Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Coraz więcej stanów USA żąda prawdziwej weryfikacji wieku na stronach z pornografią. W Polsce też można to zrobić

Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.

https://www.ekai.pl/coraz-wiecej-stanow-usa-zada-prawdziwej-weryfikacji-wieku-na-stronach-z-pornografia-w-polsce-tez-mozna-to-zrobic/

Autor: Olivier Bault (Instytut Ordo Iuris)

 

Temat był przez wiele lat zaniedbany. Uważano, że nie da się blokować dostępu do treści pornograficznych w Internecie, nie naruszając prywatności użytkowników. Jednakże dzięki rozwojowi technologicznemu, jest to dziś możliwe. Można już zobaczyć, jak to działa w piętnastu stanach USA, gdzie ustawy narzucające serwisom z takimi treściami weszły w życie w 2023 lub 2024 roku. W czterech innych stanach, stosowne ustawy zostały też przyjęte i mają wejść w życie w przyszłym roku, a jeszcze więcej stanów przymierza się do tego, co rodzi dyskusję, aby taki wymóg wpisać do prawa federalnego. Luizjana utorowała drogę takim działaniom dzięki ustawie przyjętej w 2022, która weszła w życie 1 stycznia 2023 r.

Dla porównania, w Europie podobne prawo zostało przyjęte na razie tylko we Francji (patrz: Francja zaczyna blokować serwisy pornograficzne bez weryfikacji wieku, w Polsce trwa zbiórka podpisów), Włoszech i Wielkiej Brytanii. Po naszej stronie Atlantyku również stało się to w 2023 i 2024 roku.

W Polsce z kolei, do połowy grudnia trwać będzie zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, który, jeśli trafi i zostanie przyjęty przez Sejm i Senat, wprowadzi obowiązek skutecznej weryfikacji wieku. Jest więc szansa, że Polska dołączy do europejskiej czołówki już w przyszłym roku.

 

dasf

 

Warto przy tym zauważyć, że krajowe lub stanowe blokady można omijać, korzystając z serwera VPN, choć takie usługi z opcją wyboru konkretnych krajów, przez które możemy przeglądać Internet, są zwykle płatne. Z tego powodu właśnie, im więcej krajów przyjmie takie prawo, tym trudniej będzie mechanizmy weryfikacji omijać. To też powód, dla którego w Ameryce trwa debata, czy nie należałoby podobne restrykcje wprowadzić na szczeblu federalnym. Podobnie w Europie, gdzie takie dyskusje mają miejsce na szczeblu Unii Europejskiej. Nie wiadomo jednak, czy na dzień dzisiejszy jest szansa na to, aby znalazła się w Unii wystarczająca większość, aby wprowadzić naprawdę skuteczne mechanizmy weryfikacji wieku. Dlatego też, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, póki co pojawia się możliwość, aby na poziomie krajowym polepszyć sytuację.

Bowiem pomimo możliwości omijania krajowych blokad serwisów udostępniających dzieciom i młodzieży treści pornograficzne, warto takie restrykcje wprowadzać, gdyż głównym zagrożeniem dla młodych użytkowników Internetu, jest niczym nieskrępowany dostęp do takich treści. A w dzisiejszych czasach narażeni są oni na kontakt z bardzo ostrą pornografią, przedstawiającą niezwykle perwersyjne zachowania seksualne, pełne przemocy i poniżania drugiego człowieka.

Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, badanie Common Sense opublikowane w 2022 r. pod tytułem „Teens and Pornography” pokazało, że przy powszechnej dostępności pornografii online, średnia wieku dzieci, które pierwszy raz stykają się z pornografią wynosi 12 lat ( w Polsce jest to niecałe 11 lat wg badania NASK opublikowanego w tym samym roku). To oczywiście średnia i jak pokazuje amerykańskie badanie, aż 15% dzieci amerykańskich styka się z pornografią w Internecie zanim ukończy 10 lat. Co więcej, badanie Common Sense pokazuje, że wśród nastolatków identyfikujących się ze społecznością „LGBTQ+” odsetek tych, którzy przyznają się do oglądania pornografii sięga 66%, wobec 39% wśród tych deklarujących skłonności heteroseksualne. Ponadto, 44% nastolatków przyznaje się do celowego oglądania pornografii, podczas gdy 58% twierdzi, że zdarzyło im się trafić przypadkowo na takie treści w Internecie. Wśród tych 44% nastolatków, którzy przyznawali się do celowego oglądania treści pornograficznych, 71% powiedziało ankieterom, że oglądało pornografię co najmniej raz w ostatnich 7 dniach. W przedziale wiekowym 12-14 lat, odsetek ten sięgał nawet 75%. Choć do regularnego oglądania pornografii w tej ankiecie przyznało się „tylko” 59% tych, co mówili, że na pornografię online trafili celowo. Oznacza to, że jedna czwarta dzieci i nastolatków w przedziale wiekowym 10-17 lat w Ameryce regularnie ogląda pornografię – podobnie zresztą jak w Polsce.

Pornografia jest szkodliwa, szczególnie dla dzieci i młodzieży

Jak można przeczytać na portalu Amerykańskiego Kolegium Pediatrów (American College of Pediatricians) w artykule pod tytułem „Wpływ pornografii na dzieci”:

Dostępność i korzystanie z pornografii stało się niemal wszechobecne wśród dorosłych i nastolatków. Konsumpcja pornografii wiąże się z wieloma negatywnymi, emocjonalnymi, psychologicznymi, socjologicznymi i fizycznymi skutkami zdrowotnymi. Obejmują one zwiększone wskaźniki depresji, lęku, zachowań agresywnych, młodszego wieku debiutu seksualnego, rozwiązłości seksualnej, zwiększonego ryzyka ciąży nastolatek, wykorzystywania seksualnego dzieci, handlu seksualnego i zniekształconego obrazu relacji między mężczyznami i kobietami. W przypadku dorosłych pornografia skutkuje zwiększonym prawdopodobieństwem rozwodu, co jest również szkodliwe dla dzieci. American College of Pediatricians wzywa pracowników służby zdrowia do informowania pacjentów i ich rodzin o zagrożeniach związanych z korzystaniem z pornografii oraz do oferowania zasobów zarówno w celu ochrony dzieci przed oglądaniem pornografii, jak i leczenia osób cierpiących z powodu jej negatywnych skutków.

Dlatego też w USA obowiązek prawdziwej i skutecznej weryfikacji wieku wprowadziły już w życie Alabama, Arkansas, Idaho, Indiana, Kansas, Kentucky, Karolina Północna, Luizjana, Missisipi, Montana, Nebraska, Oklahoma, Teksas, Utah, Wirginia, a w przyszłym roku takie prawo ma wejść w życie na Florydzie, w Georgii, w Karolinie Południowej i w Tennessee. Choć przeważają tu stany rządzone przez Republikanów, nie można mówić, że chęć chronienia dzieci przed dostępem do pornografii jest jedynie postulatem tej prawicowej, „purytańskiej” Ameryki. Nawet w ultralewicowej Kalifornii trwają prace nad takim ustawodawstwem. Zresztą, na prawicy też można słyszeć głosy, jakoby narzucanie obowiązku prawdziwej weryfikacji wieku było zamachem na wolność słowa i zagrożeniem dla życia prywatnego obywateli.

Jak to działa w Luizjanie?

Skoro takie prawo jako pierwsze weszło w życie w stanie Luizjana, warto przypatrzeć się, jak ono w rzeczywistości działa. Trzeba po pierwsze powiedzieć, że w przypadku Luizjany, obowiązek weryfikacji wieku każdego użytkownika w momencie, kiedy próbuje otwierać stronę internetową, dotyczy wszystkich serwisów zawierających co najmniej jedną trzecią treści szkodliwych dla osób małoletnich. Pod tą definicją mieszczą się m.in. wszystkie treści o charakterze pornograficznym. Inną specyfiką tego stanu jest to, że prawo Luizjany daje każdej osobie poszkodowanej (np. rodzicom dzieci, które natrafiłyby na takie treści) prawo do pozwania właściciela serwisu bez prawdziwej weryfikacji wieku. W realiach amerykańskich, nawet tylko niewielka liczba pozwów sądowych może szybko doprowadzić przedsiębiorcę do ruiny, a co dopiero jeśli każdy mieszkaniec Luizjany ma usankcjonowaną w prawie możliwość żądania odszkodowań od każdego serwisu internetowego z pornografią, na który osoba nie mająca skończonych 18 lat może wejść bez większej trudności. To także sędzia decyduje, czy dany serwis zawierał 1/3 lub więcej treści szkodliwych dla dzieci. Warto tu też zauważyć, że media społecznościowe były także na celowniku autorów Ustawy nr 440 z 2022 r. I tak, media społecznościowe muszą stosować komercyjnie „rozsądne” metody weryfikacji wieku, wykorzystujące wydane przez rząd dokumenty tożsamości lub publiczne czy prywatne dane transakcyjne w celu weryfikacji wieku posiadaczy kont, a osoby poniżej 18 lat muszą uzyskać wyraźną zgodę rodziców na tworzenie i utrzymywanie kont w mediach społecznościowych.

Wydział Ochrony Publicznej Luizjany posiada wyłączne uprawnienia w zakresie egzekwowania prawa i narzucania standardów weryfikacji wieku. Może on nakładać kary finansowe do 2,5 tys. dolarów za każde naruszenie i rozpocząć postępowanie egzekucyjne przeciwko platformom, które nie usuną naruszeń w ciągu 45 dni. Sądy mogą natomiast orzekać dodatkowe kary i zażądać dowolnych działań od właścicieli tych serwisów oraz przyznawać dowolne odszkodowania osobom poszkodowanym (np. rodzicom dzieci, które oglądały treści pornograficzne na nieodpowiednio zabezpieczonych stronach).

 

Anonimowa weryfikacja wieku przez podmiot trzeci

 

Weryfikacja wieku użytkowników łączących się z terenu Luizjany musi bazować na dokumencie tożsamości lub na „danych transakcyjnych” osoby (np. dane z karty bankowej lub dane z historii transakcji typu kredyty czy inne). Przykładowo, jeden z większych portali pornograficznych korzysta z usług serwisu LA Wallets, który posługuje się elektronicznymi prawami jazdy stanu Luizjana, aby zapewnić skuteczną lecz anonimową weryfikację wieku swoich użytkowników. Anonimowość jest zapewniona tym, że LA Wallets nie ujawnia celu weryfikacji wieku, wysyłając kwerendy do bazy elektronicznych praw jazdy (dana kwerenda nie musi być związana z chęcią wejścia na stronę zawierającą treści pornograficzne, gdyż LA Wallets generuje kwerendy w różnych celach) i nie zachowuje danych uzyskanych w procedurze weryfikacji wieku. Internauta musi zatem przejść tę samą weryfikację za każdym razem, gdy chce korzystać z serwisu zawierającego pornografię.

Z sąsiedniego Teksasu ten sam portal wycofał się, blokując dostęp dla wszystkich użytkowników z adresem IP w tym stanie, po tym, jak prokurator generalny wszczął postępowanie sądowe z powodu braku skutecznej weryfikacji wieku na jego stronach. „Zamiast przestrzegać prawa Teksasu wymagającego od dostawców obscenicznych materiałów seksualnych wprowadzenia systemów weryfikacji wieku, firma ta natychmiast prezentuje nieletnim, którzy uzyskują dostęp do jej witryn internetowych, treści pornograficzne” – zarzucił właścicielom tego znanego portalu prokurator generalny Teksasu w komunikacie prasowym zapowiadającym pozew.

Można? Można.

W Polsce też można, ale trzeba najpierw zebrać minimum 100 tysięcy podpisów pod obywatelskim projekt Ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie oraz o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne. Szczegóły akcji, projekt ustawy i formularze do zbierania podpisów można znaleźć na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.

 

sdas

Czytaj Więcej
Ochrona życia

18.11.2024

Jerzy Kwaśniewski: Sejm za aborcją! Czas na mobilizację ruchu pro-life

Ósmego listopada w Sejmie odbyło się głosowanie nad projektem ustawy, dekryminalizującej wykonywanie i pomocnictwo w nielegalnych aborcjach. Radykalnie proaborcyjny projekt Lewicy został skierowany do dalszych prac sejmowych. Dzięki staraniom wielkiej koalicji obrońców życia, 11 posłów rządowej koalicji zagłosowało za jego odrzuceniem. Jednak zwolennicy debatowania o legalizacji zabijania tym razem zwyciężyli. Przed nami najtrudniejszy od lat czas dla obrony życia. Ten projekt nie może stać się prawem. Opór wobec niego jest zadaniem każdego porządnego człowieka, któremu drogie są takie wartości jak ludzka godność, prawa człowieka, prawa dziecka i dobra służba zdrowia, która nie ma rąk i sumień zbrukanych krwią niewinnych.

Projekt Lewicy uderza w… kobiety

Jeszcze przed głosowaniem, do posłów trafiła przygotowana przez ekspertów Ordo Iuris analiza aborcyjnej ustawy. Wyjaśniliśmy w niej szczegółowo, że – wbrew manipulacjom Lewicy – ustawa nie ma nic wspólnego z ochroną kobiet. Wręcz przeciwnie!

Po pierwsze – głównymi ofiarami aborcji są nienarodzone dziewczynki, które zabijane są najczęściej.

