogłosił jej wycofanie. I trudno byłoby w tym miejscu nie zakrzyknąć, jak Cyceron, „o tempora, o mores”! W ten sposób złamane zostały bowiem zasady ustroju politycznego. A jest on oparty o klasyczne założenie, zgodnie z którym każde działanie władzy jest poddane odpowiedzialności politycznej, ale jest ona w różny sposób egzekwowana. Prezydent, jako historyczny następca monarchy, podobnie, jak poprzednik nie ponosi odpowiedzialności politycznej, a zatem jego akty urzędowe o szczególnym znaczeniu muszą być kontrasygnowane, gdyż w ten sposób można wyegzekwować ich rozliczenie polityczne. Kontrasygnata służy przejęciu odpowiedzialności politycznej przez wskazany organ władzy, którym w Polsce jest premier. Jest ona środkiem politycznym, który z istoty rzeczy nie może podlegać ocenie sądu, czy to administracyjnego czy powszechnego. Dla lepszego uzmysłowienia sobie specyfiki tej instytucji, warto spróbować sobie wyobrazić (a nie jest to łatwe), w jaki sposób Premier miałby prowadzić politykę państwa, gdyby każda kontrasygnata dokonywana wobec aktów Prezydenta mogła być zaskarżona do sądu! Jednak najważniejsze jest to, że gdyby to się zdarzyło (a w naszych czasach nie można wykluczyć, że tak się mogłoby stać), to poddanie kontrasygnaty kontroli sądowej będzie całkowicie sprzeczne z logiką systemu. Każdy ustrój ma bowiem swoją logikę, według której jest ukształtowany i która bardzo często jest uwarunkowana historycznie i nie można jej w sposób dowolny zmieniać. Traci wówczas swój sens.
Przedstawiona sprawa ma jeszcze drugi aspekt, gdyż Premier powołał się na błąd, który jakoby spowodował złożenie kontrasygnaty i tym uzasadnił jej wycofanie, które było prawnie i faktycznie nieskuteczne. I w związku z tym pojawia się kwestia, jak zakwalifikować takie działanie w świetle zobowiązania władzy do rzetelnego i sprawnego rządzenia. Na pewno trzeba odrzucić cywilistyczną koncepcję działania pod wpływem błędu. A może jednak w ogóle błędu nie było?
Premier Donald Tusk nie popełnił błędu, bo urzędnicy KPRM w takich sprawach się nie mylą. A nawet gdyby, to osoby odpowiedzialne powinny byłyby ponieść konsekwencje administracyjne, a to oznaczałoby dymisje. O tym jednak, jak dotąd nic się nie mówi. Czy wobec tego nie mamy do czynienia ze swoistym balonem próbnym, jak daleko można posunąć się zmieniając „przepisy sądowe”, czyli, gdzie jest polityczna granica, która dla środowisk sędziowskich skupionych wokół Iustitii i Themis jest nieprzekraczalna w procesie „reformowania polskiego sądownictwa”. I jakie środki należy zastosować, aby zdusić konserwatywne pomysły i na przyszłość nie dopuścić do ich odrodzenia się.
„Przywracanie państwa konstytucyjnego”
W piątek 6 września MS przedstawiło zarys koncepcji „przewrócenia państwa konstytucyjnego”, jak to początkowo można było przeczytać na platformie X, zanim poprawiono na „przywrócenie”.
Czytając projekt zaprezentowany przez Ministra Adama Bodnara na spotkaniu, w którym uczestniczyli przedstawiciele wyłącznie prorządowych organizacji (a takie działanie narusza art. 2 i zasadę stosowania dialogu społecznego wyrażone we Wstępie do Konstytucji RP), nie można mieć żadnych wątpliwości, że historia się powtarza. Kto pamięta lata budowy socjalistycznej Polski lub dokładnie czytał literaturę drugiego obiegu, ten znajdzie potwierdzenie, że sądy stanowiły (obok aparatu represji) podstawę ugruntowania i zachowania władzy politycznej. To one stoją na straży „sprawiedliwości” i ich zadaniem jest przywracać stan zgodności z prawem. W aktualnej Polsce oznacza to z prawem „tak, jak my je rozumiemy”, według słów Premiera Donalda Tuska.
Jakże charakterystyczna po 1989 r. była polityka ochrony sędziów okresu PRL-u przed jakąkolwiek próbą weryfikacji. Byli jedynym zawodem prawniczym, który nie przeszedł żadnej tego rodzaju procedury. Hasło „samooczyszczenia” brzmi dziś szczególnie tragicznie.
Założenia projektu reformy przedstawił na wspomnianym spotkaniu Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar. Na razie nie zostało one skonfrontowane z propozycjami, które przygotowuje Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, działająca pod przewodnictwem dr hab. SSO Krystiana Markiewicza. Można oczekiwać, że dojdzie do wypracowania wspólnego stanowiska, zanim jednak to nastąpi, warto przyjrzeć się temu, co wyszło spod pióra ministerialnego.
Nawet pobieżna analiza pozwala stwierdzić bez żadnych wątpliwości, że przedstawione propozycje w sposób zupełnie jednoznaczny łamią Konstytucję RP i jako takie wykluczają poszukiwanie nawet niewielkiego marginesu porozumienia pomiędzy opozycją a stroną rządową. To próba całkowitego podporządkowania sędziów władzy wykonawczej poprzez z jednej strony zmiany ustrojowe w systemie sądownictwa a z drugiej bezpośrednie oddziaływanie na sędziów poprzez upokorzenie i zastraszenie. Bo czymże innym jest zapowiedź podziału sędziów na trzy grupy, z których każda ma mieć swój specjalny status poddania ocenie władzy politycznej, a warunkiem pełnienia funkcji sędziego jest pełna wobec niej lojalność, którą zapewnić ma wypełnienie warunków zgodnie z przypisanymi przez Ministra dla poszczególnych grup? To są już zapewne środki w ramach zapowiedzianego przez Premiera Donalda Tuska prowadzenia polityki demokracji walczącej, o której, jako koniecznej metodzie działania władzy, mówił w jednym ze swoich wystąpień.
W grupie pierwszej znaleźli się asesorzy i młodzi sędziowie, którzy, według słów Ministra Bodnara, nie mieli wyboru innej KRS, niż powołana na mocy ustawy z 2017 r. i byli zmuszeni skorzystać z takiej drogi zawodowej, jaka była w tamtym czasie i jeszcze aktualnie obowiązuje. Druga grupa to sędziowie, których łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie polegające na udziale w „budowie porządku niedemokratycznego” w Polsce w ten sposób, że zdecydowali się wykorzystać propozycje awansu w wymiarze sprawiedliwości. Natomiast trzecia obejmuje tych sędziów, którzy, znów, jak ujął to Minister Bodnar mieli „nieprzepartą wolę”, by awansować, ale nie można postawić im zarzutu, że uczestniczyli we wspólnym przedsięwzięciu. W odniesieniu do tych ostatnich ekspiacja ma polegać na wyrażeniu czynnego żalu. Mieliby złożyć oświadczenie o popełnieniu życiowego błędu i w takim przypadku byliby uprawnieni powrócić na poprzednio zajmowane stanowisko a następnie mogliby brać udział w postępowaniach awansowych. Nie będą wobec nich wszczynane postępowania dyscyplinarne. Najbardziej restrykcyjnie Minister Bodnar proponuje potraktować sędziów z grupy drugiej, gdyż wobec nich zostaną przeprowadzone postępowania dyscyplinarne. Funkcja rzecznika dyscyplinarnego zostałaby powierzona specjalnemu organowi tzw. Konsylium Dyscyplinarnemu, które miałoby stosować kryterium naruszenia zasad etyki sędziowskiej.
Podział na trzy grupy sędziowskie jest wprawdzie oparty o zróżnicowaną ocenę „zawinienia” sędziów, ale należałoby przyjąć, że tylko pozornie grupa asesorów i sędziów z krótkim stażem zawodowym została potraktowana z „wyrozumiałością”. Jak to stwierdził Minister Bodnar, ponieważ nie mieli wyboru innej KRS, zostaną uznani za sędziów, którzy spełniają konstytucyjne wymogi powołania. Jednak trzeba wyraźnie stwierdzić, że w ten sposób podlegają ocenie i ma ona charakter polityczny, gdyż aby wykonywać zawód sędziego niezbędne jest wydanie decyzji politycznej wyrażonej w ustawie. To ostatecznie Sejm, a więc większość polityczna uzna uprawnienie, mimo iż wcześniej zostało ono przyznane w obowiązującej procedurze. Pozostaje to w jawnej sprzeczności z art. 178 Konstytucji, który reguluje status sędziego uznając jego niezawisłość i apolityczność. Trudno nie postawić pytania, w jaki sposób ci młodzi sędziowie mają wykonywać funkcję sędziego, skoro będą naznaczeni akceptacją władzy politycznej. Jest to stygmatyzacja polityczna. Może ona istotnie wpływać zarówno na zawodową karierę sędziego, jak też na pewno na społeczny odbiór tej grupy zawodowej.
Powracając do pozostałych grup sędziów, to podobnie, jak w przypadku asesorów, propozycje Ministra Bodnara należy ocenić jako niedopuszczalne i godne epoki stalinowskiej. Żądanie złożenia czynnego żalu w sytuacji, gdy sędziowie działali na podstawie obowiązującego prawa, zgodnego z Konstytucją RP i wszelkimi zasadami, które stanowią podstawę prawidłowej organizacji sądownictwa, dowodzi podejmowania działań należących do arsenału środków typowych dla systemów niedemokratycznych. Zgodnie ze słowami Premiera, stosowanych w demokracji walczącej.
A więc dostęp do zawodu sędziego po wypełnieniu lojalki? To pewnie nowy sposób rozumienia apolityczności sędziego, którą gwarantuje art. 178 ust. 3, zakazując mu przynależności do partii politycznej, związku zawodowego i prowadzenia działalności publicznej, której nie da się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Ale, jak można się przekonać na podstawie klasyfikacji na grupy lojalności sędziowskiej, ma być ona w swej istocie apolityczna i wręcz zapewnia sędziom odpowiednie warunki do zachowania niezawisłości. Bo przecież można się oczyścić i z nową kartą przystąpić do wykonywania zawodu!
Postępowanie dyscyplinarne prowadzone przez organ powołany politycznie i działający na podstawie kryteriów politycznych, a przecież wobec sądu dyscyplinarnego obowiązują takie same wymogi, które stawia się każdemu sądowi, a które reguluje art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Stanowi on, że są winien być właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły. W tym wypadku żadna z tych cech nie będzie dochowana.
Analiza zasad odpowiedzialności sędziów należących do II grupy wskazuje wyraźnie, że celem władzy jest ich eliminacja z zawodu, praktycznie jednoczesne wykluczenie możliwości wykonywania innych zawodów prawniczych. Ci ludzie mają się znaleźć na marginesie życia społecznego jako wrogi element w demokracji liberalnej.
Warunkiem wykonywania funkcji sędziego ma być nie apolityczność, ale bezwzględna lojalność polityczna. To łamie nie tylko art. 173 Konstytucji, ale także art. 30, który ustanawia zasadę godności człowieka uznając jej nienaruszalność, a władzę publiczną czyniąc zobowiązaną do jej poszanowania i ochrony. O złamaniu takich postanowień Konstytucji, jak zasady podziału władzy (art. 10 ust.1), oraz odrębności i niezależności sądów od innych władz, nie sposób po raz kolejny się wypowiadać. Łamanie tych zasad stało się już swego rodzaju normą działania polskiego rządu. Zasady państwa prawnego (art.2 Konstytucji) oraz zasada legalizmu (art. 7 Konstytucji) również nie mają żadnego znaczenia prawnego, ani politycznego.
Projekty zmian w sądownictwie przedstawione przez Ministra Bodnara dotyczą bezpośrednio nie tylko sfery praworządności w ścisłym tego słowa rozumieniu, ale spowodują dezorganizację i anarchizację sądownictwa, tym bardziej, że przewidują one także całkowitą reformę Sądu Najwyższego, w którym mają zostać zlikwidowane dwie Izby. Dotyczy to Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Odpowiedzialności Zawodowej tak, aby można było powrócić do dawnej struktury Sądu Najwyższego.
Podsumowując, trudno nie stwierdzić, że działania rządu, doprowadząjąc do załamania systemu sądowego w Polsce, spowodują daleko idące ograniczenie prawa do sądu, który winien być właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły. Wartości, które sąd ma spełniać, nie będą zachowane w sytuacji, gdy żąda się od sędziów podpisania deklaracji lojalności politycznej, a niepokornych usunie się z zawodu, młodych zaś doceni polityczną w swej istocie ustawą.
Na pewno też władza publiczna nie wykonana swego obowiązku sprawnego i skutecznego działania.
Prof. Anna Łabno – członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris