Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Unia Europejska

Unia Europejska

Unijna dyrektywa może doprowadzić do konieczności wdrażania ideologii w przedsiębiorstwach

· 1 grudnia unijna Rada ds. Konkurencyjności - COMPET, będzie próbowała wypracować ogólne podejście do dyrektywy w sprawie należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju.

· Zgodnie z dyrektywą, duże firmy będą miały obowiązek identyfikacji, zapobiegania i łagodzenia negatywnego wpływu na prawa człowieka i środowisko w ramach własnej działalności.

Czytaj Więcej
Ochrona życia

21.11.2022

Polska na celowniku lobby aborcyjnego w Parlamencie Europejskim. Debata z udziałem polskich europosłów

Podczas ostatniej debaty w Parlamencie Europejskim miało miejsce wystąpienie kilku przedstawicieli środowiska proaborcyjnego, w którym aktywny udział brała także garstka proaborcyjnych europosłów z Robertem Biedroniem Pietro Bartolo i Malin Björk na czele. Wiele mówiono o prawach i interesach kobiet, jednak wyłącznie w kontekście postulatu nieskrępowanego dostępu do procedur uśmiercania nienarodzonych dzieci. Chociaż w dyskusji brała udział także przedstawicielka organizacji określającej się mianem Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, nie powiły się w niej żadne propozycje poprawy standardu opieki medycznej nad matkami i dziećmi, czy też wsparcia rodzin. Głównym celem ataków ze strony lewicowych uczestników dyskusji była Polska, kłamliwie przedstawiana jako kraj, w którym kobiety „nie są już bezpieczne w szpitalu, nie mogą czuć się bezpiecznie kiedy idą do lekarza".

Debata pełna fałszywych twierdzeń

W trakcie wysłuchania w Parlamencie Europejskim padło wiele kłamstw pod adresem naszego kraju, wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. w sprawie aborcji eugenicznej oraz obowiązującego prawa chroniącego życie dzieci poczętych (i w tym zakresie w pełni zgodnego z przepisami Konstytucji RP i wiążących aktów prawa międzynarodowego). Wypowiedzi uczestników rozmowy pokazują wyraźnie, że taktyka środowiska promującego aborcję i dążącego do jej szerokiej legalizacji w Polsce jest taka sama, jak w innych krajach, w których udało się ją już wprowadzić, np. w Irlandii. Stąd prezentowane plany, aby z tragicznie zmarłą panią Izabelę z Pszczyny uczynić "patronką ruchu, broniącego zdrowia [kobiet], praw [kobiet], broniącego wolności [kobiet]”, na kształt Savity Halappanavar, której śmierć w irlandzkim szpitalu w 2012 r. bezwzględnie wykorzystano do promocji liberalizacji przepisów chroniących życie. To pokazuje inną brutalną prawdę o działalności lobby aborcyjnego – instrumentalne wykorzystanie rodzinnej tragedii dla realizacji własnych niegodziwych postulatów.

Przypomnimy, zarówno pani Izabela, jak i Savita Halappanavar zmarły w wyniku braku właściwej diagnozy i włączenia potrzebnego leczenia, co zostało stwierdzone w raportach z kontroli przeprowadzonych w szpitalach, w których przebywały. Nie przeszkadza to jednak proaborcyjnym organizacjom, jak i europosłom, aby rozpowszechniać nieprawdziwe informacje na temat związku śmierci pani Izabeli z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. O tym, że śmierć kobiety była wynikiem błędu medycznego wspomniała także zaproszona na debatę szwagierka pani Izabeli.  

Szkalowanie Polski

Czwartkowe spotkanie w Parlamencie Europejskim było pretekstem do bezpardonowych i bezpodstawnych ataków na Polskę, którym w żaden sposób nie sprzeciwili się uczestniczący w nim polscy europosłowie (Ewa Kopacz, Elżbieta Łukacijewska, Sylwia Spurek, Robert Biedroń) i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Z ust jednego z członków Parlamentu Europejskiego - Predraga Matica z Chrwacji - padły nawet obraźliwe dla wszystkich Polaków słowa, że „Polska to wstyd w tej chwili w Unii Europejskiej" oraz „państwo członkowskie które dosłownie zabija kobiety”.

Należy też zaznaczyć, że jedynym głosem rozsądku wśród bezzasadnych zarzutów i oszczerstw kierowanych w stronę naszego kraju była wypowiedź hiszpańskiej europoseł Margarity de la Pisa Carrión, która podniosła m.in. bardzo istotną kwestię, iż środowiska przedstawiające się jako pro-kobiece chcą jedynie wprowadzenia aborcji (w tym zabijania dzieci płci żeńskiej) i w rzeczywistości nie oferują matkom żadnej pomocy. Stwierdzenie to bardzo dobrze oddaje również polskie realia – żadna z organizacji walczących o legalizację zabijania ludzi na etapie prenatalnym nie angażuje się w działania mające na celu zapewnienie matkom w trudnych sytuacjach związanych z ciążą kompleksowego wsparcia, dzięki któremu nie bałyby się i dążyły do ucieczki od macierzyństwa.

R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.      

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

18.11.2022

Czy Polska jest jeszcze niepodległa?

Dzisiaj na suwerenność Polski nastają zwłaszcza zwolennicy „europejskiego superpaństwa”, które bez zgody poszczególnych narodów miałoby zastąpić państwa członkowskie w podejmowaniu większości decyzji gospodarczych, społecznych i politycznych. Cel ten jest wdrażany przez naciski finansowe związane z „kamieniami milowymi” KPO i sporem o praworządność oraz przez kampanię fikcyjnych konsultacji społecznych, zwanych „Konferencją o Przyszłości Europy”.

W ubiegły piątek obchodziliśmy 104. rocznicę odzyskania niepodległości. Miliony Polaków radośnie świętowały jedno z najważniejszych wydarzeń naszej ponad 1000-letniej historii. Doskonale wiemy, jak smakuje odzyskana wolność. Doskonale też rozumiemy, jakim cierpieniem jest utrata niepodległości i suwerenności. Szczególnie, gdy następuje wskutek własnych błędów.

Odpowiedzialnym zadaniem Instytutu Ordo Iuris jest naświetlać i tłumaczyć współczesne zagrożenia dla naszej suwerenności, przekonywać polityków i opinię publiczną, że o raz odzyskaną wolność trzeba się nieustannie troszczyć. Wszystko po to, aby historia dawnych wieków się nie powtórzyła.

Pieniądze z KPO wciąż nie trafiły do Polski

Dzisiaj na suwerenność Polski nastają zwłaszcza zwolennicy „europejskiego superpaństwa”, które bez zgody poszczególnych narodów miałoby zastąpić państwa członkowskie w podejmowaniu większości decyzji gospodarczych, społecznych i politycznych. Cel ten jest wdrażany przez naciski finansowe związane z „kamieniami milowymi” KPO i sporem o praworządność oraz przez kampanię fikcyjnych konsultacji społecznych, zwanych „Konferencją o Przyszłości Europy”.

Licząc na uzyskanie dostępu do pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy, Polska wyraziła zgodę na realizację „kamieni milowych”, zobowiązując się do wdrożenia nowych regulacji w wielu obszarach, od wprowadzenia podatków od kupna i posiadania samochodów spalinowych, po zmiany w regulaminie Sejmu i Karcie Nauczyciela. Niejasne i skomplikowane postanowienia KPO umożliwiają unijnym urzędnikom blokowanie wypłat, aby wymusić kolejne zmiany w systemie sądownictwa, pozostającym przecież poza kompetencjami Unii.

W efekcie, we wrześniu tego roku Polska po raz pierwszy dopłaciła do swojego członkostwa w Unii 173 mln Euro.

Nowe obszary ideologicznego nacisku na Polskę

Teraz na horyzoncie pojawiło się widmo utraty kolejnych funduszy. Unijna Komisarz ds. spójności i reform uznała, że polskie samorządy, które przyjęły prorodzinne uchwały wyrażające sprzeciw wobec agendy lobby LGBT naruszyły Kartę Praw Podstawowych. Tym samym powinny zostać odsunięte od wszelkich środków UE z nowego programu FEnIKS finansującego projekty na lata 2021-2027, w ramach którego do Polski miałyby trafić 24 miliardy euro.

Reagując na bezpodstawne zarzuty, przygotowaliśmy stanowisko, w którym wykazaliśmy, że Polska przestrzega zapisanego w Karcie Praw Podstawowych zakazu dyskryminacji, a wiążące Polskę i Unię porozumienie dotyczące Funduszu FEnIKS nie pozwala na wstrzymanie należnych Polsce środków z powodu sprzeciwu samorządów wobec ideologii LGBT. Wcześniej interwencja naszych prawników uratowała gminę Wilamowice przed utratą 7,5 mln zł z tzw. funduszy norweskich, których realizację wstrzymały władze Norwegii. Po tym jak przekonaliśmy radnych do zastąpienia przyjętej uchwały prorodzinnej Samorządową Kartą Praw Rodzin, przygotowaną przez prawników Ordo Iuris, Norwegowie odblokowali wypłatę środków.

Do narzucania Polsce rozwiązań, z którymi nie zgadza się polskie społeczeństwo, mogą także służyć Cele Zrównoważonego Rozwoju (SDG). Aby utrudnić Komisji Europejskiej wykorzystanie konsultacji społecznych poświęconych SDG do wywierania na Polskę ideologicznej presji, przesłaliśmy Komisji naszą analizę, w której podkreślamy, że Unia nie ma żadnych podstaw do narzucania suwerennym państwom wykładni SDG i realizacji postulatów sprzecznych z ich porządkiem konstytucyjnym.

Von der Leyen nie lubi demokracji?

Bruksela stosuje finansowy szantaż nie tylko wobec Polski. W połowie września Komisja Europejska zablokowała wypłatę 7,5 mld euro Węgrom. Kilka dni później – w przededniu włoskich wyborów parlamentarnych – przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zagroziła Włochom odebraniem środków z UE, jeśli kraj ten pójdzie drogą Polski i Węgier. Z kolei niemieccy eurodeputowani zażądali od przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, by ten… zmusił włoskich europosłów do uniemożliwienia powołania konserwatywnego rządu.

Przygotowaliśmy w tej sprawie szereg komentarzy i analiz, w których podkreśliliśmy, że ingerowanie przez organy UE w przebieg wyborów i demokratyczne procedury wyłaniania rządu państw członkowskich narusza traktaty europejskie.

Nie pozwolimy, by fundusze unijne zostały przeznaczone na ideologiczne cele

Narzędziem wdrażania w Polsce radykalnych postulatów społecznych lewicy jest także przekazywanie pieniędzy pod warunkiem wydatkowania ich na konkretne cele – zbieżne z postulatami politycznymi Brukseli.

Dlatego, jako organizacja broniąca praw podstawowych, nasi eksperci podjęli formalne działania, aby dołączyć do narodowych Komitetów Monitorujących wydatkowanie środków z funduszy unijnych. W ten sposób zadbamy o to, aby przyznane Polsce pieniądze nie były bezprawnie wykorzystywane do szerzenia szkodliwych ideologii.

Federalizacja UE coraz bliżej

Wzmocnieniu kompetencji organów UE służą także wytyczne „Konferencji o Przyszłości Europy” (CoFoE), którą eurokraci wykorzystali, aby stworzyć pozór demokratycznej legitymizacji dla budowy opartego na ideologicznych założeniach europejskiego superpaństwa. Jeszcze w lipcu nasi eksperci przygotowali raport poświęcony zaleceniom CoFoE, który przedstawiliśmy na zorganizowanej w Parlamencie Europejskim międzynarodowej konferencji z udziałem eurodeputowanych. Anglojęzyczna wersja publikacji trafiła do wszystkich europosłów. Nieustannie sprawdzamy, czy instytucje UE nie próbują wcielić w życie uderzających w polską suwerenność zaleceń Konferencji. Jeśli do tego dojdzie, natychmiast podejmiemy odpowiednie kroki prawne. 

Kluczowym warunkiem skutecznego oporu przeciw federalizacji i ideologizacji UE jest budowa silnej międzynarodowej sieci współpracy zwolenników Europy Ojczyzn. Dlatego w ramach Sojuszu dla Dobra Wspólnego pod koniec listopada weźmiemy udział w międzynarodowej konferencji poświęconej obronie rodziny przed zagrożeniami ze strony ideologii gender, którą w Pradze organizuje czeski „Sojusz dla rodziny” („Alliance pro rodinu”).

Polska walczyła o swoją suwerenność przez wiele lat. Pamiętając o pokoleniach naszych rodaków, którzy w walce o wolność Ojczyzny oddali życie, bronimy Polski przed zakusami ze strony eurokratów, którzy chcą nam odebrać suwerenność, aby móc narzucić Polakom i innym narodom Europy antycywilizacyjną ideologię, która jest wrogo nastawiona do bliskich każdemu z nas wartości takich jak życie, małżeństwo, rodzina czy wolność.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej

Dyskryminacja na rzecz równości: jak ma wyglądać „równowaga genderowa” w zarządach spółek giełdowych już w 2026 r.?

W połowie października Rada Unii Europejskiej zaaprobowała nowe unijne przepisy, które w formie „dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych i w sprawie odnośnych środków” mają zostać wdrożone w państwach członkowskich UE już w 2026 r. Trwająca od dekady inicjatywa legislacyjna zmierza zatem ku finałowi, co oznacza, że wkrótce europejskie spółki giełdowe zmierzą się z nową rzeczywistością: pełną parytetów, rozwiązań pozornie anty-dyskryminacyjnych i „równości” opartej o dyskryminację ze względu na płeć.

Procedura prawodawcza

Unijna Rada ds. Zatrudnienia i Spraw Socjalnych przypieczętowała swoje stanowisko w sprawie dyrektywy o „równowadze genderowej” w zarządach spółek giełdowych[1] 14 marca 2022 r. Przez „spółki giełdowej” UE rozumie spółki, których siedziba mieści się w państwie członkowskim UE i których akcje są dopuszczone do obrotu na rynku regulowanym[2]. Następnie, 7 czerwca br. przedstawiciele Rady Unii Europejskiej (dalej: Rady) i Parlamentu Europejskiego zakończyli negocjacje w sprawie tekstu kompromisowego, który jest obecnie formalnie przyjmowany przez współprawodawców - Radę UE i PE[3]. Po ogłoszeniu stanowiska Rady[4] w sprawie przyjęcia dyrektywy, które miało miejsce 17 października tego roku., ostatnim krokiem pozostaje przyjęcie przepisów przez PE. Dyrektywa wejdzie w życie dwudziestego dnia po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej, a państwa członkowskie będą mieć dwa lata na przyjęcie wymaganych środków krajowych, czyli tzw. implementację przepisów dyrektywy. Tym samym można uznać za niemal zakończoną procedurę ustawodawczą, która zainicjowana w 2012 r. przez Komisję Europejską przez wiele lat „czekała” na właściwy moment[5].

Za przyjęciem nowych przepisów opowiedziało się ponad 80 proc. głosów w Radzie. Warto mimo wszystko odnotować, że trzy państwa zagłosowały przeciwko. Polska, Szwecja oraz Węgry były przeciwne wprowadzeniu opisanych niżej rozwiązań[6].

Równość za wszelką cenę

Nowe przepisy mają usunąć przeszkody jakie napotykają kobiety w życiu zawodowym poprzez de facto wymuszanie na spółkach giełdowych „realizacji przez kobiety swojego potencjału na stanowiskach decyzyjnych”. Zdaniem Mariana Jurečki, wicepremiera i Ministra Pracy i Spraw Socjalnych Czech „pozytywny wpływ tych środków z pewnością wpłynie na poziomy gospodarek krajowych”[7]. Nasuwa się pytanie – czy wpłynie pozytywnie? Czy centralne zarządzanie poprzez wymuszanie na przedsiębiorstwach doboru pracowników, szczególnie tych na najważniejszych stanowiskach w oparciu o kryterium płci (które ma być decydujące), rzeczywiście wpłynie pozytywnie na przedsiębiorstwo i szerzej, gospodarkę?

W myśl nowej dyrektywy – do której implementacji zobligowane będą wszystkie państwa członkowskie UE, co najmniej 40 proc. stanowisk dyrektorów niewykonawczych w spółkach giełdowych powinni zajmować przedstawiciele „płci niedostatecznie reprezentowanej” – czyli co do zasady kobiety. Celem jest, aby do 2026 r. 33 proc. wszystkich stanowisk dyrektorskich zajmowali przedstawiciele „płci niedostatecznie reprezentowanej” (państwo, które zbliży się do osiągnięcia celów albo wprowadzi równie skuteczne przepisy przed wejściem dyrektywy w życie, może zawiesić wymagania dyrektywy dotyczące procesu mianowania lub selekcji pracowników).

Jak ma to zostać osiągnięte? Spółki muszą dostosować swoje procesy rekrutacji, tak aby wszystko było „uczciwie i przejrzyście”. Procesy związane z zatrudnianiem mają być zatem oparte na porównawczej ocenie wszystkich kandydatów, na podstawie jasnych i neutralnie sformułowanych kryteriów. Zasada taka nie wzbudza najmniejszych zastrzeżeń i nie ma wątpliwości, że tak powinien co do zasady wyglądać proces rekrutacji na większość stanowisk. Poważne wątpliwości budzi jednak dalsza procedura, według której, w przypadku zgłoszenia dwóch równie wykwalifikowanych kandydatów, powinno się dać pierwszeństwo kandydatowi z „niedostatecznie reprezentowanej płci”.

Oznacza to, że w przypadku, gdy o to samo stanowisko ubiegają się mężczyzna i kobieta posiadający porównywalne kompetencje („odpowiedniość, doświadczenie i wyniki w pracy” – art. 6 ust. 2), nienależnie od innych czynników, stanowiska powinna otrzymać kobieta. Całkowicie pomija się – jako dyskryminujące, takie czynniki, które w rzeczywistości często podczas rozmów kwalifikacyjnych są decydujące - kompetencje miękkie, usposobienie, profil osobowościowy, charakter, wykazywanie się inicjatywą. Są to aspekty trudno mierzalne, często zależne od subiektywnej oceny osoby przeprowadzającej rozmowę kwalifikacyjną, a jednocześnie znacznie wpływające na jakość i efektywność współpracy. W wielu przypadkach kwestie te są istotniejsze niż posiadane wykształcenie. Mimo tego, zgodnie z proponowanymi przez UE rozwiązaniami, spośród dwóch kandydatów z jednakowym wykształceniem i doświadczeniem oraz porównywalnym wynikami w pracy, wyboru dokonać należy w oparciu o kryterium płci, niezależnie od tego, czy jeden z kandydatów wywarł „dobre” a drugi „złe” wrażenie. Podejście takie, bardzo techniczne i zero-jedynkowe, wydaje się dalekie od realiów zarządzania przedsiębiorstwem i procesów decyzyjnych w których prócz doświadczenia i wykształcenia istotną rolę odgrywają m.in. intuicja czy umiejętność współpracy.

W art. 6 ust. 2 czytamy, że „w odniesieniu do selekcji kandydatów, którzy mają zostać powołani lub wybrani na stanowiska dyrektorskie, państwa członkowskie zapewniają, aby – przy wybieraniu między kandydatami posiadającymi równorzędne kwalifikacje pod względem odpowiedniości, kompetencji i wyników w pracy – pierwszeństwo przyznawano kandydatowi należącemu do niedostatecznie reprezentowanej płci, chyba że – w wyjątkowych przypadkach – ważniejsze względy prawne, takie jak prowadzenie innych polityk dotyczących różnorodności, przywołane w kontekście obiektywnej oceny, która uwzględnia szczególną sytuację kandydata płci przeciwnej i która jest oparta na niedyskryminacyjnych kryteriach, przechylają szalę na korzyść kandydata płci przeciwnej”. Z powyższego wynika zatem, że jedyną możliwością „obejścia” de facto dyskryminujących ze względu na płeć przepisów będzie… przynależność do innej „dyskryminowanej” grupy.

W bardziej ekstremalnej interpretacji nowych przepisów można spodziewać się, że państwach dopuszczający istnienie więcej niż dwóch płci, płeć „niedostatecznie reprezentowana” może okazać się jedną z szerokiego katalogu przedstawionego w ramach ideologii gender. Wobec wysokiego prawdopodobieństwa, że nowe przepisy przybiorą charakter systemowej dyskryminacji mężczyzn w procesach rekrutacji, nie powinny dziwić sytuacje w których mężczyźni chcący ubiegać się o stanowiska kierownicze w spółkach zaczną deklarować jedną z akceptowanych w ich państwach odmiennych niż biologiczna żeńska i męska płci wyłącznie w celu zdobycia przewagi lub przynajmniej równowagi szans w procesie rekrutacyjnym w którym udział brać będą także kobiety. Podobne zjawisko obserwujemy od lat w sporcie, gdzie zawodnicy płci męskiej osiągający mierne wyniki „odkrywają” swoją płeć na nowo, co pozwala im rywalizować z zawodniczkami płci żeńskiej. Z uwagi na różnice biologiczne i anatomiczne, zawodnik taki zaczyna odnosić „sukcesy” sportowe – koszt jaki ponosi to „zmiana płci”.

Wszystko pod kontrolą

Dyrektywa przewiduje także skuteczny mechanizm „przekonania” spółek, że warto poddać się wymogowi dostosowania kadr do parytetów ustanowionych przez Brukselę. Nowe przepisy przewidują, że raz w roku spółki giełdowe będą dostarczać informacje o reprezentacji płci w swoich zarządach oraz o środkach, jakie podejmują, aby osiągnąć cel 33 proc. lub 40 proc. „płci niedostatecznie reprezentowanej”. Państwa członkowskie mają następnie publikować aktualizowaną co roku listę spółek, które osiągnęły cele dyrektywy. Można się spodziewać, że spółka, która znajdzie się poza listą, stanie się przedmiotem licznych nieprzychylnych kampanii i komentarzy. Środek ten można zatem odczytywać jako zgrabnie ujęty szantaż finansowy. Przyznaje się do tego sama Rada, która w uzasadnieniu swego stanowiska wskazuje, że „w tekście zawarto również alternatywną formę sankcji lub nieformalnej zachęty […], a mianowicie opublikowanie przez państwa członkowskie wykazu spółek, którym udało się osiągnąć cele ilościowe określone w dyrektywie”[8].

Dyrektywa zawiera z resztą art. 8, który w całości poświęcony został sankcjom. Należy oddać Radzie, że nie uległa PE, który żądał w swym stanowisku zobowiązania państw członkowskich do wprowadzenia takich sankcji jak grzywny, stwierdzenie nieważności powołania oraz wykluczenie z procedur udzielania zamówień publicznych i z dostępu do europejskich funduszy w przypadku niewywiązania się spółki z określonych parytetów płci. W przyjętym brzmieniu art. 8 umieszczono jedynie przykładowe sankcje - grzywny i możliwości stwierdzenia nieważności powołań. Wprowadzono też ogólny przepis dotyczący udzielania zamówień publicznych zobowiązujący państwa członkowskie do zapewnienia, by przy wykonywaniu zamówień publicznych i koncesji spółki giełdowe wywiązywały się z mających zastosowanie obowiązków dotyczących prawa socjalnego i prawa pracy, zgodnie z mającymi zastosowanie przepisami unijnymi w tym zakresie.

Dyrektywy a polski porządek prawny

Dyrektywy UE to wiążące akty ustawodawcze wyznaczające cel, który państwa członkowskie UE muszą osiągnąć. Sposób jego realizacji określają jednak poszczególne kraje za pośrednictwem swoich własnych aktów prawnych – jest to tzw. implementacja przepisów dyrektywy do porządku krajowego. Kluczowe jest zatem zrealizowanie narzuconego przez UE celu bądź zadania. Forma w jakiej się to dokona jest jednak stosunkowo swobodna, a działania państwa członkowskiego obwarowane co do zasady określonymi w dyrektywach terminami.

Czy istnieje jakakolwiek szansa na ograniczenie lub złagodzenie przepisów nowej dyrektywy w Polsce? Art. 12 planowanej dyrektywy przewiduje tzw. klauzulę zawieszającą. Ma ona zapewnić niezbędną elastyczność państwom członkowskim UE, które podjęły już „równie skuteczne” środki w celu poprawy równowagi płci w organach spółek. Państwa takie nie będą musiały spełniać wymogów proceduralnych określonych w dyrektywie a zmierzających do tożsamych celów.

W praktyce państwa chcące skorzystać z klauzuli będą musiały wprowadzić „wiążące środki ilościowe” w przepisach krajowych albo osiągnąć rzeczywiste rezultaty w postaci konkretnego odsetka osób niedostatecznie reprezentowanej płci zajmujących stanowiska dyrektorskie. W myśl tekstu przyjętego przez Radę, oznacza to, że osoby należące do niedostatecznie reprezentowanej płci muszą już teraz zajmować co najmniej 30 proc. stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub co najmniej 25 proc. wszystkich stanowisk dyrektorskich w spółkach giełdowych lub prawo krajowe tego państwa członkowskiego ma wymagać, aby osoby należące do niedostatecznie reprezentowanej płci zajmowały co najmniej 30 proc. stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub co najmniej 25 proc. wszystkich stanowisk dyrektorskich w spółkach giełdowych. Ponadto prawo krajowe musi zawierać „skuteczne, proporcjonalne i odstraszające środki egzekwowania w przypadku nieprzestrzegania wymogów” a także zobowiązywać wszystkie spółki giełdowe nieobjęte tym prawem krajowym do ustalenia indywidualnych celów ilościowych dla wszystkich stanowisk dyrektorskich[9].

Jeżeli zatem jakieś państwo będzie mogło skorzystać z klauzuli zawieszającej, oznacza to tylko, że już po prostu spełnia założenia dyrektywy. Potwierdza to z resztą przyjęty przez Radę tekst - aby państwo członkowskie mogło skorzystać z klauzuli zawieszenia wskazane warunki muszą zostać spełnione do dnia wejścia dyrektywy w życie (art. 12).

Rok 2026

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że dyskryminacja w procesie rekrutacyjnym na jakiekolwiek stanowisko jest zjawiskiem niewłaściwym. Wydaje się jednak, że próba windowania skali dyskryminacji ze względu na płeć (rasę, wyznanie itp.) ukierunkowana jest raczej na sztuczne tworzenie i rozwiązywanie problemów niż realną diagnozę sytuacji i skuteczne działania. Widoczne jest to tym bardziej w Polsce, gdzie – bez żadnych ustawowo narzuconych limitów – odsetek kobiet w wyższej kadrze kierowniczej (zarząd, szefowie działów) przedsiębiorstw wynosi 38 proc. (przy czym na świecie odsetek kobiet w wyższej kadrze kierowniczej to 29 proc., a wśród państw UE – 30 proc.)[10].

Wymuszanie na pracodawcach zatrudniania osób o określonej płci w miejsce osób o określonych kompetencjach (niezależnie od płci i innych cech) to nie tylko działanie w praktyce wprowadzające dyskryminację ze względu na płeć, co szkodliwe dla samego pracodawcy (który niejednokrotnie będzie zmuszony zatrudnić inną osobę niż preferuje) oraz pracowników – także kobiet, które będą musiały mierzyć się w życiu zawodowym z łatką tych, którym jest „łatwiej” i których sukcesy zawodowe, np. zasiadanie w zarządzie spółki wynikają z unijnych parytetów a nie kwalifikacji.

W rzeczywistości problem „niedostatecznej reprezentacji płci” powinien znaleźć rozwiązanie poprzez odpowiedź na pytanie „dlaczego tak jest?”. Wiemy już, że UE nie akceptuje najprostszych, naturalnych odpowiedzi opartych m.in. na biologicznie uwarunkowanych innych zakresach zainteresowań i ról płci, które determinują np. fakt, że wśród górników znajduje się więcej mężczyzn, a wśród nauczycieli wczesnoszkolnych więcej kobiet. Jeżeli już rzeczywiście chcemy podejmować działania zmierzające do zwiększania równowagi płci w zawodach i na stanowiskach, warto czynić to poprzez tworzenie ludziom możliwości swobodniejszego podejmowania wyborów życiowych. Niech odbywa się to poprzez promocję edukacji, czy szersze wsparcie kobiet, które po urodzeniu dziecka wracają na rynek pracy (gwarancja dalszego zatrudnienia, płatny urlop macierzyński, wliczanie okresu nieobecności do emerytury itp.). To co jest pewne, i co historia już wielokrotnie pokazała, to że rozwiązania siłowe – a takim właśnie jest wprowadzanie parytetów, nigdy nie prowadzą do zamierzonego celu.

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

09.11.2022

Komisja Europejska skontroluje realizację ideologicznych postulatów

· Komisja Europejska wystąpiła z inicjatywą przeglądu realizacji Agendy 2030 i jej Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDG) przez państwa członkowskie Unii Europejskiej.

· Agenda 2030 to plan działania obejmujący program rozwiązywania najbardziej palących - w założeniu jego autorów - problemów świata w obszarze gospodarczym, społecznym i środowiskowym.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

31.10.2022

Unia Europejska popiera globalne zarządzanie zdrowiem, wbrew głosom społeczeństwa obywatelskiego

Za nami druga runda przesłuchań publicznych Międzyrządowego Organu Negocjacyjnego (INB), powołanego w celu wynegocjowania międzynarodowej umowy w sprawie zapobiegania pandemiom, gotowości i reagowania na nie. Stanowiła ona dla organizacji społecznych możliwość zabrania głosu w procesie opracowywania nowej umowy międzynarodowej oraz do wyrażenia swoich poglądów i doświadczeń związanych z pandemią Covid-19. Ze strony INB, konsultacje społeczne powinny być okazją do zebrania uwag od obywateli z całego świata, aby lepiej uwzględnić doświadczenia społeczeństwa obywatelskiego podczas minionych sytuacji kryzysowych w zakresie zdrowia i włączyć je do treści umowy. Konsultacje odbyły się pod koniec września i w ich ramach zarejestrowano ponad 250 wypowiedzi. Instytut Ordo Iuris również wziął udział w debacie.

Czy głos społeczeństw będzie słyszany?

Podczas wcześniejszych faz negocjacyjnych traktatu, większość delegacji państw członkowskich opowiadało się nie tylko za samym utworzeniem umowy, ale także za jej wiążącym charakterem. Natomiast duża liczba zgłoszeń z drugiej fazy konsultacji społecznych, wyrażała zdecydowaną krytykę wobec zawarcia umowy międzynarodowej, która wzmocniłaby rolę WHO, zwłaszcza w świetle niespójności i braku przejrzystości, napotkanych w zarządzaniu Covid-19.

Dr Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO, w przemówieniu otwierającym drugą rundę przesłuchań publicznych stwierdził, że „udział organizacji społeczeństwa obywatelskiego i opinii publicznej ma decydujące znaczenie dla rozwoju tego porozumienia, które będzie miało wpływ na wszystkich”. 

Kto stoi za WHO?

W wielu wystąpieniach opinii publicznej zwracano przede wszystkim uwagę na fakt, że WHO jest instytucją finansowaną przez instytucje prywatne, przemysł farmaceutyczny czy korporacje, których głównymi graczami są firmy farmaceutyczne. Czynnik ten, jak wielu wskazywało, prowadzi do nieuchronnego konfliktu interesów i nadawania w pierwszej kolejności priorytetu programom donatorów, którzy wnoszą największą część budżetu WHO.

Spośród wszystkich wypowiedzi krytycznych wobec wzmocnienia roli WHO, wiele podkreślało również, że dostarczając informacji naukowych i zaleceń, WHO powinna być zobowiązana do oceny wszystkich dowodów pochodzących od ekspertów w dziedzinie ludzkiej wirusologii i epidemiologii, także biorąc pod uwagę dyskusje z lekarzami o odmiennych poglądach. Badania medyczne powinny być dostępne dla wszystkich, a decyzje lub zalecenia WHO muszą być oparte wyłącznie na dowodach naukowych.

Sprzeciw wobec centralizacji zarządzania zdrowiem

Ponadto wielu mówców sugerowało powrót do poprzedniej definicji pandemii, która opierała się raczej na wskaźnikach śmiertelności niż na poziomie zaraźliwości i która uwzględniała ciężkość choroby. Niektórzy z nich podkreślali również, (z punktu widzenia zalecanego leczenia choroby wywołującej pandemię), że badane szczepionki nie powinny być zalecane, dopóki nie będą znane krótko- i długoterminowe reakcje na nie. Ordo Iuris wskazał w swoim stanowisku nieefektywność w zarządzaniu pandemią na poziomie globalnym (czego przykładem był Covid-19). Instytut podkreślił również konieczność poszanowania wolności wyboru każdej jednostki, jeśli chodzi o leczenie, jak również potrzebę oddzielenia interesów politycznych od dziedziny badań naukowych, popierając finansowanie organizacji międzynarodowych wyłącznie przez państwa.

U podstaw obaw wyrażonych przez dużą liczbę obywateli, którzy zabrali głos w konsultacjach, leżał także pogląd, że zarządzanie zdrowiem musi w każdym przypadku pozostać w rękach przedstawicieli danego kraju i nie powinno być traktowane globalnie, ponieważ społeczności lokalne będą lepiej reagować na sytuacje kryzysowe. Trudno jednak stwierdzić, aby liczne głosy krytyczne wobec porozumienia zostały przetransferowane do treści umowy. Pierwsza bowiem runda wysłuchań publicznych - gdzie pojawiło się równie wiele stanowisk negatywnych - także nie przyniosła takiego efektu. Na kolejnym posiedzeniu INB w grudniu przedstawiony zostanie delegacjom kolejny projekt umowy do dyskusji przez państwa członkowskie.

Unijne poparcie dla globalnej architektury zdrowotnej

Instytut Ordo Iuris zwrócił się również do Komisji Europejskiej o dostęp do wszelkiej dokumentacji związanej ze stanowiskiem przyjętym przez Unię europejską w sprawie globalnej współpracy wielostronnej w celu uzgodnienia prac nad międzynarodowym traktatem dotyczącym pandemii w ramach WHO i postępu w zakresie globalnego bezpieczeństwa zdrowotnego. Z otrzymanych dokumentów wynika, że Unia Europejska, wśród ogólnych celów i zasad, które powinny stanowić ramy umowy, wskazała prawo człowieka do zdrowia, w tym dostęp do opieki zdrowotnej oraz powiązania między zdrowiem a prawami człowieka (w tym zdrowiem i tzw. prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi). UE podkreśliła też centralne miejsce WHO jako organu wiodącego i koordynującego międzynarodową współpracę w dziedzinie zdrowia. Wskazanie na włączenie do praw człowieka „praw seksualnych i reprodukcyjnych”, które w wielu dokumentach przygotowanych przez WHO obejmują „prawo do aborcji”, otwiera możliwość zakwalifikowania tej praktyki w wiążącym traktacie, jakim będzie umowa antypandemiczna. 

Ponadto UE zaproponowała utworzenie specjalnego organu zewnętrznego i monitorującego, złożonego z niezależnych ekspertów, któremu władze krajowe i regionalne zgłaszałyby działania regulacyjne i ulepszenia polityki. Byłby on także upoważniony do przeprowadzania wizyt w poszczególnych krajach, jak również do budowania ram współpracy między głównymi darczyńcami (np. międzynarodowymi instytucjami finansowymi, bankami, darczyńcami dwustronnymi, filantropami) i sektorem prywatnym. Miałoby to na celu ustanowienie nowego międzynarodowego instrumentu finansowania.

Okazuje się zatem, że stanowisko UE w tej sprawie popiera koncepcję zaprojektowania przyszłej architektury zdrowotnej zgodnie z globalnym modelem reagowania na sytuacje kryzysowe w dziedzinie zdrowia. Podejście to jednak nie sprawdziło się w odniesieniu do sytuacji kryzysowej w Covid-19.  Co więcej, nie tylko kontrastuje ono z wieloma interwencjami obywateli w ramach konsultacji społecznych, ale także stwarza ryzyko osiągnięcia ostatecznego porozumienia, które centralizuje kompetencje w zakresie polityki zdrowotnej w rękach WHO, angażując w działania w sytuacjach kryzysowych (obok państw członkowskich) interesy prywatnych darczyńców tej organizacji.

Veronica Turetta – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Subskrybuj Unia Europejska