Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
katolicyzm

katolicyzm

Wolności obywatelskie

22.01.2024

Kościół finansują jednostki, a nie państwo. Choć nie zawsze tylko wierni

Stosunki państwowo-kościelne kształtowały się w specyficznych warunkach kulturowych, historycznych i prawnych. W wielu krajach europejskich włączenie się państwa w stałe finansowanie Kościoła spowodowane było upaństwowieniem dóbr kościelnych i stworzeniem systemu świadczeń zamiennych. Nie jest zatem tak, że od zarania dziejów Kościół utrzymywany był przez państwo a wraz z rozpowszechnieniem się ustroju demokratycznego – przez ogół podatników. Pierwotnie Kościół utrzymywał się sam z rozległych nieruchomości ziemskich (otrzymanych na przykład w spadku) i z ofiarności wiernych. Proces sekularyzacji dóbr kościelnych wpłynął zatem na odejście od zasady, że wierni finansują Kościół, w kierunku nowego paradygmatu – przejęte nieruchomości kościelne służą wszystkim obywatelom, więc wszyscy wspomagają finansowo uszczuplony majątkowo Kościół.

 

Obowiązkowy, dodatkowy podatek na Kościół

 

Modelowym przykładem nakładania obowiązku (zamiast dobrowolności) finansowania Kościoła przez wiernych jest niemiecki podatek kościelny (Kirchensteuer). Korzeni idei wprowadzenia obligatoryjnego podatku kościelnego w tym kraju upatrywać można w wielokrotnym wywłaszczaniu dóbr kościelnych, a bezpośrednio w decyzji niemieckiego zgromadzenia parlamentarnego z 1803 r. (Reichsdeputationshauptschluss), która stanowiła bezprawną sekularyzację dóbr kościelnych. Większość książąt po prawej stronie Renu podjęła decyzję o wywłaszczeniu kościelnych dóbr martwej ręki, co miało stanowić rekompensatę za majątki położone po przeciwległej stronie Renu, które w wyniku postanowień z Lunéville (1801 r.) utracili oni na rzecz Francji. W toku sekularyzacji pozbawiono książąt, którzy byli osobami duchownymi, ich suwerenności, a terytoria te rozdzielono. Z olbrzymich majątków ziemskich pozostało Kościołowi niewiele więcej ponad mienie przynależne parafiom.

 

Wywłaszczenie dóbr kościelnych łączyło się z przyjęciem przez książęta obowiązku finansowania Kościoła w potrzebie, co miało stanowić rekompensatę za utracone dobra. Książęta uwolnili się od tego obowiązku jeszcze w XIX w., kiedy to wbrew Kościołowi wprowadzili podatki kościelne pobierane od wiernych. Takie działanie stanowiło przerzucenie ciężaru ekonomicznego spełniania obowiązku rekompensacyjnego z państwa (książąt) na poddanych. Tym samym w miejsce dobrowolnego wspierania Kościoła przez jego wiernych wprowadzono obowiązkowy podatek pobierany przez państwo i przekazywany Kościołowi. Ponadto kraje związkowe nadal wypłacają poszkodowanym kościołom rekompensaty finansowe za przejęte nieruchomości, co oznacza, że w tej części, środków kościołom dostarcza ogół podatników. Wierni przy tym są niejako podwójnie obłożeni obowiązkiem wspierania swej wspólnoty religijnej.

 

Powstanie modelu asygnaty podatkowej

 

Systemem odmiennym od obligatoryjnego podatku na kościoły jest przekazywanie środków na podstawie asygnaty podatkowej. Jej istotą jest pozostawienie obywatelowi możliwości wskazania w rocznej deklaracji podatkowej adresata części podatku dochodowego od osób fizycznych w określonej przez państwo wysokości. Każdy podatnik decyduje zatem, czy i komu przekazać część należnego podatku. Tym samym jego zobowiązanie podatkowe pozostaje niezmienne. Państwo zaś oddaje część należnego podatku zgodnie z dyspozycją podatnika. Powyższa metoda finansowego wspomagania Kościoła narodziła się w Hiszpanii w XX w.

 

Od trzeciego synodu w Toledo (589 r.) katolicyzm był oficjalną religią w Hiszpanii, lecz jednocześnie działalność Kościoła katolickiego nie była finansowana z budżetu państwa. Utrzymanie Kościołowi zapewniały, podobnie jak w innych europejskich krajach, nieruchomości ziemskie oraz ofiarność wiernych. W okresie reformacji monarchia hiszpańska objęła kontrolę nad kościelnymi nieruchomościami ziemskimi oraz przejęła na własność wpływy z dziesięciny i pierwocin. Natomiast w XIX w. miała miejsce tzw. konfiskata Mendizábala, w wyniku której większość majątku kościelnego została zsekularyzowana. Brak dostatecznej ilości dóbr doczesnych sprawił, że Kościół został skazany na utrzymywanie się dzięki pomocy finansowej państwa. Uchwalono wówczas „budżet kultu i duchowieństwa”, którego środki w całości pochodziły z budżetu państwa.

 

W XX w. koncepcja finansowego wsparcia Kościoła ulegała zmianom. Pomoc ze strony państwa została zniesiona w latach trzydziestych. Po objęciu władzy przez generała Franco przywrócono finansowanie Kościoła ze środków publicznych, a w 1953 r. podpisano konkordat, który w kwestii finansowania Kościoła regulował obszar świadczeń otrzymywanych przezeń od wiernych, dotacje państwowe oraz zwolnienia podatkowe. Po śmierci Franco (1975 r.) nastąpiły w Hiszpanii demokratyczne zmiany, których wynikiem było m.in. zawarcie porozumienia między Stolicą Apostolską a Hiszpanią (1976 r.) pozwalającego renegocjować Konkordat z 1953 r. W 1979 r. zaś Stolica Apostolska i Hiszpania zawarły pięć umów regulujących pozycję Kościoła katolickiego w tym kraju. Jedna z nich dotyczyła kwestii gospodarczych, a przepisy w niej zawarte utworzyły model współpracy między państwem, krajową Konferencją Episkopatu, diecezjami i parafiami. Zmiany te stworzyły podstawy dla Kościoła katolickiego do opracowania drogi powrotu do stanu samofinansowania. Zasadniczymi elementami finansowania związków wyznaniowych ze środków publicznych w Hiszpanii są obecnie: asygnata podatkowa (asignación tributaria), finansowanie opieki duszpasterskiej w wojsku, szpitalach i więzieniach czy wynagrodzeń katechetów pracujących w szkołach publicznych, a także zwolnienia i ulgi podatkowe. Istotne znaczenie dla systemu ma także Wspólny Fundusz Międzydiecezjalny (Fondo Común Interdiocesano), którego budżet współtworzą kwoty pochodzące z asygnaty podatkowej oraz składki diecezjalne. Zadaniem Funduszu jest przyjmowanie pomocy ekonomicznej państwa oraz redystrybucja środków między diecezjami stosownie do ustalonych kryteriów.

 

Początkowo wysokość odpisu w asygnacie podatkowej ustalono na nieco ponad 0,5%. W 2007 r. podniesiono ją do 0,7%. Od 2000 r. wprowadzono szeroki wachlarz możliwości przeznaczenia środków – całe 0,7% można przekazać na Kościół lub świeckie działania społeczne, można też podzielić te środki równo na oba cele albo pozostawić te środki w ogólnym budżecie państwa. Tym samym podatnik ma poczucie, że decyduje o własnych środkach (czyli o 0,7% podatku należnego od niego) i ma szeroki wybór przekazania kwoty zgodnie z własnym sumieniem.

 

Włoski wariant asygnaty podatkowej

 

Także we Włoszech Kościół katolicki przez wieki czerpał środki niezbędne do jego funkcjonowania na właściwym poziomie z systemu beneficjalnego, ponieważ duchowny sam zarządzał przynależnym mu majątkiem, uzyskując zadowalający poziom rentowności. W drugiej połowie XIX w. doszło do upaństwowienia części kościelnych nieruchomości ziemskich, co doprowadziło do konieczności wprowadzenia przez państwo świadczeń uzupełniających dla duchownych, których dochód z beneficjów nie osiągał ustawowego minimum (supplementi di congrua). Fakt, że świadczenia pochodziły bezpośrednio z budżetu państwa oznaczał, że do utrzymania duchownych katolickich przyczyniali się wszyscy obywatele, także niebędący członkami Kościoła katolickiego lub w ogóle niewierzący. Dopiero konkordat z 1984 r. ustanawiał m.in. parytetową komisję państwowo-kościelną, która miała się zająć uregulowaniem sfery finansowania Kościoła katolickiego we Włoszech w nowy sposób.

 

W 1985 r. Konferencja Episkopatu Włoch erygowała Centralny Instytut do spraw Utrzymania Duchowieństwa (CIUD), którego celem jest zintegrowanie zasobów Instytutów diecezjalnych (lub międzydiecezjalnych), czyli uzupełnianie środków tych Instytutów diecezjalnych, które nie są w stanie samodzielnie zabezpieczyć finansowe wsparcie dla księży. Własność pozostałych beneficjów została przeniesiona do nowopowstałych Instytutów, jednocześnie zaprzestano wypłacania świadczeń uzupełniających dla duchownych.

 

Zniesieniu beneficjów i zakończeniu dopłat towarzyszyło powstanie nowego systemu finansowania ze środków publicznych Kościoła katolickiego, którego wprowadzenie wymagało trzyletniego okresu przejściowego. Podstawą systemu jest włoski model asygnaty podatkowej oraz możliwość odliczenia od dochodu darowizn przekazanych na rzecz CIUD lub innego podobnego podmiotu utworzonego przez inną wspólnotę religijną. Od roku podatkowego 1990 podatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych mogą zadecydować o przekazaniu 0,8% owego podatku obliczanego na podstawie rocznych zeznań podatkowych. Budżet asygnaty jest zatem z góry określony, a podatnicy w rocznych deklaracjach niejako głosują tylko, jak podzielić te środki, mając po jednym równym głosie. Od 2021 r. trzynaście włoskich wspólnot religijnych jest uprawnionych do podziału środków z asygnaty podatkowej, a także państwo, które powinno przeznaczać te środki na określone ustawowo cele. W praktyce bardzo często politycy traktują środki pochodzące z asygnaty jako dodatkową rezerwę podatkową, wydatkując je niezgodnie z ustawą.

 

Oprócz wskazanych wyżej rozwiązań, we Włoszech funkcjonują także: ulga w wysokości 50% w podatku dochodowym od osób prawnych, zwolnienia od podatku od spadków i darowizn, od wartości dodanej, od wzrostu wartości nieruchomości i innych. Wyłączone od opodatkowania są również nieruchomości kościelne. Ponadto państwo jest odpowiedzialne za wypłatę wynagrodzeń kapelanom szpitalnym, więziennym oraz wojskowym.  

 

Węgierska hybryda rozwiązań hiszpańskich i włoskich

 

Na Węgrzech asygnatę podatkową w wysokości 1% wprowadzono w latach dziewięćdziesiątych. W czteroletnim okresie przejściowym (1999–2002) państwo uzupełniało przychody z asygnaty podatkowej do wysokości 0,5% wpływu z podatku dochodowego od osób fizycznych, jeżeli okazywały się niższe od wsparcia z 1998 r. Jednak po zakończeniu okresu przejściowego Węgry nie przestały dopłacać do asygnaty z budżetu państwa, zmieniając jedynie co jakiś czas ów odsetek wpływów z podatku dochodowego. W 2014 r. wykształcił się nowy model asygnaty stanowiący hybrydę rozwiązań hiszpańskich i włoskich. W tym momencie mamy z góry określoną wartość podatku, który będzie rozdysponowany (1%) – tak jak we Włoszech. Podatnicy wskazują w deklaracjach podatkowych wspólnotę religijną, do której trafia 1% należnego od nich podatku, a więc każdy decyduje o innej kwocie wsparcia – analogicznie jak w Hiszpanii. Natomiast środki odpowiadające podatnikom, którzy nie wskazali w deklaracji podatkowej beneficjenta, dzielone są proporcjonalnie co do ilości, a nie wartości nominalnej wyborów wyraźnie wyrażonych w deklaracjach, a więc tak jak we Włoszech.

 

Jest to zatem najbardziej kompromisowy model, który zapewnia relatywnie wysoką i przewidywalną kwotę dzieloną między uprawnione wspólnoty religijne, jednocześnie pozostawiając podatnikom na I etapie podziału środków, wolność działania w zgodzie z ich własnym sumieniem. Dopiero na II etapie – inaczej niż w Hiszpanii – środki odpowiadające wpływom od podatników, którzy nie wskazali beneficjenta asygnaty, dzielone są zgodnie z wyborami dokonanymi przez pozostałych podatników.

 

Kościoła nigdy nie finansuje państwo

 

Margaret Thatcher trafnie zauważyła, że państwo nie ma swoich pieniędzy; ma tylko te, które weźmie od obywateli. Dlatego też hasła wzywające do zaprzestania finansowania Kościoła przez państwo są daleko idącym skrótem myślowym. W istocie postulat, który mają one wyrażać brzmi: To nie urzędnicy państwowi powinni decydować o podziale środków między kościoły i inne związki wyznaniowe. I tak sformułowanemu postulatowi należy przyklasnąć.

 

Cztery zaprezentowane warianty podatku kościelnego różnią się w zakresie realizacji zasady finansowania wspólnoty religijnej przez jej wiernych. Obowiązkowy podatek niemiecki, który gwałci dobrowolność świadczenia przez wiernych na kościoły, a jednocześnie nie unicestwia dodatkowych transferów pieniężnych z budżetu państwa – czyli z podatków płaconych przez wszystkich obywateli. Kolejne trzy warianty dotyczą dobrowolnego odpisu podatkowego, który nie powiększa zobowiązań podatkowych jednostki, lecz umożliwia podjęcie przez podatnika decyzji, komu przekaże on ułamek należnego podatku. Jest to rozwiązanie dużo bardziej demokratyczne i prowolnościowe. W wariancie hiszpańskim asygnata podatkowa dodatkowo najsilniej koreluje z wolnością sumienia i religii, w wariancie włoskim z kolei najmniej odpowiada indywidualnej wolności jednostki, akcentując mocniej solidaryzm społeczny w finansowaniu podmiotów pozytywnie wpływających na kulturę i realizujących działania społecznie użyteczne. Wariant węgierski zaś jawi się jako najbardziej kompromisowy, nie tylko w aspekcie połączenia rozwiązań hiszpańsko-włoskich, lecz także jako kompromis akceptowalny dla strony państwowej i kościelnej w przedmiocie wysokości środków przeznaczanych na związki wyznaniowe oraz jako narracyjne uzasadnienie dobrowolności świadczenia.

 

Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris

 

 

 

 

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

05.01.2024

Poza tym uważam, że Fundusz Kościelny powinien zostać zniszczony

Tytułowa parafraza słów Katona Starszego dobrze odwzorowuje głos wołający na puszczy w sprawie reformy finansowania kościołów i innych związków wyznaniowych w Polsce. Od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku postulat likwidacji Funduszu Kościelnego obecny jest w debacie publicznej. Zwolenników tego rozwiązania znaleźć można zarówno na lewicy, jak i na prawicy; zarówno w Kościele katolickim, jak i w niektórych mniejszościowych związkach wyznaniowych. Niestety trzydzieści lat wołania na pustyni: „prostujcie źródła finansowania Kościoła” nie przyniosło jak dotąd oczekiwanych rezultatów.

 

Geneza

W Europie wieków średnich wykształcił się model finansowania działalności Kościoła oparty o system beneficjalny. Z wyodrębnionych mas majątkowych pożytki czerpał uprawniony do tego podmiot (osoba fizyczna sprawująca określoną funkcję w kościele albo kościelna osoba prawna). Celem było zapewnienie Kościołowi środków potrzebnych do sprawowania kultu, ewangelizacji, dzieł miłosierdzia czy utrzymania duchowieństwa. W systemie tym Kościół zarządzał gromadzonymi od wiernych dobrami i czerpał z nich zyski, które obracał na swe utrzymanie i misję.

Od XVIII w. w Europie zaobserwować można postępujący proces sekularyzacji majątków kościelnych, który doprowadził do zaangażowania się państwa w częściowe utrzymanie Kościoła poprzez system świadczeń zamiennych. Państwo przejmowało na własność majątki kościelne (np. nieruchomości ziemskie wraz z inwentarzem żywym i martwym), przez co Kościół tracił źródło utrzymania. W zamian państwo zobowiązywało się do finansowego wspomagania funkcjonowania Kościoła. W tym mechanizmie upatrywać można genezy sporu trwającego do dzisiaj. Ci, którzy zapomnieli o historycznych zobowiązaniach państwa, żądają wycofania się państwa z finansowania Kościoła, inni – przeciwstawiają się temu krzywdzącemu rozwiązaniu, jeszcze inni zaś zgadzają się z obiema poprzednimi grupami – państwo powinno wycofać się z finansowania Kościoła, jednocześnie nie zapominając o spłacie historycznych zobowiązań.

Upaństwowienie kościelnych nieruchomości ziemskich w Polsce

Procesy sekularyzacyjne zaobserwować można było także na ziemiach polskich. Zwieńczeniem zniszczenia stało się upaństwowienie kościelnych nieruchomości ziemskich w latach pięćdziesiątych XX w. W zamian za znacjonalizowane grunty utworzono Fundusz Kościelny, który tworzyć miały zyski z przejętych nieruchomości[1]. Środki Funduszu miały być rozdzielane proporcjonalnie do obszaru nieruchomości ziemskich przejętych od każdego ze związków wyznaniowych. Od samego początku jednak komuniści nie respektowali tych ustawowych zasad funkcjonowania Funduszu, choć sami je uchwalili. Fundusz Kościelny od początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku tworzy arbitralnie określana dotacja z budżetu państwa, która przekazywana jest uprawnionym wspólnotom religijnym zgodnie z decyzją jego dysponenta (aktualnie jest nim Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji).

Dotacje udzielane z Funduszu stanowią formę rekompensaty dla wspólnot religijnych za przejęte przez Państwo nieruchomości ziemskie. Fundusz Kościelny ma zatem charakter restytucyjny i nigdy nie stanowił uprzywilejowania związków wyznaniowych. Podstawą jego funkcjonowania po dziś dzień jest zasada sprawiedliwości społecznej (vide komunistyczna grabież majątków kościelnych), zasada pacta sunt servanda (zobowiązanie do przekazywania zysków z przejętych nieruchomości) oraz zasady demokratycznego państwa prawnego, które obligują III Rzeczpospolitą Polską do realizacji wygenerowanych w okresie PRL zobowiązań.

Blisko 75 lat funkcjonowania Funduszu Kościelnego 

W Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej Fundusz Kościelny nie tylko był tworzony niezgodnie z ustawą, lecz także jego wysokość i cele dotacji pozostawały w sprzeczności z obowiązującym prawem. Wysokość Funduszu była prawdopodobnie (nie sposób uzyskać pewnych obliczeń w tym zakresie) permanentnie zaniżona. Oprócz celów ustawowych, Fundusz finansował także szereg celów nieposiadających żadnej podstawy prawnej. Środki, które miały służyć utrzymaniu wspólnot religijnych wykorzystywano m.in. na korumpowanie duchownych, nagrody dla urzędników, wspomaganie Centralnej Szkoły Partyjnej przy KC PZPR oraz Ośrodka Doskonalenia Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości, dofinansowanie Związku Nauczycielstwa Polskiego czy finansowanie działalności kościołów niepokrzywdzonych upaństwowieniem nieruchomości ziemskich, w tym przede wszystkim Kościoła Polskokatolickiego[2]. Nie minie się z prawdą ten, kto uzna, że w okresie PRL-u Fundusz Kościelny stanowił narzędzie realizacji polityki wyznaniowej państwa obliczonej na rozbicie jedności w Kościele katolickim i marginalizację jego znaczenia.

W III RP stale podejmuje się działania zmierzające do zatarcia restytucyjnego charakteru Funduszu Kościelnego. Jednym z przykładów takich czynności jest możliwość korzystania z dobrodziejstwa Funduszu przez wszystkie związki wyznaniowe o uregulowanej sytuacji prawnej – niezależnie od pokrzywdzenia - lub jego braku - nacjonalizacją ich mienia. Po raz kolejny więc Fundusz wykorzystywany jest jako narzędzie prowadzenia polityki wyznaniowej przez państwo, z tym, że aktualnie polityka ta opiera się na konstytucyjnej zasadzie równouprawnienia kościołów i innych związków wyznaniowych (art. 25 ust. 1 Konstytucji).

Zmianie uległy także cele, na jakie może świadczyć Fundusz. Zadaniem „sztywnym” jest opłacanie części składek na ubezpieczenia społeczne niektórym grupom osób duchownych. Stale rosnąca wysokość Funduszu nie jest związana z rentownością upaństwowionych i niezwróconych kościelnych nieruchomości ziemskich[3], lecz ze wzrostem wynagrodzenia minimalnego za pracę, a przez to z podwyżką składek, jakie opłaca Fundusz. Pozostałe cele w postaci konserwacji zabytkowych obiektów sakralnych oraz wspomagania kościelnej działalności społecznie użytecznej realizowane są jedynie wówczas, gdy taka jest polityka rządu. Dlatego też w okresie, gdy rządziła koalicja PO-PSL, cele te nie były realizowane. Pomimo tego wysokość Funduszu Kościelnego stale rosła, choć było to ukrywane przez rząd. W ustawie budżetowej uchwalano znacząco zaniżony budżet Funduszu po to, by w ciągu roku regularnie uzupełniać go poprzez przyznawanie rezerwy celowej[4].

Propozycje reform

W demokratycznych państwach europejskich uważa się, że zaangażowanie środków publicznych w finansowanie kultu religijnego, utrzymanie duchowieństwa czy rozszerzanie określonego światopoglądu jest problematyczne dla państwa świeckiego cechującego się pluralizmem poglądów w społeczeństwie. Historyczne zobowiązania państw względem kościołów muszą zatem być realizowane w nowej formie, właściwej dla demokracji liberalnych.

Uznaje się, że narzędziem finansowania działalności wspólnot religijnych najbardziej dostosowanym do realiów prawnych i społecznych państw demokratycznych jest odpis podatkowy. Jego podstawową zaletą pozostaje bowiem oddanie podatnikom podatku dochodowego od osób fizycznych decyzji o przekazaniu określonej przez państwo części podatku na rzecz wybranej wspólnoty religijnej. Rozwiązanie to nie generuje dodatkowych obciążeń fiskalnych dla podatnika, zapewniając jednocześnie poszanowanie wolności sumienia i religii jednostki.

W Polsce trafnie podnosi się, że poprzestanie na likwidacji Funduszu Kościelnego jest rozwiązaniem destrukcyjnym. Nie czyni ono również zadość historycznym zobowiązaniom państwa. Najprostszym rozwiązaniem (choć jednocześnie najbardziej nierealnym) jest pójście drogą Czech, gdzie uchwalono restytucję naturalną połączoną z rekompensatą majątkową. Część mienia została zatem fizycznie zwrócona pierwotnym właścicielom, w zamian zaś za pozostawienie określonego mienia we własności państwa, zobligowało się ono do wypłaty ratalnie przez okres 30 lat około dziesięciu miliardów złotych[5]. Jednocześnie państwo zobowiązało się wycofać się z większości aktualnych form finansowego wspomagania związków wyznaniowych, w tym m.in. z wypłacania duchownym pensji. Przekazanie wspólnotom religijnym równowartości upaństwowionego wciąż majątku wraz z koniecznością samofinansowania ich działalności (poza działalnością społecznie użyteczną zrównaną z tożsamą działalnością podmiotów świeckich) wydaje się rozwiązaniem najkorzystniejszym dla triady zainteresowanych podmiotów: kościołów, państwa i wiernych.

Jednak coraz większe zainteresowanie w Polsce budzą rozwiązania prawne obecne w państwach zachodniej Europy. W związku z tym, reformą finansowania kościołów pozostającą w centrum dyskursu, pozostaje zastąpienie Funduszu Kościelnego odpisem podatkowym podobnym do tego na Organizacje Pożytku Publicznego. Konferencja Episkopatu Polski już w 2008 r. postulowała wprowadzenie takiej właśnie reformy, a w 2013 r. powstał nawet projekt ustawy[6] urealniający ten kierunek zmian. Należy spodziewać się, że stanie się on punktem wyjścia do dalszych prac nad wprowadzeniem w Polsce odpisu podatkowego na kościoły i inne związki wyznaniowe.

Nie samymi finansami żyje Kościół

Z deklaracji przedwyborczych większości partii politycznych tworzących aktualną koalicję rządową[7] wynika, że Fundusz Kościelny ma zostać zniesiony. Jednocześnie partie te zakładają, że w jego miejsce wprowadzony zostanie jakiś rodzaj odpisu podatkowego – a więc zaangażowanie państwa we finansowe wspomaganie funkcjonowania związków wyznaniowych zostanie utrzymane przy jednoczesnym oddaniu podatnikom decyzji o wysokości wsparcia płynącego do poszczególnych wspólnot religijnych. Rozwiązanie to jest zgodne z Konstytucją i pozwala na usunięcie z obrotu prawnego komunistycznego reliktu, jakim jest Fundusz Kościelny. Posiada ono także szereg wad, które nie są przedmiotem analizy w niniejszej publikacji, a które sprawiają, że serca wiernych mogą zapałać miłością do czeskiej drogi wycofania się państwa z finansowych powiązań z kościołami.

Niezależnie od wybranej i uzgodnionej między stroną kościelną i państwową drogi, trzeba podkreślić, że fundamentami właściwego rozwiązania wielodekadowego sporu jest spłata przez państwo w jakiejś formie historycznych zobowiązań oraz poszanowanie wolności sumienia i religii jednostek. Jednocześnie warto pamiętać, że nie samymi finansami żyje Kościół i nie w finansowych uzgodnieniach z państwem upatruje on swej trwałości i skuteczności pełnionej misji.

 

Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris

 

 

Czytaj Więcej
Wolność Sumienia

04.01.2024

Eskalacja prześladowań chrześcijan w Nikaragui – reakcje polityków i Kościoła nieskuteczne

· W Nikaragui gwałtownie wrasta skala represji wobec wiernych Kościoła rzymskokatolickiego, którego przedstawiciele krytykują bezprawne działania prezydenta Daniela Ortegi.

· Reżim Ortegi dokonuje m.in. masowych aresztowań duchownych, konfiskuje mienie kościelne, cenzuruje modlitwy, zakazuje procesji i posługi duszpasterskiej w więzieniach.

· Reakcje przedstawicieli ONZ, Stolicy Apostolskiej, organizacji katolickich, jak i kolejne sankcje nakładane przez rząd USA oraz UE na Nikaraguę, nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.

· Osoby publicznie deklarujące wiarę katolicką mogą zostać uznane za zdrajców ojczyzny – tak jak pochodząca z Nikaragui Miss Universe Sheynnis Palacios.

 

Tło polityczne

Nikaragua pogrążona jest w kryzysie społecznym i politycznym, który rozpoczął się po stłumieniu przez rząd pokojowych protestów w kwietniu 2018 r. Administracja Daniela Ortegi zaczęła atakować Kościół katolicki po tym, jak duchowni udzielili pomocy demonstrantom. Choć początkowo Kościół próbował pośredniczyć w dialogu narodowym między protestującymi a rządem, jednak sytuacja zaczęła zmierzać w niebezpiecznym dla katolików kierunku. W rezultacie od 2018 r. podmioty rządowe i obywatele sympatyzujący z reżimem nękają duchownych, jak i wiernych świeckich[1]. Sytuacja uległa zaostrzeniu po kolejnych wyborach prezydenckich. W styczniu 2022 r. Daniel Ortega po raz kolejny został zaprzysiężony na prezydenta Nikaragui. Jego żona Rosario Murillo otrzymała funkcję wiceprezydenta. Ich partia polityczna - Sandinistyczny Front Wyzwolenia Narodowego (Sandinista National Liberation Front, FSLN), kontroluje organ ustawodawczy kraju. Wątpliwości co do legalności wyborów stały się przyczynkiem do masowych wystąpień ludności przeciwko rządom Ortegi. Spotkało się to ze stanowczą reakcją ze strony prezydenta, który sięga po różne narzędzia w celu tłumienia opozycji. Kościół katolicki otwarcie sprzeciwił się represjom i łamaniu praw człowieka[2]. W rezultacie przywódcy religijni, którzy wypowiadają się krytycznie o rządzie spotykają się z coraz częstszymi groźbami a policja dokonuje arbitralnych zatrzymań nawet za głoszenie kazań na temat jedności czy sprawiedliwości.

Eskalacja prześladowania duchownych

W marcu 2022 r. wydalono z kraju nuncjusza apostolskiego arcybiskupa Waldemara Sommertaga. Według organizacji Christian Solidarity Worldwide (CSW) – autorów raportu na temat prześladowań w Nikaragui - spowodowane to było apelem do władz o uwolnienie więźniów politycznych oraz poprawę warunków ich przetrzymywania[3]. Od sierpnia 2022 r. ograniczane jest prawo do wolności religijnej, np. zakazano procesji[4]. Ponadto wprowadzono oficjalny zakaz wieszania przed domami symboli wyznaniowych. Natomiast więźniowie polityczni nie mogą posiadać Biblii ani jakiejkolwiek literatury religijnej, pozbawiono ich również prawa do opieki duszpasterskiej[5].

W 2022 r. rząd Nikaragui radykalnie zintensyfikował wysiłki na rzecz wyeliminowania wszelkich form niezależnego społeczeństwa obywatelskiego w kraju, unieważniając status prawny 1545 organizacji[6]. W 2022 r. pozbawiono statusu prawnego także kilka uniwersytetów i instytutów technicznych powiązanych zarówno z rzymskokatolickimi, jak i protestanckimi grupami religijnymi. Prawnicy związani z CSW uważają, że przyczyną był brak lojalności władz uczeln,i jak i studentów wobec rządu Ortegi[7].

W sierpniu 2023 r. wydalono jezuitów z Universidad Centroamericana  (UCA), będącego centrum antyrządowych demonstracji w 2018 r. oraz przejęto majątek zgromadzenia, jak i kilku innych katolickich zakonów[8]. W tym samym czasie policja przy użyciu siły zamknęła siedem katolickich stacji radiowych i zatrzymała kilkunastu duchownych, którzy wypowiadali się przeciwko reżimowi Ortegi[9].

W grudniu 2023 r. zatrzymano biskupa Isidoro del Carmen Mora Ortegę, którego oskarżono o wspieranie poprzez modlitwę biskupa Rolando Jose Alvarez Lagos, skazanego w lutym 2023 r. na 26 lat pozbawienia wolności[10]. Ostatni ze wspomnianych duchownych miał, według rządzących, wspierać przeciwników prezydenta Daniela Ortegi poprzez „rozpowszechnianie fałszywych wiadomości za pomocą technologii informacyjno-komunikacyjnych”[11]. Z raportu „Nicaragua: A Persecuted Church?”[12] wynika, że w latach 2018-2022 doszło do 529 ataków na Kościół katolicki w Nikaragui. Jak podaje autorka raportu, przedstawiciele duchowieństwa zmagają się z różnymi formami represji ze strony przedstawicieli administracji prezydenta Ortegi. Najczęściej są to prześladowania, profanacje, zniszczenia, rabunki, wydalenia z kraju jak i konfiskaty mienia[13].

Reakcje społeczności międzynarodowej

Stany Zjednoczone, już po wygranych przez Ortegę wyborach w 2021 r., uznały je za niewiarygodne i, w miarę rozszerzenia represji przez rząd Ortegi, nakładają kolejne sankcje. Początkowo dotyczyły one samego prezydenta i jego małżonki, z czasem katalog podmiotów uległ rozszerzeniu. Również Unia Europejska wobec wrogich aktów dyplomatycznych zdecydowała się na nałożenie sankcji i ograniczeń wizowych na przedstawicieli nikaraguańskiej administracji. Eskalacja sytuacji w Nikaragui sprawiła, że w 2022 r. powołano przy Radzie Praw Człowieka ONZ Grupę Ekspertów ds. Praw Człowieka w Nikaragui[14]. Przeciwko łamaniu praw człowieka opowiedziała się zarówno Latynoamerykańska Rada Biskupów (CELAM), jak i biskupi Chile oraz Hiszpanii[15]. W sierpniu 2022 r. Stały Obserwator Stolicy Apostolskiej przy Organizacji Państw Amerykańskich wyraził zaniepokojenie sytuacją społeczną i polityczną w Nikaragui, wzywając do dialogu służącego dobru wspólnemu[16]. Do grona podmiotów sprzeciwiających się łamaniu praw do wolności religijnej dołączyła w lutym 2023 r. Komisja Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE) wzywając do natychmiastowego uwolnienia biskupa Álvareza, jak i pozostałych fałszywie oskarżonych więźniów[17]

Mimo tych wszystkich działań, sytuacja w Nikaragui nie ulega poprawie, a światowa opinia publiczna coraz częściej otrzymuje informacje o kolejnych represyjnych działaniach reżimu. Obecnie za „zdrajcę ojczyzny” może zostać uznany każdy, czego przykładem jest zdobywczyni w 2023 r. tytułu Miss Universe. Pochodząca z Nikaragui Sheynnis Palacios, jawnie deklarując swoją przynależność do Kościoła, ściągnęła na siebie gniew Ortegi i od listopada 2023 r. nie może wrócić do ojczyzny[18].

 

Dr Kinga Szymańska – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

06.12.2023

Chrońmy świętości. Apel w sprawie „Madonny” i innych inicjatyw uderzających w chrześcijan

· W ostatnim czasie można zaobserwować nasilenie ataków na chrześcijan i symbole religijne.

· Przykładem jest warszawska restauracja „Madonna”, w której znajdują się liczne obrazy znieważające wizerunki Matki Boskiej czy Jezusa. Maryja jest tam przedstawiana w kontekstach seksualnych i wulgarnych.

· Instytut Ordo Iuris przygotował apel przeciwko wykorzystywaniu w ramach akcji marketingowych chrześcijańskich symboli w profanującej je formie.

Czytaj Więcej

05.12.2023

Lekceważenie uczuć ludzi religijnych jest przemocą – patomarketing lokalu „Madonna”

· W ostatnim czasie wiele kontrowersji wzbudziła nowo otwarta restauracja „Madonna” w Warszawie.

· W lokalu znajdują się liczne wizerunki przedstawiające Maryję i Jezusa umieszczone w kontekstach seksualnych czy połączone ze zdjęciami gwiazd popkultury.

· To kolejna, po spektaklu „Klątwa” czy obrazie Matki Boskiej w „tęczowej” aureoli, głośna inicjatywa obrażająca uczucia religijne chrześcijan.

· Publiczne znieważanie przedmiotów czci religijnej w celach komercyjnych jest pokłosiem przyzwolenia jakie w tym zakresie otrzymują od organów państwa twórcy i aktywiści.

· Tego typu akty często spotykają się z brakiem adekwatnej reakcji organów ścigania, co ośmiela sprawców do kolejnych znieważeń. Lekceważenie przez państwo obrazy uczuć religijnych, wbrew obowiązującemu prawu, normalizuje zjawisko przemocy wobec osób wierzących.

· Obserwujemy obecnie nasilenie zjawiska absolutyzacji wolności słowa w obszarze ekspresji skierowanej przeciwko religii. 

· Ochrona uczyć religijnych służy natomiast dobru społecznemu, jakim jest dopuszczalna różnorodności opinii i stylów życia. 

 

Nieskuteczny przepis

Czas nazwać po imieniu i potępić patomarketing polegający na reklamie poprzez agresję słowną i przemoc symboliczną, w tym wymierzone w uczucia ludzi religijnych. Pogardliwy sposób, w jaki o wierzących katolikach wypowiadają się właściciele niedawno otwartej warszawskiej restauracji „Madonna”, która swój przekaz marketingowy oparła na użyciu do wystroju wnętrza zmodyfikowanych wizerunków i obrazów w oczywisty sposób religijnych, a nawet mogących być traktowane jako sakralne, pokazuje do czego prowadzi lekceważenie przez polskie państwo wrogich religii ekscesów politycznych aktywistów, ale także artystów.

„Jesteśmy przyzwyczajeni do kolejek przed lokalem, ale na modlitwę fanatyków nie byliśmy gotowi. Oskarżenia o obrażanie uczuć są dla nas mocno kuriozalne" - mówili mediom właściciele restauracji po pierwszych modlitewnych protestach jakie miały miejsce pod ich lokalem w ostatnich dniach listopada. Ta reakcja restauratora wcale nie jest zaskoczeniem. Skoro sądy w Polsce nie traktują z należytą powagą art. 196 kodeksu karnego, sankcjonującego obrazę uczuć religijnych, trudno by poważnie traktowali go dalecy od religii obywatele. Po to jednak istnieje takie, w gruncie rzeczy liberalne prawo, by niewierzący, niezainteresowani sprawami religii, a także jej przeciwnicy, nie zapominali o prawach swoich współobywateli w ramach dopuszczalnej różnorodności opinii i stylów życia. 

Artykuł 196 mówi wyraźnie, że „kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. W praktyce jednak, dla społeczeństwa niewiele z tego przepisu wynika, ponieważ polskie państwo zachowuje się często tak, jakby nie rozumiało znaczenia własnego ustawodawstwa karnego. Gdy tymczasem uznanie przez prawodawcę przestępczego charakteru obrazy uczuć religijnych wskazuje, że tego rodzaju praktyki mają charakter przemocowy i muszą być ograniczane. Nawet jeśli jest to “tylko” przemoc symboliczna, to i tak oznacza ona naruszenie zasad kontraktu społecznego, którego elementem pozostaje uprawnienie każdego z nas do ochrony przez nielegitymizowaną przemocą.

Przykładów takich orzeczeń sądowych, lekceważących prawa wierzących obywateli, jest całkiem sporo. W marcu 2022 roku sąd w Gdańsku uniewinnił oskarżonego za znieważenie wizerunku Matki Boskiej. Mężczyzna zmierzający na manifestację politycznego ruchu LGBT, która przeszła ulicami Gdańska w 2019 r., został oskarżony o znieważenie przedmiotu czci religijnej poprzez przedstawienie go w sposób posiadający wyraźne konotacje seksualne. Miał on na sobie koszulkę z obustronnym nadrukiem znieważającym obraz Matki Boskiej Częstochowskiej poprzez zestawienie go z bananem umieszczonym w ustach. Dodatkowo, wizerunek umieszczony był na tle sześciobarwnego logotypu ruchu LGBT.

W styczniu tego samego roku sąd w Płocku utrzymał w mocy wyrok uniewinniający lewicowe aktywistki, które w kwietniu 2019 r. rozkleiły w pobliżu płockiego kościoła św. Maksymiliana plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej z aureolą w barwach charakterystycznej tęczowej flagi.

Z kolei w marcu tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła postępowanie w sprawie spektaklu „Klątwa” wystawianego w 2017 r. w warszawskim Teatrze Powszechnym. Prokuratura nikomu nie przedstawiła zarzutów w tej sprawie, mimo że ujawniona opinia biegłego wskazywała na podstawy do postawienia zarzutów. Podczas spektaklu zaprezentowano wiele budzących kontrowersje scen. Dochodziło na nim m. in. do dotykania krzyżem miejsc intymnych aktorek, ścinania krzyża, imitowania aktu seksualnego z figurą Jana Pawła II oraz zakładania posągowi papieża pętli wisielczej, a także umieszczania na nim tabliczki „obrońca pedofili”.

Brak reakcji nakręca spiralę

Co z tego jednak wynika? Jeśli państwo faktycznie nie chroni prawa wierzących (w polskim przypadku przeważnie katolików i innych chrześcijan) do poszanowania ich uczuć religijnych, oznacza to, że krok po kroku przyzwala na stosowanie wobec nich przemocy. Proces ten stał się w Polsce, kraju przynajmniej statystycznie wciąż katolickim, już niemal codziennością. Ci, którzy zwracają uwagę, że publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej obraża uczucia religijne osób wierzących są wyśmiewani nie tylko w mediach, ale także w kontekście zwykłych relacji społecznych, takich jak życie zawodowe czy prywatne. Ci, którzy protestują w imię przynależnego im prawa do ochrony uczuć religijnych, okazują się fanatykami, co w liberalnym żargonie jest określeniem niemal wykluczającym z grona członków rodzaju ludzkiego. Ci zaś, którzy uznają za stosowne by w uzasadnionych przypadkach ewidentnych naruszeń prawa ludzi religijnych zwracać się ze skargą do prokuratury, otrzymują stygmat wrogów wolności słowa i demokracji.

Konsekwencją tego rodzaju pogłębiającej się niestety dynamiki jest to, że uczucia osób wierzących okazują się społecznie coraz bardziej nieistotne. Decydująca staje się szeroko oddziałująca opinia, wedle której, owszem, jakaś - trudna do sprecyzowania - ochrona uczuć religijnych, komuś się należy, ale nie przewrażliwionym fanatykom. Do tych zaś szybko zalicza się każdego, komu sprawy religii rzeczywiście leżą na sercu. Czy znaczy to, że można mówić o naruszeniu uczuć religijnych dopiero wtedy, gdy dotknięci w sferze religijnej swojego życia poczują się osoby religijnie obojętne? Choć brzmi to absurdalnie, takiej sytuacji jesteśmy bliscy, patrząc na działania polskiego państwa.

Co więcej, ponieważ uczucia religijne zaczynają być kojarzone z „fanatyzmem”, który jest jednym z najgorszych ludzkich grzechów dla nowoczesnego liberalnego mieszczaństwa, przestrzeń religii zaczyna być niejako wyjęta spod prawa. Jeśli w różnych sferach życia społecznego obywatele przyjmują, że wolność słowa może być ograniczona z powodu jakiegoś innego dobra, to coraz wyraźniej wolna mowa przeciwko religii okazuje się uprawnieniem absolutnym. W efekcie upowszechnia się przekonanie, że osobom, które zostaną rozpoznanie jako religijni chrześcijanie, nie należy się szacunek, a np. nabożeństwa, w których uczestniczą mogą być przerywane, mimo, że także chroni je prawo. Warto przypomnieć treść art. 195 kodeksu karnego: „kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”.

A jednak sąd rejonowy w Toruniu uznał, że posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus nie obraziła uczuć religijnych uczestników mszy, gdy wraz z mężem Piotrem weszła, niedługo po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej z jesieni 2020 roku, do jednego z toruńskich kościołów z transparentami o treści "Kobieto, sama umiesz decydować" i "Kobiety powinny mieć prawo do decydowania czy urodzić, czy nie. A nie państwo w oparciu o ideologię katolicką". Sprawa ma swój ciąg dalszy dzięki wniesionej przez prokuratora generalnego kasacji, po której Sąd Najwyższy uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania karnego, ale tylko wobec męża poseł Scheuring-Wielgus. Skoro uczucia religijne, tak jawnie są lekceważone nawet przez parlamentarzystki, czego możemy wymagać od restauratorów? Niestety oba zachowania - Joanny Scheuring-Wielgus i właściciela restauracji “Madonna”, należą do tego samego kontinuum zdziczenia obyczajów, do którego doszło z powodu uprzedzeń ludzi tworzących wymiar sprawiedliwości. A przecież prawa, o których tu mowa, powstały ongiś, by do takiego zdziczenia nie dopuścić.

W konsekwencji patomarketingowcy z „Madonny” mogą udawać zdziwienie, że ktoś poczuł się urażony ich, mogącą budzić odrazę, restauracją. "Oskarżenia o obrażanie uczuć są dla nas mocno kuriozalne, ponieważ prezentujemy obrazy i symbole powszechnie dostępne we włoskich domach [...] oraz w szeroko pojętej pop kulturze […]. Nie mamy zamiaru nikogo obrażać i zapewniamy, że gdyby ktoś z urażonych zajrzał do nas […] zmieniłby (o restauracji – przyp.red.) zdanie. […] Broni nas dobra włoska kuchnia i dobra muzyka" — można było przeczytać na portalu noizz.pl cytującym swoją korespondecję z szefostwem restauracji.

Czy we włoskich domach powszechnie dostępne są wizerunki piosenkarek przebranych w wizerunek Najświętszej Maryi Panny z Gorejącym Sercem? Czy we włoskich domach drinki w rodzaju pornstar martini promuje się wizerunkiem Matki Bożej Niepokalanej? Nawet w popkulturze tego rodzaju zabiegi są wulgarnym i tanim przejawem braku inwencji zastępowanym przez żenadę. Tak, lansowanie swojego biznesu na krzywdzie ludzkiej jest żenujące. Tak, przemoc, także symboliczna, polegająca na znieważaniu znaków religijnych, krzywdzi ludzi.  

Czego uczy przykład Zachodu?

Sytuacja religii w polskiej sferze publicznej ostatnich lat znakomicie pokazuje, że bierność tych, którzy prawa powinni pilnować prowadzi prostą ścieżką do przemocy. Jednak polskie instytucje, ale i niechętna religii część społeczeństwa, zdają się nie mieć świadomości, że jedynie dzięki utrwalonej w naszej kulturze chrześcijańskiej sztuce sublimacji doświadczenia przemocy, odpowiedzią na takie zjawiska, jak bluźnierczy wystrój restauracji „Madonna”, jest protest w postaci modlitwy czy garści negatywnych komentarzy w internecie. W krajach na zachód od Polski, gdzie do głosu dochodzi społeczność islamska, widzimy bardziej bezpośrednie objawy reakcji.

Warto w tym miejscu dodać, że w wielu krajach europejskich także obowiązują przepisy chroniące religię i są one stosowane. W 2012 r. sąd w Hamburgu zakazał publikacji okładki magazynu, na której umieszczono obelżywy fotomontaż z wizerunkiem papieża Benedykta XVI, a w 2006 r. sąd w Lüdinghausen za rozprowadzanie rolek papieru toaletowego z napisem znieważającym Koran skazał sprawcę na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu i 300 godzin prac społecznych.

Najprostsza antropologiczna intuicja podpowiada, że ludzie których uczucia są konsekwentnie lekceważone, którzy dochodzą do wniosku, że w żywotnej dla nich kwestii faktycznie rządzi bezprawie, mogą zacząć szukać pomocy w narzędziach samoobrony. Jeśli do tego dojdzie, w Polsce będziemy świadkami efektów bolesnej nędzy naszego państwa w zakresie ochrony podstawowych praw. Piszę „efektów”, ponieważ nędza niestety trwa już teraz i to od dawna, ale jej efekty nie są tak boleśnie jawne głównie dzięki obywatelskiej mądrości wierzących. 

 

Tomasz Rowiński - senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja, redaktor „Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m.in. „Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", „Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", „Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", „Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". 

 

STOP PATOMARKETINGOWI - PODPISZ PETYCJĘ

 

 

 

 

  

Czytaj Więcej
Wolność Sumienia

05.12.2023

Lekceważenie uczuć ludzi religijnych jest przemocą – patomarketing lokalu „Madonna”

· W ostatnim czasie wiele kontrowersji wzbudziła nowo otwarta restauracja „Madonna” w Warszawie.

· W lokalu znajdują się liczne wizerunki przedstawiające Maryję i Jezusa umieszczone w kontekstach seksualnych czy połączone ze zdjęciami gwiazd popkultury.

· To kolejna, po spektaklu „Klątwa” czy obrazie Matki Boskiej w „tęczowej” aureoli, głośna inicjatywa obrażająca uczucia religijne chrześcijan.

Czytaj Więcej
Subskrybuj katolicyzm