Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
Data publikacji: 30.05.2022
Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak mówił w jednym z ostatnich wywiadów, że Covid‑19 zniknął praktycznie ze szpitali. Jednocześnie Polska zajęła w 2021 r. pierwsze miejsce w Europie pod względem nadmiarowych zgonów. Czy dałoby się uniknąć tak wielu niepotrzebnych tragedii, gdyby zwalczanie epidemii w Polsce odbywało się zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, prawem i wiedzą ekspercką, a nie wytycznymi międzynarodowych urzędników?
Globalizacja zarządzania zdrowiem
W czasie pandemii Covid‑19 rządy wielu państw bezrefleksyjnie podążały za wewnętrznie sprzecznymi zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia. Choć dzisiaj koronawirus jest w odwrocie, urzędnicy WHO przekonują o konieczności przekazania im kolejnych kompetencji – kosztem suwerenności państw narodowych.
Urzeczywistnieniem tych zamierzeń ma być globalny traktaty antypandemiczny, który ma zostać przyjęty w 2024 roku. Dotychczas kierunkowe wskazania ekspertów WHO, mają stać się wiążącymi zobowiązaniami dla rządów i obywateli całego świata. Ta szokująca propozycja może lada dzień przekształcić się w prawo międzynarodowe. Eksperci WHO, pozbawieni demokratycznej legitymacji, finansowani w znacznej części przez radykalnie lewicową fundację Billa i Melindy Gatesów, zdobyliby globalną władzę, co dotąd było zupełnie nie do pomyślenia.
Pierwszy krok w stronę budowy mechanizmów globalnego zarządzania krajowymi systemami opieki zdrowotnej postawiono kilka dni temu w Genewie. Właśnie dobiegło końca obradujące w ubiegłym tygodniu Światowe Zgromadzenie Zdrowia. We wtorek, jego uczestnicy zdecydowali o przyjęciu raportu grupy roboczej WHO, w którym wyrażono wolę zmian w Międzynarodowych Przepisach Zdrowotnych (IHR), idących w kierunku poszerzenia kompetencji Światowej Organizacji Zdrowia. Prace nad nimi mają być prowadzone wraz z procedowaniem traktatu pandemicznego. Mówiono tam również o potrzebie „wzmocnienia wiodącej roli WHO jako bezstronnej i niezależnej organizacji międzynarodowej, odpowiedzialnej za kierowanie i koordynację międzynarodową w zakresie zdrowia, w tym za gotowość i reagowanie na nagłe sytuacje zagrożenia zdrowia”.
Ordo Iuris uczestniczy w konsultacjach
Stojąc na straży suwerenności naszej Ojczyzny, prawnicy Ordo Iuris na bieżąco monitorują skandaliczne próby poszerzania kompetencji WHO. Dlatego zabraliśmy głos podczas pierwszych, międzynarodowych konsultacji traktatu, gdzie wykazywaliśmy, że pandemia Covid‑19 dowiodła braku efektywności zarządzania polityką zdrowotną na szczeblu ponadnarodowym. Kolejna sesja konsultacyjna ma się odbyć w dniach 16-17 czerwca. Chcąc chronić interesy Polski, złożyliśmy do WHO wniosek o dopuszczenie naszych ekspertów do prac nad nowym międzynarodowym traktatem. Przygotowaliśmy również ekspertyzę, w której wykazaliśmy, że – wbrew propagandzie WHO – do przyjęcia nowych zasad niezbędna jest zgoda Polski i innych państw.
O tym, że recepty WHO na pandemię są nieskuteczne, wiemy doskonale. Przez cały okres stanu epidemii pomagaliśmy Polakom mierzyć się z nową rzeczywistością. W tym czasie udzieliliśmy ponad 1 000 porad telefonicznych i mailowych. Wydaliśmy 4 poradniki prawne oraz opublikowaliśmy blisko 40 analiz, stanowisk i opinii prawnych poświęconych tej problematyce. Nadal prowadzimy precedensowe postępowania, które mogą doprowadzić do powstania korzystnej dla obywateli linii orzeczniczej. Kończymy prace nad wydaniem kompleksowej monografii poświęconej prawnym, ekonomicznym i społeczno-zdrowotnym skutkom wprowadzonych restrykcji covidowych, która będzie nieocenioną pomocą, gdyby miały one na jesieni wrócić.
Nasz zorganizowany, międzynarodowy i analityczny sprzeciw wobec nowego traktatu WHO znalazł już pierwszych sojuszników w USA oraz krajach naszego regionu Europy. Pomaga nam to skutecznie występować w obronie suwerenności Polski. Najbliższe tygodnie to wytężona praca prawników Ordo Iuris zmierzającą do powstrzymania globalnego zarządzania przez urzędników WHO.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Instytutu Ordo Iuris
28.03.2024
· „Nomos der Erde” („Nomos Ziemi”) Carla Schmitta to głębokie dzieło filozofii politycznej opublikowane w 1950 roku.
· W książce tej Schmitt, niemiecki prawnik i teoretyk polityki, bada pojęcie „nomosu” - słowa pochodzącego z języka greckiego i posiadającego wiele znaczeń. Autor definiuje je jako porządek przestrzenny lub „podział ziemi”, który rządzi ludzkim współistnieniem. Twierdzi, że nomos nie jest jedynie neutralną koncepcją prawną lub geograficzną, ale raczej fundamentalnym wymiarem porządku politycznego i władzy, odnoszącym się do wartości.
· Obecny polski rząd uosabia wszystkie najgorsze cechy przypisywane liberałom przez Carla Schmitta.
· W sferze politycznej na poziomie krajowym dochodzi do próby całkowitego wyrugowania wartości związanych z historią i tradycją Polski, a na poziomie międzynarodowym mamy do czynienia z zanegowaniem i zaprzeczeniem wartości europejskich.
· Od kiedy premierem Polski został Donald Tusk, nawet w koalicji rządzącej dochodzi do nieustannych sporów, niekończących się dyskusji i potyczek ideologicznych, słowem – liberałowie i pseudo-liberałowie nie nadają się do rządzenia państwem, bo nie są w stanie nawet podjąć decyzji, a co dopiero wziąć za nie odpowiedzialność.
· Oderwanie od wartości, ale też od przyjętego powszechnie nomosu, który służył Europie i światu od lat, będzie obfitowało w tragiczne skutki, o czym Schmitt pisał już wiele lat temu, a co obserwujemy dzisiaj.
Schmitt w swojej książce[1] śledzi rozwój nomosu od starożytnej Grecji do wczesnej epoki nowożytnej, koncentrując się na powstaniu jus publicum Europaeum, europejskiego prawa publicznego, które pojawiło się w XVII wieku. Twierdzi on, że ten system prawa, oparty na zasadach suwerenności i terytorialności, stworzył względnie stabilny i pokojowy porządek w Europie na wiele stuleci.
Schmitt ostrzega jednak, że nomos nie jest porządkiem stałym i wiecznym, ale raczej dynamicznym i warunkowym. Twierdzi, że jest on nieustannie kwestionowany i przekształcany przez nowe wydarzenia polityczne, gospodarcze i technologiczne. Carl Schmitt wierzy, że we współczesnej erze nomos ziemi znajduje się w stanie kryzysu, ponieważ siły globalizacji i deterytorializacji grożą podważeniem tradycyjnego porządku państw i terytoriów.
Nomos jako przestrzenny porządek ludzkiego współistnienia: Schmitt argumentuje, że nomos nie jest po prostu pojęciem prawnym, ale raczej fundamentalnym wymiarem porządku politycznego i władzy. Jest to porządek przestrzenny, który określa, w jaki sposób ludzie odnoszą się do siebie nawzajem i do ziemi, którą zamieszkują. Schmitt argumentuje, że nomos ziemi jest kruchym i niestabilnym porządkiem, który obecnie podupada. Jako zagrożenia dla nomosu ziemi postrzega rozwój globalizacji, organizacji międzynarodowych i interwencji humanitarnych. Schmitt uważa, że trendy te prowadzą do nowego globalnego porządku, który jest mniej stabilny i bardziej niebezpieczny niż stary porządek.
*
„Ach gdybyż narodów na świecie nie było,
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło!
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości
Złączonej w potężnym uścisku miłości,
Aż z trzaskiem pękałyby kości[2]”.
To, dlaczego współcześnie znaczenie nomosu jest tak istotne, związane jest z innym pojęciem, właściwie z jednym z najbardziej kluczowych w dorobku Schmitta, a mianowicie das Politische. Zwrot ten jest trudny do przetłumaczenia na język polski, zazwyczaj tłumaczy się je jako „polityczność[3]”. W opozycji do liberalizmu, ale też uwypuklając to, co zaczęło się po II wojnie światowej ze światem zachodnim i trwa nadal, Schmitt pokazuje, jak powoli dochodzi do oderwania znaczenia państwa dla obywatela i obywatela dla państwa. Zamiast celem i ideą, państwo stało się instrumentem, na którym można wygrywać przeróżną melodię (najczęściej oczywiście ekonomiczną). Jest jedynie środkiem do celu. Carl Schmitt przestrzega przed takiego rodzaju rozwinięciem sytuacji nie tylko dlatego, że jest liberalizmowi przeciwny, ale także dlatego, iż wie, że polityka nie znosi lub nawet nie zna próżni. Co za tym idzie, przestaje się mówić o narodach, a zaczyna o społeczeństwach. To jeszcze nie jest ogólnoświatowy problem, ktoś mógłby powiedzieć, przecież istnieją ludzie, nie związani w żaden sposób ze swoimi państwami. Jednakże, nawet oni powinni się mieć na baczności, kiedy słyszą imperialne trąby i zunifikowane godła, pod którymi powiewają sztandary – oczywiście – takie same dla wszystkich. Szalony i drapieżny władca świata nie zatrzymuje się na bowiem na stanowieniu o ideach i wartościach, ale zawłaszcza sobie ludzkość, z jej prawami – tak, prawami człowieka, które odtąd zdają się być już „prawami ludzkości”, a więc w swojej istocie bezprawiem. Pojęcia nieostre, które nie tylko zakrzywiają cały obraz systemu prawnego, ale rozmywają samą jego istotę, ale też między wierszami narzucają pewną retorykę, debacie o państwie nadają charakter, ale nie jest on polityczny, ale ideologiczny. Polega to na tym, że ci, którzy głoszą aksjologiczną neutralność prawa, są w istocie nie tylko swoistymi komisarzami na smyczy pewnych idei, ale także, zagarniając całe połacie definicji, rozszerzają swoje wpływy w sposób pozornie niewinny, często nawet niezauważalny.
Carl Schmitt podkreślał, że, tak jak współcześnie imię Boga jest nadużywane, podobnie jest z terminem „ludzkość”. Ten zaś, kto mówi o ludzkości – kłamie[4]. Nie da się prawodawstwem objąć całego świata, nie tylko ze względu na odrębności kulturowe i narodowe, ale właśnie z uwagi na nomos, który kształtuje się w sposób naturalny i organiczny. Są państwa o słabszej tożsamości, które nie przetrwają tej próby. Co jednak w sytuacji, kiedy narodowość jest systematycznie wykorzeniana, niszczona, a ten który te ciosy zadaje twierdzi, że broni w ten sposób ludzkości, na przykład przez równie często i błędnie eksploatowanym ostatnimi czasy faszyzmem? Carl Schmitt nie dożył do XXI wieku, aby tę sprawę skomentować. Można jedynie sobie wyobrazić, czy czułby satysfakcję widząc, jak prorocze były jego słowa o niedecyzyjności liberałów, ich gadulstwie niepopartym żadnym działaniem i absolutnym oderwaniu od wspólnotowości narodowej, co doprowadza do rozkładu. A skoro państwo można było zastąpić wydmuszką przystosowaną (aczkolwiek tylko potencjalnie!) do celów ekonomicznych i ideologicznych, to co można zrobić z człowiekiem? Skoro największe idee, za które nasi przodkowie oddawali życie, pragnie się pogrzebać, co może czekać jednostkę? Schmitt pokazuje, że warto się nad tym zastanawiać.
Polska w roku 2024
Obecnie znajdujemy się w sytuacji politycznej, którą bez przesadnych przeszkód intelektualnych możemy określić jako sytuacja „schmittiańska”, które to określenie, stworzone na potrzeby niniejszego komentarza pozwoli nam przyjrzeć się mechanizmom, które realizują się w skutku, przed jakim niejednokrotnie Schmitt przestrzegał. Jedną z takich cech, która jest nie tylko zarzutem w stosunku do obecnego polskiego rządu, ale w ogóle rządów o profilu „zachodnim” jest problem neutralności. Dla Carla Schmitta jednym z kluczowych powodów, dlaczego światopoglądowi liberałowie nie nadają się do rządzenia tak poważną i jednoznaczną strukturalnie organizacją, jaką jest państwo, jest fakt, że głoszą oni (nawet wtedy, kiedy nic nie mówią) tzw. „światopoglądową neutralność”. W rzeczywistości jest to ostatecznie jedynie swoisty fikołek intelektualny, bo zasadniczo nie jest możliwe, aby być neutralnym. Jednakże wielu polityków, w tym polskich, do takiej maskarady właśnie przystępuje. Część współczesnych polskich polityków, którzy określają się jako liberałowie, w rzeczywistości pochodzi z zupełnie innych środowisk, tak jak to jest na przykład w kontekście premiera Donalda Tuska, który swoje polityczne korzenie ma w chrześcijańskiej demokracji, a więc chadecji. Dlaczego jest to takie istotne? Otóż, problem jest z neutralnością, bardziej lub mniej udawaną, ale zawsze skutkującą odcięciem się od swoich wartości na rzecz bycia, istotnie, neutralnym, a w praktyce politycznie lubianym. To jest problematyczne szczególnie wtedy, kiedy trzeba podjąć jakąś decyzję, do czego liberałowie, zdaniem Schmitta, właśnie z powodu tego odcięcia się od idei i wartości, są niezdolni. Może to obserwować w wielu aspektach działalności obecnego rządu. Sama koalicja rządząca, która składa się z ludzi o bardzo różnych założeniach, stąd nie mogąc się dogadać, np. w kwestii aborcji, popada w konflikt. W rezultacie żadne decyzja nie zostaje podjęta, co dla państwa jest najgorszym z rozwiązań. Siła, nie tylko państwa, ale także człowieka, polega na podejmowaniu decyzji i braniu za nie odpowiedzialności. Taka też powinna być działalność władzy wykonawczej.
Kolejnym przykładem tego, jak w praktyce realizują się najgorsze obawy Carla Schmitta w Polsce jest uwidocznienie tego, jak, paradoksalnie, liberalizm nie sprzyja demokracji. Pokładanie całej nadziei w jednostce, faworyzowanie grup, które należą do mniejszości, populizm, który narasta wokół obietnic tego rodzaju, a nade wszystko może jeszcze brak silnego przywództwa, które opierałoby się na konkretnych, umocnionych w narodzie czy też społeczeństwie przekonań prowadzi do sytuacji, w której nie tylko jego polityka jest osłabiona, ale także samo jego istnienie. To, co obecnie widzimy w polskim Sejmie, a więc niekończące się dyskusje, nieprowadzące do niczego, pozostające bez żadnej konkluzji, mające na celu chyba jedynie zaspokajanie oratorskich ambicji niektórych posłów i posłanek, nie są dobre ani dla porządku publicznego, ani dla racji stanu państwa, ani w końcu, i przede wszystkim, dla obywateli. Nomos ginie więc nie tylko w świecie, ale także w polskim narodzie.
Twórczość Schmitta jest często określana jako kontrowersyjna. Tak, jeśli przyjmiemy, że myślenie jest kontrowersyjne. Jego krytycy twierdzą, że jego nacisk na nomos jako fundamentalną koncepcję porządku politycznego może prowadzić do usprawiedliwienia autorytarnych, a nawet totalitarnych form rządów. Nie można natomiast zaprzeczyć, że jego spostrzeżenia na temat natury porządku politycznego i władzy pozostają aktualne. Ogólnie rzecz biorąc, „Nomos ziemi” to wymagająca i prowokująca do myślenia lektura, która oferuje cenny wgląd w naturę porządku politycznego i władzy we współczesnym świecie. Historia pokazuje, że z porządkiem międzynarodowym jest tak, jak w Apokalipsie: "obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z ust moich[5]!”. Wartości są konieczne, nie opcjonalne.
Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
28.03.2024
· W Unii Europejskiej trwają prace nad Paktem o migracji i azylu – dokumentem regulującym unijną politykę migracyjną.
· Do jego założeń należy wprowadzenie nowego systemu „rozdzielania” osób ubiegających się o azyl czy zwiększenie środków na rzecz integracji migrantów.
· Sondaże pokazują, że większość Europejczyków krytycznie ocenia politykę Unii Europejskiej w tym obszarze.
· Większość ankietowanych domaga się silniejszych kontroli granicznych i uważa, że masowa migracja jest niekorzystna dla europejskiej gospodarki i kultury.
Po II wojnie światowej Europa, jako kontynent kojarzony ze stabilizacją i dobrobytem, od lat uchodzi za jeden z najatrakcyjniejszych punktów docelowych dla ludzi z całego świata. Większość przybyszów zawsze stanowili imigranci ekonomiczni, czyli osoby szukające w Europie pracy, godnej płacy i dobrych warunków rozwoju dla siebie i rodziny. Mniejszą grupę stanowili uchodźcy, czyli osoby zmuszone do emigracji ze swoich ojczyzn, w których ich życiu i zdrowiu zagraża niebezpieczeństwo, uciekające przed wojnami czy prześladowaniami politycznymi, etnicznymi i religijnymi. Część przybyszów wniosła pozytywny wkład w rozwój goszczących ich państw, uczciwie pracując, służąc swoją wiedzą, umiejętnościami i doświadczeniem oraz integrując się ze społeczeństwem.
W efekcie wiele państw konsekwentnie luzowało politykę imigracyjną, wychodząc z założenia, że przybysze spowolnią, a może nawet powstrzymają proces wymierania europejskich społeczeństw. Takie podejście kontynuowano w 2015 roku, kiedy to do Europy przybyło ponad 1,3 miliona imigrantów, głównie z państw afrykańskich i azjatyckich. Najwięcej trafiło do Włoch i Grecji, a stamtąd wielu emigrowało do Niemiec i Szwecji, czyli krajów powszechnie kojarzonych z socjalnym dobrobytem. Wtedy padły pamiętne słowa kanclerz Angeli Merkel „Damy radę” (Wir schaffen das), zapowiadające, że Niemcy będą w stanie wchłonąć dowolną liczbę imigrantów, i to z korzyścią dla wszystkich. Imigrantów było jednak zbyt wielu, urzędników zbyt mało, a gospodarka i społeczeństwo nie były gotowe na przyjęcie tak wielkiej liczby osób, w większości nieznających języka i nieprzystosowanych do lokalnego rynku pracy. Wtedy okazało się, że wielu z przybyszów nie docenia udzielonej gościny, wykazuje postawę roszczeniową, odmawia nauczenia się lokalnego języka oraz uszanowania praw i obyczajów gospodarzy. Dopiero wówczas liczni europejscy urzędnicy dostrzegli zagrożenia związane z polityką „otwartych drzwi”.
W obliczu kolejnego kryzysu imigracyjnego, nikt poważnie w Europie nie mówi o bezwzględnym otwarciu granic dla wszystkich przybyszów. Tylko w 2022 r. blisko milion cudzoziemców złożyło wnioski o azyl w państwach europejskich (nie licząc Ukraińców), a ponad 300 000 usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę. Liczba nielegalnych imigrantów, którym to się udało, jest nieznana.
Sondaże są jednoznaczne
Dane wskazują, że połowa Europejczyków nie pochwala polityki migracyjnej UE i domaga się silniejszych kontroli granicznych[1]. Według sondażu Eurobarometru opublikowanego 26 marca 2024 r., połowa Europejczyków nie akceptuje dotąd stosowanej polityki migracyjnej Unii Europejskiej. Jednocześnie 48% respondentów twierdzi, że liczba migrantów przybywających do UE jest zbyt wysoka, a 64% domaga się silniejszych kontroli granicznych.
Sondaż został przeprowadzony w listopadzie i grudniu 2023 roku, objął 27 tys. respondentów z 27 państw członkowskich UE. Jego wyniki przedstawiają się następująco:
Sondaż pokazuje, że polityka migracyjna jest jednym z najważniejszych problemów dla Europejczyków. Istnieje duże niezadowolenie z obecnych działań UE w tym obszarze. Większość Europejczyków domaga się silniejszych kontroli granicznych. Postrzeganie migracji jest raczej negatywne: część respondentów uważa ją za korzystną dla UE, a większość za szkodliwą.
Unijna propozycja rozwiązania problemu
Unia Europejska intensywnie pracuje nad przepisami, które mają na celu opanowanie sytuacji. Komisja Europejska przedstawiła Pakt o migracji i azylu, który ma poprawić koordynację polityk imigracyjnych między państwami członkowskimi i zwiększyć efektywność weryfikacji osób ubiegających się o prawo pobytu.
Pakt o migracji i azylu to zestaw aktów prawnych i polityk, które mają na celu reformę unijnego systemu azylowo-migracyjnego. Został on zaproponowany przez Komisję Europejską w 2016 roku, a jego finalna wersja została uzgodniona przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej 20 grudnia 2023 roku. Do głównych celów Paktu należą[2]: usprawnienie i ujednolicenie procedur azylowych w całej UE, wzmocnienie „solidarności” między państwami członkowskimi w zakresie zarządzania migracją, zwiększenie skuteczności powrotów osób nieuprawnionych do pobytu na terytorium UE oraz zwalczanie przemytu ludzi i handlu ludźmi.
Główne założenia Paktu
Z analizy sporządzonej przez Instytut Ordo Iuris, płynie kilka istotnych wniosków.
Jednocześnie, zaproponowano kilka rekomendacji.
Procedura implementacji
Przyjęcie pakietu rozwiązań ma nastąpić wiosną 2024 r. Następnie, państwa członkowskie UE będą miały czas do 2025 roku na wdrożenie przepisów do swoich systemów prawnych. Polska zapowiedziała sprzeciw wobec niektórych aktów legislacyjnych Paktu. Krytycy twierdzą, że pakiet nie rozwiązuje fundamentalnych problemów migracji do Europy. Potrzeba bardziej kompleksowej strategii obejmującej współpracę z krajami pochodzenia i tranzytu[3]. Ponadto krytycy mechanizmu przymusowej relokacji twierdzą, że doprowadzi on także do złego postrzegania legalnych migracji w Europie. Część opinii publicznej wskazuje, że jest on nieskuteczny, niemoralny i może prowadzić do napięć na poziomie międzynarodowym w już i tak trudnej sytuacji politycznej.
Polska perspektywa
Sondaż[4] przeprowadzony przez Biuro Badań Społecznych Question Mark na zlecenie Centrum Badań Polityki Europejskiej wykazał, że tylko 5,8% respondentów popiera rozwiązania zawarte w Pakcie, a aż 82,5% ankietowanych jest przeciwko takiemu rozwiązaniu. Ponadto 86,4% ankietowanych jest przeciwko karaniu państw, które odmawiają przyjęcia nielegalnych migrantów. Szef CBPE prof. Jarosław Szymanek tłumaczy ten wynik wpływem obrazów z Europy Zachodniej, gdzie migranci często stwarzają problemy. Wśród nich wymienia się m.in. wzrost przestępczości, terroryzm i problemy z integracją.
Warto jednak zwrócić uwagę, że Polska od lat przyjmuje uchodźców z różnych krajów, m.in. z Syrii, Ukrainy i Białorusi. Rząd polski zapewnia im pomoc humanitarną i ułatwia integrację ze społeczeństwem. Pakt migracyjny, nad którym pracuje obecnie Unia Europejska, w teorii ma usprawnić zarządzanie migracją i zapewnić bardziej sprawiedliwy podział obowiązków między państwami członkowskimi. Kwestia migracji jest niezwykle złożona i nie ma łatwych rozwiązań, co zdają się zauważać zachodnio-europejscy politycy. Ostatnie sondaże pokazują jednak, że większość ludzi, nie tylko w Polsce, sprzeciwia się takiemu beztroskiemu rozwiązywaniu tego problemu.
Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
28.03.2024
W toku kampanii wyborczej ostrzegaliśmy, że antykatolickie wystąpienia polityków oznaczać będą szybki atak na nauczanie religii w szkole i na prawo do klauzuli sumienia, a także ideologizację edukacji, wypowiedzenie konkordatu i finansowy szantaż wobec Kościoła. Ostatnie miesiące dowiodły, że nasze przewidywania były trafne. Co więcej, wrogie wobec religii wypowiedzi polityków ośmieliły aktywistów nienawidzących chrześcijan do ataków na nasze konstytucyjne prawa i wolności.
Premier Donald Tusk Donald Tusk zapowiadał „natychmiast po wygranych przez PO wyborach, przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami”. W radykalizmie ścigał się z nim Szymon Hołownia, obiecujący osłabienie ochrony prawnej uczuć religijnych oraz likwidację funkcji oficjalnych kapelanów.
Jak wygląda „opiłowywanie katolików”?
Na początku marca po pomoc do naszych prawników zwrócili się rodzice dzieci z jednej ze szkół podstawowych na Mazowszu, gdzie dyrekcja odmówiła udostępnienia sali szkolnej na potrzeby rekolekcji wielkopostnych, które do tej pory odbywały się co roku w szkole. Przed podjęciem tej decyzji nie tylko nie pytano rodziców o opinię, ale nawet nie przekazano im informacji, że taka decyzja została podjęta.
Z informacji uzyskanych od rodziców wynika, że zmiana dotycząca rekolekcji była wynikiem zastraszenia szkoły przez fundację „Wolność od religii”. Antychrześcijańscy aktywiści wysyłają do placówek oświatowych pogróżki wyciągnięcia konsekwencji prawnych za… organizowanie w szkołach wydarzeń, apeli lub uroczystości o chrześcijańskim charakterze. Ta sama fundacja zwalcza nawet szkolne „bale wszystkich świętych” i podburza w mediach społecznościowych uczniów do zgłaszania i protestowania przeciwko wszelkim tego typu wydarzeniom.
O ile przez lata podobni radykałowie pozostawali marginesem, teraz mogą cieszyć się pełnym poparciem urzędników ministerstwa oraz kuratorów. Nasze wsparcie dla rodziców i szkół staje się więc pilną koniecznością.
Dlatego opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej i w naszym portalu „Vademecum katolika” szereg opracowań dotyczących praw dzieci i ich rodziców w szkole – między innymi poradniki prawne dla rodziców i dla nauczycieli, a nawet specjalne, odrębne poradniki na temat modlitwy i organizacji jasełek w szkole. Wyposażenie chrześcijan w wiedzę na temat ich praw jest bardzo istotne, gdy wrogowie wiary mogą liczyć na poklask i wsparcie nowego rządu.
Klauzula sumienia pod ostrzałem
Jednocześnie reagujemy na zapowiedzi i działania rządu uderzające w prawa ludzi wierzących. Sam premier Donald Tusk straszył ostatnio prokuraturą lekarzy odmawiających zabijania dzieci nienarodzonych. W specjalnej opinii prawnej wskazaliśmy na przepisy prawa polskiego i międzynarodowego oraz wyroki sądów, które zapewniają każdemu Polakowi prawo do sprzeciwu sumienia.
Klauzuli sumienia bronimy też przed sądami. Złożyliśmy kasację do Sądu Najwyższego w sprawie farmaceutki, która odmówiła pacjentce sprzedaży pigułki „Dzień po”. Zostaliśmy także poproszeni o trwałą współpracę, wsparcie i pomoc prawną dla członków ogólnopolskiego stowarzyszenia ginekologów, którzy obawiają się prześladowań za wierność wyznawanym wartościom i powoływanie się na gwarantowaną konstytucyjnie wolność sumienia.
Chrześcijanie mają prawo do nauki religii w szkole
Wielkimi krokami zbliża się także ostateczna rozprawa z religią w szkołach, którą poprzedzono atakiem na rangę tego przedmiotu. Na początek, nowy rząd chce ograniczyć liczbę lekcji religii z 2 do 1 godziny w tygodniu, która ma być obligatoryjnie pierwszą lub ostatnią lekcją w ciągu dnia, usunąć ocenę z religii ze świadectwa szkolnego i wpływu na średnią ocen oraz usunąć katechetów z rad pedagogicznych. Sprzeciwiając się temu, sporządziliśmy już 3 analizy prawne. Wbrew kłamstwom radykałów, publiczne finansowanie lekcji religii w szkołach jest standardem w większości krajów UE. Niezbędne jest też wyjaśnianie, że pieniądze przeznaczone na ten cel są po prostu normalną pensją nauczycieli przedmiotu szkolnego, a obecność oceny z religii na szkolnym świadectwie wynika z samego faktu jej uznania jako przedmiotu szkolnego, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny.
Szkół dotyczą także, ogłoszone przez Ministerstwo Edukacji, potężne zmiany w programie nauczania, które nasi eksperci określili mianem „dechrystianizacji szkoły”. Budując koalicję organizacji nauczycielskich i ekspertów przedmiotowych, szykujemy się do walki z nadciągającą próbą zmiany rozporządzenia regulującego program kształcenia naszych dzieci.
Fundusz Kościelny pretekstem do ataków na Kościół
Odpowiedzieliśmy także na szeroko rozpowszechniane kłamstwa i manipulacje na temat źródeł finansowania Kościoła. Podczas konferencji zorganizowanej w Sekretariacie Episkopatu Polski, Łukasz Bernaciński z zarządu Ordo Iuris przypomniał, że Fundusz Kościelny powstał po to, by przekazywać poszkodowanym kościołom zyski z zagrabionych przez władze komunistyczne nieruchomości kościelnych. Przy okazji pokazaliśmy najlepsze sposoby na rozwiązanie stale nawracającego problemu. Przykładem państwa, które mogłoby być cenną inspiracją są między innymi Czechy, które zdecydowały się na częściową restytucję majątku odebranego w okresie komunistycznym Kościołowi w połączeniu z rozłożoną na roczne raty rekompensatą. Alternatywnym rozwiązaniem jest zastąpienie Funduszu dobrowolnym odpisem podatkowym działającym na podobnych zasadach co odpis na organizacje pożytku publicznego. Konferencja cieszyła się dużym zainteresowaniem mediów. Relacjonowały ją między innymi branżowe serwisy kościelne czy finansowe, a także najważniejsze portale ogólnopolskie jak Interia czy Onet.
Jeśli chrześcijanie pozostaną bierni, gdy lewicowy rząd odpala piły mechaniczne by zrealizować politykę „opiłowywania” katolików z rzekomych przywilejów, to wkrótce wszyscy obudzimy się w państwie wojującego ateizmu, gdzie nie będzie można mówić o swojej wierze ani nosić publicznie symboli religijnych takich jak różaniec, krzyżyk czy medalik.
Nie łudźmy się – radykałowie nie poprzestaną na likwidacji klauzuli sumienia i usunięciu religii ze szkół. Oni chcą wejść ze swą ateistyczną ideologią do naszych domów, rodzin, a nawet kościołów.
Zobowiązanie ze strony prawników i ekspertów Ordo Iuris jest jednoznaczne – nie porzucimy żadnego Polaka prześladowanego i gnębionego ze względu na wiarę. Polska tradycja i polska konstytucja stoją po stronie państwa, które "współdziała” z Kościołem „dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25 Konstytucji). Polska tradycja ustrojowa odrzuca wojujące modele „państwa świeckiego”. Będziemy tej pięknej tradycji bronić.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ujawniła, że rządowy program „Aktywny Rodzic” ma być przedmiotem prac rządu jeszcze w 2024 r. Nowe świadczenie przysługujące rodzicom dzieci do lat 3 ma składać się z aż trzech różnych wersji. „Babciowe”, czyli świadczenie dla niani lub członka rodziny w pełnej wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie, ma być tylko jedną z nich. Drugą ma być zwiększenie wprowadzonego w 2021 r. dofinansowania do żłobka z 400 zł do 1,5 tys. zł. Trzecią – przyznanie Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego (1 tys. zł miesięcznie przez rok albo 500 zł przez 2 lata) matkom wybierających osobistą opiekę, ale tylko nad pierwszym dzieckiem. Miesiąc temu Instytut Ordo Iuris wskazywał, że ograniczenie pomocy tylko do pracujących zarobkowo byłoby szantażem wobec matek preferujących opiekę osobistą. Nowe zapowiedzi tylko częściowo usuwają to zastrzeżenie, ponieważ wciąż wyłączone z pomocy są matki drugich i kolejnych dzieci, decydujące się na osobistą opiekę. Zdecydowanie bardziej polskiej demografii przysłużyłoby się po prostu podwyższenie Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego i skokowe zwiększanie wsparcia, wraz z liczbą kolejnych posiadanych dzieci.
Zapowiedź ministerstwa: trzy alternatywne komponenty programu „Aktywny Rodzic”
Komponent programu „Aktywny Rodzic” |
Wysokość świadczenia |
Dotychczasowe przepisy |
Opis |
„Babciowe” |
1.500,00 zł miesięcznie |
Ustawa z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 – art. 50-53 |
Świadczenie dla niani lub członka najbliższej rodziny (np. babci lub dziadka), który zawarłby z rodzicem umowę uaktywniającą. Od wynagrodzenia brutto należy odprowadzać składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i wypadkowe oraz na ubezpieczenie zdrowotne. Warunkiem otrzymania – zatrudnienie matki na umowie o pracę lub umowie zlecenia albo prowadzenie działalności gospodarczej lub rolniczej. |
Dofinansowanie do opłaty za żłobek |
Do 1.500,00 zł miesięcznie, nie więcej jednak niż wysokość opłaty rzeczywiście ponoszonej przez rodziców za pobyt |
Ustawa z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 – art. 64c (dodany poprzez art. 48 pkt 12 ustawy z dnia 17 listopada 2021 r. o rodzinnym kapitale opiekuńczym) |
Podwyższenie kwoty dofinansowania do opłaty za żłobek, klub dziecięcy lub dziennego opiekuna, która obecnie wynosi 400 zł miesięcznie na dziecko. Warunkiem otrzymania – zatrudnienie matki na umowie o pracę lub umowie zlecenia albo prowadzenie działalności gospodarczej lub rolniczej. |
Rodzinny Kapitał Opiekuńczy na pierwsze dziecko |
500,00 zł miesięcznie przez 2 lata albo 1000,00 zł miesięcznie przez 1 rok |
Ustawa z dnia 17 listopada 2021 r. o rodzinnym kapitale opiekuńczym – art. 5 ust. 1 |
Świadczenie przysługiwałoby matce albo ojcu na pierwsze dziecko w rodzinie (obecnie tylko na drugie i kolejne), jeżeli dziecko to wspólnie zamieszkuje i pozostaje na utrzymaniu matki lub ojca. RKO nie będzie wolno łączyć z „babciowym” ani z dofinansowaniem do żłobka, klubu dziecięcego lub dziennego opiekuna |
W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” z 19 marca Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk ujawniła, że wkrótce do dalszych prac rządowych ma trafić projekt ustawy wprowadzającej nowy rządowy program „Aktywny Rodzic”. Pierwotnie spopularyzowany pod nazwą „babciowe”, ostatecznie ma jednak mieć aż trzy wersje, zróżnicowane pod względem dofinansowania. Najbardziej korzystną z nich miałoby wciąż pozostawać „babciowe” właściwe, czyli świadczenie w pełnej wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie dla niani lub członka najbliższej rodziny (np. babci lub dziadka), który zawarłby z rodzicem umowę uaktywniającą na wzór umowy już uregulowanej w art. 50-53 ustawy z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3. Co istotne, w przypadku takiej umowy, od wynagrodzenia brutto należy odprowadzać składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i wypadkowe oraz na ubezpieczenie zdrowotne. Czyniłoby to z „babciowego” instrument polityki raczej emerytalnej niż demograficznej, umożliwiając babciom lub dziadkom choćby minimalne podwyższenie podstawy emerytury, a powyżej 60. i 65. roku życia – nawet kilkuletnie przedłużenie efektywnego wieku przejścia na emeryturę.
Drugim komponentem programu „Aktywny Rodzic” ma być proste podwyższenie kwoty dofinansowania do opłaty za żłobek, klub dziecięcy lub dziennego opiekuna, które jest już uregulowane w art. 64c ustawy o opiece, dodanym poprzez art. 48 pkt 12 ustawy z dnia 17 listopada 2021 r. o rodzinnym kapitale opiekuńczym. Obecnie kwota ta, zgodnie z art. 64c ust. 5 ustawy o opiece, wynosi 400 zł miesięcznie na dziecko, nie więcej jednak niż wysokość opłaty rzeczywiście ponoszonej przez rodziców za pobyt. W nowym programie miałaby ona zostać podwyższona do 1,5 tys. zł miesięcznie. Warunkiem otrzymania świadczenia zarówno pierwszego, jak i drugiego rodzaju, miałoby być zatrudnienie matki na umowie o pracę lub umowie zlecenia albo prowadzenie działalności gospodarczej lub rolniczej, przy czym przerwa w aktywności zawodowej nie mogłaby przekraczać jednego miesiąca.
Trzecim elementem programu jest rozszerzenie istniejącego już od 2 lat Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego (RKO) także na rodziców pierwszego dziecka. Do tej pory, zgodnie z art. 4 ust. 1 wspomnianej ustawy z 2021 r., RKO przysługiwał matce albo ojcu na drugie i każde kolejne dziecko w rodzinie, jeżeli dziecko to wspólnie zamieszkuje i pozostaje na utrzymaniu matki lub ojca. W myśl art. 5 ust. 1 tej ustawy, RKO przysługuje w wysokości 500 zł (przez 2 lata) albo 1 tys. zł miesięcznie (przez 1 rok) na dziecko w rodzinie. Z kolei, zgodnie z art. 64c ust. 2 ustawy o opiece, na dziecko, względem którego został przyznany RKO, nie przysługuje dofinansowanie do żłobka, klubu dziecięcego lub dziennego opiekuna. Prawdopodobnie podobna „niepołączalność” obowiązywałaby także w przypadku trzech komponentów programu „Aktywny Rodzic”. Należy zatem rozumieć, że RKO na pierwsze dziecko należałby się tylko wtedy, gdy matka dziecka nie zdecyduje się na powrót do pracy zarobkowej w ciągu pierwszych 3 lat życia dziecka.
Rodzic osobiście opiekujący się pierwszym dzieckiem to także „aktywny rodzic”
Nowy program, wówczas jeszcze tylko pod nazwą „babciowe”, po raz pierwszy został ogłoszony 23 marca 2023 r. przez Donalda Tuska w trakcie częstochowskiego spotkania Platformy Obywatelskiej. W uzasadnieniu tego postulatu partia stwierdzała, że „pobudzi to gospodarkę, kobiety będą mogły w dowolnym czasie wrócić na rynek pracy”, podkreślając jednocześnie, że ich zdaniem „ponad 90% kobiet chce wrócić do pracy. 50% kobiet nie wraca do pracy po urlopie macierzyńskim do czasu ukończenia przez dziecko 3 lat. Tym kobietom chcemy pomóc”. Także w punkcie 6 umowy koalicyjnej z 10 listopada 2023 r., zawartej przez Koalicję Obywatelską, Polskę 2050, Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Lewicę stwierdzano, że „w trosce o budowanie kapitału społecznego i wyrównywanie pozycji kobiet na rynku pracy, koniecznym jest zapewnienie dodatkowego wsparcia kobiet w powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim”. Także w exposé Donalda Tuska z 13 grudnia 2023 r. znalazła się wzmianka o tym programie, przedstawionym tym razem pod nazwą „Aktywna Mama”: „wypłacimy każdej mamie, każdej rodzinie, wszystkim rodzicom, którzy potrzebują tej pomocy na opiekę nad swoim maleństwem 1500 złotych miesięcznie”.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową z 10 lutego 2024 r. Aleksandra Gajewska, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, zadeklarowała ponadto zamiar powołania Rady Polityki Rodzinnej i Demograficznej w celu „wypracowania rozwiązań, które w perspektywie lat pozwolą nam wyjść z zapaści demograficznej”. Jednym z istotnych elementów nowej polityki miałby być właśnie program „Aktywny Rodzic”. Wiceminister podkreślała wówczas, o czym w najnowszym wywiadzie nie wspomina już minister Dziemianowicz-Bąk, że program miałby posiadać kryterium dochodowe – miesięczna pensja rodzica „nie będzie mogła przekroczyć określonego progu, a jego miesięczne wynagrodzenie będzie musiało być na poziomie minimum najniższej krajowej płacy”.
Instytut Ordo Iuris w komentarzu z 19 lutego 2024 r. wskazywał na podstawową wadę programu w zapowiadanej wówczas postaci – ograniczanie nowego świadczenia do „babciowego” przyznawanego wyłącznie na dzieci matek pracujących zarobkowo byłoby szantażem wobec matek preferujących osobistą opiekę nad dzieckiem. Umieszczanie tych matek poza zakresem programu o nazwie „Aktywny Rodzic” miałoby charakter stygmatyzujący, fałszywie sugerując im, że, wybierając opiekę osobistą, stawałyby się tym samym „nieaktywne” czy też „pasywne”. Zastrzeżenie to częściowo zostało usunięte w najnowszych zapowiedziach programu. Wciąż jednak wyłączone z pomocy w ramach programu są matki drugich i kolejnych dzieci, decydujące się na osobistą opiekę.
Bezosobowy „rynek pracy” ważniejszy od osobistej opieki nad dzieckiem?
Program „Aktywny Rodzic”, według słów wiceminister Gajewskiej z lutego, ma stanowić odpowiedź na analizę strategiczną Głównego Urzędu Statystycznego pt. „Sytuacja społeczno-gospodarcza kraju w 2023 r.”, opublikowaną 31 stycznia 2024 r. GUS przekazał w niej, że „ze wstępnych szacunków wynika, że w 2023 r. zarejestrowano ok. 272 tys. urodzeń żywych, tj. o ok. 33 tys. mniej niż w poprzednim roku; była to najniższa liczba urodzeń zanotowana w całym okresie powojennym”. W badaniach dostrzega się jednak, że jednym z kluczowych czynników wpływających na poprawę wskaźników demograficznych jest możliwość wyboru przez rodziców zróżnicowanych form opieki nad dzieckiem do lat 3. W raporcie Instytutu Pokolenia pt. „Rodzice wobec wyzwań opieki nad małymi dziećmi” z listopada 2023 r. przedstawiono wyniki badań, w których respondenci zostali zapytani o preferowaną długość okresu osobistej opieki matki nad dzieckiem, w czasie którego nie musiałaby ona wracać do pracy zarobkowej. Okazało się, że „zarówno kobiety (34%), jak i mężczyźni (30%) najczęściej wskazywali, że optymalny okres to dłużej niż rok, ale nie więcej niż dwa lata od urodzenia dziecka. Drugim najczęściej wskazywanym okresem sprawowania opieki był okres powyżej dwóch lat, ale nie dłuższy od trzech lat (31% kobiet i 28% mężczyzn)”. W przypadku kobiet trzecim najpopularniejszym okresem był okres powyżej 3 lat (11,7%), a dopiero czwartym – powyżej pół roku do jednego roku (10,6%). W przypadku mężczyzn trzecim preferowanym okresem był okres powyżej pół roku do jednego roku (13,0%), a czwartym – powyżej 3 lat (8,9%).
Preferowany czas osobistej opieki matki nad dzieckiem |
Kobiety |
Mężczyźni |
Do pół roku |
2,1% |
3,3% |
Powyżej pół roku do jednego roku |
10,6% |
13,0% |
Powyżej jednego roku do dwóch lat |
34,1% |
29,9% |
Powyżej dwóch lat do trzech lat |
30,8% |
27,9% |
Powyżej trzech lat |
11,7% |
8,9% |
W ogóle nie chciałbym, żeby pracowała zawodowo |
2,3% |
5,1% |
Trudno powiedzieć |
8,4% |
11,9% |
Zdecydowana większość – 76,6% kobiet i 66,7% mężczyzn – uważa zatem, że matki powinny mieć możliwość sprawowania osobistej opieki nad dzieckiem w czasie dłuższym niż okres obecnego urlopu macierzyńskiego (20 tygodni) i rodzicielskiego matki (32 tygodnie), który trwa łącznie zaledwie do 1 roku (52 tygodnie) po urodzeniu dziecka. Tylko mniejszość badanych (12,7% kobiet i 16,3% mężczyzn) wskazuje, że odpowiada im obecny okres jednoroczny. Z badań wynika także, że w przypadku, gdy matka dziecka nie może sprawować nad dzieckiem opieki osobistej tak długo, jak by sama tego chciała, najbardziej preferowaną formą opieki nad dzieckiem do lat 3 jest opieka babci lub dziadka (uważa tak 42% kobiet i 43% mężczyzn).
Platforma Obywatelska, ogłaszając swój postulat w pierwotnej postaci, potraktowała więc deklaracje matek wybiórczo, skupiając się na opcji drugiego wyboru, ignorując pierwszy preferowany wybór rodziców, czyli opiekę osobistą. Niestety, tą samą drogą podążyło Prawo i Sprawiedliwość, które 19 marca 2024 r. złożyło w Sejmie swój własny projekt ustawy „o wsparciu państwa dla rodziców powracających na rynek pracy” (projekt nr SH-020-92/24). Podobnie jak wcześniej PO, projekt PiS również uzależnia przyznanie świadczenia od „powrotu na rynek pracy”. W odróżnieniu od zapowiedzi PO, projekt nie uwzględnia pomocy dla rodziców pierwszego dziecka wybierających opiekę osobistą; nie zawęża natomiast pomocy do osób na etacie, zleceniu lub prowadzących działalność gospodarczą – w art.1 ust. 4 ustawy jest mowa o „podjęciu zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej albo powrocie do prowadzenia działalności rolniczej”. W art. 2 pkt 17 znajduje się natomiast definicja pojęcia „zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej”, zgodnie z którą miałoby ono oznaczać „wykonywanie pracy na podstawie stosunku pracy, stosunku służbowego, umowy o pracę nakładczą oraz wykonywanie pracy lub świadczenie usług na podstawie umowy agencyjnej, umowy zlecenia, umowy o dzieło albo w okresie członkostwa w rolniczej spółdzielni produkcyjnej, spółdzielni kółek rolniczych lub spółdzielni usług rolniczych, a także prowadzenie pozarolniczej działalności gospodarczej”.
Rodzinny Kapitał Opiekuńczy – jedyny obiecujący element programu „Aktywny Rodzic”
Obecnie, gdy pierwotne „babciowe” okazało się być tylko jednym z trzech elementów szerszego programu „Aktywny Rodzic”, należy stwierdzić, że najważniejszym elementem tego programu jest Rodzinny Kapitał Opiekuńczy – rozwiązanie wprowadzone jeszcze w 2021 r. przez poprzedni rząd. W raporcie pt. „Czeski sukces demograficzny” opublikowanym w grudniu 2022 r., Instytut Pokolenia porównywał sytuację demograficzną Czech i Polski, podkreślając, że „w Czechach dominującym wzorem wobec pracy zawodowej kobiet po urodzeniu dziecka jest tzw. model sekwencyjny – czasowa dezaktywizacja, aż dziecko osiągnie wiek przedszkolny i następnie powrót do pełnego zatrudnienia. W Polsce większość młodych matek podejmuje decyzje na rzecz szybszego powrotu do pracy, co jest związane z brakiem rekompensaty finansowej z tytułu opieki nad dzieckiem po pierwszym roku życia oraz większą obawą o miejsce pracy”. W wywiadzie z grudnia 2022 r. prezes Instytutu Pokolenia wskazywał z kolei, że „nasi południowi sąsiedzi, kiedy mają możliwość powierzyć dziecko opiece instytucjonalnej lub sami zająć się swoimi dziećmi, najczęściej wybierają to drugie — w praktyce najczęściej dziećmi zajmuje się matka”. My, Polacy, „powinniśmy umożliwiać opiekę instytucjonalną nad dziećmi, natomiast system finansowy nie powinien preferować żadnej z opcji, podobnie jak to jest u Czechów. Powinniśmy się zastanowić nad wprowadzeniem modelu, w którym pieniądze przysługują dzieciom niezależnie od wyboru rodziców”.
Tymczasem program „Aktywny Rodzic”, nawet w obecnej postaci, wartościuje opiekę nad dziećmi znacząco niżej niż pracę zarobkową. W praktyce nie sprzyja to zatem „modelowi sekwencyjnemu”. Taki model realizuje wyłącznie trzeci element – Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, który w obecnych zapowiedziach jest wartościowany najniżej. Instytut Ordo Iuris w raporcie pt. „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?” z 2015 r., w raporcie pt. „Opieka nad dziećmi do 3. roku życia w Polsce i na świecie. Aspekty prawne, ekonomiczne i społeczne” z 2018 r., w dokumencie pt. „Bon wychowawczy – główne założenia” z 2019 r., w tekście pt. „W drodze do lepszego modelu opieki nad małymi dziećmi” z 2020 r. oraz w komentarzu z listopada 2023 r. wskazywał na koncepcję „Bonu Wychowawczego” jako właściwej drogi urzeczywistnienia subsydiarnego modelu opieki nad dziećmi do lat 3. Model ten nie wartościowałby rodzajów opieki, tylko przekazywał rodzinom świadczenie o takiej samej lub porównywalnej wartości, umożliwiając swobodny wybór pomiędzy opieką osobistą, instytucjonalną oraz modelami pośrednimi. Te same cele realizuje obecnie funkcjonujący Rodzinny Kapitał Opiekuńczy. Biorąc pod uwagę wciąż rosnące ceny zarówno opieki osobistej, jak i instytucjonalnej, zamiast opracowywania dyskryminującego programu „Aktywny Rodzic”, należałoby raczej pomyśleć o trwałym podniesieniu wysokości Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego dla wszystkich – np. uzależniając ją od wysokości minimalnego lub przeciętnego wynagrodzenia i podwyższając ją skokowo w zależności od liczby już posiadanych dzieci.
Adw. Nikodem Bernaciak – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
Zasady korzystania z materiałów zamieszczonych na stronie Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Zachęcamy Państwa do korzystania z opracowań i materiałów przygotowanych przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Jednocześnie informujemy, że stosownie z obowiązującym prawem, przedruk treści zamieszczonych na stronie internetowej Instytutu jest możliwy pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła (strona internetowa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris) (art. 34 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). W przypadku przedrukowywania publikacji Instytutu w zakresie wykraczającym poza sprawozdania o aktualnych wydarzeniach lub dokonywanych poza ramami czasowymi, w jakich materiał zachowuje aktualność z punktu widzenia szybkości obiegu informacji, wskazane jest uzyskanie uprzedniej zgody Instytutu pisząc na adres [email protected]
Zapisz się na naszą listę mailingową
Informujemy, że Państwa dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w celu informowania o realizacji działań statutowych, w tym do informowania o organizowanych akcjach społecznych. Podanie danych jest dobrowolne. Informujemy, że przysługuje Państwu prawo dostępu do treści swoich danych i możliwości ich poprawiania.
© 2022 ORDO IURIS - Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej