Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Unia Europejska

Unia Europejska

Wolności obywatelskie

29.08.2022

Ordo Iuris przeciwko poszerzaniu kompetencji Unii Europejskiej w zakresie ochrony zdrowia

· Instytut Ordo Iuris przekazał Komisji Europejskiej opinię prawną na temat nowej unijnej inicjatywy dotyczącej ochrony zdrowia na świecie.

Czytaj Więcej

Genderowe prawo i cenzura w Unii Europejskiej – pozbawienie wolności za krytykę ideologicznych postulatów

W Unii Europejskiej nie ustają próby wdrożenia do przepisów prawa postulatów ideologii gender. Przykładem tego jest wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Opiera się ona na zasadach, zgodnie z którymi źródłem przemocy nie są patologiczne zachowania, a – podobnie jak w Konwencji stambulskiej – samo istnienie pewnych konstrukcji społecznych. Natomiast tym razem Komisja Europejska poszła o krok dalej – zaproponowała, aby za krytykę genderowych teorii mogło grozić nawet dwa lata więzienia.

 

Ideologiczna dyrektywa pod pozorem walki z przemocą

 

8 marca 2022 roku Komisja Europejska zatwierdziła wniosek dotyczący dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, której celem jest ujednolicenie regulacji państw członkowskich poprzez wprowadzenie minimalnych poziomów ochrony karnej za odpowiednie przestępstwa na podstawie przepisu art. 82-83 TFUE oraz wdrożenie postanowień Konwencji stambulskiej w oparciu o zasady ideologiczne teorii gender.  Cele tej inicjatywy należy przeanalizować w ramach nakreślonych przez przewodniczącego Komisji Europejskiej w Wytycznych Politycznych, gdzie cel przeciwdziałania „przemocy ze względu na płeć” został określony jako kluczowy priorytet instytucji. Podobnie w Strategii Równości Płci 2020-2025 skoncentrowano się na przeciwdziałaniu różnicom płciowym poprzez przełamywanie tzw. „stereotypów płciowych” oraz cenzurowanie nigdzie nieokreślonej „mowy nienawiści". W dokumencie stwierdzono, że celem polityki realizowanej w latach 2020-2025 jest budowa „Europy, w której kobiety i mężczyźni, dziewczęta i chłopcy, w całej swojej różnorodności, są równi”, przy czym sformułowanie „w całej swojej różnorodności” oznacza, że kobiety i mężczyźni mają być rozumiani jako „heterogeniczne kategorie, w tym w odniesieniu do ich płci, tożsamości płciowej, ekspresji płciowej lub cech płciowych”.

 
Wniosek zmierza do rozwiązania problemu przemocy, harmonizując ustawodawstwo państw członkowskich, wprowadzając nową europejską typologię przestępstw i skupiając część wysiłków na zapobieganiu. Jednakże przesłanki, na których opiera się obecna dyrektywa oraz zawarte w niej przepisy, budzą szereg krytycznych uwag.

 

Niejasne definicje

                         

Po pierwsze, w kontekście rozpatrywanego wniosku, za przemoc wobec kobiet uznaje się wszystkie akty przemocy ze względu na płeć, które powodują lub mogą powodować szkodę lub cierpienie fizyczne, seksualne, psychiczne lub ekonomiczne. Obejmuje ona takie przestępstwa jak przemoc seksualna, w tym gwałt, okaleczanie żeńskich narządów płciowych, przymusowe małżeństwo, przymusowe aborcje oraz - między innymi - mowę nienawiści i różne formy przemocy w sieci („cyberprzemoc"). Na mocy art. 10 stwierdza się, że „państwa członkowskie zapewniają, by umyślne działanie polegające na nawoływaniu do przemocy lub nienawiści skierowanej przeciwko grupie osób lub członkowi takiej grupy określonemu przez odniesienie do płci lub płci, poprzez publiczne rozpowszechnianie materiałów zawierających takie nawoływanie za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych, było karalne jako przestępstwo". W konsekwencji, państwa członkowskie zapewniają, aby przestępstwa, o których mowa w art. 10 były zagrożone karą, której górna granica wynosi co najmniej 2 lata pozbawienia wolności. Zamiar włączenia pewnych rodzajów wypowiedzi do kategorii przemocy fizycznej jest w ramach wniosku umotywowany tym, że kobiety mają być „systematycznie celem ataków w Internecie ze strony brutalnych prawicowych grup ekstremistycznych i grup terrorystycznych, które zamierzają szerzyć nienawiść przeciwko nim". 

 

Co istotne, typ przestępstwa ,,mowy nienawiści” nie znajduje jednoznacznej i wyraźnej definicji prawnej w żadnym dokumencie Unii Europejskiej. Co za tym idzie, może w przyszłości doprowadzić do kryminalizacji każdej wypowiedzi, która mogłaby urazić zwykłą wrażliwość słuchacza. Biorąc pod uwagę te przesłanki, Komisja Europejska w swoim komunikacie do Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie przestępstw z nienawiści wielokrotnie podkreślała „nienawistny" element rzekomego przestępstwa, opierając swoją propozycję rozszerzenia unijnej listy przestępstw jedynie na „nienawistnym" elemencie wypowiedzi. W konsekwencji, treść mowy, która ma być ścigana, może obejmować zwykłą dezaprobatę wobec płci, orientacji seksualnej, tożsamości płciowej, ekspresji płciowej, cech płciowych lub jakiejkolwiek innej podstawowej cechy lub kombinacji takich cech, ponieważ ta sama Komisja nie tylko pozostawiła taką interpretację otwartą, ale w ogólnym ujęciu stwierdziła, że „nienawiść przechodzi do głównego nurtu, wymierzona w jednostki i grupy ludzi dzielące lub postrzegane jako dzielące wspólną cechę". 

 

Konwencja stambulska

 

Punktem odniesienia dla dyrektywy w sprawie przemocy wobec kobiet jest ponadto Konwencja stambulska. Cele nakreślone w międzynarodowej Konwencji będą realizowane na poziomie europejskim, niezależnie od tego, że niektóre państwa członkowskie nie ratyfikowały traktatu, a inne, jak Polska, postanowiły zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy Konwencja jest zgodna z polską Konstytucją. Co więcej, bułgarski Trybunał Konstytucyjny orzekł, że postanowienia Konwencji stambulskiej są niekonstytucyjne.

 

Zamiar nadania mocy obowiązującej Konwencji w drodze unijnych procedur formalnych warto rozpatrywać w świetle konkretnych kwestii poruszanych w traktacie. Po pierwsze, Konwencja stambulska, między innymi, ma na celu promowanie równości płci i nauczanie w szkołach w oparciu o płeć społeczno-kulturową oraz samostanowienia kobiet, przez co rozumie się swobodny dostęp do aborcji. Konwencja w rzeczywistości ma na celu wprowadzenie teorii zgodnie z którą przemoc wobec kobiet należy zwalczać poprzez wyeliminowanie społecznie skonstruowanych ról i zachowań, a płeć można postrzegać w oderwaniu od kryterium biologicznego.

 
W tym sensie przemoc nie jest wynikiem zachowania przestępczego, ale konstrukcji społecznych. Z tych powodów, jednym z obowiązków nałożonych na państwa-strony Konwencji stambulskiej jest podjęcie „niezbędnych środków w celu promowania zmian w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn z zamiarem wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk, które opierają się na idei niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”. Zgodnie z tym poglądem, sprzeciw wobec aborcji, macierzyństwa zastępczego czy małżeństw osób tej samej płci może być uznany za dyskryminację kobiet jako odzwierciedlenie „stereotypowych modeli rodziny". 

 

Kary za mówienie prawdy?


Ponadto w analizowanym wniosku Komisja Europejska idzie dalej, wskazując, że przepisy dotyczące minimalnych zasad określania przestępstw i kar na podstawie art. 83 ust. 1 TFUE mają zastosowanie do wszystkich ofiar, w tym mężczyzn i „osób niebinarnych”, z wyjątkiem przypadków gwałtu i okaleczania narządów płciowych kobiet. Jednocześnie w rozdziale 3 wniosku, dotyczącym dostępu ofiar wszelkich form przemocy do wymiaru sprawiedliwości, wyjaśniono, że chociaż niniejszy wniosek koncentruje się głównie na rodzajach przemocy nieproporcjonalnie dotykających kobiety, nie wyklucza on mężczyzn ani „osób nieparzystej płci” z korzystania z praw ofiar, jeżeli staną się ofiarami takiej przemocy, w tym przemocy domowej.

W ten sposób wypowiedzi potwierdzające, że rodzina składa się z jednego mężczyzny i jednej kobiety lub że istnieją tylko dwie płcie, mogą zostać uznane za dyskryminujące i stanowiące przemoc psychologiczną wobec osób identyfikujących się jako „transgenderowe”, „queer”, „niebinarne” i „płynne pod względem płci”. W konsekwencji, państwa członkowskie mogą zostać popchnięte jeszcze dalej w kierunku uznania więcej niż dwóch płci i zapewnienia im wszystkich zabezpieczeń zawartych we wniosku, przekraczając przez to podział kompetencji między Unią Europejską a krajami członkowskimi.


Przepisy te po raz kolejny wskazują, że, zdaniem KE, walka z przemocą jest możliwa przede wszystkim poprzez zniesienie podziału płci na żeńską i męską oraz zakwalifikowanie jako dyskryminacji, poglądów odbiegających od tych głoszonych przez Komisję Europejską. Na mocy tak skonstruowanej zasady niedyskryminacji, może nie być już możliwe zakazanie lub ograniczenie takich praktyk jak aborcja lub rejestracja aktów urodzenia dzieci urodzonych za granicą poprzez surogację. W rzeczywistości, wniosek zmierza w kierunku dostosowania instytucji prawa krajowego do przedstawionej jednoznacznej perspektywy opartej na płci.

 

Zideologizowana edukacja


Projektowana dyrektywa stanowi ponadto, że państwa członkowskie powinny zapewnić, że, w celu przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, konieczne jest podjęcie środków zapobiegawczych, takich jak kampanie uświadamiające. Profilaktyka powinna odbywać się w ramach edukacji formalnej, m.in. poprzez wzmocnienie edukacji seksualnej. Co więcej, według Komisji Europejskiej, od najmłodszych lat „dzieci są narażone na odgrywanie ról płciowych, które kształtują ich postrzeganie siebie i wpływają na ich wybory akademickie i zawodowe, a także na oczekiwania dotyczące ich ról jako kobiet i mężczyzn przez całe życie, więc kluczowe jest zajęcie się stereotypami płciowymi już na etapie wczesnej edukacji i opieki nad dzieckiem".

 

W dziedzinie zapobiegania należy zdecydowanie podkreślić, że edukacja pozostaje w gestii państw członkowskich, a Unia Europejska nie posiada kompetencji w zakresie kształtowania tej polityki. Metody wykorzystywane do przekazywania informacji na temat seksualności najmłodszym dzieciom muszą być określone przez państwa członkowskie i z pewnością powinny pozostać pod nadzorem rodziców. Z tego powodu wytyczne Unii Europejskiej - takie jak te, które sugerują wzmocnienie edukacji seksualnej w celu wyeliminowania tzw. stereotypów płciowych - nie powinny stanowić jakiegokolwiek zobowiązania państw.


Podsumowując, cel zwalczania przemocy wobec kobiet poprzez wprowadzenie nowego europrzestępstwa realizowany jest poprzez wdrażanie i promowanie tak zwanej „teorii gender", zgodnie z którą przemoc postrzegana jest jako problem dyskryminacji związany z tradycyjnymi wartościami i zachowaniami, a nie jako problem kryminalny. W tych ramach, temat przeciwstawiania się przemocy wobec kobiet nie jest możliwy do oddzielenia od akceptacji roszczeń ruchu LGBT i praw do „zdrowia reprodukcyjnego". Opiera się on bowiem na Konwencji stambulskiej, która promuje tzw. „prawo do samostanowienia” w rozumieniu dostępu do aborcji. Unia powinna uszanować to, że kwestie takie polityka zdrowotna czy edukacja należą do wyłącznej kompetencji poszczególnych państw.

 

Veronica Turetta – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

22.08.2022

Pandemia COVID-19 jako pretekst do dalszego poszerzania kompetencji Unii Europejskiej

Komisja Europejska opublikowała tzw. zaproszenie do zgłaszania uwag dotyczące inicjatywy „Strategiczne ramy UE dotyczące zdrowia na świecie”. Dokument tego typu, zwany jeszcze do niedawna „mapą drogową”, tworzony jest przy okazji każdej inicjatywy legislacyjnej proponowanej przez KE. W istocie zawiera stosunkowo krótkie, lecz treściwe przedstawienie inicjatywy, motywacje jakie za nią stoją, cele, jakie Komisja chce osiągnąć oraz środki mające ku temu posłużyć, co ostatecznie pozwala na przewidzenie ogólnego kształtu aktu prawnego, jaki na koniec procesu konsultacji Komisja najprawdopodobniej przedstawi. Również w tym przypadku, ten zaledwie trzystronicowy dokument, dostarcza wielu informacji, które – co kluczowe, niestety rodzą uzasadnione obawy, że KE po raz kolejny podejmuje się prac nad aktem, który zmierzać będzie do przekroczenia zakresu powierzonych UE kompetencji, czy wręcz do przyznania UE uprawnień, które państwa członkowskie zastrzegły wcześniej dla siebie w drodze postanowień traktatowych.

 

Komunikat Komisji Europejskiej „Rola UE w kontekście zdrowia na świecie” z 2010 r. i „istotne zmiany”, które nastąpiły od tego czasu

 

W marcu 2010 r. KE wydała Komunikat Komisji do Rady, Parlamentu Europejskiego, Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i Komitetu Regionów pt. „Rola UE w kontekście zdrowia na świecie”[1]. Dokument ten co do zasady zapoczątkował działania UE w dziedzinie ochrony zdrowia w kontekście ogólnoświatowym[2].

 

Można powiedzieć, że komunikat ten, z perspektywy dzisiejszej Unii, bardzo się „zdezaktualizował” przez ostatnie dwanaście lat. Warto zwrócić uwagę, że ani razu nie pojawiają się w nim takie hasła jak rzekome „zdrowie i prawa reprodukcyjne i seksualne” (SRHR), nieskrępowany dostęp do aborcji, kwestie związane z ideologią gender czy realizacją postulatów tzw. ruchu LGBT. W to miejsce, komunikat konkretnie wskazuje cele, obszary działania oraz środki jakie UE zamierza w ramach swych kompetencji podjąć na rzecz globalnej ochrony zdrowia. I tak m.in. wskazuje się na konieczność zapewnienia powszechnego dostępu do usług medycznych w kontekście lepszego rozdziału środków, skuteczności systemów opieki zdrowotnej i ich finansowania, konieczności zapobiegania chorobom zakaźnym, czy też rozwój badań i technologii. Osiąganie wyników zaplanowano „poprzez wzmożoną koordynację, monitorowanie i budowanie potencjału”.

 

W komunikacie tym znajdujemy stwierdzenie, że wskazane działania „wymagają bardziej wyrazistego i skutecznego przywództwa globalnego”[3], jednak stwierdzenie to – odczytywane w realiach roku 2010, nie budzi sprzeciwu. Inaczej jednak należałoby je odbierać w dokumencie opracowanym dziś, w obliczu doświadczeń związanych z pandemią COVID-19[4] oraz toczących się prac nad tzw. traktatem antypandemicznym, który ma nadać Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) „centralną rolę w zakresie zapobiegania, gotowości i reagowania na pandemie jako organu kierującego i koordynującego na poziomie międzynarodowym” (co oznacza nadanie uprawnień ograniczających swobodę państw w doborze skutecznych środków walki z epidemiami i przekazanie znacznego zakresu suwerennych kompetencji organizacji międzynarodowej, w dodatku organizacji, której status niezależności jest poddawany w wątpliwość)[5].

 

Problemy związane ze zdrowiem na świecie – diagnoza UE

 

Nowa, planowana przez Komisję strategia dotycząca zdrowia na świecie, znacząco odbiega od modelu przyjętego przez UE przed ponad dekadą. KE sama wskazała w swoim zaproszeniu do składania uwag, że „od czasu komunikatu Komisji z 2010 r. (…) nastąpiły istotne zmiany w zakresie zdrowia na świecie i geopolityki” (por. s. 1 zaproszenia).

 

Wśród tych istotnych zmiany KE wskazuje m.in. cele ONZ w zakresie zrównoważonego rozwoju. Warto tutaj odnotować, że Unia „lubi” dostrzegać w rzeczonych celach rzekome „prawo do aborcji”. W rzeczywistości przyjęta w 2015 r. Agenda na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030 („Agenda 2030”)[6] zawiera m.in. zadania 3.7 i 5.6 dotyczące zdrowia kobiet, w ramach których państwo winno zagwarantować kobietom i dziewczynkom powszechny i skuteczny dostęp do usług z zakresu „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, a także zapewnić efektywne korzystanie z „praw prokreacyjnych”[7]. Po dziś dzień nie powstała jednak definicja legalna (wiążąca) tych pojęć, przez co ich zakres jest odmiennie ustalany przez poszczególne państwa ONZ. Dlatego też wywodzenia przez Unię „prawa do aborcji” z Agendy 2030 jest nieuprawnione[8].

 

Kolejne „istotne zmiany” na jakie wskazuje Komisja to pandemia COVID-19, co może oznaczać, że proponowana inicjatywa będzie swoistym wsparciem merytorycznym i formalnym dla równoległych prac nad wspomnianym wyżej tzw. traktatem antypandemicznym. Przypuszczenie takie potwierdza sama KE wskazując konkretny „problem, któremu ma zaradzić inicjatywa”. Zdaniem Komisji, „pandemia COVID-19 pokazała, że międzynarodowy wymiar unijnej polityki zdrowotnej stał się kluczowym elementem działań zewnętrznych UE. Zdrowie, dobrostan i zamożność społeczeństwa zależą od zdolności UE do skutecznego zwalczania nierówności w zakresie zdrowia oraz zapobiegania globalnym zagrożeniom dla zdrowia i reagowania na nie. Za sprawą pandemii, lepiej radzimy sobie z sytuacjami wyjątkowymi, jednak ujawniła ona także strukturalne słabości i problemy” (s. 1-2 zaproszenia). Zwłaszcza to ostatnie zdanie warto odczytać w kontekście propozycji sformułowanych w ramach Konferencji o Przyszłości Europy, gdzie wielokrotnie (motywowane na różne sposoby) padło zalecenie przeniesienia kompetencji z zakresu ochrony zdrowia (polityki zdrowotnej) z państw członkowskich na rzecz Unii, co nadałoby jej znacznie szersze uprawniania niż posiada dzisiaj[9].

 

Trudno przemilczeć ogólną zapowiedź Komisji, że nowa strategia opierać się ma nie tylko na zaangażowaniu UE na rzecz praw człowieka i „równości w dziedzinie zdrowia, w tym zdrowia kobiet” (co jednoznacznie wskazuje na promocję aborcji), ale także na uznaniu wzajemnych powiązań „między ludźmi, zwierzętami, roślinami i ich wspólnym środowiskiem”. Ta intrygująca zapowiedź oznacza wdrożenie podejścia promowanego przez WHO jako „Jedno zdrowie”. Niefortunny skrót myślowy użyty przez Komisję (przywodzący na myśl kierunek polityczny eurodeputowanej Sylwii Spurek) w praktyce oznacza postrzeganie bezpieczeństwa żywności, kontroli chorób odzwierzęcych oraz zwalczania oporności na antybiotyki w ramach jednej problematyki wymagającej spójnych rozwiązań[10]. Mimo tego warto odnotować, że jest to kolejne globalne pole współpracy na linii UE-WHO, które zacieśnia się w dobie intensywnych prac nad traktatem antypandemicznym, który w swym założeniu ma zrewolucjonizować system ochrony zdrowia na świecie.

 

Podsumowanie: plany na przyszłość

 

Do 19 września 2022 r. otwarte są konsultacje publiczne, w ramach których każdy może wypełnić kwestionariusz odnoszący się do propozycji KE. Tego samego dnia zamykane jest tzw. zaproszenie do składania uwag, czyli możliwość przesłania Komisji własnej opinii na temat inicjatywy. Instytut, jak zawsze, gdy pod konsultacje publiczne oddawane są projekty związane z celami statutowymi fundacji, skorzysta z możliwości przedstawienia swojego stanowiska w obydwu formach. Jednocześnie zachęcamy do korzystania z szansy na przedstawienie swojego punktu widzenia wszystkich zainteresowanych poczynaniami Unii w dziedzinie ochrony zdrowia[11].

 

Zakończenie etapu konsultacji publicznych (kwestionariusz oraz możliwość nadsyłania opinii) nie oznacza końca prac nad projektem. W rzeczywistości dopiero wtedy, teoretycznie z uwzględnieniem opinii i stanowisk nadesłanych przed obywateli, Komisja przystąpi do prac nad właściwym projektem strategii. Można się jednak spodziewać, że dokument taki w znacznej mierze jest już przygotowany, o czym świadczy z resztą planowane tempo zakończenia prac nad inicjatywą. Według podanego przez nią kalendarium, „przyjęcie przez Komisję” inicjatywy planowane jest „na czwarty kwartał 2022” roku. Jest to oczywiście data jedynie orientacyjna, a doświadczenie pokazuje, że wiele „planowanych” przez Komisję terminów nie doczekało się spełnienia. Nie wpływa to jednak na fakt, że w przypadku tego konkretnego projektu prawdopodobieństwo przyspieszonych i odgórnie ukierunkowanych na określone rozwiązania prac legislacyjnych jest bardzo wysokie.

 

Z powyższych powodów Instytut Ordo Iuris będzie nadal monitorował prace nad rzeczonym projektem, a w przypadku jego przyjęcia przez Komisję niezwłocznie podejmie dalsze kroki (w tym memoranda i petycje do właściwych instytucji i organów) w ramach swojej działalności statutowej.

 

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 
Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

18.08.2022

Konferencja o Przyszłości Europy była iluzją demokracji. Ordo Iuris podsumowuje CoFoE

· Przez rok w Unii Europejskiej trwała Konferencja o Przyszłości Europy - CoFoE.

· Projekt miał być okazją do wysłuchania woli obywateli państw UE co do kierunku reform w Unii.

· W rzeczywistości CoFoE posłużyła unijnym włodarzom do uzyskania fałszywej legitymacji społecznej dla od dawna planowanych przez nich zmian i projektów.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

18.08.2022

Konferencja o Przyszłości Europy była iluzją demokracji, która ma legitymizować federalizacyjne i niedemokratyczne zmiany w Unii Europejskiej

Na początku maja zakończył się wielki projekt unijny – Konferencja o Przyszłości Europy (Conference on the Future of Europe – CoFoE). Było to trwające rok wydarzenie, złożone z licznych mniejszych konferencji, debat i spotkań, które, wedle deklarowanego założenia organizatorów, miało na celu oddanie głosu obywatelom państw członkowskich UE, tak aby ci mogli wskazać – na zasadach quasi demokracji bezpośredniej – jaki kierunek UE powinna obrać w najbliższych latach „zgodnie z wolą obywateli”.

Teatr dla Europejczyków

Problemy związane z CoFoE można mnożą się jednak już na tym etapie. Być może zacząć należy od pytania – ilu obywateli państw członkowskich w ogóle wiedziało o tym projekcie? Ilu się w niego zaangażowało? Pytanie wydaje się niemal retoryczne. W Polsce temat CoFoE został niemal całkowicie przemilczany zarówno przez większość polityków, jak i w mediach, czy szeroko pojętej debacie publicznej, a merytoryczne publikacje na ten temat mają źródło w zasadzie wyłącznie w publikacjach Instytutu Ordo Iuris[1]. Ustalenie, kto powinien Konferencję nagłośnić i wypromować, zaangażować społeczeństwo, to kwestia drugorzędna – istotny jest fakt, że nie sposób mówić o ogólnej legitymacji społecznej efektów końcowych tego przedsięwzięcia, gdy większość społeczeństwa w ogóle nie wiedziała o jego istnieniu.

Kolejne pytania jakie się nasuwają, to – skoro tak niewiele osób wiedziało o CoFoE – kim są ci, którzy ostatecznie wzięli w niej udział? Oczywiście można przyjąć, że wiele z tych osób to obywatele szczególnie zaangażowani, wysoce prawdopodobne, że tak właśnie było. Nie zmienia to faktu, że nie sposób ustalić jaka była procedura powoływania poszczególnych obywateli do uczestnictwa w panelach obywatelskich. Spójrzmy jednak na art. 7 Regulaminu CoFoE: „Zarząd opracuje i opublikuje wnioski z posiedzenia plenarnego Konferencji oraz przedstawi końcowy wynik Konferencji w raporcie (…)”[2]. Niezależnie od tego jakie opinie wyrażali obywatele biorący udział w konsultacjach – ostatecznie nad ich doborem, kształtem i kierunkiem „czuwał” Zarząd Konferencji (któremu „współprzewodniczyły” takie postacie jak Guy Verhofstadt, Clément Beaune, czy Dubravka Šuica)[3]. Co więcej, ponieważ spektrum tematów poruszanych w ramach CoFoE było ogromne (i wykraczające poza kompetencje przyznane UE w traktatach, co jest kolejną ciekawą kwestią, biorąc pod uwagę, że organizatorzy konferencji „zachęcali” do formułowania zaleceń także w dziedzinach zupełnie UE nieprzynależnych), „konieczne” stało się powołanie ekspertów, którzy pomagali obywatelom prawidłowo zrozumieć różne kwestie i wysnuć prawidłowe wnioski. Informacje o tym kto powoływał ekspertów, którzy wzięli udział w konferencji jako osoby skierowane tam, by prawidłowo ukształtować poglądu uczestników, a także jaka była procedura ich powoływania jest oczywiście niedostępna – nie tylko nie ma jej na stronie internetowej CoFoE, ale nawet oficjalnie kierowane do UE zapytania ze strony europosłów były po prostu… pozostawiane bez odpowiedzi. Powszechne stały się niejasności organizacyjne oraz brak przejrzystości proceduralnej i finansowej. Ponadto, unijni urzędnicy „metodycznie forsowali program zwiększenia uprawnień instytucji unijnych i większej centralizacji władzy w UE”, m.in. poprzez manipulacje przy doborze ekspertów czy interpretacji tzw. rekomendacji obywatelskich, co wskazuje się jako główne przyczyny oficjalnego wycofania się z Konferencji całej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR)[4].

Jak powyższe rozwiązania organizacyjne mają się do założenia, jakoby Konferencja miała być okazją do swobodnego wyrażenia opinii przez obywateli, sformułowania wniosków i zaleceń na przyszłość, które wyrażałyby wolę społeczeństwa europejskiego? Niestety odpowiedź jaka nasuwa się sama i, co potwierdzają pozostałe fakty (o czym za chwilę) jest prosta – „konkluzje” CoFoE były zaplanowane już znacznie wcześniej, a cała Konferencja zorganizowana została właśnie po to, by pomysły unijnych federalistów móc zacząć legitymować rzekomą „wolą ludu”. Mieszanka (rzekomo wypracowana przez obywateli), którą ostatecznie otrzymaliśmy w ramach opublikowanych w maju propozycji (zaleceń) Konferencji o Przyszłości Europy jest zaiste niecodzienna. Zalecenia dotykają wszystkich możliwych sfer życia prywatnego i publicznego. Nawet w najbardziej niepozornych kwestiach starają się przemycać rozwiązania umożliwiające nadanie UE szerszych kompetencji, tam gdzie nie jest to ani konieczne, ani potrzebne, ani pożądane przez państwa członkowskie. Wreszcie, kierunki zmian i przedstawiane propozycje są zaskakująco zbieżne ze znanymi już od dawna propozycjami i postulatami czołowych unijnych federalistów i postępowców.

Ręka na pulsie

Opisane wyżej problemy budziły wątpliwości Ordo Iuris już od momentu, gdy CoFoE zaczęła przybierać realne kształty organizacyjne. Sposób jej przebiegu tylko potwierdził słuszność obaw. Jeszcze na początku maja 2022 r., przed oficjalnym zakończeniem CoFoE, przedstawiciele Instytutu, na zaproszenie frakcji Tożsamość i Demokracja, wzięli udział w zorganizowanej w PE w Strasburgu debacie na temat niebezpieczeństw wynikających z CoFoE[5].

W końcu możliwość merytorycznej reakcji dało nam opublikowanie przez UE dokumentów końcowych Konferencji, tj. propozycji zmian w UE wraz ze środkami jakimi należałoby wprowadzić je w życie. Przeanalizowaliśmy je w Parlamencie Europejskim w Brukseli, podczas międzynarodowej konferencji zorganizowanej przez Ordo Iuris we współpracy z biurem poselskim europosła Witolda Waszczykowskiego[6], gdzie przedstawiliśmy też kompleksowy „Komentarz do wybranych propozycji Konferencji o Przyszłości Europy”[7], w którym merytorycznie odnieśliśmy się do kluczowych zaleceń sformułowanych w ramach dokumentu wieńczącego CoFoE. Publikacja ta - dostępna w języku polskim i angielskim, została następnie rozesłana do wszystkich eurodeputowanych.

Wybrane do analizy zagadnienia dotyczą zarówno kwestii ustrojowych i suwerennościowych (możliwość naruszenia polskiego porządku konstytucyjnego czy traktatowego podziału kompetencji), jak i praw człowieka (próba wprowadzenia szerokiego dostępu do aborcji), ograniczenia wolności słowa (cenzura, mowa nienawiści, działania rzekomo skierowane na przeciwdziałanie dezinformacji), ale także spraw istotnych z punktu widzenia codzienności (dostępność lekarzy i leków, edukacja). Ciepłe przyjęcie publikacji, szczególnie przez europosłów pozwala nam sądzić, że analizy konkretnych propozycji i środków zawarte w „Komentarzu” pozwolą w niedalekiej przyszłości zapobiec realizacji przynajmniej części szkodliwych zaleceń, a z drugiej strony pozwolą łatwiej wyłowić z licznych pułapek te propozycje, które są warte uwagi i poparcia.

Burza w szklance wody?

„Na pierwszy rzut oka” większość propozycji wydaje się rozsądna – to myśl, która towarzyszy wielu osobom pierwszy raz czytającym dokument końcowy Konferencji. Właśnie taki obrót spraw stał się przyczynkiem do stworzenia tak obszernego komentarza Ordo Iuris do propozycji CoFoE.

Wśród przykładowych propozycji „pułapek” można wskazać chociażby propozycję nr 8. Uzasadnione obawy rodzi sformułowane w ramach niej zalecenie przeniesienia polityki zdrowotnej z zakresu kompetencji wspierających (art. 6 TfUE) do kompetencji dzielonych (art. 4 TfUE), co znacząco wpłynęłoby na możliwości ingerowania w politykę zdrowotną państw członkowskich przez Unię Europejską. Nawet jeżeli uznanie polityki zdrowotnej za kompetencję dzieloną przyniosłoby znaczne ułatwienia w tworzeniu pozytywnych projektów (takich jak proponowana strategiczna autonomia UE w zakresie dostępności do leków), to z dużym prawdopodobieństwem przyniosłoby to także konieczność zgody państw członkowskich na mniej akceptowalne działania UE, np. narzucenie państwom członkowskich legalizacji aborcji (jako że w ramach kompetencji dzielonych to UE w pierwszej kolejności stanowi prawo i przyjmuje wiążące akty prawne, a kraje UE wykonują własne kompetencje tylko wtedy, gdy UE nie wykonuje lub postanawia ich nie wykonywać). Propozycja nr 8 jest doskonałym przykładem ukrycia prawdziwego celu (zmiany podziału kompetencji traktatowych) w ramach dobrego i wartego realizacji pomysłu (zwiększenie dostępności leków).

Podobnie propozycja nr 9 dotycząca rzekomo „szerszej wiedzy na temat zdrowia” zawiera postulat „zapewnienia dostępu do leczenia reprodukcyjnego osobom mającym problemy z płodnością”. Należy zwrócić uwagę, że w zdaniu tym umieszczono nie tylko postulat legalizacji i refundacji zapłodnienia in vitro kobietom – co już stanowi naruszenie podziału kompetencji ustanowionego w art. 6 TfUE - ale także wszelkim „osobom mającym problemy z płodnością”. Oznacza to próbę objęcia tym postanowieniem także osób, które poddały się zmianie płci lub które deklarują inną płeć niż biologiczna. W dalszej konsekwencji może to prowadzić także do prób wpisania do aktu urodzenia matki jako „ojca”, czy też dwóch rodziców tej samej płci – co jest sprzeczne z polskim porządkiem konstytucyjnym.

W ramach propozycji nr 33 zaleca się „wspieranie platform cyfrowych zapewniających pluralizm mediów”. Środek ten rodzi uzasadnione podejrzenie o próbę wzmocnienia mainstreamowej linii przekazu poprzez wsparcie platform cyfrowych przychylnych określonej narracji. „Wspieranie pluralizmu mediów” poprzez umacnianie platform, które „dostarczają obywatelom informacji na temat jakości wiadomości” jawi się jako próba stłumienia wysiłków przebicia się ze swoim przekazem mediów głoszących treści odmienne od tych uznanych przez Unię za dopuszczalne. Jak już wskazano wyżej, niejednokrotnie „dezinformacją” bywają określane prawdziwe informacje, których główną „wadą” jest niewpisywanie się w mainstreamową linię przekazu. Rozsądniejszym rozwiązaniem mogłoby być wzmocnienie sądowej kontroli nad środkami cenzury stosowanymi przez podmioty cyfrowe, np. poprzez unijne regulacje, które umocniłyby pozycję sądów krajowych wobec globalnych platform cyfrowych. Środek ten rodzi zatem znaczne obawy o ograniczenie wolności słowa, ale także zmusza do zadania pytania o to, kto, wedle jakich kryteriów i na jakiej podstawie miałby wybierać platformy cyfrowe godne wsparcia i zapewniające pluralizm mediów.  

Powyższe przykłady to tylko minimalny wycinek tematów omówionych w komentarzu Ordo Iuris do propozycji CoFoE, który nawet w tak okrojonej formie, pokazuje skalę projektu i zagrożeń jakie za sobą niesie.

Przyszłość Europy

Konferencja o Przyszłości Europy została oficjalnie zakończona 9 maja 2022 r. i właśnie na ten dzień można datować „przebicie” się tej inicjatywy do szerszej świadomości publicznej. Paradoksalnie, gdy wydarzenie trwało, mało kto się nim interesował i wydaje się, że sami organizatorzy byli z tego zadowoleni. Publikacja szeregu kontrowersyjnych propozycji CoFoE nie przeszła jednak bez echa, a komentarz do poszczególnych zaleceń przygotowany przez Ordo Iuris pomógł odkryć w debacie publicznej szczególnie niebezpieczne pomysły ukryte w tych propozycjach[8]. Część pomysłów CoFoE doczekała się niemal natychmiastowego przełożenia na inicjatywy legislacyjne w UE (np. kwestia przyznania PE inicjatywy ustawodawczej), niektóre są obecnie opracowywane, by powrócić do gry politycznej już we wrześniu, a o innych usłyszymy zapewne dopiero za kilka lat. Instytut Ordo Iuris monitoruje prace Komisji Europejskiej i PE, tak, aby móc reagować w każdej sytuacji zagrożenia polskiej suwerenności czy racji stanu. Mamy jednak nadzieję, że nasza praca, publikacje, konferencje i inne projekty staną się merytorycznym orężem także dla polityków i pozostałych obywateli.

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Subskrybuj Unia Europejska