Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
• Fundusz Ludnościowy Narodów Zjednoczonych (UNFPA) poinformował o decyzji rządu USA o zaprzestaniu dalszego finansowania tej agendy ONZ.
• Podczas gdy polskie „feministki” fetują otwarcie „przychodni” aborcyjnej w Warszawie, amerykańscy naukowcy biją na alarm wskazując na zagrożenie jakie środki poronne niosą dla życia i zdrowia kobiet.
• Nasze „organizacje prokobiece” wciąż dumnie niosą na sztandarach swobodny dostęp do aborcji farmakologicznej. Natomiast za oceanem, po latach takiej swobody, wniosek jest jeden: kobiety zasługują na coś lepszego niż pigułka aborcyjna.
Aborcja farmakologiczna: dwie narracje
Amerykańskie Ethics and Public Policy Center opublikowało wyniki badań dotyczących szkodliwości pigułki wczesnoporonnej dla kobiet. Okazuje się, że ich stosowanie może pociągnąć za sobą znacznie gorsze konsekwencje, niż wskazywali to producenci tych środków.
Polskę z kolei nie tak dawno rozgrzewał spór o dostępność tzw. tabletki „dzień po”, czyli farmakologicznego środka wczesnoporonnego. Część społeczeństwa, gorliwie przekonywana przez wszelkiej maści organizacje przedstawiające się jako „feministyczne” i „prokobiece”, utrzymywała wówczas, że środki takie jak „ellaOne” (tabletka zawierająca octan uliprystaliu, czyli środek działający jak mifepriston - substancja pigułki aborcyjnej RU486 – zabijająca dziecko nawet do 63. dnia ciąży) są całkowicie bezpieczne i powinny być powszechnie dostępne.
Lobby aborcyjne bez wątpienia tryumfowało, gdy w 2015 r. prawo w Polsce zaczęło dopuszczać sprzedaż środka "EllaOne" bez recepty. Dopiero ustawą z dnia 25 maja 2021 r. przywrócono kontrolę lekarską nad sprzedażą preparatu – tabletki poronne nie są już dostępne w Polsce bez recepty. Warto jednak pochylić się jeszcze raz nad kwestią bezpieczeństwa aborcji farmakologicznej, która wciąż przez środowiska proaborcyjne przedstawiana jest jako „bezpieczna”, zaś środowiska pro-life konsekwentnie zwracają uwagę na to, że środki poronne szkodliwe są także dla samej matki.
Nowe badania EPPC
Spór dotyczący bezpieczeństwa kobiet, które decydują się na przyjęcie tabletki aborcyjnej wydaje się jednak zmierzać ku końcowi. Amerykańskie Ethics and Public Policy Center (EPPC) opublikowało wyniki badań, które zaskoczyły chyba nawet samych naukowców.
Jak wskazano w opublikowanym przez autorów badania artykule, rzeczywisty wskaźnik poważnych zdarzeń niepożądanych po aborcji z użyciem mifepristonu jest co najmniej 22 razy wyższy niż sumaryczny wskaźnik „mniej niż 0,5%” w badaniach klinicznych, podany na etykiecie leku. Różnica pomiędzy deklarowanymi przez producenta zagrożeniami dla życia i zdrowia kobiet („mniej niż 0,5%”) a rzeczywistością jest tak wielka, że obrona swobody przyjmowania tego typu środków wydaje się być już całkowicie niemożliwa.
Istotnym czynnikiem jest oczywiście metodologia badania. I, co ciekawe, w tym wypadku metodologia wskazuje, że wyniki mogą być (i raczej na pewno są) niedoszacowane. Oznacza to, że kobiet, które po przyjęciu środka poronnego doświadczyły poważnych konsekwencji medycznych jest jeszcze więcej. Nie ma natomiast możliwości, by podane wyniki były przeszacowane, bowiem badanie opiera się na analizie danych z bazy danych roszczeń ubezpieczeniowych wszystkich płatników w USA, która obejmuje 865 727 przepisanych aborcji mifepristonem w latach 2017-2023. U 10,93 procent kobiet w ciągu 45 dni po aborcji mifepristonem występuje sepsa, infekcja, krwotok lub inne poważne lub zagrażające życiu zdarzenia niepożądane, co znacznie przekracza sumaryczną liczbę „mniej niż 0,5 procent” deklarowaną na ulotce leku.
Dlaczego wyniki badania mogą wciąż nie odzwierciedlać rzeczywistej skali problemu? Są to dane pozyskane od ubezpieczycieli, stanowiące sumę zgłoszonych zdarzeń. Nie każdy jednak do przeprowadzonej aborcji się przyznaje i nie każdy decyduje się na zgłoszenie jej konsekwencji do ubezpieczyciela. W USA brak takiego zgłoszenia jest wysoce prawdopodobny, bowiem aborcja z użyciem mifepristonu wymaga tam obecnie zaledwie jednej wizyty telemedycznej u dowolnego uprawnionego pracownika służby zdrowia (niekoniecznie lekarza), a kobieta może samodzielnie podawać sobie leki zakupione w aptece wysyłkowej. Co więcej, lekarz przepisujący lek nie musi zgłaszać żadnych zdarzeń niepożądanych, chyba że wie, iż pacjent zmarł. W danych dotyczących roszczeń ubezpieczeniowych nie uwzględniono również przypadków, które zakończyły się śmiercią kobiety. Autorzy badania zamierzają zająć się tą kwestią w swojej kolejnej publikacji.
Aborcyjna „przychodnia” w Warszawie
Opublikowane z końcem kwietnia 2025 r. wyniki wspomnianego badania korelują czasowo z otwarciem w marcu tego roku „przychodni” aborcyjnej w Warszawie. Środowiska określające się jako „feministyczne” i „prokobiece” hucznie świętowały uruchomienie przybytku, w którym służą radą i pomocą w zabiciu poczętego dziecka. Ich przekaz jest okrutny i zarazem bardzo prosty: kobieta może decydować o życiu i śmierci swego dziecka. Zachęcają przy tym do korzystania właśnie z aborcji farmakologicznej, oferując instruktaż oraz pomoc w „zorganizowaniu” środków poronnych. Konsekwencje zdrowotne dla matki? Tutaj odpowiedź jest już jedna: w razie problemów zgłoś się do szpitala i pamiętaj, że aborcja wykonana przez matkę jest legalna. Brak empatii, prawdziwego wsparcia i opieki (w tym psychologicznej), brak szacunku dla życia i zdrowia (tak matki, jak i dziecka) biją po oczach. I nawet jeśli kobieta, która sięgnie po tabletki poronne przeczyta załączoną do nich ulotkę, to dziś wiemy już, że ostrzeżenie o skutkach ubocznych jest kolejną zastawioną na nią pułapką.
Apel badaczy
Autorzy badania dotyczącego tabletek aborcyjnych i ich wpływu na zdrowie kobiet biją na alarm i postulują natychmiastowe przywrócenie w USA wcześniejszych, silniejszych protokołów bezpieczeństwa pacjenta. Wskazują, że oryginalna ulotka leku z 2000 r. wymagała, aby był „podawany wyłącznie w klinice, gabinecie lekarskim lub szpitalu, przez lekarza lub pod jego nadzorem”, przy czym lekarze musza być w stanie „zapewnić pacjentowi dostęp do placówek medycznych wyposażonych w transfuzje krwi i resuscytację”.
Wymogi te, pod wpływem sytuacji politycznej były z czasem łagodzone – jak widać po danych zgromadzonych w bazach ubezpieczycieli – niesłusznie. Dlatego EPPC wskazuje na konieczność wdrożenia odpowiedzialności lekarzy za zdrowie kobiet, które przyjmują mifepriston pod ich opieką, a także postuluje wprowadzenie nakazu pełnego raportowania jego skutków ubocznych. Autorzy badania apelują o ponowne zbadanie bezpieczeństwa tabletek poronnych i, w oparciu o obiektywne kryteria, ponowne rozważenie ich zatwierdzenia i dopuszczenia do obrotu. „Kobiety zasługują na coś lepszego niż pigułka aborcyjna” – tym mocnym zdaniem autorzy badania kończą swój artykuł.
Czy tabletki poronne są bezpieczne?
Przytoczone wyżej badanie jasno wskazuje, że środki służące do aborcji farmakologicznej nie są bezpieczne – co najmniej u 10,93 procent kobiet w ciągu 45 dni po aborcji mifepristonem występuje sepsa, infekcja, krwotok lub inne poważne lub zagrażające życiu zdarzenia niepożądane. Wskaźnik ten jest bardzo wysoki, zwłaszcza, gdy porównamy go z deklaracjami producenta („mniej niż 0,5 %”). Pamiętać też trzeba, że „co najmniej” oznacza, że przypadków tych jest więcej.
Omawiane badanie dotyczyło pacjentek w USA, jednakże w Polsce również środki tego typu są niestety stosowane. O tym, że – wbrew zapewnieniom lobby aborcyjnego i rzekomych „organizacji prokobiecych” – stanowią one zagrożenie dla życia i zdrowia kobiet mówi się od lat. Sygnalizował to także wielokrotnie Instytut Ordo Iuris.
Tabletki wczesnoporonne wpływają na układ hormonalny i stan zdrowia kobiety. Mogą powodować rozregulowanie cyklu miesiączkowego i problemy z płodnością w przyszłości. Stosowanie tabletek poronnych wiąże się też z możliwością wystąpienia skutków ubocznych, takich jak np. bóle brzucha, nadmierne krwawienie, problemy z funkcjonowaniem układu pokarmowego, zaburzenia nastroju, zaburzenia koncentracji, bóle głowy, mdłości i wymioty, bolesne miesiączkowanie i zmęczenie. Literatura medyczna wskazuje na przypadki, w których kobiety przyjmujące pigułki poronne musiały poddać się hospitalizacji lub – wskutek wykrwawienia – zmarły.
Szansa na zmiany
Wbrew pozorom, dane przedstawione przez autorów badania mogą stanowić bardzo potężne narzędzie nie tylko do walki z lobby aborcyjnym, ale także wpłynąć na kształt światowej polityki lekowej.
Od 2019 r. mifepriston znajduje się na liście leków podstawowych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obejmującej „najskuteczniejsze, najbezpieczniejsze i najbardziej opłacalne leki na priorytetowe schorzenia”. Aktualizacja listy z 2019 r. usunęła również poprzednie zastrzeżenie, że pigułka aborcyjna wymaga „ścisłego nadzoru lekarskiego”.
Zmianę tę uzasadniano badaniami klinicznymi na które producent powoływał się w ulotce, czyli rzekome „mniej niż 0,5%” przypadków zdarzeń niepożądanych. Dziś jednak wiemy już, że dane te skrajnie nie odpowiadają rzeczywistości. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę fakt, że badanie opublikowane przez EPCC przeprowadzono analizując dane z USA – objęło ono zatem kobiety doświadczające poważnych powikłań w państwie, gdzie szpitale, kliniki i wykwalifikowani lekarze są stosunkowo liczni. Aborcja farmakologiczna jest natomiast rozpowszechniana, czy wręcz promowana, na całym świecie, w tym w wielu biedniejszych, rozwijających się krajach, gdzie wskaźnik zgonów w czasie ciąży i porodu jest znacznie wyższy. Przyczyny są tożsame także przy aborcji (w tym farmakologicznej): krwawienia i infekcje. Należy się zatem spodziewać, że wskaźnik tych powikłań po zażyciu środka poronnego w państwach mniej rozwiniętych jest jeszcze wyższy.
Jeżeli dojdzie do ponownej oceny zagrożeń związanych z mifepristonem w USA, może okazać się, że wnioski płynące z tej oceny wpłyną także na to, czy środek ten będzie nadal akceptowany (albo sposób jego dopuszczalności do użycia) w innych państwach na świecie. Należy się także spodziewać, że do przeprowadzenia ponownych badań klinicznych zmuszony zostanie sam producent tabletek aborcyjnych. Podważenie dotychczas podawanych przez producenta statystyk i podjęcie kroków weryfikujących bezpieczeństwo tabletki poronnej w pewnym momencie będzie musiało także znaleźć odzwierciedlenie w rekomendacjach WHO i liście „leków podstawowych”.
Pozostaje mieć nadzieję, że dzień, w którym ten niebezpieczny dla życia i zdrowia, zarówno kobiet jak i ich nienarodzonych dzieci, środek zniknie z listy „leków” nadejdzie prędzej niż później.
Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
15.05.2025
W miniony wtorek James Daniel Jordan – przewodniczący Komisji do spraw Sądownictwa Izby Reprezentantów Stanów Zjednoczonych, wraz z czterema innymi członkami tej Komisji, skierował pismo do Michaela McGratha, Komisarza Komisji Europejskiej ds. demokracji, wymiaru sprawiedliwości i praworządności, w którym zwrócił się z zapytaniem, jak Unia Europejska zamierza zareagować na działania rządu Donalda Tuska.
• Population Research Institute opublikował raport poświęcony promowaniu aborcji przez Międzynarodową Federację Ginekologii i Położnictwa (FIGO).
• Publikacja dotyczy m.in. finansowania FIGO przez Amerykańską Agencję Rozwoju Międzynarodowego.
• Po objęciu urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa, Federacja utraciła środki z rządu federalnego
Fundusze z USAID
Prezydentura Donalda Trumpa przyniosła już wiele mniejszych i większych niespodzianek. Z pewnością informacje o Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego (USAID) i skali finansowania przez amerykańskich podatników wątpliwych działań mających na celu zmiany kulturowe i światopoglądowe na świecie należą do największych. Odcięcie tysięcy podmiotów od strumienia finansowego USAID stało się natomiast przyczyną klęski finansowej wielu z nich i obnażyło fakt, które organizacje rzeczywiście cieszą się wsparciem finansowym społeczeństwa, a których byt uzależniony jest od decydentów politycznych.
Population Research Institute opublikował w kwietniu 2025 r. obszerny raport, w którym przeanalizowano wątek promowania aborcji przez Międzynarodową Federację Ginekologii i Położnictwa (FIGO) i jej organizacje stowarzyszone w Iberoameryce, Afryce i Europie. Jak się okazuje, również FIGO aktywnie wykorzystywała fundusze uzyskane z USAID.
Czym jest FIGO i co promuje?
FIGO jest organizacją pozarządową, która promuje aborcję poprzez stowarzyszenia ginekologów, położników i personelu medycznego. Chociaż przedstawia się jako organizacja naukowa, w rzeczywistości angażuje się w rzecznictwo polityczne, naciskając na rządy, aby zdekryminalizowały aborcję. Organizacja promuje aborcję jako prawo człowieka i prawo kobiet oraz dziewcząt na całym świecie, przedstawiając ją jako niezbędną i pilną usługę medyczną. Ponadto FIGO szkoli swoje stowarzyszenia członkowskie i sojuszników, aby opowiadali się za legalizacją aborcji, włączając ją w narrację „praw seksualnych i reprodukcyjnych” (SRHR – ang. sexual and reproductive rights), wzmocnienia pozycji kobiet i równości płci.
Z chwilą przejęcia władzy przez administrację Trumpa, która wyraziła się jasno w kwestii wykorzystania funduszy USAID w sprawach związanych z aborcją (wskazując, że przyznawanie funduszy federalnych organizacjom, które promują, ułatwiają lub wykonują aborcje nie będzie już miało miejsca), w organizacjach takich jak FIGO pojawiło się poważne wyzwanie związane z brakiem finansowania.
Skala wsparcia USAID z jakiej FIGO dotychczas korzystała była ogromna. Jeszcze w październiku 2024 r. konsorcjum, którego częścią jest FIGO otrzymało od USAID nagrodę w postaci dotacji w wysokości 89 milionów dolarów na rozszerzenie dostępu do „planowania rodziny” i „usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego” w krajach o niskim i średnim dochodzie.
Raport o FIGO i promowaniu aborcji
Kwietniowy raport Population Research Institute dostarcza dowodów na finansowanie FIGO przez USAID i dokumentuje, w jaki sposób ta organizacja i jej globalni sojusznicy promują aborcję, ułatwiając dostęp do niej i opowiadając się za jej legalizacją poprzez działania społeczne i polityczne.
Pod przykrywką rzekomych „praw reprodukcyjnych”, FIGO i jej organizacje sojusznicze uważają aborcję za „podstawowe prawo człowieka”. Rozwijają międzynarodowe projekty, opracowują wytyczne dotyczące stosowania środków aborcyjnych i zachęcają do praktyk aborcyjnych poprzez telemedycynę i samodzielną aborcję. Współpracują z takimi grupami jak Międzynarodowa Federacja Planowanego Rodzicielstwa (IPPF) i Ipas. Wywierały również presję na rządy m.in. Peru, Kolumbii, Chile, Argentyny, Brazylii i Meksyku, aby zmieniły swoje ustawodawstwo na rzecz dekryminalizacji aborcji.
W raporcie podkreślono również konkretne przypadki w Iberoameryce, Afryce i Europie, gdzie krajowe towarzystwa ginekologiczne zrzeszone w FIGO postępowały zgodnie z jej wytycznymi i powielały jej strategie promowania aborcji.
Publikacja przedstawia także konkretne dane dotyczące FIGO, osób zasiadających w jej zarządzie oraz listę jej licznych organizacji sojuszniczych, które jasno pokazują jak wielki jest zasięg działalności tej międzynarodowej sieci popierającej aborcję. Jak wskazali autorzy raportu – jego celem jest uniemożliwienie tym grupom dalszego otrzymywania funduszy od amerykańskich podatników na ich projekty i działania związane z aborcją w przyszłości.
Aktywność FIGO w przykładach – oświadczenia
Jak wskazano w raporcie, fakt, że FIGO ma w swej nazwie określenie „międzynarodowa federacja” sprawia, że wiele osób podświadomie traktuje tę organizację jako ważne i decyzyjne gremium złożone z naukowców i najlepszych specjalistów. Sprawia to, że nawet same oświadczenia wydawane przez FIGO traktowane są niekiedy jako ważne stanowiska. Stąd też FIGO wydała liczne oświadczenia mające na celu wywarcie wpływu na ustawodawstwo aborcyjne w różnych krajach.
W styczniu 2021 r. opublikowano oświadczenie FIGO w sprawie argentyńskiej tzw. Zielonej Fali (legalizację aborcji w Argentynie do 14 tygodnia) i sposobu jej wykorzystania w celu zwiększenia dostępu do aborcji w większej liczbie krajów regionu. FIGO nie tylko świętowała to wydarzenie, ale też wprost wskazał na swój wpływ na legalizację aborcji w Argentynie i całej Iberoameryce. Stwierdziła również, że jej kolejnym celem jest promowanie swobodnego dostępu do aborcji do 14 tygodnia ciąży w większej liczbie krajów w regionie.
FIGO wydała także oświadczenie, w którym promuje aborcję poprzez indukcję asystolii płodu, czyli procedurę polegającą na wstrzyknięciu substancji chlorku potasu do serca płodu w celu spowodowania śmierci w ciążach powyżej 20 tygodnia. To właśnie w ten sposób uśmiercono w Oleśnicy chłopca, którego rozwój pozwalał już na podjęcie próby urodzenia przez cięcie cesarskie. Czyn ten był w pełni zgodny ze stanowiskiem FIGO. Z kolei np. Federalna Rada Medycyny Brazylii oficjalnie zakazała tej praktyki – co spotkało się z krytyką ze strony FIGO.
Warto w tym miejscu dodać, że FIGO naciska na krajowe stowarzyszenia i dostawców usług medycznych, aby ułatwiali nieograniczony dostęp do aborcji, zapewniając kobietom i dziewczętom możliwość szybkiej aborcji na żądanie, nawet na zaawansowanym etapie ciąży. Strategia ta promuje eliminację wszelkich ograniczeń dotyczących aborcji i normalizuje ten proceder.
Organizacja ta jest bardzo aktywna w Afryce, gdzie FIGO opracowała tzw. Kartę Livingstone w sprawie opieki aborcyjnej. Celem jest zobowiązanie afrykańskich towarzystw położniczych i ginekologicznych do rozszerzenia dostępu kobiet i dziewcząt do „usług aborcyjnych” na całym kontynencie.
Co ciekawe, FIGO włącza się także na swój sposób w „pomoc humanitarną”. Czyni to na swój sposób, a więc wspiera i promuje dostęp do aborcji na obszarach dotkniętych wojnami lub konfliktami. Ponadto wzywa swoich członków do popierania tej praktyki w takich sytuacjach.
Aktywność FIGO w przykładach – szkolenia
Działalność FIGO to nie tylko słowa. Organizacja ta aktywnie włącza się w proces „szkolenia” personelu medycznego. Odpowiada za organizację licznych webinarów, szkoleń stacjonarnych, a we wrześniu 2023 r. uruchomiła nawet aplikację mobilną, która szkoli personel medyczny w zakresie ułatwiania aborcji poprzez spersonalizowane oceny, które prowadzą do uśmiercenia nienarodzonego dziecka.
Materiały szkoleniowe FIGO są jednak przeznaczone nie tylko dla lekarzy. FIGO promuje także przewodnik mający na celu rozszerzenie stosowania leków aborcyjnych. Co więcej, w treści przewodnika określono dawki mifepristonu i mizoprostolu (środków poronnych) dla różnych rodzajów aborcji i innych procedur. Przewodnik ten ma na celu standaryzację i ułatwienie dostępu do tych leków bez ścisłego nadzoru, twierdząc, że minimalizuje ryzyko, jednocześnie zachęcając do normalizacji aborcji na każdym etapie ciąży. Jest to także w oczywisty sposób swoisty „podręcznik” mogący służyć w przypadku prób przeprowadzenia aborcji samodzielnie. FIGO nie bierze jednak w żaden sposób pod uwagę jak niebezpieczne, także dla zdrowia i życia kobiety, może być takie działanie.
Własne produkty medyczne FIGO
Jedną z najciekawszych informacji jakie znalazły się w raporcie o FIGO jest wiadomość, że FIGO nie tylko angażuje się w promocję aborcji na świecie, ale także sama produkuje środki poronne. FIFO uzasadnia ekspansję aborcji medycznej argumentując, że pigułki niskiej jakości zwiększają ryzyko dla zdrowia kobiet, w związku z czym organizacja promuje i ułatwia powszechny dostęp do własnych produktów aborcyjnych, twierdząc, że ich stosowanie będzie „bezpieczne i skuteczne”. W ten sposób stara się kontrolować podaż tych leków i wzmocnić przemysł aborcyjny pod narracją zapewnienia jakości, ale także literalnie aktywnie włącza się w przemysł aborcyjny.
Działanie to całkowicie przekreśla jakąkolwiek wiarygodność – jeżeli w przypadku proaborcyjnej organizacji w ogóle można o czymś takim mówić – w kontekście deklaracji o trosce o „prawa człowieka” czy „zdrowie kobiet”. FIGO promuje aborcję, w tym farmakologiczną, bo sama jest producentem stosowanych do niej środków.
Działalność ta koreluje z aktywnym prowadzeniem przez FIGO projektów aborcyjnych mające na celu promowanie stosowania leków aborcyjnych poza placówkami opieki zdrowotnej poprzez samoleczenie – czyli tzw. domową aborcję.
Jak informuje FIGO w maju 2024 r. zakończył się jeden z takich jeden z takich projektów, który organizacja ta prowadziła we współpracy z jednym z jej podmiotów stowarzyszonych –Zambijskim Stowarzyszeniem Ginekologów i Położników. W ramach programu promowano samodzielną aborcję poza placówką opieki zdrowotnej (np. w domu), w całości lub częściowo, przy użyciu połączonego schematu określonych dawek dwóch środków poronnych.
Sprzeciw sumienia
W raporcie o FIGO znalazła się także krótka wzmianka o tym, że organizacja ta uważa prawo do sprzeciwu sumienia za przeszkodę w legalnym dostępie do aborcji i proponuje jego ograniczenie. Warto ten wątek rozwinąć, bowiem jest szczególnie skandaliczny – zarówno w kontekście rzekomej obrony przez FIGO praw człowieka w sposób mający naruszać inne prawo człowieka, jak i z perspektywy europejskiego dorobku prawnego.
Prawo do sprzeciwu sumienia jest integralnym i nieodzownym elementem wolności sumienia, którą gwarantuje zarówno polska Konstytucja jak i umowy międzynarodowe, zwłaszcza Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 18) i Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (art. 9). Już sam fakt negowania tego prawa stanowi jego naruszenie.
Niestety z próbami podważania prawa do sprzeciwu sumienia mamy do czynienia już od lat na wielu frontach, w tym w Unii Europejskiej. Przykładem jest m.in. proaborcyjna rezolucja Parlamentu Europejskiego z 26 listopada 2020 r. w sprawie faktycznego zakazu aborcji w Polsce (2020/2876(RSP)), gdzie w lit. I-J oraz punkcie 10 dokumentu znalazły się wezwania do ograniczenia możliwości stosowania sprzeciwu sumienia. Fakt ten jest naganny i sprzeczny z wymienionymi aktami prawa międzynarodowego. Tym bardziej padający w literze J rezolucji postulat prawnego zobowiązania przedstawicieli zawodów medycznych do działania wbrew sumieniu jest zupełnym wypaczeniem tego prawa.
FIGO a Polska
FIGO składa się z krajowych towarzystw ginekologiczno-położniczych ze 139 krajów, w tym 23 z Ameryki Iberyjskiej, 34 z Afryki i 38 z Europy.
W strukturze tej znajduje się także Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników, które – jak wskazano w raporcie – opowiadało się już za zalegalizowaniem aborcji w przypadkach poważnych nieprawidłowości płodu.
Pomimo tego, że debata o możliwości uśmiercania dzieci poczętych była w Polsce w ostatniej dekadzie bardzo wzmożona, można odnieść wrażenie, że akurat FIGO – bo w zaangażowanie szeregu innych podmiotów zagranicznych nie można wątpić – nie rzucała swoich znaczących sił na działalność w Polsce. W znacznej mierze wysiłki tej organizacji akomodowano w Ameryce Południowej i Afryce.
Raport o FIGO ma jedno ważne zadanie – dowieść, że jest to organizacja proaborcyjna i tym samym pozbawić ją dotacji z USAID. Biorąc pod uwagę metodologię i dane zawarte w raporcie, można być raczej spokojnym o powodzenie tego zadania. Może to oznaczać uratowanie tysięcy kobiet i dzieci na świecie, a w perspektywie Polski – pozostawienie nas wolnymi od wpływu FIGO także w przyszłości.
Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
Na arenie międzynarodowej trwają ataki na życie, rodzinę i narodową suwerenność. Jak w tej sytuacji odnajduje się Polska? Temu zagadnieniu poświęcone będzie spotkanie z Moniką Leszczyńską – wiceprezesem Ordo Iuris. Wydarzenie odbędzie się 16 marca w amerykańskim Doyelstown.
16 marca godz. 1:30 PM (po Mszy Świętej o 12:30 P.M.)
Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doyelstown
• W Waszyngtonie 11 marca miała miejsce prezentacja raportu „Wielki reset. Pilna potrzeba reformy Unii Europejskiej” przygotowanego przez Instytut Ordo Iuris i węgierską uczelnię Mathias Corvinus Collegium (MCC).