Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Wolności obywatelskie

01.07.2022

Kolejne ograniczenie tajemnicy informacji finansowych

Informacje finansowe, takie jak liczba i stan rachunków bankowych, kwoty obciążeń czy zawarte umowy kredytu mają charakter równie wrażliwy, jak informacje o zdrowiu. Jednym z elementów wolności obywateli jest natomiast prawo do ich zachowania w tajemnicy. Wchodząca w życie od 1 lipca 2022 r. zmiana ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej zapewnia jednak organom podatkowym szerszy niż dotychczas dostęp do informacji finansowych. Budzi to poważne obawy i zachęca, aby pochylić się nad obowiązującymi w tym względzie regulacjami.

Co dzisiaj wiedzą organy podatkowe?

Rozpatrując kwestię ujawnienie informacji, które zbiorczo nazywa się finansowymi należy pierwszej kolejności pamiętać, że stosownie do dyspozycji art. 51 ust. 1 Konstytucji RP nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. Dane wrażliwe, związane ze zdrowiem, preferencjami seksualnymi czy sytuacją finansową muszą być gromadzone i wykorzystywane w ściśle określony sposób. Tak skonstruowana ochrona tajemnicy nie jest jednak bezwzględna. Doznaje bowiem ograniczeń związanych m.in. z koniecznością realizacji zadań publicznych, w tym związanych z wymiarem i poborem danin publicznoprawnych.

W obecnym stanie prawnym funkcjonują różne podstawy do żądania przez organy administracji skarbowej przekazania im informacji finansowych. W pierwszej kolejności wskazać należy na art. 182 § 1 ustawy – Ordynacja podatkowa. Zgodnie z nim, jeżeli z dowodów zgromadzonych w toku postępowania podatkowego (i odpowiednio także kontroli podatkowej) wynika potrzeba uzupełnienia tych dowodów lub ich porównania z informacjami pochodzącymi z banku, bank jest obowiązany do sporządzenia i przekazania ściśle określonego katalogu informacji finansowych dotyczących strony postępowania. Chodzi o informacje z zakresu posiadanych rachunków bankowych, liczby tych rachunków, rachunków papierów wartościowych, zawartych umów kredytowych lub umów pożyczek pieniężnych, nabytych za pośrednictwem banków akcji lub obligacji Skarbu Państwa itd. Obowiązek przekazania tych informacji odnosi się nie tylko do banków, ale również do szeregu innych instytucji finansowych, jak biura maklerskie, spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, zakłady ubezpieczeń lub towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Przekazanie informacji finansowych jest uzależnione od wszczęcia wobec danej osoby postępowania podatkowego lub kontrolnego. Co więcej, z żądaniem sporządzenia i przekazania informacji, o których mowa, organ podatkowy może wystąpić dopiero po uprzednim wezwaniu do udzielenia informacji z tego zakresu albo do upoważnienia organu do wystąpienia do instytucji finansowych o przekazanie tych informacji, o ile strona w wyznaczonym terminie sama tych informacji nie udostępniła.

Kolejną podstawę do uzyskania informacji finansowych stanowi art. 48 ust. 1 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej. Przepis ten, w brzmieniu do 30 czerwca 2022 r. uprawnia wybrane organy podatkowe do żądania przekazania informacji finansowych, wydanego w związku z wszczętym postępowaniem przygotowawczym lub czynnościami wyjaśniającymi odpowiednio w sprawie o przestępstwa lub wykroczenia oraz przestępstwa skarbowe lub wykroczenia skarbowe. W odpowiedzi na takie żądanie instytucja finansowa jest obowiązana do sporządzania i przekazywania informacji dotyczących podejrzanego. Zakres przekazywanych informacji oraz katalog zobowiązanych do tego podmiotów jest natomiast zbliżony do wskazanego w ustawie – Ordynacja podatkowa.

Innymi słowy, w obecnym stanem prawnym organy podatkowe mogą bez zgody danej osoby uzyskać dotyczące jej informacje finansowe. Konieczne jest jednak prowadzenie wobec tej osoby postępowania podatkowego bądź kontroli podatkowej lub postępowania przygotowawczego (czynności przygotowawczych) w sprawie karnej skarbowej. Cel i przedmiot obu postępowań jest przy tym odmienny, niemniej mogą i niejednokrotnie są one prowadzone równolegle w stosunku do tej samej osoby.

Nowy Ład na stare problemy?

Zmianę art. 48 ust. 1 ustawy o KAS, wchodzącą w życie w dniu 1 lipca 2022 r. Ministerstwo Finansów uzasadnia dążeniem do ujednolicenia oraz doprecyzowania uprawnień Krajowej Administracji Skarbowej w zakresie dostępu do informacji finansowych. W przypadku, gdy organy KAS prowadzą postępowanie przygotowawcze w zakresie danej osoby lub jednostki, niezależnie albo przed wszczęciem właściwej procedury podatkowej. W istocie jednak „ujednolicenie i doprecyzowanie” polega na rozszerzeniu i tak już obszernych uprawnień w zakresie uzyskiwania informacji finansowych. Proponowane zmiany polegają bowiem na:

- uprawnieniu naczelników urzędów skarbowych (będących najliczniejszym rodzajem organów państwowej administracji podatkowej) do żądania przekazania informacji finansowych;

- rozszerzeniu zakresu przekazywanych informacji o daty i kwoty wpływów oraz obciążeń rachunków bankowych czy też okres, na jaki zostały zawarte umowy kredytowe lub pożyczki;

- modyfikacji katalogu podmiotów, których dotyczą udostępniane informacje finansowe z „podejrzanego” na „osobę fizyczną”.

Wszelkie ograniczenia wolności należy rozpatrywać przez pryzmat ich celowości oraz spełniania warunku niezbędności. Rozszerzenie uprawnień organów podatkowych odbywa się bowiem z równoległym uszczupleniem uprawnień, a w konsekwencji obniżeniem poziomu wolności obywatelskich. Należy mieć w tym kontekście na uwadze, że interes publiczny nie stoi wyżej niż interes prywatny. Jednocześnie jednak, organy władzy publicznej muszą dysponować środkami prawnymi, umożliwiającymi ochronę interesu publicznego, co wymusza stałą ich modernizację w miarę rozwoju otoczenia społeczno-gospodarczego. Chodzi przy tym o zapewnienie organom możliwości rzeczywistego i skutecznego działania, ale tylko w niezbędnym zakresie, bez przestrzeni do dowolnego wykorzystywania środków prawnych w sposób sprzeczny z ich pierwotnym przeznaczeniem.

Mając powyższe uwagi na względzie, pierwszą z proponowanych zmian można uznać za słuszną. Umożliwia bowiem naczelnikowi organu podatkowego prowadzenie dwóch różnych rodzajów postępowania wobec tej samej osoby, co wydaje się praktyczne i bardziej efektywne, niż w przypadku rozdzielenia tych kompetencji między różne organy. Tymczasem prowadzenie równolegle dwóch postępowań jest stosunkowo częste, szczególnie w sprawach związanych z tzw. karuzelami w podatku od towarów i usług.  Także drugą zmianę, a więc rozwinięcie zakresu przekazywanych informacji o szczegółowe daty i kwoty związane ze stanem rachunków bankowych, można przyjąć za prowadzącą do przyśpieszenia postępowania, zwłaszcza w świetle obecnego zakresu informacji udostępnianych organom podatkowym. Mimo więc, że obie wskazane modyfikacje wpływają na ograniczenie poziomu wolności, można uznać je za mieszczące się w granicach działań niezbędnych dla skutecznej ochrony interesu publicznego.

Najwięcej kontrowersji wiąże się ze zmianą, w konsekwencji której organ podatkowy będzie mógł zażądać od instytucji finansowej informacji na temat dowolnej osoby. Jedynym warunkiem będzie wszczęcie wobec niej postępowania przygotowawczego lub czynności wyjaśniających. Z założenia, postępowanie takie może być podjęte tylko w przypadku wystąpienia uzasadnionego podejrzenia popełnienia konkretnego czynu zabronionego, ale ocena, czy przesłanki te zostały spełnione, dokonywana jest wyłącznie przez organy KAS. Nie ma przy tym żadnego środka prawnego, który ograniczałby swobodę czy chociażby ukierunkowywałby ocenę zasadności wszczęcia postępowania przygotowawczego. Przywołać można jedynie zapewnienie Szefa KAS, wyrażone w piśmie z 25 kwietnia 2022 r., zgodnie z którym „organy KAS prowadzą takie postępowanie przygotowawcze jedynie w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia czynu zabronionego i co ważne, po formalnym wszczęciu postępowania przygotowawczego. Zatem zmieniony przepis nie może być stosowany bez uzasadnionej przyczyny i bez powiązania z popełnionymi czynami” zaś „podatnicy nie muszą się obawiać o nadużywanie wprowadzonej zmiany przepisów, bowiem w okresie już obowiązujących regulacji nie stwierdzono ich nadużywania”.

Twierdzenia, że organy podatkowe nie będą w przyszłości nadużywały rozszerzonych uprawnień, bo dotychczas tego nie robiły mając do dyspozycji mniejszy zakres regulacji, należy uznać za nieprzekonujące. Tym bardziej, że w praktyce działalności administracji podatkowej istnieje szereg przykładów wykorzystywania środków prawnych niezgodnie z ich przeznaczeniem. Należy do nich chociażby praktyka wszczynania postępowań karnoskarbowych na krótko przed upływem okresu przedawnienia zobowiązania podatkowego, w celu zawieszenia jego biegu i tym samym dokończenia prowadzonego przez organ postępowania wymiarowego. W takich przypadkach poza wszczęciem postępowania karnoskarbowego niejednokrotnie nie są podejmowane jakiekolwiek czynności formalne a samo postępowanie jest umarzane po zakończeniu postępowania podatkowego, co dowodzi jego instrumentalnego wykorzystywania. Trudno więc zaufać, że organy KAS nie będą również w omawianym przypadku korzystać z rozszerzonych uprawnień do wszczynania postępowań przygotowawczych wyłącznie w celu uzyskania dostępu do informacji finansowych dotyczących danej osoby, która w dodatku będzie miała ograniczone możliwości przeciwstawienia się takiemu działaniu.

Wnioski

Trudno uznać, aby kierunek zmiany zakresu dostępu do informacji finansowych był optymalny z perspektywy równoważenia interesu publicznego, jak i prywatnego. Ustawodawca w sposób wyraźny przyznaje priorytet wygodzie oraz sprawności działania organów podatkowych za cenę obniżenia poziomu tajemnicy informacji finansowych.  Nie zmienia tego fakt, że informacje udostępnione KAS przez instytucje finansowe, będą chronione tajemnicą skarbową. Zasadnicze zagrożenie polega bowiem nie na tym, że informacje finansowe znajdą się w rękach podmiotów nieuprawnionych do ich posiadania, lecz że będą pozyskiwane przez KAS uznaniowo i wykorzystywane bez należytego uzasadnienia. Obawy te mają uzasadnienie w dotychczasowej praktyce. Dochodziło już bowiem do instrumentalnego wykorzystywania przez administrację skarbową przysługujących jej środków prawnych. Jednocześnie dotychczasowe brzmienie art. 48 ust. 1 ustawy o KAS dostatecznie zapewniało dostęp do informacji finansowych osób podejrzanych. Z perspektywy skuteczności realizacji zadań powierzonych administracji skarbowej, nie ma więc potrzeby rozszerzania możliwości uzyskiwania informacji o wszystkich osobach fizycznych. Z perspektywy zabezpieczenia wolności obywatelskich konieczna wydaje się więc modyfikacja brzmienia art. 48 ust. 1 ustawy o KAS i powrotu do dotychczasowych rozwiązań normatywnych a nie ich rozszerzanie pod pozorem „ujednolicania i doprecyzowywania”.

 

Dr Tomasz Woźniak – analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

30.06.2022

Aborcja to dopiero początek

W Belgii lekarze mordują dzieci na mocy tamtejszego prawa. Chodzi nie tylko o legalną w tym kraju aborcję, ale również o zabijanie noworodków i niemowląt. Między wrześniem 2016 a grudniem 2017 roku, aż 61 procent wszystkich zgonów dzieci poniżej 1 roku życia w belgijskiej Flandrii poprzedzała "decyzja o zakończeniu ich życia". Te szokujące dane opublikowało w ubiegłym roku czasopismo naukowe "British Medical Journal”. 10 procent dzieci w tej grupie zabito poprzez podanie śmiercionośnej substancji z wyraźnym zamiarem odebrania im życia. Pozostałe przypadki, to dzieci, które po prostu zaprzestano leczyć lub podano im substancję mogącą spowodować śmierć. Lekarze tłumaczą takie decyzje przekonaniem, że dzieci nie miałyby nadziei na „znośną przyszłość”.

Nie możemy dopuścić do tego, by to śmiertelne szaleństwo stało się rzeczywistością w Polsce. Musimy działać szybko. Co prawda eutanazja jest dziś w Polsce nadal nielegalna, ale jej propagatorzy już rozpoczęli przemyślaną kampanię na rzecz jej zalegalizowania.

Teatr Nowy w Poznaniu (za publiczne pieniądze!) wystawia sztukę „Prawo wyboru”, której wyraźnym celem jest promowanie eutanazji. Podczas przedstawienia widownia „wydaje wyrok” na głównego bohatera, podejmując decyzję, czy ma on przeżyć, czy nie. W holu teatru można przy okazji „podziwiać” narzędzie do nowoczesnego samobójstwa. Marta Szyszko-Bohusz z Teatru Nowego chwaliła się nim na antenie Radia Poznań, mówiąc, że widzowie teatru mogą „na własne oczy zobaczyć wyjątkowy obiekt, do tej pory prezentowany tylko w trzech miejscach w Europie – kapsułę zwaną Sarco, która w przyszłości może stać się nowoczesną trumną, narzędziem do samobójstwa wspomaganego”. Dodała, że jest to idealna okazja do zabrania głosu w dyskusji na temat „prawa” człowieka do eutanazji. Inna przedstawicielka teatru, Agnieszka Maciaszek, wskazywała w mediach, że wystawienie kapsuły ma na celu rozpoczęcie ogólnopolskiej debaty dotyczącej prawa wyboru oraz tego, czy takie wynalazki są potrzebne. Na stronie Teatru poświęconej tej sztuce pojawiło się też szokujące stwierdzenie, że przedmiotem debaty w naszym kraju stanie się niedługo również kwestia „przerywania opieki paliatywnej”, której istotą jest troska o zachowanie godności pacjenta w stanie terminalnym.

Nasi prawnicy niejednokrotnie interweniowali sprawach dotyczących końca życia. W polskich szpitalach wiele rodzin mogło godnie pożegnać swoich bliskich, którzy dzięki naszym licznym interwencjom nie zostali przedwcześnie odłączeni od aparatury. Uczestniczyliśmy też w głośnej sprawie Alfiego Evansa, którego broniliśmy do ostatnich chwil, szukając szpitali gotowych przyjąć chłopca, a także w sprawie Pana Sławomira, dla którego wywalczyliśmy możliwość przetransportowania do Polski celem kontynuacji terapii. Niestety, brytyjskie sądy pozostały nieprzejednane i postanowiły o uśmierceniu obydwu chorych, poprzez przerwanie leczenia.

Nie możemy czekać na moment, gdy znów będą konieczne interwencje. Jeśli zadziałamy już teraz, będziemy w stanie nadać ton otwieranej debacie. Dlatego już pod koniec maja wystosowaliśmy petycję do władz województwa wielkopolskiego, w której domagamy się usunięcia sztuki „Prawo wyboru” z afisza oraz budzącej grozę „kapsuły śmierci” z holu budynku. Do wojewody wielkopolskiego trafi też przygotowana przez prawników Ordo Iuris analiza prawna, która wykazuje, że działania poznańskiego teatru są niezgodne z prawem i przyjętymi normami etycznymi, oraz że władze województwa mają obowiązek na to zareagować. Na początku czerwca opublikowaliśmy również analizę, w której odkłamujemy powielany (także przez władze poznańskiego teatru) mit o tym, że wspomniana „kapsuła śmierci” została zalegalizowana w Szwajcarii. Dowodzimy, że choć propagatorzy eutanazji próbują przekonać społeczeństwo, że powinniśmy rozważyć udostępnienie Polakom tego zbrodniczego narzędzia do samobójstwa, bo „postępowa Szwajcaria już to zrobiła”, to w rzeczywistości ta informacja została już zdementowana nie tylko przez władze Szwajcarii ale też przez samego twórcę maszyny.

Rozpoczynająca się promocja eutanazji wymaga z naszej strony przede wszystkim merytorycznej, dobrze przygotowanej, pełnej faktów i twardych danych odpowiedzi. Przygotowujemy analizę porównawczą prawa eutanazyjnego w różnych krajach Europy, pokazując fatalne skutki legalizacji eutanazji oraz oswajania opinii publicznej z tą straszną ideą, która dramat ludzkiego samobójstwa nazywa „godnym umieraniem”. Dzięki temu będziemy lepiej przygotowani do rozpoczęcia szerokiej debaty na temat eutanazji, która rozpocznie się także w Polsce. Wyniki analizy pokazują, że choć Europa wciąż nie mówi jednym głosem w sprawie eutanazji, agresja tej śmiercionośnej ideologii wzbiera na sile.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej

Polsko, inspiruj! Cywilizacyjne elementy reform dla Ukrainy

Historiozof Feliks Koneczny opisał rywalizację różnych zasad cywilizacyjnych w Europie Wschodniej. Ta unikatowa analiza z pierwszej połowy XX wieku może pomóc w zrozumieniu ideologicznych motywów rosyjskiej napaści, jak również stanowić inspirację przy opracowaniu powojennego modelu rozwoju dla Ukrainy. Przy otwartym na oścież oknie historii chciałbym przybliżyć czytelnikowi perspektywę Konecznego. Zaprezentuję elementy reform, które mogłyby utrwalić zwrot Ukrainy ku Zachodowi.

 

Ułożenie nowych relacji z Rosją przez UE i kraje anglosaskie, jak również faza odbudowy Ukrainy, do której, póki co, daleko, będą obejmowały wymiar polityczny, militarny, ekonomiczny. Polska debata strategiczna nad powojennymi stosunkami Kijów-Warszawa (przykładowo wzbudzający emocje artykuł Marka Budzisza o możliwości federacji dwóch państw w dalszej przyszłości) zdaje się koncentrować na retoryce układu sił w Europie.

 

Dopełnieniem dyskusji są, według mnie, fundamenty cywilizacyjne. Jak udowadniał prof. Koneczny, mają one olbrzymie znaczenie. Postaram się uargumentować – podając teoretyczne tło w czterech krótkich częściach – że do trwałego pokoju w Europie Wschodniej mogłyby się przyczynić trwające lata zmiany mentalno-kulturowe. Strategia wprowadzenia reform cywilizacyjnych mogłaby być również podstawą do powojennej współpracy pomiędzy Ukrainą i Polską.

 

Spuścizna Konecznego

 

Wywodzący się z Krakowa historyk stworzył przez kilkadziesiąt lat pracy oryginalną naukę porównawczą o cywilizacjach, ku czemu ważnym krokiem była jego habilitacja w 1920 r. z dziejów Europy Wschodniej. Wkład Konecznego różni się od wizji Samuela Huntingtona czy tego, jak sami rosyjscy myśliciele widzą swoją euroazjatycką czy pansłowiańską rolę cywilizacyjną (Jabłoński, 2014).

 

Koneczny definiował cywilizację jako „metodę organizacji życia społecznego”. Obejmuje ona m.in. zasady etyczne, system prawny, podział władzy, stosunki ekonomiczne. Cywilizacja oddziałuje na treść i głębię kultury. Z kolei forma kultury – styl architektoniczny, folklor, kulinaria czy używany alfabet, nie przesądzają o przynależności cywilizacyjnej.

 

Uczony wskazywał na rywalizację ze sobą kilku cywilizacji w Europie, przede wszystkim turańskiej, bizantyjskiej i łacińskiej. Był przekonany o wielkości i etycznym prymacie tej ostatniej, zachodnioeuropejskiej, która – czerpiąc z greckiej filozofii, prawa rzymskiego i chrześcijańskiej etyki – jest, według Konecznego, długowiekowym owocem działalności Kościoła katolickiego.

 

Różne wpływy cywilizacyjne w „ruskim mirze”

 

Prof. Koneczny określił dominującą metodę organizacji życia społecznego w Rosji mianem cywilizacji turańskiej. Nazwa pochodzi od perskiego słowa „turan”, którym określano region Azji Środkowej – Wielki Step. Zasadniczymi cechami archetypu cywilizacji turańskiej są m.in. militaryzm organizacji społecznej, jak również państwowość oparta na monizmie prawniczym – na prawie prywatnym, co można rozumieć, iż publiczne instytucje, a w zasadzie także społeczeństwo, są traktowane jako swoista własność władcy absolutnego, np. chana czy cara. Konstatacje Konecznego pomagają wytłumaczyć choćby praktykę polityki zagranicznej Rosji. Jej celem, w kontrze do państw Zachodu, nie musi być interes narodowy.

 

Historyk uzasadniał, że nad Wołgą ścierają się od wieków konkurujące ze sobą wpływy ideowe. Imperium rosyjskie pozostaje jednak obcym biegunem cywilizacyjnym wobec Zachodu. Jego kościec okazał się trwalszy niż m.in. ideologia komunizmu.

 

Wywodzący się z Krakowa naukowiec konsekwentnie podkreślał, że między Rusinami a Rosjanami istnieją różnice cywilizacyjne. Ruś Kijowska (starsza o kilkaset lat od Moskwy), Hetmanat Kozacki czy współczesna Ukraina to przykłady, gdzie uwypuklała się odmienna od rosyjskiej mentalność, a więc i metoda organizacji życia społecznego. Zdecydowana i niezwykle solidarna reakcja Ukraińców na agresję sąsiada w 2022 r. pokazuje, że koncepcja „ruskiego miru” (de facto doktryna imperialna Moskwy) abstrahuje od twardych realiów cywilizacyjnych regionu.

 

Znaczenie wymiaru moralno-religijnego dla przyszłości Ukrainy

 

Odradzają się społeczeństwa wschodnie w ogóle tylko przez religię – doszedł do wniosku badacz historii dziejów tej części Europy (Koneczny, s. 275). Naukowiec zauważył zależność, że nigdy narody wschodnie nie podniosły się z moralnego upadku inaczej, jak dokonawszy wpierw reformy swej organizacji religijnej.

 

Na Ukrainie następują tektoniczne zmiany w strukturze prawosławia, choć trudno jeszcze przewidywać, jakie przyniosą one skutki doktrynalne i społeczne. Do niedawna obowiązywał tam podział na trzy Kościoły prawosławne, w tym jeden „promoskiewski”, do których należy większość chrześcijan w kraju. W przełomowym 2019 roku dwie instytucje kościelne połączyły się, tworząc zjednoczony Prawosławny Kościół Ukrainy (PKU). Sytuacja w trakcie wojny dramatycznie przyspieszyła. Setki wspólnot (parafii) i tysiące wiernych opuszcza struktury uznające zwierzchność patriarchatu moskiewskiego, i przechodzi do PKU. Proces jest złożony (Górny, 2022) oraz napotyka także na opór ze strony duchownych wiernych Moskwie, jak i agentów wpływu Kremla.

 

Duchowieństwo na Ukrainie, wraz ze zrywaniem więzów z Moskwą, powinno uzyskać większą autonomię od władzy świeckiej. Taka autonomia jest charakterystyczna dla cywilizacji łacińskiej, a niemożliwa w turańskiej.

 

Czy Polska mogłaby przyczynić się, zgodnie z wytycznymi Konecznego, do wsparcia przemian moralno-religijnych u naszego sąsiada? Wydaje się, że przyjazd milionów uchodźców do naszego kraju już chwycił za serca Ukraińców i skłania do głębszej refleksji nad źródłem tegoż fenomenu. Poza obszarem cywilizacji łacińskiej nie sposób zaobserwować takiej skali solidarności i dobroczynności zwykłych ludzi, w tym parafii.

 

Polska posiada atuty, które mogłaby zaoferować sąsiadowi, jeżeli chodzi o chrześcijańską etykę. (A to pomimo kryzysu wiary i wartości, który przybiera na sile również w naszym kraju). Skupię się na przykładzie ochrony życia poczętego. Ten wymiar, choćby z uwagi na demografię (populacja Ukrainy zmniejszyła się po rozpadzie ZSRR o kilkanaście milionów) lub konsekwencje psychiczne dla matek i ojców (tzw. syndrom postaborcyjny), powinien mieć fundamentalne znaczenie dla ukraińskich elit. Zmiany w polskim prawodawstwie, aby chronić życie poczęte oraz oddolny ruch pro-life w naszym kraju – najliczniejszy w Europie mogą stanowić dla Ukraińców i tamtejszego duchowieństwa autentyczny wzór do naśladowania (chociaż utrzymanie w polskich przepisach dopuszczalności aborcji w przypadku ciąży z gwałtu, zemściło się w czasach zawieruchy wojennej, kiedy do kraju przybywały setki tysięcy uchodźczyń, z których część mogła paść ofiarami przemocy seksualnej).

 

Przyjęta objętość artykułu pozwoliła, aby tylko spróbować zaciekawić czytelnika, jak religia i etyka zasadniczo wpływają na cywilizację. Dalsze przemyślenia, dr. Ewy Kurek bądź Roberta Tekielego (załączone pozycje w bibliografii dla zainteresowanych) pokazują, że osobliwe postrzeganie Boga i zagadnień teologicznych w rosyjskim prawosławiu przyczyniają się do utrwalenia mentalności „gromadnej”, jak ją określił Koneczny (w kontrze do personalizmu, który jest charakterystyczny dla katolicyzmu).

 

„Europeizacja” Rosji przez Ukrainę?

 

W tej części komentarza pragnę omówić krótko tezę, podpierając ją cytatami z dzieła Konecznego „Dzieje Rosji”, że Ruś Kijowska posiada szczególne oddziaływanie cywilizacyjne na rosyjskie imperium. Z kolei Ukraina pozostaje uwrażliwiona na polskie i zachodnie idee.

 

Koneczny odnotował, że Rosjanie mieli przy różnych okazjach spore kłopoty, żeby zrozumieć zagraniczną myśl: Pojęcia zachodnioeuropejskie, czerpane bez pośrednictwa Rusi południowej, a choćby Polski, wprawiały w zawrót i wywoływały dezorganizację (Koneczny, s. 249). Obecnie, w czasach wielkiego kryzysu kultury świata transatlantyckiego, wytłumaczenie korzyści, które oferują zasady „zgniłego Zachodu” stanowi szczególne wyzwanie. Zdaje się, że predestynowanym tłumaczem, żeby pokazać jakie dobro wypływa z podstaw cywilizacji łacińskiej, winny być dla Rosji właśnie ukraińskie elity.

 

Odrodzenie kulturalne w cywilizacji turańskiej mogło wyjść skutecznie tylko z tego samego źródła, z którego wytrysło dawniej: z Rusi południowej. (...) Bezpośrednie wpływy polskie były wykluczone z powodów religijnych, a zresztą przepaść kulturowa była nazbyt wielka (Koneczny, s. 151). Oczywiście sytuacja społeczna, do której odwołał się Koneczny analizując stosunki w połowie XVII wieku, jest pod istotnymi względami różna od współczesnej. Zeświecczona Rosja XXI wieku, chełpiąca się spuścizną ZSRR, starała się pogardzać Ukraińcami, traktując ich kulturę jako niższą. Tej narracji zaprzeczyły m.in. fakty na froncie i bohaterska postawa ukraińskich żołnierzy.

 

Koneczny pisząc o „europeizacji” Rosji miał na myśli wprowadzenie praworządności państwa oraz odrodzenie moralno-kulturowe tamtejszego narodu. Teza o Ukrainie, jako ideologicznym pośredniku na rzecz zmian cywilizacyjnych nad Wołgą zdaje się fundamentalnie ważna do rozważenia. Dużo wskazuje, że jeszcze większym wyzwaniem od korzystnego bądź przynajmniej akceptowalnego rozstrzygnięcia militarnego wojny dla społeczeństwa ukraińskiego, stanie się kwestia obronienia pokoju po jej zakończeniu.

 

Jeżeli Ukraina, pomimo wielkich trudności swego położenia, wypracuje atrakcyjny model cywilizacyjny w fazie odbudowy, to kremlowskie elity będą przyglądały się z wielką uwagą poczynaniom Kijowa – „matki wszystkich ruskich miast”. Wynika to stąd, że władza silnego, czytaj również imperialnego samodzierżcy, to metoda cywilizacyjna, która może być skuteczna przy dużych zasobach własnych. Nie sprawdza się jednak sama w sobie, kiedy w Rosji trzeba znaleźć sposób na poprawę demografii i rozwiązanie materialnych problemów zwykłych rodzin, a te dopominają się także odnowy moralnej.

 

Potrzeba wysiłku organizacyjno-intelektualnego

 

Na skutek inwazji militarnej zaistniał niespotykany od wieków potencjał do cywilizacyjnych przemian na Ukrainie. Kijów pokazał, że ma autosterowne elity (wcześniejsze wytępione były m.in. na skutek czystek komunistycznych), które swoim postępowaniem budzą respekt w większości stolic świata. Nad Dnieprem następuje też przyspieszony odwrót od rosyjskiej kultury, co wytwarza próżnię ideową. W cementującym się narodzie ukraińskim zostały rozpalone duże oczekiwania, energia i duch poświecenia.

 

Istnieje sprzyjająca atmosfera do podjęcia szerokich rozmów o okresie powojennym, ponieważ rządy i instytucje naszych, sąsiadujących ze sobą krajów, zyskały świadomość swoistej jedności w wymiarze architektury bezpieczeństwa regionu. Ukrainie przyznano status kandydata do UE, także procesy integracyjne należałoby rozpatrywać w szerszym, europejskim zakresie.

 

Gdyby ukraińskie elity zgodziły się, że przyjęcie elementów cywilizacji łacińskiej służy dobru ich narodu, i te zasady weszłyby do myślenia strategicznego, to stanowiłoby to dużo trwalszą podstawę do współpracy w obszarze tzw. Międzymorza, niż demokratycznie zmieniający się politycy czy piękne gesty decydentów, jak decyzja mera Lwowa o odsłonięciu kamiennych lwów na Cmentarzu Orląt. Rozwijanie kultury ukraińskiej (co powinno być wspierane także wśród uchodźców), praca na polu historycznym, religijno-etycznym mają tutaj ważne znaczenie w dłuższej perspektywie.

 

Polska mogłaby zaangażować się w promocję rozumienia cywilizacji wedle Konecznego za granicą, czerpiąc z talentów naszych świetnych historyków (ku czemu można by powołać jakiś specjalny zespół). Działalność zagraniczną należałoby poprzedzić kontaktami z Ukraińcami, wsłuchując się otwarcie w ich głos na wiele spraw, a także w przemyślenia naukowców, którzy konstruktywnie polemizują z Konecznym.

 

Szczęśliwie, prace historyka zostały już przetłumaczone na angielski, natomiast wyzwaniem pozostaje dotarcie z jego przesłaniem do opinii publicznej w krajach anglosaskich i w Unii Europejskiej, w tym w obszarze Trójmorza. Poprzez działalność analityczną i popularyzatorską można by przedstawić zagranicznym ekspertom elementy reform cywilizacyjnych na rzecz budowy pokoju w naszej części kontynentu.

 

Postulowana w komentarzu promocja dorobku Konecznego, jak również inspirowanie się nauką porównawczą o cywilizacjach w dyskusjach nad powojennym modelem rozwoju Ukrainy, wydają się bardzo dużym zadaniem (dopominającym się także prób wewnętrznych reform w naszym kraju, jeżeli Polacy mają być autentycznymi głosicielami tychże idei).

 

Sytuacja zewnętrzna, czyli widmo III wojny światowej, może sprzyjać, aby decydenci Zachodu nie przeszkadzali w ideowym kształtowaniu ładu Międzymorza przez ludzi regionu. Nie ma tutaj pewności, zważywszy na ujawniające się różnice interesów i silne oddziaływanie różnych ideologii na polityków.

 

Pragnę pozostawić czytelnika z pytaniem: czy Polska może zdezerterować ze swojej misji cywilizacyjnej na Wschodzie? Uważam, że niepodjęcie starań nad „europeizacją” Rosji to nie tylko małoduszność, ale i wielkie ryzyko. Federacja Rosyjska, jak to argumentuje wielu ekspertów, za ileś lat będzie przeć do kolejnego, jeszcze większego konfliktu, widząc w Polsce zwornik układu sił w regionie.

 

Przyjęcie lub pogłębienie na Ukrainie zasad cywilizacji zachodniej – w ramach projektu odbudowy tego kraju i utrzymania jego tożsamości kulturowej – może okazać się pierwszym krokiem ku zapewnieniu cywilizacyjnego pokoju w Europie Wschodniej, w czym powinny dopomóc, moim zdaniem, polskie instytucje. Drugi etap, nawiązując do refleksji Konecznego, stanowi wyzwanie, aby „matka wszystkich ruskich miast” zaczęła swoim przykładem (ponownie) promieniować cywilizacyjnie na wschód kontynentu.

 

Swój komentarz pragnę zakończyć odwołując się do perspektywy wiary. Rozumiał ją dobrze i kierował się nią przy konkretnych działaniach w okresie zimnej wojny, Jan Paweł II. Katolicy i inni chrześcijanie, którzy zostali umocnieni przez dokonany w marcu akt poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi, powinni trwać w niewzruszonej nadziei, że w walce o dobro i prawdę nie pozostają sami.

 

Jan Wudkowski – mgr ekonomii, absolwent II edycji Akademii Ordo Iuris

 

 

Bibliografia – wykorzystane książki, artykuły i filmy:

 

Materiały wideo powiązane z rosyjskim prawosławiem, do których pada odwołanie:

 

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

24.06.2022

Efekty kontroli NIK ws. dodatków covidowych. 8 tys. zł za 30 minut pracy

Na dodatki covidowe wydano 10 mld zł, czyli ponad dwa razy więcej niż na roczne wynagrodzenia całego sektora opieki zdrowotnej. Personelowi medycznemu pracującemu na oddziałach niecovidowych wypłacano nawet ok. 8 tys. zł dodatku covidowego za pół godziny pracy. Wątpliwe prawnie praktyki i bulwersujący mechanizm naliczania dodatków przedstawiony został na podstawie kontroli Najwyższej Izby Kontroli w województwie zachodniopomorskim.

Wątpliwości prawne – czym jest dodatek covidowy?

Podstawę do naliczenia dodatku covidowego, stanowi jedynie polecenie Ministra Zdrowia z dnia 4 września 2020 r., zmienione z dniem 1 listopada 2020 r.). Nie jest to źródło powszechnie obowiązującego prawa, a jego zastosowanie i wykładnia w praktyce budzi szerokie wątpliwości.

Zgodnie z poleceniem, kto wykonuje zawód medyczny, pracuje na pierwszej linii walki z koronawirusem w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia (zob. art. 95j ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. - świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych), kontaktuje się z osobami chorymi lub potencjalnie zakażonymi, miał otrzymać 100 proc. dodatek do pensji, ale nie więcej niż 15 tys. zł. Dyrektorzy szpitali co miesiąc wysyłali oddziałowi NFZ imienne listy pracowników, którym należy się podwójne wynagrodzenie.

Na podstawie polecenia, dodatek przysługuje osobom wykonującym zawód medyczny w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej m.in. lekarzom udzielającym świadczeń zdrowotnych w izbach przyjęć. Nie ma znaczenia czy podmiot leczniczy, w skład którego wchodzi izba przyjęć, jest szpitalem III, II lub I poziomu zabezpieczenia covidowego. Sam fakt udzielania świadczeń zdrowotnych w izbie przyjęć jest wystarczający.

Jedyną wskazaną w poleceniu podstawą wyliczenia dodatkowego świadczenia jest wysokość miesięcznego wynagrodzenia uprawnionego w podmiocie leczniczym. Zmianą polecenia z listopada 2020 r. rozszerzono zakres podmiotów zobowiązanych do realizacji świadczeń opieki zdrowotnej w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz zakres osób uprawnionych do otrzymania dodatkowego świadczenia. Podwyższono także wysokość tego świadczenia - do wartości 100 proc. kwoty wynagrodzenia - oraz wypłaty maksymalnej kwoty dodatku - z 10 000 zł do 15 000 zł. Do marca 2022 r. NFZ przekazał już 10 mld zł na dodatki dla pracowników medycznych w związku z pandemią COVID-19. Celem wypłaty dodatku było zmotywowanie personelu służby zdrowia do wytężonej pracy przy chorobie uznawanej za zakaźną, wobec czego przyjęto założenie, że praca w takich warunkach jest bardziej niebezpieczna dla personelu medycznego. Należałoby zwrócić uwagę, że roczne wynagrodzenia sektora opieki zdrowotnej według GUS w przedpandemicznym 2019 r. wynosiły łącznie 4,8 mld zł. Zastrzyk pieniędzy był więc znaczący, tym bardziej że nie dotyczył wszystkich pracowników służby zdrowia, ale tylko wybranych, pracujących na "odcinku" covidowym.

Kontrola NIK

Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w zakresie zasadności, wysokości oraz prawidłowego trybu przyznawania świadczeń covidowych w trzech szpitalach w województwie zachodniopomorskim oraz w zachodniopomorskim wojewódzkim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Szczecinie. Z opublikowanych wystąpień pokontrolnych z 5 maja 2022 r. wynika, że, w analizowanych miesiącach, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie przyznał dodatki covidowe w łącznej kwocie 1 mln 345 tys. 200 zł osobom uczestniczącym w udzielaniu świadczeń zdrowotnych (łącznie 111 osób z 5 oddziałów niecovidowych) w klinikach: patologii noworodka, położniczo-ginekologicznej i chirurgicznej, gdzie nie hospitalizowano pacjentów z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. W klinice położniczo-ginekologicznej stwierdzono, że na 40 osób, które miały kontakt z pacjentkami podejrzanymi i zakażonymi COVID-19, tylko cztery miały bezpośrednią styczność z osobami z dodatnim wynikiem testu.

W 945 przypadkach (38,5 proc. ogółu) dodatek wypłacono z tytułu udzielania świadczeń w wymiarze mniejszym niż 24 godziny w skali miesiąca (łącznie wypłacono z tego tytułu 8 mln 500 tys. zł), z tego 18 osób udzielało świadczeń w wymiarze 30 minut w skali miesiąca. Tym 18 osobom wypłacono dodatki w łącznej kwocie 140,7 tys. zł, czyli średnio dostawały po 7,8 tys. zł dodatku za 30 minut pracy.

Tak wysokie (w przeliczeniu na poświęcony czas pacjentowi) wypłaty, były możliwe, gdyż w poleceniu Ministerstwa Zdrowia zabrakło jednoznacznego powiązania wysokości dodatku od wymiaru czasu pracy. Innymi słowy, kto kontaktował się z osobą chorą lub zakażoną wirusem Sars-Cov-2 był uprawniony do otrzymania dodatku w wysokości 100% miesięcznego wynagrodzenia.

"Jednemu pacjentowi w trakcie hospitalizacji (trwającej od dwóch do 30 dni) świadczeń zdrowotnych udzielało od ośmiu do 52 osób personelu medycznego" – czytamy w raporcie dotyczącym 109 Szpitala Wojskowego w Szczecinie. Powyższa informacja budzi wątpliwości, czy duża liczba osób została skierowana do zakażonego pacjenta tylko po to, aby zostać objętym dodatkiem covidowym. Gdyby okazało się to prawdą, stosowanie takich praktyk podważałoby sens ustanowienia dodatku covidowego, ponieważ lekarze wcale nie obawiali się pracy przy chorobie zakaźnej, nie potrzebowali, wobec tego, dodatkowej motywacji finansowej, by licznie zajmować się „chorymi podwyższonego ryzyka”. Ponadto, liczba zgłoszonego personelu medycznego ogółem w odniesieniu do posiadanej bazy łóżek covidowych wynosiła aż od 10 do 14 osób na jedno łóżko covidowe.

Stanowisko Zachodniopomorskiego NFZ oraz Najwyższej Izby Kontroli

W poleceniu Ministerstwa Zdrowia określono, że zadaniem Narodowego Funduszu Zdrowia jest przekazanie szpitalom środków finansowych na podstawie umów lub porozumień. Polecenie to nie dawało jednak Funduszowi uprawnienia do weryfikacji zgłoszonych osób ani wysokości przyznanych dodatków covidowych. Za to odpowiadał kierownik podmiotu leczniczego – twierdzi rzecznik prasowa Zachodniopomorskiego NFZ.

Dyrektorzy placówek leczniczych, z kolei nie chcieli narażać się na gniew i potencjalne procesy wytyczane przez pracowników placówek leczniczych uprawnionych do otrzymania dodatku.

Wadliwe przepisy wydane przez Ministerstwo skutkowały  rozmyciem się odpowiedzialności za wypłaty środków, oraz brakiem wyposażenia, zarówno dyrektorów szpitali jak i oddziału NFZ w Szczecinie, w kompetencje pozwalające weryfikować zasadność wypłacenia dodatku covidowego.

Najwyższa Izba Kontroli w następujący sposób skomentowała pierwsze wnioski po kontroli w Zachodniopomorskiem: Brak przejrzystych zasad naliczania „dodatków covidowych” oraz wysokie ryzyko przyznawania ich w sposób nieuprawniony - to wnioski z pierwszych wystąpień pokontrolnych NIK dotyczących finansowania walki z epidemią COVID-19.

Opinia Ordo Iuris

Zgodnie z oceną analityków Instytutu Ordo Iuris, tryb przyznania dodatku covidowego, jego wysokość oraz zakres podmiotów uprawnionych do jego otrzymania budzą wątpliwości pod kątem legalności, zasadności, precyzyjności oraz adekwatności tego świadczenia.

Po pierwsze, nie wydaje się, aby polecenie Ministra Zdrowia było trybem właściwym, dla tak istotnego społecznie świadczenia. Niewątpliwie urąga to standardom zasad poprawnej legislacji i budzi liczne zastrzeżenia natury prawodawczej.

Po drugie, zakres przedmiotowy i podmiotowy świadczenia został określony nieprecyzyjnie. Wątpliwości budzi zarówno doprecyzowanie kto podczas pandemii COVID-19 wykonywał „zawód medyczny”, oraz kto ponosi odpowiedzialność za wypłaty świadczeń, czy jest to dyrektor placówki medycznej, czy właściwy miejscowo oddział NFZ. Brakuje również wyraźnej zależności między czasem poświęconym nad chorym, a wysokością dodatku covidowego.

Po trzecie, celem świadczenia była motywacja lekarzy i pracowników służby zdrowia do pracy w warunkach podwyższonego ryzyka i rekompensata finansowa ponoszonego potencjalnie ryzyka zakażenia się wirusem COVID-19. Niemniej jednak, z przedstawionych danych NIK, wynika, że pracownicy masowo zgłaszali się do opieki nad chorymi na COVID-19 w celu otrzymania dodatku i w rzeczywistości powodowało to sztuczne zawyżanie liczby personelu nad chorymi.

Wadliwe przepisy pozostawały w mocy aż do listopada 2021 r. Więcej szczegółów ujawni pełny raport NIK w tej sprawie, który, zgodnie z zapowiedziami, ukażę się do końca obecnego roku.

Paweł Tempczyk - analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris

 

Źródło:

  1. https://businessinsider.com.pl/gospodarka/afera-z-dodatkami-covidowymi-nik-8-tys-zl-za-30-minut-pracy/tp4vxbf;
  2. https://www.nik.gov.pl/kontrole/I/21/002/LSZ/;
  3. https://twitter.com/NIKgovPL/status/1522214792970203139;
  4. https://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/NIK-bada-kolejne-dodatki-covidowe-Tym-razem-w-szpitalach-tymczasowych,232799,14.html;
  5. Ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r - świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych (Dz.U.2021.1285).
  6. Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz.U. z 2020 r. poz. 295).
Czytaj Więcej

Prowokacje i wulgarność wracają na ulice polskich miast

Jutro ulicami Warszawy przejdzie "Parada Równości” – coroczna manifestacja ruchów LGBT, w ramach której propagatorzy radykalnej ideologii będą wzywać do realizacji sprzecznych z polską konstytucją postulatów politycznych. W tym roku organizatorzy chcą zamknąć usta krytykom, współorganizując wulgarne wydarzenie jako „Kijowską Paradę Równości w Warszawie”.

Postulaty parady prezentowane są już bez skrępowania. Organizatorzy żądają nadania parom jednopłciowym przywilejów małżeńskich z prawem do adopcji dzieci włącznie, wprowadzenia do szkół i przedszkoli wulgarnej edukacji seksualnej, bezpłatnej antykoncepcji, aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży czy likwidacji tzw. klauzuli sumienia. Głównym celem parad jest, jak zwykle, stopniowe przyzwyczajanie Polaków do wulgarności i obsceniczności w przestrzeni publicznej.

Sześciobarwne manifestacje z roku na rok mają coraz bardziej wulgarny i agresywny charakter. Jeszcze w 2015 roku organizatorzy usunęli z parady warszawską aktywistkę LGBT Martę K. za obnażenie się podczas manifestacji. W 2021 roku nikomu nie przeszkadzało już sadomasochistyczne uwiązanie na smyczy matki na oczach dziecka.

W Polsce stałym elementem parad aktywistów LGBT są też prymitywne ataki na katolików i bluźniercze profanacje najświętszych symboli chrześcijaństwa. Do dziś walczymy o ukaranie uczestników parady równości z Częstochowy i Gdańska, gdzie wyszydzono procesję Bożego Ciała, zestawiając imitację Najświętszego Sakramentu z żeńskimi genitaliami.

Także i w tym roku musimy być gotowi na podobne ekscesy. Dlatego opublikowaliśmy specjalny poradnik, w którym w sposób prosty i przejrzysty tłumaczymy co może zrobić świadek takiego zdarzenia. W poradniku znajdują się cenne wskazówki dotyczące monitorowania naruszeń prawa podczas parady oraz tego, jak i gdzie należy zgłaszać wszelkie takie przypadki. Omawiamy też, jakich reakcji na wulgarność i profanacje mamy prawo oczekiwać od Policji. Do poradnika dołączamy wzór zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez organizatorów manifestacji lub jej uczestników.

Marsz dla Wolności i Rodziny, który odbył się w sobotę w Sofii pokazał nam, że w całej Europie istnieje nadal wiele środowisk, które nie boją się sprzeciwiać ideologicznej presji genderowych ideologów, posługujących się aktywistami LGBT i młodymi ludźmi zmanipulowanymi przez współczesną kulturę, ale też wspieranych przez najważniejszych światowych polityków i właścicieli globalnych korporacji. Musimy tylko wyjść z inicjatywą i przejść do ofensywy, ponieważ to, że szaleńcze koncepcje ideologii gender stały się na zachodzie mainstreamem, wynika tylko z bierności racjonalnej większości społeczeństwa, która dała się zdominować zdeterminowanej mniejszości. Wspólne możemy zatrzymać „tęczowy” totalitaryzm.

Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

21.06.2022

Koniec Polski i Unii, jakie znamy?

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w Warszawie zatwierdzenie polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Polityk podkreśliła, że unijne pieniądze nie popłyną do Polski, jeżeli ta nie będzie wzorowo realizować uzgodnionych „Kamieni Milowych”. Czekają nas nowe podatki od pojazdów spalinowych, opłaty za korzystanie z dróg ekspresowych czy oskładkowanie umów cywilnoprawnych. Unia układa nam także kształt Sądu Najwyższego, żądając ponownego rozpatrzenia wszystkich spraw Izby Dyscyplinarnej – nawet tych w oczywisty sposób „niepolitycznych”, jak kradzieże czy naruszenie nietykalności cielesnej przez sędziów. UE dyktuje Polsce nawet to, w jaki sposób ma zmienić regulamin Sejmu.

Jednak wraz ze wzmagającym się naciskiem Brukseli na państwa członkowskie UE rośnie opór europejskich narodów wobec centralizacji zarządzania Unią i ręcznego sterowania gospodarką, a nawet kulturą państw narodowych. Eksperci Ordo Iuris natychmiast przystąpili do ujawnia działań unijnych biurokratów. Kolejne analizy, wystąpienia i artykuły wzmagają opór społeczny i tworzą presję, która daje rządowi zaplecze do sprzeciwu wobec dyktatu Komisji Europejskiej.

Opór jest tym bardziej konieczny, że „Kamienie Milowe” wprost zobowiązują Polskę do wdrażania polityki gender w kulturze, sztuce, telewizji, teatrze. Zaś Parlament Europejski twierdzi, że każdy obszar „Kamieni Milowych” ma uwzględniać „budżetowanie genderowe”. To chyba oczywiste, że plan odbudowy Europy staje się na naszych oczach planem ideologicznej kolonizacji opornych państw.

Pieniądze z Funduszu Odbudowy nadal będą więc wykorzystywane do wywierania na Polsce presji w celu przekazania organom UE uprawnień w nowych obszarach, centralizacji gospodarki czy wdrażania ideologicznych programów w miejscach pracy, szkołach, sztuce, kulturze. Komisja Europejska jest w pełni świadoma, że napięty do granic budżet Polski - zaangażowanej w pomoc Ukrainie i uchodźcom – nie przetrwa odmowy wypłaty środków KPO. Szantaż staje się zwyczajną metodą kontaktu Brukseli z Warszawą.

Jednocześnie Unia przystępuje do realizacji projektu formalnej przebudowy UE w federację ograniczającą głos pojedynczych państw. Zwiększeniu kompetencji organów UE służy „Konferencja o Przyszłości Europy” (CoFoE), która stwarzając pozory społecznych konsultacji ma przekonać, że sami Europejczycy – w tym Polacy – chcą wzrostu znaczenia Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego a nawet powołania wspólnych ponadnarodowych list wyborczych.

Reagując na poważne zagrożenie dla suwerenności Polski, przygotowujemy prawny komentarz do treści „Kamieni Milowych” i całego KPO. W ten sposób wzmacniamy opór społeczny wobec próby przejęcia kontroli nad polityką wewnętrzną państw członkowskich przez niewybieralne organy UE.

Pracujemy też nad obszernym raportem dotyczącym zaleceń „Konferencji o Przyszłości Europy”. Pokażemy w nim, że zamiast federalizacji Unii i marginalizacji rządów narodowych, reforma wspólnoty powinna zmierzać w kierunku wzmocnienia pozycji państw narodowych. Aby ośmielić polskich polityków i wyposażyć ich w najlepsze argumenty służące obronie interesów narodowych, przekażemy dokument eurodeputowanym oraz zorganizujemy w Brukseli międzynarodową debatę poświęconą temu ważnemu problemowi.

Nadal monitorujemy prace Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, by móc szybko reagować na każde zagrożenie dla polskich interesów. Kontynuujemy również postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w których walczymy o unieważnienie dwóch rezolucji, naruszających dobre imię naszej Ojczyzny oraz samego Instytutu Ordo Iuris.

Tylko nasi eksperci mają dosyć wiedzy, doświadczenia i niezależności, by merytorycznie i rzetelnie przeciwstawić się szkodliwemu dyktatowi Komisji Europejskiej. Wprowadzenie naszych argumentów do debaty publicznej zapewni skuteczny nacisk i wsparcie dla rządu, który musi prowadzić negocjacje z Brukselą.

Jeśli dziś zdecydowanie nie przeciwstawimy się budowie scentralizowanego i opartego na ideologicznych założeniach superpaństwa europejskiego, niedługo nastąpi koniec Polski i Unii, jakie znamy. W ich miejsce narodzi się scentralizowany moloch polityczny, napędzany radykalnymi ideologiami i gospodarczymi utopiami. 

Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej