Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Działalność Instytutu

03.08.2023

Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego uznaje umowę najmu, ale żąda opuszczenia PAST

Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego odpowiedziała na setki listów i telefonów w sprawie wystosowanego przez nią nakazu opuszczenia budynku PAST-y przez Instytut Ordo Iuris. Odpowiedź jest chaotyczna i potwierdza, że działania Fundacji mają charakter bezprawny.

 

Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego odpisuje naszym sympatykom, stwierdzając, że „Ordo Iuris wynajęła lokal na czas określony, tj. do listopada 2028 r. z możliwością przedłużenia o kolejne 5 lat, zatem wcześniej nie jest zasadniczo możliwe wypowiedzenie tej umowy”. To stwierdzenie – skądinąd oczywiste w świetle wiążącego strony stosunku prawnego – poczytujemy za sukces i bezpośredni efekt nacisku opinii publicznej na właściciela budynku oraz na Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, który samodzielnie wybiera władze Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego. Mamy nadzieję, że stanowisko Fundacji, zapowiadające w tym fragmencie poszanowanie zawartych umów, nie dotyczy jedynie Instytutu Ordo Iuris, ale wszystkich organizacji patriotycznych wynajmujących pomieszczenia w PAST.

 

Jednak udzielane mailowo odpowiedzi Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego zawierają także inny, zaskakujący fragment stanowiska Fundacji: „umowa najmu nie została wypowiedziana, a Fundacja PPP jedynie wezwała, by zniesławiający ją najemca opuścił budynek PAST-y”. W świetle obowiązującego prawa oraz zdrowego rozsądku, nie jest możliwe jednoczesne utrzymanie w mocy umowy najmu (czyli oddania lokalu w używanie) oraz żądanie opuszczenia lokalu przez najemcę. Równie bezprawne jest usiłowanie dowolnego podwyższania czynszu najmu, skoro strony umowy najmu zgodnie ustaliły w aneksie z 1 grudnia 2022 roku konkretną kwotę podwyżki czynszu najmu w roku 2023 oraz szczegółowe zasady waloryzacji tej kwoty w latach kolejnych. Wybór nowego zarządu Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, czy jasno wyrażona niechęć do Instytutu Ordo Iuris nie stanowią w świetle prawa i zasady przestrzegania umów przesłanki zmiany warunków wieloletniego najmu.

 

Skoro Fundacja utrzymuje swoje bezprawne żądanie opuszczenia lokalu przez Instytut Ordo Iuris, w mocy pozostaje nasza prośba o kontynuowanie nacisków oraz prowadzenia dalszej korespondencji z Fundacją lub o kontakt ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej.

 

Warto jednocześnie podkreślić, że audycja radiowa wyemitowana przez Polskie Radio 24, przywołana jako „zniesławiająca” przez Fundacją Polskiego Państwa Podziemnego była reakcją na wcześniejsze bezprawne działania Fundacji. W toku audycji mec. Jerzy Kwaśniewski oraz historyk Tadeusz Płużański omawiali trudności, przed jakimi stanęły organizacje wynajmujące dotąd powierzchnię biurową w budynku PAST-y. Audycję można odsłuchać pod tym linkiem. Niezależnie od tego, ocena wypowiedzi najemcy nie uprawnia wynajmującego do wypowiedzenia umowy najmu, a tym bardziej do bezprawnego żądania natychmiastowego opuszczenia wynajmowanych pomieszczeń.

 

Podsumowując, niepokoi nas podtrzymanie stanowiska Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, która ponawia żądanie opuszczenia wynajmowanego przez nas lokalu w budynku PAST. W świetle jednoczesnego potwierdzenia przez Fundację, że wiąże nas umowa obowiązująca do 2033 roku, żądanie to nabiera w pełni absurdalnych, a zarazem groźnych, znamion bezprawia.

 

„Gazeta Wyborcza” w jednym z artykułów pisze, że „Ordo Iuris wezwało we środę, 2 sierpnia swoich zwolenników do bombardowania mailami i telefonami fundacji i ŚZŻAK. Było ich tak dużo, że w fundacji trzeba było wyłączyć telefony. Fundacja szykuje się teraz na sądową walkę z Ordo Iuris”. Jak widać, Fundacja wciąż ma poważny problem z otwartością na krytykę i gotowością do dialogu. Oby to uległo zmianie.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

01.08.2023

Minister wprowadza w Polsce „aborcję na życzenie”?

Najbliższe tygodnie mogą zdecydować o tym, czy Polska nadal będzie krajem zapewniającym choćby minimalną ochronę życia dzieciom nienarodzonym. Poza światłem reflektorów, z pominięciem Sejmu, minister zdrowia podjął próbę wprowadzenia w Polsce nowego „wyjątku” od zakazu aborcji. Podczas konferencji prasowej, szef resortu zdrowia stwierdził, że można dokonać aborcji nie tylko – jak dotąd – w przypadku zagrożenia zdrowia fizycznego, ale także w przypadku zagrożenia „zdrowia psychicznego” matki. To furtka do całkowicie dowolnego wykonywania aborcji na podstawie powierzchownych i subiektywnych deklaracji lub odczuć. W efekcie – to „aborcja na życzenie”.

Kolejne szpitale będę dokonywać nielegalnych aborcji?

Nasza reakcja musi być natychmiastowa. Przygotowujemy poszerzone analizy o bezprawności nowego „wyjątku aborcyjnego”. Wysyłamy specjalne memoranda do wszystkich szpitali oraz żądamy od nich statystyk aborcyjnych. Rozważamy wreszcie, czy minister dowolnie uchylający prawo do życia – bez oglądania się na Konstytucję i Sejm – nie powinien stanąć przed Trybunałem Stanu.

Tym bardziej, że minister Adam Niedzielski nie reaguje na pisma, a wszelkie prośby o spotkanie spotykają się z głuchym milczeniem Ministerstwa Zdrowia. Minister ignoruje także zaniepokojone głosy działaczy pro-life, wyrażone w liście otwartym naszego przyjaciela Mariusza Dzierżawskiego z Fundacji PRO. Pod ostrzałem krytyki znajduje jednak czas, by potwierdzić zgodę na poszerzenie aborcyjnych przesłanek w liście do Rzecznika Praw Obywatelskich. Tymczasem jego konferencja prasowa już zbiera w Polsce krwawe żniwo.

Po konferencji ministra Niedzielskiego niektóre szpitale otwarcie przyznają się do dokonywania aborcji ze względu na zagrożenie dla dobrostanu psychicznego matki. Na portalu „Gazety Wyborczej” ukazał się wywiad z wicedyrektor Powiatowego Zespołu Szpitali w Oleśnicy, która przyznała się do omijania zakazu poddawania aborcji dzieci z zespołem Downa. Obecnie w dolnośląskim szpitalu dokonuje się znacznie większej ilości aborcji niż przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Kobieta przyznała też, że większość z nich to aborcje dokonywane w drugim lub trzecim trymestrze ciąży. Dzieci są zabijane właśnie z powodu zagrożenia dla zdrowia psychicznego ich matek.

Nie możemy milczeć

Na początek, powołanemu przez ministra zespołowi przedstawimy naszą analizę prawną. Wykażemy w niej, że na podstawie polskiego prawa, zagrożenie dla stanu psychicznego matki nie jest pretekstem dla zabicia dziecka, a wyłącznie dla uruchomienia wszelkiej pomocy dla mamy i całej rodziny. Wyjaśniamy, że zgodnie z zasadami prawa, wyjątek od zakazu aborcji musi być interpretowany zawężająco. Tym bardziej, że jest wyjątkiem od najważniejszego z praw – ochrony życia ludzkiego. Jak pisała niechętna zakazowi aborcji prof. Eleonora Zielińska: „zagrożenia dla zdrowia” należy interpretować wąsko jako istnienie choroby, która pogłębi się w przypadku kontynuacji ciąży, a nie tylko jako zagrożenie dobrostanu kobiety ciężarnej, czy wystąpienie dolegliwości towarzyszących normalnie stanowi ciąży.

Nie poprzestaniemy na tym. Nasze specjalne memorandum wyjaśniające bezprawność stanowiska Ministerstwa Zdrowia trafi niebawem do polskich szpitali. Lekarze powinni mieć świadomość odpowiedzialności grożącej im w przypadku zabicia dziecka na podstawie pozaprawnych konferencji ministra. Do szpitali wyślemy również pisma w trybie dostępu do informacji publicznej z pytaniami o liczbę dokonywanych aborcji z powodu zagrożenia zdrowia matki.

Aby wzmocnić działania analityczne, uruchomiliśmy internetową petycję do ministra Niedzielskiego i premiera Morawieckiego, w której sprzeciwiamy się wprowadzaniu społeczeństwa w błąd przez szefa resortu zdrowia. W najbliższych dniach spotkam się z Rzecznikiem Praw Pacjenta.

Analizujemy także możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej polityków. Czy możemy się czuć bezpiecznie, gdy konferencja ministra może odebrać człowiekowi prawo do życia lub wolności? I nie mówię tu o sytuacji nadzwyczajnej, wojnie lub realnie niebezpiecznej epidemii. Z dnia na dzień setki tysięcy nienarodzonych dzieci mogą zostać pozbawione prawnej ochrony życia – nie wskutek ustawy lub wyroku TK – ale przez wytyczne ogłoszone na konferencji prasowej ministra Niedzielskiego. Urzędnik, który z taką pogardą traktuje prawo do życia i chroniącą je Konstytucję jest zagrożeniem dla nas wszystkich. Nasze milczenie wobec tego precedensu to akceptacja końca wolności i demokracji. Dlatego minister ogłaszający prawo z pominięciem Sejmu powinien być świadomy ryzyka pociągnięcia go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu…

Konsekwentnie walczymy z falą kłamstw

Skandalicznej i wyjątkowo groźnej wypowiedzi ministra Niedzielskiego nie byłoby zapewne, gdyby nie potężna presja, wywierana na rządzących przez proaborcyjne media, które powielają kłamstwa i manipulacje na temat obowiązującego w Polsce prawa.

Nie ma miesiąca, by przypadek tragedii spowodowanej błędem medycznym lub zwykłą prowokacją aktywistów aborcyjnych nie został bezwzględnie wykorzystany przez radykalnych polityków i media do promocji aborcji. Za każdym razem konsekwentnie odkłamywaliśmy manipulacje aborcjonistów.  

Po pojawieniu się pierwszych informacji na temat śmierci Pani Doroty, przygotowaliśmy komentarz prawny, w którym przypomnieliśmy, że polskie prawo dopuszcza przerwanie ciąży w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki. Kilka dni później opublikowaliśmy szerszą analizę, prostującą pojawiające się w przestrzeni publicznej kłamstwa i manipulacje.

Po tragicznej śmierci Pani Izabeli z Pszczyny, opracowaliśmy list otwarty, pod którym podpisało się prawie czterdziestu prawników, lekarzy i naukowców, stanowczo sprzeciwiających się wykorzystywaniu tamtej tragedii do dezinformowania opinii publicznej.

Szczegółowo przeanalizowaliśmy też bardzo podobny przypadek śmierci Pani Savity Halappanavar, która została w Irlandii skutecznie wykorzystana do popartej w ogólnokrajowym referendum zmiany prawa, zawężającej zakres ochrony życia dzieci nienarodzonych. W ramach premiery raportu, zorganizowaliśmy debatę z udziałem polskich i irlandzkich lekarzy oraz naukowców.

Aby dostarczyć obrońcom życia sprawdzonych i cennych informacji, przygotowaliśmy „Encyklopedię pro-life” – kompleksową, ponad sześciuset stronnicową, interdyscyplinarną monografię naukową na temat społecznych, medycznych i prawnych aspektów aborcji. To prawdziwe kompendium rzetelnej wiedzy naukowej dla całego ruchu pro-life w Polsce.

Kobiety potrzebują pomocy, a nie ideologicznej propagandy

Sprawą absolutnie kluczową jest także dotarcie bezpośrednio do kobiet rozważających aborcję, bo ostatecznie to od ich decyzji zależy los nienarodzonych dzieci. Nawet jeśli całkowicie uszczelnimy polski system prawny i doprowadzimy do pełnego egzekwowania przepisów, kobiety – w poczuciu braku pomocy – wciąż będą podejmowały próby zabijania swoich dzieci poza granicami kraju.

Dlatego już wkrótce opublikujemy przystępny poradnik dla wszystkich kobiet w nieplanowej ciąży, noszących pod sercem dziecko z podejrzeniem choroby lub niepełnosprawności oraz kobiet, które po prostu boją się, że nie podołają wychowaniu dziecka, a zewsząd słyszą, że aborcja jest rozwiązaniem ich problemu.

Dzięki naszej publikacji, chcemy wytłumaczyć takim kobietom, że decyzja o aborcji jest najgorszą z możliwych, bo nie rozwiąże, lecz w dalszej perspektywie pogłębi ich problemy. Wiele kobiet do końca życia zmaga się poaborcyjną traumą. Rozpadają się ich związki, cierpią na głęboką depresję, popadają w alkoholizm…

W poradniku przypomnimy o istnieniu i zakresie działalności hospicjów perinatalnych oraz przytoczymy świadectwa kobiet, które mówią o tym, jak wielkim wsparciem było dla nich skorzystanie z pomocy takich ośrodków. W publikacji zamieścimy także adresy i dane kontaktowe każdego z 22 polskich hospicjów perinatalnych.

Opiszemy działalność domów dla matek z małoletnimi dziećmi i kobiet w ciąży, zapewniającym bezpłatnie schronienie dla samotnych matek oraz kobiet w ciąży, którym grozi przemoc albo zostały odrzucone przez najbliższych. W takim domu kobieta otrzyma schronienie, w którym może przebywać nawet 18 miesięcy, pomoc psychologiczną, prawną, socjalną, konsultacje wychowawcze, pomoc w zdobyciu pracy, wsparcie w załatwieniu spraw urzędowych, w uzyskaniu dostępu do lokalu mieszkalnego lub innego stałego miejsca schronienia po opuszczeniu domu.

Jeśli jednak kobieta nie jest gotowa na wychowanie swojego dziecka, w poradniku przypomnimy, że może skorzystać ze wsparcia ośrodków adopcyjnych, które świadczą pomoc kobietom w ciąży oraz pacjentkom oddziałów ginekologiczno-położniczych, które sygnalizują zamiar pozostawienia dziecka bezpośrednio po urodzeniu. Wreszcie, przypomnimy o istnieniu tzw. Okien życia, w których zdesperowane matki mogą pozostawić niemowlę całkowicie anonimowo. Dziecko znalezione w Oknie życia natychmiast otaczane jest niezbędną opieką, a na dalszym etapie – w wyniku przeprowadzenia procedury adopcyjnej – ma szansę trafić do nowej, kochającej rodziny.

Mam ogromną nadzieję, że w przyszłości aborcja zostanie powszechnie uznana za przerażające barbarzyństwo, a kolejne pokolenia ze wstydem będę wspominały o tym, że ich przodkowie brali w tym udział i nie sprzeciwiali się mordowaniu milionów najsłabszych. Dlatego musimy dziś zachować się „jak trzeba” i zrobić wszystko, co w naszej mocy, by zakończyć jak najszybciej to mordowanie najbardziej niewinnych i bezbronnych.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

31.07.2023

UE uderza w polskich przedsiębiorców

Unia Europejska chce dotkliwie karać przedsiębiorców, którzy nie ograniczą dostatecznie swego „negatywnego wpływu na klimat”. Nowe prawo unijne przewiduje, że przedsiębiorca, który nie spełni kryteriów brukselskich urzędników, musi liczyć się z karą w wysokości 5 procent rocznego obrotu, odpowiedzialnością odszkodowawczą a nawet wykluczeniem z unijnego rynku. A za radykalne pomysły urzędników UE zapłacą pracownicy, dostawcy i po prostu my wszyscy – obniżeniem poziomu życia.

Broniąc polskich interesów, monitorujemy powstawanie nowej dyrektywy UE i analizujemy ogłoszone propozycje. W sierpniu opublikujemy pierwszą analizę, w której szczegółowo omówimy ewentualne konsekwencje przyjęcia nowego prawa dla Polski.

Ordo Iuris przeciw nieracjonalnej polityce polskich samorządów

To nie koniec dziwacznych interwencji unijnych w życie codzienne Polaków i polskich rodzin. Warszawa proponuje, aby właściciel starszego auta mógł wjechać do centrum miasta nie więcej niż cztery razy w roku. Jeżeli ktoś wykorzystał już cztery wjazdy, przewożąc chore dzieci, żonę lub rodzica, pozostanie mu liczyć na litość sąsiada lub obciążyć transportem i tak przeciążone karetki pogotowia… Wkrótce śladem Krakowa, Warszawy i Wrocławia mogą pójść inne polskie miasta. Obowiązkowe utworzenie podobnych stref w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców przewiduje bowiem zatwierdzony przez rząd i Komisję Europejską Krajowy Plan Odbudowy.

Od wielu miesięcy walczymy o to, aby polskie samorządy, które chcą poprawiać jakość powietrza w miastach, kierowały się racjonalnością, a nie radykalnymi praktykami narzucanymi nam przez unijnych urzędników. Dlatego przygotowaliśmy analizy krakowskiej Strefy Czystego Transportu, która zamiast uregulować ruch po najbardziej zanieczyszczonej części miasta dotyczy wszystkich zarządzanych przez gminę dróg, znajdujących się na obszarze całego miasta – także na jego obrzeżach i w lasach. I wszędzie tam zakazuje wjazdu pojazdom nie spełniającym wyśrubowanych norm w zakresie emisji spalin. Dzięki naszej analizie Wojewoda Małopolski już zaskarżył krakowską uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Włączamy się w to postępowanie, aby zmusić władze Krakowa do przygotowania bardziej racjonalnych zasad ochrony czystego powietrza.

Podobne analizy przygotowaliśmy także wobec nieracjonalnych koncepcji zarządzania ruchem samochodowym w Warszawie i Wrocławiu.

Bronimy praw Polaków

Wydawałoby się, że to sprawy administracyjne i dalekie od naszej zwykłej działalności. Jednak te niepozorne uchwały dotkną każdego mieszkańca ludnych województw i miast, utrudniając dotarcie do pracy, szpitala, szkoły – czyli radykalnie i nieracjonalnie ograniczając nasze prawa.

Strefy Czystego Transportu nie są właściwym środkiem walki z zanieczyszczeniami. Poziom zanieczyszczeń emitowanych w Polsce przez samochody spada z roku na rok. Jest to dostrzegalne zwłaszcza w przypadku emisji tlenków azotu, które koncentrują się w obszarach szczególnie wzmożonego ruchu samochodowego. Co więcej, jakość powietrza w polskich miastach można poprawiać, stosując mniej dotkliwe dla mieszkańców środki, które przede wszystkim nie naruszają tak istotnych praw i wolności, jak prawo własności, wolność przemieszczania się, wolność wyboru miejsca pracy czy edukacji.

Prawnicy Ordo Iuris pracują nad raportem, w którym szczegółowo przeanalizujemy ideę tworzenia Stref Czystego Transportu, wskazując, że samorządowcy zmierzający do ich wprowadzania opierają się na nieaktualnych badaniach i diagnozach dotyczących czystości powietrza z 2018 roku. Chcąc dać Polakom narzędzie do obrony swoich praw, we współpracy z Ośrodkiem Analiz Prawnych, Gospodarczych i Społecznych im. Hipolita Cegielskiego, opublikujemy poradnik na temat możliwości prawnego zablokowania wprowadzania Stref Czystego Transportu w Polsce. Znajdą się w nim rozwiązania dedykowane zwykłym obywatelom, przedsiębiorcom, politykom lokalnym i ogólnokrajowym. Raport i poradnik przedstawimy Rzecznikowi Małych i Średnich Przedsiębiorców.

Mamy świadomość tego, że nieracjonalna polityka w sferze ochrony środowiska jest elementem globalistycznej agendy. Dlatego pracujemy nad kompleksowym raportem dotyczącym lokalnych skutków globalnych ideologii, w którym przeanalizujemy między innymi założenia i konsekwencje radykalnego ekologizmu. Zastanowimy się nad tym, czy postulowana przez zwolenników tej ideologii zielona transformacja może przynieść Polsce obiecywane korzyści.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej

25.07.2023

Czas powiedzieć STOP!

Tygodnik Wprost opublikował niedawno wstrząsającą rozmowę z mamą 17-letniego Franka, która opowiada o szokujących szczegółach procesu indoktrynacji jej małoletniego syna, który uznał, że jest dziewczyną. Psychiatra – seksuolog z warszawskiego Ursynowa, do którego udała się kobieta, rozpoczął pierwsze spotkanie od pytania do chłopca czy ten… chciałby być kobietą i czy myślał o zmianie imienia. Gdy matka stanowczo zadeklarowała, że oczekuje rzetelnej diagnozy, a nie skierowania na błyskawiczną tranzycję, usłyszała, że skoro nie wspiera syna, to nie mają, o czym rozmawiać i wizyta jest skończona. Zaś młodego chłopaka lekarz zapytał jeszcze, kim chce być w przyszłości i czy nie chciałby zostać… „ladyboyem”.

Biznes robiony na ludzkich tragediach

Odpowiedzią na podobne praktyki i narzędziem obrony dzieci przed usuwaniem całkowicie zdrowych organów, amputacją piersi, ubezpłodnieniem i kastracją, uzależnieniem od hormonów i deformacją ciała jest projekt ustawy zakazujący okaleczania dzieci, który Instytut Ordo Iuris opublikował tydzień temu. Projekt stanowi propozycję systemowego rozwiązania problemu, który także ma charakter systemowy. Nie rozwiążą go pojedyncze przypadki gabinetów zamykanych na skutek demaskowania stosowanych w nich praktyk, o których pisał ostatnio Tygodnik Wprost.

– Gabinety zamykają ci, którzy prawdopodobnie mają coś na sumieniu i boją się – być może także – konsekwencji ustawy przygotowywanej przez Ordo Iuris – powiedział Tygodnikowi Wprost prof. Zbigniew Lew-Starowicz.

Jeśli prof. Starowicz ma rację, to nasza inicjatywa odniosła już swój pierwszy sukces, bo działalność każdego takiego „specjalisty” to cierpienie konkretnych osób, z którymi spotykają się na co dzień nasi prawnicy.

Pomagamy ofiarom propagandy lobby LGBT

Już w zeszłym roku zgłosił się do nas zrozpaczony ojciec nastolatki, której podobna klinika przepisała kolosalne dawki testosteronu, kompletnie ignorując przeciwwskazanie, jakim jest choroba nowotworowa kości, na którą cierpi dziewczyna. Złożyliśmy już w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury i poinformowaliśmy o niej Prokuratora Generalnego oraz Rzecznika Praw Pacjenta. Nasza interwencja pozwoliła uratować dziewczynę przed amputacją zdrowych piersi.

Podobnych spraw mamy więcej. Wspieramy matkę dziewczyny, która przekonała sąd pierwszej instancji, że jest mężczyzną. Złożyliśmy apelację od wyroku, w którym sąd zignorował to, że dziewczynie nigdy rzetelnie nie postawiono diagnozy ani nie uwzględniono faktu zmagania się od kilku lat z depresją. Pomagamy także rodzicom blisko trzydziestoletniego mężczyzny, który uznał się za kobietę w wieku 26 lat. Udzielamy prawnego wsparcia osobom, które przyjmowały testosteron i poddały się nieodwracalnym zabiegom chirurgicznym, a dzisiaj pragną powrócić, na ile to jest możliwe, także w dokumentach, do swojej płci.

Każda taka historia to dramat konkretnych ludzi, będących realnymi ofiarami genderowej ideologii. Opowiadają o swoich doświadczeniach molestowania seksualnego. O „specjalistach” od tranzycji, którzy w ramach „diagnozy” prosili o ich nagie zdjęcia i wypisywali skierowania na hormony i operacje. O trans aktywistach, którzy przyznawali, że podnieca ich przekonywanie młodych ludzi do „zmiany płci”. O sekciarskiej nagonce na wszystkich, którzy ośmielą się mówić głośno o tym, że mają wątpliwości lub żałują swojej decyzji. I o dramatycznych skutkach brania hormonów i zabiegów chirurgicznych – depresji, otyłości, nowotworach wątroby, zaawansowanej osteoporozie oraz odrazie do własnego, okaleczonego, poddanego kastracji ciała.

Mamy rozwiązanie, które ochroni polskie dzieci przed okaleczeniem

Czas powiedzieć STOP! Musimy pomóc ofiarom genderowej ideologii i uratować kolejnych młodych ludzi przed wyrządzeniem sobie nieodwracalnej krzywdy. Walkę w obronie dzieci rozpoczęli już Brytyjczycy, Szwedzi, Finowie, Amerykanie, Francuzi i Norwegowie…

W Polsce to my podjęliśmy się roli inicjatorów tych starań. Nasz projekt ustawy już po pierwszych zapowiedziach odbił się w mediach sporym echem. Dziennik Rzeczpospolita pisał o nim na stronie tytułowej, a genderowe lobby wpadło we wściekłość.

Tydzień temu, po licznych konsultacjach z lekarzami, psychologami, rodzicami i pedagogami – przedstawiliśmy treść projektu i jego uzasadnienie. Projekt zakłada zakaz przeprowadzania tranzycji u osób małoletnich, ubezwłasnowolnionych i cierpiących na zaburzenia psychiczne uniemożliwiające świadome wyrażenie zgody. Za podjęcie niedozwolonych działań groziłaby kara pozbawienia wolności do lat 3. Nasze propozycje precyzyjnie, punktowo celują w najbardziej kontrowersyjne i nieodwracalne praktyki, którym sprzeciwiają się osoby znajdujące się na co dzień po przeciwnych stronach politycznych barykad. Projekt ustawy trafi w tym tygodniu do sejmowej Komisji Petycji tak, by posłowie mogli rozpocząć nad nim prace. Zwrócimy się także między innymi do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Pacjenta z apelem o jego wsparcie.

Jesteśmy świadomi, że źródłem międzynarodowej epidemii transseksualizmu wśród nastolatków jest wpływ aktywistów i lobbystów ruchu LGBT na młodzież – wzrost liczby zaburzeń tożsamości płciowej jest proporcjonalny do skali obecności genderowej propagandy w szkołach, mediach i kulturze. Dlatego konsekwentnie walczymy z wszechobecną indoktrynacją i wulgarną seksualizacją dzieci. Przygotowujemy poradniki dla rodziców i nauczycieli, interweniujemy w przypadkach prób wchodzenia aktywistów LGBT do szkół oraz zatrzymujemy wprowadzanie wulgarnych programów seksedukacji przez kolejne samorządy. Ostatnio zareagowaliśmy na indoktrynację dzieci na stronach reklamowanego w podręcznikach szkolnych „telefonu zaufania”.

Obecnie nasi eksperci kończą prace nad raportem na temat edukacji seksualnej, w którym pokażemy jej korzenie i prawdziwe oblicze. Przygotowujemy także poradnik dla nauczycieli, którzy są zmuszani do zwracania się do swoich uczniów imieniem i zaimkami niezgodnymi z ich płcią. To nie tylko kwestia zmuszania nauczycieli do podporządkowania się teorii gender, ale przede wszystkim troska o los zmanipulowanych przez genderystów nastolatków. Badania naukowe, do których dotarliśmy, przygotowując projekt ustawy, pokazują, że bardzo wysoki odsetek młodych ludzi z wiekiem wyrasta z zaburzeń tożsamości płciowej. Jednak szansa na wyjście z dysforii płciowej drastycznie maleje u nastolatków, którzy jeszcze przed jakimkolwiek zabiegiem będą traktowane przez swoje otoczenie zgodnie z deklarowaną, a nie rzeczywistą płcią. 

Naprzeciwko siebie mamy potężne genderowe lobby, które już dziś zaciekle nas atakuje. Wierzę jednak, że wspólnie możemy ich pokonać i wyciągnąć wnioski szybciej niż państwa zachodnie – zanim dojdzie do prawdziwej epidemii ludzkich dramatów.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

17.07.2023

Marika: prezentujemy fakty dotyczące przebiegu postępowania

·     Marika została skazana na 3 lata bezwzględnego więzienia za rzekome usiłowanie rozboju.

·     Przyjęta kwalifikacja prawnokarna czynu budzi wątpliwości co do jej słuszności. Niezbędnym warunkiem dla zakwalifikowania czynu jako rozbój, jest użycie przemocy wobec osoby. Zebrany materiał dowodowy w sprawie potwierdza użycie przemocy wobec przedmiotu, zaś zachodziły wątpliwości co do przemocy wobec pokrzywdzonej.

·      Sąd nie potraktował czynu jako przypadku mniejszej wagi w rozumieniu art. 283 k.k., co zmniejszyłoby potencjalną karę – zamiast kary pozbawienia wolności od 2 do 12 lat, Marika mogłaby zostać skazana na karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Sąd mógłby wtedy nawet orzec karę wolnościową na podstawie art. 37a k.k., w tym karę ograniczenia wolności nie niższą od 3 miesięcy z obowiązkiem wykonywania prac społecznych albo grzywnę nie niższą niż od 100 stawek dziennych.

·      Nawet przy przyjętej kwalifikacji prawnokarnej (art. 280 § 1 k.k.), bez zastosowania art. 283 k.k., sąd mógł na podstawie art. 37b k.k. orzec jednocześnie karę pozbawienia wolności w wymiarze nieprzekraczającym 6 miesięcy oraz karę ograniczenia wolności do lat 2 (np. poprzez prace społeczne). W tym wypadku Marika mogłaby odbywać karę w systemie dozoru elektronicznego.

·      Tym samym nie są prawdziwe twierdzenia komentatorów sprawy Mariki, w tym regionalnego oddziału Stowarzyszenia Iustitia, jakoby przy przyjętej kwalifikacji prawnej nie było możliwe wymierzenie niższej kary, niźli ta orzeczona wobec Mariki.

·      Zgodnie z art. 57 § 2 k.k., obowiązującym w dacie dokonania czynu i w dacie wyrokowania, przy zbiegu podstaw do nadzwyczajnego złagodzenia i obostrzenia, sąd mógłby zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

·      Sąd odmówił Marice wyznaczenia obrońcy z urzędu, co wpłynęło na pozycję oskarżonej przed sądem. W efekcie oskarżona, nie znając skomplikowanej procedury karnej, nie wniosła apelacji.

·      Ta sama sędzia, która skazała Marikę, wydała pozytywną opinię w zakresie wniosku o jej ułaskawienie.

·      Dzisiaj sprawa Mariki sprowadza się do pytania, czy zasadne jest, zgodnie z pozytywną opinią sądu, ułaskawienie jej od dalszej kary pozbawienia wolności

Podpisz petycję do Prezydenta RP Andrzeja Dudy o ułaskawienie Mariki: https://wolnoscdlamariki.pl/

Prokurator oskarżył Marikę o to, że „w dniu 10 sierpnia 2020 r.  w Poznaniu działając publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego, wspólnie i w porozumieniu z […] usiłowała dokonać rozboju poprzez zabór w celu przywłaszczenia torby o wartości 15,00 zł na szkodę […] stosując przy tym w postaci szarpania, popychania i wykręcania palca III ręki lewej, co spowodowało u pokrzywdzonej obrażenia ciała w postaci skręcenia stawu międzypaliczkowego dalszego oraz sińca palca III ręki lewej, co stanowi naruszenie czynność narządów ciała na czas krótszy aniżeli 7 dni, lecz czynu tego nie dokonała z uwagi na postawę pokrzywdzonej, tj. o przestępstwo z art. 13 § 1 k.k. w zw. z  art. 280 § 1 k.k. w zw. z art. 57a § 1 k.k. Prokurator zaklasyfikował zachowanie Mariki jako usiłowanie rozboju i potraktował ten czyn jako występek o charakterze chuligańskim.

Za wyżej opisany czyn prokurator wnioskował o wymierzenie kary 3 lat pozbawienia wolności oraz orzeczenie środka karnego w postaci zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 100 m i kontaktowania się na okres 5 lat, zadośćuczynienia w kwocie 1000 złotych na rzecz pokrzywdzonej oraz obciążenie kosztami sądowymi.

W toku procesu Sąd nie dokonał zmiany kwalifikacji prawnej czynu przyjętej przez prokuratora i skazał Marikę – zgodnie z wnioskiem prokuratora – na karę 3 lata pozbawienia wolności oraz orzekł obowiązek zapłaty 1000 zł na rzecz pokrzywdzonej tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, a ponadto orzekł środek karny w postaci zakazu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość 50 m na okres 2 lat.

Zgodnie z art. 280 § 1 k.k. kto kradnie, używając przemocy wobec osoby lub grożąc natychmiastowym jej użyciem albo doprowadzając człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. W przypadku czynu chuligańskiego, sąd wymierza karę w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę, a zatem przy tak przyjętej kwalifikacji prawnej czynu mógł orzec karę pozbawienia wolności od lat 3 do 12.

 

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko wygląda tak, jak należy. Ale czy na pewno?

Rozbój stanowi kwalifikowaną postać kradzieży, gdyż do jego ustawowych znamion należą wszystkie elementy kradzieży, a odróżniają go od niej dodatkowe działania sprawcy wobec pokrzywdzonego lub innej osoby (por. wyrok SA w Katowicach z 27.05.1993 r., II AKr 169/93, OSA 1994/2, poz. 8).

Oskarżeni próbowali odebrać pokrzywdzonej torbę w barwach 6-kolorowej tęczy – symbolu ruchu LGBT. Jej wartość wyceniona została na 15,00 zł. Zeznania oskarżonych, ale także i pokrzywdzonej oraz innych świadków zdarzenia potwierdzają, że celem oskarżonych była sama torba, bez jej zawartości.

Podczas rozprawy w dniu 9 sierpnia 2021 r. Marika zeznała:

„Zazwyczaj w torbach nosi się̨ klucze, telefon. Wiedzieliśmy, że ta pani prawdopodobnie ma w tej torbie te rzeczy, dlatego od początku mówiliśmy, że ma sobie je zostawić́.”

 „(…) nie chcę powiedzieć́, że zaatakowaliśmy tę dziewczynę̨, ale trzymałam torbę̨ przez odległość́ 5 metrów. Od samego początku nie chcieliśmy zrobić́ krzywdy. Jak zaczęła się̨ szarpać́, to puściliśmy torbę̨. To działo się̨ szybko, w jakimś́ impulsie.”

„Nie widziałam, aby pokrzywdzonej stała się̨ krzywda. Nie chcieliśmy tego, interesowała nas sama torba. Fizycznie ani psychicznie nie chcieliśmy zrobić́ pokrzywdzonej krzywdy.
Trzymanie torby to była chwila, dokładnie nie umiem powiedzieć́. Puściliśmy torbę̨, bo odpuściliśmy. Stwierdziliśmy, że bez przemocy jej nie odzyskamy, a nie chcieliśmy tej przemocy używać́.”

Nadto z zeznań pokrzywdzonej z dnia 10 sierpnia 2020 r., tj. z dnia zdarzenia, wynika wprost, że „osoby [oskarżeni – przyp.] […] nie groziły mi, że jak im nie oddam torby to mi coś zrobią”.

Jednym ze znamion rozboju jest użycie przemocy wobec osoby. Choć opis postawionego zarzutu wskazuje na samo „szarpanie”, nie precyzując czy chodzi o szarpanie rzeczy czy osoby, to z zeznań pokrzywdzonej z dnia 10 sierpnia 2020 r., tj. z dnia zdarzenia, wiemy, że obiektem szarpania była przedmiotowa torba. W toku procesu oskarżeni zaprzeczali, jakoby odepchnęli pokrzywdzoną i wykręcili pokrzywdzonej palec. Do samego uszczerbku na zdrowiu w postaci wykręcenia III palca lewej ręki doszło najprawdopodobniej wskutek wzajemnego szarpania obydwu stron za torbę. Pokrzywdzona zdarzenia dotyczące odepchnięcia oraz wykręcenia palca opisywała używając sformułowań takich jak „wydaje mi się”. To istotne, bowiem „nie jest rozbojem kradzież polegająca na wyrwaniu rzeczy z rąk pokrzywdzonego w celu jej zaboru (wyrok SN z 16.07.2002 r., III KKN 329/01, Prok. i Pr.-wkł. 2003/1, poz. 9). Zachowanie takie nie polega bowiem na stosowaniu przemocy wobec osoby” (M. Kulik [w:] Kodeks karny. Komentarz aktualizowany, red. M. Mozgawa, LEX/el. 2023, art. 280). „Zabór rzeczy przez wyrwanie jej z rąk pokrzywdzonego nie nosi cech stosowania przemocy wobec osoby, o ile w wyniku zachowania sprawcy nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej pokrzywdzonego (np. wyrwanie torebki czy telefonu z ręki” (G. Łabuda [w:] Kodeks karny. Część szczególna. Komentarz, red. J. Giezek, Warszawa 2021, art. 280). „Brzmienie przepisu wyklucza możliwość używania tzw. pośredniej przemocy, skierowanej nie wobec osoby, lecz na przedmiot” (M. Dąbrowska-Kardas, P. Kardas [w:] Kodeks karny. Część szczególna. Tom III. Komentarz do art. 278-363 k.k., wyd. V, red. W. Wróbel, A. Zoll, Warszawa 2022, art. 280). Oskarżeni zaniechali działań, gdy zorientowali się, że odebranie torby stało się niemożliwe bez użycia przemocy. To równie istotne, bowiem obiektywnie rzecz ujmując, oskarżeni działając w cztery osoby, mieli przewagę liczebną. To każe domniemywać, że gdyby tylko byli zdeterminowani, odebranie torby mogłoby zakończyć się „sukcesem”. Całość zajścia, według zeznań oskarżonych, trwała około 30 sekund, zaś według zeznań pokrzywdzonej – około 1 minuty. W każdym razie zajście trwało na tyle krótko, że zanim kamera przemysłowa zdążyła się obrócić, było już po zdarzeniu. Tymczasem z uzasadnienia wyroku wynika, że „oskarżeni swoim zachowaniem bezpośrednio zmierzali do dokonania przestępstwa rozboju, podejmując działania konieczna dla urzeczywistnienia ich zamiaru i stanowiące ostatnią już fazę ich akcji przestępnej”.

 

Skrucha oskarżonych

Oskarżeni w toku procesu przeprosili pokrzywdzoną, wskazując, że przemyśleli swoje zachowanie, które ocenili jako „głupie” oraz że żałują tego, co zrobili, a ich poglądy uległy przemianie. Pokrzywdzona tych przeprosin nie przyjęła, co jednak nie ma znaczenia dla obiektywnego faktu skruchy oskarżonych. Marika na rozprawie w dniu 9 sierpnia 2021 r. powiedziała: „Przez ten rok, przemyślałam jaką krzywdę̨ mogliśmy zrobić́ i bardzo mocno żałuję tego, co zrobiłam.”

 

Wyrokowanie ponad zakres zdarzenia

W materiale dowodowym postępowania znalazły się wydruki artykułów autorstwa jednego z oskarżonych oraz zdjęcia, przedstawiające oskarżonych w kontekście w żaden sposób nie związanych ze zdarzeniem. Sąd winien ograniczyć zakres materiału dowodowego wyłącznie do tych dowodów, które przesądzają lub nie o popełnieniu przez oskarżonych zarzucanego im czynu. Jednocześnie nie został zlecony wywiad środowiskowy w stosunku do Mariki w celu ustalenia   właściwości i warunków osobistych oraz dotychczasowego sposobu życia oskarżonej. To istotne o tyle, że Sąd niemałą część uzasadnienia wyroku poświęca poglądom oskarżonych, którzy krytycznie oceniali postulaty ruchów LGBT. Takie poglądy sąd określił jako „radykalne”, a zachowanie oskarżonych potraktował w kategoriach „nienawiści kierowanej w stosunku do określonej społeczności stanowiącej mniejszość seksualną, określaną mianem LGBT+”. Dla wzmocnienia tezy, Sąd odwołał się do art. 119 k.k. wskazując, że „używanie przemocy, groźby bezprawnej lub znieważenie wyłącznie z powodu czyjejś przynależności narodowej, etnicznej, rasowej lub wyznaniowej nie może znajdować żadnego racjonalnego i powszechnie akceptowanego wytłumaczenia”, choć – trzeba wskazać obiektywną prawdę ustawową – kodeks karny nie zna pojęcia „przynależności do mniejszości seksualnej”. Mimo to, stało się to dla Sądu przyczynkiem do uznania czynu oskarżonych za występek o charakterze chuligańskim, co przyczyniło się do podniesienia dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę, tj. z 2 do 3 lat pozbawienia wolności. Za obciążającą okoliczność potraktowano to, że oskarżeni udzielali się w organizacji takiej jak Młodzież Wszechpolska, która jest legalnie działającą organizacją pozarządową, a jedną z konstytucyjnych wolności jest wolność słowa, która każdemu zapewnia wolność wyrażania swoich poglądów (art. 54), jeśli nie są zakazane:

Deklarują się jako młodzi nacjonaliści i chętnie fotografują się z banerami o hasłach narodowo-radykalnych. Przybierają znaki organizacji nacjonalistycznych takich jak Młodzież Wszechpolska, czy jeszcze bardziej radykalne, głoszące poglądy totalitarne, w tym faszystowskie i nazistowskie Obóz Narodowo Radykalny i Front Oczyszczenia Narodowego. […] Oskarżeni stali się częścią tych środowisk i głoszą poglądy nienawistne, czego są w pełni świadomi. Taka postawa społeczna nie jest dopuszczalna w demokratycznym państwie prawa.”

 

Marika występowała bez obrońcy…

Marika występowała przed sądem bez obrońcy. Początkowo przez krótki czas wprawdzie obrońcę miała, jednak z uwagi na sytuację finansową musiała z niego zrezygnować. Jedyne czynności, jakich zdążył dokonać to zgłoszenie się do sprawy, zawnioskowanie o zmianę częstotliwości i miejsca dozoru policyjnego oraz wysłanie aplikanta na przeglądanie akt. Po wypowiedzeniu upoważnienia do obrony, Marika zawnioskowała o obrońcę z urzędu. Sąd wezwał Marikę do uzupełnienia braków formalnych wniosku, czego Marika niestety nie uczyniła. Przypomnijmy – Marika w dniu dokonania zarzucanego jej czynu miała 21 lat, zaś w dniu wnioskowania o obrońcę z urzędu – 22 lata. Było to jej pierwsze „spotkanie” ze stresującym i skomplikowanym dla zwykłego obywatela procesem karnym. Fakt niedopełnienia przez nią formalności tylko potwierdza nieporadność procesową. Sąd jednak nawet pomimo tego mógł – na podstawie art. 79 § 2 k.p.k. – przyznać obrońcę z urzędu uznając, że jest to niezbędne ze względu na inne okoliczności utrudniające obronę, tj. nieporadność związaną z wiekiem.  Orzecznictwo jak i doktryna wskazują, że okoliczności utrudniające obronę należy wiązać przede wszystkim z właściwościami osobistymi oskarżonego, które co prawda nie uniemożliwiają, ale w znaczący sposób utrudniają realizację prawa do obrony materialnej bezpośrednio przez samego oskarżonego. Brak obrońcy miał niebagatelne znaczenie dla przebiegu postępowania, skazanie Mariki oraz brak wniesienia apelacji. 

 

…w przeciwieństwie do drugiego oskarżonego

Sąd natomiast przyznał obrońcę z urzędu drugiemu oskarżonemu z uwagi na to, że nie ukończył 18 lat. W dniu jednak pierwszej rozprawy, z racji tego, że wiek już ten osiągnął, Sąd obrońcę wycofał. Tylko na chwilę, ponieważ oskarżony złożył podczas rozprawy ustny wniosek o ustanowienie obrońcy i Sąd natychmiastowo takiego obrońcę wyznaczył w osobie dotychczasowego obrońcy. Wystarczyła ustna argumentacja.

 

Czy sąd mógł orzec inaczej?

Przede wszystkim, pozostając przy przyjętej przez prokuratora oraz niezakwestionowanej przez sąd kwalifikacji opisanego czynu jako usiłowanie rozboju, Sąd, zgodnie z art. 283 k.k., mógł potraktować czyn jako wypadek mniejszej wagi. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. W takiej sytuacji na podstawie art. 37a k.k. sąd mógłby – zamiast orzekania kary pozbawienia wolności – orzec karę ograniczenia wolności nie niższą od 3 miesięcy (np. poprzez prace społeczne) albo grzywnę nie niższą od 100 stawek dziennych. W innej sytuacji, pozostając przy przyjętej kwalifikacji prawnokarnej, tj. usiłowanie rozboju, na podstawie art. 37b k.k. sąd mógłby orzec jednocześnie karę pozbawienia wolności w wymiarze nieprzekraczającym 6 miesięcy oraz karę ograniczenia wolności do lat 2.

Wątpliwości jednak pozostają nawet co do samej kwalifikacji prawnokarnej, bowiem – z powodów wyżej opisanych – trudno w ustalonym stanie faktycznym jednoznacznie mówić o przemocy względem osoby. Ponadto „trafnie wskazuje się w orzecznictwie, że szeroka wykładnia znamienia „używa przemocy wobec osoby” pozwala przyjąć, iż już naruszenie nietykalności cielesnej może być uznane za użycie przemocy wobec osoby, ale do uznania, że owa przemoc stanowi o wyczerpaniu znamion, konieczne jest wykazanie, że w wyniku zachowania sprawcy doszło do naruszenia nietykalności cielesnej, nie tylko odpowiednio ukierunkowanej i stanowiącej sposób objęcia przez sprawcę władztwa nad rzeczą, ale także mającej istotnie większy od minimalnego stopień intensywności i dolegliwości wobec pokrzywdzonego” (M. Dąbrowska-Kardas, P. Kardas [w:] Kodeks karny. Część szczególna. Tom III. Komentarz do art. 278-363 k.k., wyd. V, red. W. Wróbel, A. Zoll, Warszawa 2022, art. 280).

Czyn oskarżonych rozważyć wobec tego należałoby jako kradzież, która zgodnie z art. 278 k.k. zagrożona jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Biorąc jednak pod uwagę wartość przedmiotu, określoną na wysokość 15,00 zł, czyn należałoby jednak zakwalifikować nie jako przestępstwo, a wykroczenie. Zgodnie z art. 119 § 1 k.w. „kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.”

Za okoliczności łagodzące należałoby potraktować młody wiek oskarżonych, ich wcześniejszą niekaralność, jak również wyrażony żal i przeproszenie pokrzywdzonej.

 

Ułaskawienie

Abstrahując od powyższego, słuszność lub jej brak w kontekście kwalifikacji prawnej zarzuconego Marice czynu, nie ma znaczenia w procedurze ułaskawieniowej. Zgodnie z art. 563 k.p.k. rozpoznając prośbę o ułaskawienie sąd w szczególności ma na względzie zachowanie się skazanego po wydaniu wyroku, rozmiary wykonanej już kary, stan zdrowia skazanego i jego warunki rodzinne, naprawienie szkody wyrządzonej przestępstwem, a przede wszystkim szczególne wydarzenia, jakie nastąpiły po wydaniu wyroku.

Marika nie była wcześniej karana. Udzielała się społecznie, m.in. należała do Ochotniczej Straży Pożarnej, udzielała pomocy kombatantom, brała udział w rekonstrukcjach historycznych, sprzątała groby poległych w obronie ojczyzny. Przed wydaniem wyroku studiowała informatykę oraz pracowała. Wedle relacji jej rodziców „córka jest dobrym dzieckiem, uczyła się bardzo dobrze, miała czerwony pasek, była czuła i uczuciowa, pomagała wszystkim. Udzielała się społecznie.”

Marika do czasu zarządzenia przerwy w wykonaniu kary przebywała w zakładzie karnym typu półotwartego. Z opinii zakładu karnego, w którym była osadzona wynika, że była 9 razy nagradzana, dwukrotnie udzielono jej zgody na przepustki, które wykorzystała zgodnie z przeznaczeniem. Dostała zezwolenie na pracę poza zakładem karnym, jest chwalona w miejscu pracy. W zakładzie karnym zaobserwowano, że jest zainteresowana nauczaniem oraz nie zaobserwowano żadnej sytuacji konfliktowej czy agresywnego zachowania z jej strony. Ani razu nie stosowano wobec niej środków przymusu bezpośredniego ani kar. Marika ukończyła z wynikiem pozytywnym w zakładzie karnym warsztaty antyprzemocowe. Jej udział oceniono pozytywnie – była aktywna, sumienna, chętna do niesienia pomocy. W trakcie pobytu w zakładzie karnym Marika utrzymywała stały, bieżący kontakt telefoniczny oraz regularne, bardzo częste widzenia z bliskimi, od których otrzymywała pomoc i wsparcie. Nie przynależała do żadnej podkultury przestępczej, była zainteresowana zajęciami kulturalnymi.

Marika jest krytyczna wobec swojego czynu oraz deklaruje postępowanie zgodne z prawem – na posiedzeniu sądu w przedmiocie rozpoznania wniosku o ułaskawienie wskazała: „bardzo tego żałuję i gdybym mogła cofnąć czas jestem pewna, że to by się nie powtórzyło.”

Kilka miesięcy przed stawieniem się do odbycia kary Marika uległa wypadkowi, w wyniku którego doznała otwartego złamania nogi w kostce. W celu odbycia kary pozbawienia wolności przerwała rehabilitację. Do zakładu karnego wchodziła o kulach, gdyż nie była w stanie samodzielnie się poruszać. W czasie odbywania kary w zakładzie karnym, pomimo sygnalizowania od początku pobytu problemów z poruszaniem wynikającym z doznanej kontuzji nie otrzymała potrzebnej opieki medycznej w tym zakresie. Pierwsze prześwietlenie nogi wykonano dopiero po roku odbywania kary pozbawienia wolności. Marika powinna poddać się zabiegowi polegającemu na wyciągnięciu z nogi zalegających tam od momentu wypadku drutów. Im dłużej z tym zwleka tym trudniejsza będzie jej rehabilitacja i powrót do pełnej sprawności (o ile jeszcze jest to możliwe). W więzieniu rehabilitacja nie jest w ogóle prowadzona. Przed wypadkiem skazana była bardzo aktywna fizycznie, miała zamiar zostać strażakiem, obecnie ma duże trudności w samym poruszaniu się.

Sytuacja rodzinna Mariki jest trudna, jej obrońcy zwracali uwagę m.in. na problemy zdrowotne jej najbliższych.

Marika obecnie ma 24 lata. W chwili popełnienia czynu miała 21 lat. Po wyjściu na wolność planuje podjąć na nowo przerwane studia informatyczne. Każdy rok zwłoki sprawia, że coraz trudniej będzie jej studia ukończyć. Marika ma także w planach utworzenie szkoły dla dorosłych, gdzie będzie uczyła gry w szachy oraz udzielała korepetycji z matematyki. Zanim zapadł wyrok skazujący, Marika udzielała korepetycji przygotowujących do matury. Pobyt Mariki w zakładzie karnym zmniejsza szansę na realizację jej planów, zwłaszcza tych długoterminowych oraz odbiera jej szansę na zbudowanie godnej kariery zawodowej.

Sąd, który skazał Marikę, uwzględniając powyższe okoliczności, wydał pozytywną opinię o skazanej, a Prokurator Generalny przychylił się do wniosku o zarządzeniu przerwy w wykonaniu kary. Marika będzie przebywała na wolności co najmniej do czasu rozpoznania wniosku o ułaskawienie przez Prezydenta, od którego obecnie wszystko zależy.

 

Poniżej w załączniku publikujemy zanonimizowany wyrok wraz z uzasadnieniem. 

PDFsam_merge.pdf

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

15.07.2023

3 lata więzienia za szarpanie tęczowej torby. Czas na ruch Prezydenta!

To jeden z najbardziej skandalicznych wyroków z jakimi się kiedykolwiek zetknąłem. 21-letnia Marika – aktywna społecznie studentka Politechniki Poznańskiej – została skazana na 3 lata bezwzględnego więzienia za… nieudaną próbę wyszarpnięcia lnianej torby w barwach flagi LGBT. Oskarżono ją o rozbój i próbę kradzieży torby o wartości 15 zł. Dziewczyna ostatni rok spędziła w więzieniu. Po naszej interwencji, ten sam sąd, który wcześniej skazał Marikę, teraz pozytywnie zaopiniował wniosek o jej ułaskawienie przez Prezydenta. Tydzień później, Prokurator Generalny zarządził przerwę w odbywaniu kary więzienia. Od wczoraj dziewczyna jest w domu. Teraz jej dalszy los jest w rękach Prezydenta Andrzeja Dudy.

PODPISZ APEL DO PREZYDENTA - LINK

Nieproporcjonalny i surowy wyrok niszczy życie młodej dziewczyny

Z pewnym wstydem przyznam, że kiedy kilkanaście dni temu po pomoc do Ordo Iuris zgłosili się rodzice Mariki – chwilę się zawahałem przed przyjęciem tej sprawy. Czy Marika nie usiłowała wyrwać cudzej własności?! Gdy jednak kierująca zespołem interwencji Ordo Iuris mec. Magdalena Majkowska przedstawiła mi wszystkie okoliczności tej sprawy, zrozumiałem, że chociaż sam czyn zasługuje oczywiście na potępienie, to w tym przypadku mamy do czynienia z karą zupełnie niewspółmierną do winy i rażącą nierównością wobec prawa.

Podobne, a nawet niższe, wyroki zapadają w sprawach dotyczących wyjątkowo okrutnych i odrażających przestępstw. Jako prawnicy znamy sytuacje, w których karę trzech lat pozbawienia wolności sąd wymierzał gwałcicielom, a sprawcy brutalnej i trwającej wiele miesięcy przemocy domowej kończyli z wyrokami roku i kilku miesięcy więzienia.

Marika jest natomiast aktywną uczestniczką życia społecznego i patriotycznego swojego regionu. Należała do Ochotniczej Straży Pożarnej. Uczestniczyła w rekonstrukcjach historycznych. Regularnie odwiedzała kombatantów i pomagała im. Sprzątała groby bohaterów poległych w obronie naszej Ojczyzny.

Angażowała się także w inicjatywy, które dziś sama ocenia jako błąd i niedojrzałość, a które są od wczoraj wykorzystywane do ataków na nią. I chociaż sąd uwzględnił wewnętrzną przemianę Mariki, wydając pozytywną opinię w procedurze ułaskawienia – to lewicowi radykałowie tym razem odrzucają autorytet niezawisłego sądu. Krzysztof Śmiszek czy Bart Staszewski już atakują nas za nagłośnienie sprawy niesprawiedliwie skazanej dziewczyny.

W poczuciu całkowitej bezkarności, powtarzane są także kłamstwa o tym, że Marika była recydywistką albo, że przy szarpaninie o torbę używała noża. To wszystko brednie. Sąd skazujący dziewczynę, nic takiego nie ustalił. Okolicznością obciążającą była natomiast w oczach sądu jej… negatywna postawa wobec ruchu LGBT.

Do wyjątkowo surowego wyroku poznańskiego sądu doszło także dlatego, że dziewczyna nie miała wsparcia profesjonalnego adwokata, a sąd oddalił jej wniosek o przyznanie obrońcy z urzędu. Zagubiona w sądowych procedurach Marika nie złożyła w ogóle apelacji od nadzwyczaj surowego wyroku. Wymierzając karę, poznański sąd dał wyraz własnym uprzedzeniom wobec patriotycznej aktywności oskarżonej. Za okoliczność obciążającą sąd uznał bowiem… udzielanie się przez młodą kobietę w Młodzieży Wszechpolskiej. W efekcie, nieodpowiedzialne zachowanie 21-letniej wówczas Mariki zostało zrównane z napadem na bank lub sklep, podczas którego bandyci, grożąc bronią pracownikom i klientom, zmuszają ich do oddania pieniędzy.

W rezultacie wyjątkowo surowego orzeczenia dziewczyna spędziła ponad rok w więzieniu, z czego 6 miesięcy w celi z… zadeklarowaną lesbijką. Swoją drogą, nie wierzę w przypadkowy przydział tej celi.

Aktywistom LGBT wolno więcej?

Surowa kara dla Mariki budzi sprzeciw zwłaszcza wobec przypadków rażącej wręcz pobłażliwości wymiaru sprawiedliwości dla przedstawicieli radykalnej lewicy.

Przecież agresywni aktywiści LGBT – na czele z Michałem Sz. pseudonim „Margot” – za atak z nożem w ręku na furgonetkę Fundacji Pro – Prawo do życia i pobicie wolontariusza pro-life, zostali skazani tylko na nieuciążliwe prace społeczne i symboliczną karę pieniężną. A w tamtym przypadku mieliśmy do czynienia z dużo groźniejszym incydentem. Grupa chuliganów zatrzymała pojazd Fundacji Pro-Prawo do życia, zamazała tablice rejestracyjne, poprzebijała opony, wyłamała lusterka i pobiła jednego z dwóch wolontariuszy fundacji, który wysiadł z samochodu w celu nagrania zajścia. Co więcej – w przeciwieństwie do żałującej swojego czynu Mariki – aktywiści LGBT od samego początku mówili wprost, że są dumni z tego co zrobili, a w trakcie procesu szantażowali sąd, że jeśli zostaną skazani, to nadal furgonetki pro-life będą atakowane i niszczone. Natomiast w trakcie ogłaszania wyroku wznoszone były wulgarne okrzyki w rodzaju „wypierd****” i „wyroku nie uznajemy”.

Z kolei aktywistka LGBT Katarzyna A., znana jako „Babcia Kasia”, została skazana za dokonanie czterech napaści, w trakcie których biła, gryzła i wyzywała funkcjonariuszy Policji na… prace społeczne i zapłatę poszkodowanym policjantom po 800 zł.

Tymczasem młoda dziewczyna, która pod wpływem silnych emocji, po raz pierwszy w życiu dopuściła się agresji wobec drugiego człowieka – zostaje wysłana na trzy lata do więzienia razem z pospolitymi bandytami.

Marika wróciła do domu

Otaczając Marikę opieką prawną, złożyliśmy do Prezydenta RP prośbę o ułaskawienie dziewczyny. Skierowaliśmy też wniosek o przerwę w wykonaniu kary do Prokuratora Generalnego.

W obu pismach zwróciliśmy uwagę, że przebywanie w więzieniu negatywnie odbija się na zdrowiu Mariki. Przed rozpoczęciem odbywania kary, dziewczyna doznała ciężkiego, otwartego złamana nogi w kostce. W rezultacie do więzienia wchodziła o kulach. Pobyt w zakładzie karnym uniemożliwił jej dokończenie rehabilitacji. Choć nadal ma ogromne problemy z poruszaniem się, to pierwsze prześwietlenie nogi wykonano jej dopiero po roku odbywania kary. Marika musi jak najszybciej poddać się zabiegowi usunięcia z nogi zalegających tam od momentu wypadku drutów. Przedłużające się oczekiwanie na zabieg zmniejsza szanse na powrót niegdyś bardzo aktywnej fizycznie dziewczyny do pełnej sprawności.

Ostatecznie te same argumenty, które przekonały mnie do podjęcia interwencji, przemówiły również do Prokuratora Generalnego oraz do sądu, który pierwotnie skazał Marikę. Sąd wziął także pod uwagę, że Marika dowiodła w więzieniu, że nie jest zdeprawowanym rabusiem, ale zwyczajną, młodą dziewczyną, która popełniła błąd i dziś go żałuje.

Wierzę, że pozytywna opinia sądu będzie miała kluczowe znaczenie dla ułaskawienia Mariki przez Prezydenta. Skazana i umieszczona w zakładzie karnym Marika została zmuszona do przerwania studiów informatycznych na Politechnice Poznańskiej. Figuruje też na lata w rejestrze skazanych za ciężkie przestępstwa, w związku z czym będzie mieć poważny problem ze znalezieniem pracy. Tylko akt łaski Prezydenta Rzeczypospolitej może zatrzeć ten efekt skazania.

Marika pragnie odzyskać swoje normalne życie. Chce wrócić na studia i pomóc rodzicom, którzy obecnie znajdują się w trudnej sytuacji życiowej.

Liczymy, że dzięki pomocy Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris, przekonamy Prezydenta do jej ułaskawienia.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej