Wątpliwości co do zgodności rządowego projektu ustawy o in vitro ze standardami prawa europejskiego
Wydany 11 czerwca wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (sygn. akt: C-29/14) w sprawie skargi wniesionej 21 stycznia 2014 r. przez Komisję Europejską przeciwko Polsce nie pozostawia złudzeń co do poziomu ochrony komórek rozrodczych, tkanek zarodkowych i tkanek płodowych w Polsce. Nasz kraj nie spełnia w tym zakresie gwarancyjnych standardów wynikających z dyrektyw prawa unijnego. Zastrzeżenia wysuwane przez Trybunał luksemburski pod adresem Polski pozostaną aktualne również w przypadku uchwalenia rządowego projektu ustawy o leczeniu niepłodności (u.l.n.), którego główną funkcją jest legalizacja panującej obecnie dowolności w zakresie poziomu ochrony komórek rozrodczych i zarodków. Rządowy projekt przewiduje bowiem nadzwyczaj permisywne rozwiązania służące jednostronnie interesom biznesu in vitro.
Permisywne przepisy rządowego projektu są dalekie od realizacji celów deklarowanych przez prawodawcę unijnego. Prawo unijne w pierwszej kolejności ma na celu zagwarantowanie „wysokich norm jakości i bezpieczeństwa” (motyw 4 preambuły do dyrektywy 2004/23) oraz „wysokiego poziomu ochrony zdrowia ludzkiego” (art. 1 dyrektywy 2004/23), przy respektowaniu praw podstawowych (motyw 22 preambuły do dyrektywy 2004/23). Tymczasem tekst projektu ustawy o leczeniu niepłodności jedynie werbalnie zapewnia o poszanowaniu godności człowieka, faktycznie zaś całkowicie się z nią nie liczy, naruszając szereg przepisów Konstytucji RP i rozwiązań prawa międzynarodowego i europejskiego.
Jest to szczególnie widoczne w zestawieniu z tymi postanowieniami dyrektyw, które przewidują możliwość wprowadzenie ustawodawstwa zabraniającego oddawania, pobierania, testowania, przetwarzania, konserwowania, przechowywania, dystrybucji lub stosowania dowolnego rodzaju tkanek lub komórek ludzkich (art. 4 ust. 3 dyrektywy 2004/23), jak również przewidującego możliwość wprowadzania bardziej restrykcyjnych środków ochrony (art. 4 ust. 2 dyrektywy 2004/23).
Tymczasem, jak wynika z uzasadnienia ustawy, projekt de facto abstrahuje od unijnych standardów w tej mierze. Projektodawca przyznaje expressis verbis, że dyrektywa 2006/17/WE operuje jedynie konstrukcją ‘dawstwa partnerskiego’, zaś projekt przewiduje znacznie bardziej swobodne formuły dysponowania komórkami rozrodczymi i ludzkimi zarodkami w ramach tzw. ‘dawstwa’, które umożliwia przekazywanie komórek rozrodczych lub zarodków komukolwiek.
Ponadto, obok sformułowanej na gruncie dyrektywy 2004/23/WE definicji ‘dawcy’, do projektowanej ustawy wprowadzone zostało dodatkowo pojęcie ‘dawcy zarodka’” (s. 4 uzasadnienia do u.l.n.) dzięki któremu możliwe będzie rozwijanie, w najwyższym stopniu kontrowersyjnego procederu, jakim jest handel macierzyństwem w ramach tzw. surogacji (macierzyństwa zastępczego). Będąc subtelną formą handlu dziećmi oraz drastycznym sposobem eksploatowania ubogich kobiet, proceder ten jednocześnie umożliwia nabywaniepraw rodzicielskich homoseksualistom. Warto zwrócić uwagę, że 3 maja b.r., w Brukseliodbył się międzynarodowy kongres środowisk LGBT debatujących nad sposobami zwiększenia dostępu dla homoseksualistów do surogacji.
Innym przykładem permisywnych rozwiązań prawnych w zakresie poziomu ochrony komórek rozrodczych i zarodków jest przyjęta przez polskiego projektodawcę w art. 38 ust. 2 anonimowość dawców. W ocenie prawodawcy europejskiego, sytuacja oddawania komórek rozrodczych jest „wyjątkowym przypadkiem” i zasadne jest wprowadzenie możliwości anulowania anonimowości dawcy (motyw 29 preambuły do dyrektywy 2004/23). Polski projekt stanął na stanowisku skrajnego utajnienia danych dawcy komórek rozrodczych pozbawiając dzieci poczęte in vitro dostępu do wiedzy o ich tożsamości, jak również o możliwych ryzykach chorób dziedzicznych, wreszcie tworząc warunki do nieświadomego angażowania się młodych ludzi w przyrodnie związki kazirodcze. Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia nie kryje, że dokonując takiego wyboru kierowało się interesem podmiotów zarabiających na procedurze in vitro. Wiceminister Igor Radziewicz Winnicki, w swoim wywiadzie dla Gazety Prawnej wyraźnie przyznał, że możliwość ustalenia tożsamości dawcy materiału genetycznego “może uniemożliwić rozwój metody zapłodnienia in vitro”.
Permisywność projektowanych rozwiązań widoczna jest także w tych postanowieniach ustawy, które umożliwiają pobranie komórek rozrodczych od osoby niezdolnej do świadomego wyrażenia na to zgody (art. 31 ust. 2 u.l.n.). Tymczasem dyrektywa zobowiązuje Państwa Członkowskie do działań mających na celu zagwarantowanie dobrowolnego oddawania tkanek i komórek (art 12 ust. 1 dyrektywy 2004/23).
Nadzwyczaj permisywny charakter rozwiązań zawartych w rządowym projekcie legalizującym procedurę in vitro sprawia, że projekt ten budzi szereg wątpliwości co do spełniania przezeń unijnych standardów ochrony komórek rozrodczych oraz tkanek płodu. Jego uchwaleni może prowadzić do kolejnych wyroków TS UE skazujących Polskę za niewłaściwe implementowanie dyrektyw.
