Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
Komisja Europejska od lipca 2021 roku prowadziła przeciwko Polsce specjalną „procedurę naruszeniową”. Unijni urzędnicy twierdzili, że w Polsce dochodzi do dyskryminowania osób o skłonnościach homoseksualnych i doświadczających zaburzeń „tożsamości płciowej”. Dowodem tej dyskryminacji miały być rzekome „strefy wolne od LGBT”. To oczywiste kłamstwo samych aktywistów LGBT, którzy zresztą otwarcie chwalili się w mediach społecznościowych, że to dzięki nim Komisja prześwietla Polskę. Na szczęście ich tryumf był tylko chwilowy – pod koniec stycznia Komisja Europejska zamknęła postępowanie w sprawie rzekomych „stref wolnych od LGBT”.
Tak powstaje fake news
Gdy wiele polskich samorządów zareagowało sprzeciwem wobec radykalnego genderowego programu Rafała Trzaskowskiego „Deklaracja LGBT+”, nikt nie mógł przewidzieć, że ideolodzy posuną się do tak krzywdzących ataków na małe gminy czy powiaty. Skandaliczne kłamstwa zaczęły się od happeningów aktywisty LGBT Barta Staszewskiego, który przygotował żółte tablice z napisem „strefa wolna od LGBT” – przetłumaczonym na język angielski, francuski i rosyjski. Następnie jeździł po miejscowościach, które przyjęły prorodzinne uchwały i przymocowywał swoje tablice pod tablicami z nazwami miast. Zdjęcia i krótkie filmy z tych akcji publikował w sieci. Wkrótce zdjęcia dotarły daleko poza granice kraju. Wielu Europejczyków naprawdę uwierzyło, że polskie miejscowości zamieściły takie znaki na swych granicach.
Inni działacze LGBT stworzyli „Atlas nienawiści” – interaktywną mapę Polski, na której zaznaczyli na czerwono wszystkie gminy, powiaty i województwa, które przyjęły prorodzinne uchwały, uznając je za miejsca, w których nie toleruje się osób identyfikujących się z ruchem LGBT. Wśród nich znalazły się także samorządy, które przyjęły Samorządową Kartę Praw Rodzin – pomimo tego, że przygotowana przez prawników Ordo Iuris uchwała nie wspomina nawet słowem o ruchu LGBT.
Pomimo naszych starań, kolejne polskie sądy uznawały, że umieszczenie samorządu w „Atlasie nienawiści” nie narusza jego dobrego imienia. Urzędnicy z Brukseli grozili także prorodzinnym samorządom utratą unijnych pieniędzy. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza…
Komisja Europejska zamyka procedurę naruszeniową wobec Polski
Decyzja Komisji Europejskiej zaskoczyła pewnych siebie aktywistów LGBT i radykalne media. „Czy Komisja uwierzyła, że w Polsce nie ma problemu dyskryminacji?” – pyta z rozgoryczeniem portal Oko Press, przytaczając opinię aktywistki Kampanii Przeciw Homofobii oraz jednego z autorów oszczerczego „Atlasu nienawiści”.
Zamknięcie unijnej procedury to niewątpliwie wielkie zwycięstwo prorodzinnych samorządowców i prawników Instytutu Ordo Iuris, którzy od razu po jej wszczęciu przekazali polskiemu rządowi analizę prawną, zawierającą merytoryczne odpowiedzi na wszystkie zadane przez unijnych urzędników pytania. Jak przyznają publicyści Oko Press i „Gazety Wyborczej”, rząd w korespondencji z Komisją Europejską „powielał linię obrony wykorzystywaną przez samorządy i reprezentujące ich przed sądami Ordo Iuris”.
Rozliczmy kłamców
Koniec procedury naruszeniowej KE musi być początkiem nowego etapu w walce o dobre imię oczernianych samorządów i dobrą politykę prorodzinną polskich gmin, powiatów i województw. O decyzji Komisji Europejskiej będziemy przypominać w sądach, gdzie wciąż toczy się pięć postępowań w procesach autorów „Atlasu nienawiści”, których pozwaliśmy w imieniu samorządów przyjmujących przygotowaną przez prawników Ordo Iuris Samorządową Kartę Praw Rodzin.
Prawnicy Ordo Iuris wytoczyli lewicowym aktywistom siedem procesów, w których – w imieniu władz prorodzinnych samorządów – żądamy od autorów „Atlasu nienawiści” przeprosin, w szczególności odczytanych przed budynkiem Parlamentu Europejskiego oraz wpłaty zadośćuczynienia na cele społeczne.
Dziś trwa już tylko pięć z siedmiu postępowań, ponieważ władze dwóch samorządów zrezygnowały z walki o swoje dobre imię. To niestety w dużej mierze efekt finansowych szantażów, gróźb i fali oszczerstw radykalnych aktywistów. Dlatego nie możemy ustać w walce o dobre imię tych samorządów, które pomimo olbrzymiej nagonki nadal nie boją się stać na stanowisku, że rodzina jest wartością, którą władze publiczne powinny wspierać. W jednym z trwających wciąż postępowań odbyła się już ostatnia rozprawa apelacyjna, a wyrok ma zostać ogłoszony 7 marca.
Nasze pozwy przyniosły już bardzo konkretny efekt komunikacyjny – na głównej stronie oszczerczego „Atlasu nienawiści” widnieje dziś informacja o trzech trwających procesach. Dzięki temu każdy, kto wejdzie na tę kłamliwą stronę, będzie od razu wiedział, że ma do czynienia z informacjami o – mówiąc eufemistycznie – wątpliwej rzetelności.
Unia wierzy w kłamstwa radykałów
Nie ustajemy również w walce z mitem „stref wolnych od LGBT” na arenie międzynarodowej. Interweniujemy za każdym razem, gdy ten fake news powraca w debacie międzynarodowej. A powtarza się to niestety regularnie. Wielu uwierzyło w prawdziwość fałszywych tablic drogowych z napisem „strefa wolna od LGBT”. W efekcie, w Europie są nadal ludzie święcie przekonani, że w Polsce istnieją wsie i miasteczka, do których osoby o skłonnościach homoseksualnych i doświadczające zaburzeń „tożsamości płciowej” nie mają wstępu. Takie kłamstwa powielano wielokrotnie w Parlamencie Europejskim – i to nie tylko w wystąpieniach europosłów.
O istnieniu rzekomych „stref wolnych od LGBT” mogliśmy przeczytać w dwóch rezolucjach Parlamentu Europejskiego. Obie zaskarżyliśmy do Trybunału Sprawiedliwości, który dzięki temu miał okazję, by potwierdzić to o czym przypominamy od lat – rezolucje Parlamentu Europejskiego nie mają żadnej mocy prawnej i są tylko deklaracją polityczną eurodeputowanych. W sprawie drugiej rezolucji Trybunał pierwotnie próbował uchylić się od rozstrzygania sprawy z przyczyn formalnych, ale po naszym odwołaniu, Druga Izba TSUE przyznała rację prawnikom Ordo Iuris i przekazała sprawę do ponownego rozstrzygnięcia.
Jedno jest pewne – kłamstwa na temat Polski nie pozostają bez prawnej reakcji.
Adw. Rafał Dorosiński – członek Zarządu Ordo Iuris
Od kilku lat, a szczególnie od momentu wydania przez Trybunał Konstytucyjny wyroku stwierdzającego niezgodność z Konstytucją RP przepisu dopuszczającego aborcję eugeniczną, w przestrzeni publicznej wzrasta zainteresowanie poglądami Polaków na temat podstaw legalnego zabijania nienarodzonych dzieci. W tym czasie opublikowano szereg wyników badań sondażowych, w których prezentowano postawy społeczeństwa wobec poszczególnych przesłanek mających uzasadniać aborcję. Analizę porównawczą takich badań, przeprowadzonych przez trzy różne ośrodki – CBOS, United Surveys (m.in. dla Dziennika Gazety Prawnej oraz portalu wp.pl) oraz IPSOS (dla portalu OKO.press), Instytut Ordo Iuris opublikował w ubiegłym tygodniu. Chociaż wyniki poszczególnych sondaży wykazywały pewne różnice, całość analizowanego materiału doprowadziła autorów analizy do wniosku, że Polacy generalnie postrzegają aborcję jako ostateczność i dopuszczają ją jedynie sytuacjach wyjątkowych. Niedawny sondaż przeprowadzony przez IBRiS pokazał z kolei, że 45% Polaków popiera pełną ochroną życia od poczęcia.
Przegląd poglądów na temat aborcji
W Analizie porównawczej badań opinii publicznej na temat aborcji, szczególną uwagę zwrócono na sondaże państwowego ośrodka – Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS). Jest to jedyny ośrodek spośród wymienionych w opracowaniu, który prowadzi badania nad zjawiskiem społecznego poparcia dla aborcji od 1992 r., a wyniki jego pracy pozwalają na zaobserwowanie zmian postaw społecznych na przestrzeni kilkudziesięciu lat oraz identyfikację określonych wydarzeń, które prawdopodobnie za te zmiany odpowiadają. Należą do nich, z jednej strony, próby nowelizacji ustaw w celu poszerzenia prawnej ochrony życia dzieci nienarodzonych czy organizacje proaborcyjnych tzw. czarnych protestów, z drugiej. Pozostałe badania opinii publicznej koncentrowały się na sprawdzaniu postaw społeczeństwa względem aborcji w latach 2020 – 2022, a zatem w roku wydania przełomowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego oraz w ciągu dwóch lat po tym wydarzeniu.
Co istotne, zarówno sondaże CBOS, jak i pozostałych ośrodków, za punkt wyjścia swoich badań uczyniły stosunek Polaków do poszczególnych okoliczności, przy zaistnieniu których aborcja miałaby być legalna (tzw. przesłanek). Chodzi o np. zagrożenie dla życia matki, jej trudną sytuację materialną, zdiagnozowaną chorobę dziecka czy po prostu decyzję kobiety (aborcja na życzenie). Przedmiotem badań nie był natomiast ogólny stosunek społeczeństwa polskiego do wartości ludzkiego życia, wyrażający się w poglądach na temat potrzeby ochrony tego podstawowego dobra każdego człowieka. Innymi słowy, zebrane w analizie sondaże CBOS, United Surveys oraz IPSOS badały zjawisko poparcia dla aborcji, czyli w istocie skalę przyzwolenia na zło, jakim generalnie jest pozbawianie życia ludzi na prenatalnym etapie rozwoju. Nie uwzględniały one natomiast postaw, które można określić jako pozytywne, czyli wyrażające poparcie dla ochrony życia. Nie oznacza to jednak, że takie badania w ogóle nie były prowadzone. Sprawdzeniem postaw społecznych w tym zakresie zajął się ośrodek IBRIS, przeprowadzając badania na zlecenie Instytutu Ordo Iuris: w maju 2016 r., w lutym 2019 r., a następnie w styczniu 2023 r. Przedmiotem niniejszej analizy jest omówienie i porównanie wyników tych sondaży oraz ukazanie poglądów społeczeństwa polskiego na temat prawnej ochrony życia człowieka przez narodzeniem.
Poparcie dla pełnej ochrony życia
W sondażach wykonanych przez IBRIS na zlecenie Instytutu Ordo Iuris w latach 2019 i 2023 postawiono respondentom następujące pytanie: Czy popiera Pan(i) pełną ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia? Wyniki badania z 2019 r. pokazują, że na tak postawione pytanie twierdząco odpowiedziało aż 60,4% ogółu respondentów, natomiast przeciwko postulatowi pełnej ochrony życia ludzkiego opowiedziała się znaczna mniejszość, tj. 29,4%. Co ciekawe, w badaniu z 2019 r. największy odsetek, bo aż 75,2% osób popierających ochronę życia na etapie prenatalnym, stanowiła najmłodsza grupa respondentów, czyli osoby w wieku 18-29 lat. Tak wysoki wskaźnik afirmujących życie odpowiedzi młodych Polaków wpisywał się w panującą wówczas tendencję – już kilka lat przed badaniem wykonanym w 2019 r. notowano wśród osób wkraczających w dorosłość poparcie dla ochrony życia od poczęcia na poziomie przekraczającym 70%.
Do innych wniosków prowadzi natomiast analiza rezultatów sondażu IBRIS wykonanego w styczniu 2023 r. Wynika z nich w pierwszej kolejności, że w społeczeństwie polskim spada poparcie dla pełnej ochrony życia człowieka. Na pytanie, Czy popiera Pan(i) pełną ochronę życia ludzkiego od momentu poczęcia?, w bieżącym roku twierdzącej odpowiedzi udzieliło 45% badanych, natomiast stanowisko przeciwne zadeklarowało 41% respondentów. Zaskakująca jest przy tym rewolucja w postawach młodych obywateli, jaka wydarzyła się na przestrzeni 4 lat oddzielających omawiane badania opinii publicznej. Z danych przekazanych przez IBRIS na początku 2023 r. wynika, że aż 66% młodych Polaków w wieku 18-29 lat sprzeciwia się ochronie życia ludzkiego od momentu poczęcia, podczas gdy za takim postulatem opowiada się jedynie 21% pytanych młodych.
Źródło: sondaż IBRIS dla Instytutu Ordo Iuris wykonany 21-26 stycznia 2023 r. na ogólnopolskiej próbie 1005 pełnoletnich mieszkańców Polski metodą telefonicznych standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI)
Widoczne jest zatem całkowite odwrócenie trendu trwającego nieprzerwanie przez kilka lat przynamniej do roku 2019: wówczas ponad 70% młodych uczestników badania opowiadało się „za życiem”, aktualnie niewiele mniejsza grupa badanych deklaruje poglądy sprzeciwiające się ochronie życia. Ustalenia te odzwierciedlają tendencje zaobserwowane w badaniach omówionych w Analizie – wśród młodych Polaków w 2021 r., a więc niedługo po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny i przeprowadzeniu serii proaborcyjnych protestów w kraju, nastąpiła radykalizacja postaw, przejawiająca się w rekordowo wysokim poparciem dla legalizacji aborcji. Sytuacja taka prowadzić może do wniosku, że najmłodsi badani stanowią grupę najbardziej podatną na populistyczne hasła lobby aborcyjnego, powielane przez niektórych celebrytów i polityków, rozpowszechniających nieprawdziwe informacje o treści rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego i jego rzekomych skutkach. Trudno jest bowiem inaczej wytłumaczyć tak drastyczną zmianę poglądów młodych w tak krótkim czasie.
Analizując wyniki najnowszego badania ośrodka IBRIS, warto zwrócić uwagę na dodatkowe, ciekawe szczegóły. Grupą wyrażającą największe poparcie dla ochrony życia od poczęcia wcale nie są – jak można by się spodziewać – osoby najstarsze (70 lat i więcej), lecz badani w przedziale wiekowym 60 – 69 lat. Najwięcej osób niezdecydowanych (udzielających odpowiedzi „nie wiem/trudno powiedzieć”) odnotowano wśród czterdziestolatków.
Z wyników badania wynika ponadto, że kobiety stanowią grupę prezentującą bardziej radyklane poglądy na temat aborcji niż mężczyźni – 26% kobiet zdecydowanie opowiedziało się za ochroną życia od poczęcia, podczas gdy w przypadku mężczyzn było to 22%. Podobnie, na pytanie o pełną ochronę życia od momentu poczęcia „zdecydowanie nie” odpowiedziało 28% kobiet, podczas gdy mężczyzn zaledwie 20%.
Styczniowy sondaż pokazał też, że zdecydowaną postawę „pro-life” (odpowiedź „zdecydowanie tak”) deklaruje więcej osób z wyższym wykształceniem (17%) niż badanych z wykształceniem średnim (15%).
Źródło: sondaż IBRIS dla Instytutu Ordo Iuris
Sprzeciw wobec aborcji
Kolejne pytanie postawione w badaniu przeprowadzonym w styczniu 2023 r. brzmiało: Czy popiera Pan(i) całkowity zakaz aborcji, z zachowaniem możliwości ratowania życia matki, jeśli jest zagrożone? Dokładnie takie pytanie ośrodek IBRIS zadał respondentom w badaniu z maja 2016 r., w związku z trwającą wówczas zbiórką podpisów pod projektem ustawy „Stop aborcji”. Sondaż przeprowadzony 7 lat temu wykazał aż 57,9% poparcia dla postulatu całkowitego zakazu aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki wśród kobiet oraz aż 59,5% poparcia w grupie mężczyzn. Aprobatę wyraziła większość pytanych we wszystkich grupach wiekowych, jednak największy odsetek aż 79,2% akceptujących proponowane rozwiązanie znalazł się wśród osób młodych w wieku 18-24 lata.
Wyniki badania z 2023 r. pokazują zmiany, jakie nastąpiły w poglądach społeczeństwa, a szczególnie ludzi młodych, na temat dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych. Na pytanie o poparcie dla zakazu aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki, pozytywnie odpowiedziało 35% respondentów, podczas gdy odpowiedzi negatywnej (brak poparcia dla zakazu aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki) udzieliło 56% badanych.
Źródło: sondaż IBRIS dla Instytutu Ordo Iuris
Wyniki sondażu przeprowadzonego przez IBRIS wskazują, że najbardziej zdecydowaną grupą badanych sprzeciwiających się zakazowi aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki, są ludzie młodzi w wieku 18-29 lat – aż 87%, z czego zaledwie 3% młodych jest niezdecydowanych (odpowiedź „nie wiem/trudno powiedzieć”). W przeciwieństwie do tej grupy badanych, większość (52%) osób w wielu 60-69 lat wyraziło aprobatę dla postulatu zakazu aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki. Jednocześnie tylko 39% osób w tej grupie wyraziło negatywny stosunek do takiego rozwiązania. Ukazane w badaniu postawy młodego pokolenia ponownie mogą wskazywać na fatalny wpływ, jaki szczególnie na tę grupę społeczną wywierają negujące podmiotowość człowieka poczętego proaborcyjne hasła przedstawiające aborcję jako „zwykły zabieg”. Jednocześnie można racjonalnie zakładać, że badani z tej grupy najczęściej nie posiadają jeszcze własnego doświadczenia związanego z rodzicielstwem, są więc w tym zakresie bardziej podatni na tego rodzaju propagandę.
Podobnie, jak w przypadku pytania o ochronę życia od poczęcia, bardziej radykalne w swoich poglądach na temat zakazu aborcji były kobiety: na to pytanie 37% kobiet odpowiedziało „zdecydowanie nie”, a 21% „zdecydowanie tak”. Dla porównania, wśród mężczyzn odsetek zdecydowanych przeciwników zakazu aborcji wyniósł 30%, a zdecydowanych zwolenników – 16%.
Najliczniejszą grupę jednoznacznie popierających zakaz aborcji (odpowiedź „zdecydowanie tak”), stanowią osoby z wykształceniem podstawowym i zawodowym (44%). Badanie IBRIS pokazało jednak, że osoby z wyższym wykształceniem częściej deklarują stanowcze poparcie dla zakazu aborcji (19% odpowiedzi „zdecydowanie tak”) niż osoby z wykształceniem średnim (13% „zdecydowanie tak”).
Źródło: sondaż IBRIS dla Instytutu Ordo Iuris
Różne wyniki w zależności od rodzaju pytania
Odnosząc się do całokształtu badania wykonanego przez ośrodek IBRIS, trzeba zwrócić uwagę na jedną istotną kwestię dotyczącą różnic pomiędzy odpowiedziami na pytania o rozwiązania pozytywne (zapewnienie ochrony życia) i postulaty negatywne (zakaz aborcji). Jak wskazują wyniki sondażu, poparcie dla ochrony życia wyraziło w sumie 45% badanych, a poparcie dla zakazu aborcji jedynie 35% respondentów. Z przytoczonych danych wynika zatem, że postawę popierającą ochronę życia pełną, czyli bez wyjątków, wyraziło aż 10% więcej badanych niż osób akceptujących zakaz aborcji z wyjątkiem w postaci możliwości ratowania życia matki. Oba pytania sprowadzały się zasadniczo do tej samej kwestii, mianowicie ochrony życia człowieka przed narodzeniem.
Podsumowanie
Wyniki badania IBRIS z 2023 r. wykazały spadek odsetka Polaków popierających ochronę życia od poczęcia (45% względem 60,4% w badaniu z roku 2019) oraz spadek liczby osób opowiadających się za zakazem aborcji z zachowaniem możliwości ratowania życia matki (35% w porównaniu z 57,9% w roku 2016). Czynników z pewnością jest wiele, nie można przy tym wykluczyć, że należy do nich głośny, wulgarny i niosący ze sobą populistyczny, ale fałszywy przekaz o aborcji tzw. strajk kobiet, zorganizowany po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny 22 października 2020 r. Wydaje się, że tego rodzaju wydarzenia, które dla części uczestników stanowiły formę rozrywki i możliwości wyrażenia swojego niezadowolenia z trwającego od dłuższego czasu „lockdownu”, jako elementu polityki antycovidowej państwa, szczególnie odcisnęły piętno na postawach ludzi młodych, jeszcze w 2019 r. w zdecydowanej większości (ponad 75%) opowiadających się za ochroną życia.
Chociaż wyniki badania ukazały tendencję spadkową poparcia dla ochrony życia na prenatalnym etapie rozwoju człowieka względem lat 2016 i 2019, pokazują jednocześnie, że wciąż aż 45% Polaków opowiada się za tym pozytywnym postulatem ochrony życia w pełnym zakresie, pomimo trwającej od przeszło dwóch lat wzmożonej działalności publicznej środowiska proaborcyjnego.
R.pr. Katarzyna Gęsiak – dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris
Antychrześcijańscy radykałowie nie ustają w próbach wdrażania swoich idei. Późną jesienią 2022 roku ] rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją dotyczącą zakazu spowiedzi osób do 16. roku życia. Wówczas inicjatorem akcji był Rafał Betlejewski – aktywista i prowokator znany między innymi z happeningu polegającego na… masturbacji w miejscu zamordowania rosyjskiej, opozycyjnej dziennikarki Anny Politkowskiej. Teraz jego pomysł podchwycili mainstreamowi politycy. Do wprowadzenia zakazu spowiedzi młodzieży do 18. roku życia wezwał w swoich mediach społecznościowych europoseł Robert Biedroń. Poparła go posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
Pani Paulina od lat wyczekiwała z mężem pierwszego dziecka. Gdy dwa lata temu poroniła, była załamana. Marzenia o rodzicielstwie stanęły pod znakiem zapytania. W październiku ubiegłego roku dowiedziała się jednak, że jest w kolejnej ciąży. Niestety, radość nie trwała długo. Już na pierwszej wizycie lekarz ginekolog powiedziała pani Paulinie, że dziecko nie żyje. Matka została skierowana do szpitala na aborcję martwego płodu. Była zdruzgotana, nie chciała jednak dać za wygraną i nie zaufała dramatycznej diagnozie. Wierzyła, że dziecko żyje… i miała rację!
Gdy wypowiadam się publicznie na temat aborcji eugenicznej, staram się zawsze podkreślać, że mówimy nie o zabijaniu dzieci chorych lub niepełnosprawnych, a raczej „podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność”. To wbrew pozorom ważne rozróżnienie, bo osobiście znam przypadki, w których dziecko rodziło się zdrowe pomimo tego, że lekarze diagnozowali na etapie prenatalnym chorobę lub niepełnosprawność.
Przypadek Pani Pauliny, z którą spotkali się ostatnio nasi prawnicy, po raz kolejny przypomniał nam o oczywistym fakcie, o którym już wielokrotnie mówiliśmy, a który pomijają zwolennicy aborcji eugenicznej – lekarze to też ludzie i mogą się po prostu mylić. Każde z tysięcy zabitych w polskich szpitalach dzieci również mogło urodzić się zdrowe.
O włos od tragedii
Pani Paulina od lat wyczekiwała z mężem pierwszego dziecka. Gdy dwa lata temu poroniła, była załamana. Marzenia o rodzicielstwie stanęły pod znakiem zapytania. W październiku ubiegłego roku dowiedziała się jednak, że jest w kolejnej ciąży. Niestety, radość nie trwała długo. Już na pierwszej wizycie lekarz ginekolog powiedziała pani Paulinie, że dziecko nie żyje. Matka została skierowana do szpitala na aborcję martwego płodu.
W lubartowskim szpitalu trafiła na lekarza, który wstrzymał wykonanie aborcji i zlecił dodatkowe badania, które wykazały, że ciąża rozwija się prawidłowo. Wytłumaczył też rodzicom, że źródłem wcześniejszej błędnej diagnozy było zawyżenie wieku dziecka przez ginekologa.
Proszę sobie wyobrazić wielką ulgę matki oraz… jej szok, gdy następnego dnia przyszli do niej kolejni lekarze, aby podać… tabletkę poronną.
- Ja już widziałam tę tabletkę, doktor trzymała ją w ręce. Odpowiedziałam, że nie chcę tabletki, że mam mieć czarno na białym napisane, że ciąża jest martwa – mówiła kobieta.
Dziś dziecko żyje i rozwija się prawidłowo pod sercem swojej niezłomnej matki, chociaż Pani Paulina została wypisana ze szpitala z „martwą ciążą”. Szpital do dzisiaj twierdzi, że wszystkie procedury zostały zachowane a pacjenci potraktowani należycie.
Prawnicy Ordo Iuris spotkali się z Panią Pauliną i jej mężem, który złożył wcześniej zawiadomienie do prokuratury. Będziemy ich reprezentować w postępowaniu karnym oraz dyscyplinarnym w sprawie błędnego skierowania do aborcji, wadliwiej diagnozy oraz zignorowania zapewnień Pani Pauliny o rzeczywistym wieku dziecka. Gdyby nie to, że kobieta od lat czekała na upragnione dziecko, była zdeterminowana i doskonale zorientowana w przebiegu własnej ciąży – dziecko mogłoby już nie żyć.
Rzetelna wiedza i bezpieczeństwo rodzin
Ale nie każda matka ma w sobie tyle siły, determinacji i wiedzy medycznej. Tym bardziej, że aborcjoniści robią wszystko, by zniszczyć instynkt rodzicielski matek i ojców oraz szacunek do życia nienarodzonego. Podobnie jak w głębokim PRL-u, aborcyjni lobbyści pragną, by zabijanie dzieci stało się znowu zwykłym „zabiegiem” – jak wyrwanie zęba.
Dlatego nasza aktywność jest tak ważna. Musimy uświadamiać Polakom, czym naprawdę jest aborcja i budować w społeczeństwie kulturę szacunku do życia. Instytut Ordo Iuris podejmuje w tym zakresie szereg działań.
Świadczymy bezpłatną pomoc prawną działaczom Fundacji Pro – Prawo do życia, którzy za pokazywanie prawdy na temat aborcji od lat stają przed sądami. Gdyby nie nasze wsparcie, Fundacja (opierająca swoją działalność na wolontariuszach) musiałaby wydać miliony złotych na kosztowne batalie sądowe. Tym sposobem aborcjoniści osiągnęliby swój cel, doprowadzając do bankructwa największej organizacji pro-life w Polsce. Dzięki pomocy prawników Ordo Iuris, po 7 latach od pierwszych spraw sądowych, sytuacja wygląda zupełnie inaczej – mamy już prawie 150 rozstrzygnięć, w których sądy stanęły po stronie wolności słowa obrońców życia. W styczniu uzyskaliśmy już piąty wyrok Sądu Najwyższego, który po raz kolejny potwierdził, że obrońcy życia mają prawo pokazywać prawdziwe oblicze aborcji w ramach swoich pikiet i demonstracji.
Wolność do mówienia prawdy o aborcji to pierwszy krok. Sprawa z Lubartowa przypomniała nam również po raz kolejny o tym, jak bardzo kobiety w ciąży potrzebują fachowej pomocy i rzetelnej informacji. Nastolatki w nieplanowanych ciążach, kobiety w ciężkiej sytuacji rodzinnej i materialnej, ofiary przemocy, matki dzieci ze zdiagnozowaną chorobą lub niepełnosprawnością, a czasem po prostu osoby nieporadne życiowo. Każda z nich potrzebuje wsparcia i realnej pomocy – w tym medycznej, psychologicznej, prawnej. Niestety często jedyne co otrzymują od bliskich i lekarzy to zachęta do aborcji.
Narzędzia prawne dla matek
Dlatego nasi prawnicy zajmują się obecnie szczegółową analizą polskiego systemu wsparcia dla kobiet ciężarnych i rodzin w trudnych sytuacjach życiowych. W przyszłym miesiącu opublikujemy analizę, a potem poradnik, w którym omówimy działalność domów samotnej matki, hospicjów perinatalnych, okien życia, ośrodków adopcyjnych i interwencyjnych ośrodków preadopcyjnych.
Jednocześnie musimy walczyć ze śmiercionośną propagandą aborcjonistów, którzy przekonują, że aborcja jest zjawiskiem powszechnie popieranym przez większość polskiego społeczeństwa. Dlatego przygotowaliśmy analizę sondaży opinii publicznej, z której wynika, że – wbrew propagandzie aborcjonistów i proaborcyjnych mediów – większość Polaków sprzeciwia się aborcji i wspiera życie.
Nasza dalsza walka w obronie życia nienarodzonego z roku na rok przynosi wymierne efekty. Chociaż wiąże się ze znoszeniem najgorszych zniewag i obelg ze strony zmanipulowanych uczestników czarnych marszów, to niesie także nagrodę o niezmierzonej wartości – świadomość ocalenia setek dzieci przed okrutną śmiercią.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
16.02.2023
Warszawa jest kolejnym polskim miastem, w którym planowane jest wprowadzenie strefy czystego transportu. Na oficjalnym portalu internetowym stolicy opublikowano projekt uchwały w tej sprawie zapraszając jednocześnie mieszkańców do udziału w konsultacjach społecznych, które zakończą się 25 kwietnia 2023 r. Władze Warszawy swoją inicjatywę uzasadniają przede wszystkim koniecznością poprawy jakości powietrza w mieście poprzez obniżenie zawartych w nim stężeń tlenków azotu. Co istotne, przygotowany projekt uchwały zakłada wprowadzenie całkowitego zakazu wjazdu do centrum miasta dla użytkowników pojazdów niespełniających określonych norm emisji spalin z zastrzeżeniem, że wymagania co do norm emisji będą podnoszone w kolejnych etapach rozwoju strefy. Wątpliwości może budzić proporcjonalność ograniczeń wynikających z projektowanej uchwały, które mogą stanowić nadmierną ingerencję w istotę szeregu konstytucyjnych wolności i praw. Ponadto, należy postawić pytanie, czy podejmowanie przez organy samorządowe działań na rzecz poprawy jakości powietrza powinno następować kosztem uprawnień poszczególnych osób, które już w lipcu przyszłego roku mogą zostać pozbawione możliwości poruszania się należącymi do nich pojazdami w granicach warszawskiej SCT.
Główne założenia projektu uchwały
Zgodnie z treścią projektowanej uchwały z dniem 1 lipca 2024 r. na terenie Warszawy zostanie ustanowiona SCT obejmująca swoim obszarem Śródmieście, a także część przylegających dzielnic, tj. Ochoty, Woli, Żoliborza i Pragi. Do wjazdu do warszawskiej SCT będą uprawnione pojazdy wymienione w przepisie art. 39 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych (tekst jedn. Dz. U. z 2022 r. poz. 1083 z późn. zm., dalej „u.e.p.a.”), tj. m. in. pojazdy elektryczne, napędzane wodorem, gazem ziemnym, należące do służb bezpieczeństwa, służb ratowniczych, zarządu dróg komunikacji miejskiej, pojazdy, którymi poruszają się osoby niepełnosprawne, a także autobusy zeroemisyjne i szkolne. Projektodawcy uchwały korzystając z możliwości wynikającej z przepisu art. 39 ust. 4 u.e.p.a. ustanowili dodatkowe wyłączenia od zakazu wjazdu do strefy. Zależą one od spełnienia przez dany pojazd określonej normy emisji spalania lub od pierwszej daty rejestracji pojazdu w Unii Europejskiej (nie może ona być wcześniejsza niż rok wprowadzenia wymaganej normy emisji spalania):
1. do 31 grudnia 2025 r., pojazdy z silnikiem benzynowym spełniające co najmniej normę Euro 2 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 1997 r. oraz z silnikiem diesla spełniające co najmniej normę Euro 4 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2006 r.;
2. do 31 grudnia 2027 r., pojazdy z silnikiem benzynowym spełniające co najmniej normę Euro 3 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2001 r. oraz z silnikiem diesla spełniające co najmniej normę Euro 5 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2010 r.;
3. do 31 grudnia 2029 r., pojazdy z silnikiem benzynowym spełniające co najmniej normę Euro 4 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2006 r. oraz z silnikiem diesla spełniające co najmniej normę Euro 6 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2015 r.;
4. do 31 grudnia 2031r., pojazdy z silnikiem benzynowym spełniające co najmniej normę Euro 5 lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2010 r. oraz z silnikiem diesla spełniające co najmniej normę Euro 6dT lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2019 r.
Dodatkowo, projekt przewiduje bezterminową możliwość wjazdu do SCT dla pojazdów z silnikiem benzynowym spełniających co najmniej normę Euro 6 lub zarejestrowanych po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2015 r. oraz z silnikiem diesla spełniających co najmniej normę Euro 6d lub zarejestrowanych po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej nie wcześniej niż w 2021 r., motocykli, pojazdów historycznych, pojazdów specjalnych (np. pomoc drogowa, ambulans) oraz pojazdów, których wjazd do strefy został uprzednio zgłoszony (maksymalnie cztery dni w ciągu roku kalendarzowego).
Ograniczenia wjazdu do warszawskiej SCT także dla jej mieszkańców
Projekt uchwały znajduje się wprawdzie na etapie konsultacji społecznych z mieszkańcami, lecz już obecnie budzi zastrzeżenia. W przypadku jej wejścia w życie, pojazdy z silnikiem diesla wyprodukowane lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej przed 2006 r., a także te z silnikiem benzynowym wyprodukowane lub zarejestrowane po raz pierwszy na terenie Unii Europejskiej przed 1997 r., nie będą miały możliwości wjazdu do SCT (wyjątek stanowi uprzednie zgłoszenie wjazdu maksymalnie cztery razy w ciągu roku). Znamienne, iż planowany zakaz wjazdu do przedmiotowego obszaru obejmie wszystkich uczestników ruchu drogowego, tj. również mieszkańców samej strefy. Ponadto, w uchwale nie przewidziano okresu przejściowego, w którym do wjazdu do SCT w godzinach 9-17 byłyby uprawnione, za odpowiednią opłatą, pojazdy niespełniające wymagań z wyłączeń zawartych w projekcie uchwały oraz art. 39 ust. 2 u.e.p.a. (możliwość taką stwarza art. 39 ust. 5 u.e.p.a.) Objęcie wymaganiami strefy jej mieszkańców wynika wprawdzie częściowo z postanowień Załącznika nr 5 do uchwały nr 115/20 Sejmiku Województwa Mazowieckiego z dnia 8 września 2020 r., w którym w pkt 1.2.5. zaplanowano działania zmierzające do stworzenia i wdrożenia stref ograniczonego transportu (Etap III działań w wersji docelowej zakłada objęcie wymaganiami strefy również jej mieszkańców). Niemniej, wprowadzenie w projektowanej uchwale okresu przejściowego w postaci wyłączenia przewidzianego w art. 39 ust. 5 u.e.p.a. z jednej strony zmniejszyłoby dolegliwość planowanych ograniczeń, a z drugiej zagwarantowałoby właścicielom pojazdów, którzy zamieszkują w SCT, więcej czasu niezbędnego do dostosowania się do nowych wymogów.
Nie przekonuje również argumentacja projektodawców uchwały, którzy w uzasadnieniu do niej wskazują na niewspółmierne obciążenie miasta, wynikające z ustawowego ograniczenia wysokości ewentualnej opłaty za wjazd do strefy i zagrożenie uzyskania pożądanych efektów dla jakości powietrza. Nie sposób uznać, aby potrzeba ograniczenia obciążenia budżetu miasta usprawiedliwiała nadmierną ingerencję w przysługujące jednostce prawa i wolności. Przedmiotowy argument jest nietrafiony i nie może uzasadniać rezygnacji z wprowadzenia w projekcie uchwały okresu przejściowego.
Radykalne ograniczenie prawa własności
Istotne znaczenie ma natomiast kolizja dwóch dóbr chronionych w polskim porządku prawnym w postaci środowiska i potrzeby jego ochrony oraz prawa własności. Działania władz samorządowych podyktowane są wprawdzie koniecznością poprawienia jakości powietrza zanieczyszczanego w dużym stopniu spalinami poruszających się po mieście pojazdów. Niemniej jednak, wprowadzenie zakazu wjazdu do SCT dla części uczestników ruchu drogowego, w tym będących jej mieszkańcami, stanowi istotną ingerencję w przysługujące im prawo własności. Prawo to obejmuje bowiem szereg uprawnień, na które składają się w szczególności możliwość korzystania z rzeczy, pobierania pożytków, bezpośredniego lub pośredniego eksploatowania przedmiotu własności, a także swoboda rozporządzenia rzeczą. Zakaz wjazdu do SCT oznacza w rzeczywistości częściowy brak możliwości korzystania z pojazdu oraz eksploatowania go na określonym obszarze. Wskazana ingerencja w analizowane prawo jest szczególnie drastyczna w odniesieniu do mieszkańców strefy, z których część, w przypadku wejścia w życie projektowanej uchwały, nie miałaby możliwości dojazdu do swoich miejsc zamieszkania. Ponadto, zamieszkujący w SCT posiadacze pojazdów niespełniających projektowanych wymagań zostaną pozbawieni prawa wyjazdu z własnego garażu lub miejsca postojowego, zaś poruszanie się przez nich po zarządzanych przez gminę drogach publicznych zlokalizowanych w SCT będzie możliwe wyłącznie z wykorzystaniem tzw. lawety. Tym samym, eksploatacja przez tę grupę mieszkańców strefy należących do nich samochodów stanie się fikcją. Należy wobec tego postawić pytanie, czy planowane ograniczenie prawa własności jest zgodne z przepisem art. 64 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i nie narusza istoty prawa własności.
Co istotne, w pierwotnej wersji u.e.p.a. ustawodawca zawarł dodatkowe wyłączenie od zakazu wjazdu do SCT dotyczące pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t, których właścicielami, posiadaczami lub użytkownikami są mieszkańcy SCT. W uzasadnieniu projektu u.e.p.a. wskazano: „Wyznaczenie strefy nie może zobowiązywać mieszkańców stref czystego transportu do wymiany pojazdów. Byłaby to zbyt daleka ingerencja w prawo własności”. Przedmiotowe wyłączenie zostało wykreślone w wyniku wejścia w życie ustawy dnia 2 grudnia 2021 r. o zmianie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 2269). Można domniemywać, iż zamiarem ustawodawcy było przyspieszenie niezbędnych zmian mających na celu ochronę środowiska poprzez obniżenie stężeń tlenków azotu w powietrzu. Jednakże, nie powinno to następować kosztem wolności i praw osób, które wyłącznie ze względu na swoją sytuację majątkową nie są w stanie dostosować się do nowych wymagań. Co więcej, promowanie postaw zmierzających do ochrony środowiska przyjmuje w rezultacie aspekt negatywny polegający na kreowaniu ograniczeń, które odnoszą się wyłącznie do posiadaczy starszych pojazdów. Efektem jest wrażenie wykluczenia społecznego, którego ofiarami padają osoby uboższe. Jego zakres będzie ulegał stopniowo rozszerzeniu, w miarę jak ograniczenia strefowe będą obejmowały coraz nowsze modele samochodów z silnikami spalinowymi.
Planowana ingerencja w prawo własności posiadaczy pojazdów niespełniających wymogów uprawniających do wjazdu do SCT prowadzi także do pytania o ryzyko naruszenia zasady pewności prawa. Jak wskazują M. Zubik i W. Sokolewicz, „pewność prawa ma bowiem gwarantować, z jednej strony, stabilność porządku prawnego w państwie, ale z drugiej, dawać obywatelowi pewność, że w oparciu o obowiązujące prawo może swobodnie kształtować swoje sprawy życiowe”. Tymczasem, należy zwrócić uwagę na rozdźwięk pomiędzy prawnie zagwarantowaną możliwością dopuszczenia do ruchu starszych pojazdów, a wynikającym z odrębnych przepisów brakiem realnej możliwości korzystania z nich w SCT, zaś w przypadku jej mieszkańców, także w miejscu swojego zamieszkania
Podsumowanie
Projektowana treść uchwały w swym aktualnym brzmieniu zasługuje na krytykę ze względu na brak proporcjonalności planowanych ograniczeń w stosunku do zamierzonego skutku, jakim jest zapewnienie wyższej jakości powietrza. A. Rabiega trafnie zauważa, iż „możliwość poruszania się pojazdem spalinowym po strefach czystego transportu może bowiem skutecznie zachęcić do zmiany nawyków transportowych. Zbyt restrykcyjne przepisy mogłyby w praktyce unicestwić funkcjonowanie stref czystego transportu albowiem rady gmin mogłyby nie być gotowe na wprowadzanie tak radykalnych ograniczeń”. Analizowany przykład projektowanej uchwały dowodzi, iż władze samorządowe są wprawdzie gotowe na wprowadzenie radykalnych ograniczeń zmierzając do dokonania przyspieszenia zmian w dziedzinie transportu i ochrony środowiska. Niemniej, należy postawić dodatkowe pytanie, czy wskazane przemiany powinny następować kosztem praw i wolności istotnej części społeczeństwa. Trwające obecnie konsultacje społeczne są etapem umożliwiającym dokonanie niezbędnych zmian w projektowanej uchwale przy jednoczesnym poszanowaniu zasady proporcjonalności. Dlatego też Instytut Ordo Iuris zdecydował się wziąć w nich udział.
Dr Marcin Niedbała
10.02.2023
Kilka dni temu specjalny organ Światowej Organizacji Zdrowia opublikował założenia „traktatu pandemicznego”. To zapowiedź rewolucyjnych zmian w globalnym systemie opieki zdrowotnej. WHO żąda dla siebie superkompetencji do ogłaszania pandemii, do określania „prawdy naukowej” i zwalczania „dezinformacji”, a nawet chce zmusić wszystkie państwa świata do przekazania pod kontrolę Organizacji stałej części ich budżetów.
Centralizacja władzy w ręku WHO
Kilka dni temu specjalny organ Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) opublikował założenia „traktatu pandemicznego”. To zapowiedź rewolucyjnych zmian w globalnym systemie opieki zdrowotnej. WHO żąda dla siebie superkompetencji do ogłaszania pandemii, do określania „prawdy naukowej” i zwalczania „dezinformacji”, a nawet chce zmusić wszystkie państwa świata do przekazania pod kontrolę WHO stałej części ich budżetów.
Na razie wszystkie niemal decyzje w tej sprawie zapadają w zaciszu urzędniczych gabinetów – bez konsultacji społecznych i bez rozgłosu. Jednak skutki tego przełomu odczujemy wszyscy. Dlatego eksperci Ordo Iuris, wykorzystując nasz status w ONZ, włączają się w prace WHO i ujawniają ich wyniki. Składamy też uwagi do publikowanych projektów i przekonujemy rząd, że kierunek reformy WHO to kolejne zagrożenie dla polskiej suwerenności – tym razem niebezpieczne także dla skutecznej polityki ochrony zdrowia.
O aktualności prac WHO świadczyć mogą emocje, z jakimi światowe i polskie media informowały w ubiegłym tygodniu o wystąpieniu w kraju pierwszych przypadków nowego wariantu Covid-19, zwanego Krakenem. Zmiana w traktatach WHO doprowadzi do tego, że to nie demokratycznie wybierane rządy, ale zależni od dotacji wielkich lobbystów urzędnicy WHO będą decydować o tym, kiedy polskie władze mają wprowadzać lockdown, zamykać kościoły, szkoły, miejsca pracy i ograniczać liczbę planowych zabiegów w szpitalach.
Nieskuteczność globalizacji zarządzania zdrowiem
O tym, jak nieskuteczne jest globalne i jednolite zarządzanie kryzysem zdrowotnym świadczą statystyki dotyczące liczby nadmiarowych zgonów w okresie pandemii Covid-19. Zróżnicowane podejście takich państw jak Polska, Niemcy, Włochy czy Szwecja pozwala dzisiaj badaczom wskazywać na dobre i złe reakcje na zagrożenie zdrowotne. Zbiorcze dane gromadzone przez OECD pokazują zresztą, że państwa stosujące się do zaleceń WHO nie radziły sobie najlepiej z ochroną obywateli przed śmiertelnymi skutkami pandemii.
Nasze zaufanie do WHO powinno być dodatkowo ograniczone po wydaniu przez tę organizację skandalicznych „Standardów edukacji seksualnych” przywoływanych w Deklaracji LGBT+ Rafała Trzaskowskiego. Widać jasno, że urzędnicy WHO łatwo poddają się perswazji wpływowych lobbystów…
Nasza reakcja
Eksperci Ordo Iuris uczestniczyli w konsultacjach traktatu, organizowanych przez WHO. Podkreślaliśmy wówczas konieczność zachowania suwerenności państw w sferze ochrony zdrowia oraz wartość wolnej debaty naukowej w poszukiwaniu skutecznych rozwiązań kryzysów zdrowotnych. Co ciekawe, nasz głos poparło większość uczestników konsultacji, wyrażając sprzeciw wobec wzmocnienia pozycji WHO. Jak można było jednak przewidzieć, konsultacje w żaden sposób nie wpłynęły na dyktatorskie zapędy urzędników WHO.
Obecnie dokładnie analizujemy nowy projekt traktatu pandemicznego i szykujemy się do udziału w zbliżających się pracach oraz konsultacjach WHO. Rezultatem tych działań będzie memorandum skierowane do polskiego rządu, w którym wskażemy, jakie punkty i postulaty projektu traktatu pandemicznego stanowią zagrożenie dla suwerenności naszej Ojczyzny i skuteczności polityki zdrowotnej. Mam nadzieję, że w ten sposób przekonamy rząd o konieczności lobbowania za odrzuceniem projektów przygotowanych przez urzędników WHO.
Badamy także zaangażowanie Unii Europejskiej w prace nad traktatem. Dlatego zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o przekazanie dokumentów związanych z tą sprawą. Z naszej analizy wynika, że UE nie tylko wspiera utworzenie systemu globalnego zarządzania polityką zdrowotną, ale także próbuje wykorzystać prace nad dokumentem do zmuszenia suwerennych państw (także spoza UE) do uznania koncepcji „praw seksualnych i reprodukcyjnych”, w której lobby aborcyjne widzi między innymi „prawo do aborcji”.
W obronie pacjentów i lekarzy
Prawnicy Ordo Iuris kontynuują również wsparcie prawne dla rodziny mężczyzny, który zmarł na zawał wskutek tego, że medycy nie udzielili mu należytej pomocy, gdyż po uzyskaniu pozytywnego wyniku testu na Covid-19 nadmiernie odwlekali przyjście mu z pomocą. Widzimy w tej sprawie ważny precedens, który powinien być przestrogą dla służby zdrowia w przyszłości.
Gdy na forum WHO żądamy gwarancji wolności dociekań naukowych, mówimy o tym także w imieniu lekarzy, których bronimy w postępowaniach dyscyplinarnych. Samorząd lekarski próbuje bowiem ukarać swoich członków za wezwanie do otwartej debaty naukowej czy krytykowanie odgórnych wytycznych dotyczących leczenia pacjentów w pierwszej fazie Covid-19.
Jeśli utracimy suwerenność w obszarze ochrony zdrowia, eksperci WHO będą arbitralnie decydować o wielu istotnych kwestiach dotyczących życia każdego z nas. Nie tylko będą mogli zamknąć polską gospodarkę, szkoły i kościoły, ale za podszeptem urzędników UE mogą narzucić aborcję „na życzenie” pod hasłem „praw reprodukcyjnych i seksualnych”.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris