Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
Data publikacji: 21.12.2023
Zobaczmy, w jaki sposób nowa władza chce zastraszyć i politycznie podporządkować sobie ponad 2000 sędziów powołanych przez Andrzeja Dudę. Kierunek dominujący i, jak się wydaje uznawany przez „demokratów” za umiarkowany, to praktyka wykonywania „testu niezawisłości” ilekroć w sprawie ma orzekać sędzia powołany po 6 marca 2018. Test ma ustalić, czy sędzia uzyskał nominację dzięki politykom, czy dzięki kwalifikacjom. Jak widać, kryteria są co najmniej nieostre. Taki test ma przeprowadzać oczywiście sędzia powołany przed wspomnianą datą.
Przy czym test legitymizuje sędziego jedynie w konkretnej sprawie i tylko wobec stron konkretnego procesu (inter partes). Innymi słowy, w każdej sprawie test ma być przeprowadzany od nowa, a sędzia powołany po 6.03.2018 jest trwale stygmatyzowany jako „element niepewny”. Logicznym i zapewne zamierzonym wnioskiem jest, że ów stygmat będzie zmywać rekomendacja „oczyszczonej” (czytaj, odzyskanej) KRS do powołania takiego sędziego do nowego sądu (zazwyczaj to ścieżka awansu).
W efekcie wprowadzenia „testu niezawisłości” wszyscy sędziowie powołani po 6 marca 2018 przez kwestionowaną KRS stają się zależni w szczególnym stopniu od decyzji nowej i odzyskanej przez „demokratów” KRS. Do poziomu, który podważa w ogóle ich przymiot niezawisłości. Bo przecież nie tylko ich awans, ale w ogóle równy z innymi sędziami status sędziowski ma być uzależniony od decyzji organu przynajmniej w części politycznego. W tym samym czasie, świadomi swej politycznej zależności, wciąż orzekają. A każda wątpliwość odnośnie ich prawomyślności będzie skutkowała oblaniem „testu niezawisłości”, a w dalszej perspektywie delegitymizacją przez nową KRS.
Podsumowując, koncepcja „testu niezawisłości” ma doprowadzić do specyficznego zastraszenia przynajmniej podatniejszej na to części nowych sędziów - wprowadzając polityczne ryzyko odmowy ich „oczyszczenia” przez odzyskaną przez „demokratów” KRS. Pozostałych politycy chcą z sądów usunąć.
Takiego zamachu na niezawisłość sędziowską, takiego zagrożenia stworzeniem „partyjnej armii Bodnara” w sądach jeszcze nie było. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest po prostu - zgodne z Konstytucją - uznanie, że każdy sędzia powołany przez Prezydenta jest sędzią. Samo poczucie nieusuwalności staje się wówczas źródłem niezawisłości. A to, że za czasów każdej władzy rekomendacje KRS będą szły bardziej w jedną czy w drugą stronę politycznego spectrum, to normalne. W skali wielu lat i wielu opcji politycznych da to efekt pluralizmu w sądownictwie. Którego tak bardzo brakowało przez 30 lat po PRL. I tak należy patrzeć na niedawny wyrok TK, który odrzuca „test niezawisłości” jako sprzeczny z wymaganą przez Konstytucję niezawisłością i nieusuwalnością sędziów.
Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Ordo Iuris
17.04.2025
• Wiele wątpliwości wywołuje wchodzące dziś w życie rozporządzenie zakazujące fotografowania i filmowania „obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa”.
• Akt ten nie określa precyzyjnie, jakie obiekty są objęte tym zakazem. Ich zakres jest bardzo szeroki.
• Rodzi to pytania o możliwość złamania zakazu przez osoby korzystające z kamer samochodowych.
Dziś w życie wchodzi rozporządzenie Ministra Obrony Narodowej z 27 marca 2025 r. w sprawie trybu oraz terminów wydawania zezwoleń na fotografowanie, filmowanie lub utrwalanie w inny sposób obrazu lub wizerunku obiektów, osób lub ruchomości, o których mowa w art. 616a ust. 1 ustawy z dnia 11 marca 2022 r. o obronie Ojczyzny, wzoru znaku zakazu fotografowania oraz sposobu jego uwidocznienia, utrwalenia i rozmieszczenia. Sprawi to, że ujęty w art. 616a ustawy o obronie ojczyzny zakaz fotografowania i filmowania „obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów resortu obrony narodowej nieuznanych za obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa, obiektów infrastruktury krytycznej” zacznie w praktyce obowiązywać. Do tej pory niemożliwe było nałożenie kary za złamanie tego zakazu, gdyż, zgodnie z art. 683a ustawy, przewidującym taką możliwość, ukarać można jedynie za utrwalanie obiektu oznaczonego znakiem zakazu fotografowania. Wzór takiego znaku nie był dotąd określony – wprowadza go właśnie wchodzące w życie rozporządzenie.
Nowe przepisy budzą jednak wątpliwości co do ich zgodności z Konstytucją. Zakres zakazu jest określony w sposób niezbyt jasny. Z jednej strony przepis ustawy pozwala na objęcie nim bardzo szerokiej grupy obiektów – począwszy od obiektów, w których produkuje się, remontuje i magazynuje uzbrojenie, przez obiekty mające bezpośredni związek z wydobywaniem gazu ziemnego, ropy naftowej, węgla brunatnego i kamiennego, także porty, mosty, wiadukty i tunele, elektrownie i elektrociepłownie, a skończywszy na obiektach podmiotów takich jak Narodowy Bank Polski czy Bank Gospodarstwa Krajowego. Co jednak istotne, sam fakt należenia obiektu do tych grup nie będzie skutkował automatycznie objęciem go zakazem fotografowania. Jak wskazuje ustawa, o oznaczeniu obiektu znakiem zakazu fotografowania decyduje organ właściwy w zakresie ochrony tego obiektu, uwzględniając przy tym zagrożenia dla bezpieczeństwa obiektu. Fizycznego aktu oznaczenia takim znakiem (w sposób i w miejscach zapewniających widoczność tych znaków dla osób postronnych) dokonuje podmiot władający obiektem. Nie jest przewidziane sporządzenie i następnie udostępnienie przez organy rządowe listy obiektów, które mają zostać objęte zakazem.
W praktyce wątpliwości budzi to, kto i w jakich okolicznościach będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności za naruszenie zakazu. Przepisy tak ustawy, jak i rozporządzenia, przewidują wyjątki od tego zakazu w bardzo wąskim zakresie, nieobejmującym chociażby sytuacji, gdy obiekt stanowi jedynie szczegół całości (takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza) czy gdy jest fotografowany ze znacznego oddalenia, uniemożliwiającego utrwalenie jego szczegółów. W mediach dość szeroko dyskutowana jest chociażby możliwość złamania zakazu przez osoby korzystające z tak zwanych kamerek samochodowych.
Należy w tym miejscu wskazać, że właściwe w tym zakresie są przepisy Kodeksu wykroczeń. Zgodnie z jego art. 5, jeśli konkretny przepis nie stanowi inaczej (a w tym wypadku nie stanowi), wykroczenie można popełnić zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie. Wykroczenie nieumyślne zachodzi, jeżeli sprawca, nie mając zamiaru jego popełnienia, popełnia je jednak na skutek niezachowania ostrożności wymaganej w danych okolicznościach, mimo że możliwość popełnienia tego czynu przewidywał albo mógł przewidzieć. Stwierdzenie tego, na czym w danej sytuacji polega wymóg zachowania ostrożności, jest w zasadzie niemożliwe do określenia z góry i zawsze będzie podlegać indywidualnej ocenie sądu. W sytuacji, gdy ktoś porusza się w okolicy terenów wojskowych lub przemysłowych, niezauważanie oznaczenia trudno będzie uznać za czynnik wyłączający możliwość poniesienia kary.
Wejście w życie rozporządzenia będzie skutkować poważnymi wątpliwości co do zgodności stanu prawnego z Konstytucją, przed czym ostrzegał zresztą Rzecznik Praw Obywatelskich. Przepisy tak jego, jak i ustawy, na podstawie której zostały wydane, mogą zostać uznane za sprzeczne z wolnością pozyskiwania informacji, zawartą w art. 54 ust. 1 Konstytucji. Z kolei umożliwienie w ustawie orzekania przepadku przedmiotów pochodzących z wykroczenia (czyli klisz, taśm filmowych lub nośników pamięci cyfrowej) oraz służących do popełnienia wykroczenia (czyli aparatów fotograficznych lub kamer), nawet w wypadku, gdy wykroczenie zostanie popełnione nieumyślnie, budzi wątpliwości co do zgodności z konstytucyjnymi gwarancjami poszanowania własności. Należy ubolewać, że minister zdecydował się na wydanie rozporządzenia bez uprzedniego znowelizowania ustawy, które choć częściowo rozwiewałoby powyższe wątpliwości.
Jędrzej Jabłoński – analityk Ordo Iuris
16.04.2025
Konstytucja RP ustanawia pewien system wartości, na którym opiera się ustrój Polski. Aksjologię tę wyrażają zasady, które nie są w sposób bezpośredni unormowane w polskiej ustawie zasadniczej. Dlatego też Konstytucja nie tworzy żadnego ich katalogu. Są one wytworem nauki prawa konstytucyjnego, która interpretuje je przede wszystkim z rozdziału I Konstytucji zatytułowanego „Rzeczpospolita”. Na tej podstawie tworzone są różne katalogi zawierające od kilku do nawet kilkunastu zasad. Oprócz rozdziału I, zasady są interpretowane także z innych części Konstytucji i tak trzeba wymienić przede wszystkim zasadę godności człowieka otwierającą rozdział II poświęcony wolnościom i prawom człowieka i obywatela czy zasadę pomocniczości umieszczoną we Wstępie. Natomiast w rozdziale I uregulowane zostały między innymi zasada dobra wspólnego (art. 1), zasada jednolitości Rzeczypospolitej (art. 3), czy niepodległości i nienaruszalności terytorium Rzeczypospolitej (art. 5), a także tak znana, jak demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2). Można wymienić jeszcze kilka innych, gdyż ich katalog nie jest zamknięty a nauka prawa konstytucyjnego także innym postanowieniom Konstytucji nadaje przymiot zasady, jak na przykład wolności zrzeszania się (art. 12).
Suwerenność podstawą funkcjonowania państwa
Treść zasad jest ustalana na podstawie źródeł aksjologicznych istniejących poza Konstytucją. Ustawa zasadnicza czerpie zatem z zewnętrznego w stosunku do Konstytucji systemu wartości kształtującego życie indywidualne i społeczne w Polsce. Zasady mają bardzo duże znaczenie w procesie interpretacji Konstytucji i ostatecznie to one określają tożsamość ustrojową Rzeczypospolitej, decydując o jej odrębności. Z tego powodu pewnym zasadom przypisujemy szczególne znaczenie i dotyczy to zasady zwierzchniej władzy Narodu, przedstawicielskiej formy sprawowania władzy, zasady dobra wspólnego, zasady praworządności czy zasady demokratycznego państwa prawnego. Zasady te pełnią szczególną rolę ustrojową. Wydaje się jednak, że na zasady można byłoby spojrzeć również z punktu widzenia ich znaczenia w sytuacji politycznej, w jakiej Polska aktualnie się znajduje. Chodzi zarówno o stosunki wewnętrzne, jak i międzynarodowe, a więc przede wszystkim zagrożenie bliskim powstaniem scentralizowanej Unii Europejskiej oraz utratą niepodległości i suwerenności, które są tego nieuniknioną konsekwencją. Konsekwencją tej zmiany będzie również utrata demokratyczności jako następstwo silnego nacisku ideologicznego, któremu Polska jest przez ostatnie lata systematycznie poddawana. Aktualnie musimy się zmierzyć z nowelizacją kodeksu karnego, która miałaby umożliwić zwalczanie tzw. mowy nienawiści. Szczególne znaczenie mają zatem dwie zasady ustrojowe, a mianowicie zwierzchniej władzy Narodu oraz zasada wolności słowa, która jest fundamentem demokracji. Tylko pozornie, zarówno dokonany wybór, jak i zestawienie tych zasad, mogą wydawać się nieprzekonujące. Jak dowodzi historia Polski, demokracja może rozwijać się i utrwalać tylko w wolnym państwie, a takie musi być suwerenne i niepodległe.
Zasada suwerenności narodu ma w Polsce długą tradycję. Jej początki można datować na koniec XVI wieku, gdy po raz pierwszy odwołano się do niej w Artykułach Henrykowskich z 1573 r. Wówczas jednak pojęcie narodu, zgodnie z duchem epoki, obejmowało jedynie stan szlachecki. Do idei suwerenności narodu w jej współczesnym kształcie nawiązała Konstytucja 3 maja 1791 r. stanowiąc, że „wszelka władza społeczności ludzkiej początek swój bierze z woli narodu”. To wiekopomne ujęcie władzy narodu przedstawione przez J. J. Rousseau w jego słynnym dziele „Umowa społeczna”, zapoczątkowało także w Polsce kształtowanie się idei władzy suwerennej. Rousseau wskazał jako jej jedyne i wyłączne źródło naród (lud), a istota jego podejścia do władzy narodu zasadza się na przekonaniu, że istnieje wola powszechna, która jest atrybutem narodu i jako taka jest niepodzielna i niezbywalna. Jak twierdził Rousseau, przekazać można tylko władzę, ale nie wolę. Koncepcja suwerenności Rousseau nie utrwaliła się w polskim konstytucjonalizmie. Konstytucja marcowa z 1921 r. w art. 2 stanowiła, że „władza zwierzchnia należy do Narodu”. Uważa się, iż takie ujęcie zasady suwerenności, a więc wskazanie podmiotu władzy zwierzchniej jedynie ustanawia zwierzchność narodu, ale nie określa źródła władzy. Z drugiej jednak strony, jeśli mówimy o władzy zwierzchniej, a więc takiej, ponad którą nie istnieje już żaden inny podmiot, to czy nie stanowi on jednocześnie źródła tej władzy? Na pewno nie ulega wątpliwości, że zwierzchnictwo narodu należy rozumieć jako brak nadrzędnego wobec niego podmiotu.
Nie ma suwerennego Narodu bez niepodległego państwa
Obowiązująca Konstytucja RP nawiązuje zatem do tradycji pierwszej Konstytucji po odzyskaniu niepodległości, stanowiąc w art. 4 ust. 1, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Zasada zwierzchnictwa Narodu, czyli zasada suwerenności Narodu to zagadnienie złożone, wielowątkowe i w krótkim tekście nie jest możliwe przedstawienie wszystkich jego aspektów. Przede wszystkim należy podkreślić, że zasada suwerenności narodu jest nierozerwalnie związana z zasadą suwerenności państwa, której to zasady polska Konstytucja wprost nie ustanawia. Jest ona niejako dorozumiana.
Naród przestaje wykonywać swoje zwierzchnictwo, gdy państwo traci niepodległość, a więc i suwerenność. Brak niepodległości wyklucza suwerenny byt tak państwa, jak i narodu. Ścisły związek pomiędzy niepodległością i suwerennością uzasadnia nałożony w art. 5 Konstytucji RP z 1997 r. na władze publiczne Rzeczypospolitej, obowiązek strzeżenia niepodległości i nienaruszalności jej terytorium. Zależność tę dostrzegali już twórcy Konstytucji 3 maja stanowiąc, że „ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencją polityczną niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony […] niniejszą Konstytucję uchwalamy”.
Zasada suwerenności narodu, także w ujęciu współczesnym, musi ze swej istoty opierać się na założeniu niepodzielności i niezbywalności zwierzchnictwa narodu. Naród władny jest natomiast przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach tak, jak to jednoznacznie wskazuje art. 90 ust. 1 Konstytucji RP z 1997 r. Uprawnia on przekazać kompetencje w niektórych sprawach, ale nie władzę zwierzchnią, którą dzierży Naród. Ta pozostaje jego bezwzględnym atrybutem. Dlatego też art. 90 ust. 1 Konstytucji pełni funkcję gwarancyjną zachowania istoty suwerenności państwa i narodu przy jednoczesnym dopuszczeniu możliwości współpracy międzynarodowej. Współpraca ta winna mieć jednak jasno wyznaczone granice, które wynikają z tekstu samej Konstytucji. Taki sens konstytucyjnej ochrony suwerenności Narodu i suwerenności Państwa potwierdza Trybunał Konstytucyjny w swoim orzecznictwie.
Koniec suwerennej Polski?
Zasada zwierzchnictwo Narodu ustanowiona w art. 4 ust. 1 Konstytucji oznacza niezbywalność tego władztwa. Władzy zwierzchniej nie da się wykonywać wspólnie z innym podmiotem, ani, tym bardziej, w pozycji podporządkowanego podmiotu, gdyż z istoty rzeczy zwierzchnik może być tylko jeden. W konsekwencji, przynależność do organizacji międzynarodowych, w tym w szczególności do Unii Europejskiej, jest określona granicami wskazanymi w Konstytucji, a władze Rzeczypospolitej są zobowiązane strzec realizacji tych postanowień. Trzeba więc postawić pytanie, jakie są dla Rzeczypospolitej konsekwencje powstania federalnej Unii Europejskiej (a raczej stosując prawidłowe określenie, scentralizowanego państwa unijnego) z punktu widzenia suwerenności i niepodległości? Czy w przypadku utraty suwerenności i jednocześnie niepodległości, te dwie fundamentalne zasady ustrojowe Rzeczypospolitej, a mianowicie zwierzchnictwa Narodu i niepodległości mogłyby nadal obowiązywać? Nie ma żadnej wątpliwości, że będą musiały być uchylone w wyniku zmiany Konstytucji RP, która będzie konieczna w przypadku powstania scentralizowanego państwa Unii Europejskiej. Artykuł 4 ust. 1 przestanie obowiązywać, podobnie art. 5 nakazujący strzec niepodległości Rzeczypospolitej. Przede wszystkim jednak Polska utraci i niepodległość, i suwerenność, a zmiany w Konstytucji będą tylko tego nieuchronną konsekwencją ustrojową.
A czy zachowamy demokratyczność? W postaci zasad ustrojowych, czy także w systemie politycznym? Pewne aspekty tego zagadnienia postaram się przedstawić w części II.
Prof. Anna Łabno - konstytucjonalista, członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris
• W jednym z programów Kanału Zero Magdalena Biejat wypowiadała się m.in. na temat aborcji oraz zabicia 9-miesięcznego Felka w szpitalu w Oleśnicy.
• W jej wypowiedziach dominowało negowanie wartości poczętego życia ludzkiego i prymat swobody kobiet nad obowiązującym prawem oraz przyjętym w społeczeństwie systemem i hierarchią wartości.
• Jako wyraz troski o dobro kobiet kandydatka Lewicy zadeklarowała, że jako Prezydent RP w obowiązującym stanie prawnym ułaskawiłaby bez wyjątku każdego, kto pomoże w aborcji – a więc, można wnioskować: i takiego pomocnika, który doprowadził do śmierci kobiety.
• Przywołane przez kandydatkę Lewicy badanie CBOS na temat doświadczeń aborcyjnych Polek wskazuje m.in. we wstępie, że na terytorium Polski „w latach 1943–1945, podczas okupacji niemieckiej, po raz pierwszy i – jak dotąd – ostatni, kobiety miały prawo do aborcji «na życzenie»”.
• Powrót do legalnej aborcji „na życzenie” jest jednym z głównych punktów programu wyborczego kandydatki Lewicy.
Zabicie 9-miesięcznego Felka w szpitalu w Oleśnicy wstrząsnęło i dalej zasadnie porusza opinię publiczną. To tej sprawy odniósł się przed kilkoma dniami także Krzysztof Stanowski w wywiadzie z kandydatką na urząd Prezydenta RP – Magdaleną Biejat, dostępnym na Kanale Zero. Wypowiedzi kandydatki Lewicy obnażają najbardziej charakterystyczne elementy poglądów tego ugrupowania na kwestie ochrony życia poczętego – ich rażącą niespójność i oderwanie od realiów prawnych. Magdalena Biejat stwierdziła bowiem m.in., że jako prezydent byłaby gotowa ułaskawić każdego, kogo spotkały problemy prawne z powodu jego udziału w aborcji
Według Biejat, „ciąża ma łamliwość kości”
Kandydatka na Prezydenta RP, zapytana o sprawę aborcji 9-miesięcznego dziecka w Oleśnicy, przede wszystkim z uporem unikała słowa „dziecko” w swoich odpowiedziach. Zamiast tego raczyła widzów medycznym terminem „płód” lub nawet „ciąża”, co wskazywać ma zapewne, że ciąża ma być postrzegana wyłącznie jako fizjologiczny stan kobiety niepowiązany z życiem rozwijającego się dziecka. Z oczywistych względów tezie tej przeczy podstawowa wiedza z zakresu biologii.
Gdy jednak rozmowa dotyczy dziecka nienarodzonego, pomijanie tego słowa ma swoje konsekwencje i prowadzi do konieczności artykułowania absurdalnych stwierdzeń typu „ciąża ma łamliwość kości”. Jest to jednak tylko część bardziej złożonego problemu; słuchając wypowiedzi zwolenników aborcji, często można odnieść wrażenie, że egzystują oni w bliżej nieokreślonej czasoprzestrzeni, w której nie obowiązują normy moralne i przyjęte w danym pastwie normy prawne. W tezę tę wpisują się także wypowiedzi M. Biejat wyjaśniające, że matka zabitego w oleśnickim szpitalu Felka podjęła taką decyzję po rozmowie z mężem, uwzględniając funkcjonowanie swojej rodziny, czy przewidując skalę cierpienia, jakiego doświadczy dziecko po narodzeniu.
Jednak, zgodnie z obowiązującym prawem, w szczególności art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, żadna z powyższych okoliczności wymienionych przez kandydatkę na Prezydenta RP nie stanowi o dopuszczalności zabicia dziecka, czy chociażby przerwania ciąży (czyli oddzielenia dziecka od matki bez pozbawiania go życia). Na gruncie polskiego prawa w ogóle nie ma możliwości intencjonalnego zabicia dziecka nienarodzonego, niezależnie od tego, jakie jest nastawienie matki czy ojca.
W tym kontekście zupełnie absurdalne są pokrętne tezy usiłujące tłumaczyć karygodne zachowanie lekarki, która zabiła zdolne do życia poza organizmem matki dziecko – że do tej sytuacji nie doszłoby, gdyby w Polsce legalne było zabicie dziecka do 12. tygodnia ciąży. Wysuwając takie tezy, M. Biejat podkreślała jednocześnie bezzasadność rozważań na tematy absolutnie fundamentalne: dotyczące początku i końca ludzkiego życia. I nie są to – jak twierdzi kandydatka na jeden z najważniejszych urzędów państwowych – rozważania wyłącznie filozoficzne, ale wpływające realnie na zakres odpowiedzialności karnej za przestępstwa przeciwko życiu. Jeżeli przepisy Kodeksu karnego (art. 148 i nast. KK) obejmują ochroną prawnokarną życie ludzkie i przewidują odpowiedzialność dla tych, którzy naruszają to dobro, to dla skutecznego ich stosowania konieczne jest ustalenie, kiedy to życie się zaczyna i kiedy kończy. Chyba, że nie chcemy stosowania takich przepisów i opowiadamy się za pełną swobodą w określaniu kto może żyć, a kto nie powinien – to rzeczywiście dyskusję na temat wartości i granic czasowych ludzkiego życia sprowadzić można do wymiaru czysto filozoficznego.
Polski ustawodawca już dawno temu przyjął, że życie ludzkie jako takie ma wartość, którą należy chronić i którą poddaje ochronie, przez co bardzo dobrze wpisuje się w aksjologię przyjętą w europejskim kręgu kulturowym, a wyrażoną w licznych przepisach traktatów i konwencji międzynarodowych i europejskich – chociażby w art. 6 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, art. 2 Karty Praw Podstawowych UE. Zarówno ten prawny kontekst polski, jak i międzynarodowy, w bardzo złym świetle przedstawia poglądy M. Biejat na temat absolutnej swobody kobiet do decydowania, czy dziecko nienarodzone ma żyć czy ma umrzeć, bo jest niechciane, chore, etc. Owszem, zgodzić się trzeba z tą kandydatką, że kobiety mają prawo decydować, czy w ciąży chcą być, czy nie, jednak nieprzekraczalną granicą czasową podejmowania takich decyzji jest poczęcie się dziecka – odrębnej jednostki i podmiotu prawa.
Ojcowie mają tylko prawo milczeć i płacić
Warto wsłuchać się również w słowa M. Biejat dotyczące statusu mężczyzn – ojców dzieci. Z jednej strony podkreśliła ona, że kobiety powinny być traktowane w państwie jak jego pełnoprawni obywatele (co ja jako kobieta osobiście uważam za postulat już zrealizowany), z drugiej natomiast ograniczyć chce prawo decydowania mężczyznom .
W świetle słów kandydatki na urząd Prezydenta RP, ojcowie dzieci mają jedynie prawo zgodzić się z decyzją kobiety o aborcji, ale prawo do decyzji dezaktualizuje się w momencie, gdy ojciec chce zachować życie swojego dziecka. Redaktor Stanowski odpowiedział na to, że idąc tropem myślenia M. Biejat, w przypadku odmiennych decyzji ojca i matki dziecka, ojciec, który dziecka nie chce, powinien mieć np. możliwość do 12. tygodnia ciąży zrzec się go, zwalniając się tym samym z przyszłego obowiązku alimentacyjnego. Szkoda, że na tak zobrazowany problem w odpowiedzi widzowie usłyszeli jedynie schematycznie wykorzystywane w debacie populistyczne hasła o rzekomo ograniczonym dostępie do opieki okołoporodowej, o zagrożeniu życia i zdrowia kobiet, itp.
Za doprowadzenie do śmierci matki Biejat też ułaskawi?
Na koniec trzeba odnieść się jeszcze do dwóch ważnych kwestii, które pojawiły się w komentowanej rozmowie – obietnicy kandydatki Lewicy, że jeżeli zostanie prezydentem, dopóki nie zmieni się prawo, ułaskawi bez wyjątku każdą osobę, która pomoże w aborcji. Poza oczywistym przyznaniem, że aktualnie pomoc w aborcji jest przestępstwem (art. 152 § 2 KK), M. Biejat powiedziała jednocześnie, że na specjalne traktowanie z jej strony jako głowy państwa mogłyby liczyć również np. osoby niekompetentne, które pomagając w aborcji doprowadziły do śmierci kobiety. To tak dla dobra kobiet, gdyby ktoś miał wątpliwości…
Last but not least, trzeba odnieść się do wspomnianego przez M. Biejat sondażu CBOS na temat doświadczeń aborcyjnych Polek z 2013 r. Nietrafione wnioski kandydatki Lewicy co do skali zjawiska doświadczeń aborcyjnych sprostował na bieżąco redaktor Stanowski. Warto jednak w dyskusji o aborcji przypomnieć istotny fakt, o którym wspomniano we wstępie tego badania CBOS: „w latach 1943–1945, podczas okupacji niemieckiej, po raz pierwszy i – jak dotąd – ostatni, kobiety miały prawo do aborcji «na życzenie»”.
Cenne są ponadto uwagi autorów sondażu, że „odmienność doświadczeń respondentek w różnym wieku wydaje się tłumaczyć nie tylko rosnące w miarę trwania życia prawdopodobieństwo zajścia w ciążę, lecz również zmiany w regulacjach prawnych. (…) Wyniki analiz taksonomicznych (CHAID i C&RT) pokazują, iż granicę taką wyznaczają 35-latki – respondentki, które weszły w wiek rozrodczy na krótko przed zaostrzeniem prawa. Kobiety poniżej tego wieku decydowały się na aborcję prawie trzykrotnie rzadziej niż kobiety mające 35 lat i więcej (13% wobec 36%)” (s. 6-7).
I odpowiadając na zbyt ogólne wnioski kandydatki Lewicy o rzekomo częstych doświadczeniach aborcyjnych wśród kobiet o poglądach prawicowych i praktykujących religijnie – jak zauważono w konkluzjach sondażu – zależność między tymi dwiema cechami a doświadczeniami aborcyjnymi nie ma „jednak znamion relacji przyczynowo-skutkowych – ich obecność jest w znacznej mierze wtórna wobec wieku ankietowanych. W przypadku udziału w praktykach religijnych, długość życia jest okolicznością całkowicie wyjaśniającą niespójność doświadczeń kobiet – starszy wiek sprzyja zaangażowaniu na polu religijnym. Istotna korelacja z orientacją polityczną występuje natomiast wyłącznie wśród respondentek najstarszych, które w chwili podejmowania decyzji o aborcji mogły mieć poglądy dalece różne od obecnych” (s. 8).
Wsłuchując się w zaprezentowany podczas rozmowy lewicowy surrealizm, za redaktorem Stanowskim, pozostaje życzyć kandydatce Lewicy, by dla dobra wszystkich pozostała wierna swoim lewicowym poglądom, które w racjonalnie myślącym społeczeństwie nie mogą dać szans na wygraną.
R.pr. Katarzyna Gęsiak – dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris
15.04.2025
W marcu ubiegłego roku całą Polską wstrząsnęła brutalna pacyfikacja rolniczych protestów przed Sejmem RP. Prawnicy Ordo Iuris ruszyli do pomocy ofiarom. Dzięki naszej szybkiej interwencji, pan Andrzej nie został skazany w szybkim procesie przeznaczonym dla czynów chuligańskich. Normalne postępowanie trwało rok i miało się zakończyć dwa tygodnie temu. Do wydania wyroku jednak nie doszło, bo policja (mimo kilkukrotnych wezwań sądu!) nadal nie przekazała nagrań, mających dokumentować rzekome przestępstwo mężczyzny. Jeśli prokuratura tego nie zrobi, sąd ma obowiązek rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego wątpliwości wynikające z nieprzeprowadzenia tych dowodów. Wówczas 65-letni pan Andrzej może zostać w końcu oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Chcieli skazać 65-letniego rolnika za udział w manifestacji pod Sejmem
W marcu ubiegłego roku całą Polską wstrząsnęła brutalna pacyfikacja rolniczych protestów pod Sejmem RP. Funkcjonariusze policji bili, pałowali, pryskali gazem pieprzowym w twarz rolników, rzucali przedmiotami w tłum i bezprawnie zatrzymali kilkudziesięciu rolników, protestujących przeciwko niszczącym rolnictwo przepisom Zielonego Ładu.
Prawnicy Ordo Iuris ruszyli do pomocy ofiarom. Szczególnie poruszająca była historia pana Andrzeja – 65-letniego, schorowanego rolnika z Dolnego Śląska, którego próbowano skazać w trybie przyspieszonym za rzekome rzucenie w nogi policjantów… jajkami. Mężczyzna został brutalnie zatrzymany i przewieziony na komendę, gdzie spędził wiele godzin.
Dzięki naszej szybkiej interwencji, Pan Andrzej nie został skazany w szybkim procesie przeznaczonym dla czynów chuligańskich. Normalne postępowanie trwało rok i miało się zakończyć w ubiegłym tygodniu. Do wydania wyroku jednak nie doszło, bo policja (mimo kilkukrotnych wezwań sądu!) nadal nie przekazała nagrań, mających dokumentować rzekome przestępstwo mężczyzny. To już piąta rozprawa, a trzecia, na której sąd bezskutecznie domagał się od organów ścigania nagrań z interwencji.
Co ukrywa policja?
Dlaczego służbom tak bardzo zależy na niedostarczeniu tych nagrań? Tego dziś nie wiemy, ale zapewniam, że będziemy do końca walczyć o prawdę i sprawiedliwość.
Do sprawiedliwego końca doprowadziliśmy już sprawę młodego rolnika z Wielkopolski. 22-letni pan Fabian również został zatrzymany podczas rolniczych protestów. Postawiono mu zarzut „brania czynnego udziału w zbiegowisku, w ten sposób, że przemieszczał się wraz z tłumem”. Podobnie jak pan Andrzej – pan Fabian miał zostać skazany w trybie przyspieszonym. Stanęliśmy w jego obronie, domagając się przeprowadzenia rzetelnego procesu. Służby, które pierwotnie twierdziły, że w nagraniach wideo są materiały potwierdzające agresywne zachowanie pana Fabiana… po trzech miesiącach od zdarzenia przyznały w końcu, że młody mężczyzna „zachowywał się spokojnie” i „nie był agresywny”.
Liczę na to, że wkrótce dobrze skończy się sprawa pana Andrzeja. Na ostatniej rozprawie sąd zdecydował o przekazaniu akt prokuratorowi, domagając się uzupełnienia materiału dowodowego o nagrania z interwencji policji. Jeśli prokuratura tego nie zrobi, sąd ma obowiązek rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego wątpliwości wynikające z nieprzeprowadzenia tych dowodów. Wówczas 65-letni pan Andrzej może zostać w końcu oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Bez wsparcia prawników Ordo Iuris mógłby być już od ponad roku osobą skazaną za rzekomą napaść na funkcjonariuszy policji…
Media opisywały niedawno historię 25-letniego rolnika z Nakła nad Notecią, który po aresztowaniu przez policję za udział w proteście przed Sejmem załamał się i popełnił samobójstwo. Według jego rodziny ogromny wpływ na jego tragedię miała gehenna, którą przeżył w areszcie, gdzie próbowano mu wmówić, że jest przestępcą…
Skutecznie bronimy rolników sprzeciwiających się Zielonemu Ładowi
Prawnicy Ordo Iuris udzielają niezbędnego wsparcia wszystkim rolnikom, którzy zgłosili się do nas z prośbą o pomoc, a którzy głośno sprzeciwiają się przepisom Zielonego Ładu bijącym nie tylko w interesy rolników, ale każdej z naszych rodzin.
W ubiegłym tygodniu broniliśmy przed sądem rolnika, który podczas protestu przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów został zaatakowany od tyłu przez funkcjonariusza Służby Obrony Państwa. Rolnik został oskarżony o „naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza SOP”. Na razie naszą argumentację podzielił Sąd Rejonowy, uznając policyjne zatrzymanie za niesłuszne.
Co więcej, pierwotnie zarzucono mu przestępstwo zanieczyszczenia środowiska, za które mogłaby grozić mu kara nawet 8 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie postępowanie to zostało umorzone, a prokurator potwierdził, że rolnik nie popełnił żadnego przestępstwa. Na tym sprawa jednak się nie zakończyła, ponieważ policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie rolnika, zarzucając mu wykroczenie, polegające na zanieczyszczeniu drogi i spowodowaniu utrudnień w ruchu. Aktualnie walczymy o uniewinnienie mężczyzny od tych zarzutów.
Z kolei w lutym odnieśliśmy sukces w sprawie trójki rolników, którzy protestowali w kwietniu 2024 roku w Wartkowicach przeciwko rozwiązaniu tego samego dnia protestu rolników w pobliżu przejścia granicznego w Dorohusku. Policjanci usiłowali utrudniać przebieg zgromadzenia oraz skierowali do sądu wnioski o ukaranie losowo wybranych osób. Jedną z nich był rolnik, który w ogóle nie uczestniczył w proteście, a jedynie wracał drogą z prac polowych i zatrzymał się, aby zapytać policjantów o powód utrudnień w ruchu drogowym!
Sąd Rejonowy w Łasku uznał słuszność argumentów prawników Ordo Iuris i uniewinnił troje obwinionych, uznając, że wolność zgromadzeń może być realizowana poprzez protest spontaniczny, a rozwiązanie protestu rolników w Dorohusku było istotnym dla tej grupy społecznej zdarzeniem, z którym mogli się nie zgadzać.
Zwycięstwo odnieśliśmy także broniąc uczestników rolniczego protestu zorganizowanego na Dolnym Śląsku w marcu 2024 roku. Policja, która została powiadomiona o demonstracji oraz informowała, że tego dnia rolnicy planują protest, legitymowała jego uczestników, karała ich mandatami i skierowała do sądu wnioski o ukaranie kilkunastu uczestników manifestacji. Włączyliśmy się do sprawy broniąc 10 z nich. Po kilku miesiącach, Sąd Rejonowy w Trzebnicy umorzył wszystkie wszczęte przez policję postępowanie, stając po stronie wolności zgromadzeń.
Dlaczego policja utrudnia rolnikom manifestowanie sprzeciwu wobec Zielonego Ładu?
Wszystkie te zwycięstwa potwierdzają to, o czym o czym od początku mówimy – działania policji wobec rolniczych protestów były bezprawiem wykonywanym na polityczne zlecenie.
Prawnicy Ordo Iuris pracują obecnie nad aktualizacją naszego raportu o praworządności, w której zwrócimy uwagę na zmianę stosunku policji do protestów rolniczych, do której doszło na przełomie lutego i marca 2024 roku.
Do tamtej pory policja prezentowała wobec rolniczych protestów podejście oparte o współpracę i próbę porozumienia z protestującymi, które nagle radykalnie zmieniło się na podejście charakteryzujące się utrudnianiem prowadzenia pokojowych zgromadzeń i prowadzeniem wobec protestujących postępowań mandatowych i spraw o wykroczenia. Taka zmiana spowodowała ingerencję w prawo do wolności zgromadzeń potwierdzone w Konstytucji RP oraz szeregu aktów prawa międzynarodowego.
Ujawniamy prawdę o kosztach Zielonego Ładu
Nie ograniczamy się jednak tylko do obrony polskich rolników na salach sądowych. Eksperci Ordo Iuris współtworzą intelektualne zaplecze ruchu sprzeciwu wobec uderzającego w portfele Polaków Zielonego Ładu. Opublikowaliśmy „Białą Księgę Zielonego Ładu”, w której szeroko omówiliśmy dokumenty składające się na Zielony Ład. W związku z tym, że eurokraci cały czas go rozbudowują, pracujemy obecnie nad aktualizacją naszej publikacji.
Opracowaliśmy także raport na temat kosztów Zielonego Ładu dla polskich rodzin, w którym prezentujemy konkretne wyliczenia wydatków, jakie polskie rodziny będą musiały ponieść, aby sprostać wyśrubowanym unijnym normom.
Aby największa liczba Polaków poznała skalę zagrożenia dla naszego dobrobytu ze strony Zielonego Ładu, opublikowaliśmy także broszurę, w której można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje na temat kosztów Zielonego Ładu dla Polski i polskich rodzin. Przygotowaliśmy również raport na temat możliwości wypowiedzenia przez Polskę Zielonego Ładu.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
Zasady korzystania z materiałów zamieszczonych na stronie Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Zachęcamy Państwa do korzystania z opracowań i materiałów przygotowanych przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Jednocześnie informujemy, że stosownie z obowiązującym prawem, przedruk treści zamieszczonych na stronie internetowej Instytutu jest możliwy pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła (strona internetowa Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris) (art. 34 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych). W przypadku przedrukowywania publikacji Instytutu w zakresie wykraczającym poza sprawozdania o aktualnych wydarzeniach lub dokonywanych poza ramami czasowymi, w jakich materiał zachowuje aktualność z punktu widzenia szybkości obiegu informacji, wskazane jest uzyskanie uprzedniej zgody Instytutu pisząc na adres [email protected]
Zapisz się na naszą listę mailingową
Informujemy, że Państwa dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w celu informowania o realizacji działań statutowych, w tym do informowania o organizowanych akcjach społecznych. Podanie danych jest dobrowolne. Informujemy, że przysługuje Państwu prawo dostępu do treści swoich danych i możliwości ich poprawiania.
© 2022 ORDO IURIS - Instytut Na Rzecz Kultury Prawnej