Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
03.02.2025
13 grudnia 2023 r. w Polsce, po 8 latach rządów koalicji Prawo i Sprawiedliwość – Zjednoczona Prawica, powołany zostały nowy skład Rady Ministrów utworzonej przez koalicję centrolewicowej Koalicji Obywatelskiej, centrowo-liberalnej Polski 2050, agrarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Lewicy.
23.01.2025
• Premier Donald Tusk przedstawił na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego najważniejsze założenia i priorytety polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
• W trakcie swojego wystąpienia Donald Tusk, wbrew swoim wcześniejszym wypowiedziom, wskazał na zagrożenia wynikające z migracji oraz podkreślił potrzebę ochrony europejskich granic, przedstawiając ten ostatni element jako warunek utrzymania europejskiej demokracji.
• Premier poddał również surowej krytyce Zielony Ład, wskazując na konieczność jego zmiany, pomimo iż wcześniej popierał ten projekt oraz wezwał do stanowczej walki z dezinformacją, która zagraża Unii Europejskiej.
• Jednocześnie w grudniu 2024 roku przedstawiciele rządu Tuska przyjęli w ramach uzgodnień trzech najbliższych prezydencji unijnych dokument, w którym deklarowali dalsze wdrażanie Paktu o migracji i azylu oraz Zielonego Ładu.
• Lider Platformy Obywatelskiej przestrzegał także przed skutkami wprowadzenia nowego systemy handlu emisjami, czyli EU ETS 2 zaznaczając, iż może to doprowadzić do bankructwa Europejczyków.
• Po przemowie Prezesa Rady Ministrów miała miejsce debata, w trakcie której znaczna część deputowanych do Parlamentu Europejskiego krytykowała deklaracje Donalda Tuska, (zarzucając mu m.in. rozbieżność z wcześniejszymi deklaracjami). Inni wyrażali zadowolenie z przedstawionego programu.
• Kierunki i deklaracje wygłoszone przez Premiera Donalda Tuska w dużej części stoją w sprzeczności z jego dotychczasowymi działaniami oraz głoszonymi poglądami, czego przykładem może być kwestia polityki migracyjnej.
Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej
„Jeszcze Europa nie zginęła, póki my żyjemy” - od tego sformułowania, będącego błędną parafrazą pierwszej zwrotki polskiego hymnu rozpoczął swoje przemówienie Donald Tusk, wskazując na nastroje panujące i odczuwalne świecie (w tekście „Mazurka Dąbrowskiego” występuje słowo „kiedy”, zamiast „póki”). Premier podkreślił w nim liczne problemy, z którymi musi zmagać się Europa. „Nastrój niepewności, czasami dezorientacji. Możemy dzisiaj mówić o pewnym kryzysie ducha. Chciałbym dzisiaj, jeśli pozwolicie, podzielić z wami refleksją trochę głębszą niż tylko te konkretne zadania stojące przed polską prezydencją” - kontynuował polski polityk. Za priorytet Tusk wskazał bezpieczeństwo, podkreślając, iż jest to próba odpowiedzi na „moment globalnego zawahania”, kiedy waży się przyszłość Zachodu i cywilizacji europejskiej.
„Europa była, jest i będzie wielka. (…) I nie chodzi tu o polityczne slogany. (…) Unia Europejska to 450 milionów ludzi. To 27 dumnych państw narodowych, które potrafiły przez lata, potrafią dziś i będą potrafiły jutro uzgadniać, czasami w trudnych procesach, ale uzgadniać wspólne stanowisko. I to w tak krytycznych momentach, jak kryzysy finansowe, energetyczne, migracyjne, terrorystyczne, pandemia, wojna za naszą wschodnią granicą” - podkreślił Donald Tusk. W tym kontekście Premier wskazał, iż nie ma powodów, aby Europa dzisiaj uznała, że znalazła się w egzystencjonalnych kłopotach czy problemach. Donald Tusk odwołał się również do poczucia wspólnoty politycznej Europejczyków, niezależnie od poglądów i wyborów politycznych.
Migracja i granice zewnętrzne Unii Europejskiej
W dalszej kolejności Donald Tusk odniósł się do problematyki migracji, wskazując na potrzebę ochrony europejskich granic. „Jeśli demokracja ma przetrwać, jeśli europejskie wartości mają przetrwać, to nie może być tak, że demokracja będzie kojarzyć się zwykłym ludziom z bezsilnością, z bezradnością, jeśli chodzi o te klasyczne dla każdej władzy zadania, jakimi są obrona granicy i obrona terytorium” - zaznaczył Premier. Następnie podkreślił on, iż można poradzić sobie z problemami związanymi z migracją, osadzonymi w szerszym kontekście bezpieczeństwa wewnętrznego, bez odwoływania się do nacjonalistycznych i ksenofobicznych haseł. Co ciekawe, Tusk zaprezentował się jako osoba, która od dawna sprzeciwia się imigracji, podczas gdy jeszcze stosunkowo niedawno krytykował m.in. budowę zapory na granicy z Białorusią czy działania poprzedniej ekipy rządzącej za ochronę polskiej granicy przed atakiem hybrydowym, a w 2017 roku, jako szef Rady Europejskiej, faktycznie groził Polsce sankcjami za nieprzyjmowanie migrantów.
Walka z „dezinformacją”
„Nie możemy być bezradni wobec kłamstwa, wobec dezinformacji, szczególnie teraz, kiedy kłamstwo i dezinformacja stały się narzędziem, bronią, w rękach przede wszystkim tego, który zaatakował Ukrainę i zagraża Unii Europejskiej” – kontynuował Premier, wskazując kolejny priorytet polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej na najbliższe pół roku. W dalszej kolejności Donald Tusk podkreślił, iż należy podjąć działania nakierunkowane na zwalczanie rosyjskich ingerencji i kłamstw w sferę informacji przy jednoczesnym uwzględnieniu wolności słowa. „Nie wpaść w pułapkę cenzury, ograniczeń wolności słowa a jednocześnie nie być bezbronnym wobec agresora, który informacji używa jako bezwzględnej broni, tak jak używa migrantów na polskiej granicy jako bezwzględnej broni przeciwko europejskiej demokracji” – zaznaczył Donald Tusk. W tym kontekście należy zauważyć, iż w listopadzie 2024 roku do Marszałka Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy o penalizacji tzw. mowy nienawiści, który jest krytykowany za możliwość istotnego ograniczenia wolności słowa.
Zielony Ład i system handlu emisjami: konieczne zmiany
Premier Polski zwrócił również uwagę na wysokie ceny energii oraz uzależnienie państw członkowskich Unii Europejskiej od rosyjskich surowców. W tym kontekście podkreślił potrzebę przeglądu „wszystkich regulacji, także tych wynikających z Zielonego Ładu”, przy jednoczesnej konieczności ochrony środowiska przed skutkami zmian klimatycznych. „Wysokie ceny energii mogą znieść niejeden rząd demokratyczny w Unii Europejskiej” – stwierdził Donald Tusk, zwracając się do słuchaczy z prośbą o „głęboką, krytyczną i odważną refleksję na temat konsekwencji wprowadzenia ETS 2” (system handlu uprawnieniami do emisji CO2). „Europa nie może stać się kontynentem ludzi i idei naiwnych. Jeśli zbankrutujemy, to nikt już nie będzie dbał o środowisko naturalne na świecie” - zaznaczył Tusk. Wskazane powyżej twierdzenia są szczególnie interesujące, jeśli weźmiemy pod uwagę, iż to właśnie rząd koalicji PO-PSL, na czele którego stał Donald Tusk, zawierał umowy gazowe z Rosją a politycy Platformy wspierali Zielony Ład (m.in. w głosowaniu w styczniu 2020 roku w Parlamencie Europejskim).
„Nie” dla europejskiej armii (na razie)
Następnie polski polityk krytycznie odniósł się do pomysłu stworzenia europejskich sił zbrojnych, atakując przy okazji Węgry. „Nie dyskutujmy może dzisiaj o przyszłej armii europejskiej. Wiecie dobrze, że gdybyśmy dzisiaj mielibyśmy armię europejską to kluczowe pytanie byłoby, kto stoi na jej czele, kto w jakim kierunku by te wojska europejskie wysyłał. Intuicja mówi mi, że gdyby o tym decydował Budapeszt, to ta armia poszłaby w innym kierunku, niż gdyby decydowała o tym Warszawa” - stwierdził kąśliwie Donald Tusk.
Nowy układ geopolityczny i nowe wyzwania
W trakcie wystąpienia Premier odniósł się również do szeregu innych kwestii i wydarzeń, takich jak wybór Donalda Trumpa na Prezydenta Stanów Zjednoczonych, relacji na linii Unia Europejska - USA czy bezpieczeństwa Europy. Tusk wskazywał w tym kontekście, iż Stany Zjednoczone nie są przeciwnikiem, a sojusznikiem Unii Europejskiej. „Tylko sojusznik może życzyć swojemu sojusznikowi, by był silniejszy. Nie traktujcie tego jako wypowiedzi przeciwnika Europy” – komentował Premier, odnosząc się do wypowiedzi Prezydenta Stanów Zjednoczonych, dotyczących konieczności wzięcia przez Europejczyków większej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo. Ponadto poruszano różne sprawy związane z deregulacją europejskiej gospodarki, polityki rolnej, w tym bezpieczeństwa żywnościowego. Jest to istotne, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi Premiera Tuska, w których ten ostatni stwierdził m.in., że Donald Trump wielokrotnie kłamał oraz jest rosyjskim agentem.
Kończąc swoje wystąpienie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego, Donald Tusk odwołał się do słów Papieża Jana Pawła II i doświadczeń z okresu Solidarności. „Pamiętamy w Polsce słowa, które stały źródłem siły i zwycięstwa Solidarności, a więc też Europy w jakimś sensie, w czasie nocy komunizmu w Polsce: «Be not afraid. Nie lękajcie się!» (…) Wszystko rozegra się w waszych głowach, wszystko rozegra się w naszych serach. Przyszłość jest w naszych rękach” -stwierdził Premier Tusk.
Następnie w Parlamencie Europejskim miała miejsce debata, poświęcona polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
Mieszane reakcje na deklaracje Premiera Donalda Tuska
Przemawiający w pierwszej kolejności Manfred Weber (CSU/EPL), przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej powitał Premiera Donalda Tuska, wskazując jego zasługi w walce o „demokrację, praworządność i europejską Polskę”. „Skończył pan z rządami PiS-u. Przywrócił pan praworządność w Polsce” - komentował niemiecki polityk. Będziemy dbać o naszą demokrację. Ocalimy ją. Rumunia dała nam też bardzo jasne zadanie. (…) Jako PE, jako EPL, chcemy zaproponować porozumienie Trumpowi. Rozrastają się Chiny, świat jest w chaosie. Potrzebujemy naszych transatlantyckich partnerów bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. I wreszcie, czeka nas jeszcze bardzo wiele wyzwań. Łatwe to nie będzie, ale Józef Tischner, polski ksiądz, polski myśliciel z ruchu „Solidarności”, powiedział, że nadzieja zawsze musi być na poziomie wyzwania. Im większe wyzwanie, tym silniej płonie nadzieja. I dzisiaj pokładamy ogromną nadzieję w polskiej prezydencji” – kontynuował Weber.
Iratxe García Pérez (PSOE/S&D) wskazała, iż polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej będzie „nowym rozdziałem dla Europy” oraz „kompasem moralnym i politycznym w czasach wyzwań”. Hiszpańska polityk zaznaczyła co prawda, że w pewnej części nie zgadza się z wystąpieniem Donalda Tuska, jej przeowienie było jednak utrzymane w pozytywnym dla polskiego Premiera tonie. „Bezpieczeństwo to, aby kobieta w Europie mogła usunąć ciążę w Europie bez ryzyka, że trafi do więzienia dlatego, że korzysta ze swoich praw (…) bezpieczeństwo to również, by homoseksualna para mogła chodzić po ulicach, bez ryzyka, bez bania się, że zostanie zaatakowana” - stwierdziła przewodnicząca Frakcji Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów.
Anna Bryłka (Konfederacja/Patriots.eu) - skrytykowała wystąpienie Donalda Tuska, zarzucając mu mówienie ogólników. „Zero konkretów, zero pomysłów, zero rozwiązań. Te wszystkie okrągłe słówka, które pan teraz wygłosił nijak się mają do rzeczywistości”. Polska europoseł zwróciła uwagę, iż Donald Tusk jest jedną z osób, które odpowiadają za obecną, trudną sytuację w Unii Europejskiej. „To pan był i jest architektem tego systemu, który prowadzi Europę do upadku” - kontynuowała polityk Konfederacji. „Gdzie pan był i pana formacja, kiedy w obronie Polski i Europy trzeba było wybudować mur na granicy z Białorusią? Przypomnę: chcieliście wtedy wpuścić nielegalnych imigrantów i głosowaliście przeciwko budowie zapory na granicy. Byliście wtedy po stronie Putina i Łukaszenki” – wyraźnie stwierdziła Anna Bryłka.
Patryk Jaki (PiS/EKR) skrytykował Donalda Tuska za odwoływanie się do praworządności, gdyż, w jego ocenie, to właśnie Premier Polski „prawem wytarł sobie buty”, podejmując szereg decyzji sprzecznych z polskim prawem i ogłoszonymi deklaracjami. W tym kontekście wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości wskazał m.in. na budowę centrów dla nielegalnych imigrantów w Polsce, kupowanie rosyjskiego gazu czy podejmowanie prób nakierunkowanych na odebranie licencji TV Republika. „Mówi o konkurencyjności gospodarki, a realizuje z wami tą głupią, zieloną ideologię, która spowodowała, że mamy najwyższe ceny energii w Europie” - krytykował Tuska Patryk Jaki.
Warto zauważyć, iż duża część postulatów zaprezentowanych przez Prezesa Rady Ministrów jest istotną zmianą (przynajmniej na poziomie deklaracji) co do decyzji podejmowanych przez europejski mainstream. Przyjmowanie nielegalnych imigrantów, wdrażanie Zielonego Ładu czy partycypacja w systemie handlu emisjami były do tej pory przedstawiane jako conditio sine qua non członkostwa w Unii Europejskiej czy dziejowa konieczność. Wczorajsze wystąpienie pokazuje jednak, że politycy głównego nurtu Unii Europejskiej (bo tym właśnie mianem trzeba określić Europejską Partię Ludową, do której należy Donald Tusk i PO) zaczynają dostrzegać daleko idące niezadowolenie znacznej części Europejczyków. Zasadnicze pytanie sprowadza się do kwestii, czy liczne wątpliwości i zapowiedzi zmian europejskiej polityki zostaną faktycznie wdrożone czy są jedynie pustą deklaracją i reakcją na coraz bardziej widoczny gniew mieszkańców niemal każdego kraju Unii Europejskiej.
Patryk Ignaszczak – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
13.12.2024
• Mija rok od powołania rządu Donalda Tuska.
• W tym czasie doszło w Polsce do szeregu naruszeń prawa, łącznie z łamaniem konstytucyjnych zasad demokratycznego państwa prawnego, zasady legalizmu, czy ustrojowych zasad relacji państwa z kościołami i innymi związkami wyznaniowymi.
• Instytut Ordo Iuris przygotował raport podsumowujący ostatnie 12 miesięcy funkcjonowania państwa.
11.09.2024
· Wiele komentarzy wywołał wpis Donalda Tuska opublikowany na jednym z portali społecznościowych, w którym Premier stwierdził, że „podjął decyzję o uchyleniu kontrasygnaty”, jakiej udzielił pod postanowieniem Prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
· Decyzja Tuska o udzieleniu kontrasygnaty spotkała się z krytyką części środowisk prawniczych, ponieważ status wyznaczonego przez Prezydenta na przewodniczącego Krzysztofa Wesołowskiego jest kwestionowany. Sprzyjające rządowi stowarzyszenia prawnicze twierdzą, że jest on „neosędzią”.
· Premier pierwotnie uznawał, że złożonego „rutynowo” podpisu pod aktem Prezydenta nie da się podważyć. Obecnie zmienił zdanie powołując się na skargi, jakie na postanowienie Prezydenta złożyli dwaj sędziowie Izby Cywilnej SN – Dariusz Zawistowski i Karol Weitz.
· W rzeczywistości kontrasygnata nie podlega jednak cofnięciu, ponieważ nie ma takiej możliwości prawnej.
Ustrojowe znaczenie kontrasygnaty
W polskim modelu ustrojowym Prezydentowi przysługują relatywnie szerokie kompetencje. Obejmują one m.in. prawo do wydawania aktów urzędowych, o czym stanowi art. 144 ust. 1 Konstytucji RP. Z punktu widzenia ustrojowego akty te podzielić można na dwie grupy – prerogatywy Prezydenta oraz akty urzędowe kontrasygnowane. O ile prerogatywy Prezydenta są ściśle określone (trzydzieści takich prerogatyw wymienia art. 144 ust. 3 Konstytucji RP), o tyle kontrasygnaty wymagają wszelkie akty urzędowe Prezydenta niezaliczone przez ustrojodawcę do kategorii prerogatyw.
I właśnie do tej drugiej kategorii aktów urzędowych należy postanowienie Prezydenta RP w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów poszczególnych izb Sądu Najwyższego. Kompetencja ta wynika bezpośrednio z przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym. Jakkolwiek ustawa ta nie wspomina o uprawnieniach premiera, to z regulacji konstytucyjnych wynika, że postanowienie takie wymaga kontrasygnaty Prezesa Rady Ministrów.
Czym jest taka kontrasygnata? Terminu tego nie odnajdziemy w tekście samej Konstytucji. Ta jednak stanowi, że „akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej wymagają dla swojej ważności podpisu Prezesa Rady Ministrów, który przez podpisanie aktu ponosi odpowiedzialność przed Sejmem” (art. 144 ust. 2 Konstytucji RP). W literaturze prawniczej przyjmuje się zatem, że kontrasygnata w polskim modelu ustrojowym obejmuje trzy elementy – [1] podlegają jej akty urzędowe Prezydenta, [2] dokonać jej może wyłącznie Prezes Rady Ministrów (a nie, przykładowo, poszczególni ministrowie), [3] przez złożenie podpisu Prezes Rady Ministrów przyjmuje na siebie odpowiedzialność przed Sejmem, czyli odpowiedzialność polityczną.
Dzięki kontrasygnacie akt urzędowy Prezydenta RP staje się zatem ważny, co otwiera drogę do jego zamieszczenia w stosownym publikatorze. Tak też stało się z postanowieniem z 17 sierpnia 2024 r. nr 1131.18.2024 w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Zostało ono opublikowane w Monitorze Polskim wraz z adnotacją o podpisach Prezydenta i Premiera.
Z uwagi na to, że Andrzej Duda powołał na przewodniczącego zgromadzenia Izby Cywilnej SN nieuznawanego przez część sędziów tej Izby Krzysztofa Wesołowskiego, a Donald Tusk akt ten kontrasygnował rozpętała się polityczna burza. Sam Premier początkowo milczał, a następnie stwierdził, że złożył swój podpis pod wpływem błędu, którym został zresztą obarczony urzędnik KPRM „nie dostrzegający polityczności” postanowienia Prezydenta. Wtedy jeszcze Tusk przyznał, że podpisu nie da się „cofnąć” czy też „uchylić”.
Sytuacja zmieniła się, gdy dwóch sędziów Izby Cywilnej SN – Dariusz Zawistowski i Karol Weitz – postanowili podważyć postanowienie Prezydenta. Jak podaje sympatyzujący z rządem portal OKO.press, w tym celu złożyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego dwie skargi. Jedna z nich dotyczy samego postanowienia, druga natomiast wyłącznie kontrasygnaty. Nie czekając na decyzję WSA, Premier Tusk skwapliwie ogłosił, że „uchyla” swoją kontrasygnatę w ramach tzw. autokontroli. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej zarówno samej możliwości zaskarżania aktów urzędowych Prezydenta RP, jak i ewentualnego „uchylenia” kontrasygnaty przez Prezesa Rady Ministrów.
Niedopuszczalność skarg do WSA
Zacząć należy od tego, czy w ogóle dopuszczalne jest złożenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargi na omawiane postanowienie Prezydenta RP? Postanowienie takie, jak już wspomniano, jest „aktem urzędowym”. Podstawą do jego wydania są przepisy Konstytucji RP oraz ustawy o Sądzie Najwyższym. Natomiast sądy administracyjne sprawują wymiar sprawiedliwości przez kontrolę działalności administracji publicznej oraz rozstrzyganie sporów kompetencyjnych i o właściwość między organami jednostek samorządu terytorialnego, samorządowymi kolegiami odwoławczymi i między tymi organami a organami administracji rządowej. Przesądza o tym art. 1 ust. 1 ustawy – Prawo o ustroju sądów administracyjnych. Warto też przypomnieć bardziej ogólną regulację konstytucyjną w tej materii: „Naczelny Sąd Administracyjny oraz inne sądy administracyjne sprawują, w zakresie określonym w ustawie, kontrolę działalności administracji publicznej. Kontrola ta obejmuje również orzekanie o zgodności z ustawami uchwał organów samorządu terytorialnego i aktów normatywnych terenowych organów administracji rządowej” (art. 184 Konstytucji RP – podkr. B.Z.).
Prezydent nie jest wprawdzie ani częścią administracji rządowej, ani też organem samorządu terytorialnego, ale przyjmuje się, że może podejmować działania mieszczące się w pojęciu administracji publicznej. W uchwale 7 sędziów NSA z 9 listopada 1998 r. (sygn. OPS 4/98), wskazano przykładowo, że „Prezydent, nie będący organem administracji publicznej, może wykonywać w określonym zakresie administrację publiczną”. Jednocześnie w tej samej uchwale NSA stwierdził, że, chociażby wydając akt nadania obywatelstwa polskiego, Prezydent nie wykonuje administracji publicznej, ponieważ działa „jako głowa Państwa Polskiego, symbolizując majestat Państwa”. Na tej samej zasadzie Wojewódzkie Sądy Administracyjne odrzucają skargi na działanie Prezydenta w sprawach o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego (zob. przykładowo: postanowienie WSA w Warszawie z dnia 24 sierpnia 2017 r., sygn. IV SA/Wa 1274/17).
Podobnie orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w 2012 r. odnośnie do przypadku powoływania sędziów, jako prerogatywy prezydenckiej: „powoływanie sędziów przez Prezydenta nie jest uprawnieniem z zakresu administracji publicznej, lecz stosowaniem norm konstytucyjnych przewidujących kompetencję kreacyjną niebędącą stosunkiem administracyjnoprawnym. Prezydent jest organem władzy wykonawczej, lecz nie może być w tej materii uznany za organ administracji publicznej. Uprawnienia nominacyjne głowy państwa dowodzą szczególnych relacji między Prezydentem i władzą sądowniczą nie mieszczących się w ramach wykonywania administracji. Przyjęcie, że Prezydent, kształtując skład osobowy władzy sądowniczej, działa, jako organ administracji publicznej, ewidentnie naruszyłoby zasadę podziału i równowagi władz oraz zasadę demokratycznego państwa prawnego” (postanowienie NSA z dnia 17 października 2012 r., sygn. I OSK 1876/12 – podkr. B.Z.).
W uzasadnieniu tego postanowienia odnajdujemy jedno jeszcze istotne spostrzeżenie. Odnośnie do powoływania sędziów sądów powszechnych NSA zauważył, że „nie można mieć wątpliwości, co do tego, że przedmiotowy stosunek prawny poddany jest regulacjom prawa ustrojowego. Trudno zatem jednoznacznie zakwalifikować materię powoływania sędziów do materialnego prawa administracyjnego”. Wprawdzie powołanie sędziego to nie to samo co wskazanie, który sędzia ma przewodniczyć zgromadzeniu sędziów jednej z izb SN, jednak obydwie decyzje z pewnością stanowią materię poddaną regulacjom prawa ustrojowego, a nie materialnego prawa administracyjnego.
To, czy dana sprawa przynależy do materii prawa administracyjnego pozwalają zweryfikować również zasady proceduralne, jakim została ona poddana przez prawodawcę. Taki sposób badania własnych kompetencji potwierdza praktyka sądów administracyjnych (zob. przykładowo: postanowienie WSA w Warszawie z 24 stycznia 2019 r., sygn. VI SA/Wa 2287/18). W przypadku wskazania sędziego, który ma przewodniczyć zgromadzeniu Izby Cywilnej SN, stosujemy przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym, a zatem typowe przepisy ustrojowe. Dodajmy, że żaden przepis ustawy o Sądzie Najwyższym nie daje podstaw, by stosować regulacje z zakresu procedury administracyjnej w sprawach związanych choćby z wyborami I Prezesa SN oraz prezesów poszczególnych Izb.
Są to, moim zdaniem, bardzo mocne argumenty na rzecz tezy, że, zgodnie z art. 58 § 1 pkt 1 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, skarga sędziów Zawistowskiego i Weitza na postanowienie Prezydenta RP powinna zostać odrzucona.
„Zaskarżenie” i „autokontrola” kontrasygnaty?
O ile próby podważania aktów urzędowych Prezydenta RP przed sądami administracyjnymi zdarzają się dość często, o tyle próba zaskarżenia samej kontrasygnaty, niejako w oderwaniu od aktu kontrasygnowanego, jest działaniem bezprecedensowym. Oczywiście jest to zabieg motywowany politycznie, ponieważ chodziło w nim wyłącznie o to, by skarga składana była za pośrednictwem Prezesa Rady Ministrów, a nie Prezydenta RP.
Przede wszystkim wskazać trzeba, że skarga, której przedmiotem jest jedynie kontrasygnata, jest w sposób oczywisty niedopuszczalna. Przede wszystkim kontrasygnata jest instytucją konstytucyjną, zaś jej brak wpływa na to, że akt urzędowy nie wywiera skutków prawnych (zob. wyrok NSA z dnia 21 września 2021 r., sygn. II GOK 13/18). Nie ma ona jednak samodzielnego bytu, a jej prawna doniosłość nie może być analizowana w oderwaniu od kontrasygnowanego aktu urzędowego. W istocie zatem skarga dotycząca samej kontrasygnaty stanowi próbę obejścia prawa. Dokładnie w tej samej logice należałoby rozpatrywać sytuację, w której kolejna skarga do WSA dotyczyłaby decyzji o publikacji postanowienia Prezydenta RP w Monitorze Polskim – jest to czynność, która wywołuje skutek prawny, ale nie może być on rozpatrywany w oderwaniu od samego aktu.
Jak już zauważyłem, skarga na samą kontrasygnatę złożona została wyłącznie dla osiągniecia celu politycznego. Chodziło o to, by skarga wpłynęła nie do Kancelarii Prezydenta RP, a do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak przekonywał w komercyjnej telewizji prorządowej minister Adam Bodnar, Premier podjął „decyzję o uchyleniu kontrasygnaty” w trybie „bodajże artykułu 54 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi”. Przepis ten stanowi m.in., że organ, którego działanie, bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania zaskarżono, może w zakresie swojej właściwości uwzględnić skargę w całości w terminie trzydziestu dni od dnia jej otrzymania. Nie jest to jednak możliwe w przypadku kontrasygnaty, ta bowiem jest instytucją konstytucyjną o charakterze ustrojowym, a nie wykonywaniem zadań z zakresu administracji publicznej. Kontrasygnata – owszem – skutkuje wejściem aktu urzędowego w życie, a także prowadzi do przyjęcia przez Prezesa Rady Ministrów odpowiedzialności politycznej przed Sejmem. Jednak postanowienie w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN dalej pozostaje aktem urzędowym Prezydenta RP, a zatem nawet gdyby przyjąć kompetencję sądu administracyjnego do badania legalności tego aktu i legitymację sędziów do jego wniesienia, ewentualną stroną postępowania sądowoadministracyjnego będzie głowa państwa, a nie Premier. Ewentualna autokontrola byłaby zatem dokonywana przez Andrzeja Dudę – choć od razu wskazać muszę, że w mojej ocenie i to nie jest dopuszczalne, bowiem przedmiotowe postanowienie nie mieści się w ramach wykonywania administracji publicznej.
Rzekome uchylenie kontrasygnaty byłoby też sprytnym sposobem „ucieczki” Prezesa Rady Ministrów od odpowiedzialności politycznej za współpodpisywane akty urzędowe. Dopuszczenie do sytuacji, w której premier uchyla kontrasygnatę stworzy niebezpieczny precedens. Wystarczy bowiem, że znajdą się osoby gotowe wystąpić ze skargą na kontrasygnowany akt urzędowy, by uwolnić Premiera od odpowiedzialności, gdyby akt taki budził wątpliwości konstytucyjne. Z jednej strony jest to wygodny instrument nie tylko dla Donalda Tuska, ale i wszystkich jego następców, z drugiej natomiast – tykająca bomba podłożona pod ustrojowe fundamenty naszego systemu politycznego i cios w zasady praworządności. Doraźnym celem skargi na kontrasygnatę było zatem otworzenie formalnej furtki czy też stworzenie prawnej „podkładki” dla Donalda Tuska chcącego rakiem wycofać się z decyzji, która wzbudziła takie oburzenie w środowiskach będących intelektualnym zapleczem Koalicji Obywatelskiej. Dalekosiężne skutki są jednak o wiele poważniejsze niż tylko wyznaczenie tego czy innego sędziego na „komisarza wyborczego” w jednej z izb Sądu Najwyższego. Otóż nagle pojawia się wybieg prawny, by, powołując się na zupełnie nieadekwatny przepis, każdorazowy premier mógł zrzucać z siebie odpowiedzialność, która spoczywa na nim z mocy art. 144 ust. 2 Konstytucji RP. W istocie zatem ustawa zmieniałaby rygor odpowiedzialności politycznej regulowany konstytucyjnie, co stanowi odwrócenie hierarchii źródeł prawa i logiki ustrojowej przyjętej w ustawie zasadniczej z 1997 r.
Złożenie przez Prezesa Rady Ministrów podpisu pod aktem urzędowym Prezydenta RP jest czynnością, której skutków nie da się uchylić w trybie przepisów o postępowaniu administracyjnym lub sądowoadministracyjnym, ponieważ samo postanowienie jest aktem ustrojowym, niepodlegającym kontroli ze strony sądów administracyjnych. Co więcej, czynność ustrojowo-polityczna jaką jest kontrasygnowanie aktu przez Premiera nie może być kwalifikowana ani jako quasi-decyzja administracyjna, ani też jako swoiste oświadczenie woli w rozumieniu przepisów prawa cywilnego. Stąd też nonsensem jest powoływanie się na regulacje Kodeksu cywilnego dotyczące błędu czy innych wad oświadczenia woli. Kontrasygnata jest aktem ustrojowym o charakterze politycznym – podobnie jak choćby złożenie przez Prezydenta RP podpisu pod ustawą. W obydwu przypadkach nie jest możliwe „cofnięcie podpisu”, co tak doświadczony polityk jak Donald Tusk powinien doskonale rozumieć. Podobnie nie można wycofać podpisu spod listy poparcia dla komitetu wyborczego czy obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, a senat nie może „wycofać uchwały” o przyjęciu bez zmian ustawy przekazanej przez Marszałka Sejmu w ramach procedury legislacyjnej.
Gdyby możliwość uchylenia kontrasygnaty istniała, wówczas byłaby regulowana odpowiednimi przepisami. Zgodnie z zasadą legalizmu, wszystkie organy władzy publicznej działają w granicach i na podstawie prawa (art. 7 Konstytucji RP). Do tego, że obecny rząd zasadę tę systematycznie łamie, zdążyliśmy się przyzwyczaić – przypomnieć można choćby „powołanie” Dariusza Korneluka na (obsadzone) stanowisko Prokuratora Krajowego z pominięciem ustawowo wymaganej opinii Prezydenta RP czy zignorowanie ustawowych uprawnień Rady Mediów Narodowych dotyczących obsady zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych. Pierwszy raz jednak tak rażącego naruszenia prawa dopuszcza się bezpośrednio sam Donald Tusk.
Dr Bartosz Zalewski, współpracownik Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris
08.01.2024
Wyłączony sygnał i przemoc na korytarzach TVP, poddanie „testom” i wymuszenie uległości na ponad dwóch tysiącach sędziów, podważanie konstytucyjnej roli Prezydenta RP, pomijanie ustrojowego trybu stanowienia ustaw i rządzenie za pomocą uchwał… to tylko początek zamachów na nasze konstytucyjne prawa i wolności.
STOP NISZCZENIU POLSKI – PODPISZ PETYCJĘ
Jeżeli te akty bezprawia już miały miejsce, to czego jeszcze możemy spodziewać się po promotorach aborcji, zgorszenia i wulgarnej seksedukacji oraz orędownikach „opiłowywania” katolików i uczestnikach ataków na kościoły, którzy weszli w skład rządu Donalda Tuska?
Politycy rządu powołanego 13 grudnia, jeszcze na etapie kampanii wyborczej zapowiadali, że po objęciu władzy przeprowadzą w Polsce prawną i obyczajową rewolucję według wytycznych ideologów gender, aktywistów LGBT i aborcyjnego lobby.
Przedstawiciele nowej władzy zamierzają:
* znieść prawną ochronę życia dzieci nienarodzonych podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność, a docelowo wprowadzić niemal nieograniczony dostęp do – refundowanej z naszych podatków – „aborcji na życzenie” w pierwszych trzech miesiącach ciąży,
* wprowadzić do polskich szkół wulgarną edukacje seksualną w duchu antynaukowej koncepcji gender, negującej podstawowe fakty o biologicznej naturze ludzkiej płciowości,
* uderzyć w wyjątkowy, naturalny i konstytucyjny status małżeństwa i rodziny, nadając małżeńskie przywileje nietrwałym z zasady konkubinatom i parom jednopłciowym,
* radykalnie ograniczyć wolność słowa poprzez zakaz „mowy nienawiści”, co będzie prowadzić do cenzurowania obrońców życia, rodziny i wolności,
* „opiłować” katolików, uderzając w fundamentalną dla demokracji i państwa prawa wolność sumienia i wyznania, przekreślając klauzulę sumienia, usuwając krzyże i modlitwę ze szkół i przestrzeni publicznej,
* ułatwić procedurę „zmiany płci”, w ramach której zmanipulowane przez genderystów dzieci będą nieodwracalnie niszczyć swoje ciała, przekonane, że okaleczenie własnych organów płciowych da im szczęście,
* oddać polską suwerenność, wspierając bezprecedensowe zmiany w traktatach UE, powołujące „Państwo Europa” ze stolicą w Brukseli.
Dziś widzimy, że opór przeciwko tej radykalnej rewolucji musi wykraczać poza ściśle prawne ramy. To oczywiste w sytuacji, gdy przeciwnik ma za nic konstytucję i chce rządzić strachem i siłą.
Gdy poprzednie rządy podejmowały działania uderzające w ład konstytucyjny, zawsze merytorycznie punktowaliśmy naruszenia i wskazywaliśmy właściwe rozwiązania. Gdy było trzeba, kierowaliśmy sprawę do sądów lub trybunałów. Dzisiaj stajemy wobec innej rzeczywistości.
Nowy Minister Sprawiedliwości bez zażenowania wspiera otwarcie sprzeczne z konstytucją działania rządu, a prezes sędziowskiego stowarzyszenia „Iustitia” robi sobie z nim zdjęcia oraz zapewnia ministra: „Może Pan liczyć na nasze wsparcie”. Bez niezależnych sądów, obywatel nie ma już do kogo zwrócić się o pomoc wobec potęgi bezprawia.
Rolę obrońców ofiar rządowego bezprawia musi zatem wypełnić Instytut Ordo Iuris. To jeden z naszych „obowiązków polskich”, o których pisał niegdyś Roman Dmowski, a do których poczuwa się każdy członek zespołu Instytutu i cała społeczność naszych Przyjaciół i Darczyńców.
W ciągu ostatnich tygodni opublikowaliśmy już ponad 20 komentarzy prawnych i szeroką analizę zbiorczą bezprawia, którego już dopuścił się nowy rząd. Nasz rosnący, prowadzony po polsku i angielsku portal „Obserwator Praworządności”, jest do dzisiaj jedyną, usystematyzowaną odpowiedzią na propagandę „przywracania praworządności” ze strony nowej władzy.
Ostatnie dni pokazują, że ideologiczna rewolucja może się w Polsce odbyć błyskawicznie. Rząd Donalda Tuska nie będzie zwlekał z realizowaniem swoich najbardziej radykalnych propozycji – nawet jeśli miałoby się to odbywać wbrew obowiązującym przepisom prawa.
Co więcej – równolegle (nieco w cieniu bieżącej polityki krajowej) toczy się walka o polską suwerenność. Rozpoczęta w ubiegłym roku procedura zmian traktatowych w Unii Europejskiej zmierza bowiem do przekazania Brukseli kompetencji w kluczowych dla Polski sprawach oraz na odebraniu nam unijnego prawa veta.
Rozpoczęła się wielopoziomowa bitwa o Polskę, o życie, o wolność i o rodzinę!
Musimy być gotowi na to, że nasza praca będzie jeszcze bardziej intensywna i dynamiczna niż dotychczas i staniemy wobec wyzwań, z jakimi dotąd się nie mierzyliśmy. Dlatego w ostatnich dniach intensywnie planowaliśmy nasze działania w gronie członków Zarządu oraz ekspertów i Rady Naukowej Ordo Iuris. W efekcie tego namysłu, wyodrębniliśmy kluczowe obszary naszej działalność w 2024 roku.
Ochrona życia i bioetyka
Przedstawiciele nowego rządu kilkukrotnie już zapowiedzieli, że będą szukali sposobu na „unieważnienie” wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, który zakończył epokę legalnego zabijania nienarodzonych dzieci podejrzanych o chorobę lub niepełnosprawność w polskich szpitalach.
W polskim prawie nie istnieje instytucja „anulowania” wyroków TK. Pod koniec ubiegłego roku zapadł jednak bardzo groźny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który – choć nie stwierdził, że Polska ma obowiązek zalegalizować aborcję – uznał, że wyrok TK był nielegalny, bo został wydany w nieprawidłowym składzie. To będzie na pewno paliwo dla nowego rządu.
Będziemy monitorować inicjatywy partii rządzących, wykazując, że po stronie życia jednoznaczne stoi Konstytucja RP, co Trybunał Konstytucyjny potwierdzał nie tylko w 2020 roku, ale także w poprzednich latach – gdy funkcję Prezesa Trybunału Konstytucyjnego pełniły osoby, których obecny rząd nigdy nie kwestionował.
Istnieje też spore ryzyko, że – zamiast prób przeprowadzenia (nielegalnych) zmian prawnych – nowy rząd będzie próbował wpływać na lekarzy, naciskać na dyrekcje szpitali, tworzyć wytyczne, nakazujące lekarzom dokonywania aborcji, ograniczać konstytucyjną wolność sumienia pracowników służby zdrowia. Nie ustanie też zapewne presja organizacji Unii Europejskiej czy ONZ, które od lat chcą narzucić Polsce aborcję.
Będziemy monitorować, analizować, interweniować i organizować społeczny sprzeciw wszędzie, gdzie będzie to niezbędne – by uratować jak najwięcej bezbronnych dzieci nienarodzonych.
Ochrona rodziny i małżeństwa
Zarówno przedstawicielki Lewicy w rządzie, jak i Szymon Hołownia oraz sam Donald Tusk – zapowiedzieli, że w ciągu najbliższych tygodni rząd przedstawi projekt ustawy o „związkach partnerskich”. Nie ma wątpliwości, że będzie to jedynie pierwszy krok do całkowitego zniszczenia konstytucyjnej tożsamości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny i nadania małżeńskich przywilejów parom jednopłciowych – łącznie z adopcją dzieci przez homoseksualistów.
Równolegle nie ustaje w tym względzie presja zagraniczna. W grudniu zapadł wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdził, że Polska narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka poprzez brak prawnego uznania związków jednopłciowych. Z kolei Parlament Europejski przegłosował rozporządzenie, które ma zmusić Polskę do uznawania praw rodzicielskich wobec dziecka adoptowanego za granicą – w tym także wobec dziecka „zakupionego” w procedurze surogacji przez homoseksualistów. Nadal nie jest jednak za późno na sprzeciw.
Będziemy też stawać w obronie praw rodziny, którym urzędnicy często pochopnie – a czasem wręcz zupełnie bezpodstawnie – odbierają dzieci i ograniczają ich prawa rodzicielskie. Zrozpaczeni i zagubieni w gąszczu przepisów rodzice będą mogli liczyć na naszą pomoc.
Ochrona wolności
Rok 2024 będzie czasem uderzenia w wolność słowa. Przedstawiciele nowego rządu mówią o tym wprost.
Już w styczniu ma rozpocząć się proces legislacyjny zapowiedzianej ustawy wprowadzającej do polskiego prawa karalność tzw. mowy nienawiści. Nie miejmy złudzeń – ten termin istnieje po to, by cenzurować obrońców normalności, życia i rodziny. „Mową nienawiści” ma być stwierdzenie, że istnieją dwie płcie, czy tzw. misgenderowanie, czyli zwracanie się do osób z zaburzeniami tożsamości płciowej zgodnie z prawdziwą płcią. Z doświadczenia krajów takich jak Wielka Brytania czy Irlandia wiemy, że „mową nienawiści” może być posiadanie nieprawomyślnego mema albo… myślna modlitwa pod kliniką aborcyjną.
Co więcej, wprowadzenie „mowy nienawiści” do polskiego prawa to także uderzenie w wolność religijną. Ukaranie Pana Janusza Komendy przez firmę IKEA za cytowania Pisma św. czy ocenzurowanie redaktora Pawła Lisickiego na portalu YouTube za przedstawianie oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego na temat homoseksualizmu pokazuje jednoznacznie, że wolność wyznania jest nie do pogodzenia z przepisami o karaniu za „mowę nienawiści”.
Obrona wolności to także sprzeciw wobec wszelkich inicjatyw uderzających w wolność gospodarczą, własność i prywatność. Tego też zapewne nie zabraknie. Zwłaszcza, że już w ubiegłym roku pierwsze polskie miasta zaczęły realizacje tzw. stref czystego transportu, które radykalnie uderzają w prawo własności i wolność przemieszczania.
Ochrona dzieci i edukacja
W tym roku możemy się spodziewać, że do polskich szkół zostanie wprowadzona wulgarna, genderowa edukacja seksualna. Minister edukacji Barbara Nowacka już spotkała się modelką Anją Rubik, która w internecie „edukuje” młodzież w najbardziej wulgarny i obsceniczny sposób. To jasna zapowiedź kursu, który przyjmie Ministerstwo edukacji pod rządami radykałów.
Staniemy w obronie naszych dzieci. Gdy Rafał Trzaskowski wprowadzał genderową Kartę LGBT+ w Warszawie, sprzeciw zaangażowanych i świadomych rodziców sprawił, że Prezydent Warszawy był zmuszony do wstrzymania swoich planów. Nasze działania przyczyniły się też do niemal całkowitego ograniczenia „tęczowych piątków” oraz programów wulgarnej seksedukacji w szkołach w Gdańsku, Krakowie czy Poznaniu. Wierzę, że na szczeblu ogólnopolskim też damy radę. Zignorowanie masowego sprzeciwu zatroskanych o los swoich dzieci rodziców może się okazać dla nowego rządu zbyt ryzykowne.
Będziemy też kontynuować nasza walkę z nieograniczonym dostępem do pornografii dla nieletnich. Planujemy przeprowadzenie szerokiej akcji społecznej oraz przygotowanie projektu ustawy, który ograniczyłby dostęp do pornografii dla dzieci.
Obrona chrześcijan
Do władzy dochodzą sprawcy ataków na kościoły i prowokacyjnych zniewag wymierzonych w chrześcijan i nasze świętości. Nowy koalicjanci zapowiadają „oddzielenie państwa od Kościoła”. Co to oznacza w praktyce? Artykułowali to w ubiegłym roku wielokrotnie.
Mowa była nie tylko o wycofaniu katechezy ze szkół (nowa Minister Edukacji zapowiedziała, że rozpocznie od ograniczenia liczby godzin lekcji religii) oraz o usunięciu prawnej ochrony „uczuć religijnych” i krzyży z przestrzeni publicznej, ale nawet o wycofaniu posługi kapelańskiej ze szpitali czy… zakazie spowiadania nieletnich.
Tak radykalne pomysły jak ten ostatni zapewne nie dojdą do skutku, bo oszalali z nienawiści do katolików politycy to jednak mimo wszystko wciąż margines. Jednak pierwsze z wymienionych postulatów są niemal pewne…
Każda ofiara chrystianofobii będzie mogła liczyć na bezpłatną pomoc prawną Ordo Iuris.
Wolna i suwerenna Rzeczpospolita
Wszystkie wymienione sprawy mogą okazać się wtórne wobec najważniejszego od kilkudziesięciu lat zagrożenia dla polskiej suwerenności. Wszystko, co robimy dla obrony życia, rodziny i wolności straci jakikolwiek sens, jeśli pozwolimy na to, by o losach naszej ojczyzny decydowano w Berlinie, Francji i Brukseli. Jeśli powstanie zcentralizowanego „Państwa Europa” ze stolicą w Brukseli stanie się faktem – w Warszawie nie będziemy już decydować o niczym, a nasze Święto Niepodległości stanie się tylko regionalnym folklorem.
Już budujemy koalicję sprzeciwu wobec głębokiej reformy traktatowej UE. W tym celu powołaliśmy w listopadzie – wraz z Collegium Intermarium – Kolegium Suwerenności. Wierzę, że stworzymy niezbędne zaplecze eksperckie dla całego polskiego (i nie tylko) ruchu suwerennościowego. Kolegium Suwerenności dołącza także do naszego projektu „Salonów Otwartych Ordo Iuris”, czyli klubów terenowych z szeroką ofertą formacyjną, do których współtworzenia już niebawem zaprosimy lokalne stowarzyszenia i środowiska chętne do współdziałania dla dobra Ojczyzny.
Gdy mowa o suwerenności, nie można zapomnieć o tym, że już w tym roku może dojść do podpisania traktatu antypandemicznego Światowej Organizacji Zdrowia, który radykalnie ograniczy suwerenność Polski przy decydowaniu o kluczowych dla całego kraju aspektach polityki zdrowotnej i gospodarczej. Przed nami ostatnie miesiące, w których możemy jeszcze zablokować tę groźną inicjatywę.
Ten rok będzie też momentem przełomowym dla naszej aktywności na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. W ubiegłym roku sformalizowaliśmy powstanie Ordo Iuris International, dzięki czemu będziemy pierwszą konserwatywną organizacją pozarządową w Europie, której przedstawiciel będzie na miejscu monitorował pracę agend ONZ w Nowym Jorku. Nasza obecność w USA przyczyni się także do pogłębienia cennej współpracy z organizacjami pozarządowymi, think-tankami i mediami w Stanach Zjednoczonych.
Identyfikujemy źródła cywilizacyjnych zmagań
W rozpoczynającym się roku rozpocznie też działalność Ordo Iuris Cywilizacja – nasz nowy projekt, otwierający nowy obszar analiz strategicznych i publicystyki identyfikującej głębokie źródła zagrożeń cywilizacyjnych i poszukujący odpowiedzi na kluczowe dla przyszłości naszej cywilizacji pytania. Ordo Iuris Cywilizacja będzie przestrzenią współpracy z wiodącymi intelektualistami z Polski, innych krajów Europy i z USA. Do współpracy z tym projektem dołączyło już jedno z najważniejszych czasopism konserwatywnych USA, czyli „First Things”, w którego redakcji w Nowym Jorku gościliśmy miesiąc temu.
Wśród polskich autorów i współpracowników powitamy na łamach projektu Tomasza Rowińskiego, Pawła Milcarka, o. Michała Chaberka, Kacpra Kitę, Arkadiusza Robaczewskiego, czy wybitnego filozofa sztuki i dyrektora Zachęty – usuniętego właśnie z funkcji przez ministra Sienkiewicza – dr. Janusza Janowskiego.
Jeżeli chcemy, by prawdziwie racjonalna i wierna chrześcijańskiej tożsamości i dziedzictwu Narodu formacja konserwatywna mogła w przyszłości odnowić naszą Ojczyznę po zniszczeniach doznanych z rąk lewicowych rządów – musimy sięgać najgłębiej i budować programową alternatywę dla nihilizmu i relatywizmu.
Razem obronimy naszą Ojczyznę!
W ubiegłym roku obchodziliśmy 10. rocznicę zainicjowania działalności Instytutu Ordo Iuris. Przez te 10 lat udzieliliśmy bezpłatnej pomocy prawnej w ponad 3 000 spraw. Sporządziliśmy ponad 500 opinii, raportów i analiz. Osiągnęliśmy w tym czasie tak wiele, a nasza praca realne zmieniała otaczającą nas rzeczywistość.
Do tej pory jednak nie mierzyliśmy się z tak wielkim zagrożeniem, jakim będą dla naszej Ojczyzny rządy otwarcie zapowiadające uderzenie w konstytucyjne zasady ochrony życia, rodziny, wolności i suwerenności, w których obronie stajemy od lat.
Przed nami wielka bitwa o Polskę, na którą będziemy gotowi!
Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Ordo Iuris
· Premier Donald Tusk ogłosił wprowadzenie do prawa para-rodzinnej instytucji, jaką mają być tzw. związki partnerskie osób tej samej płci.
· Instytucjonalizacja takich związków i nadanie im przywilejów należnych małżeństwom, byłyby sprzeczne z art. 18 Konstytucji RP.
· Prawnego uznania konkubinatów jednopłciowych domagają się od Polski także międzynarodowe organy, w tym Europejski Trybunał Praw Człowieka.