Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
fundacja pro-prawo do życia

fundacja pro-prawo do życia

Wolności obywatelskie

17.07.2024

Sąd podtrzymuje ukaranie „Babci Kasi”

· Sąd Okręgowy w Częstochowie podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego, którym aktywistka Katarzyna A., znana jako „Babcia Kasia”, została ukarana naganą za wtargnięcie przed ciężarówkę wykorzystywaną w ramach kampanii Fundacji Pro – Prawo do Życia.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

24.05.2024

Prezydent Sopotu bezprawnie rozwiązała zgromadzenie obrońców życia

· Sąd Okręgowy w Gdańsku uwzględnił odwołanie od decyzji prezydent Sopotu o rozwiązaniu zgromadzenia Fundacji Pro – Prawo do Życia

· W ocenie Magdaleny Czarzyńskiej-Jachim, manifestacja miała naruszać art. 141 Kodeksu wykroczeń, który zakazuje prezentowania treści nieprzyzwoitych.

· Sąd uznał, że pojęcie nieprzyzwoitości jest obecnie terminem nieprecyzyjnym, który historycznie dotyczył kwestii seksualności. Natomiast prezentowane podczas demonstracji materiały nie odnosiły się do tej sfery.

· W ocenie sądu, choć pokazywane tam treści można uznać za drastyczne, to jednak stanowią one rzeczywisty opis aborcji, a ich prezentowanie nie narusza wolności innych osób.

· Organizatora manifestacji reprezentowali prawnicy Instytutu Ordo Iuris.

 

Prezydent rozwiązuje demonstrację

Sprawa dotyczyła zgromadzenia odbywającego się regularnie na Placu Przyjaciół Sopotu. Urzędnik działający w imieniu prezydenta Sopotu Magdaleny Czarzyńskiej-Jachim, poinformował organizatora o rozwiązaniu manifestacji, a jako podstawę decyzji wskazał nieprzyzwoitość prezentowanych treści. Nie sprecyzowano jednak w jakikolwiek sposób, na czym ta rzekoma nieprzyzwoitość ma polegać. Co istotne – częstotliwość rozwiązywania legalnych zgromadzeń obrońców życia w Sopocie drastycznie wzrosła po zmianach personalnych na stanowisku prezydenta miasta Sopotu, podczas gdy ani stan prawny, ani żadna inna okoliczność w stosunku do odbywających się od 9 lat manifestacji nie uległy jakimkolwiek zmianom.

Po dwóch intensywnych rozprawach odwołanie od decyzji prezydenta zostało uwzględnione przez Sąd Okręgowy w Gdańsku, co potwierdza brak podstaw do rozwiązania zgromadzenia. Sąd kompleksowo rozważył sprawę, analizując szereg zgłaszanych dowodów, jak i uwzględniając dotychczasowe orzecznictwo, w szczególności pięć wyroków Sądu Najwyższego dotyczących legalności materiałów prezentowanych podczas zgromadzeń wolontariuszy Fundacji Pro – Prawo do życia. SN orzekł w nich, że prezentowanie tego typu materiałów nie stanowi wykroczenia z art. 141 k.w. lub art. 51 k.w., penalizującego wywoływanie publicznego zgorszenia.

Jak wskazywał pełnomocnik działacza pro-life w toku postępowania - do dnia dzisiejszego zapadło już pięć wyroków Sądu Najwyższego uniewinniających obrońców życia. Procesy te dotyczyły kampanii mających na celu zwiększenie ochrony życia poczętego, w tym przez prezentowanie billboardów czy plakatów pokazujących skutki aborcji. Cały czas jednoznacznie dominują orzeczenia, w których sądy nie stwierdzają nieprzyzwoitości tego typu treści oraz uznają, że osoby je prezentujące korzystają z wolności wypowiedzi. Zgodnie z przeważającą linią orzeczniczą, zarówno sądów powszechnych, jak i Sądu Najwyższego, takie demonstracje nie wypełniają znamion czynu zabronionego.

Czym jest nieprzyzwoitość?

Według uchwały Sądu Najwyższego z 13 kwietnia 1977 r. (sygn. akt VII KZP 30/76), obyczajność jest definiowana przez wskazanie na podstawowe moralne zasady współżycia społecznego w zakresie przeżyć, kontaktów i związków seksualnych. Wobec tego, nieobyczajność i nieprzyzwoitość odnoszą się do ugruntowanych w danym społeczeństwie norm i obyczajów, ze szczególnym uwzględnieniem sfery ludzkiej fizjologii i seksualności. Z tym nie mieliśmy w rozpatrywanej sprawie do czynienia. Biorąc to pod uwagę, należy uznać, że prezentowanie fotografii przedstawiających skutki aborcji w celu zdyskredytowania praktyk aborcyjnych, nie może wiązać się z lekceważeniem panujących w społeczeństwie obyczajów, a w szczególności nie jest czynem „nieprzyzwoitym”. Sąd Okręgowy w Gdańsku, podając ustne motywy postanowienia, trafnie zatem zwrócił uwagę, że tradycyjnie to pojęcie wiązano z kwestiami dotyczącymi seksualności, natomiast w obecnych czasach ma ono dość niedookreślony charakter – co oznacza, że musi być w kontekście stosowania środków karnych i ograniczeń interpretowane ściśle a nie rozszerzająco.

W styczniu 2023 r. Sąd Najwyższy (sygn. akt I KK 419/22), uchylając wyroki sądów pierwszej i drugiej instancji, uniewinnił obwinionego, stwierdzając jednoznacznie w uzasadnieniu: „Sąd Okręgowy zaakceptował bowiem błędny pogląd sądu I instancji w postaci błędnej wykładni znamion wykroczenia w art. 141 k.w., dokonując rażąco wadliwej kontroli wyroku a quo. Obraza ta miała oczywisty wpływ na treść wyroku”. Żadnych wątpliwości nie miały również w tym roku liczne sądy powszechne, takie jak Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia, który uniewinnił innego działacza pro life reprezentowanego przez prawników Ordo Iuris. Sąd stwierdził, że istnieje utarta linia orzecznicza, potwierdzona wyrokami Sądu Najwyższego, zgodnie z którą tego typu treści nie mogą zostać uznane za nieprzyzwoite, a jednocześnie, że osoby je prezentujące korzystają z ochrony jaką daje wolność wypowiedzi – gwarantowana zarówno na poziomie Konstytucji RP, jak i norm prawa międzynarodowego.

Rozumowanie Sądu Okręgowego w Gdańsku zasługuje na aprobatę. Sąd wskazał, że nie mamy do czynienia w Polsce z prawem precedensowym, ale jednocześnie nie pominął dotychczasowego orzecznictwa. Jest to już drugie orzeczenie w tego rodzaju sprawie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, stwierdzające, że prawo do zgromadzeń stanowi jeden z istotnych elementów współczesnego standardu państwa demokratycznego w sferze podstawowych praw i wolności obywatelskich, podobnie jak prawo do swobody wypowiedzi. Przepis art. 57 Konstytucji RP stwierdza, że każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich, z tym zastrzeżeniem, że ograniczenie tej wolności może określać ustawa. Wolność zgromadzeń została także uregulowana w art. 11 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 4 listopada 1950 r. oraz w art. 21 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 19 grudnia 1966 r. Dalej Sąd wskazał, że w demokratycznym państwie obywatele mają pełne prawo wyrażania poglądów, w tym także na kwestie budzące poważne kontrowersje. Po drugie – nader kontrowersyjna jest kwestia dopuszczalności rozwiązania zgromadzenia publicznego i wskazywanie, że podstawę rozwiązania stanowiło domniemane naruszenie przepisów karnych (art. 141 k.w.). Organizator bowiem (a tym bardziej sąd) miał świadomość bogatego orzecznictwa stwierdzającego, że tego rodzaju treści nie mogą być uznane za nieprzyzwoite, a zatem ich prezentowanie nie stanowi czynu zabronionego. Podkreślić należy, że przeciwko organizatorowi manifestacji nie zapadał w związku z przeprowadzanymi przez niego zgromadzeniami publicznymi w Sopocie jakikolwiek wyrok skazujący, wręcz przeciwnie, był już prawomocnie uniewinniony za analogiczną sprawę przez Sąd Rejonowy w Sopocie. Także Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał (w orzeczeniu rozpatrującym zażalenie w sprawie dotyczącej zgromadzenia w Gdańsku), że nie było podstaw do kontynuowania postępowania przeciwko organizatorowi zgromadzenia.

Prawnicy Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris wskazywali, że mimo, iż decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia jest z natury dynamiczna i właściwy organ nie musi czekać na prawomocny wyrok sądu w sprawie o wykroczenie czy przestępstwo – to nie można z drugiej strony zupełnie ignorować miarodajnego orzecznictwa, zwłaszcza w analogicznych sprawach wobec tej samej osoby. Prowadziłoby to do absurdu polegającego na pełnej dowolności organu, który arbitralnie rozwiązywałby dane zgromadzenie pod zarzutem naruszenia jakiegoś przepisu karnego. W praktyce byłaby to cenzura, prowadząca do tego, że gdy lokalne władze nie zgadzają się z prezentowanymi treściami to mogą je dowolnie rozwiązywać, pod pretekstem tego, że decyzja musi zapaść szybko i nie można oczekiwać na rozstrzygnięcie wydziału karnego właściwego sądu. W rozpatrywanej przed Sądem Okręgowym sprawie, wobec organizatora w jedynych prawomocnych wyrokach zapadłych do tej pory obwiniony został uniewinniony lub podtrzymano postanowienie o umorzeniu postępowania z uwagi na niewypełnienie znamion wykroczenia.

Kontrowersyjne treści nie są zabronione

Postanowienie to można zatem ocenić tylko jednoznacznie pozytywnie. W sprawie widać było, jak sąd po kolei analizował wszystkie istotne okoliczności, wyciągając na ich podstawie trafne wnioski. Jest to potwierdzenie podobnego postanowienia tego samego sądu sprzed około czterech lat, przy czym w rozpatrywanej obecnie sprawie rozważania sądu były jeszcze obszerniejsze. Sąd w ustnych motywach rozpoczął od stwierdzenia, że, w ocenie prezydenta Sopotu,  prezentowane były nieprzyzwoite treści. Przy czym sam zarzucany czyn niedozwolony z art. 141 Kodeksu wykroczeń posługuje się może dość archaicznym pojęciem „nieprzyzwoity”, które historycznie dotyczyło kwestii seksualnych - natomiast obecnie jest to termin nieostry. W ocenie sądu, niewątpliwie istnieje kompromis pozwalający na pokazywanie treści drastycznych – każdy ma dostęp do takich treści.  Sąd podkreślił, że zdjęcie pokazuje autentyczne treści i nie było edytowane, nie była nasilana ich drastyczność. Co istotne, sąd uchwycił istniejący w Polsce spór społeczny co do tego, kiedy zaczyna się życie i jak należy traktować dziecko w łonie matki. „Istnieje rozbieżność od stanowiska, że jest to człowiek, po poglądy, że jest to intruz, którego można się pozbyć. Tak jak powiedział pan wnioskodawca – że zabieg aborcji porównywany jest do wyrwania zęba”- wskazał sąd. Równie trafnie sąd odniósł się do odosobnionego stanowiska, jakoby tego rodzaju zdjęcia stanowiły treści nieprzyzwoite z uwagi na rzekomą sprzeczność z wewnętrznymi instrukcjami zakładów pogrzebowych: „tego nie tyczy się w ogóle kwestia procedur pogrzebowych i kultu zmarłych – to jest zarezerwowane tradycyjnie do osób zmarłych, osób które żyły chociaż krótko po porodzie” – usłyszeliśmy w uzasadnieniu orzeczenia.

Reasumując, pojęcie nieprzyzwoitości jest tak nieostre i tak różnie rozumiane, że  nie można w oparciu o taki element rozstrzygać, czy ma ono ograniczać prawa człowieka i wolności oraz nie można na jego podstawie rozgraniczać, czy dana treść mieści się w ramach wolności wypowiedzi. Warto podkreślić, iż sąd wskazał, że tego rodzaju działania prezydent Sopotu stanowią de facto próbę cenzury: „jest podnoszony argument – a oni [obrońcy życia – przypis autora] mogą to robić bardziej subtelnie. Ale mamy w tym momencie próbę narzucenia cenzury – że taki sposób właściwy, a taki niewłaściwy”.

Podobnie sąd zwrócił uwagę na to, że naturalnym i oczywistym jest, iż zgromadzenie publiczne planowane było w miejscu powszechnie uczęszczanym przez przechodniów, przy czym prowadzone było w sposób nienachalny i umożliwiający swobodne ominięcie. Jak stwierdził sąd, „nie było blokowane przejście, nie było nagabywania, nie było zaczepiania – byle tylko zmusić do obejrzenia. Przechodnie mieli swobodę – czy iść dalej czy stać”. Sąd uznał, że przyjmuje metodę prowolnościową - dopuszczalne jest wszystko, dopóki ewidentnie nie narusza to wolności innych osób czy przepisów karnych.

Wyrok zgodny z linią orzeczniczą

Jednolitość orzecznictwa stanowi ważną społecznie wartość, wzmacnia pewność stosowania prawa i zaufanie obywateli do państwa. Decyzja sądu jest wyrazem otwartości na podnoszone przez nas argumenty oraz ich oceny, zgodnie z zasadami logiki i doświadczenia życiowego. Sąd wytknął, iż zastanawiające jest zachowanie Straży Miejskiej, które było nader aktywne w stosunku do pozyskiwania danych świadków. W naszej ocenie, działanie w postaci wysyłania wcześniej delegowanego urzędnika w asyście Straży Miejskiej, w sytuacji w której na miejscu już jest Policja (i może adekwatnie reagować w razie potrzeb), świadczy o braku zaufania sopockiego magistratu do funkcjonariuszy Policji, którzy to funkcjonariusze niejednokrotnie sami informowali przechodniów, że zgromadzenie jest legalne i nie ma podstaw do jego rozwiązania. 

Należy podkreślić, że drastyczne środki wyrazu są zjawiskiem spotykanym w toku debat społecznych prowadzonych w Polsce czy na obszarze innych państw podlegających jurysdykcji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Używają ich przede wszystkim organizacje pozarządowe, których działacze nie godzą się na dotychczasową sytuację w kwestiach wzbudzających społeczne emocje. Jako przykład mogą służyć przede wszystkim podmioty walczące z tzw. niehumanitarnym traktowaniem zwierząt, które również protestowały na słynnym sopockim deptaku Monte Cassino w sposób, które lokalne media nazwały „przerażającymi scenami”, ale to nie spotkało się z jakąkolwiek reakcją władz. Również instytucje publiczne decydują się na używanie mocnych środków wyrazu, by ostrzec obywateli przed szkodliwością różnych działań powodujących znaczne moralne czy zdrowotne szkody. Należały do nich instytucje polskie, w tym Policja, które w organizowanych przez siebie kampaniach informacyjnych, związanych przede wszystkim z walką z nadmierną prędkością kierowców na drogach, takich jak: „10 mniej. Zwolnij!”, „Piłeś? Nie jedź!” oraz „Użyj wyobraźni” w sposób naturalistyczny, szczegółowy, również w zwolnionym tempie, przedstawiały przebieg wypadków drogowych, w tym ich skutki w postaci okaleczonych zwłok i ciał osób, które miały przeżyć wypadek. Kampania „10 mniej. Zwolnij” była prezentowana przez całą dobę w głównych kanałach telewizyjnych. Podobnego typu kampanie dotyczyły przykładowo także uchodźców w basenie Morza Śródziemnego czy ukraińskich ofiar trwającego za wschodnią granicą Polski konfliktu.

Warto również zwrócić uwagę, że metodę o analogicznym charakterze zastosowały również instytucje Unii Europejskiej. Chcąc sugestywnie i przekonująco ukazać konsumentom negatywne skutki palenia tytoniu, nałożyły na producentów wyrobów tytoniowych obowiązek umieszczania wywołujących obrzydzenie zdjęć pokazujących fragmenty ludzkiego ciała, zniszczonych przez toksyczne substancje smoliste zawarte w tychże wyrobach. Prezentowane są  też ludzkie zwłoki, a także zewnętrzne objawy wciągania dymu papierosowego oraz jego społeczne następstwa. Ponadto, w dyrektywie wprowadzającej ten obowiązek (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE z dnia 3 kwietnia 2014 r. w sprawie zbliżenia przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich w sprawie produkcji, prezentowania i sprzedaży wyrobów tytoniowych i powiązanych wyrobów oraz uchylająca dyrektywę 2001/37/WE), w art. 8 pkt 3, władze UE nakazały, by ostrzeżenia zdrowotne na opakowaniu jednostkowym i na opakowaniu zbiorczym były nadrukowane w sposób nieusuwalny, były trwałe i w pełni widoczne, w tym by nie były one częściowo lub całkowicie ukryte albo zasłonięte. Zatem celem było pokazywanie drastycznych zdjęć ku przestrodze i dla osiągnięcia szczególnie uzasadnionego celu.

Także w tym wypadku Sąd Okręgowy w Gdańsku prawidłowo ocenił fakt przeprowadzania tego rodzaju kampanii w szeroko rozumianej przestrzeni publicznej, co jednocześnie potwierdza dopuszczalność mocniejszych środków wyrazu w sprawach o istotnym społecznie znaczeniu.

 

R.pr. Wawrzyniec Knoblauch - Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

21.05.2024

Sąd Okręgowy we Wrocławiu oddalił powództwo byłego aktywisty ruchu LGBT przeciwko Fundacji Pro – Prawo życia

· Sąd Okręgowy we Wrocławiu po raz drugi oddalił powództwo byłego działacza ruchu LGBT przeciwko Fundacji Pro – Prawo do życia.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

20.05.2024

Sąd pobłażliwy dla „Babci Kasi”. Ordo Iuris wnosi apelację

· Sąd Rejonowy w Częstochowie skazał aktywistkę Katarzynę A., znaną jako „Babcia Kasia”, na karę nagany za wtargnięcie przed ciężarówkę wykorzystywaną w ramach kampanii Fundacji Pro – Prawo do Życia.

Czytaj Więcej
Ochrona życia

12.03.2024

„Babcia Kasia” ugryzła działacza pro-life. Trwa postępowanie

· W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia toczy się postępowanie karne przeciwko lewicowej działaczce Katarzynie A., pseudonim „Babcia Kasia”.

· Kobieta jest oskarżona o znieważenie i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu działacza Fundacji Pro-Prawo do życia poprzez ugryzienie.

· Do zdarzenia doszło podczas pikiety obrońców życia, którą próbowała zakłócić „Babcia Kasia”.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

06.03.2024

Przeciwko wolności słowa, w obronie lobby LGBT – wyrok sądu w Szczecinie

· Współpracownik Fundacji Pro – Prawo do życia został prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Szczecinie za twierdzenie o tym, że model edukacji seksualnej promowanej przez lobby LGBT sprzyja pedofilii.

· Obrona zaprezentowała dowody wskazujące na fakt, że organizacje LGBT dążą do wprowadzenia w polskich szkołach konkretnego modelu edukacji seksualnej.

· Jest on oparty na dokumencie bazującym na pracach organizacji działających w kierunku dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Model ten pomija całkowicie problem pedofilii, postuluje wpajanie sześcioletniemu dziecku zgody jako jedynego kryterium współżycia fizycznego, bez odniesienia do wieku seksualnego partnera, oraz jest promowany przez ruch, którego poważne ośrodki wprost domagają się normalizacji pedofilii.

· Kolejne rozstrzygnięcie polskiego sądu przełamuje zasadę wolności słowa, ale też zasadę trójpodziału władzy państwowej, dla ochrony agendy ruchu LGBT.

· W obronę działacza zaangażował się Instytut Ordo Iuris.

 

Wyrok za kampanię społeczną

 

Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok skazujący współpracownika Fundacji Pro – Prawo do życia za eksponowanie haseł o treści „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci” oraz „stop pedofilii”.  Zdaniem sądu, miało to utożsamiać z pedofilią osoby związane z ruchem LGBT W ten sposób miało dojść do pomówienia osoby, która uważała się za część lobby LGBT, forsując w szczególności permisywny model edukacji seksualnej) o takie postępowanie i właściwości, które mogły poniżyć ją w oczach opinii publicznej.

 

Na burtach pojazdu, którym poruszał się skazany widniało hasło: „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci: 

4-latki: masturbacji*

6-latki: wyrażania zgody na seks*

9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu*

*na podstawie Standardów Edukacji Seksualnej w Europie”.

 

Obok zaś znajdowało się hasło: „stop pedofilii” ze znakiem zakazu z umieszczonym w nim symbolem tęczy ruchu LGBT.

 

W toku postępowania obrona wykazała, że tzw. Deklaracja LGBT+[1] Rafała Trzaskowskiego została przygotowana we współpracy z organizacjami ruchu LGBT, a wskazuje ona w szczególności na potrzebę wprowadzenia w warszawskich szkołach edukacji seksualnej w oparciu o Standardy edukacji seksualnej w Europie Biura Regionalnego WHO dla Europy i BZgA[2] (dalej: „standardy edukacji  seksualnej”) . Wskazane zaś w przytoczonym wyżej haśle poszczególne punkty treści zajęć edukacji seksualnej odpowiadają treści tych standardów. Teza hasła jest zatem prawdziwa.

 

Obrona wykazała, że standardy edukacji seksualnej wprost wskazują, iż zostały opracowane     w oparciu o raport przygotowany przez Międzynarodową Federację Planowanego Rodzicielstwa (International Planned Parenthood Federation – IPPF), a organizacja ta, jak też szereg innych wymienionych w bibliografii standardów edukacji seksualnej, dąży do dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Co więcej, zwrócono uwagę, że używane przez standardy edukacji seksualnej pojęcie „akceptowalnego współżycia/seksu” (jako „odbywanego za zgodą obu osób, dobrowolnego, równego, stosownego do wieku i kontekstu, zapewniającego szacunek dla samego siebie”; taka postawa ma być rozwijana u dziecka w wieku 6-9 lat) w żaden sposób nie wskazuje, iż nie obejmuje ono akceptowanego przez dziecko współżycia/seksu z dorosłym. Wskazano przy tym, że standardy edukacji seksualnej odwołują się w bibliografii do niemieckiej organizacji Pro familia, związanej z Planned Parenthood, dla której publikował profesor socjologii Rudiger Lautmann, argumentujący za wprowadzeniem rozgraniczenia na „nieszkodliwą” pedofilię za obopólną zgodą a wykorzystywaniem seksualnym[3], co dokładnie odpowiada treści przyjętego w standardach edukacji seksualnej pojęcia „akceptowalnego współżycia/seksu”. Podkreślono również, że standardy edukacji seksualnej, mimo szczegółowego, obejmującego ponad 60 stron, opisu przedmiotu zajęć z edukacji seksualnej, słowem nie wspominają o pedofilii, nie piętnują wykorzystania seksualnego dzieci przez dorosłych, nie zawierają wskazówek dla dziecka, jak powinno się zachować wobec prób wykorzystania jego osoby przez dorosłego.

 

Normalizacja pedofilii

 

Na tym jednak obrona nie poprzestała. Przytoczono również liczne przykłady postulatów dekryminalizacji i normalizacji pedofilii, podnoszonych przez liczące się ośrodki ruchu LGBT. Charles Silverstein, ikona ruchu LGBT, znany terapeuta, który zasłynął z przemówienia przed Amerykańskim Towarzystwem Psychiatrycznym przed głosowaniem skutkującym usunięciem homoseksualizmu z listy chorób psychicznych, w 2008 r. wyraził jednoznaczną deklarację: „Poza homoseksualizmem DSM wymienia także sadyzm, masochizm, ekshibicjonizm, voyeuryzm, pedofilię i fetyszyzm jako zaburzenia psychiczne. Jeśli nie ma obiektywnego, niezależnego dowodu, że orientacja homoseksualna jest sama w sobie nienormalna, jakie istnieje usprawiedliwienie umieszczania jakiegokolwiek z innych zachowań seksualnych w DSM? (…) Mija w tej chwili 35 lat od usunięcia homoseksualizmu z DSM, co było naszym celem krótkoterminowym. Nasz cel długoterminowy - usunięcie z DSM różnie określanych perwersji seksualnych, zaburzeń seksualnych i parafilii, w zależności od wydania, nie został zrealizowany”[4].

 

Środowiska związane z ruchem LGBT zamiast pojęcia pedofilii zaczynają się posługiwać określeniem intymność międzypokoleniowa. W opracowaniu Beaty Wieczorek pt. „Homoseksualizm. Przegląd światowych analiz i badań. Przyczyny, objawy, terapia, aspekty społeczne” (s. 172 – 173) czytamy: „The Journal of Homosexuality poświęcił specjalną edycję właśnie tej tematyce pod tytułem Male Intergenerational Intimacy (Męska intymność między-pokoleniowa). Publikacja ukazała się także jako oddzielne wydawnictwo (w bibliografii, ze względu na jeden z artykułów, z którego korzystam, widnieje więc jako Plummer 1991)”.  Z tej samej książki pochodzi też następujący tekst: rodzice nie powinni patrzeć na pedofila, który kocha ich dziecko, jako na rywala, współzawodnika czy złodzieja ich własności, ale jako partnera w wychowywaniu chłopca, kogoś, kto powinien być witany w domu”33 (…). W lipcu 1995 r. w homoseksualnym magazynie „Guide” (artykuł „The Real Child Abuse”; cyt. za Baldwin 2001, s. 274) ukazało się stwierdzenie, będące wręcz manifestacją: „”. Jesteśmy dumni, że ruch gejowski jako jeden z nielicznych zdobył się na odwagę powiedzenia głośno, że dzieci są naturalnie seksualne i zasługują na prawo seksualnej ekspresji z kimkolwiek, kogo wybiorą. [...] Zamiast bać się przyklejenia etykiety pedofila, powinniśmy dumnie przyznawać, że seks jest dobry, włączając w to dziecięcą seksualność. [...] Musimy to robić dla dobra samych dzieci (…)”. Garść kilku innych faktów: również w 1995 r. na łamach jednego z najbardziej wpływowych magazynów gejowskich „The Advocate” ukazała się reklama penetracyjnej lalki-chłopca, dostępnej w trzech prowokacyjnych pozycjach. W kalifornijskim czasopiśmie gejowskim „Update” zbierano fundusze na wsparcie aresztowanych pedofilów gejów (Baldwin 2001, s. 275).” (s. 172-173 przedmiotowego opracowania). The Journal of Homoseksuality to założone przez w/w Charles-a Silverstein-a recenzowane czasopismo naukowe publikujące artykuły dotyczące homoseksualności z różnych dyscyplin nauki i o rozmaitych podejściach teoretycznych, z wysokimi wskaźnikami cytowań w kategoriach psychologia multidyscyplinarna i interdyscyplinarne nauki społeczne”.[5]

 

W 1994 r. Światowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek (the International Lesbian and Gay Association - ILGA) utraciło status konsultacyjnej organizacji pozarządowej przy Radzie Ekonomicznej i Społecznej ONZ z powodu obejmowania swoim składem również organizacji propedofilskich. Status ten został przywrócony dopiero po 12 latach, gdy Stowarzyszeniu udało się przekonać ten organ ONZ o wykluczeniu ze swoich szeregów tych organizacji.[6]

 

Sąd Okręgowy nie uznał za istotne dla rozstrzygnięcia sprawy i oddalił wniosek dowodowy z dokumentu broszury „Poznań w kolorach tęczy”, wydanej przez organizację ruchu LGBT – Stowarzyszenie Grupa Stonewall w kooperacji z Miastem Poznań[7]. W ostatnim artykule tej broszury, dotyczącym randkowania homoseksualistów w Poznaniu, na stronie 78 czytamy: „Grupówki, domowe orgie w rodzaju tych, o których stało się ostatnio głośno z powodu obecności na jednej z nich prawicowego węgierskiego europosła Józsefa Szájera, w Poznaniu też się zdarzają. Przed pandemią niektóre z nich odbywały się regularnie. Marcel opowiada         o tej najsłynniejszej, organizowanej przez pewnego czterdziestoletniego zamożnego cudzoziemca mieszkającego w Poznaniu. – To jest naprawdę grupówka na poziomie, w pięknym apartamencie. Wielki salon z kanapą, gdzie w różnych konfiguracjach chłopcy uprawiają seks. Jest duży przeszklony prysznic, więc ci, którzy akurat chcą się umyć, są widoczni dla reszty uczestników. Te grupówki mają zresztą różną tematykę. Raz na przykład są same twinki. Innym razem chciałem wpaść, ale gospodarz powiedział mi, że tego dnia zaprasza akurat bardzo męskich chłopaków, więc nie wpasuję się w grupę – zasmucił się Marcel”. Twink to „młody, atrakcyjny chłopak o delikatnych rysach (w slangu gejowskim)”.[8]

 

Przedłożony więc przez obronę materiał dowodowy jasno wskazywał, że organizacje ruchu LGBT zmierzają do wprowadzenia w polskich szkołach modelu edukacji seksualnej opartej na dokumencie bazującym na pracach organizacji dążących do dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Model ten pomija całkowicie problem pedofilii, postuluje wpajanie sześcioletniemu dziecku zgody jako jedynego kryterium współżycia fizycznego, bez odniesienia do wieku seksualnego partnera i jest promowany  przez ruch, którego poważne ośrodki wprost domagają się dekryminalizacji i normalizacji pedofilii.

 

Fakty niemile widziane przez sąd

 

W pełni więc usprawiedliwione było twierdzenie o promowaniu przez lobby LGBT edukacji seksualnej, która sprzyja pedofilii, bo tak właśnie, w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, należało czytać łącznie inkryminowane hasła. Oskarżyciel prywatny twierdził zaś, że współpracownik Fundacji Pro – Prawo do życia tymi hasłami zarzucił mu (jako tworzącemu lobby LGBT) zachowania pedofilskie, a Sąd taką absurdalną interpretację uznał za właściwą. Teza o sprzyjaniu standardów edukacji seksualnej pedofilii jest wypowiedzią ocenną i jako taka powinna zostać uznana za irrelewantną na płaszczyźnie art. 212 kk, a to ze względu na regulację art. 213 § 1 kk, na co zgodnie wskazuje się w orzecznictwie i doktrynie[9].

 

„W judykaturze Europejskiego Trybunału Praw Człowieka akcentuje się, że „swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów demokratycznego społeczeństwa, podstawą jego rozwoju i warunkiem samorealizacji jednostki. [...] Nie może obejmować tylko informacji i poglądów odbieranych przychylnie albo postrzeganych jako nieszkodliwe lub obojętne, ale i takie, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub w jakiejś grupie społeczeństwa. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje” (wyrok z 7.12.1976 r., 5493/72, Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii, LEX nr 80798 (…)”[10]. Kampania Fundacji Pro-Prawo do życia, w ramach której oskarżony prowadził pojazd z omawianymi hasłami, dotyczyła kształtowania umysłów dzieci w kwestii tak newralgicznej i kruchej, jaką jest seksualność człowieka. Stanowiła reakcję na bezprawne, naruszające prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, wchodzenie do szkół organizacji ruchu LGBT z zajęciami z wulgarnej edukacji seksualnej czy podejmowanie takich prób przez jednostki samorządu terytorialnego przy współpracy z takimi organizacjami.

 

Sąd Okręgowy w Szczecinie odmówił skazanemu wolności wyrażania swoich poglądów i rozpowszechniania informacji tylko dlatego, że te obrażają i oburzają aktywistę ruchu LGBT. Sąd I instancji w ogóle nie wziął pod uwagę przedstawionych wyżej okoliczności związanych z działaniami ruchu LGBT w kwestii edukacji seksualnej, Sąd Okręgowy zaś nie widział w tym żadnego problemu, dając tym wyraz oczywistemu brakowi obiektywizmu w niniejszej sprawie. Co więcej, podbudowując argumentację przemawiającą za skazaniem, Sąd odwołał się do hasła, którego oskarżyciel prywatny w ogóle nie powołał i twierdził, że nie przywiązywał wagi do strony, na której je zamieszczono. Sprawą tą adwersarze agendy ruchu LGBT kolejny raz doświadczyli nie stosowania prawa, a niepisanej klauzuli poprawności politycznej. Jest to następne, po gdańskich, rozstrzygnięcie polskiego Sądu zapadłe w całkowitym oderwaniu od opinii zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa. Roztaczając parasol ochronny nad aktywistami ruchu LGBT, sądy coraz intensywniej odcinają Polaków od informacji o działaniach, które zmierzają już nie tylko do demoralizacji dzieci, ale uderzających również w ich zdrowie fizyczne, a czemu rodzice docelowo będą się mogli tylko przyglądać (standardy edukacji seksualnej wprost wskazują na potrzebę obowiązkowego charakteru zajęć, a były Rzecznik Praw Obywatelskich i obecny Minister Sprawiedliwości w pełni ten postulat podziela).

 

Niepokojąca tendencja w polskich sądach

 

Na płaszczyźnie niniejszej sprawy przechodzimy jednak na jeszcze wyższy poziom opresji sądowej. Otóż oskarżyciel prywatny na pytanie o zakres podmiotowy określenia „lobby LGBT” wskazał na: partie polityczne, ruchy społeczne, dziennikarzy, media. W doktrynie zaś, na płaszczyźnie art. 212 k.k., wskazuje się, że: „Jeżeli wypowiedź ma charakter uogólniający i odnosi się do tak dużej grupy osób, że nie jest możliwe istnienie między nimi więzi pozwalającej na zidentyfikowanie konkretnych pokrzywdzonych, to wypowiedź taka nie realizuje znamion przestępstwa zniesławienia (…) (W. Kulesza [w:] System Prawa Karnego, t. 10, red. J. Warylewski, s. 1042)”[11]. Ponieważ dobrem prawnym podlegającym ochronie prawnokarnej na gruncie art. 212 k.k. jest cześć człowieka, obrona odwołała się również do bogatego orzecznictwa cywilnoprawnego w rozważanej kwestii, gdzie wskazano, że „Zasadniczo zatem roszczenia z art. 24 § 1 przysługują osobom należącym do danej grupy osób tylko wówczas, gdy wszystkich członków tej grupy można zindywidualizować (wyrok SN z 26.10.2001 r., V CKN 195/01, IC 2002/4, s. 44, LEX nr 53107)”[12]. Mając więc na względzie zasadę ultima ratio prawa karnego, możliwość przyjęcia zbiorowego pomówienia powinna być jeszcze bardziej rygorystycznie przestrzegana na płaszczyźnie karnoprawnej. Skoro zaś sam oskarżyciel prywatny tak szeroko zakreślił granice podmiotowe określenia „lobby LGBT”, to w istocie wykluczył możliwość zindywidualizowania wszystkich członków tak określonej grupy. Nie ma możliwości ustalenia zamkniętego zbioru osób, które tworzą „lobby LGBT”, również więc z tego punktu widzenia nie można przypisać oskarżonemu realizacji znamion typu czynu zabronionego z art. 212 § 1 k.k. Mamy więc tutaj do czynienia z naruszeniem jednej z podstawowych zasad gwarancyjnych prawa karnego - zakazu stosowania wykładni rozszerzającej na niekorzyść sprawcy (nullum crimen sine lege stricta). Tym sposobem sądy otwierają możliwość przypisania statusu pokrzywdzonego w tego typu sprawach nie tylko tym, którzy twierdzą, że są homoseksualistami, ale każdemu, kto wykaże jakikolwiek związek z ruchem LGBT.

 

Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie, po dwóch analogicznych wyrokach Sądu Okręgowego w Gdańsku, stanowi kolejny wyłom w szańcu, jaki stawia tęczowym aktywistom wolność słowa. Orzeczeniami tymi podważane są fundamenty demokratycznego ustroju Rzeczypospolitej, otwierając drogę dyktaturze ruchu LGBT. Rozstrzygnięcia te sankcjonują w istocie „mowę nienawiści”, mimo że tej polski system prawny nie penalizuje, co świadczy de facto o przełamywaniu przez sądy zasady trójpodziału władzy i wchodzeniu w buty ustawodawcy, a co jest charakterystycznym wyznacznikiem postępów lewicowej rewolucji w krajach zachodnich demokracji, a to powinno budzić szczególny niepokój obywateli Rzeczypospolitej.

 

 

 

Adw. Paweł Szafraniec - Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris    

 
Czytaj Więcej
Subskrybuj fundacja pro-prawo do życia