Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Wolności obywatelskie

29.11.2024

Umorzenie postępowania wobec ks. Guza nie jest pochwalaniem przestępstwa – sąd po stronie wykładowców KUL

•  Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza umorzył postępowanie wobec członków Komisji Dyscyplinarnej i rzecznika dyscyplinarnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którzy nie zdecydowali się na pociągnięcie do odpowiedzialności ks. prof. Tadeusza Guza.

• Duchowny został oskarżony przez Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’ritt w Rzeczypospolitej Polskiej o „nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych w odniesieniu do narodu żydowskiego”.

• Organizacja skierowała akt oskarżenia również przeciwko naukowcom z KUL, którzy umorzyli postępowanie wyjaśniające w sprawie ks. Guza.

• Sprawa dotyczy krótkiej dygresji ks. prof. Tadeusza Guza na temat dawnych oskarżeń o mordy rytualne formułowanych przeciw społeczności żydowskiej w krajach Europy.

• Wykład wygłoszony w 2018 r. przez ks. prof. Guza dotyczył polskiego przekładu filosemickiej autobiografii Roya H. Schoemana, „Zbawienie bierze początek od Żydów”. Autor jest amerykańskim Żydem pochodzenia niemieckiego nawróconym na katolicyzm.

• B’nai B’ritt w subsydiarnym akcie oskarżenia wniesionym do sądu przez kancelarię „Dubois i Wspólnicy” domaga się także ukarania każdego z członków komisji dyscyplinarnej KUL jak i samego rzecznika dyscyplinarnego katolickiej uczelni, argumentując, że niepotępienie zachowania profesora oznaczać ma pochwałę przestępstwa.

•  Instytut Ordo Iuris, w trosce o obronę wolności słowa i wolności akademickiej, podjął się obrony polskiego księdza oraz wsparł nauczycieli akademickich podczas pierwszego posiedzenia w przedmiocie umorzenia postępowania.

• Po uprawomocnieniu się postanowienia w zakresie umorzenia postępowania wobec wykładowców akademickich, sąd rozpozna wniosek ks. prof. Tadeusza Guza o umorzenie postępowania w jego sprawie.

 

Dygresja powodem oskarżenia

Sprawa dotyczy wypowiedzi katolickiego księdza, profesora zwyczajnego, wykładowcy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, sformułowanej w ramach wykładu wygłoszonego 2018 r. w Domu Pielgrzyma Amicus przy warszawskiej parafii św. Stanisława Kostki. Akt oskarżenia, sporządzony na zlecenie Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’ritt w Rzeczypospolitej Polskiej (części zainicjowanej w USA w XIX wieku sieci lóż B’nai B’ritt), ma charakter oskarżenia subsydiarnego, został zatem wytoczony po dwukrotnej odmowie sformułowania aktu oskarżenia przez Prokuraturę Rejonową, podtrzymanej przez prokuratora nadrzędnego.

Wykład wygłoszony ponad sześć lat temu przez ks. prof. Tadeusza Guza nosił tytuł „Jak Pan Bóg dopełni historii zbawienia”. Wydarzenie odbyło się na zaproszenie Wydawnictwa Sióstr Loretanek, w ramach promocji polskiego przekładu autobiografii Roya H. Schoemana, „Zbawienie bierze początek od Żydów”, pozycji zdecydowanie filosemickiej. Autor jest amerykańskim Żydem pochodzenia niemieckiego, nawróconym na katolicyzm. Wykład ks. prof. Guza trwał ponad godzinę, na samym jego końcu padła jednominutowa wypowiedź dotykająca kwestii tzw. „mordów rytualnych”, która stała się podstawą oskarżenia przez B’nai B’ritt o „nawoływanie do nienawiści”.

Krótka dygresja ks. prof. Guza zaczęła się od spostrzeżenia, że Roy H. Schoeman bywał w Polsce i często bywał również w Izraelu i w Yad Vashem. Wykładowca zwrócił tu uwagę na fakt, że Schoeman „ani słowem nie nadmienił o wielkim bohaterstwie i wielkiej ofierze narodu polskiego w kwestii ratowania żydów z tego ognia socjalizmu rasistowskiego III. Rzeszy Niemieckiej”. Następnie, ks. prof. Guz zauważył, że w swojej książce Schoeman eksponuje w sposób niezwykle ciekawe oblicza arabskiego antysemityzmu. Czyniąc to, zdaniem ks. prof. Guza, „relatywizuje” on jednak kwestię mordów rytualnych. „Może takie wydarzenia nigdy nie miały miejsca w świecie muzułmańskim” - powiedział katolicki teolog, lecz na terenie Europy „tych faktów, jakimi były mordy rytualne, nie da się z historii wymazać”, ponieważ zachowały się w polskich archiwach „prawomocne wyroki po mordach rytualnych. „Autor zapewne nie zna naszych dokumentów państwowych” wskazywał dalej ks. Guz, „ale warto, żeby mu o tym też nadmienić”.

Wykład bez antysemityzmu

Wykład ks. prof. Tadeusza Guza w całości można obejrzeć w serwisie YouTube i trudno się w nim doszukać wydźwięku antysemickiego – wręcz przeciwnie. Trzeba oczywiście przyznać, że sam fakt wydania prawomocnego wyroku przez sąd I Rzeczpospolitej nie jest dowodem faktów w nim wskazanych. Zarówno ze względu na naturę procesu sądowego, jak i na wadliwe – z dzisiejszej perspektywy – zasady dowodowe procesu karnego w XVII czy XVIII wieku. Jednak wypowiedź ta miała charakter dygresyjny, była oczywistym skrótem myślowym, a przede wszystkim, z pewnością nie nawoływała do nienawiści wobec wyznawców judaizmu. Przeciwnie, cały wykład był pełnym szacunku podkreśleniem znaczenia Żydów i judaizmu dla chrześcijaństwa i historii zbawienia.

Po pierwsze ksiądz prof. Tadeusz Guz, podczas wykładu naukowego, dotknął sprawy zbrodni rytualnych wyłącznie dlatego, że były one tematem książki, którą promował. Książki zdecydowanie filosemickiej. Ponadto tematykę zbrodni rytualnych podczas swojej prelekcji potraktował celowo w sposób zdawkowy, świadomy tego, że sprawa ma charakter wrażliwy, wymaga pogłębionej analizy historycznej i opisów oraz szerszego kontekstu, a zatem innej przestrzeni i forum niż miało to miejsce podczas promocji książki.

Dla przestępstwa zarzuconego ks. prof. Tadeuszowi Guzowi konieczne jest, aby z zachowania sprawcy wynikało, że jego celem było oddziaływanie na psychikę osób trzecich a nie wyrażenie choćby najbardziej bulwersującego poglądu na jakiś temat (co również nie było celem oskarżonego, który poprowadził po prostu wykład na temat książki, której promocja stanowiła cel organizowanego spotkania w Domu Pielgrzyma).

Analiza treści wykładu oskarżonego do takich wniosków nie może prowadzić w żaden sposób. Oskarżyciel subsydiarny przywołuje jedną, kilkuzdaniową wypowiedź z wykładu trwającego niemal 3 godziny, który w ogóle nie dotyczył tematyki mordów rytualnych.  Trzygodzinne wystąpienie oskarżonego podzielono na trzy części - powitanie, część poetycką i pytania do prowadzącego. Spotkanie rozpoczęła modlitwa w intencji błogosławieństwa dla narodu żydowskiego. Tematem przewodnim wykładu była prezentacja wybranych fragmentów promowanej książki oraz ich omówienie.  Biorąc pod uwagę kontekst całości wypowiedzi i okoliczności towarzyszących oraz fakt, że w zainteresowaniu prawa karnego pozostają tylko te zachowania, które są popełnione z nienawiści. Poznanie całości nagrania jednoznacznie zaś wykazuje, że w wystąpieniu oskarżonego nie ma żadnych treści nawołujących do nienawiści wobec Żydów i narodu żydowskiego, nie ma treści znieważających Żydów i naród żydowski, a wręcz przeciwnie – oskarżony w trakcie wystąpienia modlił się z zebranymi w intencji narodu żydowskiego, prosił odbiorców, aby nie oceniali negatywnie narodu żydowskiego przez pryzmat jednostek, stawiał naród żydowski za wzór w zakresie edukacji swoich obywateli i apelował o otoczenie miłością każdego Żyda i Żydówki. Analiza całej kilkugodzinnej wypowiedzi oskarżonego, a nie tylko przywołanego kilkuzdaniowego fragmentu, wskazuje, że podczas nagrania nie ujawniono zwrotów noszących znamiona przestępstw.

B’nai B’rith oskarża

Mimo to, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów - Stanisław Krajewski i Zbigniew Nosowski, zażądali od Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ukarania ks. prof. Tadeusza Guza za słowa wypowiedziane podczas wykładu. Lubelski uniwersytet wszczął postępowanie wyjaśniające, a po zbadaniu sprawy komisja dyscyplinarna stwierdziła w październiku 2020 r., że nie doszło do złamania zasad obowiązujących nauczycieli akademickich. Zapewne decyzja ta oparta była na wysłuchaniu całego wykładu, a nie jego krótkiego fragmentu wyrwanego z kontekstu, ale na obszernych wyjaśnieniach ks. prof. Guza, który podkreślał swój naukowy dorobek w obronie godności Żydów (m.in. przeciwko atakom teologii protestanckiej), wyrażał pełną gotowość do rzeczowej polemiki z krytykami, a także wymienił autorów prac naukowych, którzy badali historię zarzutów o tzw. mordy rytualne.

 – Czyż w trakcie wydarzenia promującego książkę Roya H. Schoemana, który porusza omawianą kwestię, miałem udawać, że nie posiadam wiedzy o tychże historycznych badaniach? Czyż poszukiwanie, głoszenie i obrona prawdy nie należą do istoty etosu nauczyciela akademickiego KUL-u, który cieszy się również gwarancjami prawnymi ze strony naszego państwa w zakresie jego wolności prowadzenia badań naukowych i głoszenia ich wyników w zgodności z poznaną prawdą? – zapytał dalej teolog w swoim oświadczeniu skierowanym wówczas do Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów.

Z subsydiarnego aktu oskarżenia wniesionego do Sądu przez kancelarię „Dubois i Wspólnicy” 26 marca 2024 r., dowiadujemy się, iż B’nai B’rith oskarża dziś ks. prof. Guza o to, że rzekomo „publicznie nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych w odniesieniu do narodu żydowskiego, rozpowszechniając nieprawdziwe informacje, jakoby Żydzi dokonywali mordów rytualnych oraz publicznie znieważając naród żydowski z uwagi na przynależność narodową i wyznaniową”. 

Członkowie Komisji Dyscyplinarnej również oskarżeni

Ale to nie wszystko. Co jeszcze bardziej zaskakujące, polska loża B’nai B’rith oskarża także każdego z członków Komisji Dyscyplinarnej KUL oraz samego rzecznika dyscyplinarnego lubelskiego uniwersytetu o to, że „działając w ramach Komisji Dyscyplinarnej ds. Pracowników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie wydali postanowienie o utrzymaniu w mocy postanowienia z dnia 8 października 2020 r. umarzającego postępowanie wyjaśniające w sprawie wypowiedzi wykładowcy KUL ks. prof. Tadeusza Guza z dnia 26 maja 2018 r. rozpowszechnionej podczas wykładu pt. Jak Pan Bóg dopełni historii zbawienia, uznał(a), iż nie doszło do popełnienia czynu uchybiającego godności zawodu nauczyciela akademickiego, jednocześnie akceptując i legitymując ww. wypowiedź ks. prof. Tadeusza Guza”. Tu warto zaznaczyć, że także trzykrotna analiza sprawy przez prokuratora doprowadziła do wniosków o braku podstaw do sformułowania aktu oskarżenia.

25 listopada odbyło się pierwsze posiedzenie w sprawie w przedmiocie umorzenia postępowania wobec nauczycieli akademickich, na którym stawił się pełnomocnik żydowskiego Stowarzyszenia oraz obrońca ks. prof. Tadeusza Guza.

Wykładowcy akademiccy nie byli obecni na posiedzeniu, jednak wcześniej złożyli wnioski o umorzenie postępowania z uwagi na brak wypełnienia znamion czynu zabronionego, a w obronie wsparł ich bezinteresownie prawnik Instytutu Ordo Iuris, który wziął udział w posiedzeniu jako obrońca ks. prof. Tadeusza Guza.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie zgodził się z argumentacją zaprezentowaną przez oskarżonych oraz obrońcę ks. prof. Tadeusza Guza, iż w sposób oczywisty z zebranego w postępowaniu przygotowawczym materiału dowodowego wynika, że zarzucony oskarżonemu czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. W efekcie sąd umorzył postępowanie zainicjowane wobec wykładowców akademickich.

Postępowanie umorzone

Zgodzić się należy i w pełni zaakceptować stanowisko pozostałych oskarżonych - nauczycieli akademickich (w których zachowaniu oskarżyciel również bezpodstawnie doszukuje się popełnienia czynów zabronionych), że skoro dwukrotna analiza materiału dowodowego zgromadzonego w niniejszej sprawie w postępowaniu przygotowawczym nie doprowadziła oskarżyciela do przedstawienia oskarżonym zarzutów, z uwagi na brak dowodów na ich sprawstwo, to postępowanie dowodowe przed sądem ograniczone zostałoby zapewne do powielenia dotychczasowych dowodów. Prowadzi to do wniosku, że w realiach tejsprawy zastosowanie powinien mieć tryb pozwalający na wyeliminowanie konieczności procedowania na rozprawie.

Przyjęcie przez oskarżyciela, że wydane orzeczenia w zakresie postępowania dyscyplinarnego stanowią czyny będące pochwalaniem przestępstwa jest nadinterpretacją. Organy dyscyplinarne działają w zakresie swoich uprawnień i kompetencji i ani fakt wydania postanowienia o umorzeniu postępowania wyjaśniającego ani wydane w tym zakresie postanowienia o utrzymaniu w mocy tego postanowienia, nie mogą być oceniane w kontekście wyczerpania znamion przestępstwa jako pochwalanie jego popełnienia.

Interpretacja oskarżyciela i jego pogląd na to zagadnienie prowadziłaby do tego, że każde orzeczenie organu dyscyplinarnego sprzeczne z tezą składającego zawiadomienie mógłby być uznane za pochwalanie przestępstwa.

Postanowienie jest nieprawomocne. Po jego uprawomocnieniu sąd zajmie się wnioskiem o umorzenie postępowania wobec ks. prof. Tadeusza Guza.

 

Adw. Magdalena Prządka-Leszczyńska – prawnik Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris

 

 

 

 

 

Czytaj Więcej
Wolność religii w szkole

27.11.2024

TK uznaje niekonstytucyjność rozporządzenia MEN w sprawie lekcji religii. Ordo Iuris publikuje projekt ustawy

Zmniejszenie o połowę liczby godzin zajęć z religii, nauczanie religii w grupach obejmujących kilka roczników uczniów czy prowadzenie katechezy przed albo po lekcjach to najnowsze pomysły lewicy na uderzenie w edukację religijną polskiej młodzieży.

Najwyższy czas, aby społeczeństwo dało jasny sygnał co do oczekiwanego kierunku zmian i wsparło Kościół w toczących się rozmowach.

• Również Trybunał Konstytucyjny w dzisiejszym orzeczeniu uznał niekonstytucyjność jednego z dwóch rozporządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej z lipca tego roku w sprawie organizacji lekcji religii w szkołach.

Instytut Ordo Iuris przekazał MEN opinię wskazującą na niezgodność z Konstytucją również drugiego rozporządzenia i przygotował projekt ustawy dotyczący tych zagadnień.

 

PRZECZYTAJ PROJEKT USTAWY – LINK

PRZECZYTAJ UZASADNIENIE PROJEKTU – LINK

PETYCJA W OBRONIE RELIGII W SZKOLE - LINK

 

Okoliczności przygotowania projektu ustawy

Wprowadzane w ostatnim roku zmiany w zakresie warunków i zasad organizacji lekcji religii w publicznych szkołach i przedszkolach naruszają przeszło trzydziestoletni kompromis w tym zakresie. Jednocześnie zmiany te ograniczają młodzieży szansę na rozwój w duchu wyznawanych przez społeczeństwo wartości. Zmniejszenie liczby tygodniowego wymiaru godzin religii, łączenie klas między rocznikami powodujące luki w edukacji religijnej lub niedostosowanie treści do wieku ucznia, niewliczanie oceny z religii do średniej ocen czy wreszcie nakaz umieszczania lekcji religii przed lub po zajęciach odbywających się w szkole, mają na celu ograniczenie wydatków budżetowych na zajęcia niezgodne ze światopoglądem kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej. Ma to również zniechęcić uczniów do uczęszczania na zajęcia wprowadzające w świat uniwersalnych wartości, na których wyrosła zachodnia cywilizacja. W połączeniu z wprowadzaniem obowiązkowej edukacji seksualnej w ramach nowego przedmiotu edukacja zdrowotna, działania minister edukacji jawią się jako eksperymentalna inżynieria społeczna dokonywana na młodym pokoleniu. W obliczu zagrożenia wychowywania pokoleń polskiej młodzieży niezgodnie z wartościami przekazywanymi im w ich domach, należy odwrócić szkodliwe zmiany, zapewniając ustawowe gwarancje dla modelu nauczania religii i etyki zgodnego z Konstytucją RP.

Obecne regulacje prawne nie statuują zajęć edukacyjnych religii i etyki jako obowiązkowych. Kwestie te są uregulowane głównie na poziomie aktu podustawowego, mianowicie rozporządzenia z 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Projekt Instytutu Ordo Iuris nie ma charakteru rewolucyjnego, bowiem projektowane normy prawne obowiązują w polskim systemie prawnym. Głównymi zmianami merytorycznymi są ujęcie ich w ustawie oraz przyjęcie, iż religia i etyka są obowiązkowymi zajęciami edukacyjnymi.

Ochrońmy kompromis, który działa

Mając na względzie wypracowany na początku lat 90. XX w. kompromis, omawiany projekt ustawy stanowi, co do zasady, powielenie przepisów zawartych w rozporządzeniu w brzmieniu sprzed lipca 2024 r., a więc sprzed kontrowersyjnych i kwestionowanych z perspektywy zgodności z Konstytucją RP zmian. Nie wystarczy jednak zablokowanie ostatnich nowelizacji właściwego rozporządzenia. Konieczne jest zagwarantowanie na poziomie ustawy, że zasady organizacji religii i etyki nie będą się zmieniać zgodnie z widzimisię każdego ministra. Tryb ustawodawczy zapewni materii objętej projektem większą stabilność i przewidywalność. Sprawy wolności sumienia i religii oraz edukacji i wychowania młodych pokoleń zasługują na demokratyczny i praworządny proces decyzyjny.

Projekt ustawy Instytutu Ordo Iuris stanowi gwarancję rozwoju przyszłych pokoleń Polaków w zrozumieniu ugruntowanych na przestrzeni wieków w społeczeństwie wartości i zasad współżycia, przeszłości swojego kraju kształtującej się również w wyniku decyzji opartych na wyznawanych w społeczeństwie zasadach oraz tolerancji dla funkcjonowania w życiu publicznym różnych poglądów. Przede wszystkim jednak celem projektu ustawy jest zapewnienie młodzieży intelektualnego rozwoju poprzez stworzenie przestrzeni umożliwiającej dyskurs o prawdzie, dobru i złu – niezależnie od teologicznych, filozoficznych czy etycznych jego fundamentów. Trudny okres adolescencji nastolatków wymaga od pedagogów wrażliwości moralnej, w której młodzież mogłaby odkrywać owe prawdę, dobro i zło. Umiejętność odróżniania tych podstawowych wartości od partykularnych interesów, medialnej propagandy czy szerzenia się różnych ideologii stała się niezbędna w świecie debaty opartej często na dezinformacji, manipulacji i hejcie. Umiejętność swobodnej oceny przez młodzież proponowanych im treści i reakcji na nie jest możliwa dopiero wówczas, gdy dysponować będą podstawową wiedzą o dziedzictwie humanizmu europejskiego.

Etyczna alternatywa w projekcie

W projekcie zostały uwzględnione także postulaty, aby zapewnić w programie nauczania przedmiot inny niż religia, podczas którego będą przedstawiane uczniom uniwersalne wartości akceptowalne i pożądane społecznie. Projekt, tym samym, mając na celu zapewnienie młodzieży wychowywanie w duchu uniwersalnych wartości, postuluje organizację równorzędnie do religii – lekcji etyki. Zajęcia te byłyby obowiązkowe, z tym, że rodzic ma możliwość wybrać, na który przedmiot jego dziecko miałoby uczęszczać wraz z możliwością jego zmiany w trakcie trwania roku szkolnego ze skutkiem od kolejnego roku szkolnego. Taki stan rzeczy jest pożądany, ponieważ dotychczas dochodziło do powstawania nierówności w obciążeniu edukacyjnym. Uczeń nieuczęszczający na zajęcia z religii albo etyki nie był obciążany obowiązkiem przyswajania wiedzy z obszaru religii albo etyki. Mogło to prowadzić do powstania wśród uczniów uzasadnionego wrażenia, że edukacja w zakresie norm moralnych i etycznych karana jest dodatkowym czasem spędzonym w szkolnych ławach, zaś rezygnacja z niej nagradzana jest czasem wolnym. Co więcej, stanowisko prezentowane w debacie publicznej skłaniało się do tego, aby promować uczniów, którzy świadomie pomijają edukację w wybranych obszarach. Takie rozwiązanie należy uznać za dyskryminujące osoby, które korzystają z wolności sumienia i religii, uczestnicząc w lekcjach religii lub etyki. Jak zostało wskazane wcześniej, zarówno zajęcia z religii, jak i etyki mają za zadanie, obok przekazywania wiedzy, także wychowywanie. Niekiedy wskazuje się, że są to lekcje, które w pierwszym rzędzie dotyczą kwestii wychowawczej i podkreśla się możliwość dostosowania ich treści do problemów wychowawczych w szkole. Informacje przekazywane w trakcie zajęć z religii i etyki pozwalają pokazać uczniom ich wartość i kształtować właściwe relacje międzyludzkie. Uczestnictwo w zajęciach, które oprócz przekazywania konkretnej wiedzy realizują także zadania wychowawcze, może wpływać pozytywnie na eliminowanie konfliktów rówieśniczych czy nieprawidłowości w kontaktach ucznia z nauczycielami, a nawet na przeciwdziałanie przestępczości w szkole.

Ograniczanie zajęć z religii lub etyki niesie za sobą zaś poważne negatywne konsekwencje w perspektywie długofalowej. Możliwość nieuczestniczenia w lekcjach religii albo etyki negatywnie wpływa na socjalizację młodzieży oraz poczucie narodowej i europejskiej tożsamości. Treści zajęć z religii i etyki opierają się bezpośrednio na fundamentach tożsamości kulturowej Europy i Polski, obejmujących nauczanie moralne i społeczne Kościoła Katolickiego, cywilizacyjnotwórczą rolę religii chrześcijańskiej, czy wagę rozpoznania obiektywnych nakazów i norm etycznych w filozofii greckiej i chrześcijańskiej. Braki wiedzy w tych dziedzinach prowadzą do niezrozumienia świata, który w literaturze, sztuce, filmie, reklamie czy nawet rozrywce wykorzystuje toposy, aluzje, skojarzenia i motywy wywodzące się z religii i filozofii oraz kieruje się wartościami zakorzenionymi we wszystkich trzech filarach cywilizacji europejskiej – filozofii greckiej, prawie rzymskim i religii chrześcijańskiej. Młodzież, która wskutek niedostatecznej inkulturacji nie odnajduje się w takim świecie i pozostaje poza optymalnym obszarem oddziaływania kultury, jest bardziej narażona na ryzykowne zachowania, w tym autodestrukcyjne i przestępcze. Ponadto wiedza religijna i etyczna ma funkcję kulturotwórczą, pomaga rozumieć i twórczo rozwijać trendy kulturowe oparte na ładzie społecznym i moralnym oraz szacunku w relacjach międzyludzkich. Zabieg ograniczania lekcji religii oraz niezastępowania jej etyką jest czynnikiem wspierającym wychowanie pokolenia nihilistów – osób nieuznających pewnych ani absolutnych, niewychodzących poza abstrakcję, wartości moralnych, w tym wartości chrześcijańskich i uniwersalnych wartości etycznych, ściśle powiązanych z godnością osoby ludzkiej i prawami człowieka – wspólnych dla polskiego społeczeństwa i społeczności międzynarodowej. Zjawisko przemocy szkolnej, obniżenia autorytetu nauczycielskiego wśród młodzieży oraz narastające przejawy demoralizacji młodzieży powinny zostać uznane za istotny sygnał niedowartościowania elementów wychowawczych w przestrzeni szkolnej. Edukacja młodzieży to inwestycja w potencjał cywilizacyjny Rzeczypospolitej Polskiej.

 

Dr Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris

 

 

 

Czytaj Więcej

Jerzy Kwaśniewski: Pomóż nam zebrać 100 tys. podpisów, by ochronić młode pokolenie Polaków

Jesteśmy o krok od skutecznego powstrzymania nieograniczonego dostępu dzieci do ostrych filmów pornograficznych, które rujnują ich psychikę i uzależniają je dokładnie tak, jak twarde narkotyki. Od dwóch miesięcy z pełnym zaangażowaniem – podczas wielu wydarzeń i spotkań w całym kraju – prowadzimy zbiórkę podpisów pod przygotowanym przez prawników Ordo Iuris obywatelskim projektem ustawy „Stop Narkotykowi Pornografii”.

Według raportu Państwowego Instytutu Badawczego NASK niemal połowa 12-14 latków w Polsce regularnie sięga po pornografię w internecie.

Francja, Wielka Brytania i szereg stanów USA już wprowadziły ustawy zakazujące dostarczania treści porno dzieciom i młodzieży. Czas, by zrobiła to Polska! Poparcie dla tego postulatu deklaruje prawie 90% Polaków – większość wyborców każdej z parlamentarnych partii politycznych.

Jednak zebranie 100 tys. podpisów w krótkim czasie 3 miesięcy, który kończy się 23 grudnia – dokładnie dzień przed Wigilią – to wielkie wyzwanie i olbrzymie koszty, związane z drukiem i wysyłką pakietów do zbiórki podpisów, promocją inicjatywy, podróżami po całym kraju. Jak na kampanię o tej skali w tak trudnym temacie, przełożenie naszych wydatków na efekty jest ogromne.

Nie osiągniemy jednak celu w postaci zgromadzenia ponad 100 tys. podpisów bez pomocy ludzi dobrej woli, którym zależy na dobru młodego pokolenia Polaków. Dlatego serdeczne zachęcamy wszystkich do włączenia się w naszą akcję.

Aby osobiście zaangażować się w zbiórkę podpisów, wystarczy wejść na stronę stopnarkotykowipornografii.pl i pobrać przygotowaną przez nas kartę do zbierania podpisów, wydrukować ją i zebrać podpisy wśród rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy, w sąsiedztwie, w parafii, we wspólnocie lub każdej innej społeczności, która może poprzeć nasz projekt.

Nasz projekt zyskuje coraz szersze poparcie

Aby przyjąć ustawę chroniącą dzieci przed pornografią, musimy nie tylko złożyć do Sejmu 100 tys. podpisów pod projektem, ale również przekonać parlamentarzystów do jej poparcia.

Dlatego bardzo się cieszę, że wokół naszej inicjatywy udało się stworzyć szeroką koalicję środowisk, współpracujących ponad bieżącymi podziałami politycznymi. Wielu polityków nie tylko zadeklarowało swoje poparcie dla inicjatywy. Cześć z nich osobiście uczestniczyła nawet w zbiórce podpisów.

We wtorek 19 listopada zorganizowaliśmy konferencję prasową w samym centrum Warszawy, podczas której do udziału w zbiórce podpisów zachęcali czołowi parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji oraz znani dziennikarze, publicyści i działacze organizacji prorodzinnych.

Po konferencji jej uczestnicy – politycy i dziennikarze – zbierali podpisy pod projektem naszej ustawy w centrum stolicy.

Dzięki skutecznej akcji promocyjnej, o naszej inicjatywie pisały już największe polskie media prawicowe i katolickie – w tym między innymi Telewizja Republika, Radio Maryja i Radio Warszawa, Tygodnik Do Rzeczy i Gość Niedzielny, Katolicka Agencja Informacyjna, wPolityce, PCh24 czy Tysol oraz portale takie jak Wirtualna Polska, Polskie Radio 24, Radiowa Trójka.

Eurooseł Marlena Maląg oraz wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, podobnie jak dziennikarze Paweł Chmielewski z PCH24, Rafał Ziemkiewicz i Zuzanna Dąbrowska z tygodnika „Do Rzeczy” czy Rafał Patyra z Telewizji Republika, przygotowali nawet specjalne spoty promujące inicjatywę „Stop Narkotykowi Pornografii”. Zapowiedzi kolejnych nagrań już do nas spływają.

Zbiórka podpisów idzie pełną parą!

Od ponad dwóch miesięcy intensywnie zbieramy w całym kraju podpisy pod naszą inicjatywą. Odbyliśmy kilkadziesiąt spotkań w różnych częściach Polski, docierając z wiedzą o negatywnych konsekwencjach korzystania z pornografii do tysięcy naszych rodaków.

W ramach akcji jesteśmy w kontakcie z wieloma katolickimi parafiami. Ich proboszczowie wsparli nasze działania, czasami nawet samodzielnie drukując karty do zbierania podpisów i udostępniając je w kościołach oraz salach parafialnych.

Podpisy pod naszym projektem ustawy zbieraliśmy podczas największych wydarzeń patriotycznych organizowanych w ostatnich tygodniach. Byliśmy obecni między innymi na Marszu Papieskim oraz w trakcie niedawnego Marszu Niepodległości. Wielu uczestników tych patriotycznych manifestacji wsparło akcję „Stop Narkotykowi Pornografii” swoim podpisem. Słyszeliśmy liczne głosy sympatii i uznania dla naszej pracy oraz zachęty do dalszej walki w obronie naszych dzieci. Za każdy z nich bardzo dziękujemy.

Jak zbierać podpisy?

Nigdy dość przypominania, jak należy zbierać podpisy, by mogły zostać uwzględnione w niezbędnej puli 100 000 głosów poparcia. Tylko prawidłowo wypełnione wiersze (gdzie wpisuje się swoje dane) będą brane pod uwagę przy zliczaniu ilości głosów.

Należy pamiętać, że podpisy w ramach zbiórki można zbierać wyłącznie na przygotowanych według jednego wzoru kartach. Podpisów nie można zbierać na jej odwrocie ani tworzyć własnych formularzy, gdyż zebrane w ten sposób podpisy nie będą uwzględnione przez Kancelarię Sejmu.

Na liście podpisów znajdują się pola obowiązkowe: imię i nazwisko, adres zamieszkania, numer PESEL oraz podpis. Przy zbieraniu podpisów proszę pamiętać o konieczności wpisania zawsze swojego pełnego imienia i nazwiska (np. Tomasz, a nie Tomek), pełnej nazwy miejscowości (np. Warszawa, a nie Wawa) i swojego pełnego numeru PESEL. Warto zawsze upewnić się, że wpisane dane są poprawne i kompletne.

Podpisy należy przesłać na adres Instytutu Ordo Iuris – ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa. Prosimy o wysyłanie podpisów pocztą najpóźniej do 10 grudnia lub osobiste dostarczenie do naszego biura do 17 grudnia.

Aby zbiórka przebiegła w sposób prawidłowy, mec. Robert Czarnowicz przygotował krótkie szkolenie wideo, w którym zawarł wszelkie niezbędne informacje na temat procedury zbiórki podpisów.

Przy zbiórce można wykorzystać liczne treści dostępne na stronie „Stopnarkotykowipornografii.pl” – w tym ulotkę z najczęściej zadawanymi pytaniami oraz infografiki informujące o zgubnym wpływie pornografii na dzieci.

Gorąco zachęcamy do rozpoczęcia zbiórki w tym kluczowym czasie. Liczy się każdy podpis.

Wspólnie zatrzymajmy narkotyk XXI wieku!

Pornografia jest silnym środkiem uzależniającym. Potrafi bardzo szybko niszczyć psychikę dorastających dzieci, odciągając ich uwagę od rodziny i nauki w stronę seksualnych, perwersyjnych treści, przesyconych przemocą i przedmiotowym traktowaniem kobiet.

Coraz więcej państw zdaje sobie z tego sprawę i podejmuje działania prawne, aby skutecznie zabezpieczyć swoje dzieci przed narkotykiem pornografii. Uczyniły to już Francja, Wielka Brytania i szereg stanów w USA. Teraz czas na Polskę!

Dlatego jeszcze raz zachęcam Państwa do włączenia się w naszą zbiórkę podpisów.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Edukacja

25.11.2024

Edukacja seksualna jako część „edukacji zdrowotnej” – co konkretnie zawierają projekty rozporządzeń minister Nowackiej

• Wiele kontrowersji wywołały dwa projekty rozporządzeń Ministerstwa Edukacji Narodowej wprowadzające do szkół nowy przedmiot – „edukację zdrowotną”.

• Podstawa programowa tego przedmiotu obejmuje kwestie ściśle dotyczące edukacji seksualnej. W tym zakresie edukacja zdrowotna ma zastąpić fakultatywne obecnie wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ), który to przedmiot przestanie istnieć.

• Zgodnie z wypowiedziami minister edukacji Barbary Nowackiej, edukacja zdrowotna ma mieć charakter obowiązkowy.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej 31 października opublikowało na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji projekty rozporządzeń, zmieniających podstawę programową kształcenia ogólnego dla szkół podstawowych (projekt nr 40) oraz dla szkół ponadpodstawowych (projekt nr 41).

 

Pierwsze, co w nowym przedmiocie budzi kontrowersję, to sam fakt przedstawienia zagadnień związanych z seksualnością już nie w kontekście prokreacji i rodziny, lecz jako kwestię związaną ze zdrowiem. Druga ważna rzecz to obowiązkowy charakter tej nowej edukacji seksualnej – w przeciwieństwie do obecnego WDŻ. Warto bowiem zauważyć, że nawet te części określane jako fakultatywne w edukacji zdrowotnej, a dotyczące edukacji seksualnej, będą nieobowiązkowe dla nauczycieli uczących tego przedmiotu, a nie dla dziecka czy jego rodziców. To nauczyciel będzie decydował, czy podejmować te tematy i na jakich warunkach. Nowa podstawa programowa usuwa w ten sposób wszystkie obecnie istniejące bezpieczniki przed indoktrynacją dzieci na modłę ruchu LGBT w szkołach, do których chodzą. Na bazie podstawy programowej tego nowego przedmiotu, można będzie uzasadniać wczesną seksualizację i indoktrynację zgodnie z postulatami lobby LGBT oraz ideologią gender, a rodzice nie będą już mogli się temu przeciwstawić.

 

Warto też zauważyć, że, jeśli chodzi o podstawę programową dla nowej edukacji zdrowotnej, nowe są tak naprawdę tylko treści dotyczące edukacji seksualnej. Reszta w większości już istnieje, tylko że jako część podstawy programowej innych przedmiotów. Wskazuje to na celowy zabieg, mający na celu unikania porównań do szokujących standardów edukacji seksualnej w Europie, opublikowanych w 2010 przez Biuro Regionalne WHO dla Europy we współpracy z niemieckim federalnym ośrodkiem na rzecz edukacji zdrowotnej BZgA. A przecież przedstawiciele partii, będących dziś w koalicji rządzącej, wprost odwoływali się do tych wytycznych WHO jako pożądanych do wdrożenia w Polsce w poprzednich latach. Byli to np. posłowie PO i Lewicy w Rezolucji Parlamentu Europejskiego z dnia 14 listopada 2019 r. w sprawie penalizacji edukacji seksualnej w Polsce czy kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski w ramach jego słynnej „Deklaracji LGBT+” dla Warszawy, ogłoszonej na początku 2019 r. Trudno nie zauważyć, że projekty rozporządzeń minister Barbary Nowackiej są co najmniej częściowo zgodne z owymi wytycznymi WHO.

 

Drugim celem tego zabiegu, polegającym na przemycaniu edukacji seksualnej w szerszym pakiecie pod nazwą „edukacja zdrowotna”, jest zapewne omijanie konstytucyjnej zasady, według której rodzice mają prawo wychowywać swoje dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Oprócz państwowego przymusu związanego z tym, że edukacja seksualna ma być częścią szerszego przedmiotu obowiązkowego, mamy też do czynienia z bardzo wyraźnym szantażem moralnym wobec wszystkich tych, którzy te plany rządu Donalda Tuska krytykują. Minister Nowacka stwierdziła bowiem, iż „w takim kryzysie zdrowia psychicznego jesteśmy, że ja nie wiem, jak trzeba być bezwzględnym człowiekiem, żeby podburzać, żeby dziecko nie uczestniczyło w procesie edukacyjnym, który mu da podstawową odporność również na kryzysy psychiczne”.

 

Co konkretnie zawierają projekty rozporządzeń minister Barbary Nowackiej?

 

Dlatego też warto wiedzieć, co konkretnie zawierają projekty rozporządzeń, o których tu mowa, jeśli chodzi o edukację seksualną. Tym bardziej, że nowa „edukacja zdrowotna” Barbary Nowackiej ma być wprowadzona do polskich szkół zarówno państwowych jak i prywatnych (również tych katolickich).

 

Podajemy poniżej konkretne punkty podstawy programowej nowej „edukacji zdrowotnej”, które naszym zdaniem mogą budzić niepokój u nauczycieli i rodziców. Każdy taki punkt opatrzyliśmy krótkim komentarzem, wyjaśniającym, dlaczego tak uważamy.

 

Punkty te uporządkowaliśmy w kolejności od najmłodszych do najstarszych klas:

 

SZKOŁY PODSTAWOWE (projekt rozporządzenia nr 40)

 

Uczeń kl. IV-VI

  • „Identyfikuje zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej, wśród których wymienia się zachowania autoseksualne” (s. 14, pkt 2).

Komentarz: uczeń może dojść do wniosku, że jeśli się nie masturbuje, to jest poza normą medyczną (dodatkowo sformułowanie takie podważa, że masturbacja może podlegać ocenie w kategoriach moralnych).

 

  • „Zna prawa dziecka i obowiązki rodziców względem dziecka” (s. 13, pkt 3).

 

Komentarz: nie ma mowy o obowiązku dziecka względem rodziców, np. obowiązku posłuszeństwa. Sprzyja to kreowaniu postawy roszczeniowej względem rodziców (przecież mi się należy), podważenia ich autorytetu, a nawet próbom szantażu – „opowiem w szkole, że rodzice nie wywiązują się ze swoich obowiązków wobec mnie”.

 

  • „Omawia modele rodzin” (s. 13, pkt 2).

Komentarz: wprowadzenie do podstawy programowej tematyki ideologii ruchu LGBT sugeruje, że wśród omawianych modeli mogą pojawić się też takie, w których dzieci mają „dwie mamusie” lub „dwóch tatusiów”. Wszystko w kategoriach normy.

 

  • „Opisuje zmiany mogące występować w rodzinach, w tym separacja, rozwód, wejście rodziców w nowe związki” (s. 13 pkt 5).

Komentarz: wymaganie od ucznia klasy IV-VI szkoły podstawowej umiejętności opisywania zmian mogących występować w rodzinach, takich jak separacja, rozwód, wejście rodziców w nowe związki (pkt 5 wymagań szczegółowych) może powodować u niego utratę poczucia bezpieczeństwa, stabilności, a także stan niepewności wobec potencjalnej możliwości rozstania własnych rodziców, nad którą do tej pory mógłby się w ogóle nie zastanawiać. Dzieciom i młodzieży, których spotykają tego typu trudne sytuacje można udzielać indywidualnego wsparcia psychologicznego i pedagogicznego.

Jednocześnie przedstawianie tego rodzaju zmian jak rozwód, separacja, wejście w nowe związki, w kategoriach normy, podważa uprzywilejowanie małżeństwa, które Konstytucja RP w art. 18 każe otaczać szczególną troską i opieką, jako najbardziej pożądanej formy związku, który z założenia powinien odznaczać się stabilnością, trwałością i wiernością.

 

  • „Wskazuje miejsca uzyskania pomocy psychologicznej, psychoterapeutycznej
    i psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży w tym telefony zaufania”
    (s. 12, pkt 9).

Komentarz: Brakuje tak oczywistej zachęty, że jeśli dziecko ma problem to najpierw powinno porozmawiać o tym z rodzicami. Tzw. telefony zaufania nierzadko prowadzone są przez organizacje wspierające postulaty lobby LGBT. Konsultanci są anonimowi. Dzieci bez wiedzy i zgody rodziców rozmawiają z nieznanymi sobie osobami o intymnych sprawach.

 

  • „Wymienia stereotypy płciowe oraz wyjaśnia ich negatywny wpływ na funkcjonowanie człowieka” (s. 15, pkt 5).

Choć istnieją pewne stereotypy w odniesieniu do płci, do których należy podchodzić krytycznie (np. że jeśli chłopiec nie jest odpowiednio zbudowany lub wysoki, nie jest wystarczająco „męski”), to jednak brak doprecyzowania, o jakie stereotypy płciowe chodzi, może skutkować otwarciem szkół na ideologię gender, zmierzającą do podważania różnic pomiędzy kobietami a mężczyznami czy tzw. wychowania neutralnego płciowo (znane są przypadki zachęcania uczniów w szkołach do przebierania się za osoby płci przeciwnej w ramach tzw. „dnia zmiany płci”).

 

Tego rodzaju podejście może prowadzić do podważenia pozytywnych wzorców męskich i kobiecych oraz naruszenia stabilnego procesu dojrzewania dziecka, ukierunkowanego na akceptację własnej płciowości.

 

 

Uczeń klas VII-VIII

  • „Omawia pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna); wyjaśnia pojęcia: tożsamość płciowa, cispłciowość, transpłciowość” (s. 26, pkt 2; cel – rozumienie i akceptacja przemian oraz procesów zachodzących w ludzkim ciele na wszystkich etapach życia, budowanie relacji opartych na wartości zdrowia, godności, szacunku i tolerancji).

Komentarz: przedstawia się wszystkie te zjawiska jako tak samo naturalne, powszechnie występujące, które przez każdego młodego człowieka mogą być u siebie odkryte. Wszystko w kategoriach normy. Jeśli uzna, że urodził się w niewłaściwym ciele, to jest wszystko w porządku. Jest po prostu osobą „transpłciową” a nie „cispłciową” (dwie „normy”). To kwestia indywidualnego poczucia, które decyduje o tym, czy jest się chłopakiem czy dziewczyną. W razie czego znajdą się lekarze, którzy dostosują ciało do psychiki. Warto też zauważyć, że termin „cispłciowość” wprost należy do nowomowy ideologii gender i nie powinien być używany w rozporządzeniu polskiego rządu.

 

  • „Omawia kryteria świadomej zgody, omawia elementy dojrzałego i świadomego przygotowania się do inicjacji seksualnej” (s. 27, pkt 3).

Komentarz: innych kryteriów oceny zachowań seksualnych MEN nie wymienia. Nie wspomina np. o zaangażowaniu emocjonalnym, trwałym związku miłości, odpowiedzialności, miłości poświadczonej przysięgą małżeńską. Świadoma, obopólna, sytuacyjna zgoda jest według MEN jedynym kryterium oceny aktywności seksualnej. Jeśli jest taka zgoda, to aktywność seksualna jest dobra (akceptowalna), jeśli takiej zgody nie ma, to seks jest zły (nieakceptowalny). Logiczną konsekwencją takiego stanowiska jest uznanie za dobre wszelkich zachowań seksualnych, o ile są podejmowane za zgodą stron (np. masturbacja, przypadkowy seks, wczesna inicjacja seksualna, aktywność homoseksualna, aktywność biseksualna, seks sadomasochistyczny itd.). Długofalową logiczną konsekwencją przyjęcia sytuacyjnej świadomej zgody jako kryterium oceny aktywności seksualnej jest osłabienie u dzieci i młodzieży naturalnych barier przed podejmowaniem współżycia z dorosłymi (pedofilia) czy prostytucji (aktywności seksualnej za opłatą).

 

  • „Charakteryzuje metody antykoncepcji, np. mechanicznej, hormonalnej, chemicznej” (s. 27, pkt 4).

Komentarz: brak zachęty do niepodejmowania we wczesnym wieku inicjacji seksualnej, zamiast tego szerokie informowania o dostępnych środkach koncepcyjnych, w tym farmakologicznych, co stwarza ryzyko zakupu takich środków (niekoniecznie w aptece), nieobojętnych dla zdrowia, bez zgody i wiedzy rodziców.

 

SZKOŁY PONADPODSTAWOWE (projekt rozporządzenia nr 41)

 

Uczeń klas I-III (wg projektu nowych ramowych planów nauczania w technikum, liceum i szkole branżowej edukacja zdrowotna ma być organizowana w wymiarze 1 godziny tygodniowo w dwu wybranych klasach I i II, II i III lub I i III).

 

Wymagania obowiązkowe

Uczeń

  • „Omawia etapy bliskiej, długotrwałej relacji, w tym (…) romantycznej” (s. 43, pkt 3).

Komentarz: to nauczyciel a nie rodzic będzie decydował, czy jako naturalny etap relacji romantycznej ukazywać podjęcie współżycia seksualnego.

Wymagania fakultatywne (o podjęciu tych treści będzie decydował nauczyciele):

 

Uczeń

  • „Omawia kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do grupy osób LGBTQ+” (s. 48, pkt 3).

Komentarz: charakter tego typu treści jest wręcz agitacyjny, otwierający szkołę na organizacje LGBT i wyprodukowane przez nie materiały i na działalność aktywistów protransseksualnych.

 

  • „Omawia zagadnienie przyjemności seksualnej oraz wymienia, co wpływa na libido; wymienia formy aktywności seksualnej” (s. 47, pkt 1).

Komentarz: punkt ten stanowi zachętę do podejmowania szeroko rozumianej aktywności seksualnej w młodym wieku, przed osiągnięciem pełnoletności, do eksperymentowania, poszukiwania coraz silniejszych doznań. Jako „różne formy aktywności seksualnej” będą mogły być przedstawiane zarówno stosunki homoseksualne, jak również seks analny, oralny oraz inne „stosunki” opisywane choćby na portalach organizacji pozarządowych, upatrujących swoją „misję” w edukacji seksualnej młodzieży.  Ukazuje się seksualności jako coś, co ma przede wszystkim dawać przyjemność i satysfakcję. Pomija się funkcję budowania trwałej więzi oraz funkcję prokreacyjną aktu seksualnego. Perspektywa poczęcia dziecka ukazywana jest wręcz w kategoriach zagrożenia, przed którym należy „zabezpieczać się środkami antykoncepcyjnymi”.

 

  • „Z szacunkiem formułuje komunikaty dotyczące decyzji innych osób związane z życiem rodzinnym, partnerskim i rodzicielskim, w tym dotyczące decyzji o związku formalnym, nieformalnym, separacji, rozwodu, rozstania, rodzicielstwa, bezdzietności” (s. 44 pkt 1).

Komentarz: wszystkie zjawiska, łącznie z rozpadem rodziny, ukazywane są w jednym rzędzie bez wskazania modelowej postawy. Brak docenienia rodzin wielodzietnych, wskazania na zalety bycia w stabilnym związku małżeńskim, jest antypedagogiczne, a w dobie kryzysu demograficznego i znaczącej liczby rozwodów, może jeszcze potęgować te zjawiska.

 

Co to wszystko oznacza i co możemy zrobić?

 

Nie mamy tu do czynienia z kształceniem, ale z wychowaniem – i to w sferze moralnej i obyczajowej w kontekście seksualności. Otrzymywany na tego rodzaju zajęciach przekaz może mieć wpływ na podjęcie w przyszłości przez uczniów życiowych decyzji, jak choćby wejście w związek małżeński czy rezygnacja z niego i pozostawanie w związku nieformalnym, ukazywanym przecież jako tak samo wartościowy. Oprócz tego zamiast o seksualności w liczbie pojedynczej będzie się mówiło o seksualnościach, gdzie każdy rodzaj seksualności, o ile jest praktykowany bez przymusu, jest tak samo dobry.

 

W „warunkach i sposobie realizacji” treści w ramach edukacji zdrowotnej jest wprost wskazane: „Nauczyciel w tym procesie pełni rolę przewodnika i mentora, który współpracuje z uczniami, wspiera ich w kształtowaniu postaw, wartości”. Mamy zatem do czynienia z wejściem w obszar stricte dotyczący wychowania, gdzie pierwszeństwo powinni mieć rodzice. Obowiązkowość tych zajęć będzie powodowała, że w szkole dziecko może otrzymywać odmienne komunikaty niż w domu. Prowadzi to zatem do pogwałcenia konstytucyjnej zasady pierwszeństwa wychowawczego rodziców i podważania ich autorytetu. Taki rozdźwięk z pewnością nie jest dobry dla dziecka.

 

Dlatego warto podpisać petycję „Stop przymusowej i antyrodzinnej edukacji seksualnej w szkole!” oraz przyjść na protest „Tak dla edukacji, Nie dla deprawacji” 1 grudnia o godz. 12:00 na Placu Zamkowym w Warszawie.

 

Celem ochrony dzieci przed deprawacją zachęcamy również do wspierania obywatelskiego projektu ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie. Zbiórka podpisów pod inicjatywą obywatelską trwa do połowy grudnia. Wejdź na stronę StopNarkotykowiPornografii.pl i dołącz do zbiórki podpisów!

 

R.pr. Marek Puzio – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

 

 

Zobacz też:

 

Uwagi do projektów rozporządzeń Ministra Edukacji dotyczących likwidacji wychowania do życia w rodzinie i wprowadzenia do szkół przedmiotu „edukacja zdrowotna”

 

To nie edukacja zdrowotna. To seksualna indoktrynacja

 

Czytaj Więcej

Furtka dla legalizacji pornografii dziecięcej – projekt traktatu ONZ o cyberprzestępczości

W obliczu dynamicznego rozwoju technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz rosnącej liczby przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni, konieczne stało się stworzenie międzynarodowego instrumentu prawnego, który zapewniłby skuteczną współpracę państw w zwalczaniu tego zjawiska.

W odpowiedzi na te wyzwania, powołany ad hoc komitet Zgromadzenia Ogólnego do spraw opracowania traktatu ONZ o cyberprzestępczości przyjął projekt tekstu konwencji, potocznie zwanej Traktatem o cyberprzestępczości.

Traktat, w ramach wyjątku, w art. 14 dopuszcza tworzenie symulowanej i wirtualnej pornografii dziecięcej, jeżeli nie przedstawia ona wizerunku istniejącego dziecka.

Wyjątki zawarte w traktacie mogą być wykorzystywane przez przestępców do ukrywania swojej działalności i utrudnić pracę organów ścigania.

Różne interpretacje przepisów traktatu mogą natomiast utrudniać współpracę między państwami w walce z cyberprzestępczością.

Traktat w obecnej formie nie stanowi wystarczającej ochrony dla dzieci i przeciwdziałania przestępstwom cyfrowym, a zatem powinien zostać poprawiony lub odrzucony.

 

Skutecznie ścigać cyberprzestępców

 

Komitet ONZ ds. opracowania traktatu o cyberprzestępczości przyjął projekt tekstu konwencji pt. „Wzmocnienie współpracy międzynarodowej w celu zwalczania niektórych przestępstw popełnianych za pomocą systemów technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz w celu wymiany dowodów w formie elektronicznej dotyczących poważnych przestępstw”. Oczekuje się, że traktat zostanie formalnie przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne przed końcem 2024 r. i będzie gotowy do podpisania przez państwa. Wejdzie w życie po ratyfikacji przez czterdzieści krajów.

 

Głównym motywem stojącym za opracowaniem traktatu była potrzeba stworzenia wspólnych standardów międzynarodowych w walce z cyberprzestępczością. Dotychczasowe instrumenty prawne okazywały się niewystarczające, aby skutecznie przeciwdziałać transgranicznemu charakterowi tych przestępstw. Traktat ma na celu wypełnić tę lukę i zapewnić bardziej efektywną współpracę między państwami w zakresie ścigania cyberprzestępców oraz wymiany dowodów elektronicznych.

 

Celem dokumentu jest wzmocnienie współpracy międzynarodowej w celu zwalczania niektórych przestępstw popełnianych za pomocą systemów technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz w celu wymiany dowodów w formie elektronicznej dotyczących poważnych przestępstw. Obejmuje to m.in.:

 

  • ustanowienie wspólnych definicji kluczowych pojęć, takich jak „cyberprzestępstwo” czy „dane osobowe”,
  • określenie obowiązków państw w zakresie zapobiegania i zwalczania cyberprzestępczości,
  • ułatwienie transgranicznej współpracy organów ścigania w zakresie śledztw i postępowań karnych,
  • wymianę informacji i najlepszych praktyk między państwami.

 

Traktat nakłada na państwa szereg obowiązków, które mają na celu zapewnienie skutecznej walki z cyberprzestępczością. Artykuł 8 zobowiązuje państwa do przyjęcia odpowiednich środków prawnych kryminalizujących określone rodzaje cyberprzestępstw. Artykuł 9 nakłada obowiązek zapewnienia współpracy między organami ścigania, a art. 11 zobowiązuje państwa do udzielania sobie wzajemnej pomocy prawnej w sprawach dotyczących cyberprzestępczości.

 

Legalizacja pornografii dziecięcej?

 

Liczne kontrowersje w środowisku międzynarodowym wzbudziła treść artykułu 14 nowego traktatu, dotyczącego przestępstw związanych z niegodziwym traktowaniem dzieci w celach seksualnych w Internecie lub materiałami przedstawiającymi seksualne wykorzystywanie dzieci.

 

Traktat w artykule 14 stanowi:

 

„1. Każde Państwo-Strona przyjmie takie środki ustawodawcze i inne, jakie okażą się konieczne do uznania za przestępstwa w jego prawie wewnętrznym następujących czynów popełnionych umyślnie i bezprawnie:

(a) Produkcja, oferowanie, sprzedaż, dystrybucja, transmisja, nadawanie, wyświetlanie, publikowanie lub udostępnianie w inny sposób materiałów przedstawiających niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub wykorzystywanie seksualne dzieci za pośrednictwem systemu technologii informacyjno-komunikacyjnych;

(b) pozyskiwanie, zamawianie lub uzyskiwanie dostępu do materiałów przedstawiających niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub ich seksualne wykorzystywanie za pośrednictwem systemu teleinformatycznego;

(c) Posiadanie lub kontrolowanie materiałów przedstawiających niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub ich seksualne wykorzystywanie, przechowywanych w systemie teleinformatycznym lub na innym nośniku pamięci;

(d) finansowanie przestępstw określonych zgodnie z punktami (a) do (c) niniejszego ustępu, które Państwa-Strony mogą ustanowić jako odrębne przestępstwo”.

 

Dalej, w ustępie 2 stwierdzono, że terminy „materiały przedstawiające niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub wykorzystywanie seksualne dzieci” obejmują materiały wizualne i mogą obejmować treści pisemne lub dźwiękowe, które przedstawiają, opisują lub reprezentują osobę poniżej 18 roku życia uczestniczącą w rzeczywistej lub symulowanej czynności seksualnej lub przebywającą w obecności osoby uczestniczącej w jakiejkolwiek czynności seksualnej. Dotyczy to również pokazywania osoby małoletniej, której „części seksualne” są pokazywane głównie w celach seksualnych lub poddawaną torturom albo okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu lub karaniu, a taki materiał ma charakter seksualny. W kolejnym ustępie dodano zastrzeżenie, zgodnie z którym państwo-strona traktatu może wprowadzić wymóg, aby materiały te były ograniczone do treści, które przedstawiają, opisują lub reprezentują istniejącą osobę albo wizualnie przedstawiają niegodziwe traktowanie dzieci w celach seksualnych lub wykorzystywanie seksualne dzieci. Zatem nie dotyczyłoby to materiałów, które przedstawiają wizerunek dziecka stworzony np. za pomocą sztucznej inteligencji.

 

Ponadto w ustępie 4 stwierdzono, że państwa mogą zezwolić na pewne formy pornografii dziecięcej. W tym przepisie czytamy, że „zgodnie ze swoim prawem wewnętrznym i mającymi zastosowanie zobowiązaniami międzynarodowymi, Państwa-Strony mogą podjąć kroki w celu dekryminalizacji” materiałów o treści seksualnej samodzielnie wytworzonych przez osoby małoletnie oraz ich przesyłania lub posiadania, „w przypadku, gdy przedstawione na nich zachowanie jest legalne zgodnie z prawem krajowym i gdy takie materiały są przechowywane wyłącznie do prywatnego i dobrowolnego użytku zaangażowanych osób”.

 

Jest to wyjątek opisany w pkt. 4, bo art. 14 zasadniczo penalizuje pornografię dziecięcą. Jednakże, artykuł 14, dotyczący materiałów przedstawiających dzieci, może prowadzić do sytuacji, w których dzieci będą wykorzystywane do produkcji i rozpowszechniania treści seksualnych. Regulacja ta została szeroko skrytykowana przez część Państw członkowskich ONZ, jak i organizacji pozarządowych.

 

Zakaz rozpowszechniania intymnych zdjęć

 

Z kolei w artykule 16 uregulowano kwestię niezgody na rozpowszechnianie intymnych zdjęć. Zgodnie z jego treścią:

 

„1. Każde Państwo-Strona przyjmie takie środki ustawodawcze i inne, jakie okażą się niezbędne do uznania za przestępstwa w jego prawie wewnętrznym, umyślnej i bezprawnej sprzedaży, dystrybucji, transmisji, publikacji lub udostępniania w inny sposób intymnego wizerunku osoby za pośrednictwem systemu technologii informacyjno-komunikacyjnych, bez zgody osoby przedstawionej na wizerunku.

2. Do celów ust. 1 niniejszego artykułu «intymny wizerunek» oznacza wizualne nagranie osoby w wieku powyżej 18 lat wykonane w jakikolwiek sposób, w tym fotografię lub nagranie wideo, które ma charakter seksualny, w którym części seksualne osoby są odsłonięte lub osoba jest zaangażowana w czynność seksualną, która była prywatna w momencie nagrania i w odniesieniu do której osoba lub osoby przedstawione zachowały uzasadnione oczekiwanie prywatności w czasie popełnienia przestępstwa.

3. Państwo-Strona może rozszerzyć definicję intymnych wizerunków, w stosownych przypadkach, na wizerunki osób, które nie ukończyły 18 roku życia, jeśli są one na tyle pełnoletnie, aby angażować się w aktywność seksualną zgodnie z prawem krajowym, a wizerunek nie przedstawia niegodziwego traktowania lub wykorzystywania dzieci”.

 

W ustępie 4 z kolei słusznie uregulowano, że osoba, która nie ukończyła 18 lat i została przedstawiona na intymnym wizerunku, nie może wyrazić zgody na rozpowszechnianie intymnego wizerunku. Młode osoby często nie mają pełnej świadomości konsekwencji swoich działań i mogą nie być w stanie udzielić świadomej zgody na udostępnianie takich materiałów. Ponadto, intymne zdjęcia dzieci mogą być wykorzystywane do szantażu i wymuszeń, co może prowadzić do długotrwałych traum, które są nie do przewidzenia w wieku nastoletnim.

 

W projekcie podkreślono też, że państwa mają jurysdykcję w sprawach, które zostały popełnione na ich terytorium lub przez ich obywateli. Ponadto, państwa mogą również mieć jurysdykcję w innych przypadkach, takich jak przestępstwa, które wyrządziły szkodę na ich terytorium. W celu zapewnienia skutecznej implementacji traktatu, przewidziano utworzenie Konferencji Stron. Konferencja ta będzie odpowiedzialna za monitorowanie wdrażania traktatu, rozpatrywanie sporów oraz podejmowanie decyzji dotyczących dalszego rozwoju współpracy międzynarodowej w zakresie cyberprzestępczości.

 

Traktat przeciwko dzieciom

 

Postanowienia traktatu budzą obawy o możliwość nadużyć. Wyjątki określone w art. 14 mogą być wykorzystywane przez przestępców do tworzenia i rozpowszechniania szkodliwych treści, co może to utrudnić organom ścigania prowadzenie dochodzeń i tropienie przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci. Argument, że legalizacja pewnego rodzaju pornografii dziecięcej powstrzyma produkcję i dystrybucję „prawdziwej” pornografii dziecięcej jest nietrafiony. W rzeczywistości dostępność legalnej pornografii dziecięcej może napędzać popyt na bardziej jednoznaczne i szkodliwe treści. Nawet jeśli treści nie przedstawiają rzeczywistego dziecka, nadal pozostają społecznie szkodliwe.

 

Krytyka, która spadła na traktat dotyczy także innych kwestii. Organizacja Human Rigths Watch zwraca uwagę, że w traktacie przewiduje się, iż państwa będą wykorzystywać krajowe i transgraniczne uprawnienia do nadzoru w celu szeroko zdefiniowanej listy przestępstw, które mają jedynie minimalny związek z systemami technologii informacyjno-komunikacyjnych i wykraczają daleko poza zakres podstawowych przestępstw popełnianych w przestrzeni cyfrowej. Za przykład podano art. 23 dokumentu, który wymaga gromadzenia e-dowodów na temat bardzo szerokiego zakresu przestępstw, w tym także tych niekoniecznie powiązanych z systemami informatycznymi, co ułatwiłoby wykorzystywanie tej regulacji przez autorytarne rządy. Ponadto w traktacie wprowadzono także uprawnienie państw do współpracy w zakresie gromadzenia, uzyskiwania, przechowywania i udostępniania dowodów w formie elektronicznej „za każde poważne przestępstwo” zagrożone karą, której górna granica wynosi co najmniej cztery lata pozbawienia wolności.

 

Dostęp do pornografii stanowi bardzo istotny problem społeczny, z którym państwa mierzą się na całym świecie. Za około 2 miesiące serwisy internetowe udostępniające treści pornograficzne bez skutecznej i prawdziwej weryfikacji wieku użytkowników zostaną zablokowane we Francji. Problem ten dostrzega także społeczność międzynarodowa. Zgromadzenie Ogólne ONZ niejednokrotnie uznawało, że pornografia i przemoc stanowią zagrożenie dla kobiet i dzieci. Przykładowo, w Deklaracji Pekińskiej i Planie Działania podkreślono, że „obrazy przemocy wobec kobiet w mediach, w szczególności te, które przedstawiają gwałt lub niewolnictwo seksualne, a także wykorzystywanie kobiet i dziewcząt jako obiektów seksualnych, w tym pornografia, są czynnikami przyczyniającymi się do przemocy wobec kobiet i dzieci” (Deklaracja Pekińska 118).

 

W odpowiedzi na ten problem, Instytut Ordo Iuris przygotował projekt ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie, którego celem jest wprowadzenie skutecznego mechanizmu wymuszającego na podmiotach udostępniających treści pornograficzne wprowadzenie weryfikacji wieku osób, które wchodzą na daną stronę.

 

Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

 

Czytaj Więcej
Edukacja

21.11.2024

Jerzy Kwaśniewski: To nie edukacja zdrowotna. To seksualna indoktrynacja

Nadszedł dzień decydującej bitwy o niewinność polskich dzieci. Rząd przedstawił radykalny projekt obowiązkowej, szkolnej edukacji seksualnej. Ministerstwo Edukacji Barbary Nowackiej opublikowało podstawy programowe nowego przedmiotu szkolnego – „edukacji zdrowotnej”. Nasze dzieci czeka deprawacja na skalę, jakiej dotąd jeszcze w Polsce nie było. Jeszcze tylko do jutra można składać do Ministerstwa swoje stanowiska w ramach konsultacji publicznych w tej sprawie.

Nowacka chce deprawacji naszych dzieci!

 

W opublikowanej przez nas analizie ministerialnego rozporządzenia o „edukacji zdrowotnej” przywoływane są amerykańskie badania, które wykazały, że ponad 2/3 Amerykanek, które rozpoczęły współżycie w wieku 13-14 lat, nie była w stanie się określić jako „bardzo szczęśliwe”. Nastolatki, które świadomie odkładają je na czas późniejszy, mają większe poczucie własnej wartości, wyższy stopień samokontroli i nadziei oraz bardziej optymistyczne widzenie przyszłości niż te, które przeżyły lub planowały przeżyć inicjację seksualną. Wczesna inicjacja seksualna nastolatków wpływa też negatywnie na relacje z rodziną i przyjaciółmi oraz zwiększa ryzyko nadużywania alkoholu czy narkotyków. W USA młodzi ludzie odpowiadają za 25% nowych chorób przenoszonych drogą płciową zgłaszanych co roku, a liczba młodych ludzi zakażonych wirusem HIV podwaja się co 14 miesięcy!

 

Badania naukowe i statystyki pokazują jednoznacznie, że rozbudzanie seksualności u dzieci ma negatywny wpływ na ich przyszłe zachowania seksualne. Mimo tego, Ministerstwo Edukacji pod kierownictwem Barbary Nowackiej, chce iść właśnie tą drogą.

 

Od IV klasy podstawówki dzieci będą nauczane, że masturbacja to „norma medyczna”, praktykowanie homoseksualizmu niczym nie różni się od współżycia małżeńskiego, a aborcja jest zwykłym świadczeniem zdrowotnym. Dzieci będą też pouczane o możliwości okaleczania własnych narządów płciowych w ramach tzw. tranzycji, bo tak jak istnieją różne orientacje seksualne, tak też rozróżnić możemy „tożsamości płciowe”: „transpłciową” i „cispłciową”.

W przeciwieństwie do zajęć z wychowania do życia w rodzinie, tematyka zagrożeń związanych z wczesną inicjacją seksualną jest zagadnieniem marginalnym. Wiedza o chorobach przenoszonych drogą płciową, jak choroby weneryczne, HIV, czy HPV, ma być według zespołu MEN jedynie wiedzą fakultatywną i zależeć ma od decyzji nauczyciela, a więc nie musi być wcale przekazywana. Trudno o lepszy dowód na to, że nie o zdrowie ucznia tutaj chodzi! Zwłaszcza, że podobne programy nauczania w USA doprowadziły do gwałtownego wzrostu zachorowań na choroby weneryczne u nastolatków.

 

Wśród założeń fakultatywnych, znalazły się także rozmowy z uczniami o przyjemności seksualnej, różnych formach aktywności seksualnej oraz "kwestiach prawnych i społecznych związanych z grupą LGBTQ+". W ministerialnym rozporządzeniu ani razu (!) nie padają słowa „małżeństwo”, „mąż’ czy „żona”. A przecież Konstytucja RP jasno stanowi, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”.

 

Zaproponowany przez MEN przedmiot to bomba z opóźnionym zapłonem. To nie edukacja zdrowotna, to seksualna i obyczajowa indoktrynacja! To atak na nasze dzieci, który może mieć katastrofalne skutki dla ich przyszłości.

To bezprawny atak na prawa rodziców i nauczycieli

Jeżeli plany wprowadzenia edukacji zdrowotnej jako obowiązkowego przedmiotu wejdą w życie w obecnej formie, będzie to bezpośredni atak na polską rodzinę i jej fundamenty oraz na konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

 

Udział dzieci w tych zajęciach będzie obowiązkowy, a, wedle zapowiedzi ministerstwa, zaliczenie wulgarnych treści edukacji seksualnej będzie warunkiem promocji do następnej klasy. Dotyczy to szkół publicznych, prywatnych, społecznych, w tym szkół katolickich. A także dzieci w edukacji domowej. Likwidacji ulega przy okazji przedmiot wychowanie do życia w rodzinie, od lat atakowany przez genderystów za skupienie na relacjach miłości i odpowiedzialności.

 

Gdy dziennikarze zapytali Barbarę Nowacką o powszechne oburzenie rodziców, minister edukacji emocjonalnie i drwiąco odpowiedziała: „nie obchodzi mnie, co boli Ordo Iuris!”. Tym razem jednak za zastrzeżeniami stoi wielka koalicja kilkudziesięciu organizacji rodziców, nauczycieli, pedagogów oraz dziesiątki ekspertów. Świadomi nadciągającego ataku na nasze dzieci nie traciliśmy czasu i od roku wspieraliśmy powstanie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS). Dzisiaj stała się naszą siłą.

 

Minister Nowacka deklaruje, że celem wprowadzenia nowego przedmiotu jest troska o zdrowie fizyczne i psychiczne dzieci. A jaka jest prawda? Eksperci współpracujący z Ordo Iuris podkreślają, że dotychczas tematy zdrowotne były równomiernie rozłożone na inne przedmioty szkolne. Część omawiano na biologii, część na chemii lub wychowaniu fizycznym. W ten sposób tematyka zdrowia i zdrowego trybu życia była obecna w całym procesie kształcenia.

 

Reforma Nowackiej zmienia tylko jedno – do tych treści dodana jest wulgarna seksualizacja. A nowy przedmiot otwiera drogę do infiltracji szkół przez edukatorów, szkolenia i kursy, które wprowadzą do bezpiecznej dotąd przestrzeni szkolnej pornografię, erotyzację oraz obsceniczną propagandę ideologów gender.

 

Co czeka rodziców, którzy odmówią udziału swoich dzieci w zajęciach z wulgarnej, genderowej seksedukacji? Nieobecność dziecka na zajęciach obowiązkowych i odmowa zaliczenia przedmiotu to naruszenie obowiązku szkolnego, który może skończyć się postępowaniem w sądzie rodzinnym. To nieodległa przyszłość, bo edukacja zdrowotna ma zawitać do szkół już we wrześniu 2025 roku.

 

O dramatach rodziców prześladowanych i karanych aresztem za ochronę dzieci przed seksedukacją czytaliśmy do tej pory tylko w relacjach z państw zachodniej Europy. Od przyszłego roku taki scenariusz może nas czekać także w Polsce!

 

Od wielu miesięcy przygotowujemy się na to, by do tej tragedii nie dopuścić. Dzisiaj jesteśmy gotowi na obronę naszych dzieci, szkół i rodzin.

Chrońmy nasze dzieci, naszą przyszłość, naszą Ojczyznę!

 

Nie mam wątpliwości, że rozpoczęła się najważniejsza walka o przyszłość naszych dzieci i przyszłość naszej Ojczyzny. Czasu na sprzeciw wobec genderowej edukacji seksualnej mamy bardzo mało.

 

Prawnicy Instytutu Ordo Iuris będą do samego końca walczyć o zatrzymanie genderowej edukacji seksualnej w polskich szkołach, ale już teraz bardzo ważne jest, abyśmy pokazali, że za naszą akcją sprzeciwu stoją miliony polskich rodziców. Dlatego bardzo zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w konsultacjach publicznych rządowego rozporządzenia. Zgodnie z komunikatem Ministerstwa, uwagi należy wysyłać na adres MEN (al. Jana Chrystiana Szucha 25, 00-918 Warszawa) lub na adres poczty elektronicznej: [email protected] oraz [email protected].

 

Na naszej stronie internetowej przygotowaliśmy wzór pisma, by ułatwić rodzicom wzięcie udziału w konsultacjach. Naszą petycję „Stop Seksualizacji Dzieci” podpisało już ponad 30 000 osób. Do MEN trafiła też nasza kompleksowa analiza projektów ministerialnych rozporządzeń. W jej przygotowanie włączyło się kilkunastu ekspertów – prawników, lekarzy, pedagogów, psychologów, psychiatrów i pediatrów, nauczycieli, dyrektorów szkół. Niektórzy z nich pracowali w Ministerstwie Edukacji Narodowej oraz są autorami i recenzentami podręczników szkolnych.

 

Nasi eksperci organizują też spotkania w całym kraju z nauczycielami oraz rodzicami, na których mówimy o prawach rodziców, zagrożeniach dla naszych dzieci i prezentujemy filmy dokumentalne Centrum Życia i Rodziny ukazujące prawdziwe oblicze genderowej edukacji seksualnej. Tylko w ciągu ostatnich kilku tygodniu odwiedziliśmy między innymi Rawicz, Wrocław, Toruń, Nowy Sącz czy Legnicę.

 

Mec. Marek Puzio, który koordynuje w Instytucie Ordo Iuris program „Chrońmy dzieci. Szkoła i edukacja”, był też jednym z prelegentów podczas I Konferencji o Edukacji na Śląsku w Chorzowie, której głównym tematem była edukacja domowa oraz weźmie udział w konferencji na temat zagrożeń dla polskiej szkoły, którą organizuje pod koniec listopada red. Witold Gadowski.

 

Osobiście wygłosiłem też wykład na konferencji „Polska szkoła. Dekonstrukcja i fundament odbudowy”, która odbyła się w polskim Sejmie pod patronatem wicemarszałka Sejmu RP Krzysztofa Bosaka. W swoim wystąpieniu wskazywałem, że problemy polskiej szkoły wynikają z dobrowolnego zrzeczenia się przez rządzących suwerenności w obszarze edukacji. Wzywałem też rodziców do sprzeciwu, zapewniając, że jeśli nowy przedmiot wejdzie do szkół, to będą mogli liczyć na wsparcie prawników Ordo Iuris. Nasi adwokaci będą gotowi, by bronić przed polskimi urzędami i sądami rodziców, którzy odmówią wysyłania dzieci na lekcje wulgarnej edukacji seksualnej.

 

Ale to nadal nie wszystko. Wraz z naszymi partnerami z Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły organizujemy manifestację pod hasłem: „Tak dla edukacji, nie dla deprawacji”, która odbędzie się 1 grudnia o godz. 12:00 na Placu Zamkowym w Warszawie.

 

Na stronie internetowej Instytutu Ordo Iuris ciągle można także pobrać za darmo szereg poradników, przewodników oraz infografik dla rodziców i nauczycieli. Do poradników dołączamy wzór rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego, które każdy rodzic może złożyć w szkole, aby uchronić dziecko przed wulgarną edukacją seksualną, którą próbowałoby się wprowadzić jeszcze w tym roku szkolnym. Za każdym złożonym oświadczeniem stoi gwarancja prawników Ordo Iuris, którzy będą interweniować w razie jakichkolwiek problemów ze strony władz placówki.

 

Eksperci Ordo Iuris opracowali także cykl esejów „O czym nie powiedzą edukatorzy seksualni?”, w których przeanalizowaliśmy najbardziej ogólne założenia wulgarnej edukacji seksualnej, jej genezę, sposób realizacji, metody działania edukatorów seksualnych oraz możliwe konsekwencje jej wdrażania dla dzieci i młodzieży. Ujawniliśmy w nich między innym szerzej nieznane, szokujące korzenie współczesnej edukacji seksualnej i prekursorów permisywnego (czyli zezwalającego na niemal zupełną swobodę w postępowaniu i zachowaniu) modelu edukacji seksualnej.

 

Połączenie petycji, listów do ministerstwa oraz merytorycznych uwag eksperckich już raz w tym roku zablokowało najbardziej szkodliwe pomysły resortu dotyczące programu szkolnego. Newsweek pisał wówczas, że „Ordo Iuris przechytrzyło Nowacką”. Prawda jest jednak taka, że siłą tego protestu jest jego masowość i powszechność oburzenia zamiarem deprawacji dzieci.

 

Jeżeli sprzeciw będzie masowy, uda nam się powtórzyć sukces z 2019 roku, gdy Rafał Trzaskowski wycofał się z wprowadzenia seksedukacji w ramach „Deklaracji LGBT+”. Teraz zagrożenie jest poważniejsze, bo za projektem stoi cały rząd Donalda Tuska.

Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by zatrzymać genderową indoktrynację naszych dzieci, bo jej skutki mogą być dramatyczne. Obserwujemy je już od lat na zachodzie Europy, gdzie wprowadzonej wulgarnej edukacji seksualnej towarzyszy prawdziwa epidemia zaburzeń tożsamości płciowej, znaczna liczba aborcji i przestępstw o charakterze seksualnym, w tym gwałtów.

Czy chcemy, aby Polska podążyła tą samą drogą?

Sprawa jest pilna. Dlatego bardzo liczę na pomoc i zaangażowanie polskich rodziców. Tylko masowy i stanowczy sprzeciw rodziców może powstrzymać radykalną lewicę przed realizacją swojego planu. 

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej