Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Szczecin

Szczecin

Wolności obywatelskie

09.04.2024

Prokurator Zapaśnik prawidłowo przywrócona ze stanu spoczynku. Opinia Odro Iuris dla Sądu w Szczecinie

· Instytut Ordo Iuris przekazał Sądowi Apelacyjnemu w Szczecinie opinię „przyjaciela sądu” w sprawie prokurator Bogusławy Zapaśnik.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

06.03.2024

Przeciwko wolności słowa, w obronie lobby LGBT – wyrok sądu w Szczecinie

· Współpracownik Fundacji Pro – Prawo do życia został prawomocnie skazany przez Sąd Okręgowy w Szczecinie za twierdzenie o tym, że model edukacji seksualnej promowanej przez lobby LGBT sprzyja pedofilii.

· Obrona zaprezentowała dowody wskazujące na fakt, że organizacje LGBT dążą do wprowadzenia w polskich szkołach konkretnego modelu edukacji seksualnej.

· Jest on oparty na dokumencie bazującym na pracach organizacji działających w kierunku dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Model ten pomija całkowicie problem pedofilii, postuluje wpajanie sześcioletniemu dziecku zgody jako jedynego kryterium współżycia fizycznego, bez odniesienia do wieku seksualnego partnera, oraz jest promowany przez ruch, którego poważne ośrodki wprost domagają się normalizacji pedofilii.

· Kolejne rozstrzygnięcie polskiego sądu przełamuje zasadę wolności słowa, ale też zasadę trójpodziału władzy państwowej, dla ochrony agendy ruchu LGBT.

· W obronę działacza zaangażował się Instytut Ordo Iuris.

 

Wyrok za kampanię społeczną

 

Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok skazujący współpracownika Fundacji Pro – Prawo do życia za eksponowanie haseł o treści „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci” oraz „stop pedofilii”.  Zdaniem sądu, miało to utożsamiać z pedofilią osoby związane z ruchem LGBT W ten sposób miało dojść do pomówienia osoby, która uważała się za część lobby LGBT, forsując w szczególności permisywny model edukacji seksualnej) o takie postępowanie i właściwości, które mogły poniżyć ją w oczach opinii publicznej.

 

Na burtach pojazdu, którym poruszał się skazany widniało hasło: „Czego lobby LGBT chce uczyć dzieci: 

4-latki: masturbacji*

6-latki: wyrażania zgody na seks*

9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu*

*na podstawie Standardów Edukacji Seksualnej w Europie”.

 

Obok zaś znajdowało się hasło: „stop pedofilii” ze znakiem zakazu z umieszczonym w nim symbolem tęczy ruchu LGBT.

 

W toku postępowania obrona wykazała, że tzw. Deklaracja LGBT+[1] Rafała Trzaskowskiego została przygotowana we współpracy z organizacjami ruchu LGBT, a wskazuje ona w szczególności na potrzebę wprowadzenia w warszawskich szkołach edukacji seksualnej w oparciu o Standardy edukacji seksualnej w Europie Biura Regionalnego WHO dla Europy i BZgA[2] (dalej: „standardy edukacji  seksualnej”) . Wskazane zaś w przytoczonym wyżej haśle poszczególne punkty treści zajęć edukacji seksualnej odpowiadają treści tych standardów. Teza hasła jest zatem prawdziwa.

 

Obrona wykazała, że standardy edukacji seksualnej wprost wskazują, iż zostały opracowane     w oparciu o raport przygotowany przez Międzynarodową Federację Planowanego Rodzicielstwa (International Planned Parenthood Federation – IPPF), a organizacja ta, jak też szereg innych wymienionych w bibliografii standardów edukacji seksualnej, dąży do dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Co więcej, zwrócono uwagę, że używane przez standardy edukacji seksualnej pojęcie „akceptowalnego współżycia/seksu” (jako „odbywanego za zgodą obu osób, dobrowolnego, równego, stosownego do wieku i kontekstu, zapewniającego szacunek dla samego siebie”; taka postawa ma być rozwijana u dziecka w wieku 6-9 lat) w żaden sposób nie wskazuje, iż nie obejmuje ono akceptowanego przez dziecko współżycia/seksu z dorosłym. Wskazano przy tym, że standardy edukacji seksualnej odwołują się w bibliografii do niemieckiej organizacji Pro familia, związanej z Planned Parenthood, dla której publikował profesor socjologii Rudiger Lautmann, argumentujący za wprowadzeniem rozgraniczenia na „nieszkodliwą” pedofilię za obopólną zgodą a wykorzystywaniem seksualnym[3], co dokładnie odpowiada treści przyjętego w standardach edukacji seksualnej pojęcia „akceptowalnego współżycia/seksu”. Podkreślono również, że standardy edukacji seksualnej, mimo szczegółowego, obejmującego ponad 60 stron, opisu przedmiotu zajęć z edukacji seksualnej, słowem nie wspominają o pedofilii, nie piętnują wykorzystania seksualnego dzieci przez dorosłych, nie zawierają wskazówek dla dziecka, jak powinno się zachować wobec prób wykorzystania jego osoby przez dorosłego.

 

Normalizacja pedofilii

 

Na tym jednak obrona nie poprzestała. Przytoczono również liczne przykłady postulatów dekryminalizacji i normalizacji pedofilii, podnoszonych przez liczące się ośrodki ruchu LGBT. Charles Silverstein, ikona ruchu LGBT, znany terapeuta, który zasłynął z przemówienia przed Amerykańskim Towarzystwem Psychiatrycznym przed głosowaniem skutkującym usunięciem homoseksualizmu z listy chorób psychicznych, w 2008 r. wyraził jednoznaczną deklarację: „Poza homoseksualizmem DSM wymienia także sadyzm, masochizm, ekshibicjonizm, voyeuryzm, pedofilię i fetyszyzm jako zaburzenia psychiczne. Jeśli nie ma obiektywnego, niezależnego dowodu, że orientacja homoseksualna jest sama w sobie nienormalna, jakie istnieje usprawiedliwienie umieszczania jakiegokolwiek z innych zachowań seksualnych w DSM? (…) Mija w tej chwili 35 lat od usunięcia homoseksualizmu z DSM, co było naszym celem krótkoterminowym. Nasz cel długoterminowy - usunięcie z DSM różnie określanych perwersji seksualnych, zaburzeń seksualnych i parafilii, w zależności od wydania, nie został zrealizowany”[4].

 

Środowiska związane z ruchem LGBT zamiast pojęcia pedofilii zaczynają się posługiwać określeniem intymność międzypokoleniowa. W opracowaniu Beaty Wieczorek pt. „Homoseksualizm. Przegląd światowych analiz i badań. Przyczyny, objawy, terapia, aspekty społeczne” (s. 172 – 173) czytamy: „The Journal of Homosexuality poświęcił specjalną edycję właśnie tej tematyce pod tytułem Male Intergenerational Intimacy (Męska intymność między-pokoleniowa). Publikacja ukazała się także jako oddzielne wydawnictwo (w bibliografii, ze względu na jeden z artykułów, z którego korzystam, widnieje więc jako Plummer 1991)”.  Z tej samej książki pochodzi też następujący tekst: rodzice nie powinni patrzeć na pedofila, który kocha ich dziecko, jako na rywala, współzawodnika czy złodzieja ich własności, ale jako partnera w wychowywaniu chłopca, kogoś, kto powinien być witany w domu”33 (…). W lipcu 1995 r. w homoseksualnym magazynie „Guide” (artykuł „The Real Child Abuse”; cyt. za Baldwin 2001, s. 274) ukazało się stwierdzenie, będące wręcz manifestacją: „”. Jesteśmy dumni, że ruch gejowski jako jeden z nielicznych zdobył się na odwagę powiedzenia głośno, że dzieci są naturalnie seksualne i zasługują na prawo seksualnej ekspresji z kimkolwiek, kogo wybiorą. [...] Zamiast bać się przyklejenia etykiety pedofila, powinniśmy dumnie przyznawać, że seks jest dobry, włączając w to dziecięcą seksualność. [...] Musimy to robić dla dobra samych dzieci (…)”. Garść kilku innych faktów: również w 1995 r. na łamach jednego z najbardziej wpływowych magazynów gejowskich „The Advocate” ukazała się reklama penetracyjnej lalki-chłopca, dostępnej w trzech prowokacyjnych pozycjach. W kalifornijskim czasopiśmie gejowskim „Update” zbierano fundusze na wsparcie aresztowanych pedofilów gejów (Baldwin 2001, s. 275).” (s. 172-173 przedmiotowego opracowania). The Journal of Homoseksuality to założone przez w/w Charles-a Silverstein-a recenzowane czasopismo naukowe publikujące artykuły dotyczące homoseksualności z różnych dyscyplin nauki i o rozmaitych podejściach teoretycznych, z wysokimi wskaźnikami cytowań w kategoriach psychologia multidyscyplinarna i interdyscyplinarne nauki społeczne”.[5]

 

W 1994 r. Światowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek (the International Lesbian and Gay Association - ILGA) utraciło status konsultacyjnej organizacji pozarządowej przy Radzie Ekonomicznej i Społecznej ONZ z powodu obejmowania swoim składem również organizacji propedofilskich. Status ten został przywrócony dopiero po 12 latach, gdy Stowarzyszeniu udało się przekonać ten organ ONZ o wykluczeniu ze swoich szeregów tych organizacji.[6]

 

Sąd Okręgowy nie uznał za istotne dla rozstrzygnięcia sprawy i oddalił wniosek dowodowy z dokumentu broszury „Poznań w kolorach tęczy”, wydanej przez organizację ruchu LGBT – Stowarzyszenie Grupa Stonewall w kooperacji z Miastem Poznań[7]. W ostatnim artykule tej broszury, dotyczącym randkowania homoseksualistów w Poznaniu, na stronie 78 czytamy: „Grupówki, domowe orgie w rodzaju tych, o których stało się ostatnio głośno z powodu obecności na jednej z nich prawicowego węgierskiego europosła Józsefa Szájera, w Poznaniu też się zdarzają. Przed pandemią niektóre z nich odbywały się regularnie. Marcel opowiada         o tej najsłynniejszej, organizowanej przez pewnego czterdziestoletniego zamożnego cudzoziemca mieszkającego w Poznaniu. – To jest naprawdę grupówka na poziomie, w pięknym apartamencie. Wielki salon z kanapą, gdzie w różnych konfiguracjach chłopcy uprawiają seks. Jest duży przeszklony prysznic, więc ci, którzy akurat chcą się umyć, są widoczni dla reszty uczestników. Te grupówki mają zresztą różną tematykę. Raz na przykład są same twinki. Innym razem chciałem wpaść, ale gospodarz powiedział mi, że tego dnia zaprasza akurat bardzo męskich chłopaków, więc nie wpasuję się w grupę – zasmucił się Marcel”. Twink to „młody, atrakcyjny chłopak o delikatnych rysach (w slangu gejowskim)”.[8]

 

Przedłożony więc przez obronę materiał dowodowy jasno wskazywał, że organizacje ruchu LGBT zmierzają do wprowadzenia w polskich szkołach modelu edukacji seksualnej opartej na dokumencie bazującym na pracach organizacji dążących do dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. Model ten pomija całkowicie problem pedofilii, postuluje wpajanie sześcioletniemu dziecku zgody jako jedynego kryterium współżycia fizycznego, bez odniesienia do wieku seksualnego partnera i jest promowany  przez ruch, którego poważne ośrodki wprost domagają się dekryminalizacji i normalizacji pedofilii.

