Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
• Podczas gdy polskie „feministki” fetują otwarcie „przychodni” aborcyjnej w Warszawie, amerykańscy naukowcy biją na alarm wskazując na zagrożenie jakie środki poronne niosą dla życia i zdrowia kobiet.
• Nasze „organizacje prokobiece” wciąż dumnie niosą na sztandarach swobodny dostęp do aborcji farmakologicznej. Natomiast za oceanem, po latach takiej swobody, wniosek jest jeden: kobiety zasługują na coś lepszego niż pigułka aborcyjna.
Aborcja farmakologiczna: dwie narracje
Amerykańskie Ethics and Public Policy Center opublikowało wyniki badań dotyczących szkodliwości pigułki wczesnoporonnej dla kobiet. Okazuje się, że ich stosowanie może pociągnąć za sobą znacznie gorsze konsekwencje, niż wskazywali to producenci tych środków.
Polskę z kolei nie tak dawno rozgrzewał spór o dostępność tzw. tabletki „dzień po”, czyli farmakologicznego środka wczesnoporonnego. Część społeczeństwa, gorliwie przekonywana przez wszelkiej maści organizacje przedstawiające się jako „feministyczne” i „prokobiece”, utrzymywała wówczas, że środki takie jak „ellaOne” (tabletka zawierająca octan uliprystaliu, czyli środek działający jak mifepriston - substancja pigułki aborcyjnej RU486 – zabijająca dziecko nawet do 63. dnia ciąży) są całkowicie bezpieczne i powinny być powszechnie dostępne.
Lobby aborcyjne bez wątpienia tryumfowało, gdy w 2015 r. prawo w Polsce zaczęło dopuszczać sprzedaż środka "EllaOne" bez recepty. Dopiero ustawą z dnia 25 maja 2021 r. przywrócono kontrolę lekarską nad sprzedażą preparatu – tabletki poronne nie są już dostępne w Polsce bez recepty. Warto jednak pochylić się jeszcze raz nad kwestią bezpieczeństwa aborcji farmakologicznej, która wciąż przez środowiska proaborcyjne przedstawiana jest jako „bezpieczna”, zaś środowiska pro-life konsekwentnie zwracają uwagę na to, że środki poronne szkodliwe są także dla samej matki.
Nowe badania EPPC
Spór dotyczący bezpieczeństwa kobiet, które decydują się na przyjęcie tabletki aborcyjnej wydaje się jednak zmierzać ku końcowi. Amerykańskie Ethics and Public Policy Center (EPPC) opublikowało wyniki badań, które zaskoczyły chyba nawet samych naukowców.
Jak wskazano w opublikowanym przez autorów badania artykule, rzeczywisty wskaźnik poważnych zdarzeń niepożądanych po aborcji z użyciem mifepristonu jest co najmniej 22 razy wyższy niż sumaryczny wskaźnik „mniej niż 0,5%” w badaniach klinicznych, podany na etykiecie leku. Różnica pomiędzy deklarowanymi przez producenta zagrożeniami dla życia i zdrowia kobiet („mniej niż 0,5%”) a rzeczywistością jest tak wielka, że obrona swobody przyjmowania tego typu środków wydaje się być już całkowicie niemożliwa.
Istotnym czynnikiem jest oczywiście metodologia badania. I, co ciekawe, w tym wypadku metodologia wskazuje, że wyniki mogą być (i raczej na pewno są) niedoszacowane. Oznacza to, że kobiet, które po przyjęciu środka poronnego doświadczyły poważnych konsekwencji medycznych jest jeszcze więcej. Nie ma natomiast możliwości, by podane wyniki były przeszacowane, bowiem badanie opiera się na analizie danych z bazy danych roszczeń ubezpieczeniowych wszystkich płatników w USA, która obejmuje 865 727 przepisanych aborcji mifepristonem w latach 2017-2023. U 10,93 procent kobiet w ciągu 45 dni po aborcji mifepristonem występuje sepsa, infekcja, krwotok lub inne poważne lub zagrażające życiu zdarzenia niepożądane, co znacznie przekracza sumaryczną liczbę „mniej niż 0,5 procent” deklarowaną na ulotce leku.
Dlaczego wyniki badania mogą wciąż nie odzwierciedlać rzeczywistej skali problemu? Są to dane pozyskane od ubezpieczycieli, stanowiące sumę zgłoszonych zdarzeń. Nie każdy jednak do przeprowadzonej aborcji się przyznaje i nie każdy decyduje się na zgłoszenie jej konsekwencji do ubezpieczyciela. W USA brak takiego zgłoszenia jest wysoce prawdopodobny, bowiem aborcja z użyciem mifepristonu wymaga tam obecnie zaledwie jednej wizyty telemedycznej u dowolnego uprawnionego pracownika służby zdrowia (niekoniecznie lekarza), a kobieta może samodzielnie podawać sobie leki zakupione w aptece wysyłkowej. Co więcej, lekarz przepisujący lek nie musi zgłaszać żadnych zdarzeń niepożądanych, chyba że wie, iż pacjent zmarł. W danych dotyczących roszczeń ubezpieczeniowych nie uwzględniono również przypadków, które zakończyły się śmiercią kobiety. Autorzy badania zamierzają zająć się tą kwestią w swojej kolejnej publikacji.
Aborcyjna „przychodnia” w Warszawie
Opublikowane z końcem kwietnia 2025 r. wyniki wspomnianego badania korelują czasowo z otwarciem w marcu tego roku „przychodni” aborcyjnej w Warszawie. Środowiska określające się jako „feministyczne” i „prokobiece” hucznie świętowały uruchomienie przybytku, w którym służą radą i pomocą w zabiciu poczętego dziecka. Ich przekaz jest okrutny i zarazem bardzo prosty: kobieta może decydować o życiu i śmierci swego dziecka. Zachęcają przy tym do korzystania właśnie z aborcji farmakologicznej, oferując instruktaż oraz pomoc w „zorganizowaniu” środków poronnych. Konsekwencje zdrowotne dla matki? Tutaj odpowiedź jest już jedna: w razie problemów zgłoś się do szpitala i pamiętaj, że aborcja wykonana przez matkę jest legalna. Brak empatii, prawdziwego wsparcia i opieki (w tym psychologicznej), brak szacunku dla życia i zdrowia (tak matki, jak i dziecka) biją po oczach. I nawet jeśli kobieta, która sięgnie po tabletki poronne przeczyta załączoną do nich ulotkę, to dziś wiemy już, że ostrzeżenie o skutkach ubocznych jest kolejną zastawioną na nią pułapką.
Apel badaczy
Autorzy badania dotyczącego tabletek aborcyjnych i ich wpływu na zdrowie kobiet biją na alarm i postulują natychmiastowe przywrócenie w USA wcześniejszych, silniejszych protokołów bezpieczeństwa pacjenta. Wskazują, że oryginalna ulotka leku z 2000 r. wymagała, aby był „podawany wyłącznie w klinice, gabinecie lekarskim lub szpitalu, przez lekarza lub pod jego nadzorem”, przy czym lekarze musza być w stanie „zapewnić pacjentowi dostęp do placówek medycznych wyposażonych w transfuzje krwi i resuscytację”.
Wymogi te, pod wpływem sytuacji politycznej były z czasem łagodzone – jak widać po danych zgromadzonych w bazach ubezpieczycieli – niesłusznie. Dlatego EPPC wskazuje na konieczność wdrożenia odpowiedzialności lekarzy za zdrowie kobiet, które przyjmują mifepriston pod ich opieką, a także postuluje wprowadzenie nakazu pełnego raportowania jego skutków ubocznych. Autorzy badania apelują o ponowne zbadanie bezpieczeństwa tabletek poronnych i, w oparciu o obiektywne kryteria, ponowne rozważenie ich zatwierdzenia i dopuszczenia do obrotu. „Kobiety zasługują na coś lepszego niż pigułka aborcyjna” – tym mocnym zdaniem autorzy badania kończą swój artykuł.
Czy tabletki poronne są bezpieczne?
Przytoczone wyżej badanie jasno wskazuje, że środki służące do aborcji farmakologicznej nie są bezpieczne – co najmniej u 10,93 procent kobiet w ciągu 45 dni po aborcji mifepristonem występuje sepsa, infekcja, krwotok lub inne poważne lub zagrażające życiu zdarzenia niepożądane. Wskaźnik ten jest bardzo wysoki, zwłaszcza, gdy porównamy go z deklaracjami producenta („mniej niż 0,5 %”). Pamiętać też trzeba, że „co najmniej” oznacza, że przypadków tych jest więcej.
Omawiane badanie dotyczyło pacjentek w USA, jednakże w Polsce również środki tego typu są niestety stosowane. O tym, że – wbrew zapewnieniom lobby aborcyjnego i rzekomych „organizacji prokobiecych” – stanowią one zagrożenie dla życia i zdrowia kobiet mówi się od lat. Sygnalizował to także wielokrotnie Instytut Ordo Iuris.
Tabletki wczesnoporonne wpływają na układ hormonalny i stan zdrowia kobiety. Mogą powodować rozregulowanie cyklu miesiączkowego i problemy z płodnością w przyszłości. Stosowanie tabletek poronnych wiąże się też z możliwością wystąpienia skutków ubocznych, takich jak np. bóle brzucha, nadmierne krwawienie, problemy z funkcjonowaniem układu pokarmowego, zaburzenia nastroju, zaburzenia koncentracji, bóle głowy, mdłości i wymioty, bolesne miesiączkowanie i zmęczenie. Literatura medyczna wskazuje na przypadki, w których kobiety przyjmujące pigułki poronne musiały poddać się hospitalizacji lub – wskutek wykrwawienia – zmarły.
Szansa na zmiany
Wbrew pozorom, dane przedstawione przez autorów badania mogą stanowić bardzo potężne narzędzie nie tylko do walki z lobby aborcyjnym, ale także wpłynąć na kształt światowej polityki lekowej.
Od 2019 r. mifepriston znajduje się na liście leków podstawowych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), obejmującej „najskuteczniejsze, najbezpieczniejsze i najbardziej opłacalne leki na priorytetowe schorzenia”. Aktualizacja listy z 2019 r. usunęła również poprzednie zastrzeżenie, że pigułka aborcyjna wymaga „ścisłego nadzoru lekarskiego”.
Zmianę tę uzasadniano badaniami klinicznymi na które producent powoływał się w ulotce, czyli rzekome „mniej niż 0,5%” przypadków zdarzeń niepożądanych. Dziś jednak wiemy już, że dane te skrajnie nie odpowiadają rzeczywistości. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę fakt, że badanie opublikowane przez EPCC przeprowadzono analizując dane z USA – objęło ono zatem kobiety doświadczające poważnych powikłań w państwie, gdzie szpitale, kliniki i wykwalifikowani lekarze są stosunkowo liczni. Aborcja farmakologiczna jest natomiast rozpowszechniana, czy wręcz promowana, na całym świecie, w tym w wielu biedniejszych, rozwijających się krajach, gdzie wskaźnik zgonów w czasie ciąży i porodu jest znacznie wyższy. Przyczyny są tożsame także przy aborcji (w tym farmakologicznej): krwawienia i infekcje. Należy się zatem spodziewać, że wskaźnik tych powikłań po zażyciu środka poronnego w państwach mniej rozwiniętych jest jeszcze wyższy.
Jeżeli dojdzie do ponownej oceny zagrożeń związanych z mifepristonem w USA, może okazać się, że wnioski płynące z tej oceny wpłyną także na to, czy środek ten będzie nadal akceptowany (albo sposób jego dopuszczalności do użycia) w innych państwach na świecie. Należy się także spodziewać, że do przeprowadzenia ponownych badań klinicznych zmuszony zostanie sam producent tabletek aborcyjnych. Podważenie dotychczas podawanych przez producenta statystyk i podjęcie kroków weryfikujących bezpieczeństwo tabletki poronnej w pewnym momencie będzie musiało także znaleźć odzwierciedlenie w rekomendacjach WHO i liście „leków podstawowych”.
Pozostaje mieć nadzieję, że dzień, w którym ten niebezpieczny dla życia i zdrowia, zarówno kobiet jak i ich nienarodzonych dzieci, środek zniknie z listy „leków” nadejdzie prędzej niż później.
Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
15.05.2025
Po ponad 3 latach negocjacji, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zakończyła prace nad projektem traktatu antypandemicznego. Zostanie poddany pod głosowanie i najprawdopodobniej przyjęty podczas 78. sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia, która odbędzie się w dniach 19-27 maja w szwajcarskiej Genewie.
14.05.2025
• W najbliższych dniach odbędzie się 78. Światowe Zgromadzenie Zdrowia, czyli obrady najwyższego organu Światowej Organizacji Zdrowia.
• Przedstawiciele Ordo Iuris wzięli udział w drugiej turze konsultacji przed 58. Sesją Komisji ONZ ds. Ludności i Rozwoju (CPD58), dotyczącej globalnej polityki zdrowotnej.
22.10.2024
· W Genewie miało miejsce kolejne posiedzenie Międzyrządowego Organu Negocjacyjnego, czyli specjalnego gremium, powołanego przez WHO w celu przygotowania tekstu traktatu pandemicznego.
· Sam traktat to obecnie negocjowana umowa międzynarodowa, mająca na celu ustanowienie globalnego systemu zapobiegania i przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych.
· Na stronie internetowej INB opublikowano skondensowany tekst traktatu, będący efektem negocjacji prowadzonych do momentu rozpoczęcia 77. Sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia.
· W najnowszej wersji traktatu potwierdzono suwerenne prawo państw do stanowienia przepisów w ramach ich jurysdykcji oraz wskazano, iż decyzje podejmowane przez Konferencję Stron powinny być ustalane w drodze konsensusu.
· Istotne znaczenie ma również dodanie „równości płci” (gender equality) do zasad projektu tej umowy międzynarodowej oraz postanowienia o eliminacji wszelkich form nierówności i dyskryminacji kobiet pracujących w opiece zdrowotnej i społecznej.
· Następne posiedzenie INB planowane jest na pierwszą połowę listopada.
Brak porozumienia co do treści traktatu
W dniach od 9 do 20 września tego roku miało miejsce 11 posiedzenie Międzyrządowego Organu Negocjacyjnego (Intergovernmental Negotiating Body - INB), czyli gremium, które z ramienia WHO odpowiada za przygotowanie tekstu nowej umowy międzynarodowej. Ma ona na celu stworzenie międzynarodowego systemu odpowiedniego poziomu gotowości, zapobiegania i przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych. Prace nad traktatem pandemicznym, bo tak powszechnie nazywa jest opracowywana umowa, są rezultatem doświadczeń z okresu pandemii COVID-19.
Prace prowadzone WHO, w tym część propozycji przepisów traktatu, wzbudziły jednak liczne zastrzeżenia i kontrowersje, związane przede wszystkim z możliwością ograniczenia suwerenności państw członkowskich, zwiększeniem kompetencji WHO czy możliwością ograniczenia prawa do wolności słowa pod pozorem zwalczania „dezinformacji” oraz „informacji wprowadzających w błąd”. W efekcie liczne wątpliwości oraz brak porozumienia pomiędzy państwami członkowskimi WHO doprowadziły finalnie do znacznego opóźnienia prac nad traktatem uniemożliwiając, wbrew początkowym planom, przyjęcie jego ostatecznej wersji na 77. Sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia (WHA) na przełomie maja i czerwca tego roku.
Po zakończeniu 11 posiedzenia INB w Genewie, na stronie internetowej INB opublikowano, ujednoliconą wersję traktatu z 27 maja, która była podstawą (wtedy nieudanych) negocjacji na sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia. Tak więc komentowany projekt jest w istocie podsumowaniem ponad dwuletniego procesu negocjacyjnego, zmierzającego do przyjęcia wspomnianej umowy międzynarodowej.
WHO koordynuje globalne działania w zakresie zdrowia
W preambule zdecydowaną większość postanowień pozostawiono bez zmian, a dalsze niewielkie korekty polegają przede wszystkim na modyfikacji sposobu sformułowania części postanowień oraz na dodaniu nowych jednostek redakcyjnych. Jako exemplum można wskazać pkt 1, gdzie nieznacznie przeformułowano zdanie mówiące o głównej odpowiedzialności państw za zdrowie i dobrobyt swoich narodów oraz za prowadzenie polityki antypandemicznej, nie zmieniając jednak istoty tego uregulowania.
W całkowicie niezmienionej formie pozostawiono sformułowanie mówiące o znaczeniu WHO jako organu koordynującego i kierującego międzynarodowymi działaniami w dziedzinie zdrowia, w tym zwłaszcza w zakresie zwalczania pandemii (pkt 3) oraz odwołanie do Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet z 1979 roku (pkt 5). W preambule podkreśla się również znaczenie budowania zaufania i zapewnienia terminowej wymiany informacji w celu zapobiegania dezinformacji, informacji wprowadzających w błąd i stygmatyzacji (pkt 13). Jeśli chodzi o nova, to warto zwrócić uwagę na pkt. 1bis, gdzie podkreślą się m.in., że „odpowiednie zainteresowane strony są odpowiedzialne za dążenie do przestrzegania celu niniejszego traktatu”.
W art. 1, zawierający definicje legalne stworzone na potrzeby projektu Traktatu, wprowadzono kilka zmian, koncentrujących się przede wszystkim wokół wskazania możliwości alternatywnego sformułowania poszczególnych przepisów, co wynika z rozbieżności powstałych w trakcie procesu ustalania treści tych jednostek redakcyjnych.
Godną odnotowania jest propozycja dodania nowego punktu art. 1 j, gdzie podkreśla się, iż, na gruncie traktatu, odniesienia do „transferu technologii” oznaczają „warunki wynegocjowane i zaakceptowane przez Umawiające się Strony, bez uszczerbku dla innych środków, które Państwa-Strony mogą podjąć zgodnie z ich ustawodawstwem krajowym, pod warunkiem, że takie ustawodawstwo i działania są zgodne z odpowiednimi normami międzynarodowymi dotyczącymi własności intelektualnej”. Powyższą propozycję należy odczytywać jako odpowiedź na obawy części państw-stron i ekspertów, którzy twierdzili, iż pewne postanowienia wcześniej publikowanych projektów traktatu mogą uderzyć w krajowe unormowania dotyczące własności intelektualnej. W okresie pandemii COVID-19 pojawiły się bowiem głosy, iż w kontekście zagrożenia pandemicznego część praw dotyczących własności intelektualnej, np. patentów co do szczepionek, powinno być zawieszonych w celu ułatwienia transferu technologii.
Suwerenność uszanowana?
W art. 2, określającym cele projektu traktatu nie wprowadzono żadnych zmian. Pewne modyfikacje zawarto natomiast w projekcie art. 3, dotyczącym zasad, którymi strony będą się kierować przy wdrażaniu postanowień traktatu oraz by osiągnąć jego cele. W komentowanym przepisie zdecydowano się zachować w zmienionej formie sformułowanie stanowiące o „suwerennym prawie państw do stanowienia i wdrażania ustawodawstwa w ramach ich jurysdykcji”, zgodnie z „zasadami prawa międzynarodowego zapisanymi w Karcie Narodów Zjednoczonych i Konstytucji WHO” (art. 3 ust. 1). Ta zmiana sprowadza się do modyfikacji szyku zdania (przesunięcia poszczególnych wyrazów w tekście).
Do określonej w art. 3 ust. 2 zasady pełnego poszanowania godności, praw człowieka i podstawowych wolności wszystkich osób zaproponowano zamieszczenie sformułowania o poszanowaniu prawa do rozwoju, niedyskryminacji, równości płci (gender equality) i ochrony osób znajdujących się w szczególnie trudnej sytuacji. Jednocześnie warto odnotować, iż, co do tej propozycji, w trakcie procesu negocjacyjnego pojawiły się rozbieżne poglądy.
Z pozostałych zmian warto zwrócić uwagę na postulat dodania nowego art. 3 ust. 5bis, zgodnie z którym jedną z zasad traktatu powinno być „pełne uznanie szczególnej sytuacji krajów rozwijających się, w szczególności małych rozwijających się państw wyspiarskich i krajów najsłabiej rozwiniętych w odniesieniu do zapobiegania pandemii, gotowości i reagowania”. Tę propozycję należy odczytywać w kontekście często podnoszonych różnić, występujących pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi WHO, w odniesieniu do zasobów, środków finansowych czy możliwości zapobiegania i zwalczania rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych (chodzi głównie o biedniejsze państwa Afryki i Azji).
Walka z „nacjonalizmem szczepionkowym”
Istotne zmiany wprowadzono w art. 7 ust. 2, na podstawie którego państwa-strony podejmują odpowiednie środki w celu rozwoju, wzmocnienia, ochrony, zabezpieczenia, utrzymania i inwestowania w multidyscyplinarną, wykwalifikowaną, odpowiednią, przeszkoloną, krajową kadrę medyczną i opiekuńczą w celu zapobiegania sytuacjom kryzysowym w dziedzinie zdrowia. W ramach najnowszej aktualizacji propozycji brzmienia tego przepisu, państwa- strony byłyby zobowiązane do zapewnienia godnej pracy, ochrony bezpieczeństwa zdrowia psychicznego pracowników opieki zdrowotnej i społecznej m.in. poprzez eliminację wszelkich form nierówności i dyskryminacji oraz innych nierówności, takich jak nierówne wynagrodzenie i bariery napotykane przez kobiety (art. 7 ust. 2 lit. b).
W art. 13 należy odnotować usuniecie sformułowania występującego jeszcze w poprzedniej wersji projektu traktatu, zgodnie z którym podczas pandemii nadzwyczajne środki dotyczące handlu muszą być ukierunkowane, proporcjonalne, przejrzyste i tymczasowe oraz nie mogą stwarzać niepotrzebnych barier w handlu ani zakłóceń w łańcuchach dostaw produktów zdrowotnych związanych z pandemią (w poprzednim opracowaniu traktatu art. 13 ust. 4). Dodanie tego sformułowania do poprzednich wersjach projektu należy osadzić w kontekście niespotykanych uprzednio utrudnień w międzynarodowym handlu i ruchu osób, jakich świat doświadczył w okresie pandemii COVID-19, co związane było z wprowadzonymi wówczas, często bardzo surowymi, środkami sanitarnymi (jak np. ograniczenie lotów czy zamknięcie granic).
Jednocześnie należy zauważyć, iż podobnie sformułowany przepis dodano do nowego art. 13bis ust. 4. Ten fragment (art. 13bis) poświęcona jest zamówieniom i dystrybucji produktów zdrowotnych związanych z rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych.
W najnowszym projekcie traktatu zdecydowano się zachować w zmienionej formie przepis art. 13bis ust. 1, zgodnie z którym państwa-strony powinny dołożyć wszelkich starań, „aby w stosownych przypadkach podczas pandemii, zgodnie z prawem i/lub polityką krajową opublikować odpowiednie warunki swoich umów zakupu z producentami produktów zdrowotnych związanych z pandemią w najwcześniejszym możliwym terminie oraz wykluczyć postanowienia dotyczące poufności, które służą ograniczeniu takiego ujawnienia”. Z kontekstu tego przepisu należy wywnioskować, iż jego celem jest zwiększenia transparentności działań władz publicznych w kontekście wydatków na środki antypandemiczne, przede wszystkim szczepionki. W okresie pandemii COVID-19 w wielu krajach pojawiły się bowiem poważne wątpliwości dotyczące korupcji, nieprawidłowości czy marnotrawstwa w związku z zakupem różnych produktów medycznych.
Warto również odnotować art. 13bis ust. 6, zgodnie z którym „podczas pandemii każda ze Stron powinna unikać gromadzenia krajowych zapasów produktów zdrowotnych związanych z pandemią, które niepotrzebnie przekraczają ilości przewidywane jako potrzebne do zapewnienia krajowej gotowości i reagowania na pandemię”. Powyższą propozycję (pojawiającą się w zmienionej formule w poprzednim projektcie) trzeba odczytywać w kontekście tzw. „nacjonalizmu szczepionkowego” (vaccine nationalism), polegającego na działaniach określonych państw, które są niechętnego do dzielenia się swoimi zasobami (np. szczepionkami czy innymi produktami medycznymi) z pozostałymi krajami (zjawisko „nacjonalizmu szczepionkowego” nasiliło się zwłaszcza w okresie pandemii COVID-19).
Bez naruszenia wolności badań naukowych
Należy zauważyć, iż w art. 18 ponownie, tak jak poprzednim projekcie, nie zawarto żadnych przepisów dotyczących „zwalczania dezinformacji i informacji wprowadzających w błąd”. Jeszcze w marcowym projekcie, w treści art. 18 można było znaleźć postanowienia, zgodnie z którymi „Strony wymieniają się informacjami i współpracują, zgodnie z prawem krajowym, w zakresie zapobiegania informacjom wprowadzającym w błąd (misinformation) i dezinformacji (disinformation) oraz dążą do opracowania najlepszych praktyk w celu zwiększenia dokładności i wiarygodności komunikacji kryzysowej”. Powyższe propozycje spotkały się daleko idącą krytyką, podnoszoną w kontekście doświadczeń z okresu pandemii COVID-19, kiedy to wyrażanie jakichkolwiek zastrzeżeń wobec stosowanych wówczas środków antypandemicznych, nawet w oparciu o badania naukowe, często określano mianem „dezinformacji”.
W przepisach dotyczących finansowania postanowień traktatu dodano enigmatyczne sformułowanie, na mocy którego „Strony powstrzymują się od podejmowania jakichkolwiek środków, które mogą negatywnie wpłynąć na zrównoważone i przewidywalne finansowanie innych Stron do celów niniejszego traktatu” (art. 20 ust. 2 bis), przy jednoczesnym wskazaniu, iż w stosunku do komentowanego fragmentu pojawiły się „rozbieżne poglądy”.
Zdecydowano się na zachowanie, ze zmianami, przepisów o funkcjonowaniu Koordynującego Mechanizmu Finansowego (Coordinating Financial Mechanism), który ma działać pod nadzorem Konferencji Stron (Conference of the Parties) i być przed nią odpowiedzialnym. Tak jak w projekcie z kwietnia, Konferencja Stron ma przyjąć zakres zadań dla Mechanizmu oraz zasady jego funkcjonowania i zarządzania nim w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie Traktatu z tą zmianą, iż proponuje się, by ten zakres zadań został przyjęty expressis verbis w drodze konsensusu (art. 20 ust. 4).
Tak jak w poprzednich projektach, organem traktatowym ma być Konferencja Stron. Z poprawek do art. 21, określającego zasady działania i kompetencje tego gremium warto odnotować propozycję dodania art. 21 ust. 4bis, zgodnie z którym „wszystkie decyzje Konferencji Stron są podejmowane w drodze konsensusu, chyba że artykuły niniejszego traktatu lub regulamin wewnętrzny przyjęty zgodnie z ustępem 5 stanowią inaczej”. Celem komentowanej propozycji jest więc podkreślenie, iż decyzje ustalane przez Konferencje podejmowane są poprzez uzgodnione stanowisko wszystkich państw-stron, chyba że pozostałe przepisy traktatu lub regulaminu wewnętrznego przewidują wyjątek od tej zasady.
Co dalej?
Zgodnie z harmonogramem przedstawionym przez WHO w lipcu, następne - 12 posiedzenie INB planowane jest na 4 - 15 listopada tego roku. Według przytaczanego powyżej dokumentu, to właśnie na listopadowym spotkaniu zapadnie ostateczna decyzja odnośnie ewentualnego zwołania specjalnej sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia, na której może być ostatecznie przyjęty tekst traktatu pandemicznego (czyli przed sesją „zwykła” WHA, planowaną na maj 2025 roku).
Istotne znaczenie ma potwierdzenie w najnowszym projekcie suwerenności państw we wdrażaniu postanowień traktatu. WHO ma jednak pozostać globalnym koordynatorem w zakresie zdrowia, zwłaszcza w obszarze przeciwdziałania pandemiom. Na uwagę zasługuje również pozostawienie w preambule postanowień o zapobieganiu „dezinformacji”. Ich umieszczenie w finalnej wersji traktatu mogłoby bowiem prowadzić do ograniczenia wolności słowa i wolności badań naukowych.
Patryk Ignaszczak – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
06.08.2024
· Międzyrządowy Organ Negocjacyjny (INB), który z ramienia Światowej Organizacji Zdrowia odpowiada za przygotowanie tzw. traktatu pandemicznego, odbył kolejne posiedzenie w tej sprawie.