Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
10.11.2023
· Trwają prace nad Europejskim Portfelem Tożsamości Cyfrowej. Głosowanie w Komisji Europejskiej zaplanowano na 28 listopada.
· Ma być to aplikacja służąca realizacji różnych spraw administracyjnych przez Internet na poziomie Unii Europejskiej.
· Przepisy mające wprowadzić tę aplikację, regulują również kwestię certyfikacji stron internetowych, która wzbudza kontrowersje.
· Regulacje mogą doprowadzić do błędów przy certyfikacji stron internetowych oraz globalnego przechwytywania danych.
Europejski mObywatel
Trwają prace nad Europejskim Portfelem Tożsamości Cyfrowej (EUDI), aplikacji, która na poziomie Unii Europejskiej zapewniać usługi zbliżone do tych dostępnych w polskiej aplikacji mObywatel. Przede wszystkim aplikacja ta będzie umożliwiała, za pośrednictwem Internetu, załatwianie różnych spraw w administracji publicznej, korzystanie z usług prywatnych i publicznych (przez możliwość łatwego potwierdzenia tożsamości), jak również kontrolowanie zakresu danych, które miałoby się udostępniać platformom internetowym. Skorzystać z niej będą mogli wszyscy obywatele państw członkowskich Unii Europejskiej, a także inni mieszkańcy i firmy.
Możliwość używania tej aplikacji byłaby całkowicie dobrowolna. Przykładowo, podmioty weryfikujące tożsamość nie będą mogły uzależniać wykonania usługi od identyfikacji wyłącznie za pośrednictwem tej aplikacji. Użytkownicy aplikacji będą mieli pełną kontrolę nad swoimi danymi i będą mieć możliwość ich usunięcia w każdym czasie zgodnie z Ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych (RODO).
Kwalifikowane Certyfikaty Uwierzytelnienia Stron Internetowych
Oprócz wyżej opisanych udogodnień, nowe przepisy wprowadzają także Kwalifikowane Certyfikaty Uwierzytelnienia Stron Internetowych (QWAC). Na ich podstawie użytkownicy będą mogli się dowiedzieć kto stoi za daną witryną. Co istotne, w świetle obecnie proponowanych przepisów, przeglądarki internetowe będą miały obowiązek uznawania tych certyfikatów. Jednocześnie nie umożliwiono odstąpienia od realizacji nałożonego obowiązku, gdy dany certyfikat nie będzie spełniał wymogów bezpieczeństwa. Dotychczas wszystkie certyfikaty uwierzytelnienia (SSL) były wydawane przez prywatne podmioty znane jako urzędy certyfikowania, nad którymi czuwało państwo, określając minimalne wymogi certyfikacji. To właśnie nałożenie tego obowiązku oraz fakt utworzenia centralnego urzędu certyfikacji stron internetowych wzbudziły największe kontrowersje.
Organizacje zajmujące się bezpieczeństwem Internetu, a także wielu naukowców i badaczy podpisało się pod listem wzywającym Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej do usunięcia kontrowersyjnych przepisów (art. 45 i 45a projektu rozporządzenia wprowadzającego QWAC). Zdaniem krytyków, ten akt prawny:
Europejski Portfel Tożsamości Cyfrowej niewątpliwe może zaoferować użytkownikom komfortowe korzystanie z wielu użytecznych funkcji. Wątpliwości wywołują jednak proponowane (razem z wprowadzeniem tej aplikacji) przepisy dotyczące certyfikacji stron internetowych. Należy zatem monitorować kształt regulacji z uwagi na wyżej wskazane wątpliwości i motywy krytyki, albowiem wejście w życie wadliwych przepisów normujących tak ważną sprawę, jak bezpieczeństwo w Internecie, może wywołać wiele negatywnych skutków. Centralizacja certyfikacji stron internetowych może również doprowadzić szeregu nadużyć ze strony urzędu certyfikacyjnego, który mógłby dyskrecjonalnie odmówić certyfikacji wybranych stron internetowych, które, w jego ocenie, przykładowo, zawierałyby „mowę nienawiści”, czy „rozpowszechniały dezinformację” W praktyce mogłoby się to wiązać z cenzurowaniem stron prezentujących treści odmienne od głównego dyskursu.
Źródło: https://www.chip.pl/2023/05/europejski-portfel-tozsamosci-cyfrowej-eudi
Wilk w owczej skórze?
Prace nad Europejskim Portfelem Tożsamości Cyfrowej wywołują szereg obaw wśród użytkowników Internetu. Wszak potencjalnie źle zaprojektowany system może stać realnym zagrożeniem dla prywatności. Nie brakuje także podejrzeń, że wprowadzane udogodnienia zostaną w przyszłości wykorzystane „przeciwko” obywatelom państw członkowskich. EUDI może docelowo stanowić platformę przechowywania pełnej dokumentacji medycznej i bankowej czy dokumentów poświadczających określone uprawnienia (np. prawo jazdy). Jednym z projektowanych zastosowań Europejskiego Portfela Tożsamości Cyfrowej jest także potwierdzanie transakcji finansowych – od przyjmowania środków od instytucji finansowych aż po płatności detaliczne w codziennym zakupie i sprzedaży towarów i usług. W takim wypadku EUDI byłby także klasycznie rozumianym portfelem przystosowanym do obrotu chociażby walutą cyfrową i kolejnym dobrowolnym udogodnieniem wypierającym gotówkę.
Na obecnym etapie prac nie ma dowodów, że unijnym urzędnikom przyświecają niecne intencje. Trzeba jednak pamiętać, że trwa dekada cyfryzacji w Unii Europejskiej, a dalsze inicjatywy z tym związane mogą zostać oparte o wykorzystanie Europejskiego Portfela Tożsamości Cyfrowej.
Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris
Kamil Smulski – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
10.11.2023
W trudnym, powyborczym czasie Polska stanęła przed najpoważniejszym zagrożeniem dla naszej narodowej suwerenności po 1989 roku. Do Parlamentu Europejskiego skierowano 267 poprawek do traktatów UE. To rewolucyjna zmiana, która ma ostatecznie przekreślić suwerenność krajów członkowskich Unii Europejskiej we wszystkich strategicznych obszarach. Sprawy życia, rodziny, wolności i narodowego interesu zostałyby uzależnione od decyzji podejmowanych na osi Paryż – Bruksela – Berlin.
Federalizacja UE nabiera rozpędu
Nasze działania analityczne nie tylko ujawniają zakres zagrożenia, ale także podpowiadają kierunki działania i służą mobilizacji opinii publicznej. Nawet szeroka koalicja liberałów i lewicy w nowym Sejmie nie będzie mogła bowiem doprowadzić do ratyfikacji rewolucyjnych zmian, o ile nie dojdzie do rażącego naruszenia Konstytucji. Nasi prawnicy już stoją na straży konstytucyjnej ochrony suwerenności naszej Ojczyzny.
Pakiet poprawek do traktatów Unii Europejskiej przewiduje odebranie Polsce prawa weta. Przyjęty mechanizm liczenia większości głosów pozwoli na podejmowanie kluczowych decyzji nawet przy sprzeciwie połowy państw członkowskich UE – jeżeli za decyzją głosują państwa, w których żyje 50% ludności UE. To oznacza, że o polityce całej Unii decydować będzie koalicja Niemiec i Francji z kilkoma mniejszymi państwami UE. Sprzeciw Polski – nawet jeżeli poparty zostałby przez wiele państw członkowskich – nie będzie miał znaczenia.
Dotyczy to nie tylko polityki migracyjnej, rolnictwa, gospodarki i spraw międzynarodowych. Unia ma bowiem uzyskać nowe kompetencje w zakresie polityki zdrowotnej, energetycznej, klimatycznej, przemysłowej i edukacyjnej. Polityka „równości genderowej” ma oficjalnie zastąpić politykę „równości mężczyzn i kobiet”. Bruksela ma stworzyć wspólne dla wszystkich państw standardy kształcenia o „rządach prawa” i „demokracji”. Ma też zostać powołana „Unia obronna”, która będzie mogła dysponować polskimi siłami zbrojnymi bez zgody rządu w Warszawie lub wbrew decyzjom Prezydenta RP jako ustanowionego przez konstytucję Zwierzchnika Sił Zbrojnych. To oczywiste uderzenie w polskie bezpieczeństwo narodowe i skuteczność NATO.
Projekt poprawek wprost odwołuje się do komunistycznej wizji siłowego zjednoczenia Europy spisanej przez Altiero Spinellego, którego imię nosi zarówno budynek Parlamentu Europejskiego, jak i wpływowa grupa radykalnych federalistów, w której zarządzie – obok znanego ze zniewag pod adresem Polaków Guy Verhofstadta – zasiada Radosław Sikorski i Danuta Hübner. W swoim słynnym „Manifeście z Ventotene” Spinelli pisał, że „dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację”.
Ordo Iuris w obronie suwerenności państw narodowych
Eksperci Ordo Iuris już w 2019 roku przygotowali pierwsze polskie tłumaczenie Manifestu, w którym ostrzegaliśmy, że eurokraci wcielają idee Spinellego w życie. O tym, jakie będą konsekwencje narzucenia suwerennym narodom federalizacji UE, pisaliśmy 2 lata temu w przygotowanym wraz z Collegium Intermarium raporcie „Między Europą narodów a superpaństwem”. Dziś widać wyraźnie, że nasze obawy okazały się słuszne.
Przegłosowany 25 października dokument da eurokratom narzędzia umożliwiające wymuszanie na konserwatywnych narodach naszego regionu przyjęcia skrajnie ideologicznej agendy. Wprowadzenie do traktatów koncepcji "gender" oraz przejęcie w poczet kompetencji Unii zagadnień polityki zdrowotnej oznacza przekazanie Brukseli decyzji w obszarach szczególnego zainteresowania lobby aborcyjnego i ideologów LGBT.
Już wkrótce europejskie ustawodawstwo narzuci nam aborcję „na życzenie”, adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, refundację procedur in vitro dla par jednopłciowych, wulgarną edukację seksualną bez poszanowania dla praw wychowawczych rodziców.
Broniąc polskiej suwerenności, prawnicy Ordo Iuris jeszcze przed głosowaniem opublikowali komentarz prawny poświęcony propozycjom zmian w traktatach europejskich. Precyzyjnie wskazaliśmy w nim te z propozycji zmian, które jednoznacznie uderzają w suwerenność państw narodowych.
Dokument przyjęty przez Komitet Spraw Konstytucyjnych trafi teraz pod obrady Parlamentu Europejskiego, w którym federaliści dysponują większością głosów. Jeśli zostanie przegłosowany, rozpocznie się procedura zmiany traktatów Europejskich. Nawet wtedy jednak zmiana traktatów będzie wymagała jednomyślnej decyzji wszystkich państw członkowskich. Polska konstytucja wymaga dla ratyfikacji umowy ograniczającej polską suwerenność akceptacji większości 2/3 Sejmu (307 posłów przy pełnej frekwencji) i 2/3 Senatu (67 senatorów przy pełnej frekwencji). To oznacza, że „tęczowej koalicji” Donalda Tuska brakować będzie aż 59 głosów w Sejmie i 1 głosu w Senacie. Naszym zadaniem jest zatem utrzymać tę przewagę i skutecznie powstrzymać ratyfikację.
Im większa będzie liczba państw przekonanych do obrony suwerenności i do sprzeciwu wobec planu budowy europejskiego superpaństwa, tym większa szansa, że federalistom nie uda się złamać ich sprzeciwu. Dlatego nieustannie rozwijamy naszą sieć międzynarodowej współpracy, przekonując ośrodki analityczne i polityków innych państw członkowskich do sprzeciwu wobec projektu poprawek. Naprawdę wiele będzie zależało od naszego zaangażowania i konsekwencji.
Praworządność czy finansowy szantaż?
Obok sprzeciwu wobec rewolucyjnej zmiany traktatów unijnych, pracujemy nad analizą dotyczącą kształtowania się koncepcji praworządności w prawie UE, którą eurokraci wykorzystują do wywierania finansowego szantażu na suwerennych państwach. Opracowujemy analizę na temat Funduszu Odbudowy UE, w której wskażemy, jakie konsekwencje dla Polski będzie miała realizacja kamieni milowych, do których wdrażania zobowiązał się polski rząd w zamian za fundusze unijne z KPO.
Sprzeciwiamy się także próbie narzucenia Polsce przymusowej relokacji imigrantów z obcych naszej kulturze stron świata. Dlatego przygotowaliśmy analizę poświęconą polityce migracyjnej UE, w której wskazaliśmy, że proponowany przez KE system przymusowej relokacji – abstrahując nawet od tego, że jest odrzucany przez miażdżącą większość Polaków – jest wątpliwy z punktu widzenia prawa UE. Na początku października zorganizowaliśmy w ramach Warsaw Human Dimension Conference – konferencji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie – panel poświęcony kryzysowi migracyjnemu w UE.
Suwerenność nie jest dana raz na zawsze. Musimy o tym pamiętać i bronić jej nieustannie. Bo gdy ją stracimy, niezwykle trudno będzie nam ją odzyskać bez rozlewu krwi. Doświadczyliśmy tego już wielokrotnie w historii naszej Ojczyzny.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
Po słowach senator elekt Magdaleny Biejat, do debaty publicznej wrócił pomysł tzw. testu przedsiębiorcy. Test ten zakłada weryfikację, czy przedsiębiorca prowadzący indywidualną działalność gospodarczą nie jest de facto pracownikiem. Negatywne przejście testu kończyłoby się przynajmniej koniecznością uiszczenia zaległych podatków i składek.
Powrót do pomysłu Zjednoczonej Prawicy
Senator elekt Magdalena Biejat (Nowa Lewica) ujawniła ostatnio, że według niej „ci, którzy pracują na B2B i udają jednoosobowe działalności gospodarcze po to, by unikać podatków, oszukują. To oszustwo, takie osoby powinny być sprawdzane”.
Pomysł wprowadzenia testu przedsiębiorcy pojawił się już w 2017 r., ówczesny rząd odstąpił jednak od jego wcielenia w życie po protestach przedsiębiorców. Argumentacją podnoszoną przez resort finansów było uniemożliwienie korzystania z podatku liniowego dla osób współpracujących z jednym podmiotem. Po cichu jednak zostały wdrożone do polskiego prawodawstwa niektóre jego elementy. Wprowadzono m.in. obowiązek zaliczenia stażu działalności gospodarczej na staż pracy przy zatrudnieniu byłego przedsiębiorcy.
Przedsiębiorca, kto to taki?
Zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy Prawo przedsiębiorców, przedsiębiorcą jest osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna niebędąca osobą prawną, której odrębna ustawa przyznaje zdolność prawną, wykonująca działalność gospodarczą. Natomiast według art. 3 ustawy Prawo przedsiębiorców, działalnością gospodarczą jest zorganizowana działalność zarobkowa, wykonywana we własnym imieniu i w sposób ciągły. Podkreślić należy, że przedstawione definicje nie wymagają wystawienia określonej liczby faktur w miesiącu lub posiadania określonej liczby kontrahentów, aby zostać uznanym za przedsiębiorcę.
Przedsiębiorcy współpracują między sobą na umowach nazywanych b2b (ang. business to business). Są to umowy cywilnoprawne nienazwane. Regulowane są w znaczącej mierze przez kodeks cywilny i nie ma do nich zastosowania kodeks pracy, zatem żadna ze stron tej umowy nie może skorzystać z wielu gwarancji w nim zawartych. Jednakże przedsiębiorca nie jest związany z drugim przedsiębiorcą, jak pracownik z pracodawcą przy umowie o prace, a co za tym idzie przedsiębiorca może podejmować działalność zarobkową u innych podmiotów, chyba, że umowa stanowi inaczej.
Korzyści z samozatrudnienia
Wybór samozatrudnienia zamiast etatu ma wiele przyczyn. Warto tutaj wymienić przede wszystkim możliwość obniżenia podatku przez odliczenie kosztów uzyskania dochodu od sumy przychodu. Ponadto niektórzy przedsiębiorcy mogą skorzystać z podatku liniowego PIT, zamiast podatku progresywnego (w zależności od uzyskiwanych dochodów, niekiedy bardziej opłacalnym jest skorzystanie z podatku liniowego), a także odprowadzać niższe składki zdrowotne i na ubezpieczenie społeczne. Współpraca z osobą samozatrudnioną jest też korzystniejsza dla kontrahenta będącego odpowiednikiem pracodawcy, bowiem ten nie musi ponosić szeregu kosztów zatrudnienia.
Będący na samozatrudnieniu mają takie same obowiązki, jak pozostali przedsiębiorcy. Muszą oni samodzielnie prowadzić księgowość, obliczać i płacić PIT oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne. Co więcej, zobowiązani są do zapłacenia składek, nawet gdyby nie uzyskali przychodu w danym miesiącu. Jeśli są do tego zobowiązani, muszą pobierać i odprowadzać podatek VAT i raportować jednolity plik kontrolny. Dodatkowo, są zobligowani do wypełniania różnych obowiązków administracyjnych i sprawozdawczych w zależności od prowadzonej branży działalności gospodarczej.
Konsekwencje prawne wprowadzenia testu przedsiębiorcy
Nie jest znany ostateczny kształt regulacji, jaki miałby zostać wprowadzony. W szczególności nie wiadomo, czy negatywne przejście testu przedsiębiorcy zmieniałoby stosunek prawny pomiędzy dwoma podmiotami, czy ograniczyłoby się wyłącznie do konieczności uiszczenia zaległych podatków i składek. W przypadku drugiej wersji problematyczna mogłaby się okazać możliwość podważania przez organy podatkowe wcześniejszych rozliczeń, nie wiadomo, czy w takim wypadku osoba, która nie przeszłaby pozytywnie testu przedsiębiorcy, nie zostałaby zobowiązana do uiszczenia zaległych podatków i składek powiększonych o odsetki, jeśli tak jak. Ponadto poważnym problemem mogłaby się okazać kwestia wcześniej wliczonych kosztów uzyskania przychodu, co rodziłoby dalsze zaległości podatkowe tej osoby.
W przypadku pierwszego rozwiązania, oprócz wyżej wspomnianych konsekwencji, dochodziłby problem roszczeń o zaległe urlopy, rozliczenia nadgodzin, ustalenia okresu wypowiedzenia umowy i innych roszczeń związanych chociażby z wypadkami w miejscu pracy. Kontrahenci osoby, która negatywnie przeszła test, oprócz uiszczenia zaliczek na PIT i składek, utraciliby możliwość odliczania podatku VAT od wystawionych przez tą osobę faktur. Co więcej uznanie, że podmiot nie będący przedsiębiorcą wystawiał faktury VAT może podlegać odpowiedzialności karnoskarbowej.
W świetle obecnych przepisów, organy podatkowe, na podstawie art. 5b ustawy o PIT mogą dokonać podobnej weryfikacji. Zgodnie z tym przepisem za pozarolniczą działalność gospodarczą nie mogą zostać uznane czynności, które razem spełniają są następujące warunki: 1) odpowiedzialność wobec osób trzecich za rezultat tych czynności oraz ich wykonywanie, z wyłączeniem odpowiedzialności za popełnienie czynów niedozwolonych, ponosi zlecający wykonanie tych czynności;
2) są one wykonywane pod kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonych przez zlecającego te czynności;
3) wykonujący te czynności nie ponosi ryzyka gospodarczego związanego z prowadzoną działalnością. W praktyce jednak organy podatkowe rzadko przeprowadzają takie kontrole u osób samozatrudnionych.
Test przedsiębiorcy może naruszać wolność działalności gospodarczej i zasadę swobody umów
Wolność działalności gospodarczej jest gwarantowana przez art. 20 Konstytucji. Jej ograniczenia dopuszczalne są tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny (art. 22 Konstytucji). Ponadto ograniczenia korzystania z konstytucyjnych wolności, nie mogą naruszać ich istoty, muszą być proporcjonalne, ustanowione tylko w ustawie i konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób (art. 31 ust. 3). Pojęcie „ważny interes publiczny” jest pojęciem niedookreślonym, które pełni funkcję klauzuli generalnej. Interes ten nie może być jednak utożsamiany z „interesem państwa”. Wprowadzenie testu przedsiębiorcy nie może zatem być uzasadnione wyłącznie „uszczelnianiem systemu podatkowego”, musi za tym przemawiać jakieś dobro i korzyść jednostek, choć można próbować bronić wprowadzenia tego testu jako ochronę praw pracowniczych, to trudno to pogodzić z kwestią wywołania negatywnych konsekwencji u wielu jednostek, poczynając od kontrahentów osób samozatrudnionych, a kończąc na nich samych, albowiem jak już zostało opisane, samozatrudnienie niesie za sobą różne korzyści w zamian za brak innych, gwarantowanych przez kodeks pracy.
Zasada swobody umów nie wynika wprost z Konstytucji, ale, jak wskazuje doktryna, można ją wyprowadzić z jej przepisów, przede wszystkim art. 20, 30, 31 ust. 1 i 2. Została jednak wprost wyrażona w art. 3531 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tą zasadą, strony umowy mogą kreować stosunek prawny według swojego uznania, nie mogą jednak ukształtować stosunku w taki sposób, aby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Zgodnie z przytoczonymi definicjami przedsiębiorcy i faktu, że tzw. umowa b2b jest umową nienazwaną, nie można mówić, że narusza ona jakąkolwiek ustawę, treść lub cel stosunku prawnego. Co się zaś tyczy zasad współżycia społecznego, to, jak podają E. Gniewek i P. Machnikowski „Przez zasady współżycia społecznego rozumie się (…) oceny moralne wyrażone w postaci uzasadnionych przez te oceny norm postępowania (norm moralnych), regulujących postępowanie jednych osób wobec innych”. Wątpliwym wydaje się stwierdzenie, że umowa b2b jako taka, chociażby zawarta w celu korzystniejszego opodatkowania, mogłaby naruszać jakiekolwiek normy moralne panujące w polskim społeczeństwie.
Test przedsiębiorcy jako zbyteczne narzędzie nękające samozatrudnionych
Prowadzenie indywidualnej działalności gospodarczej z tylko jednym kontrahentem, czy wystawiając tylko jedną fakturę na miesiąc, nie narusza obecnych przepisów, nie można zatem mówić, że jest to oszustwo, jak twierdzi senator elekt. Samozatrudnienie niesie za sobą wiele korzyści zarówno dla samozatrudnionych, jak i ich kontrahentów. Wprowadzenie testu przedsiębiorcy w zależności od sposobu uregulowania może zaowocować szeregiem negatywnych konsekwencji, które odczują przede wszystkim mikroprzedsiębiorcy i ich kontrahenci.
Organy podatkowe dysponują już obecnie odpowiednimi przepisami, dzięki, którym mogą weryfikować, czy pozarolnicza działalność gospodarcza nie jest „ukrytym etatem”, dlatego wprowadzenie oddzielnego testu przedsiębiorcy wydaje się zbyteczne, przynajmniej w kontekście systemu podatkowego. Co więcej, wprowadzenie takiego testu najprawdopodobniej istotnie naruszałoby wolność prowadzenia działalności gospodarczej i zasadę swobody umów gwarantowanych przecież przez Konstytucję.
Kamil Smulski – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
Sejm Republiki Litewskiej większością głosów odrzucił projekt uchylenia przepisu ustawy o ochronie małoletnich, chroniącego wartości rodzinne oraz tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Rządowy projekt powstał w odpowiedzi na ideologiczny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 23 stycznia 2023 r., w którym sędziowie uznali, że państwo litewskie nie może zakazywać propagowania związków homoseksualnych wśród 9-letnich dzieci.
ETPCz: nie wolno zakazywać propagowania związków homoseksualnych wśród 9-latków
Kilka miesięcy temu, 23 stycznia 2023 r., Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał ideologiczny wyrok w sprawie nieżyjącej już litewskiej pisarki Neringi Macatė[1]. Dotyczył on wydanej w 2013 r. książki z bajkami przeznaczonymi dla 9-letnich dzieci, w których autorka – sama identyfikująca się jako osoba o skłonnościach homoseksualnych – reinterpretowała klasyczne baśnie Andersena oraz braci Grimm, umieszczając w nich postacie homoseksualistów i tworzone przez nich związki jednopłciowe. Litewskie ministerstwo kultury oraz inspektor do spraw etyki dziennikarskiej słusznie dopatrzyli się w tym naruszenia przepisu art. 4 ust. 2 pkt 16 ustawy „o ochronie małoletnich przed skutkami negatywnych informacji publicznych” dodanego do niej w 2009 r., który zakazuje propagowania wśród małoletnich treści „wzbudzających pogardę dla wartości rodzinnych” oraz „propagujących inną koncepcję małżeństwa i zakładania rodziny niż ta ugruntowana w Konstytucji Republiki Litewskiej i Kodeksie cywilnym Republiki Litewskiej”[2]. Ministerstwo nakazało wydawcy książki wstrzymanie jej dystrybucji i wznowienie w wersji opatrzonej stosownym ostrzeżeniem, że zawiera ona treści, które mają szkodliwy wpływ na małoletnich poniżej 14. roku życia. Autorka złożyła pozew cywilny przeciwko wydawcy książki, który zastosował się do tych zaleceń. Przegrawszy sprawę w obu instancjach, zwróciła się w 2019 r. do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zarzucając państwu litewskiemu naruszenie jej prawa do wolności słowa oraz dyskryminację. ETPCz w ideologicznym wyroku orzekł, że przepisy prawa litewskiego uznające propagowanie związków homoseksualnych wśród 9-letnich dzieci „są niezgodne z ideami równości, pluralizmu i tolerancji zakorzenionymi w demokratycznym społeczeństwie”[3].
Posłowie odmówili kapitulacji przed ETPCz i „tęczowym rankingiem” ILGA-Europe
W październiku rząd przedłożył projekt nowelizacji ustawy z 2002 r., którego sprawozdawcą została minister sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska – prawniczka narodowości polskiej i reprezentantka lewicowo-liberalnej Partii Wolności[4]. W uzasadnieniu rząd próbował przekonywać posłów, że dalsze utrzymywanie w litewskim porządku prawnym art. 4 ust. 2 pkt 16 ustawy o ochronie małoletnich może spowodować wszczęcie przez Komisję Europejską postępowania względem Litwy przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, tak jak stało się to z węgierską ustawą z 23 czerwca 2021 r. zakazującą propagowania tranzycji płciowej, genderyzmu i homoseksualizmu wśród małoletnich[5]. Rząd sugerował także, że przyjęcie projektu ustawy „pośrednio poprawiłoby widoczność Republiki Litewskiej jako zachodniego, demokratycznego i egzekwującego prawa jednostki państwa Unii Europejskiej”, a także „podniosłoby pozycję Litwy w rankingu na tęczowej mapie ILGA-Europe”[6]. Negatywnie o projekcie antyrodzinnej nowelizacji wypowiedział się natomiast prezydent Litwy Gitanas Nausėda, który zasugerował, że w razie przyjęcia ustawy zawetowałby ją, ponieważ „zielone światło dla pogardzania rodziną jest niedopuszczalne”[7]. W głosowaniu 7 listopada spośród 125 obecnych posłów za projektem zagłosowało 50, 19 wstrzymało się od głosu, a przeciwko nowelizacji zagłosowało 56, w związku z czym projekt nie został uchwalony[8].
Zakaz propagowania homozwiązków wśród dzieci to realizacja konstytucyjnego obowiązku ochrony małżeństwa i rodziny
Artykuł 38 Konstytucji Republiki Litewskiej stanowi, że „podstawą społeczeństwa i państwa jest rodzina. Państwo chroni i otacza opieką rodzinę, macierzyństwo, ojcostwo oraz dzieciństwo. Małżeństwo jest wynikiem wolnej woli mężczyzny i kobiety”. Podobnie zatem, jak art. 18 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, litewska ustawa zasadnicza jednoznacznie potwierdza naturalną tożsamość małżeństwa, które składa się z jednej kobiety i jednego mężczyzny, a także nie dopuszcza ustawowej instytucjonalizacji związków, które stanowiłyby alternatywę dla małżeństw, a przez to umniejszałyby zakres ochrony tej naturalnej dla człowieka instytucji. Przepis ustawy o ochronie małoletnich, zakazujący propagowania wśród małoletnich związków homoseksualnych, jest zatem logiczną konsekwencją konstytucyjnego nakazu ochrony małżeństwa i rodziny. Polska miała w przeszłości szansę na uchwalenie ustawy na wzór litewskiej uchwały o ochronie małoletnich. W 2006 r. do Marszałka Sejmu wpłynął poselski projekt ustawy o ochronie małoletnich przed szkodliwymi treściami prezentowanymi w środkach masowego komunikowania (druk sejmu V kadencji nr 859), który szczegółowo klasyfikował treści szkodliwe (w tym „sceny obsceniczne” zdefiniowane jako „przekaz zawierający słowa, obrazy, zwroty, gesty lub czynności ukazujące lub opisujące seksualność człowieka w sposób mogący zagrażać fizycznemu, psychicznemu i moralnemu rozwojowi małoletnich”. Jednak ze względu na sprzeciw lobbystów medialnych oraz Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan specjalnie powołana podkomisja nie rozpatrzyła go aż do końca kadencji. Z kolei na Litwie art. 4 ust. 2 pkt 16 ustawy, w którym wyszczególnia się treści atakujące wartości rodzinne i naturalną tożsamość małżeństwa jako posiadające szkodliwy wpływ na małoletnich, dodano tam dopiero w 2009 roku[9]. Brak wprowadzenia w ciągu kolejnych 14 lat w Polsce ustawowej ochrony dzieci przed propagandą aktywistów LGBT na poziomie co najmniej rozwiązań litewskich, był wielkim błędem polskiego ustawodawcy. Konsekwencją tego zaniechania był stopniowy wzrost poparcia dla instytucjonalizacji związków homoseksualnych w Polsce wśród najmłodszych roczników, nawet pomimo sprzeczności takiego rozwiązania z Konstytucją RP.
Adw. Nikodem Bernaciak – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
„Porwani przez Ekonomię” to ogólnopolski projekt edukacyjny, który obejmie 100 tys. uczniów. W inicjatywę ściśle zaangażowana jest spółka konsultingowa PwC Polska, której przedstawiciele, w następnych miesiącach, mają tłumaczyć w szkołach, czym jest m.in. zrównoważony rozwój. Niepokój wzbudza fakt, że opublikowany przez spółkę „raport zrównoważonego rozwoju” promuje treści dotyczące ruchu i ideologii LGBT+. Możliwy staje się konflikt z polskim prawem, w tym z konstytucyjnie potwierdzonym prawem rodziców do wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Nowa formuła nauczania o przedsiębiorczości w polskich szkołach
Obecny rok szkolny zbiega się w czasie z wprowadzeniem przedmiotu „biznes i zarządzanie” (BIZ) w szkołach ponadpodstawowych. Jego formuła jest nowatorska, obejmując m.in. możliwości korzystania z wiedzy oraz doświadczeń mentorów i przedsiębiorców, którzy zgłosili gotowość do wzięcia udziału w zajęciach lekcyjnych z młodzieżą. Jedną z innowacji przedmiotu BIZ (który zastąpił podstawy przedsiębiorczości) stanowi wykorzystanie nowych technologii i narzędzi cyfrowych w kształceniu.
Warto przywołać przykład tego, jak wyglądała pierwsza lekcja „biznesu i zarządzania” z udziałem przedsiębiorcy, gdyż posłuży to jako przesłanka do późniejszego wnioskowania. Zajęcia stanowił wykład Steve'a Wozniaka, legendy Doliny Krzemowej, współzałożyciela firmy Apple (amerykańskiego giganta technologicznego). Wozniak dzielił się refleksjami, jakie czynniki są niezbędne, aby pomysł na biznes odniósł sukces, a następnie odpowiadał na pytania uczniów i nauczycieli jednego z warszawskich liceów. Wedle komunikatu MEiN[1], wszyscy uczniowie zapisani na przedmiot (ok. pół miliona młodzieży) miało z czasem obejrzeć wykład w ramach lekcji BIZ.
Ideologiczne postulaty głoszone przez PwC Polska
PricewaterhouseCoopers (PwC) to globalny koncern świadczący usługi audytorskie i doradcze. Krajowe spółki PwC zatrudniają ponad sześć tysięcy osób. PwC Polska, w ostatnio opublikowanym raporcie zrównoważonego rozwoju[2], przedstawia wymiar niefinansowy swojej działalności w trzech aspektach: środowiskowym, społecznym oraz dotyczącym ładu korporacyjnego (które zbiorczo określa się angielskim akronimem ESG).
PwC Polska w raporcie zrównoważonego rozwoju (ESG) ujawnia m.in. podejmowane działania na rzecz ochrony praw pracowniczych (w tym osób z niepełnosprawnościami) czy zaangażowanie podmiotu w redukcję gazów cieplarnianych. Osobną stronę raportu poświęcono na opisanie zaangażowania spółki w budowanie świadomości i tolerancji wśród pracowników dla środowiska (i ideologii) LGBT[3]. Przedsiębiorstwo nie tylko chwali się w dokumencie, że podejmuje działania edukacyjne wobec swoich pracowników (m.in. przez współpracę z Stowarzyszeniem Lambda Warszawa oraz Miłość nie wyklucza), co z misją wychodzi na ulice polskich miast, o czym świadczy udział pracowników „w barwach PwC w Marszach Równości w Gdańsku i w Warszawie” (pogrubienie pochodzi z oryginalnego cytatu).
Raport stwierdza ponadto, że PwC Polska zamierza „dalej wspierać stowarzyszenia zajmujące się prawami osób LGBT+” czy „wspierać osoby sojusznicze w ich wysiłkach na rzecz promowania kultury otwartości i inkluzywności”.
W tym miejscu warto wspomnieć, że na portalu Instytutu Ordo Iuris opublikowano niedawno komentarz, który naświetlał i ostrzegał, że unijny obowiązek prawny, nakładany na ponad 3600 polskich przedsiębiorstw do składania raportów zrównoważonego rozwoju, może implikować interpretacje co do niektórych ideologicznych kryteriów ESG, które są w kolizji z prawami i wolnościami gwarantowanymi przez Konstytucję[4].
Ogólnopolski projekt edukacyjny z udziałem przedstawicieli PwC w polskich szkołach
„Porwani przez Ekonomię” to projekt edukacyjny, skierowany do 100 tys. uczniów ze szkół ponadpodstawowych (w których prowadzi się lekcje biznes i zarządzanie) jak i podstawowych. Organizatorami projektu jest Warszawski Instytut Bankowości, a partnerami mBank oraz PwC Polska. Jak podaje strona internetowa PwC, celem projektu jest: „lepsze zrozumienie złożonych zagadnień ekonomicznych wśród młodzieży, a także poszerzenie wiedzy na temat kwestii związanych z wpływem świata biznesu na sprawy klimatyczne i społeczne – zwłaszcza w związku z rosnącym znaczeniem zagadnień ESG”[5].
14 listopada odbędzie się lekcja on-line dla uczniów, pt. „Wymarzony pracodawca – czy w pracy liczy się tylko hajs?”, którą poprowadzi prof. Witold Orłowski – doradca ekonomiczny PwC i wykładowca akademicki, Michał Mastalerz – prezes zarządu PwC Polska, oraz Waldemar Zbytek – z Fundacji Warszawski Instytut Bankowości[6]. Lekcja ma omawiać m.in. „kwestie związane z propagowaniem zasad zrównoważonego rozwoju”[7]. Tę tematykę, zgodnie z informacjami ze strony PwC Polska, w kolejnych miesiącach roku szkolnego mają podejmować także wolontariusze spółki (programem wyraziło zainteresowanie ponad 40 pracowników firmy)[8].
Kontrowersyjny program nauczania biznesu w szkołach z udziałem zewnętrznych organizacji
Na podstawie wcześniej przywołanych źródeł trudno dowieść, czy, a jeżeli tak, to w jakim zakresie, przekaz spółki PwC Polska o ruchu i ideologii LGBT może trafić do tysięcy uczniów w kraju. Z jednej strony dopuszczeni do wykładów mentorzy i przedsiębiorcy w ramach przedmiotu biznes i zarządzanie są zobowiązani, aby przestrzegać jego regulaminu (który w pkt § 3.3 stanowi, że zgłoszone osoby w przedmiocie działalności nie mogą być związane, w szczególności, z branżami nieodpowiednimi dla promocji w środowisku szkolnym oraz młodzieżowym)[9].
Z drugiej strony, zważając, że spółka PwC Polska w swoim raporcie ESG podkreśla, iż przekaz związany z ruchem i ideologią LGBT należy do trzonu wartości firmy, rodzice uczniów mogą mieć uzasadnione obawy, że ta tematyka może się pojawić na zajęciach, choćby jako rozwinięcie odpowiedzi na pytania uczniów lub nauczycieli do prowadzących lekcję (taką formę przyjął choćby wykład ze Stevem Wozniakiem). Mogłoby to mieć miejsce już 14 listopada podczas wykładu on-line, zapewne adresowanego do wielu tysięcy uczniów bądź w trakcie działalności edukacyjnej pracowników firmy, którzy w ramach wolontariatu mają mieć w ciągu nadchodzących miesięcy kontakty z młodzieżą.
Ponadto, skoro MEiN dopuściło, aby przedmiot biznes i zarządzanie można było zdawać na maturze, w tym na poziomie rozszerzonym, stąd prawdopodobnym jest, że bardziej dociekliwi uczniowie mogą zapoznać się z przekazem ideologicznym PwC Polska w ramach własnych studiów (raport ESG spółki jest publicznie dostępny).
Autor: Jan Wudkowski – doktorant na UKSW, mgr ekonomii
Komentarz prawny
Niezależnie od tego czy przedstawiciele zewnętrznej spółki PwC mieliby przeprowadzić dla uczniów szkół swoje warsztaty (również w formie lekcji on-line) w ramach przedmiotu biznes i zarządzanie czy też poza nim, nauczyciele i dyrektorzy szkół powinni pamiętać o dopełnieniu procedury przewidzianej w art. 86 Prawa oświatowego (dalej: „PrOśw”)[10].
Zgodnie z art. 86 ust. 1 PrOśw, „w szkole i placówce mogą działać, z wyjątkiem partii i organizacji politycznych, stowarzyszenia i inne organizacje, a w szczególności organizacje harcerskie, których celem statutowym jest działalność wychowawcza albo rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki.” Z kolei art. 86 ust. 2 PrOśw warunkuje podjęcie działalności w szkole lub placówce przez stowarzyszenie lub inną organizację, o których mowa w ust. 1, od uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców.
Jeśli przyjąć, że PwC Polska, która wchodzi w zakres „innych organizacji” w rozumieniu art. 86 ust. 1 PrOśw, spełnia pozostałe przesłanki przewidziane w tym przepisie, pozwalające na podjęcie przez nią działalności w szkole[11] (np. poprzez wzbogacenie form działalności dydaktycznej i innowacyjnej), to przeprowadzenie przez jej przedstawicieli zajęć w ramach projektu „Porwani przez ekonomię” powinno być poprzedzone uzyskaniem zgody dyrektora szkoły, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły i rady rodziców. Należy przypomnieć, że zgodnie z art. 53 ust. 3 zd. 1 Konstytucji RP, „rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”.
Odpowiedzialność za dochowanie obowiązujących w powyższym zakresie przepisów leży po stronie dyrektora szkoły, do którego obowiązków należy m.in.: kierowanie działalnością szkoły lub placówki oraz reprezentowanie jej na zewnątrz, sprawowanie nadzoru pedagogicznego, sprawowanie opieki nad uczniami oraz stworzenie warunków harmonijnego rozwoju psychofizycznego poprzez aktywne działania prozdrowotne; stwarzanie warunków do działania w szkole lub placówce: wolontariuszy, stowarzyszeń i innych organizacji, których celem statutowym jest działalność wychowawcza lub rozszerzanie i wzbogacanie form działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki (zob. art. 68 ust. 1 pkt 1-3 i 9 PrOśw).
W razie niedopełnienia obowiązków związanych z dopuszczeniem do działalności w szkole stowarzyszenia lub innej organizacji (i ich przedstawicieli), rodzice uczniów mają prawo powiadomić o nieprawidłowościach właściwe dla danego województwa kuratorium oświaty.
Autor komentarza prawnego: r.pr. Marek Puzio - analityk Instytutu Ordo Iuris
08.11.2023
· Zasada państwa prawa jest jedną z naczelnych zasad zawartych w polskiej Konstytucji.
· Pomimo posiadania wielu orędowników, jest ona zagrożona przez próby wprowadzenia narzędzi opartych na decyzjonizmie, który jest jej odwróceniem.
· Nowa władza może chcieć „przywracać praworządność” łamiąc prawo, a więc w niepraworządny sposób.
· Próbę legitymacji jej działań mogłoby stanowić powoływanie się przez nią na niewiążące stanowiska organizacji międzynarodowych.
Zasada państwa prawa i jej „obrona”
Zasada ta, inaczej nazywana zasadą praworządności, została wyrażona w art. 2 Konstytucji: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” oraz w art. 7: „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Zgodnie z tą zasadą, państwo (w szczególności jego władze) w swoich rządach jest ograniczone ustanowionym przez siebie prawem. Innymi słowy, to właśnie prawo stoi ponad władzą państwową.
Apologeci zasady państwa prawa (składający się dotychczas z opozycji parlamentarnej i jej zwolenników), postulując przywrócenie jej znaczenia, sami proponują rozwiązania stojące w opozycji do jej istoty. Mowa tutaj w szczególności o dyskrecjonalnych uchwałach Sejmu (niebędących formalnie źródłem prawa powszechnie obowiązującego), za pomocą których odwoływano by sędziów powołanych przez Prezydenta, uznano by część organów konstytucyjnych za niekonstytucyjne (np. Krajową Radę Sądownictwa) czy unieważniono by część orzeczeń Sądu Najwyższego. Oczywiście ci właśnie apologeci powoływaliby się na stanowiska różnych organizacji międzynarodowych, które wydały niewiążące opinie prawne na temat niektórych uregulowań normatywnych w Polsce. Taka właśnie próba legitymacji ich działań prawdopodobnie doprowadziłaby do faktycznego wprowadzenia w życie ich postulatów, jednakże byłoby to zaprzeczeniem zasady państwa prawa.
Uchwała Sejmu i jej moc normatywna
Uchwała to akt wyrażenia woli za pomocą głosowania przez jakiś organ kolegialny, w tym przypadku jest to Sejm. Należy zauważyć, że w odróżnieniu od pojęcia „ustawy”, które zostało ściśle określone przez Konstytucję, pojęcie „uchwały” jest dosyć ogólne, zdaniem L. Garlickiego „obejmuje „wszelkie rodzaje sformalizowanych aktów podejmowanych przez Sejm, (…), zebrane na posiedzeniu i stanowiące wyraz ich woli”. Choć niektóre uchwały mogą mieć moc normatywną (np. regulamin Sejmu), to nie są one aktem prawa powszechnie obowiązującego i Sejm, co do zasady, nie może narzucić swojej woli innemu podmiotowi. Sejm może natomiast uchwalić uchwałę problemową, którą może skierować do innego podmiotu. Za jej pomocą zajmie stanowisko w bieżących sprawach i może w drodze prośby lub sugestii zwrócić się do konkretnych podmiotów o podjęcie działań.
Reasumując, Sejm może stwierdzić uchwałą, że np. dany organ jest niekonstytucyjny, lecz nie wywrze ten akt żadnych skutków prawnych, tylko będzie to wewnętrzna opinia organu kolegialnego jakim jest Sejm. Inaczej jednak twierdzą wspomniani apologeci. Ich zdaniem opinia organizacja międzynarodowej lub innego niepowołanego do tego organu (np. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej), są wystarczające do nadania uchwale Sejmu mocy prawa powszechnie obowiązującego.
Decyzjonistyczny suweren
Zdaniem apologetów, rządy Zjednoczonej Prawicy doprowadziły do zachwiania zasady państwa prawa. W ich ocenie sytuacja jest na tyle krytyczna, że niemożliwym lub wysoce utrudnionym jest przywrócenie uprzednio panującego ładu prawnego w drodze środków jakie przewiduje polskie prawodawstwo. Wobec tego nie można poprzestać na działaniach w granicach prawa, lecz należy je przekroczyć. Opisywany model działania wywraca istotę zasady państwa prawa poprzez zmianę hierarchii - to już nie prawo jest nad państwem, a państwo nad prawem. Wobec tego nie mamy już do czynienia z praworządnością, a z decyzjonizmem.
Decyzjonizm to (jak podaje J. Bartyzel) doktryna prawno-polityczna upatrująca w decyzji, tj. w rozstrzygającym wszelkie spory akcie woli politycznego suwerena, kreacyjną moc ustanawiania wydobywanego z chaosu przedpolityczności (względnie rewolucyjnej „antypolityki”) ładu politycznego (państwowego). Głównym zaś teoretykiem tej doktryny był Carl Schmitt. Zgodnie z tą koncepcją, ład prawny nie może poprzedzać państwa, którego istnienie uwarunkowane jest zniesieniem anarchii panującej w stanie natury i wprowadzeniem mechanizmów egzekwowalności prawa. Twórcą państwa jest suweren, który zarazem jest strażnikiem wprowadzonego przez siebie ładu prawnego. Ponieważ decyzje suwerena są źródłem prawa, on sam jest ponad nimi i w takim wypadku może on złamać konstytucję, aby ją obronić. Porządek znajduje się, w tym wypadku, wyżej aniżeli prawo, które ma na celu go chronić. Prawowitość podejmowanych przez suwerena decyzji nie uzasadnia się praworządnością, lecz koniecznością zapewnienia egzystencji państwa. W sytuacjach krytycznych może suweren wprowadzić nawet dyktaturę zawieszającej konstytucyjne zasady, której celem byłoby właśnie przywrócenie praworządności.
Koncepcja apologetów wpisuje się w doktrynę decyzjonizmu. To właśnie oni uważają się za przedstawicieli suwerena państwa, w którym zapanował chaos, a wydawane przez niego normy prawne nie zawsze są respektowane, a co za tym idzie, grozi mu anarchia. Oni uważając się za „strażników Konstytucji”, chcą ją łamać wprowadzając sprzeczne z nią rozwiązania prawne w imieniu „przywrócenia praworządności” i zaprowadzenia porządku prawnego według ich upodobania. Jakkolwiek koncepcja ta jest logiczna, to nie można jej pogodzić z hasłami głoszonymi dotychczas przez apologetów, co więcej, ona im zaprzecza.
Koniec zasady państwa prawa?
Niewątpliwie, jak już zostało przedstawione, decyzjonizm jest odwróceniem zasady państwa prawa. Postulaty apologetów wzywające do „przywrócenia praworządności” sugerują użycie do tego celu metod będących jej odwróceniem. Zaistniała sytuacja jest pewnym precedensem stanowiącym, że dla „przywrócenia praworządności” władza będzie mogła naruszać prawo, co w sposób oczywisty podważa jego pewność i osłabia zaufanie obywateli do państwa. Co więcej, podważone mogą zostać inne konstytucyjne zasady ustrojowe, takie jak np. trójpodział władzy, czy zasada nadrzędności norm konstytucyjnych. Natomiast poddana w wątpliwość jest również sama wiarygodność wspomnianych apologetów, gdyż broniąc zasady państwa prawa używają metod będących jej odwróceniem, a co za tym idzie rodzi się pytanie czy zasada państwa prawa jest przez nich skutecznie broniona, czy jest to jej koniec?
Kamil Smulski – starszy analityk Instytutu Ordo Iuris