Po drugie – choć aborcjoniści regularnie powtarzają, że ich celem są „bezpieczne aborcje”, to zaproponowany projekt ustawy przewiduje zupełnie odwrotne skutki. Ustawa znosi np. odpowiedzialność karną za przeprowadzenie aborcji przez osobę nieposiadającą wykształcenia medycznego lub w warunkach urągających określonym wymogom sanitarnym.

Co więcej, projekt łagodzi kary dla wykonawców aborcji, którzy doprowadzą do śmierci matki!

Ustawa jest po prostu skrojona pod lobby aborcyjne i jego miliardowy przemysł. Temu służy nie tylko dopuszczenie do dokonywania aborcji zupełnie kogokolwiek, ale też ochrona rzeźników zabijających dzieci i kobiety. Wreszcie, rozwojowi biznesu aborcyjnego ma służyć zniesienie odpowiedzialności za pomoc i nakłanianie do aborcji. Przegrają wszyscy, poza organizacjami, które w pełnej pogardzie dla polskiego prawa, handlują nielegalnymi pigułkami aborcyjnymi i które zapowiadają… otwarcie kliniki aborcyjnej w Warszawie.

Proponowane przepisy doprowadzą zatem do radykalnego obniżenia standardu opieki nad kobietami i stworzą poważne zagrożenie dla życia kobiet ciężarnych. To zresztą nie tylko nasza obawa. Nawet poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych pisał w mediach społecznościowych, że projekt Lewicy jest „niechlujny, nierozsądny, a wręcz w niektórych punktach groźny dla kobiet”, a poseł PSL Marek Sawicki mówił, że po ewentualnym wprowadzeniu w życie proponowanych przez Lewicę przepisów aborcję będzie mogła wykonać nawet „szeptucha”, która „jeśli zabije matkę i dziecko, to nie będzie ponosiła żadnej odpowiedzialności”.

W trackie sejmowej debaty poruszająco wybrzmiały słowa poseł Kariny Bosak, która upominając się o poszanowanie praw człowieka i ludzkiej godności, kilkukrotnie zwróciła uwagę na podstawową ocenę moralną projektu Lewicy, mówiąc, że „ten projekt jest zły”. Wielu posłów Konfederacji, PiS i PSL stanęło po stronie dobra. Oby wytrwali i dali świadectwo wierności życiu, gdy nadejdą najważniejsze głosowania.

Ale jeśli ten lub kolejny projekt o zabijaniu niewinnych dzieci zostałby przyjęty przez Sejm i Senat, jesteśmy w pełni przygotowani do wielkiej, masowej akcji apelowania do Prezydenta Andrzeja Dudy, aby niezwłocznie zawetował barbarzyńskie i niekonstytucyjne przepisy.

Rząd chce aborcji „na życzenie”

Walka o życie dzieci nienarodzonych toczy się też na wielu innych frontach. Obok uporczywego podejmowania prób przyjęcia proaborcyjnych ustaw w parlamencie, rząd próbuje ograniczyć prawo do życia dzieci nienarodzonych przy pomocy działań pozaprawnych.

Pod koniec sierpnia Donald Tusk, Adam Bodnar i Izabela Leszczyna ogłosili wytyczne dla lekarzy, w których stwierdzono, że lekarze powinni szeroko interpretować ustawowe pojęcie zagrożenia dla zdrowia kobiet i zabijać nienarodzone dzieci za każdym razem, gdy matka przyniesie zaświadczenie od jakiegokolwiek lekarza, że ciąża zagraża jej zdrowiu, np. psychicznemu.

Jeśli lekarze zaczną masowo stosować się do rządowych zaleceń, to Polska stanie się państwem o najbardziej barbarzyńskim i nieludzkim prawie aborcyjnym w Europie – dziecko nienarodzone będzie można zabić de facto na życzenie nawet na dzień przed porodem!

Dzisiaj już wiemy, że właśnie pod pozorem „zagrożenia dla zdrowia psychicznego” w Wielkiej Brytanii co roku zabija się aż 98% z ponad wszystkich 200 tys. abortowanych dzieci nienarodzonych. Treść rządowych wytycznych – chociaż pozbawionych mocy prawnej – wyraźnie daje zielone światło do takiego nieludzkiego traktowania dzieci nienarodzonych w Polsce.

Życie setek tysięcy polskich dzieci leży więc dziś w rękach lekarzy, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, bo rząd doprowadził do bezprecedensowego chaosu prawnego.

Dlatego do wszystkich szpitali trafiła nasza analiza, w której wyjaśniamy lekarzom, dyrektorom szpitali i ordynatorom, że rządowe wytyczne są sprzeczne z obowiązującymi lekarzy przepisami konstytucyjnymi i ustawowymi i po prostu nie wolno ich stosować. Działanie w oparciu o bezprawne wytyczne jest łamaniem prawa, za które to lekarze, a nie członkowie rządu, będą ponosić odpowiedzialność. Jednocześnie oferujemy wszystkim lekarzom szkolenia i bezpłatną pomoc prawną, bo zarówno Konstytucja RP, jak i wiążące Polskę prawo międzynarodowe jednoznacznie potwierdzają, że nikt nie ma prawa zmuszać lekarza i szpitala do zabijania dzieci nienarodzonych.

Trwają już zaawansowane prace naszych ekspertów nad kompleksowym poradnikiem prawnym dla lekarzy, w którym wytłumaczymy szantażowanym pracownikom służby zdrowia, jak mogą się ratować przed próbami zmuszania ich do zabijania dzieci nienarodzonych.

Nasza praca ze środowiskiem lekarskim przynosi już swoje owoce. W listopadowym numerze Miesięcznika Okręgowej Izby Lekarskiej PULS pojawił się wywiad z wiceprezesem Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, który stwierdził, że lekarze oczekiwali „ustawy albo przynajmniej rozporządzenia, tymczasem mamy dokument o niejasnym statusie – wytyczne, opublikowane w formie PDF na stronie ministerstwa, bez jakiegokolwiek podpisu. To budzi niepokój, ponieważ kiedyś ten dokument może być wykorzystany w sądzie i zostać podważony jako niemający żadnej rangi prawnej”.

Polscy lekarze zmuszani do zabijania dzieci

Rząd Donalda Tuska jest w pełni świadomy bezprawności swych działań. Dlatego równolegle rozpoczęło się bezprecedensowe szantażowanie i zastraszanie lekarzy. Na Pabianickie Centrum Medyczne NFZ nałożył karę 250 tys. zł za to, że lekarze nie chcieli zabić dziecka kobiety, która – nie przedstawiając wymaganych dokumentów – twierdziła, że ciąża zagraża jej dobrostanowi psychicznemu. Pierwotnie szpital otrzymał karę 550 tys. zł, ale pod odwołaniu została ona zmniejszona o nieco ponad połowę. Podobną karę nałożono na Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (300 tys. zł) oraz na szpital w Lubartowie (100 tys. zł). W dwóch ostatnich placówkach rozpatrywane są obecnie odwołania od decyzji NFZ, natomiast sprawę szpitala w Pabianicach rozpozna sąd.

We Wrocławiu odwołano też ze stanowiska Dyrektor Szpitala im. A. Falkiewicza Agnieszkę Chrobak, która wcześniej padła ofiarą nagonki lewicowych mediów za to, że nie chciała zgodzić się na zabicie dziecka na podstawie zaświadczenia od psychiatry oraz za to, że… sprowadziła do szpitala relikwie bł. rodziny Ulmów.

Nasi prawnicy są gotowi do zapewnienia bezpłatnej pomocy prawnej wszystkim lekarzom i dyrektorom szpitali, prześladowanym przez rząd i NFZ. Polska Konstytucja, ustawy i wiążące Polskę prawo międzynarodowe stoją jednoznacznie po stronie wolności sumienia pracowników służby zdrowia.

Aby łamanie Konstytucji i promocja zabijania dzieci nie uszły politykom na sucho, prawnicy Ordo Iuris przygotują wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska, Adama Bodnara oraz Izabeli Leszczyny, którzy dopuścili się jawnego pogwałcenia polskiej Konstytucji i fundamentów całego polskiego systemu prawnego.

Aby zdecydowanie przeciąć niekonstytucyjne działania rządu, kończymy z zespołem zewnętrznych ekspertów redakcję złożonego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, który może orzec, że rządowe wytyczne są niezgodne z Konstytucją RP. Wcześniej uruchomiliśmy petycję do Prezydenta Andrzeja Dudy, w której wzywamy głowę państwa do skierowania sprawy do TK.

Przychodnia aborcyjna w Warszawie?

Bezprawne działania rządu ośmielają aborcjonistów do jeszcze bardziej zuchwałego łamania prawa. Aborcjonistki z Aborcyjnego Dream Teamu, które od kilku lat ostentacyjnie handlują nielegalnymi pigułkami aborcyjnymi i chwalą się penalizowaną w kodeksie karnym pomocą w aborcji, teraz chcą pójść o krok dalej i zapowiadają… otwarcie stacjonarnej aborcyjnej przychodni w Warszawie. Jednocześnie chcą, by na ich nielegalną działalność składali się wszyscy Warszawiacy – finansując przekazany na ten cel miejski lokal.

Nasi prawnicy złożyli 7 października w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy wniosek o dostęp do informacji publicznej, w którym pytamy o to, czy aborcjoniści faktycznie wystąpili o udostępnienie im lokalu miejskiego, a jeśli tak, to czy władze stolicy wyraziły na to zgodę. Chociaż ustalenie faktów i udzielenie odpowiedzi na nasze pytanie jest banalnie wręcz proste, Urząd Miasta wciąż zwleka z odpowiedzią, zastrzegając, że może jej udzielić nawet dopiero 6 grudnia!

Jednocześnie uruchomiliśmy także internetową petycję, w której przypominamy Prezydentowi Warszawy, że mowa tu o działalności jawnie nielegalnej. Art. 152 kodeksu karnego stanowi jednoznacznie, że za dokonywanie nielegalnej aborcji oraz za pomoc w aborcji grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Bezprawność działalności prowadzonej przez Aborcyjny Dream Team potwierdził już Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, który w ubiegłym roku skazał jedną z liderek ADT za pomocnictwo w aborcji w procesie, w którym uczestniczyli prawnicy Ordo Iuris.

Los nienarodzonych dzieci jest w naszych rękach

Jesteśmy w momencie wielkiej próby – w momencie przełomowym, w który ważą się losy tysięcy polskich dzieci rocznie.

Przed nami nadal ogrom pracy w obronie życia. Atak cywilizacji śmierci na Polskę jest dziś bezprecedensowy. Bezprecedensowa musi być także skala mobilizacji całego polskiego ruchu pro-life.

Jeżeli nie zadziałamy z całą stanowczością teraz, to prawna promocja cywilizacji śmierci może oznaczać śmierć milionów Polaków zamordowanych w aborcyjnych procedurach!

Nie możemy pozwolić na to, by Polska stała się państwem mordującym masowo własne dzieci!

Św. Jan Paweł II mówił w homilii wygłoszonej w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w 1997 roku, że „miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe”. Polski Papież stwierdził stanowczo i jednoznacznie, że „naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”.

Nie mam wątpliwości, że obrona prawa do życia najsłabszych i najbardziej niewinnych jest obowiązkiem każdego z nas. Dzisiaj musimy wspólnie dać odpór cywilizacji śmierci.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej

Francja zaczyna blokować serwisy pornograficzne bez weryfikacji wieku. W Polsce trwa zbiórka podpisów

Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.

https://www.ekai.pl/francja-zaczyna-blokowac-serwisy-pornograficzne-bez-weryfikacji-wieku-w-polsce-trwa-zbiorka-podpisow/

Autor: Olivier Bault (Instytut Ordo Iuris)

 

Za dwa miesiące Francja stanie się pierwszym krajem UE, gdzie serwisy internetowe, udostępniające treści pornograficzne bez prawdziwej i skutecznej weryfikacji wieku użytkowników, zostaną zablokowane na mocy decyzji urzędowej. Stanie się to dzięki nowemu prawu uchwalonemu przez francuski parlament w maju br. W Polsce podobne prawo może też zostać wkrótce uchwalone. Właśnie trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem „Ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi oraz o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne”. Do zbiórki podpisów może dołączyć każdy. Karty do zbierania podpisów wraz ze wszelkimi potrzebnymi informacjami są dostępne na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.

Co ważne, Komitet ustawodawczy musi zebrać min. 100 tys. podpisów i złożyć je w Sejmie najpóźniej do 23 grudnia. W praktyce oznacza to, że został mniej więcej miesiąc na ich zebranie i odesłanie na adres podany na karcie. Zbiórka trwa od początku października, a im więcej podpisów uda się zebrać, tym większy będzie nacisk na posłów i senatorów, aby ustawę tę uchwalić.

Kwestia dostępu dzieci i młodzieży do treści pornograficznych online długo była ignorowana przez polityków, albo w najlepszym wypadku ich działania ograniczały się do pustych obietnic. Dotyczy to niestety wszystkich rządów, niezależnie od barw politycznych, jakie reprezentują. Tak naprawdę postulat blokowania dzieciom dostępu do pornografii nie jest ani prawicowy ani lewicowy, a każdy normalny rodzic wolałby, żeby jego dzieci takich treści nie oglądały.

Niestety, jak pokazują badania NASK prowadzone wśród polskich dzieci w 2021 r. (opublikowane w 2022 r.), co piąte dziecko w wieku 12-14 lat przyznaje się już do codziennego oglądania treści pornograficznych w swoich komputerach lub smartfonach, lub na urządzeniach rówieśników, a średnia wieku pierwszego kontaktu z takimi treściami to niespełna 11 lat. W starszych kategoriach wiekowych jest tylko gorzej. Na dodatek mówimy tu o pornografii z reguły bardzo ostrej, gdyż taka jej forma dominuje dziś w większości serwisów tego typu.

Statystyka w innych krajach nie wygląda lepiej. Francuski urząd nadzoru Arcom opublikował w ubiegłym roku badanie, z którego wynika, iż 30% francuskich internautów, którzy odwiedzają tego typu strony, ma mniej niż 18 lat. Pomimo ustawy z 2020 r., która nakłada obowiązek weryfikacji wieku, właściciele stron z takimi treściami wciąż zadawalają się tym, że użytkownik jednym klikiem odpowiada twierdząco na pytanie o ukończenie 18 lat. Co więcej, badanie Arcom pokazuje, że średni miesięczny czas oglądania treści pornograficznych wśród tych 2,3 milionów francuskich dzieci i nastolatków (600 tys. więcej niż w 2017 r.) odwiedzających tego rodzaju strony to 2 godziny i 12 minut wśród chłopców oraz 43 min. wśród dziewczyn. W wieku 12 lat, połowa francuskich chłopców co miesiąc odwiedza takie strony, a w przedziale wiekowym 16-17 lat zjawisko to dotyczy już dwóch trzecich chłopców.

Na bazie prawa uchwalonego w 2020 r. przez francuski parlament, w 2021 r. organizacje ochrony dzieci zaskarżyły 9 największych serwisów o udostępnianie pornografii dzieciom, ale dopiero w październiku br. Sąd Apelacyjny w Paryżu wydał prawomocny wyrok, na mocy którego nakazał krajowym dostawcom Internetu zablokować 4 z nich, a w odniesieniu do pozostałych 5, mających siedzibę w Unii Europejskiej, zwrócił się o rozpoznanie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (co oznacza, że mogą wciąż działać na terenie Francji, nie weryfikując wieku swoich użytkowników).

 

Francuski ustawodawca mówi: dość!

Dlatego też, wobec przedłużających się postępowań sądowych, francuski parlament postanowił jeszcze raz zmienić prawo i przyznać urzędowi nadzoru mediów Arcom odpowiednie kompetencje, aby serwisy te blokować i karać je na mocy prostej decyzji urzędowej. Odpowiednia ustawa została uchwalona w maju br., a na początku października Arcom opublikował swoje wytyczne dla serwisów internetowych, udostępniających treści pornograficzne. Wytyczne te nakładają na takie serwisy obowiązek wprowadzenia skutecznych mechanizmów weryfikacji wieku w przeciągu trzech miesięcy. Mechanizmy te muszą być zarządzane przez podmioty trzecie, a wybór sposobu i technologii jest pozostawiony w ich gestii. To, co musi zostać spełnione, to określone funkcje takie jak: podwójna weryfikacja (na przykład dokument tożsamości lub portfel elektroniczny lub karta płatnicza + rozpoznawanie twarzy celem autentyfikacji wraz z określaniem wieku przez sztuczną inteligencję), odporność na oszustwa (np. rozpoznawanie znaków życia w przypadku funkcji rozpoznawania twarzy), zakaz udostępniania czy gromadzenia danych uzyskanych w procesie weryfikacji wieku, wymóg przeprowadzenia ponownej weryfikacji wieku przy każdej nowo otwartej sesji oraz po przekroczeniu określonego czasu bezczynności, itp. itd.

Ponieważ urząd nadzoru będzie władny, aby sam ocenić, czy jego wymogi zostały spełnione i będzie mógł, po pierwszym bezskutecznym wezwaniu, zablokować i ukarać niepokorne serwisy, właściciele tych serwisów będą mieli bardzo silną zachętę, aby wprowadzać mechanizmy, które będą naprawdę skuteczne. Efektywność tego rozwiązania widać już w dziewięciu stanach USA, gdzie podobne przepisy weszły w życie, np. w Luizjanie, która jako pierwsza uchwaliła takie prawo w 2022 r. Poza tymi dziewięcioma stanami, dziesięć innych już uchwaliło podobne ustawy, które niebawem wejdą w życie, a kolejne są w trakcie procedowania podobnych ustaw. Są wśród nich nie tylko stany rządzone przez republikanów, ale np. jeden z większych i najbardziej lewicowo-liberalnych stanów: Kalifornia. Dowodzi to, podobnie jak w przypadku Francji, że takie ustawy mogą popierać wszyscy niezależnie od wyznawanych poglądów i wartości, gdyż większość z nas ma przecież dzieci w rodzinie, jeśli nie własne, to jesteśmy dla kogoś wujkiem, ciocią, starszym bratem czy siostrą.

W Europie przepisy podobne jak we Francji przyjęły już Wielka Brytania, gdzie urząd nadzoru Ofcom jest w trakcie opracowywania wymogów weryfikacji wieku, oraz Włochy, gdzie Agcom wydał swoje wytyczne we wrześniu, dając serwisom z treściami pornograficznymi pół roku na wprowadzenie mechanizmów skutecznej weryfikacji wieku.

 

W Polsce też można to zrobić

Obywatelski projekt ustawy, którego dotyczy zbiórka podpisów w Polsce, jest podobny. Jeśli zostanie uchwalony przez Sejm i Senat w obecnej formie, kompetencje w zakresie określania wymogów stawianych serwisom z treściami pornograficznymi oraz w zakresie ukarania niepokornych będzie miał Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Serwisy bez wystarczająco skutecznej weryfikacji wieku zostaną po prostu wpisane do centralnego rejestru, a polscy dostawcy Internetu będą mieli obowiązek blokowania wszystkich portali internetowych do niego wpisanych. Dodatkowo, serwisom tym blokowany będzie dostęp do wszelkich usług płatniczych na terenie Polski, co oznacza, że stracą możliwości zarabiania na swoich polskich użytkownikach, które omijałyby krajową blokadę, np. korzystając z serwisów VPN (ukrywając się za serwerem usytuowanym w kraju, gdzie dany serwis nie jest blokowany). Jak pokazuje doświadczenie amerykańskie z minionego roku, działa to na właścicieli serwisów z treściami pornograficznymi na tyle odstraszająco, że faktycznie wprowadzają skuteczne mechanizmy weryfikacji wieku. To, o co ich zdaniem zawsze było niemożliwe i nierealne, staje się nagle rzeczywistością.

Jeśli natomiast chodzi o możliwość omijania krajowych blokad, oczywiste jest, że żaden system nie będzie nigdy w 100% skuteczny i zmiana prawa nie zwolni rodziców od obowiązku pilnowania swoich dzieci (na ile się da) i korzystania z aplikacji kontroli rodzicielskiej (o ile rodzice mają na ten temat jakąkolwiek wiedzę). Pamiętać należy natomiast, że coraz bardziej masowe i opłakane w skutkach oglądanie pornografii przez dzieci i młodzież wynika właśnie z tego, że dziś nie ma żadnych barier, które trzeba pokonać, aby uzyskać dostęp do pornograficznych treści. Nawet jeśli dziecko ma na smartfonie zainstalowaną kontrolę rodzicielską, zawsze znajdzie się wśród rówieśników jakieś urządzenie, które tej kontroli rodzicielskiej nie posiada. Ww. badanie NASK opublikowane w 2022 r. mówi nam, że dla trzech czwartych polskich dzieci dostęp do treści pornograficznych online nie stanowi żadnej trudności. To jest właśnie rzeczywistość, którą możemy zmienić, jeśli do połowy grudnia zbierzemy min. 100 tysięcy podpisów. Każdy może się do tego przyczynić dzięki karcie do zbiórki podpisów dostępnej na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.

 

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

15.11.2024

Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy. To także nasz sukces!

W tym tygodniu świętowaliśmy 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości, stając się już po raz piętnasty wielką manifestacją polskich patriotów, przywiązanych do polskiej niepodległości. Instytut Ordo Iuris i w tym roku był bezpośrednio zaangażowany w przygotowania i przeprowadzenie tego wydarzenia.

Rekordowy i bezpieczny Marsz Niepodległości

Od lat włączamy się w organizację Marszu Niepodległości, ponieważ uczestnictwo w tym wydarzeniu stało się z czasem jednym z najważniejszych, pokoleniowych przeżyć młodych Polaków. Obudziło na nowo dumę z polskiej tożsamości i historii. Ta siła jest najważniejszym paliwem wszelkich starań o zachowanie polskiej suwerenności oraz niepodległości w coraz trudniejszych i coraz bardziej niespokojnych czasach.

Szacujemy, że w tegorocznym Marszu wzięło udział co najmniej 250 000 osób, co oznacza, że był to największy Marsz od 2018 roku, gdy świętowaliśmy okrągłą, setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.

A przecież jeszcze do niedawna wiele wskazywało na to, że Marsz Niepodległości nie odbędzie się legalnie i że skończy się kolejnymi prowokacjami służb Donalda Tuska, które doprowadzą do zamieszek i bójek z policją. Tak wyglądało każde Święto Niepodległości za poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy służby dokonywały prowokacji i brutalnie pacyfikowały Marsze.

Złą zapowiedzią był atak rządu na legalne protesty rolników w marcu. Marsz Niepodległości mógł się w tym roku skończyć tak samo, bo władza uparcie dążyła do zdelegalizowania manifestacji, w której co roku uczestniczy co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób. Gdyby Marsz Niepodległości został zdelegalizowany, doszłoby zapewne do użycia siły, a media rządowe przypisałyby winę organizatorom oraz rzekomym „prawicowym radykałom”.

Rząd prześladuje polskich patriotów

Dlatego przez ostatnie miesiące z taką determinacją walczyliśmy o legalny status Marszu. Nasi prawnicy stawali w obronie organizatorów Marszu w kolejnych postępowaniach sądowych i wspierali ich, gdy sterowana przez Adama Bodnara prokuratura weszła do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, wyłamując zamki i godzinami przeszukując prywatne dokumenty – jedynie po to, by odebrać organizatorom Marszu teczkę podpisaną jako „materiały szkoleniowe” w której znajdował się między innymi publikacje na temat RODO czy… podręcznik „Angielski dla księgowych”.

W styczniu powołany przez Donalda Tuska wojewoda mazowiecki odmówił organizatorom Marszu statusu „zgromadzenia cyklicznego” i zaciekle walczył w sądzie, by Marsz tego statusu nie otrzymał.

Wreszcie, na miesiąc przed Świętem Niepodległości, Rafał Trzaskowski zakazał organizacji zgromadzeń, zgłoszonych przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości w listopadzie, by zabezpieczyć legalną organizację Marszu. Co więcej – na kilka dni przed Marszem dziennik Rzeczpospolita informował o piśmie warszawskiej prokuratury do Rafała Trzaskowskiego, w którym śledczy sugerowali Prezydentowi Warszawy, że powinien rozważyć nawet rozwiązanie samego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.  

Udało się! Marsz przeszedł, a prawnicy Ordo Iuris byli na miejscu

Wraz z prawnikami ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, uruchomiliśmy na czas trwania wydarzenia infolinię oraz dyżury adwokatów, radców prawnych i aplikantów, którzy byli gotowi udzielić bezpłatnej pomocy prawnej wszystkim uczestnikom Marszu Niepodległości, wobec których funkcjonariusze Policji czy innych służb podejmowaliby bezzasadne interwencje lub którzy byliby ofiarami lub świadkami policyjnych prowokacji.

Podstawowych porad prawnych udzieliliśmy też uczestnikom Marszu za pośrednictwem naszej strony internetowej, gdzie przypominaliśmy między innymi o tym, że każdy policjant przed podjęciem jakiejkolwiek czynności (np. legitymowania czy zatrzymania) ma obowiązek przedstawienia się z imienia i nazwiska oraz podania swojego numeru identyfikacyjnego (a nieumundurowany policjant ma ponadto obowiązek okazać legitymację służbową) oraz odpowiedzi na pytania o podstawę prawną podejmowanych czynności. Przypomnieliśmy też, że wszelkie czynności Policji mogą być nagrywane, a nagrania mogą później stanowić dowód w ewentualnym postępowaniu oraz że każdy funkcjonariusz Policji ma obowiązek uprzedzić o możliwości użycia środków przymusu bezpośredniego.

Z kolei jeszcze przed Marszem zorganizowaliśmy szkolenie dla strażników i organizatorów Marszu Niepodległości oraz prawników, chcących włączyć się w pomoc prawną dla uczestników i organizatorów Marszu. W szkoleniu wzięło udział ponad 80 osób.

Jako Instytut Ordo Iuris, mieliśmy także – wspólnie z Centrum Życia i Rodziny – swój namiot w strefie patriotycznych organizacji pozarządowych oraz kilka innych stanowisk zlokalizowanych przy trasie Marszu, gdzie już od godz. 10:00 członkowie naszego zespołu zbierali podpisy pod projektem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Stop Narkotykowi Pornografii”, ograniczającej dostęp do pornografii w internecie dla nieletnich.

Ordo Iuris zapleczem polskiego ruchu niepodległościowego

Na szczęście Marsz przeszedł bezpiecznie i spokojnie. Możemy mieć pewność, że jest w tym także zasługa Ordo Iuris. Nasza wytrwałość, nieustępliwość i konsekwencja w obronie wolności zgromadzeń przyniosła owoc – władza po prostu nie odważyła się powtórzyć swoich prowokacji i bezprawnych ataków na uczestników Marszu, wiedząc, że polscy patrioci to wielka siła, za którą stoi ekipa profesjonalnych, nieustępliwych i skutecznych prawników.

Na zakończenie Marszu osobiście zabrałem głos ze sceny ustawionej na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie jak co roku kończył się Marsz. W swoim przemówieniu mówiłem o tym, że Marsz Niepodległości to największy marsz narodowy w Europie i podkreślałem, że masowość tej manifestacji pokazuje, że stać nas na to, by ocalić naszą niepodległość, która jeszcze nigdy nie była tak zagrożona jak dziś, gdy urzędnicy UE chcą doprowadzić do zniszczenia suwerennych państw narodowych i stworzenia jednego wielkiego, unijnego superpaństwa.

Tak jak Marsz przeszedł pomimo wszelkich przeciwności, tak Ojczyzna przejdzie przez Morze Czerwone zagrożeń dla jej suwerenności i niepodległości.

My ze swojej strony obiecujemy, że nasi prawnicy i eksperci będą zawsze stawać w obronie polskiej niepodległości i całego polskiego ruchu niepodległościowego.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Ochrona życia

14.11.2024

Nie tylko Lewica i KO. Kto przyczynił się do pozostawienia w sejmie proaborcyjnego projektu?

Za nami kolejne głosowanie nad projektem ustawy autorstwa Lewicy wprowadzającym zmiany w kodeksie karnym, prowadzące do bezkarności osób uczestniczącym w procederze nielegalnej aborcji.

Projekt, który podczas głosowania w trakcie lipcowego posiedzenia Sejmu nie uzyskał poparcia większości i powinien być odrzucony, decyzją większości posłów został ponownie skierowany do prac w komisji.

O tym, że wadliwy prawnie, szkodliwy dla kobiet projekt będzie dalej procedowany w Sejmie przesądziło zachowanie 20 posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi, którzy nie zagłosowali za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Publikujemy niechlubną listę posłów, którzy swoim zachowaniem na sali sejmowej opowiedzieli się za osłabieniem ochrony prawnej kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci.  

 

Przestępcy aborcyjni wolni od odpowiedzialności

W związku z tym, że wniesionym przez Lewicę (tym razem łącznie z Koalicją Obywatelską, jednak treść projektu jest identyczna z projektem Lewicy, głosowanym 12 lipca) projektem zmian w Kodeksie karnym ponownie będzie zajmowała się komisja sejmowa i jeszcze raz będzie on poddany pod głosowanie przez Sejm, warto przypomnieć co naprawdę kryje się za pozornie niewiele zmienionymi przepisami projektu.

Przede wszystkim celem projektu jest wykreślenie z Kodeksu karnego art. 152 § 1 i § 2 i zastąpienie ich nowym art. 153 § 3. Co to oznacza w praktyce? Proponowana zmiana prowadzić ma do bezkarności osób pomagających w nielegalnych aborcjach (a więc obarczonych szczególnym ryzykiem dla kobiet). Owa bezkarność miałaby więc obejmować tzw. podziemie aborcyjne, czyli osoby (działających samodzielnie albo w ramach organizacji, fundacji, stowarzyszeń, itp.), które łamiąc obowiązujące prawo karne, przykładowo, dostarczają lub pośredniczą w dostarczaniu tabletek poronnych (w tym tabletek niewiadomego pochodzenia) do wykonania aborcji w domu bez nadzoru lekarza. Może to też dotyczyć osób, które organizują lub pośredniczą w organizacji wyjazdów za granicę w celu wykonania nielegalnej w Polsce aborcji na życzenie (tzw. turystyka aborcyjna). Wprowadzenie bezkarności takich ludzi jest bowiem istota propozycji Lewicy uchylenia aktualnego art. 152 § 2 Kodeksu karnego.

W zamiarze autorów projektu, bezkarnymi mają w przyszłości pozostać także np. nieuczciwi lekarze, którzy wbrew obowiązującym przepisom (aborcja na życzenie jest przestępstwem, ale też działaniem niezgodnym z etyką lekarską) wykonywaliby po kryjomu w swoich gabinetach aborcje do 12. tygodnia ciąży (proponowany w projekcie art. 152 § 3 Kodeksu karnego).

Co gorsza, w myśl proponowanego w projekcie art. 152 § 4 Kodeksu karnego, z bezkarności mieliby korzystać także sprzeniewierzający się swojemu powołaniu zawodowemu lekarze, pielęgniarki i położne, dokonujący na żądanie kobiety aborcji nawet w 9. miesiącu ciąży, do czego wystarczyłoby jedynie podejrzenie np. wady genetycznej u dziecka.

Ale to jeszcze nie koniec – projektodawcy zapisali w projekcie, że chcieliby uchylenia art. 154 § 1 kodeksu karnego, który aktualnie przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10 dla osoby pomagającej w nielegalnej aborcji, która doprowadziła do śmierci kobiety. Efektem zmian zaproponowanych przez Lewicę ma być złagodzenie odpowiedzialności takich osób, które dla swoich partykularnych interesów finansowych już teraz narażają zdrowie i życie kobiet.

Wszystkie zmiany zaproponowane w projekcie ustawy mają prowadzić do upowszechnienia w Polsce tzw. aborcji na życzenie. Chociaż autorki projektu zarzekają się, że jego celem nie jest legalizacja aborcji, to w realiach do tego doprowadziłoby wejście w życie zmian zawartych w druku sejmowym nr 611. Innymi słowy, aborcja na życzenie nie stanie się legalna, ale nikt nie będzie odpowiadał za jej dokonanie. To tak jakbyśmy przyjęli, że np. kradzież dalej jest nielegalna, ale nie grozi za nią odpowiedzialność. W przekonaniu sporej części społeczeństwa kradzież stałaby się więc legalna i społeczeństwo z biegiem czasu miałoby coraz mniej oporów wobec jej popełniania. Dokładnie tego chce Lewica w kwestii aborcji. Stąd jedynym rozsądnym rozwiązaniem było odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, co jednak nie nastąpiło.

Przeciwnicy ochrony ludzkiego życia

Pozostaje zatem pytanie, kto aktualnie odpowiada za sytuację, w której musimy dalej zajmować się kwestią bezkarności przestępców aborcyjnych? Autorzy tego nagannego projektu w pierwszej kolejności – to oczywiste, ale nie tylko oni. Poza klubami Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050-TD i partią Razem, które 8 listopada w całości głosowały za dalszym procedowaniem projektu, do grona tych osób zaliczyć trzeba niestety także tych posłów z ugrupowania PSL – TD, którzy zagłosowali przeciwko odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu albo którzy wstrzymali się od głosu.

 

Trzeba podkreślić, że dalsze prace nad projektem są nie tylko irracjonalne, ale wiążą się z dodatkowymi wydatkami chociażby na prace komisji sejmowej, które w przypadku odrzucenia projektu mogły być przeznaczone na jakiś godny cel. O tym również powinni pamiętać reprezentujący społeczeństwo posłowie, którzy opowiedzieli się za projektem Lewicy.

 

R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

13.11.2024

Jerzy Kwaśniewski: Rząd Tuska i UE wprowadzają do Polski setki tysięcy migrantów 

Niemiecki rząd już dzisiaj może odesłać do Polski… nawet 40 000 nielegalnych migrantów. Tak zwana „readmisja” jest możliwa na podstawie już obowiązujących przepisów unijnych. A to jedynie zapowiedź wielkiej fali relokacji migrantów, która nastąpi na podstawie Paktu Migracyjnego Unii Europejskiej. Podczas gdy rządy Holandii i Węgier żądają wyłączenia ich spod tej regulacji, Donald Tusk uspakaja Polaków i podejmuje pozorowane działania.

Co oznacza dla nas Pakt Migracyjny?

Dlatego w Ordo Iuris przygotowaliśmy raport, w którym udzielamy odpowiedzi na 26 najczęściej zadawanych pytań na temat migracji, Paktu Migracyjnego, polityki ochrony granic. Nie pozwolimy, by kłamliwa narracja suflowana przez główne media usypiała czujność rodaków wtedy, gdy słuszne oburzenie Polaków może powstrzymać zgubną politykę rządu.

Czasem wystarczy ujawnić, co o Pakcie Migracyjnym ma do powiedzenia sama Komisja Europejska. W jej oficjalnym komunikacie czytamy, że „migracja jest stałym elementem historii ludzkości” oraz „może przyczynić się do wzrostu, innowacji i dynamiki społecznej”. Urzędnicy dodają, że celem Paktu Migracyjnego jest „stworzenie szybszych, płynnych procesów migracyjnych”.

Polacy muszą wiedzieć, że nikt nie zamierza nas przed migracją chronić. Faktycznym celem wielkiej reformy prawa migracyjnego UE jest uznanie nielegalnych migrantów za legalnych i przemieszczenie ich do państw, które dotąd broniły się przed falami nachodźców. W tym do Polski.

Co prawda unijni urzędnicy na razie mówią jedynie o… 30 000 migrantów wysyłanych do Polski rocznie od 2026 roku. Jednak prosta kalkulacja wielkości nielegalnej migracji do Europy (1,3 mln wniosków azylowych w 2023) pokazuje, że udział Polski w przyjmowaniu migrantów szybko urośnie nawet do ponad 100 000 relokowanych migrantów rocznie! Trzeba też wiedzieć, że decyzja o skali relokacji zostanie podjęta bez istotnego udziału Polski, podobnie jak decyzja o kwocie „wykupnego”, przez które Polska mogłaby zwolnić się z obowiązku przyjęcia migranta. Kwalifikowaną większość w tych sprawach mają bowiem państwa dotknięte kryzysem migracyjnym, a Polsce nie przysługuje prawo weta.

Nie powtarzajmy błędów państw zachodnich

Co oznacza taka fala migracji? Według danych europejskiej agencji Eurostat, pomimo wydawania setek tysięcy decyzji nakazujących opuszczenie granic UE, jedynie 22,9% nielegalnych migrantów udaje się wydalić. Reszta, korzystając z niewydolnego systemu, wciąż mieszka w UE. To już miliony nielegalnych przybyszów.

Sytuacja wielu państw jest tragiczna. Podczas niedawnej konferencji w Pradze wysłuchałem wykładu austriackiego profesora, który mówił o klasach szkolnych, w których 90% dzieci nie mówi po niemiecku, nie wspominając już o wzroście przestępczości oraz wymuszonej zmianie stylu życia milionów ludzi. Nic dziwnego, że kraje dotknięte takim kryzysem chcą „podzielić się” z Polską skutkami własnej błędów w polityce migracyjnej.

W tej krytycznej sytuacji rząd zwodzi Polaków fałszywymi hasłami o obronie granic. Każdy już chyba słyszał o propozycji Donalda Tuska, by „zawiesić prawo do azylu”. Główne media szeroko omawiały te słowa. Tym bardziej, że premiera poparła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Szczerość intencji szefa rządu wydawały się potwierdzać ataki ze strony organizacji wspierających masową migrację.

Tymczasem, okrągłe hasła Donalda Tuska nie oznaczają w ogóle wstrzymania migracji. W naszym raporcie wyjaśniamy, że zgodnie z prawem UE każde państwo może w pewnych okolicznościach „wstrzymywać udzielanie azylu”. Jednak w tym czasie ma obowiązek przyjmować migrantów, udzielając im… ochrony tymczasowej i pozwalając swobodnie przemieszczać się po kraju. Nie ma zatem mowy o uznaniu przez UE prawa Polski do obrony granic i powstrzymywania fali migrantów przez Straż Graniczną!

Patrzymy władzy na ręce

Nasz raport ma przebudzić czujność Polaków, mediów i liderów opinii. Ale nie poprzestajemy na tym.

Nasi eksperci zostaną zgłoszeni do udziału w zapowiedzianych przez Ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego konsultacji nowej rządowej strategii migracyjnej. Zadbamy, by konsultacje nie zostały zdominowane przez radykalną lewicę, która w czasie zagrożenia polskiego bezpieczeństwa skupia się na promocji migracji i ignoruje prawo Polaków do poczucia bezpieczeństwa, do pierwszeństwa na rynku pracy i do ochrony przed falami migracji ekonomicznej udającej uchodźców.

Jednocześnie wiemy, że w dłuższej perspektywie ochrona przed masową, nielegalną migracją nie będzie możliwa bez wypracowania międzynarodowego porozumienia w sprawie zmian w obowiązującym prawie uchodźczym. Potrzeba nam także zupełnie nowych założeń krajowej polityki migracyjnej wobec legalnych migrantów i ich społeczności.

Dlatego eksperci Instytutu Ordo Iuris rozpoczęli już prace nad międzynarodowym raportem, w którym zaproponujemy, w jaki sposób kraje dotknięte przez migrację powinny kształtować prawo międzynarodowe, by nie było już narzędziem destabilizacji państw i społeczeństw. Już trzy lata temu pisaliśmy, że masowa migracja przez granicę białoruską to „broń masowej migracji” stosowana przez Federację Rosyjską. Wtedy za głoszenie tych oczywistych wniosków „eksperci” praw człowieka odmawiali nam podania dłoni.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej