Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Wolności obywatelskie

06.12.2023

Nowelizacja ustawy o handlu w niedzielę – chaos w handlu i życiu pracowników

· Zgodnie z najnowszymi regulacjami, w tym roku 10 grudnia został wprowadzony jako dodatkowa niedziela handlowa.

· Niepewność co do ostatecznego kształtu nowelizacji wymusiła na pracodawcach konieczność ustalenia kilku wersji harmonogramów pracy.

· Zmiany w harmonogramie pracy są dopuszczalne jedynie w sytuacjach określonych w zakładowych źródłach prawa pracy oraz w kodeksie pracy.

· Nowelizacja nie przewiduje okresu vacatio legis, co podważa zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego prawa uważaną za dyrektywę procesu legislacyjnego.

Nowelizacja ustawy z podpisem prezydenta

Ustawa wprowadzająca stopniowo zakaz handlu w niedziele obowiązuje od 2018 r. W latach 2018-2019 niedzielami wyłączonymi spod zakazu handlu były również kolejne dwie niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia oraz niedziela przed Wielkanocą.. Od 2020 r. zakaz handlu nie obowiązuje w siedem niedziel w roku: ostatnie niedziele stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia, a także w niedzielę przed Wielkanocą oraz w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie.

Czwartego grudnia 2023 r. prezydent podpisał nowelizację ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz niektóre inne dni. Zakłada ona, że zakaz handlu w grudniu 2023 r. nie będzie obowiązywał w dwie niedziele poprzedzające Boże Narodzenie, czyli 10 i 17 grudnia. Zgodnie z nowelizacją, nie tylko niedziela 24 grudnia będzie dniem wolnym od handlu, ale każda Wigilia przypadająca w niedzielę ma być „dniem objętym zakazem handlu, wykonywania czynności związanych z handlem, powierzania pracownikowi lub zatrudnionemu wykonywania pracy w handlu oraz wykonywania czynności związanych z handlem”. Wcześniej sejmowa komisja gospodarki odrzuciła projekt przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zakładający, że w Wigilię sklepy pracować nie będą, ale w zamian handel będzie mógł się odbywać w niedzielę 10 grudnia do godz. 14.00.

Przyjęcie ustawy „na ostatnią chwilę” zrodziło problem w dotrzymaniu przez pracodawców ustawowych terminów dotyczących przekazania pracownikom harmonogramów pracy. W zdecydowanej większości placówek, których dotyczy ustawa, grafik pracy planowany jest na każdy kolejny miesiąc, a zatem, zgodnie z przepisami, rozkład czasu pracy na grudzień musiał zostać przekazany pracownikom najpóźniej do 23 listopada. Ustawodawca nie zdążył jednak do tego dnia opracować zmian legislacyjnych. W konsekwencji, pracodawcy mieli do wyboru dwie opcje: złamanie przepisów prawa pracy dotyczącego harmonogramów albo opracowanie kilku wersji grafików na grudzień. Dziesiątego grudnia w grę wchodziła bowiem praca albo do 14.00 albo w godzinach otwarcia danej placówki handlowej.  Żadne z wymienionych rozwiązań nie jest satysfakcjonujące ani dla pracodawców, ani dla pracowników. Z jednej strony mamy bowiem dodatkową pracę dla działów kadrowo – płacowych, zmuszonych do sporządzenia kilku wariacji harmonogramów pracy, zaś z drugiej są pracownicy, z których część może mieć pozazawodowe plany na 10 grudnia.

Zmiany w grafiku niedopuszczalne – jest jednak wyjątek

Zgodnie z art. 129 § 3 kodeksu pracy, harmonogram pracy powinien zostać przekazany przez pracodawcę pracownikom na co najmniej 1 tydzień przed rozpoczęciem pracy w danym miesiącu. Co do zasady, harmonogram czasu pracy nie może być dowolnie zmieniany w czasie trwania okresu rozliczeniowego. Zmiany są dopuszczalne jedynie w sytuacjach określonych w zakładowych źródłach prawa pracy (np. długotrwała nieobecność lub choroba innego pracownika) oraz w kodeksie pracy (art. 1513, art. 15111). Zatem, zgodnie z przepisami prawa pracy, pracodawca może dokonać zmiany w grafiku w celu wyznaczenia dnia wolnego za pracę w niedzielę, święto lub inny dzień wolny wynikający z wymiaru pracy, a także jeśli udziela czasu wolnego za nadgodziny. Ponadto ewentualne zmiany mogą być podyktowane sytuacjami trudnymi wcześniej do przewidzenia, jak np. choroba pracownika. Warto zaznaczyć, że np. w wytycznych Państwowej Inspekcji Pracy nie uregulowano tego zagadnienia. Dysonujemy jedynie stanowiskiem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej z 18 października 2013 r., zgodnie z którym możliwości zmiany harmonogramu pracy powinny być opisana w przepisach wewnątrzzakładowych. Oznacza to, że ostatecznie kwestia powinna zostać jasno określona w regulaminie pracy danego zakładu lub układzie zbiorowym. Przepisy nie przewidują również terminu na poinformowanie pracownika o zmianach w harmonogramie. Mając to na uwadze, analogiczne regulacje powinny się również znaleźć w zakładowych źródłach prawa pracy, obowiązujących u danego pracodawcy.

Co istotne, przepisy nie regulują także tego, czy pracownik musi wyrazić zgodę na zmianę harmonogramu. Zgody w tym przedmiocie nie ma wśród przedstawicieli doktryny prawa pracy, choć przeważa pogląd o dopuszczalności modyfikacji. W tym zakresie doktryna powołuje się na dwa argumenty. Pierwszy z nich to przepisy o regulaminie pracy – art. 104-1043 – które też nie przewidują jego zmiany, a mimo to jej dopuszczalność nie jest kwestionowana. Drugi argument to odwołanie do wykładni systemowej oraz art. 100 § 2 pkt 4, który zobowiązuje pracownika do dbałości o dobro zakładu pracy i jego mienie. W ocenie prawników, potwierdzeniem tego jest szereg przepisów z kodeksu pracy, według których istotna zmiana okoliczności uzasadniająca ochronę słusznych interesów pracodawcy uprawnia go do jednostronnej zmiany rodzaju i czasu wykonywania obowiązków przez pracownika lub korzystania przez niego z uprawnień. Można tu przykładowo wskazać polecenie wykonywania innej pracy niż określona w umowie (art. 42 § 4 i art. 81 § 3) lub pracy w godzinach nadliczbowych (art. 151), a także na przesunięcie urlopu (art. 164 § 2) i odwołanie z niego (art. 167). Uzasadniając powyższe stanowisko przedstawiciele doktryny stwierdzają, że „skoro pracodawca może domagać się wykonywania pracy innego rodzaju niż określony w umowie, to nie można odmawiać mu prawa zmiany grafiku dla ochrony jego istotnych i uzasadnionych interesów”.

Nowelizacja ustawy a zasada zaufania obywatela do państwa i stanowionego prawa

Stabilność prawa stanowi wartość samą w sobie. Znajduje to wyraz w fundamentalnej dla demokratycznego państwa prawnego zasadzie zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa wywodzonej w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego z art. 2 Konstytucji. W doktrynie przyjmuje się, że istotną część treści normatywnej omawianej zasady stanowi m.in. zasada zachowania odpowiedniego terminu vacatio legis. Warto zaznaczyć, że w tej kwestii wypowiedział się już Trybunał Konstytucyjny wskazując, że „w państwie prawa obywatele nie powinni być zaskakiwani nagle niekorzystnymi dla nich regulacjami, ustawodawca w celu zapewnienia bezpieczeństwa powinien posłużyć się techniką przepisów przejściowych kierujących degresję świadczeń rozłożoną w czasie, a co najmniej odpowiednio długim vacatio legis, by zainteresowani mogli dostosować się w miarę możliwości do zmienionej sytuacji prawnej”.

Tryb procedowania nad omawianym aktem prawnym zdaje się przeczyć tej zasadzie. Zgodnie z brzmieniem znowelizowanych przepisów, wchodzą one w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia. Tym samym tak poważnie ingerująca w życie obywateli nowelizacja nie przewiduje żadnego vacatio legis. I choć ustawa zasadnicza dopuszcza odstąpienie w szczególnych okolicznościach od nakazu wprowadzania zmian do systemu prawnego z zachowaniem odpowiedniego vacatio legis, to czyni to pod rygorem, że przemawia za tym konieczność realizacji innej zasady konstytucyjnej. W omawianym przypadku trudno uznać, aby robienie zakupów miało wyższą wartość niż dobro rodziny.  

 

Dr Kinga Szymańska – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej

05.12.2023

Lekceważenie uczuć ludzi religijnych jest przemocą – patomarketing lokalu „Madonna”

· W ostatnim czasie wiele kontrowersji wzbudziła nowo otwarta restauracja „Madonna” w Warszawie.

· W lokalu znajdują się liczne wizerunki przedstawiające Maryję i Jezusa umieszczone w kontekstach seksualnych czy połączone ze zdjęciami gwiazd popkultury.

· To kolejna, po spektaklu „Klątwa” czy obrazie Matki Boskiej w „tęczowej” aureoli, głośna inicjatywa obrażająca uczucia religijne chrześcijan.

· Publiczne znieważanie przedmiotów czci religijnej w celach komercyjnych jest pokłosiem przyzwolenia jakie w tym zakresie otrzymują od organów państwa twórcy i aktywiści.

· Tego typu akty często spotykają się z brakiem adekwatnej reakcji organów ścigania, co ośmiela sprawców do kolejnych znieważeń. Lekceważenie przez państwo obrazy uczuć religijnych, wbrew obowiązującemu prawu, normalizuje zjawisko przemocy wobec osób wierzących.

· Obserwujemy obecnie nasilenie zjawiska absolutyzacji wolności słowa w obszarze ekspresji skierowanej przeciwko religii. 

· Ochrona uczyć religijnych służy natomiast dobru społecznemu, jakim jest dopuszczalna różnorodności opinii i stylów życia. 

 

Nieskuteczny przepis

Czas nazwać po imieniu i potępić patomarketing polegający na reklamie poprzez agresję słowną i przemoc symboliczną, w tym wymierzone w uczucia ludzi religijnych. Pogardliwy sposób, w jaki o wierzących katolikach wypowiadają się właściciele niedawno otwartej warszawskiej restauracji „Madonna”, która swój przekaz marketingowy oparła na użyciu do wystroju wnętrza zmodyfikowanych wizerunków i obrazów w oczywisty sposób religijnych, a nawet mogących być traktowane jako sakralne, pokazuje do czego prowadzi lekceważenie przez polskie państwo wrogich religii ekscesów politycznych aktywistów, ale także artystów.

„Jesteśmy przyzwyczajeni do kolejek przed lokalem, ale na modlitwę fanatyków nie byliśmy gotowi. Oskarżenia o obrażanie uczuć są dla nas mocno kuriozalne" - mówili mediom właściciele restauracji po pierwszych modlitewnych protestach jakie miały miejsce pod ich lokalem w ostatnich dniach listopada. Ta reakcja restauratora wcale nie jest zaskoczeniem. Skoro sądy w Polsce nie traktują z należytą powagą art. 196 kodeksu karnego, sankcjonującego obrazę uczuć religijnych, trudno by poważnie traktowali go dalecy od religii obywatele. Po to jednak istnieje takie, w gruncie rzeczy liberalne prawo, by niewierzący, niezainteresowani sprawami religii, a także jej przeciwnicy, nie zapominali o prawach swoich współobywateli w ramach dopuszczalnej różnorodności opinii i stylów życia. 

Artykuł 196 mówi wyraźnie, że „kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”. W praktyce jednak, dla społeczeństwa niewiele z tego przepisu wynika, ponieważ polskie państwo zachowuje się często tak, jakby nie rozumiało znaczenia własnego ustawodawstwa karnego. Gdy tymczasem uznanie przez prawodawcę przestępczego charakteru obrazy uczuć religijnych wskazuje, że tego rodzaju praktyki mają charakter przemocowy i muszą być ograniczane. Nawet jeśli jest to “tylko” przemoc symboliczna, to i tak oznacza ona naruszenie zasad kontraktu społecznego, którego elementem pozostaje uprawnienie każdego z nas do ochrony przez nielegitymizowaną przemocą.

Przykładów takich orzeczeń sądowych, lekceważących prawa wierzących obywateli, jest całkiem sporo. W marcu 2022 roku sąd w Gdańsku uniewinnił oskarżonego za znieważenie wizerunku Matki Boskiej. Mężczyzna zmierzający na manifestację politycznego ruchu LGBT, która przeszła ulicami Gdańska w 2019 r., został oskarżony o znieważenie przedmiotu czci religijnej poprzez przedstawienie go w sposób posiadający wyraźne konotacje seksualne. Miał on na sobie koszulkę z obustronnym nadrukiem znieważającym obraz Matki Boskiej Częstochowskiej poprzez zestawienie go z bananem umieszczonym w ustach. Dodatkowo, wizerunek umieszczony był na tle sześciobarwnego logotypu ruchu LGBT.

W styczniu tego samego roku sąd w Płocku utrzymał w mocy wyrok uniewinniający lewicowe aktywistki, które w kwietniu 2019 r. rozkleiły w pobliżu płockiego kościoła św. Maksymiliana plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej z aureolą w barwach charakterystycznej tęczowej flagi.

Z kolei w marcu tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła postępowanie w sprawie spektaklu „Klątwa” wystawianego w 2017 r. w warszawskim Teatrze Powszechnym. Prokuratura nikomu nie przedstawiła zarzutów w tej sprawie, mimo że ujawniona opinia biegłego wskazywała na podstawy do postawienia zarzutów. Podczas spektaklu zaprezentowano wiele budzących kontrowersje scen. Dochodziło na nim m. in. do dotykania krzyżem miejsc intymnych aktorek, ścinania krzyża, imitowania aktu seksualnego z figurą Jana Pawła II oraz zakładania posągowi papieża pętli wisielczej, a także umieszczania na nim tabliczki „obrońca pedofili”.

Brak reakcji nakręca spiralę

Co z tego jednak wynika? Jeśli państwo faktycznie nie chroni prawa wierzących (w polskim przypadku przeważnie katolików i innych chrześcijan) do poszanowania ich uczuć religijnych, oznacza to, że krok po kroku przyzwala na stosowanie wobec nich przemocy. Proces ten stał się w Polsce, kraju przynajmniej statystycznie wciąż katolickim, już niemal codziennością. Ci, którzy zwracają uwagę, że publiczne znieważanie przedmiotu czci religijnej obraża uczucia religijne osób wierzących są wyśmiewani nie tylko w mediach, ale także w kontekście zwykłych relacji społecznych, takich jak życie zawodowe czy prywatne. Ci, którzy protestują w imię przynależnego im prawa do ochrony uczuć religijnych, okazują się fanatykami, co w liberalnym żargonie jest określeniem niemal wykluczającym z grona członków rodzaju ludzkiego. Ci zaś, którzy uznają za stosowne by w uzasadnionych przypadkach ewidentnych naruszeń prawa ludzi religijnych zwracać się ze skargą do prokuratury, otrzymują stygmat wrogów wolności słowa i demokracji.

Konsekwencją tego rodzaju pogłębiającej się niestety dynamiki jest to, że uczucia osób wierzących okazują się społecznie coraz bardziej nieistotne. Decydująca staje się szeroko oddziałująca opinia, wedle której, owszem, jakaś - trudna do sprecyzowania - ochrona uczuć religijnych, komuś się należy, ale nie przewrażliwionym fanatykom. Do tych zaś szybko zalicza się każdego, komu sprawy religii rzeczywiście leżą na sercu. Czy znaczy to, że można mówić o naruszeniu uczuć religijnych dopiero wtedy, gdy dotknięci w sferze religijnej swojego życia poczują się osoby religijnie obojętne? Choć brzmi to absurdalnie, takiej sytuacji jesteśmy bliscy, patrząc na działania polskiego państwa.

Co więcej, ponieważ uczucia religijne zaczynają być kojarzone z „fanatyzmem”, który jest jednym z najgorszych ludzkich grzechów dla nowoczesnego liberalnego mieszczaństwa, przestrzeń religii zaczyna być niejako wyjęta spod prawa. Jeśli w różnych sferach życia społecznego obywatele przyjmują, że wolność słowa może być ograniczona z powodu jakiegoś innego dobra, to coraz wyraźniej wolna mowa przeciwko religii okazuje się uprawnieniem absolutnym. W efekcie upowszechnia się przekonanie, że osobom, które zostaną rozpoznanie jako religijni chrześcijanie, nie należy się szacunek, a np. nabożeństwa, w których uczestniczą mogą być przerywane, mimo, że także chroni je prawo. Warto przypomnieć treść art. 195 kodeksu karnego: „kto złośliwie przeszkadza publicznemu wykonywaniu aktu religijnego kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”.

A jednak sąd rejonowy w Toruniu uznał, że posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus nie obraziła uczuć religijnych uczestników mszy, gdy wraz z mężem Piotrem weszła, niedługo po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej z jesieni 2020 roku, do jednego z toruńskich kościołów z transparentami o treści "Kobieto, sama umiesz decydować" i "Kobiety powinny mieć prawo do decydowania czy urodzić, czy nie. A nie państwo w oparciu o ideologię katolicką". Sprawa ma swój ciąg dalszy dzięki wniesionej przez prokuratora generalnego kasacji, po której Sąd Najwyższy uchylił postanowienie o umorzeniu postępowania karnego, ale tylko wobec męża poseł Scheuring-Wielgus. Skoro uczucia religijne, tak jawnie są lekceważone nawet przez parlamentarzystki, czego możemy wymagać od restauratorów? Niestety oba zachowania - Joanny Scheuring-Wielgus i właściciela restauracji “Madonna”, należą do tego samego kontinuum zdziczenia obyczajów, do którego doszło z powodu uprzedzeń ludzi tworzących wymiar sprawiedliwości. A przecież prawa, o których tu mowa, powstały ongiś, by do takiego zdziczenia nie dopuścić.

W konsekwencji patomarketingowcy z „Madonny” mogą udawać zdziwienie, że ktoś poczuł się urażony ich, mogącą budzić odrazę, restauracją. "Oskarżenia o obrażanie uczuć są dla nas mocno kuriozalne, ponieważ prezentujemy obrazy i symbole powszechnie dostępne we włoskich domach [...] oraz w szeroko pojętej pop kulturze […]. Nie mamy zamiaru nikogo obrażać i zapewniamy, że gdyby ktoś z urażonych zajrzał do nas […] zmieniłby (o restauracji – przyp.red.) zdanie. […] Broni nas dobra włoska kuchnia i dobra muzyka" — można było przeczytać na portalu noizz.pl cytującym swoją korespondecję z szefostwem restauracji.

Czy we włoskich domach powszechnie dostępne są wizerunki piosenkarek przebranych w wizerunek Najświętszej Maryi Panny z Gorejącym Sercem? Czy we włoskich domach drinki w rodzaju pornstar martini promuje się wizerunkiem Matki Bożej Niepokalanej? Nawet w popkulturze tego rodzaju zabiegi są wulgarnym i tanim przejawem braku inwencji zastępowanym przez żenadę. Tak, lansowanie swojego biznesu na krzywdzie ludzkiej jest żenujące. Tak, przemoc, także symboliczna, polegająca na znieważaniu znaków religijnych, krzywdzi ludzi.  

Czego uczy przykład Zachodu?

Sytuacja religii w polskiej sferze publicznej ostatnich lat znakomicie pokazuje, że bierność tych, którzy prawa powinni pilnować prowadzi prostą ścieżką do przemocy. Jednak polskie instytucje, ale i niechętna religii część społeczeństwa, zdają się nie mieć świadomości, że jedynie dzięki utrwalonej w naszej kulturze chrześcijańskiej sztuce sublimacji doświadczenia przemocy, odpowiedzią na takie zjawiska, jak bluźnierczy wystrój restauracji „Madonna”, jest protest w postaci modlitwy czy garści negatywnych komentarzy w internecie. W krajach na zachód od Polski, gdzie do głosu dochodzi społeczność islamska, widzimy bardziej bezpośrednie objawy reakcji.

Warto w tym miejscu dodać, że w wielu krajach europejskich także obowiązują przepisy chroniące religię i są one stosowane. W 2012 r. sąd w Hamburgu zakazał publikacji okładki magazynu, na której umieszczono obelżywy fotomontaż z wizerunkiem papieża Benedykta XVI, a w 2006 r. sąd w Lüdinghausen za rozprowadzanie rolek papieru toaletowego z napisem znieważającym Koran skazał sprawcę na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu i 300 godzin prac społecznych.

Najprostsza antropologiczna intuicja podpowiada, że ludzie których uczucia są konsekwentnie lekceważone, którzy dochodzą do wniosku, że w żywotnej dla nich kwestii faktycznie rządzi bezprawie, mogą zacząć szukać pomocy w narzędziach samoobrony. Jeśli do tego dojdzie, w Polsce będziemy świadkami efektów bolesnej nędzy naszego państwa w zakresie ochrony podstawowych praw. Piszę „efektów”, ponieważ nędza niestety trwa już teraz i to od dawna, ale jej efekty nie są tak boleśnie jawne głównie dzięki obywatelskiej mądrości wierzących. 

 

Tomasz Rowiński - senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja, redaktor „Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m.in. „Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", „Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", „Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", „Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". 

 

STOP PATOMARKETINGOWI - PODPISZ PETYCJĘ

 

 

 

 

  

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

05.12.2023

Cios w jedno z podstawowych praw. Hiszpania penalizuje publiczną modlitwę

· Władze Hiszpanii wprowadziły zakaz publicznej modlitwy, w tym odmawiania różańca w intencji ojczyzny. Decyzja ta stanowi odpowiedź na masowe protesty ludności wyrażające sprzeciw wobec amnestii separatystów z Katalonii.

· Państwa wprowadzając przepisy penalizujące cichą modlitwę naruszają prawo do wolności myśli i sumienia stanowiące jedno z podstawowych praw człowieka.

· Dotychczas panowało powszechne przekonanie, że sfera wewnętrzna wolności sumienia i wyznania ma charakter absolutny i pozostaje niczym nieskrępowana.

· System prawny w żadnym wypadku nie może ograniczać wolności posiadania, zmiany czy nieposiadania własnego światopoglądu w sprawach religijnych.

 

Modlitwa różańcowa zakazana w Hiszpanii

Kilka tygodni temu Hiszpanię ogarnęły protesty przeciwko rządowi ze względu na układ z katalońskimi separatystami. Sprzeciw Hiszpanów wzbudziły plany rządu Pedro Sancheza, który objął urząd dzięki poparciu katalońskich separatystów. Po uzyskaniu votum zaufania, szef autonomicznego rządu Katalonii Carles Puigdemont kierujący separatystyczną partią Razem dla Katalonii (Junts) wezwał Sancheza do niezwłocznego ogłoszenia przepisów o amnestii dla secesjonistów. Zagroził, że w sytuacji odwlekania nowej regulacji, partia ta zagłosuje za dymisją rządu Sancheza. W ramach pokojowego oporu, wielu katolików zdecydowało się zorganizować przed jednym z kościołów w Madrycie modlitewną manifestację. Wkrótce do modlących dołączyły kolejne osoby. Wydarzenie, transmitowane na cały świat, zwróciło uwagę społeczności międzynarodowej. To zaś wzbudziło niepokój hiszpańskich władz, które wysłały policję przeciwko odmawiającym modlitwę różańcową katolikom. Groźby i nękania policji nie zgasiły ducha oporu wśród katolików a incydentalne zgromadzenie przerodziło się w regularne modlitewne spotkania. Stanowisko władz pozostało nieugięte do tego stopnia, że wprowadzono zakaz publicznej modlitwy. Mimo zakazu katolicy nadal spotykają się w celach modlitewnych. W ubiegłym tygodniu doszło policja wypisywała pierwsze mandaty. Jako powód podano, że organizatorzy „nie dotrzymali terminu” na złożenie wniosku o pozwolenie na modlitwę.  

Uczestnicy spotkań modlitewnych, jeszcze przed wprowadzeniem zakazu, spotykali się z brutalnością ze strony policji: byli wielokrotnie zatrzymywani, bici przez policję pałkami, grożono im karami grzywny. Podczas procesu katolików reprezentować będzie organizacja Prawnicy Chrześcijańscy. Stowarzyszenie podkreśliło, że „zostały naruszone fundamentalne prawa do wolności religijnej, publicznego wyznawania swojej wiary, a także prawo o zgromadzeniach”.

Usuwanie symboli religijnych z przestrzeni publicznej, zakaz modlitwy… prześladowanie chrześcijan w Hiszpanii eskaluje

To nie pierwsza decyzja rządu Hiszpanii uderzająca w katolików. Trzeciego lutego 2023 r., z inicjatywy partii Pedro Sancheza, Kongres Deputowanych uchwalił poprawkę do kodeksu karnego wprowadzającą odpowiedzialność karną za modlitwę pod klinikami aborcyjnymi. Zgodnie z nowelizacją, każdy, kto będzie modlił się pod kliniką aborcyjną, będzie mógł zostać skazany na karę pozbawienia wolności od trzech do dwunastu miesięcy. Kara ta będzie mogła zostać zmieniona na prace społeczne w wymiarze od 31 do 80 dni. Co istotne, do ścigania „sprawców tego rodzaju nękania” nie jest wymaga skarga samej osoby pokrzywdzonej. Przyjęte zmiany przewidują również możliwość orzeczenia wobec członków organizacji obrońców życia zakaz wstępu do określonych miejsc publicznych przez pół roku do trzech lat. Organizacje katolickie podkreślają, że konsekwencją nowych przepisów będzie sądzenie katolików za modlitwę na równi z osobami stosującymi przemoc fizyczną lub psychologiczną w swoich związkach.  

W 2017 r. liberalne ugrupowania polityczne zgłosiły wniosek o usunięcie symboli religijnych z Senatu oraz postulowały o wprowadzenie zakazu powoływania się na Boga w czasie składania przysięgi. Ostatecznie nie przychylono się do tych postulatów. W uzasadnieniu stwierdzono, że każdemu przysługuje prawo do ślubowania zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi, a próba wprowadzenia zakazu w tym zakresie godzi w wolność sumienia i wyznania, które jest jednym z podstawowych praw człowieka.

W kwietniu 2021 r. w hiszpańskich prowincjach lokalne władze podejmowały oddolne inicjatywy mające na celu usuwanie krzyży z przestrzeni publicznej. Przykład stanowi sprawa burmistrza gminy El Casar w prowincji Cáceres. Jego zdaniem, umieszczony na jednym z głównych placów tej miejscowości kamienny krzyż „promuje poglądy zwolenników reżimu frankistowskiego, który panował w Hiszpanii w latach 1939-75”.

Warto przypomnieć, że podobna sytuacja miała miejsce w 2019 r. w Polsce, kiedy postulowano usuwanie symboli religijnych z przestrzeni publicznej, w szczególności ze szkół. Prawnicy Ordo Iuris przygotowali wówczas opinię prawną na ten temat.  Z kolei w 2021 r. interwencja Instytutu udaremniła usunięcie krzyża ze szkoły we Wrocławiu.

Zakaz cichej modlitwy także w Australii, Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej

W ostatnich latach kilka krajów rozważało przyjęcie tzw. stref buforowych wokół palcówek aborcyjnych. Jako pierwsza wprowadziła je Australia. W Irlandii Północnej zakaz, zależnie od miejsca, funkcjonuje w promieniu od 100 do 250 m od ośrodka, w którym przeprowadzane są aborcje. Prócz modlitwy w strefie zabronione są nawet rozmowy na temat aborcji, a także wręczanie literatury czy materiałów o przesłaniu pro-life. Przedstawiciele organizacji pro-life podkreślają, że „kryminalizacja działań pokojowych obywateli nie ze względu na zachowania aspołeczne, ale z powodu chęci korzystania z prawa do wyrażania swoich poglądów religijnych i politycznych, stanowi poważne zagrożenie dla praw obywatelskich każdego członka naszego społeczeństwa”.

W marcu 2023 r. przyjęto w Wielkiej Brytanii poprawkę do ustawy o porządku publicznym (Public Spaces Protection Order). Zgodnie z nowymi przepisami, nie można modlić się w promieniu 150 metrów od takich placówek. Mandat lub pozew sądowy grozi każdej podejrzanej osobie. Organizacje katolickie oraz Konferencja Episkopatu Anglii i Walii podnoszą, że nowe prawo „dyskryminuje o osoby wierzące, godząc również w wolność słowa”. Ponadto, zdaniem działaczy, „nowe prawo kryminalizuje działania, które nigdy nie powinny być karane, takie jak modlitwa, myśl, pokojowa obecność, dobrowolna komunikacja i praktyczne wsparcie, jeśli zostaną uznane za przeszkody w dostępie do aborcji”. Prawnicy Ordo Iuris opracowali na ten temat analizę prawną. 

W zeszłym roku głośna stała się sprawa Isabel Vaughan-Spruce, która została aresztowana za cichą modlitwę pod kliniką aborcyjną w Birmingham. Kobieta stała samotnie pod kliniką w ciszy i skupieniu. Nie trzymała transparentów ani plakatów. Policjanci uznali jednak, że jej zachowanie jest „podejrzane” i aresztowali ją za „nieprawidłowe myślenie”. Postępowanie zakończyło się we wrześniu 2023 r. przeprosinami ze strony policji. Wcześniej jednak w jej sprawie wypowiedział się sąd pierwszej instancji, odrzucając hipotezę, jakoby Vaughan-Spruce mogła złamać prawo.

„Myślozbrodnia” staje się faktem

Wolność sumienia i religii uznawana jest w demokratycznych społeczeństwach za podstawowe prawo człowieka. Potwierdzają to dokumenty i akty prawa międzynarodowego, zarówno powstałe w ramach systemu ONZ, jak i w obu systemach prawa europejskiego. Prawo to wpisane jest również do polskiej Konstytucji (art. 53 ust. 1). Wszelkie jego ograniczenia muszą zostać wprowadzone ustawą i tylko w szczególnych okolicznościach (art. 53 ust. 5 w zw. z art. 31 ust. 3 Konstytucji). Nie dotyczą one jednak wolności religijnej w sferze wewnętrznej, która ma charakter absolutny. Również w tym zakresie regulacje prawnomiędzynarodowe prezentują jednolite stanowisko.

Wprowadzana do systemów prawnych poszczególnych państw penalizacji „modlitwy w myśli” godzi w tę niewzruszalną zasadę. W tym kontekście nasuwa się pytanie, jak daleko posuną się rządy w ramach „poprawności politycznej” gloryfikującej neutralność – także w aspekcie wyznaniowym. Skoro bowiem nie wolno już jest modlić się w ciszy, to za chwilę nie będzie można organizować np. procesji w Boże Ciało, która przecież jest zewnętrznym prezentowaniem określonych poglądów religijnych. W tym zakresie pojawiają się już w polskiej przestrzeni politycznej pierwsze głosy, jak np. komentarz prezydenta Poznania z czerwca 2023 r., w którym stwierdził, że ten „rażący przejaw ludycznej religijności i wydarzenie z kategorii sztuk perfomatywnych” niedługo zniknie z ulic polskich miast.

Dr Kinga Szymańska – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

04.12.2023

Aborcja prawem, a „mowa nienawiści” przestępstwem – głosowanie nad projektem rezolucji Parlamentu Europejskiego

· Parlament Europejski będzie głosował nad projektem rezolucji dotyczącej praw podstawowych Unii Europejskiej.

· Projekt m.in. potępia brak możliwości wykonywania legalnej aborcji, popiera rozszerzenie wykazu przestępstw unijnych o „mowę nienawiści” i stwierdza, że „mieszkanie nie jest towarem, ale koniecznością”.

· Wśród zgłoszonych poprawek znajduje się m.in. postulat dodania sformułowania o potrzebie ochrony tożsamości konstytucyjnej państw członkowskich Unii Europejskiej w kontekście orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości.

· Dokument ma być głosowany jeszcze w tym miesiącu.

 

Ideologiczny raport Komisji LIBE

Pod koniec czerwca ukazał się projekt raportu dotyczącego przestrzegania praw podstawowych w Unii Europejskiej w 2022 oraz 2023 roku. Sam raport został opracowany w imieniu Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) przez reprezentującą niemieckich socjaldemokratów (SPD) Katerinę Barley.

W projekcie rezolucji przygotowanej dla Parlamentu Europejskiego skoncentrowano się wokół kilku zagadnień, podzielonych wedle pięciu głównych kategorii praw podstawowych, takich jak rządy prawa i dostęp do wymiaru sprawiedliwości, wolności równość i godność, prawa społeczne, ekonomiczne i środowiskowe czy instytucjonalne zabezpieczenia praw podstawowych.

W preambule dokumentu odwołano się m.in. do dwóch rezolucji Parlamentu Europejskiego, potępiających kolejno wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, który zwiększył zakres ochrony dzieci nienarodzonych oraz wyrok Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie Dobbs v. Jackson Women's Health Organization z 2021 roku, na mocy którego uznano, iż Konstytucja USA nie gwarantuje tzw. prawa do aborcji. W dalszej części raportu zaznaczono, iż w niektórych państwach członkowskich w ostatnich latach nastąpił regres w zakresie praw kobiet, co w szczególności ma polegać na odmowie dostępu do „legalnej i bezpiecznej aborcji”. Podkreślono również znaczenie niezawisłego sądownictwa, zaznaczając, iż w niektórych krajach Unii Europejskiej jest ono zagrożone. Odniesiono się także do kryzysu migracyjnego, stwierdzając arbitralnie, iż doszło do wielu przypadków śmierci migrantów i naruszeń praw człowieka na granicach europejskich, co, według twórców dokumentu, ma wynikać z nieskutecznego zarządzania i nieproporcjonalnego użycia siły przez władze państw członkowskich UE. W dodatku stwierdzono, iż antysemityzm, islamofobia i rasizm są trwałymi formami nienawiści i dyskryminacji, a szczególne zagrożenie dla osób dotkniętych dyskryminacją jak i społeczeństwa stanowi „skrajnie prawicowy ekstremizm”. To samo ma tyczyć się przemocy ze względu na gender (gender-based violence), która, w opinii autorów raportu, ma być zjawiskiem wysoce rozpowszechnionym w państwach członkowskich Unii Europejskiej.

Próby obrony suwerennej polityki państw

W lipcu z kolei ukazał się obszerny dokument, zawierający poprawki zgłoszone przez europosłów do omawianego raportu. Większość z nich jest utrzymywana w ideologicznym tonie, podobnym do tego zawartego w raporcie.

Na pozytywną ocenę zasługuje poprawka 2, zgłoszona przez reprezentanta rumuńskich konserwatystów Cristiana Terheşa, według której orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące dla państw członkowskich, o ile nie są sprzeczne z ich konstytucjami krajowymi. Powyższa propozycja odnosi się do jednego z najważniejszych problemów prawnych w Unii Europejskiej, czyli do kwestii pogodzenia tożsamości konstytucyjnej poszczególnych państw UE z prawem wspólnotowym oraz orzecznictwem TSUE. Ten sam europoseł zaproponował również m.in. usunięcie sformułowania stanowiącego o odniesieniu do Strategii Genderowej (poprawka 6), Strategii na rzecz równości osób LGBTIQ (poprawka 7), Konwencji Stambulskiej (poprawka 22) oraz wspomnianego wcześniej odniesienia do rezolucji Parlamentu Europejskiego potępiającego wyroki sądów konstytucyjnych Polski i USA (poprawka 48 oraz 49).

Na pozytywną ocenę zasługuje również poprawka 161, zgłoszona przez reprezentującą włoską centroprawicę Alessandrę Mussolini, która zwraca uwagę, iż odnotowano wiele przypadków, gdzie osoby uczestniczące w procederze przemytu nielegalnych imigrantów ponoszą odpowiedzialność za ich śmierć i jednocześnie narażają ich (migrantów) na nieludzkie i poniżające traktowanie.

Obniżony poziom praworządności w Polsce?

W kontraście do propozycji włoskiej europoseł należy postawić poprawkę autorstwa reprezentującego niemieckich Zielonych Daniela Freuda, który proponuje dodanie sformułowania, według którego „kryminalizacja solidarności jest nadal wykorzystywana jako narzędzie do zakłócania pracy organizacji pozarządowych próbujących ratować życie na Morzu Śródziemnym” (poprawka 76). Chodzi o organizacje pozarządowe, które transportują nielegalnych imigrantów do Europy. Wspomniana włoska europoseł zauważyła, że część tych organizacji odpowiada za śmierć imigrantów, którzy utonęli, próbując dostać się do Europy.

Poprawka 79, zaproponowana przez Katerinę Barley, Pietro Bartolo, Sylvie Guillaume, i Thijsa Reutena, zawiera stwierdzenie, wedle którego część państw członkowskich wycofała się ze „zdrowia i praw reprodukcyjnych oraz seksualnych”, co doprowadziło w ostatnich latach do śmierci wielu kobiet. Europoseł Daniel Freud zaproponował również poprawkę, według której „przemoc ze względu na gender” jest zakorzeniona w stereotypach dotyczących płci, „strukturach heteropatriarchalnych”, „asymetrii władzy”, a także „nierównościach strukturalnych i instytucjonalnych” (poprawka 81). Ten sam polityk dodał też poprawkę stwierdzającą, iż w ostatnich latach w kilku państwach członkowskich, w tym w Polsce i na Węgrzech, pogorszyły się standardy w zakresie przestrzegania praworządności (poprawka 101). Ten ostatni zarzut, poszerzony o niepokoje co do niezależności sądownictwa, pojawia się ponownie w poprawce 116, także zgłoszonej przez Daniela Freunda.

Natomiast w poprawce 166, grupa wspomnianych wcześniej czterech europosłów „pilnie wzywa do stałych skoordynowanych operacji poszukiwawczo-ratowniczych oraz do podjęcia przez państwa członkowskie wszelkich możliwych działań w celu ratowania życia osób zagrożonych na morzu”. W poprawce 180 wzywają z kolei m.in. do włączenia tzw. prawa do aborcji do Karty Praw Podstawowych.

W poprawce 20 grupa europosłów postuluje dodanie fragmentu, według którego mieszkanie nie jest towarem, lecz koniecznością i warunkiem wstępnym pełnego uczestnictwa w społeczeństwie. Wzywają oni jednocześnie państwa członkowskie do zwiększenia inwestycji w przystępne cenowo mieszkania socjalne.

Duża część zgłoszonych przez europosłów poprawek do raportu ma ideologiczny charakter i budzi daleko idące zastrzeżenia natury prawnej. Za najbardziej kontrowersyjny można uznać postulat wpisania tzw. prawa do aborcji w Karcie Praw Podstawowych, co doprowadziłoby do nieuchronnej kolizji z przepisami Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Należy bowiem pamiętać, iż Konstytucja RP, co potwierdza ugruntowana linia orzecznicza Trybunału Konstytucyjnego, począwszy od słynnego wyroku z 1997 roku, chroni życie ludzkie od momentu poczęcia. W tym kontekście pozytywnie trzeba ocenić poprawkę nr 2, według której orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące dla państw członkowskich, o ile nie są sprzeczne z ich konstytucjami krajowymi. Takie podejście do problemu relacji prawa krajowego, w szczególności ustaw zasadniczych państw członkowskich, względem prawa wspólnotowego pozwoli unikać niepotrzebnych problemów, jak i generowania sztucznych konfliktów prawnych.

Patryk Ignaszczak - analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.

 

Link do strony internetowej zawierającej projekt raportu Komisji LIBE nt. praw podstawowych w Unii Europejskiej:

https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/LIBE-PR-749923_EN.html

Link do strony internetowej zwierającej poprawki zgłoszone do projektu raportu Komisji LIBE nt. praw podstawowych w Unii Europejskiej:

https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/LIBE-AM-751823_EN.html

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

04.12.2023

Kilka miesięcy prac społecznych za zbiorowy lincz w biały dzień

W ubiegłym tygodniu zapadł wyrok w głośnej sprawie, którą trzy lata temu żyła cała Polska. Dzięki zaangażowaniu prawników Instytutu Ordo Iuris, Michał Sz. pseudonim „Margot” oraz Paweł Sz. zostali prawomocnie skazani za zdewastowanie furgonetki Fundacji Pro – Prawo do życia i fizyczny atak na jej wolontariuszy. Równocześnie jednak sąd zdecydował się obniżyć karę agresywnym napastnikom…

Sąd bagatelizuje brutalną przemoc

Aresztowanie Michała Sz. pseudonim „Margot” odbiło się szerokim echem nie tylko w kraju, ale nawet poza jego granicami. W jego obronie stanęła część polskich polityków, publicystów i celebrytów, którzy wbrew wszelkiej logice przedstawiali go jako pokojowego aktywistę „aresztowanego za poglądy”, zaś na ulice tłumnie wychodzili aktywiści LGBT, domagając się uwolnienia sprawcy przemocy tymczasowo aresztowanego w związku z pobiciem pro-lifera.

W tamtym czasie mieliśmy do czynienia z bezprecedensową kampanią dezinformacyjną i wiele z tych osób było przekonanych, że rzeczywiście stają w obronie człowieka prześladowanego za swoją „orientację seksualną”.

Jednak o polskim sądzie nie można powiedzieć, że padł ofiarą dezinformacji. Sędzia, która rozstrzygała apelację od wyroku skazującego Margota i jego towarzyszy, doskonale wiedziała, co zrobili agresywni aktywiści LGBT, którzy zatrzymali i zdewastowali furgonetkę pro-life. Pocięli nożem plandekę z materiałami kampanii „Stop pedofilii”, zerwali lusterka, przy pomocy noża przebili opony, zamazali tablicę rejestracyjną i uszkodzili kamerę cofania. Kilku najbardziej agresywnych sprawców zaczęło w tym samym czasie dusić i bić wolontariusza, który wyszedł z samochodu, by nagrać całe zdarzenie. Gdyby nie mężczyzna, który wyszedł z pobliskiego lokalu usługowego i pomógł atakowanemu, wszystko mogłoby się skończyć tragicznie…

Sędzia stwierdziła jednak, że co prawda w przypadku dwóch z trzech oskarżonych nie mogła umorzyć sprawy, ale „motywacja z jaką działali oskarżeni była na tyle zrozumiała”, że zdecydowała się obniżyć ich wyroki. Za brutalny atak na bezbronnego i całkowicie biernego człowieka, Margot został prawomocnie skazany na 4 miesiące prac społecznych, a jeden z jego towarzyszy na 3 miesiące. Z kolei wobec trzeciej oskarżonej – Zuzanny M. – sąd warunkowo umorzył postępowanie.

Z jednej strony cieszy skazanie dwóch z oskarżonych. Z drugiej strony, wyjątkowo niski wymiar kary jest zaprzeczeniem elementarnych zasad państwa prawa i może być wręcz uznany za zachętę do kolejnych ataków.

Przypomnę tylko, że sprawcy z dumą mówili o tym, że mają „w poważaniu” polskie prawo. Po aresztowaniu Margota zorganizowali demonstracje pod hasłem „Rozp… w końcu to państwo prawa!”. W trakcie procesu jeden z oskarżonych mówił wprost, że nie żałuje swojego czynu i szantażował sąd, że jeśli zostanie skazany, to furgonetki pro-life nadal będą atakowane i niszczone. W trakcie ogłaszania wyroku pierwszej instancji wznoszone były wulgarne okrzyki w rodzaju „wypierd****” i „wyroku nie uznajemy”. Lewicowi aktywiści grozili też naszemu adwokatowi, a po rozprawie śledzili go i fotografowali jego prywatny samochód.

Dziś lewicowi aktywiści zostali „poklepani po plecach”, bo za tak rażące lekceważenie polskiego prawa, będą musieli tylko „odpracować” kilka miesięcy prac społecznych, co mogą zrobić w ramach aktywności w organizacjach LGBT, które z pewnością z przyjemnością dopełnią „formalności” i pozwolą im „zaliczyć” te godziny.

Fala nienawiści narasta

Wobec wyroku, który jest wręcz zachętą do dalszego rażącego naruszania prawa, nie ma się co dziwić, że Margot i jego towarzysze coraz częściej znajdują naśladowców.

Nasi prawnicy reprezentują przed sądem wolontariusza pro-life, któremu agresywny napastnik złamał rękę! Gdy furgonetka stała na światłach w samym centrum Warszawy, mężczyzna podbiegł do samochodu, zniszczył lusterko, a następnie zaczął mocno uderzać wolontariusza pro-life pałką teleskopową. Agresor został skazany wyrokiem nakazowym, od którego złożył sprzeciw.  W związku z tym, sprawa trafiła do rozpoznania na zasadach ogólnych w procesie, w którym reprezentowany przez naszych prawników wolontariusz występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego.

W lutym może z kolei zapaść wyrok w sprawie mężczyzny, który na tyle mocno uderzył metalowym łańcuchem w szybę furgonetki pro-life, że odłamki szkła wpadły do środka samochodu. Na szczęście wolontariuszom nic się nie stało, ale mieliśmy do czynienia z bardzo poważnym zagrożeniem ich zdrowia, a nawet życia. Dlatego liczymy na surowy wyrok dla mężczyzny, który przyznał się do swego czynu przed sądem.

Reprezentujemy także wolontariusza z Elbląga, który zorganizował publiczną modlitwę różańcową w intencji zaprzestania zabijania dzieci nienarodzonych. Uczestnicy modlitwy zostali zaatakowani przez wściekłego, zamaskowanego mężczyznę, który krzyczał, groził i przepychał modlących się ludzi, wśród których były także osoby starsze. Prokuratura skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia. W tym przypadku sprawca również przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Każda ofiara brutalnych ataków radykałów może liczyć na naszą pomoc. Liczę na sukcesy we wszystkich tych sprawach, bo tylko dzięki naszej wytrwałości i konsekwencji, która doprowadzi do surowych wyroków, możemy zakończyć tę nakręcającą się spiralę przemocy, agresji i nienawiści.

Chcą zamknąć im usta

Przemoc to nie jedyna broń aktywistów LGBT w walce z prawdą na temat ich postulatów, którą prezentuje w swoich kampaniach Fundacja Pro – Prawo do życia. Obrońcy rodziny regularnie muszą też stawać przed polskimi sądami w roli osób oskarżonych. W tych sprawach także zawsze mogą oczywiście liczyć na wsparcie prawników z Centrum Interwencji Procesowej Instytutu Ordo Iuris.

Przed nami wciąż mnóstwo wyzwań i pracy. Aktywiści LGBT zainicjowali szereg procesów przeciwko Fundacji i jej wolontariuszom, próbując przekonywać polskich sędziów, że kampania prezentująca prawdę o postulatach genderystów oraz niesławnych standardach edukacji seksualnej WHO, narusza cześć wszystkich osób identyfikujących się z ruchem LGBT.

Genderyści domagają się wielkich zadośćuczynień, by zniszczyć fundację, która swoją działalność opiera w dużej mierze na pracy wolontariuszy – ludzi, którzy poświęcają swój wolny czas i energię, by mówić na ulicach polskich miast prawdę o aborcji i postulatach lobby LGBT.

Jak długo ci odważni obrońcy życia i rodziny będą mieli na tyle odwagi, żeby nadal stawać na ulicach polskich miast w naszym imieniu, gdy każdy dzień może się dla nich skończyć agresywnym atakiem bezkarnych chuliganów, którzy stanowią często nie tylko zagrożenie dla ich zdrowia, ale nawet życia?

Od 10 lat wolontariusze Fundacji mogą liczyć i nadal będą mogli liczyć na naszą pomoc. Jeśli odpuścimy, może dojść do tragedii lub do prawdziwej eskalacji przemocy, gdy ludzie przestaną wierzyć w sprawiedliwość w polskich sądach i zaczną samodzielnie „wymierzać sprawiedliwość”.

Oby do tego nigdy nie doszło…

 

Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

01.12.2023

Akt oskarżenia przeciwko lekarzom w Pszczynie, w związku ze śmiercią pani Izabeli

· Prokuratura Regionalna w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego w Pszczynie akt oskarżenia przeciwko trzem lekarzom, w związku ze śmiercią w 2021 r. kobiety i jej nienarodzonego dziecka.

· Zdaniem prokuratury, dwóch lekarzy odpowiada za narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, zaś trzeci – także za nieumyślne spowodowanie śmierci.

· Do tej pory środowiska proaborcyjne często obarczały winą za śmierć pani Izabeli wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., zakazujący aborcji eugenicznej.

W 2021 r. w szpitalu powiatowym w Pszczynie (aktualnie: Szpital Joannitas) zmarła będąca w 22. tygodniu ciąży pacjentka oraz jej nienarodzone dziecko. Przyczyną śmierci kobiety był wstrząs septyczny, a środowiska lewicowe winą za tę tragedię bezrefleksyjnie „obarczyły” wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r. (sygn. K 1/20), mocą którego uchylono przepis dopuszczający aborcję z powodu wad rozwojowych dziecka. Znamienne, że o śmierci dziecka media najczęściej milczą – nie wiemy jaka była przyczyna jego zgonu. Niektóre serwisy informacyjne donoszą, że dziecko było poważnie chore, inne natomiast – powołując się na przytoczone przez matkę zmarłej pacjentki wyniki sekcji zwłok - że chłopiec był zdrowy. Jedno jest pewne – obowiązujące po wyroku TK prawo w żadnej mierze nie ogranicza możliwości, a wręcz stanowi o powinności ratowania zagrożonego życia ciężarnych pacjentek.

Sprawa lekarzy z Pszczyny trafia do sądu

Dzisiaj w tej sprawie pojawiła się kolejna bardzo ważna informacja – Prokuratura Regionalna w Katowicach skierowała do Sądu Rejonowego w Pszczynie akt oskarżenia przeciwko trzem lekarzom, którym zarzuca „brak podjęcia prawidłowego postępowania diagnostyczno-terapeutycznego oraz weryfikacji przyjętego trybu postępowania, czego skutkiem było obumarcie płodu i w konsekwencji śmierć pokrzywdzonej”[1]. Innymi słowy, lekarzom zarzuca się popełnienie błędu medycznego - w ocenie prokuratury dwóch lekarzy opiekujących się kobietą, pomimo ciążącego na nich obowiązku sprawowania opieki nad pacjentką, naraziło ją na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 160§2 k.k.), natomiast trzeci z lekarzy oskarżany jest dodatkowo o nieumyślne spowodowanie śmierci, czyli o przestępstwo z art. 155 k.k.

Decyzja o wniesieniu przeciwko lekarzom opiekującym się zmarłą panią Izabelą aktu oskarżenia do sądu dodatkowo potwierdza tezę, że tragedia z pszczyńskiego szpitala pozostaje bez związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. w sprawie aborcji. Postawienie zarzutów lekarzom szpitala, a następnie skierowanie sprawy do sądu, świadczy o tym, że działali oni w sposób niezgodny z obowiązującym prawem. Gdyby bowiem stosowali się do obowiązujących już po wydaniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny przepisów, nie byłoby podstaw do postawienia pracownikom szpitala zarzutów naruszenia wspomnianych wyżej przepisów kodeksu karnego.

Naruszenie zasad wykonywania zawodu lekarza i zasad etyki

Zastrzeżenia dotyczące pracy lekarzy szpitala w Pszczynie nie obejmują zresztą wyłącznie przepisów ustawy karnej, ale także przepisów ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz przepisów Kodeksu Etyki Lekarskiej. W marcu 2023 r. Zastępca Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Katowicach wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów dwóm z trzech lekarzy zajmujących się zmarłą w pszczyńskim szpitalu panią Izabelą. Zarzuty obejmowały naruszenie art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością) oraz art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej (Lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas). Oznacza to, że, w ocenie Śląskiej Izby Lekarskiej, opieka lekarska nad panią Izabelą wykonywana była w sposób niewłaściwy, niespełniający standardów wynikających z przepisów. Ustalenia te korespondują z wynikami postępowania przygotowawczego, a ponadto wynikami kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia oraz postępowania przeprowadzonego w tej sprawie przez Rzecznika Praw Pacjenta. Podobnie jak prokuratura i rzecznik odpowiedzialności zawodowej, także te podmioty stwierdziły poważne nieprawidłowości w pracy podmiotu leczniczego w Pszczynie i jego pracowników.

Jednocześnie, co warte podkreślenia, z informacji przekazanych przez prokuratora Prokuratury Regionalnej w Katowicach stacji TVN (serwis „Uwaga”) wynika wprost, że składający wyjaśnienia w sprawie lekarze w żadnym ich fragmencie nie powołali się na okoliczności związane z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego.

Chociaż duża część opinii publicznej dalej tkwi w błędnym przekonaniu, że wyrok uchylający legalność aborcji wykonywanej z powodu wad rozwojowych ma związek z tragedią w pszczyńskim szpitalu, tezie tej absolutnie przeczą wszystkie ujawnione dotychczas okoliczności i rezultaty przeprowadzonych w sprawie postępowań. Zakaz aborcji eugenicznej nie ma wpływu na obowiązek ratowania życia każdego pacjenta, który trafia do szpitala.

R.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris. 

 

[1] K. Konopka, Akt oskarżenia ws. śmierci ciężarnej z Pszczyny, PAP, https://www.pap.pl/aktualnosci/akt-oskarzenia-ws-smierci-ciezarnej-z-pszczyny.

Czytaj Więcej