 

Fakty niemile widziane przez sąd

 

W pełni więc usprawiedliwione było twierdzenie o promowaniu przez lobby LGBT edukacji seksualnej, która sprzyja pedofilii, bo tak właśnie, w świetle wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, należało czytać łącznie inkryminowane hasła. Oskarżyciel prywatny twierdził zaś, że współpracownik Fundacji Pro – Prawo do życia tymi hasłami zarzucił mu (jako tworzącemu lobby LGBT) zachowania pedofilskie, a Sąd taką absurdalną interpretację uznał za właściwą. Teza o sprzyjaniu standardów edukacji seksualnej pedofilii jest wypowiedzią ocenną i jako taka powinna zostać uznana za irrelewantną na płaszczyźnie art. 212 kk, a to ze względu na regulację art. 213 § 1 kk, na co zgodnie wskazuje się w orzecznictwie i doktrynie[9].

 

„W judykaturze Europejskiego Trybunału Praw Człowieka akcentuje się, że „swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów demokratycznego społeczeństwa, podstawą jego rozwoju i warunkiem samorealizacji jednostki. [...] Nie może obejmować tylko informacji i poglądów odbieranych przychylnie albo postrzeganych jako nieszkodliwe lub obojętne, ale i takie, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub w jakiejś grupie społeczeństwa. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których demokratyczne społeczeństwo nie istnieje” (wyrok z 7.12.1976 r., 5493/72, Handyside przeciwko Wielkiej Brytanii, LEX nr 80798 (…)”[10]. Kampania Fundacji Pro-Prawo do życia, w ramach której oskarżony prowadził pojazd z omawianymi hasłami, dotyczyła kształtowania umysłów dzieci w kwestii tak newralgicznej i kruchej, jaką jest seksualność człowieka. Stanowiła reakcję na bezprawne, naruszające prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, wchodzenie do szkół organizacji ruchu LGBT z zajęciami z wulgarnej edukacji seksualnej czy podejmowanie takich prób przez jednostki samorządu terytorialnego przy współpracy z takimi organizacjami.

 

Sąd Okręgowy w Szczecinie odmówił skazanemu wolności wyrażania swoich poglądów i rozpowszechniania informacji tylko dlatego, że te obrażają i oburzają aktywistę ruchu LGBT. Sąd I instancji w ogóle nie wziął pod uwagę przedstawionych wyżej okoliczności związanych z działaniami ruchu LGBT w kwestii edukacji seksualnej, Sąd Okręgowy zaś nie widział w tym żadnego problemu, dając tym wyraz oczywistemu brakowi obiektywizmu w niniejszej sprawie. Co więcej, podbudowując argumentację przemawiającą za skazaniem, Sąd odwołał się do hasła, którego oskarżyciel prywatny w ogóle nie powołał i twierdził, że nie przywiązywał wagi do strony, na której je zamieszczono. Sprawą tą adwersarze agendy ruchu LGBT kolejny raz doświadczyli nie stosowania prawa, a niepisanej klauzuli poprawności politycznej. Jest to następne, po gdańskich, rozstrzygnięcie polskiego Sądu zapadłe w całkowitym oderwaniu od opinii zdecydowanej większości polskiego społeczeństwa. Roztaczając parasol ochronny nad aktywistami ruchu LGBT, sądy coraz intensywniej odcinają Polaków od informacji o działaniach, które zmierzają już nie tylko do demoralizacji dzieci, ale uderzających również w ich zdrowie fizyczne, a czemu rodzice docelowo będą się mogli tylko przyglądać (standardy edukacji seksualnej wprost wskazują na potrzebę obowiązkowego charakteru zajęć, a były Rzecznik Praw Obywatelskich i obecny Minister Sprawiedliwości w pełni ten postulat podziela).

 

Niepokojąca tendencja w polskich sądach

 

Na płaszczyźnie niniejszej sprawy przechodzimy jednak na jeszcze wyższy poziom opresji sądowej. Otóż oskarżyciel prywatny na pytanie o zakres podmiotowy określenia „lobby LGBT” wskazał na: partie polityczne, ruchy społeczne, dziennikarzy, media. W doktrynie zaś, na płaszczyźnie art. 212 k.k., wskazuje się, że: „Jeżeli wypowiedź ma charakter uogólniający i odnosi się do tak dużej grupy osób, że nie jest możliwe istnienie między nimi więzi pozwalającej na zidentyfikowanie konkretnych pokrzywdzonych, to wypowiedź taka nie realizuje znamion przestępstwa zniesławienia (…) (W. Kulesza [w:] System Prawa Karnego, t. 10, red. J. Warylewski, s. 1042)”[11]. Ponieważ dobrem prawnym podlegającym ochronie prawnokarnej na gruncie art. 212 k.k. jest cześć człowieka, obrona odwołała się również do bogatego orzecznictwa cywilnoprawnego w rozważanej kwestii, gdzie wskazano, że „Zasadniczo zatem roszczenia z art. 24 § 1 przysługują osobom należącym do danej grupy osób tylko wówczas, gdy wszystkich członków tej grupy można zindywidualizować (wyrok SN z 26.10.2001 r., V CKN 195/01, IC 2002/4, s. 44, LEX nr 53107)”[12]. Mając więc na względzie zasadę ultima ratio prawa karnego, możliwość przyjęcia zbiorowego pomówienia powinna być jeszcze bardziej rygorystycznie przestrzegana na płaszczyźnie karnoprawnej. Skoro zaś sam oskarżyciel prywatny tak szeroko zakreślił granice podmiotowe określenia „lobby LGBT”, to w istocie wykluczył możliwość zindywidualizowania wszystkich członków tak określonej grupy. Nie ma możliwości ustalenia zamkniętego zbioru osób, które tworzą „lobby LGBT”, również więc z tego punktu widzenia nie można przypisać oskarżonemu realizacji znamion typu czynu zabronionego z art. 212 § 1 k.k. Mamy więc tutaj do czynienia z naruszeniem jednej z podstawowych zasad gwarancyjnych prawa karnego - zakazu stosowania wykładni rozszerzającej na niekorzyść sprawcy (nullum crimen sine lege stricta). Tym sposobem sądy otwierają możliwość przypisania statusu pokrzywdzonego w tego typu sprawach nie tylko tym, którzy twierdzą, że są homoseksualistami, ale każdemu, kto wykaże jakikolwiek związek z ruchem LGBT.

 

Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie, po dwóch analogicznych wyrokach Sądu Okręgowego w Gdańsku, stanowi kolejny wyłom w szańcu, jaki stawia tęczowym aktywistom wolność słowa. Orzeczeniami tymi podważane są fundamenty demokratycznego ustroju Rzeczypospolitej, otwierając drogę dyktaturze ruchu LGBT. Rozstrzygnięcia te sankcjonują w istocie „mowę nienawiści”, mimo że tej polski system prawny nie penalizuje, co świadczy de facto o przełamywaniu przez sądy zasady trójpodziału władzy i wchodzeniu w buty ustawodawcy, a co jest charakterystycznym wyznacznikiem postępów lewicowej rewolucji w krajach zachodnich demokracji, a to powinno budzić szczególny niepokój obywateli Rzeczypospolitej.

 

 

 

Adw. Paweł Szafraniec - Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris    

 
Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

24.06.2022

Efekty kontroli NIK ws. dodatków covidowych. 8 tys. zł za 30 minut pracy

Na dodatki covidowe wydano 10 mld zł, czyli ponad dwa razy więcej niż na roczne wynagrodzenia całego sektora opieki zdrowotnej. Personelowi medycznemu pracującemu na oddziałach niecovidowych wypłacano nawet ok. 8 tys. zł dodatku covidowego za pół godziny pracy. Wątpliwe prawnie praktyki i bulwersujący mechanizm naliczania dodatków przedstawiony został na podstawie kontroli Najwyższej Izby Kontroli w województwie zachodniopomorskim.

Wątpliwości prawne – czym jest dodatek covidowy?

Podstawę do naliczenia dodatku covidowego, stanowi jedynie polecenie Ministra Zdrowia z dnia 4 września 2020 r., zmienione z dniem 1 listopada 2020 r.). Nie jest to źródło powszechnie obowiązującego prawa, a jego zastosowanie i wykładnia w praktyce budzi szerokie wątpliwości.

Zgodnie z poleceniem, kto wykonuje zawód medyczny, pracuje na pierwszej linii walki z koronawirusem w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia (zob. art. 95j ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. - świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych), kontaktuje się z osobami chorymi lub potencjalnie zakażonymi, miał otrzymać 100 proc. dodatek do pensji, ale nie więcej niż 15 tys. zł. Dyrektorzy szpitali co miesiąc wysyłali oddziałowi NFZ imienne listy pracowników, którym należy się podwójne wynagrodzenie.

Na podstawie polecenia, dodatek przysługuje osobom wykonującym zawód medyczny w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej m.in. lekarzom udzielającym świadczeń zdrowotnych w izbach przyjęć. Nie ma znaczenia czy podmiot leczniczy, w skład którego wchodzi izba przyjęć, jest szpitalem III, II lub I poziomu zabezpieczenia covidowego. Sam fakt udzielania świadczeń zdrowotnych w izbie przyjęć jest wystarczający.

Jedyną wskazaną w poleceniu podstawą wyliczenia dodatkowego świadczenia jest wysokość miesięcznego wynagrodzenia uprawnionego w podmiocie leczniczym. Zmianą polecenia z listopada 2020 r. rozszerzono zakres podmiotów zobowiązanych do realizacji świadczeń opieki zdrowotnej w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz zakres osób uprawnionych do otrzymania dodatkowego świadczenia. Podwyższono także wysokość tego świadczenia - do wartości 100 proc. kwoty wynagrodzenia - oraz wypłaty maksymalnej kwoty dodatku - z 10 000 zł do 15 000 zł. Do marca 2022 r. NFZ przekazał już 10 mld zł na dodatki dla pracowników medycznych w związku z pandemią COVID-19. Celem wypłaty dodatku było zmotywowanie personelu służby zdrowia do wytężonej pracy przy chorobie uznawanej za zakaźną, wobec czego przyjęto założenie, że praca w takich warunkach jest bardziej niebezpieczna dla personelu medycznego. Należałoby zwrócić uwagę, że roczne wynagrodzenia sektora opieki zdrowotnej według GUS w przedpandemicznym 2019 r. wynosiły łącznie 4,8 mld zł. Zastrzyk pieniędzy był więc znaczący, tym bardziej że nie dotyczył wszystkich pracowników służby zdrowia, ale tylko wybranych, pracujących na "odcinku" covidowym.

Kontrola NIK

Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w zakresie zasadności, wysokości oraz prawidłowego trybu przyznawania świadczeń covidowych w trzech szpitalach w województwie zachodniopomorskim oraz w zachodniopomorskim wojewódzkim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia w Szczecinie. Z opublikowanych wystąpień pokontrolnych z 5 maja 2022 r. wynika, że, w analizowanych miesiącach, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie przyznał dodatki covidowe w łącznej kwocie 1 mln 345 tys. 200 zł osobom uczestniczącym w udzielaniu świadczeń zdrowotnych (łącznie 111 osób z 5 oddziałów niecovidowych) w klinikach: patologii noworodka, położniczo-ginekologicznej i chirurgicznej, gdzie nie hospitalizowano pacjentów z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. W klinice położniczo-ginekologicznej stwierdzono, że na 40 osób, które miały kontakt z pacjentkami podejrzanymi i zakażonymi COVID-19, tylko cztery miały bezpośrednią styczność z osobami z dodatnim wynikiem testu.

W 945 przypadkach (38,5 proc. ogółu) dodatek wypłacono z tytułu udzielania świadczeń w wymiarze mniejszym niż 24 godziny w skali miesiąca (łącznie wypłacono z tego tytułu 8 mln 500 tys. zł), z tego 18 osób udzielało świadczeń w wymiarze 30 minut w skali miesiąca. Tym 18 osobom wypłacono dodatki w łącznej kwocie 140,7 tys. zł, czyli średnio dostawały po 7,8 tys. zł dodatku za 30 minut pracy.

Tak wysokie (w przeliczeniu na poświęcony czas pacjentowi) wypłaty, były możliwe, gdyż w poleceniu Ministerstwa Zdrowia zabrakło jednoznacznego powiązania wysokości dodatku od wymiaru czasu pracy. Innymi słowy, kto kontaktował się z osobą chorą lub zakażoną wirusem Sars-Cov-2 był uprawniony do otrzymania dodatku w wysokości 100% miesięcznego wynagrodzenia.

"Jednemu pacjentowi w trakcie hospitalizacji (trwającej od dwóch do 30 dni) świadczeń zdrowotnych udzielało od ośmiu do 52 osób personelu medycznego" – czytamy w raporcie dotyczącym 109 Szpitala Wojskowego w Szczecinie. Powyższa informacja budzi wątpliwości, czy duża liczba osób została skierowana do zakażonego pacjenta tylko po to, aby zostać objętym dodatkiem covidowym. Gdyby okazało się to prawdą, stosowanie takich praktyk podważałoby sens ustanowienia dodatku covidowego, ponieważ lekarze wcale nie obawiali się pracy przy chorobie zakaźnej, nie potrzebowali, wobec tego, dodatkowej motywacji finansowej, by licznie zajmować się „chorymi podwyższonego ryzyka”. Ponadto, liczba zgłoszonego personelu medycznego ogółem w odniesieniu do posiadanej bazy łóżek covidowych wynosiła aż od 10 do 14 osób na jedno łóżko covidowe.

Stanowisko Zachodniopomorskiego NFZ oraz Najwyższej Izby Kontroli

W poleceniu Ministerstwa Zdrowia określono, że zadaniem Narodowego Funduszu Zdrowia jest przekazanie szpitalom środków finansowych na podstawie umów lub porozumień. Polecenie to nie dawało jednak Funduszowi uprawnienia do weryfikacji zgłoszonych osób ani wysokości przyznanych dodatków covidowych. Za to odpowiadał kierownik podmiotu leczniczego – twierdzi rzecznik prasowa Zachodniopomorskiego NFZ.

Dyrektorzy placówek leczniczych, z kolei nie chcieli narażać się na gniew i potencjalne procesy wytyczane przez pracowników placówek leczniczych uprawnionych do otrzymania dodatku.

Wadliwe przepisy wydane przez Ministerstwo skutkowały  rozmyciem się odpowiedzialności za wypłaty środków, oraz brakiem wyposażenia, zarówno dyrektorów szpitali jak i oddziału NFZ w Szczecinie, w kompetencje pozwalające weryfikować zasadność wypłacenia dodatku covidowego.

Najwyższa Izba Kontroli w następujący sposób skomentowała pierwsze wnioski po kontroli w Zachodniopomorskiem: Brak przejrzystych zasad naliczania „dodatków covidowych” oraz wysokie ryzyko przyznawania ich w sposób nieuprawniony - to wnioski z pierwszych wystąpień pokontrolnych NIK dotyczących finansowania walki z epidemią COVID-19.

Opinia Ordo Iuris

Zgodnie z oceną analityków Instytutu Ordo Iuris, tryb przyznania dodatku covidowego, jego wysokość oraz zakres podmiotów uprawnionych do jego otrzymania budzą wątpliwości pod kątem legalności, zasadności, precyzyjności oraz adekwatności tego świadczenia.

Po pierwsze, nie wydaje się, aby polecenie Ministra Zdrowia było trybem właściwym, dla tak istotnego społecznie świadczenia. Niewątpliwie urąga to standardom zasad poprawnej legislacji i budzi liczne zastrzeżenia natury prawodawczej.

Po drugie, zakres przedmiotowy i podmiotowy świadczenia został określony nieprecyzyjnie. Wątpliwości budzi zarówno doprecyzowanie kto podczas pandemii COVID-19 wykonywał „zawód medyczny”, oraz kto ponosi odpowiedzialność za wypłaty świadczeń, czy jest to dyrektor placówki medycznej, czy właściwy miejscowo oddział NFZ. Brakuje również wyraźnej zależności między czasem poświęconym nad chorym, a wysokością dodatku covidowego.

Po trzecie, celem świadczenia była motywacja lekarzy i pracowników służby zdrowia do pracy w warunkach podwyższonego ryzyka i rekompensata finansowa ponoszonego potencjalnie ryzyka zakażenia się wirusem COVID-19. Niemniej jednak, z przedstawionych danych NIK, wynika, że pracownicy masowo zgłaszali się do opieki nad chorymi na COVID-19 w celu otrzymania dodatku i w rzeczywistości powodowało to sztuczne zawyżanie liczby personelu nad chorymi.

Wadliwe przepisy pozostawały w mocy aż do listopada 2021 r. Więcej szczegółów ujawni pełny raport NIK w tej sprawie, który, zgodnie z zapowiedziami, ukażę się do końca obecnego roku.

Paweł Tempczyk - analityk Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris

 

Źródło:

  1. https://businessinsider.com.pl/gospodarka/afera-z-dodatkami-covidowymi-nik-8-tys-zl-za-30-minut-pracy/tp4vxbf;
  2. https://www.nik.gov.pl/kontrole/I/21/002/LSZ/;
  3. https://twitter.com/NIKgovPL/status/1522214792970203139;
  4. https://www.rynekzdrowia.pl/Polityka-zdrowotna/NIK-bada-kolejne-dodatki-covidowe-Tym-razem-w-szpitalach-tymczasowych,232799,14.html;
  5. Ustawa z dnia 27 sierpnia 2004 r - świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych (Dz.U.2021.1285).
  6. Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz.U. z 2020 r. poz. 295).
Czytaj Więcej

Szczecin - spotkanie "Jak ochronić rodzinę przed zagrożeniami współczesnego świata"

Ordo Iuris zaprasza do Szczecina na spotkanie pt. „Jak ochronić rodzinę przed zagrożeniami współczesnego świata". Gościem wydarzenia będzie dr Tymoteusz Zych, wiceprezes Instytutu. Spotkanie jest okazją do pogłębienia wiedzy na temat zagrożeń jakie dotykają współczesne rodziny i działań, które w związku z tym podejmuje Ordo Iuris.

12 grudnia, godz. 18:00

Aula Zespołu Szkół Salezjańskich

Ul. Ku Słońcu 124, Szczecin

Czytaj Więcej
Wolność Sumienia

26.09.2019

Atak na księdza w Szczecinie – sąd przedłużył areszt

W ostatnim czasie dochodzi w Polsce do wielu przypadków wykroczeń i przestępstw motywowanych nienawiścią wobec chrześcijan. Jednym z nich była napaść na ks. dr. Aleksandra Ziejewskiego, proboszcza i kustosza Bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie.

Czytaj Więcej
Subskrybuj Szczecin