Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
zmiana płci

zmiana płci

Pomóżmy dziecięcym ofiarom „zmiany płci”

W ostatnich dniach szerokim echem odbiła się historia popularnego blogera i dziennikarza naukowego, który wyznał, że jako 13-letni chłopiec został zmanipulowany przez 40-letniego transseksualistę i nakłoniony do „zmiany płci”. Łukasz Sakowski, dopiero po 8 latach przyjmowania preparatów blokujących dojrzewanie oraz żeńskich hormonów, wyzwolił się spod wpływu ideologii gender. Teraz otwarcie opowiada o manipulacjach i kłamstwach, których ofiarami padają dzieci i młodzież na całym świecie – w tym także w Polsce. To wyznanie wstrząsnęło wieloma Polakami. Historia tego konkretnego człowieka to jednak tylko próbka tego, o czym nasi prawnicy słyszą od kolejnych ofiar genderowej ideologii. Gdy wielu prawników i psychologów odwraca się od nich, my nikomu nie odmawiamy pomocy prawnej w przywróceniu imienia i płci biologicznej w aktach stanu cywilnego.

Takich ludzi jest więcej

Kolejne osoby opowiadają naszym prawnikom o tym, że jako nastolatkowie trafili na internetowe fora, gdzie usilnie namawiano ich do przyjmowania hormonów, zmiany płci w dokumentach czy do nieodwracalnych operacji, bezpowrotnie usuwających narządy płciowe. Młodzi i zagubieni ludzie byli mamieni obietnicą szczęścia, jakie będzie ich udziałem po „uzgodnieniu płci fizycznej z odczuwaną”. Nikt nie wspominał o skutkach ubocznych, o uzależnieniu od hormonów, o okaleczeniu i depresji…

W „tranzycyjnym środowisku” dzieciom polecani są konkretni specjaliści – seksuolodzy, endokrynolodzy, psycholodzy i psychiatrzy, którzy sporządzają opinie i wypisują recepty, a czasem uczestniczą w nielegalnym obrocie hormonami. W ten sam sposób młodzi ludzie łatwo uzyskują zaświadczenia, które są przepustką do chirurgicznych operacji, jak usunięcie piersi (mastektomia), czy usunięcie męskich narządów płciowych.

Chociaż te koszmarne praktyki stały się źródłem stałego zarobkowania całej kasty „specjalistów”, nikt dotąd nie odpowiedział za trwałe okaleczanie młodych ludzi…  

Uczmy się na błędach innych

W kolejnych krajach wstrząsające historie ofiar genderyzmu prowadzą do radykalnych działań władz. Brytyjczycy planują zreformować definicję płci, która odnosiłaby się tylko do płci biologicznej.  Okaleczaniu dzieci w imię ideologii sprzeciwiły się władze Szwecji i Finlandii. Instytut Karolinska, znany z przyznawania Nagrody Nobla z medycyny, zakazał przeprowadzania „zmiany płci” u małoletnich. W podobnym tonie wypowiedziała się także Francuska Akademia Medyczna oraz Hiszpańskie Towarzystwo Psychiatrii Dzieci i Młodzieży. Już 14 stanów USA, w tym 10 od początku tego roku, zakazało przeprowadzania terapii hormonalnych i operacji chirurgicznych w ramach „tranzycji” u dzieci i młodzieży. 

Tymczasem w Polsce genderowa propaganda trwa w najlepsze. Niedawno dowiedzieliśmy się, że władze Szczecina przekazały 30 tysięcy złotych na Stowarzyszenie Lambda Warszawa w ramach „wsparcia młodzieży w rozpoczęciu tranzycji”. Tydzień temu TVN wyemitował reportaż, który miał pokazać, że osoby z zaburzeniami tożsamości płciowej są w Polsce prześladowane, bo prawna zmiana płci jest zbyt skomplikowana i wymaga udziału sądu.

Radykałowie nie ukrywają zresztą, co jest ich celem. Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek mówił ostatnio wprost, że nastolatkowie powinni mieć prawo do „zmiany płci” – nawet bez zgody i wiedzy rodziców. Obiecał jednocześnie, że Lewica złoży w sejmie projekt stosownej ustawy w tej sprawie. Zatem można zakazać dzieciom kupowania alkoholu czy papierosów, ale nastolatkowie są już wystarczająco dojrzali, by samodzielnie podjąć decyzję o bezpowrotnym okaleczeniu swojego ciała.

Aby postawić stanowczą tamę krzywdzeniu dzieci i młodzieży, prawnicy Ordo Iuris kończą pracę nad projektem ustawy zakazującej poddawania osób nieletnich hormonalnej i chirurgicznej kastracji, operacyjnemu okaleczeniu organów płciowych i innym zabiegom towarzyszącym „zmianie płci”. Dzięki decyzjom innych państw i wielu stanów USA, możemy korzystać z wypracowanych tam wzorców.

Przygotowujemy stanowisko Ordo Iuris dla Sądu Najwyższego, który będzie rozpatrywał niedługo prawne aspekty procedury „uzgodnienia płci”. Nasze ekspertyzy trafiają też w podobnych sprawach do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który przyznał na początku kwietnia rację niemieckim sądom, które nie godziły się na wpisanie do aktów urodzenia fałszywej informacji o płci dziecka. Wcześniej przekazaliśmy sędziom ETPC naszą opinię „przyjaciela sądu”.

Pomóżmy ofiarom genderystów

Jednocześnie nadal świadczymy bezpłatną pomoc prawną zrozpaczonym rodzicom, pozywanym do sądu przez własne dzieci w ramach procesu o „uzgodnienie płci” oraz osobom, które dążą do wycofania skutków prawnych tranzycji.

Dosłownie kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że w jednej z prowadzonych spraw kolejna ostrzeżona przez nas klinika odmówiła dokonania usunięcia piersi na żądanie córki naszych Beneficjentów.

Tematu tranzycji dotyczyła także grudniowa edycja Akademii Ordo Iuris w Katowicach.

Każda ofiara genderowych manipulacji wydaje przez lata na „zmianę płci” po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dlatego nie mam wątpliwości, że lobbyści potężnego genderowego biznesu będą ostro walczyć o te pieniądze. Ale wierzę, że wspólnie możemy podjąć z nimi walkę i ocalić Polskę, zanim kolejne dzieci zostaną skrzywdzone przez genderowe szaleństwo.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej

Sąd Najwyższy Bułgarii: sądowa „zmiana płci” jest niemożliwa

· Bułgarski Sąd Najwyższy orzekł, że „zmiana płci” na drodze postępowania sądowego jest niedopuszczalna w aktualnym stanie prawnym obowiązującym w Bułgarii.

Czytaj Więcej

21.10.2022

Sesja PE: zdrowie psychiczne na celowniku ideologii, ataki na demokrację i powrót Konwencji stambulskiej

Dobiega końca październikowa sesja Parlamentu Europejskiego. Warto zwrócić uwagę szczególnie na trzy tematy nad którymi dyskutowali w tym miesiącu eurodeputowani. We wtorek odbyła się debata na temat zdrowia psychicznego, podczas której wyrażono postulat dostępności dla młodzieży klinik umożliwiających „zmianę płci”. W środę PE omawiał natomiast „wybielanie antyeuropejskiej skrajnej prawicy w UE” oraz zwalczanie przemocy seksualnej w oparciu o Konwencję stambulską, której postanowienia – w obliczu oporu części państw członkowskich i wątpliwych podstaw prawnych do przystąpienia do Konwencji - Unia próbuje przyjąć w drodze dyrektywy.

 

Stałe punkty agendy Parlamentu Europejskiego

 

Wszystkie trzy wymienione wyżej „tematy” były już przez PE omawiane przynajmniej kilkakrotnie. Wydawać by się mogło, że w obliczu wojny, kryzysu gospodarczego i ekonomicznego i dynamicznych zmian zachodzących na świecie, PE porzuci, lub przynajmniej zawiesi realizację swoich motywowanych jedynie ideologicznie projektów. Tak się jednak nie stało. Co więcej, eurodeputowani zapewniają, że właśnie teraz należy wzmocnić „ochronę kobiet przed przemocą” poprzez wdrażanie ideologii zaprzeczającej istnieniu płci czy zadbać o zdrowie psychiczne dzieci, co ma polegać na umożliwieniu dostępu do „klinik genderowych”. Wojna na Ukrainie jest natomiast już po raz kolejny wykorzystywana do prób wyrugowania z życia politycznego niewygodnych oponentów – de facto każdej frakcji politycznej, która w Unii Europejskiej reprezentuje mniej lub bardziej „prawicowe” czy „konserwatywne” stanowiska.  

 

„Zdrowie psychiczne”

 

Parlament Europejski pracuje nad rezolucją w sprawie zdrowia psychicznego – stąd też podczas ostatniej sesji odbyła się debata na ten temat. Choć nie znamy jeszcze treści projektu rezolucji, a oświadczenia przedstawicieli Rady i Komisji Europejskiej wygłoszone we wtorek nie budzą niepokoju, to wypowiedzi poszczególnych europosłów rodzą obawę o kierunek jaki może obrać chęć zaopiekowania się przez Unię zdrowiem psychicznym obywateli.

 

Szczególnie zwrócić uwagę należy na wypowiedź europosłanki Kim van Sparrentak z Holandii, która w imieniu grupy Zielonych mówiła o konieczności „ograniczenia promocji nienawiści” wobec „wspólnoty LGBT”, wskazując, że dostęp do „klinik genderowych” jest rozwiązaniem ewentualnych problemów psychicznych młodzieży. Sprzeciw wobec akceptacji ideologicznych postulatów i „klinik genderowych” może, jej zdaniem, przynieść konsekwencje w postaci „pokolenia ludzi, którzy będą się czuli niechciani i niekochani”. W przeciwieństwie do wcześniejszych mówców, którzy w kontekście zdrowia psychicznego wspominali o skutkach pandemii COVID-19, wojny na Ukrainie czy kryzysu gospodarczo-energetycznego, przedstawicielka Zielonych poruszyła wyłącznie wątek „młodzieży LGBT”.

 

Ivan David, przedstawiciel grupy Tożsamość i Demokracja (ID), psychiatra, były czeski minister ds. zdrowia i dyrektor kliniki psychiatrycznej w dosadnych słowach skrytykował kierunek unijnej polityki w dziedzinie zdrowia psychicznego. Wskazywał, że zgodnie z unijną polityką celem przestaje być realne leczenie – ideologiczne podejście promowane przez Unię nie zwalcza przyczyn i konsekwencji zaburzeń, a jedynie je umacnia i doprowadza do izolacji społecznej tych osób.

 

„Wybielanie antyeuropejskiej skrajnej prawicy w UE”

 

Już sam tytuł środowej debaty wskazuje na kierunek jaki jej inicjatorzy chcieli nadać. W przekazie lewicowo-liberalnej frakcji PE, wszelka opozycja jest bowiem nie tylko „prawicowa”, ale „antyeuropejska” i oczywiście „skrajna”. Podobne debaty już w PE się odbyły, m.in. w przededniu wyborów prezydenckich we Francji, kiedy to ważyły się losy ewentualnej wygranej Marine Le Pen. Wówczas PE poświęcił wiele uwagi wycofanym z obiegu ulotkom Le Pen, pominięto natomiast zupełnie fakt udowodnienia opłacania przez Kreml czołowych polityków Austrii i Niemiec.

 

Aktualna debata odbyła się na wniosek Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (SD), a rozpoczęła ją przedstawicielka SD, Iratxe Garcia Perez z Hiszpanii, która wskazała, że w PE „jest oczywiście miejsce dla eurosceptyków”, jednak problemem jest sytuacja, w której ludzi ci „przenikają do instytucji i realizują swoje interesy partyjne”. Słowa te doskonale wpisują się w widoczny od lat sposób funkcjonowania Unii, gdzie pluralizm poglądów i demokracja są określane jako najwyższe wartości, jednak, gdy przychodzi do ich rzeczywistej realizacji – okazują się problematyczne za każdym razem, gdy działają na korzyść strony konserwatywnej czy prawicowej.

 

Debata w dużej mierze odnosiła się do faktu, że część członków Europejskiej Partii Ludowej (EPL) wywodzi się z włoskich partii tworzących w niedawnych wyborach tzw. blok prawicowy. Eurodeputowanym EPL bardzo bowiem przeszkadza, że ich włoscy koledzy mogli przyczynić się do wygranej Giorgi Meloni. Jest to dla nich problem na tyle duży, że podjęli już próbę politycznej ingerencji mającej na celu uniemożliwienie utworzenia prawicowego rządu we Włoszech. Europosłowie wystosowali bowiem list do przewodniczącego frakcji EPL, w którym zażądali, aby ten w drodze politycznego nacisku wpłynął na włoskich członków grupy, tak, aby nie dopuścili Meloni do władzy.

 

Jako państwa rządzone przez „skrajną prawicę” i rzeczywiście „mające problemy” z praworządnością i wolnością sądownictwa, szwedzki eurodeputowany Tomas Tobe (EPL) w pierwszej kolejności bezkrytycznie wymienił Węgry i Polskę. Co jednak ciekawe, jednocześnie wskazał, że ataki, które unijni politycy zaczęli formułować w ostatnim czasie wobec nowego rządu Szwecji są „kompletnie bez treści”. Zapewnił, że nowy szwedzki gabinet m.in. chce zreformować sądownictwo co przecież dobrze świadczy o chęci realizacji zasady niezależności sądownictwa. Wydaje się, że europoseł nie dostrzegł – jeszcze - analogii do Polski. Temat nowo mianowanego rządu szwedzkiego pojawił się z resztą już w kolejnej wypowiedzi. M.in. w kontekście Szwecji i Włoch, niemiecka eurodeputowana Gabriele Bischoff (SD) mówiła o post-faszystach, populistach, a nawet nazistach.

 

„Chcecie państwo zobaczyć, jak wyglądają rządy skrajnej prawicy? Przyjedźcie do mojej ojczyzny” – tymi słowami rozpoczął swoje przemówienie eurodeputowany Robert Biedroń. Następnie powielił wielokrotnie już prostowane kłamstwo o istnieniu rzekomych „stref wolnych od LGBT”, a wraz z nim jednym tchem wymienił domniemane „sprowadzanie kobiet do roli inkubatorów”, „sojusz tronu i ołtarza”, „zamach na media i sądownictwo”. Wobec braku jakichkolwiek argumentów potwierdzających tak śmiałe tezy od razu przeszedł do stwierdzenia, że „Unia Europejska powstała z wielkiego marzenia, żeby nigdy więcej nie doszło do rządów skrajnej prawicy”.

 

Dosłownie chwilę wcześniej eurodeputowany Patryk Jaki przypomniał, że Europa zbudowana została na filozofii greckiej, prawie rzymskim i chrześcijaństwie, a wartości wynikające z tych trzech filarów wyznawał architekt projektu integracji europejskiej - Robert Schuman. „Gdyby [Schuman] przyszedł dziś do tego Parlamentu, to pewnie nie mógłby pełnić żadnej funkcji. Bo taka jest z was demokracja, że jak w Szwecji wygra ktoś, kto wam się nie podoba – to nie ma demokracji. […] bo prawdziwa demokracja dla was, to jest tylko wtedy, kiedy wygrywa lewica. Tylko, że to nie jest, szanowni państwo, demokracja, tylko dyktatura. Dokładnie tak samo jest z kryterium praworządności. […]” – mówił Patryk Jaki. Rzeczywista historia i fundamenty UE wydają się być bardzo odległe od życzeniowej alternatywny eurodeputowanego Biedronia.

 

Doskonałym podsumowaniem debaty są słowa fińskiej europosłanki Laury Huhtasaari (ID): „Jeśli zapytamy lewicę, to dla nich właściwie wszystkie inne partie są skrajne i powinny być wykluczone. Tak funkcjonuje PE (…) we Włoszech wyniki były jakie były – to może być dla was zaskoczeniem, ale tak działa demokracja, władza przechodzi z jednych rąk do drugich. Tak samo wyniki Brexitu, nawet jeśli nie podoba się to pani von der Leyen, to trzeba je respektować. Dlaczego PE nigdy nie martwi się o komunizm? Mimo, że w rządach państw członkowskich są partie o nazwach <<partia komunistyczna>>”.

 

Do komunizmu nawiązał z resztą także eurodeputowany Patryk Jaki, który wskazywał na obecność w rządach państw członkowskich i ławach PE osób jawnie deklarujących się jako komuniści, co nie rodzi żadnych konsekwencji ze strony UE.

 

Zwalczanie przemocy seksualnej - Znaczenie Konwencji stambulskiej i całościowy wniosek w sprawie dyrektywy o przeciwdziałaniu przemocy ze względu na płeć”

 

Debata o możliwości przystąpienia UE do Konwencji stambulskiej trwa już od kilku lat. Sugerowane przez KE podstawy prawne takiego ruchu są bardzo wątpliwe, czego świadomi są nawet unijni dygnitarze. Dlatego też KE zaproponowała wprowadzenie dyrektywy, której postanowienia byłyby tożsame z treścią Konwencji, a jednocześnie pozwoliłoby uniknąć problematycznej kwestii ratyfikacji. Co więcej, istnieje prawdopodobieństwo, że w drodze dyrektywy Unia byłaby w stanie narzucić rozwiązania Konwencji nawet tym państwom członkowskim, które treść Konwencji stambulskiej uznały za sprzeczną ze swoją konstytucją, jak np. Bułgaria.

 

Warto przypomnieć, że Konwencja stambulska opiera się na założeniu, że przemoc wobec kobiet determinowana jest przez strukturę społeczną. Zjawisko to ma być efektem nierównych stosunków władzy pomiędzy kobietami a mężczyznami oraz przypisywania kobietom i mężczyznom specyficznych ról społecznych. Konwencja podważa także istnienie obiektywnych, wynikających z biologii różnic między kobietami i mężczyznami, wskazując, że ludzka płciowość jest jedynie konstruktem społecznym. Co ciekawe, szereg postanowień Konwencji jest sprzecznych z unijną Kartą Praw Podstawowych, która m.in. w art. 7 wprowadza zasadę poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, a w art. 14 ust. 3 stanowi, że rodzice mają prawo do zapewnienia wychowania i nauczania dzieci według własnych przekonań religijnych, filozoficznych i pedagogicznych (zgodnie z postanowieniami ustaw krajowych). Należy stanowczo podkreślić, że Konwencja instrumentalnie wykorzystuje problem przemocy wobec kobiet i dramat przemocy seksualnej, do wprowadzania ideologicznych rozwiązań zamiast realnej diagnozy przyczyn przemocy i działań, które by je eliminowały (więcej w raporcie Ordo Iuris).

 

Kwestia Konwencji stambulskiej i walki z przemocą również była tematem dyskusji podczas ostatniej sesji PE. imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), eurodeputowana Margarita De La Pisa Carrion z Hiszpanii wskazała, że pomoc ofiarom przemocy seksualnej jest konieczna. Wytknęła UE, że wiele środków finansowych, którymi można by te ofiary wesprzeć jest marnowanych na granty dla aktywistów i organizacji pozarządowych, które nie oferują nic poza „pomocą” w przeprowadzeniu nieludzkiej i nie rozwiązującej żadnych problemów aborcji.

 

Konkluzje

 

Obserwacja prac Parlamentu Europejskiego prowadzi niestety do smutnej kontestacji, że instytucja ta stanowi miejsce, gdzie rzadko kiedy dochodzi do rzeczywistej i konstruktywnej wymiany poglądów. Ponadto (co jest szczególnie widoczne w obecnej kadencji) PE stał się areną służąca do swobodnego wygłaszania ideologicznych, niewymagających żadnego uzasadnienia postulatów. Wciąż obecni w Parlamencie Europejskim deputowani sceptyczni czy krytyczni wobec tego stanu rzeczy, są konsekwentnie uciszani, dyskryminowani i oczerniani.

 

Jaka jest zatem recepta? Kluczem jest powstrzymanie federalizacji Unii Europejskiej i powrót do koncepcji Unii jako wspólnoty narodów. Pozwoli to odkurzyć w instytucjach i organach UE prawdziwe znaczenie takich słów jak demokracja, praworządność, suwerenność i pluralizm.

 

Anna Kubacka – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

Czytaj Więcej

10-letni… transseksulista?

Nasi prawnicy zaangażowali się w pomoc zrozpaczonym rodzicom nastoletniej dziewczyny, która – lekceważąc zagrożenia dla swojego życia wynikające z choroby nowotworowej – zażywa potężne dawki testosteronu oraz zamierza poddać się zabiegom okaleczającym jej ciało. W związku z tym, że lekarze ignorowali poważną chorobę dziewczyny, poinformowaliśmy o niej klinikę, która miała dokonać amputacji piersi. Dzięki naszej interwencji, do zabiegu nie doszło.

Wsparcie dla rodziców

Po tym jak nagłośniliśmy skandaliczne działania kliniki tranzycyjnej, w której przepisywano dziewczynie męskie hormony pomimo jasnych przeciwskazań onkologicznych, do Instytutu Ordo Iuris zaczęli zgłaszać się kolejni rodzice. Wspieramy matkę, której córka nie wykazywała żadnych oznak zaburzeń tożsamości płciowej aż do czasu, gdy – bez zgody rodziców – uczestniczyła w zajęciach organizowanych przez aktywistów LGBT. Dzisiaj toczy się proces o sądowe orzeczenie zmiany płci.

W tym miesiącu nasi prawnicy włączyli się w kolejny tego rodzaju proces. Reprezentujemy rodziców, przeciwko którym pozew złożył trzydziestoletni syn, który dopiero niedawno „odkrył”, że jest transseksualistą. Zgłosili się do nas również rodzice dziewczyny, która decyzję o „zmianie płci” podjęła pod wpływem (zaangażowanej w ruch LGBT) szkolnej psycholog.

Groźna moda wśród nastolatków

Liczba spraw, w których młodzi ludzie twierdzą, że są „chłopcami uwięzionymi w ciele dziewczynki” (lub odwrotnie) narasta wraz z potęgowaniem genderowej propagandy. Docierająca do Polski „moda na transseksualizm” jest na razie bagatelizowana, ale sytuacja młodzieży w państwach poddawanych dłużej genderowej indoktrynacji jasno pokazuje, do czego doprowadziłaby nasza bierność.

W mediach głośno było ostatnio o dziesięcioletnim chłopcu z USA, który znany jest jako „najmłodsza transgenderowa modelka” Noella McMaher. Dziecko wychowywane jest przez kobiety, które identyfikują się jako mężczyźni. Biologiczny ojciec został odseparowany od dziecka, a jego dobre imię jest szargane. Chłopiec stał się narzędziem w rękach lobbystów potężnego biznesu tranzycyjnego i jest wykorzystywany do wmawiania najmłodszym, że hormony i okaleczenie są odpowiedzią na problemy okresu dojrzewania.

Opieką prawną będziemy otaczać osoby, chcące dokonać „detranzycji”, czyli powrotu w dokumentach do płci biologicznej – nawet jeżeli okaleczonego ciała nie można już w pełni przywrócić do dawnego wyglądu i funkcji. Zwróciły się do nas już dwie osoby, dawniej oszukane przez promotorów „zmiany płci”. Po przywróceniu prawdziwej treści ich dokumentów stanu cywilnego, przyjdzie czas na żądanie zadośćuczynienia od przedstawicieli przemysłu tranzycyjnego. Nie mam wątpliwości, że z podobnymi sprawami nasi prawnicy będą mieć do czynienia coraz częściej.

Jak ratować dzieci?

Aby uchronić nasze dzieci przed tymi zagrożeniami, walczymy z genderową propagandą w szkołach. Przygotowujemy popularnonaukową publikację, w której w przystępny dla każdego sposób kompleksowo przeanalizujemy zagrożenia wynikające z realizacji ideologicznych postulatów środowisk LGBT. Pracujemy także nad projektem ustawy zakazującej podawania hormonów płciowych i przeprowadzenia okaleczających operacji chirurgicznych u osób nieletnich.

Wierzę w to, że dzięki kompleksowemu działaniu możemy uchronić wielu ludzi, przede wszystkim dzieci i młodzież, przed bezpowrotnym zniszczeniem sobie życia. Ale naprzeciwko siebie mamy potężnych lobbystów genderowego biznesu. Wystarczy przecież wmówić jednemu tylko dziecku, że rozwiązaniem jego problemów nie jest terapia psychologiczna, a „zmiana płci”, by zyskać pacjenta na całe życie. Każda taka osoba przez lata przeznacza co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych na kosztowne operacje, terapie hormonalne, wizyty u seksuologów, psychologów (a finalne często i psychiatrów).

Nie możemy pozostać obojętni wobec cierpienia dzieci i młodych ludzi, bezdusznie mamionych rzekomym szczęściem, które ma być okupione ofiarą z ich zdrowia i życia rodzinnego. Brak zdecydowanej reakcji świadomego społeczeństwa będzie skutkować narastaniem problemu, w rezultacie czego bezpieczna przyszłość wielu niewinnych dzieci będzie zagrożona.

Adw. Rafał Dorosiński – dyrektor Centrum Prawa i Polityki Rodzinnej Ordo Iuris

Czytaj Więcej

Musimy zapobiec tragedii

Genderowi ideolodzy, lobbyści, aktywiści, politycy i publicyści przekonują, że działają w imię wolności, tolerancji i miłości. W rzeczywistości, zarówno za aborcją czy eutanazją, jak i całą doktryną gender, stoi wielki biznes, czerpiący korzyści z zabijania i ludzkich tragedii. I mowa tu nie tylko o właścicielach klinik aborcyjnych czy firmach handlujących aborcyjnymi pigułkami.

Największe pieniądze można zarobić na manipulowaniu młodymi ludźmi, którzy w okresie dojrzewania (naturalnie dla tego okresu życia) szukają swojej tożsamości. Jeśli przekona się nastolatka, że wszelkie jego problemy biorą się z tego, że tak naprawdę jest dziewczyną uwięzioną w ciele chłopca, lub na odwrót, to zdobędzie się klienta na całe życie. Tzw. zmiana płci to bowiem nie tylko kosztowne operacje i zabiegi (w Polsce to koszt od 30 do 40 tysięcy złotych), ale także ciągłe przyjmowanie hormonów płci przeciwnej – do końca życia!

W tym kontekście nie powinna dziwić determinacja, z jaką osoby czerpiące korzyści z tzw. tranzycji, dążą do pozyskania klientów, ale przypadek, o którym chciałbym dziś opowiedzieć jest dla mnie wyjątkowo szokujący.

Do prawników Instytutu Ordo Iuris zgłosił się zrozpaczony ojciec nastolatki, która pod wpływem aktywistów LGBT oznajmiła, że zmienia płeć. Dziewczyna udała się do specjalizującej się w tranzycjach kliniki, która, ignorując obowiązujące procedury, wydała wymagane formalnie opinie medyczne i rozpoczęła podawanie końskich dawek testosteronu.

Ojciec natychmiast zareagował i udał się do kliniki, by przekazać im informację, o której córka nie wspomniała. Dziewczyna cierpi bowiem na genetyczną chorobę nowotworową kości, która nawet na ulotce testosteronu była wymieniona jako pierwsza w zestawieniu przeciwwskazań do podawania hormonu. Pracownicy kliniki zignorowali jednak przekazaną przez ojca informację, nie tylko kontynuując podawanie groźnego dla niej specyfiku, ale też kierując dziewczynę na chirurgiczne usunięcie piersi. Nie interesowało ich, że w wyniku podawania testosteronu i przeprowadzenia mastektomii nowotwór może się uzłośliwić, co zagraża nie tylko zdrowiu, ale też życiu dziewczyny!

Wrażenia nie zrobiły na nich nawet opinie trzech wybitnych specjalistów z różnych dziedzin medycyny, którzy stwierdzali jednoznacznie, że tranzycja jest poważnym zagrożeniem dla życia dziewczyny. Jeden z doktorów był nawet osobą, uczestniczącą w takich tranzycjach. Nie miał on jednak wątpliwości, że w tej sprawie jest ona niedopuszczalna.

Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by pomóc ojcu uratować ukochaną córkę. Na początku tego tygodnia wysłaliśmy pismo do centrum medycznego, w którym miało dojść do operacji usunięcia piersi dziewczyny. Poinformowaliśmy w nim o ewidentnych przeciwwskazaniach pacjentki i o tym, że lekarze nie mogą ich zignorować. Choć nie mamy prawa do wglądu do dokumentacji medycznej, to wszystko wskazuje na to, że dzięki naszej reakcji, nie doszło do zabiegu.

Teraz wyślemy podobne pismo do wszystkich podmiotów medycznych w Polsce, które mogą podjąć się tej operacji, by upewnić się, że nie dojdzie do niej nigdzie indziej. Złożymy też zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez lekarzy kliniki, która prowadzi całą procedurę tranzycji, ignorując chorobę dziewczyny. Będziemy także żądać reakcji lekarskich organów dyscyplinarnych, które mogą zdecydować nawet o odebraniu im prawa do wykonywania zawodu. O całej sprawie informujemy też Rzecznika Praw Pacjenta.

Jesteśmy jednocześnie świadomi, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Już od dwóch lat reprezentujemy przed sądem matkę pozwaną przez swoją córkę, która chce zmienić płeć w dokumentach. Dlatego będziemy dążyć do wprowadzenia do polskiego prawa jednoznacznego zakazu jakichkolwiek zabiegów przeprowadzanych w ramach tzw. tranzycji u osób niepełnoletnich. Skierowaliśmy już w tej sprawie specjalną petycję. Wkrótce zamierzamy też przygotować konkretne propozycje prawnego uregulowania tej kwestii.

Nie mam żadnych złudzeń, że tranzycja (podobnie jak i wszystkie inne elementy radykalnych lewicowych ideologii) to biznes nastawiony wyłącznie na zysk, który jest możliwy tylko wtedy, gdy uda się skutecznie zmanipulować młodego człowieka i wmówić mu, że musi „zmienić płeć". Potem można już tylko zarabiać – na wizytach u psychologów, psychiatrów i seksuologów, sprzedawaniu hormonów do końca życia swojej „ofiary”, operacjach płciowych. A gdy okaże się, że po całej tranzycji, ich klient żałuje tego co zrobił i jest zdruzgotany efektami swojej decyzji – wtedy psychologowie, którzy wcześniej wystawiali stosowne opinie, mogą sobie dorobić na psychoterapiach…

Dlatego musimy zrobić wszystko, aby pomóc tym ludziom, bo dla genderowego biznesu ich los nie ma żadnego znaczenia.

Adw. Rafał Dorosiński - członek Zarządu Ordo Iuris

Czytaj Więcej

Rafał Dorosiński: Musimy zapobiec tragedii

Genderowi ideolodzy, lobbyści, aktywiści, politycy i publicyści przekonują, że działają w imię wolności, tolerancji i miłości. W rzeczywistości, zarówno za aborcją czy eutanazją, jak i całą doktryną gender, stoi wielki biznes, czerpiący korzyści z zabijania i ludzkich tragedii. I mowa tu nie tylko o właścicielach klinik aborcyjnych czy firmach handlujących aborcyjnymi pigułkami.

WIĘCEJ W KOMENTARZU

Czytaj Więcej
Subskrybuj zmiana płci