Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
projekt ustawy

projekt ustawy

Francja zaczyna blokować serwisy pornograficzne bez weryfikacji wieku. W Polsce trwa zbiórka podpisów

Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej.

https://www.ekai.pl/francja-zaczyna-blokowac-serwisy-pornograficzne-bez-weryfikacji-wieku-w-polsce-trwa-zbiorka-podpisow/

Autor: Olivier Bault (Instytut Ordo Iuris)

 

Za dwa miesiące Francja stanie się pierwszym krajem UE, gdzie serwisy internetowe, udostępniające treści pornograficzne bez prawdziwej i skutecznej weryfikacji wieku użytkowników, zostaną zablokowane na mocy decyzji urzędowej. Stanie się to dzięki nowemu prawu uchwalonemu przez francuski parlament w maju br. W Polsce podobne prawo może też zostać wkrótce uchwalone. Właśnie trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem „Ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi oraz o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne”. Do zbiórki podpisów może dołączyć każdy. Karty do zbierania podpisów wraz ze wszelkimi potrzebnymi informacjami są dostępne na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.

Co ważne, Komitet ustawodawczy musi zebrać min. 100 tys. podpisów i złożyć je w Sejmie najpóźniej do 23 grudnia. W praktyce oznacza to, że został mniej więcej miesiąc na ich zebranie i odesłanie na adres podany na karcie. Zbiórka trwa od początku października, a im więcej podpisów uda się zebrać, tym większy będzie nacisk na posłów i senatorów, aby ustawę tę uchwalić.

Kwestia dostępu dzieci i młodzieży do treści pornograficznych online długo była ignorowana przez polityków, albo w najlepszym wypadku ich działania ograniczały się do pustych obietnic. Dotyczy to niestety wszystkich rządów, niezależnie od barw politycznych, jakie reprezentują. Tak naprawdę postulat blokowania dzieciom dostępu do pornografii nie jest ani prawicowy ani lewicowy, a każdy normalny rodzic wolałby, żeby jego dzieci takich treści nie oglądały.

Niestety, jak pokazują badania NASK prowadzone wśród polskich dzieci w 2021 r. (opublikowane w 2022 r.), co piąte dziecko w wieku 12-14 lat przyznaje się już do codziennego oglądania treści pornograficznych w swoich komputerach lub smartfonach, lub na urządzeniach rówieśników, a średnia wieku pierwszego kontaktu z takimi treściami to niespełna 11 lat. W starszych kategoriach wiekowych jest tylko gorzej. Na dodatek mówimy tu o pornografii z reguły bardzo ostrej, gdyż taka jej forma dominuje dziś w większości serwisów tego typu.

Statystyka w innych krajach nie wygląda lepiej. Francuski urząd nadzoru Arcom opublikował w ubiegłym roku badanie, z którego wynika, iż 30% francuskich internautów, którzy odwiedzają tego typu strony, ma mniej niż 18 lat. Pomimo ustawy z 2020 r., która nakłada obowiązek weryfikacji wieku, właściciele stron z takimi treściami wciąż zadawalają się tym, że użytkownik jednym klikiem odpowiada twierdząco na pytanie o ukończenie 18 lat. Co więcej, badanie Arcom pokazuje, że średni miesięczny czas oglądania treści pornograficznych wśród tych 2,3 milionów francuskich dzieci i nastolatków (600 tys. więcej niż w 2017 r.) odwiedzających tego rodzaju strony to 2 godziny i 12 minut wśród chłopców oraz 43 min. wśród dziewczyn. W wieku 12 lat, połowa francuskich chłopców co miesiąc odwiedza takie strony, a w przedziale wiekowym 16-17 lat zjawisko to dotyczy już dwóch trzecich chłopców.

Na bazie prawa uchwalonego w 2020 r. przez francuski parlament, w 2021 r. organizacje ochrony dzieci zaskarżyły 9 największych serwisów o udostępnianie pornografii dzieciom, ale dopiero w październiku br. Sąd Apelacyjny w Paryżu wydał prawomocny wyrok, na mocy którego nakazał krajowym dostawcom Internetu zablokować 4 z nich, a w odniesieniu do pozostałych 5, mających siedzibę w Unii Europejskiej, zwrócił się o rozpoznanie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (co oznacza, że mogą wciąż działać na terenie Francji, nie weryfikując wieku swoich użytkowników).

 

Francuski ustawodawca mówi: dość!

Dlatego też, wobec przedłużających się postępowań sądowych, francuski parlament postanowił jeszcze raz zmienić prawo i przyznać urzędowi nadzoru mediów Arcom odpowiednie kompetencje, aby serwisy te blokować i karać je na mocy prostej decyzji urzędowej. Odpowiednia ustawa została uchwalona w maju br., a na początku października Arcom opublikował swoje wytyczne dla serwisów internetowych, udostępniających treści pornograficzne. Wytyczne te nakładają na takie serwisy obowiązek wprowadzenia skutecznych mechanizmów weryfikacji wieku w przeciągu trzech miesięcy. Mechanizmy te muszą być zarządzane przez podmioty trzecie, a wybór sposobu i technologii jest pozostawiony w ich gestii. To, co musi zostać spełnione, to określone funkcje takie jak: podwójna weryfikacja (na przykład dokument tożsamości lub portfel elektroniczny lub karta płatnicza + rozpoznawanie twarzy celem autentyfikacji wraz z określaniem wieku przez sztuczną inteligencję), odporność na oszustwa (np. rozpoznawanie znaków życia w przypadku funkcji rozpoznawania twarzy), zakaz udostępniania czy gromadzenia danych uzyskanych w procesie weryfikacji wieku, wymóg przeprowadzenia ponownej weryfikacji wieku przy każdej nowo otwartej sesji oraz po przekroczeniu określonego czasu bezczynności, itp. itd.

Ponieważ urząd nadzoru będzie władny, aby sam ocenić, czy jego wymogi zostały spełnione i będzie mógł, po pierwszym bezskutecznym wezwaniu, zablokować i ukarać niepokorne serwisy, właściciele tych serwisów będą mieli bardzo silną zachętę, aby wprowadzać mechanizmy, które będą naprawdę skuteczne. Efektywność tego rozwiązania widać już w dziewięciu stanach USA, gdzie podobne przepisy weszły w życie, np. w Luizjanie, która jako pierwsza uchwaliła takie prawo w 2022 r. Poza tymi dziewięcioma stanami, dziesięć innych już uchwaliło podobne ustawy, które niebawem wejdą w życie, a kolejne są w trakcie procedowania podobnych ustaw. Są wśród nich nie tylko stany rządzone przez republikanów, ale np. jeden z większych i najbardziej lewicowo-liberalnych stanów: Kalifornia. Dowodzi to, podobnie jak w przypadku Francji, że takie ustawy mogą popierać wszyscy niezależnie od wyznawanych poglądów i wartości, gdyż większość z nas ma przecież dzieci w rodzinie, jeśli nie własne, to jesteśmy dla kogoś wujkiem, ciocią, starszym bratem czy siostrą.

W Europie przepisy podobne jak we Francji przyjęły już Wielka Brytania, gdzie urząd nadzoru Ofcom jest w trakcie opracowywania wymogów weryfikacji wieku, oraz Włochy, gdzie Agcom wydał swoje wytyczne we wrześniu, dając serwisom z treściami pornograficznymi pół roku na wprowadzenie mechanizmów skutecznej weryfikacji wieku.

 

W Polsce też można to zrobić

Obywatelski projekt ustawy, którego dotyczy zbiórka podpisów w Polsce, jest podobny. Jeśli zostanie uchwalony przez Sejm i Senat w obecnej formie, kompetencje w zakresie określania wymogów stawianych serwisom z treściami pornograficznymi oraz w zakresie ukarania niepokornych będzie miał Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Serwisy bez wystarczająco skutecznej weryfikacji wieku zostaną po prostu wpisane do centralnego rejestru, a polscy dostawcy Internetu będą mieli obowiązek blokowania wszystkich portali internetowych do niego wpisanych. Dodatkowo, serwisom tym blokowany będzie dostęp do wszelkich usług płatniczych na terenie Polski, co oznacza, że stracą możliwości zarabiania na swoich polskich użytkownikach, które omijałyby krajową blokadę, np. korzystając z serwisów VPN (ukrywając się za serwerem usytuowanym w kraju, gdzie dany serwis nie jest blokowany). Jak pokazuje doświadczenie amerykańskie z minionego roku, działa to na właścicieli serwisów z treściami pornograficznymi na tyle odstraszająco, że faktycznie wprowadzają skuteczne mechanizmy weryfikacji wieku. To, o co ich zdaniem zawsze było niemożliwe i nierealne, staje się nagle rzeczywistością.

Jeśli natomiast chodzi o możliwość omijania krajowych blokad, oczywiste jest, że żaden system nie będzie nigdy w 100% skuteczny i zmiana prawa nie zwolni rodziców od obowiązku pilnowania swoich dzieci (na ile się da) i korzystania z aplikacji kontroli rodzicielskiej (o ile rodzice mają na ten temat jakąkolwiek wiedzę). Pamiętać należy natomiast, że coraz bardziej masowe i opłakane w skutkach oglądanie pornografii przez dzieci i młodzież wynika właśnie z tego, że dziś nie ma żadnych barier, które trzeba pokonać, aby uzyskać dostęp do pornograficznych treści. Nawet jeśli dziecko ma na smartfonie zainstalowaną kontrolę rodzicielską, zawsze znajdzie się wśród rówieśników jakieś urządzenie, które tej kontroli rodzicielskiej nie posiada. Ww. badanie NASK opublikowane w 2022 r. mówi nam, że dla trzech czwartych polskich dzieci dostęp do treści pornograficznych online nie stanowi żadnej trudności. To jest właśnie rzeczywistość, którą możemy zmienić, jeśli do połowy grudnia zbierzemy min. 100 tysięcy podpisów. Każdy może się do tego przyczynić dzięki karcie do zbiórki podpisów dostępnej na stronie StopNarkotykowiPornografii.pl.

 

 

Czytaj Więcej
Ochrona życia

14.11.2024

Nie tylko Lewica i KO. Kto przyczynił się do pozostawienia w sejmie proaborcyjnego projektu?

Za nami kolejne głosowanie nad projektem ustawy autorstwa Lewicy wprowadzającym zmiany w kodeksie karnym, prowadzące do bezkarności osób uczestniczącym w procederze nielegalnej aborcji.

Projekt, który podczas głosowania w trakcie lipcowego posiedzenia Sejmu nie uzyskał poparcia większości i powinien być odrzucony, decyzją większości posłów został ponownie skierowany do prac w komisji.

O tym, że wadliwy prawnie, szkodliwy dla kobiet projekt będzie dalej procedowany w Sejmie przesądziło zachowanie 20 posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi, którzy nie zagłosowali za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Publikujemy niechlubną listę posłów, którzy swoim zachowaniem na sali sejmowej opowiedzieli się za osłabieniem ochrony prawnej kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci.  

 

Przestępcy aborcyjni wolni od odpowiedzialności

W związku z tym, że wniesionym przez Lewicę (tym razem łącznie z Koalicją Obywatelską, jednak treść projektu jest identyczna z projektem Lewicy, głosowanym 12 lipca) projektem zmian w Kodeksie karnym ponownie będzie zajmowała się komisja sejmowa i jeszcze raz będzie on poddany pod głosowanie przez Sejm, warto przypomnieć co naprawdę kryje się za pozornie niewiele zmienionymi przepisami projektu.

Przede wszystkim celem projektu jest wykreślenie z Kodeksu karnego art. 152 § 1 i § 2 i zastąpienie ich nowym art. 153 § 3. Co to oznacza w praktyce? Proponowana zmiana prowadzić ma do bezkarności osób pomagających w nielegalnych aborcjach (a więc obarczonych szczególnym ryzykiem dla kobiet). Owa bezkarność miałaby więc obejmować tzw. podziemie aborcyjne, czyli osoby (działających samodzielnie albo w ramach organizacji, fundacji, stowarzyszeń, itp.), które łamiąc obowiązujące prawo karne, przykładowo, dostarczają lub pośredniczą w dostarczaniu tabletek poronnych (w tym tabletek niewiadomego pochodzenia) do wykonania aborcji w domu bez nadzoru lekarza. Może to też dotyczyć osób, które organizują lub pośredniczą w organizacji wyjazdów za granicę w celu wykonania nielegalnej w Polsce aborcji na życzenie (tzw. turystyka aborcyjna). Wprowadzenie bezkarności takich ludzi jest bowiem istota propozycji Lewicy uchylenia aktualnego art. 152 § 2 Kodeksu karnego.

W zamiarze autorów projektu, bezkarnymi mają w przyszłości pozostać także np. nieuczciwi lekarze, którzy wbrew obowiązującym przepisom (aborcja na życzenie jest przestępstwem, ale też działaniem niezgodnym z etyką lekarską) wykonywaliby po kryjomu w swoich gabinetach aborcje do 12. tygodnia ciąży (proponowany w projekcie art. 152 § 3 Kodeksu karnego).

Co gorsza, w myśl proponowanego w projekcie art. 152 § 4 Kodeksu karnego, z bezkarności mieliby korzystać także sprzeniewierzający się swojemu powołaniu zawodowemu lekarze, pielęgniarki i położne, dokonujący na żądanie kobiety aborcji nawet w 9. miesiącu ciąży, do czego wystarczyłoby jedynie podejrzenie np. wady genetycznej u dziecka.

Ale to jeszcze nie koniec – projektodawcy zapisali w projekcie, że chcieliby uchylenia art. 154 § 1 kodeksu karnego, który aktualnie przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10 dla osoby pomagającej w nielegalnej aborcji, która doprowadziła do śmierci kobiety. Efektem zmian zaproponowanych przez Lewicę ma być złagodzenie odpowiedzialności takich osób, które dla swoich partykularnych interesów finansowych już teraz narażają zdrowie i życie kobiet.

Wszystkie zmiany zaproponowane w projekcie ustawy mają prowadzić do upowszechnienia w Polsce tzw. aborcji na życzenie. Chociaż autorki projektu zarzekają się, że jego celem nie jest legalizacja aborcji, to w realiach do tego doprowadziłoby wejście w życie zmian zawartych w druku sejmowym nr 611. Innymi słowy, aborcja na życzenie nie stanie się legalna, ale nikt nie będzie odpowiadał za jej dokonanie. To tak jakbyśmy przyjęli, że np. kradzież dalej jest nielegalna, ale nie grozi za nią odpowiedzialność. W przekonaniu sporej części społeczeństwa kradzież stałaby się więc legalna i społeczeństwo z biegiem czasu miałoby coraz mniej oporów wobec jej popełniania. Dokładnie tego chce Lewica w kwestii aborcji. Stąd jedynym rozsądnym rozwiązaniem było odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, co jednak nie nastąpiło.

Przeciwnicy ochrony ludzkiego życia

Pozostaje zatem pytanie, kto aktualnie odpowiada za sytuację, w której musimy dalej zajmować się kwestią bezkarności przestępców aborcyjnych? Autorzy tego nagannego projektu w pierwszej kolejności – to oczywiste, ale nie tylko oni. Poza klubami Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050-TD i partią Razem, które 8 listopada w całości głosowały za dalszym procedowaniem projektu, do grona tych osób zaliczyć trzeba niestety także tych posłów z ugrupowania PSL – TD, którzy zagłosowali przeciwko odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu albo którzy wstrzymali się od głosu.

 

Trzeba podkreślić, że dalsze prace nad projektem są nie tylko irracjonalne, ale wiążą się z dodatkowymi wydatkami chociażby na prace komisji sejmowej, które w przypadku odrzucenia projektu mogły być przeznaczone na jakiś godny cel. O tym również powinni pamiętać reprezentujący społeczeństwo posłowie, którzy opowiedzieli się za projektem Lewicy.

 

R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.

 

Czytaj Więcej

Stop narkotykowi pornografii - spotkanie z adw. Rafałem Dorosińskim w Warszawie

Instytut Ordo Iuris, wraz z szeregiem innych organizacji, przygotował projekt ustawy mający na celu ograniczenie dostępu do pornografii wśród dzieci. Temu zagadnieniu będzie poświęcone spotkanie w warszawskiej kawiarni Agere Contra. W wydarzeniu weźmie udział adw. Rafał Dorosiński z Zarządu Ordo Iuris. Gośćmi będą także Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci oraz Lidia Sankowska-Grabczuk z Koalicji dla Życia i Rodziny.

Kawiarnia Agere Contra

Czytaj Więcej

Jerzy Kwaśniewski: Powstrzymajmy frontalny atak na małżeństwo i rodzinę

Na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt „ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich”, wraz z całym pakietem ustaw towarzyszących. Liczące ponad 300 stron dokumenty zakładają ingerencję w ponad 200 ustaw! Nawet ustawy o Policji, o Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej muszą dostosować się do żądań aktywistów LGBT. To totalne przeoranie systemu prawnego.

 

Ustawa o „rejestrowanych związkach partnerskich” ogłoszona

Autorami projektu są radykalni politycy koalicji Donalda Tuska, których reprezentuje minister ds. równości – Katarzyna Kotula. Twórcy propozycji legislacyjnej otwarcie pokazują, że jedynymi beneficjentami ustawy mają być homoseksualiści, chcący udawać małżeństwo. Politykom nie przeszkadza przy tym, że Konstytucja RP jasno mówi o „małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny”. Do dotychczasowego rządowego bezprawia dodany ma być zatem atak na naturalną i konstytucyjną wyjątkowość małżeństwa. Ale to nie pierwszy taki atak.

Podobną ustawę próbowała forsować lewica w czasie poprzedniego rządu Donalda Tuska, w projekcie z 2011 roku. Wówczas Sąd Najwyższy stanowczo zaoponował, pisząc w swojej opinii, że tworzenie imitacji małżeństwa jest jednoznacznie sprzeczne z konstytucyjnym „zakazem zrównania związku osób tej samej płci z małżeństwem”. Przeciwnie, ustawodawca ma konstytucyjny obowiązek wprowadzania „unormowań o charakterze protekcyjnym i promocyjnym” wobec rodziny i małżeństwa, które są instytucjami niezbędnymi dla trwania narodu i państwa.

Genderowe przeoranie systemu prawnego

Tym razem atak na małżeństwo ma bezprecedensową skalę. Liczące ponad 300 stron dokumenty zakładają ingerencję w ponad 200 ustaw! Nawet ustawy o Policji, o Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej muszą dostosować się do żądań aktywistów LGBT. To totalne przeoranie systemu prawnego.

Osoby o skłonnościach homoseksualnych będą mogły rejestrować swoje związki w urzędach stanu cywilnego, ale też – tak jak małżeństwa – wspólnie rozliczać podatki, a nawet uczestniczyć w sprawowaniu pieczy nad dziećmi adoptowanymi przez partnerów. Nowe przepisy szczegółowo regulują nawet nadawanie dziecku nazwiska homoseksualnego „partnera” biologicznego rodzica. To już zupełnie otwarta realizacja postulatu homoadopcji.

A to tylko niewielki wycinek zmian. Pakiet przewiduje, że „związki partnerskie” będą imitować konstytucyjną instytucję małżeństwa w każdym aspekcie. Regulują nawet zasady wspólnego zamieszkiwania (i wymuszania wyprowadzki), pobierania wdowiej renty rodzinnej, alimentów po ustaniu „partnerstwa”. Tworzą także imitację wspólnoty majątkowej, a uchodźcom pozwalają… ściągać do Polski ich homoseksualnych partnerów. Mnożąc absurdy planowanej nowelizacji można wskazać, na zapisane w niej prawo żołnierzy zawodowych do… zabierania homopartnerów na misje. Rzecz jasna na koszt podatników. Nie powinno zatem dziwić, że nowemu partnerowi zmarłego będzie też przysługiwała uprzywilejowana wobec dzieci zmarłego pozycja w prawie spadkowym. Nawet, jeżeli rodzic nie pozostawił testamentu.

Musimy udaremnić plany lewicy!

Trzeba ten projekt zablokować. Tak, jak udało się to w przeszłości z projektami z 2003 i 2011 roku. Jeżeli taka ustawa wejdzie w życie, odwrócenie jej niszczycielskich skutków będzie niemal niemożliwe. Zmiana prawa wywiera bowiem skutki społeczne. Do tego dochodzi ochrona praw nabytych i powstałe relacje majątkowe. Radykałowie są tego świadomi i dlatego z taką determinacją podjęli tę walkę.

Rolą Instytutu Ordo Iuris w tej sytuacji jest wyjaśnianie skutków bezgranicznie radykalnego projektu.

Lada moment opublikujemy pierwszą analizę całego, 300-stronnicowego projektu. Cytując opinię Sądu Najwyższego sprzed 13 lat, przypomnimy, że mimo unikania przez autorów projektu słowa „małżeństwo”, ogół uprawnień przyznawanych partnerom nie różni się w sposób istotny od uprawnień zarezerwowanych w polskim systemie prawnym wyłącznie dla małżonków, co stanowi naruszenie nałożonego na ustawodawcę obowiązku szczególnej ochrony i promocji małżeństwa, jako trwałego związku heteroseksualnego.

Nasz głos w debacie nad ustawą minister Kotuli jest tym ważniejszy, że na liście organizacji, które rząd zaprosił do udziału w konsultacjach, są wyłącznie organizacje wspierające aktywistów LGBT, takie jak Kampania Przeciw Homofobii, Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza, Fundacja Tęczowe Rodziny czy Fundacja Trans-Fuzja.

Aby silny sprzeciw wobec uderzenia w naturalną, potwierdzoną konstytucyjnie definicję małżeństwa wybrzmiał w konsultacjach społecznych projektu, włączymy się w nie, przedkładając nasze uwagi. Jednocześnie zachęcamy do uczestnictwa w konsultacjach wszystkie organizacje obrońców życia, małżeństwa i rodziny. Nie możemy pozwolić, aby zostały one zdominowane przez przekaz radykałów.

Czas ujawnić konsekwencje ataku na małżeństwo!

Chcąc pokazać Polakom konsekwencje zrównywania związków jednopłciowych z małżeństwami, przygotowujemy też odrębną publikację poświęconą tej tematyce. Opiszemy w niej proces niszczenia instytucji małżeństwa, jego społeczne konsekwencje i rolę, jaką w tym procesie odgrywa instytucja „związku partnerskiego”. Wskażemy, w jaki sposób wprowadzanie konkurencyjnej wobec małżeństwa instytucji uruchamia dynamiki szkodliwe nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych.

Przypominamy też polskim politykom, że trwałą ochroną przed niszczeniem małżeństwa byłoby przyjęcie Konwencji o prawach rodziny, napisanej przez Instytut Ordo Iuris w 2019 roku. Wówczas otrzymała wsparcie dziesiątek organizacji społecznych z naszego regionu Europy, a polski rząd udzielił jej politycznego poparcia. Jednak na słowach się skończyło… Następny konserwatywny rząd musi podjąć ten temat na poważnie!

Jeśli projekt „ustawy o związkach partnerskich” trafi pod obrady Sejmu, musimy zmobilizować Polaków do wyrażenia sprzeciwu, aby parlamentarzyści odrzucili antyrodzinną ustawę. Jak pokazuje praktyka, można przekonać do tego niektórych posłów większości parlamentarnej. Gdy w lipcu Sejm procedował proaborcyjny projekt Lewicy, przeprowadziliśmy skuteczną kampanię społeczno-informacyjną, wywierając nacisk na parlamentarzystów, którzy odrzucili projekt ustawy.

Musimy uświadomić parlamentarzystom i zwykłym ludziom, że wprowadzenie tzw. związków partnerskich nie zaspokoi żądań radykałów. Wręcz przeciwnie – ośmieli to lobby LGBT do wysuwania kolejnych skrajnych roszczeń. Wprost przyznała to Minister ds. Równości Katarzyna Kotula, mówiąc kilka miesięcy temu, że po wdrożeniu w Polsce „związków partnerskich” przyjdzie pora na całkowite zrównanie związków jednopłciowych z małżeństwami.

Za rewolucyjną ustawą stoi wielki, międzynarodowy kapitał. Ten sam, który wysyła platformy i pracowników na Parady Równości, a w kontrolowanych mediach cenzuruje wszelką krytykę ideologii LGBT – wspierając nawet tranzycyjne okaleczanie dzieci i wulgarną, pornograficzną edukację w szkołach.

Przeciwko tej sile trzeba obudzić wielką koalicję normalności. Polskie rodziny, wspólnoty katolickie, zdroworozsądkowe środowiska samorządowe. Tylko Instytut Ordo Iuris ma obecnie potencjał do tego, by podjąć się zadania budowy i koordynacji ruchu oporu.

Jeśli pozostaniemy bierni, lobby LGBT zmieni setki ustaw i w całym systemie prawnym zakorzeni przywileje wynikające wyłącznie z homoseksualnych praktyk i kłamliwie zrówna je z głębią społecznej i kulturowej roli małżeństwa.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

 

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

09.10.2024

Niekonsekwencja ministerstwa? Wiatraki bliżej domów, mimo negatywnego wpływu na przyrodę

· Rząd wkrótce przyjmie ustawę, która ułatwi budowanie elektrowni wiatrowych, pomimo negatywnego wpływu na jakość wód oraz obszary Natura 2000.

Czytaj Więcej

Podatek od spadków nie służy wspieraniu rodzin. Należy go zastąpić innym rozwiązaniem, faktycznie korzystnym dla małżeństw [POLEMIKA]

· Głośnym echem odbił się zgłoszony w ubiegłym tygodniu projekt Konfederacji przewidujący całkowite uchylenie podatku od spadków.

· Projekt nie powinien zostać przyjęty, ze względu na zawartą w jego uzasadnieniu sugestię, że obecne przepisy zwalniające m.in. małżonków z podatku od spadków i darowizn stanowią dyskryminację tzw. par homoseksualnych. Taki zapis jest sprzeczny z art. 18 Konstytucji.

· Natomiast sama idea zniesienia podatku od spadków powinna zostać oceniona pozytywnie, bowiem prawo dysponowania majątkiem na wypadek śmierci stanowi jedno z najbardziej podstawowych praw w naszej cywilizacji.

· Podatek od spadków w żaden sposób nie chroni praw ani interesów rodziny.

· Realną korzyścią dla małżeństw mogłoby być wprowadzenie instytucji testamentów wspólnych na wzór niemiecki, które ułatwiłyby zachowanie spójności majątku rodzinnego tak po śmierci jednego, jak i obojga małżonków.

 

Zgłoszony w zeszłym tygodniu przez klub poselski Konfederacji projekt ustawy znoszącej w całości podatek od spadków, został wycofany po tym, jak posłowie Konfederacji Korony Polskiej anulowali swoje podpisy złożone pod projektem. Wynikało z nagłośnienia przez analityka Instytutu Ordo Iuris - mec. Nikodema Bernaciaka, tego, że w uzasadnieniu do projektu zasugerowano, iż obecne przepisy dotyczące zwolnień od podatku do spadków i darowizn stanowią „dyskryminację osób homoseksualnych”. Okoliczności te zostały opisane przez adw. Bernaciaka w szczegółowym komentarzu.

 

Należy zgodzić się z tym, że projekt z takim uzasadnieniem jest niedopuszczalny, jako wprowadzający do polskiego porządku prawnego koncepcję praw „partnerów homoseksualnych”. Stałoby to w wyraźnej sprzeczności z art. 18 Konstytucji, wykluczającym możliwość uprzywilejowania jakichkolwiek związków innych niż małżeństwo między kobietą a mężczyzną, w tym zwłaszcza konkubinatów (niezależnie od płci lub jakichkolwiek innych cech konkubentów).

 

Nie sposób jednak zgodzić się z końcową tezą komentarza, w myśl której zniesienie podatku od spadków jest niedopuszczalne z punktu widzenia idei konserwatywnych i prorodzinnych. Wręcz przeciwnie – utrzymywanie takiego podatku w żaden sposób nie wspiera polskich rodzin. Zamiast jego utrzymania należałoby więc postulować wprowadzenie innych zmian dotyczących prawa spadkowego, które faktycznie byłyby korzystne dla rodzin i mogły przyczynić się do promowania małżeństwa i rodzicielstwa.

 

Wadliwe rozwiązania ustawy o podatku od spadków i darowizn

 

Jak słusznie wskazał Nikodem Bernaciak, od 1 stycznia 2007 r. członkowie najbliższej rodziny (małżonkowie, zstępni – czyli dzieci i dalsi potomkowie oraz wstępni – czyli rodzice i dziadkowie, pasierbowie, rodzeństwo, ojczym lub macocha) są zwolnieni całkowicie z podatku od spadków i darowizn bez względu na wartość otrzymanego przysporzenia. Warunkiem skorzystania z tego zwolnienia jest zgłoszenie nabycie spadku lub darowizny w terminie 6 miesięcy właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego (art. 4a ust. 1 ustawy o podatku od spadków i darowizn). Obowiązek dokonania tego zgłoszenia stanowi niewątpliwie zbyteczne obciążenie o charakterze administracyjnym i jako taki powinien jak najszybciej zostać uchylony. W tym kontekście zniesienie podatku od spadków w ogóle, tym samym uchylające tenże obowiązek, trudno uznać za rozwiązanie niekorzystne dla rodzin. Powyższy obowiązek nie jest jednak jedynym problemem wynikającym z obecnego brzmienia ustawy o podatku od spadków i darowizn.

 

Ustawa ta bowiem zupełnie inaczej grupuje podmioty, których dotyczy obowiązek podatkowy (określane w ustawie jako „grupy podatkowe”), niż Kodeks Cywilny (KC), który wyznacza poszczególne grupy, jakich dotyczy kolejność dziedziczenia. Przede wszystkim, zwolnienie z podatku od spadków i darowizn nie dotyczy wszystkich osób, które mogą dziedziczyć spadek w drodze ustawy (czyli w sytuacji, gdy nie został sporządzony testament). Jak wskazano wyżej, całkowite zwolnienie z podatku od spadków dotyczy małżonków, zstępnych, wstępnych, pasierbów, rodzeństwa, ojczyma lub macochę. Natomiast zgodnie z art. 932 § 5. KC, dziedziczyć z mocy ustawy mogą również dzieci i dalsi zstępni rodzeństwa spadkodawcy (bratankowie, siostrzeńcy), a z kolei na podstawie art. 934 § 2. i § 21. KC, dziedziczyć może również rodzeństwo rodziców spadkodawcy (stryjowie, wujkowie, ciotki) i jego dzieci (bracia i siostry stryjeczne/cioteczne, czyli kuzynowie). Co więcej, zwolnienie z podatku przysługuje dziadkom czy zwłaszcza pasierbom, mimo iż, co do dziedziczenia, pierwszeństwo przed nimi należy się dzieciom rodzeństwa. Ojczym lub macocha nie znajdują się zaś w ogóle w kręgu osób, które mogą dziedziczyć z mocy ustawy. Przepisy ustawy o podatku od spadków i darowizn są więc w tym zakresie niespójne z przepisami art. 931-9341 KC. Wobec powyższego, minimalne zmiany w zakresie zwolnienia z podatku od spadków, jakie należy postulować, powinny nie tylko obejmować zniesienie obowiązku zgłoszenia nabycia spadku do naczelnika urzędu skarbowego, ale również poszerzenie zwolnienia z podatku na wszystkich krewnych, którzy mogą dziedziczyć z mocy ustawy.

 

Podatek od spadków a dziedziczenie testamentowe. Zachowek i rezerwa.

 

Wydaje się jednak, że brak jest również jakichkolwiek argumentów za tym, by podatek spadkowy dotykał dziedziców i zapisobiorców testamentowych. Prawo do dysponowania swoim majątkiem, w tym swoboda sporządzania testamentu, jest jednym z podstawowych praw naturalnych uznawanych w naszej cywilizacji, przynajmniej od czasów rzymskich. Jako takie nie może ono być traktowane jako łaskawa koncesja ze strony państwa. Prawo do dziedziczenia jest zresztą zagwarantowane w art. 21 Konstytucji. Oznacza to, że państwo powinno móc ingerować w nie tylko w wyjątkowych sytuacjach.

 

Taką sytuacją jest oczywiście ochrona tych, którym spadek przysługuje z samej natury rzeczy, czyli rodziny spadkodawcy, przed pokrzywdzeniem. Rodzi się jednak pytanie, w jaki sposób utrzymywanie podatku spadkowego tylko dla osób spoza rodziny miałoby chronić jej prawa i interesy? Zabezpieczeniu praw rodziny dużo bardziej służy inna, funkcjonująca obecnie instytucja – zachowek.

 

Polega ona na tym, że jeśli nie zachodzą przesłanki niegodności spadkobiercy, określone w art. 928 KC lub spadkodawca nie wydziedziczył spadkobiercy ustawowego zgodnie z art. 1008 KC, to spadkobiorcy ustawowemu przysługuje roszczenie wobec osób uprawnionych do spadku (z tytułu testamentu) do udziału w wartości spadku. Udział ten wynosi, co do zasady, połowę tego, co przypadłoby mu w wypadku dziedziczenia ustawowego (2/3 w przypadku osób małoletnich). Przykładowo więc, jeśli spadkodawca zostawił po sobie współmałżonka i dwójkę małych dzieci, ale w testamencie wyznaczył jako spadkobiorcę kogoś innego, to każde z dzieci może domagać się 2/9 wartości spadku, natomiast współmałżonek – 1/6.

 

Oczywiście instytucja zachowku ma pewne wady. Przede wszystkim wymaga aktywnych działań ze strony spadkobierców ustawowych, na które zapewne nie każdy ma czas, siły, chęci, a nierzadko pewnie nawet i wiedzę o przysługującym prawie i tego, jak zeń skorzystać. Jeśli więc uznamy ją za zabezpieczającą prawa rodziny w sposób niewystarczający, to można postulować zastąpienie jej rezerwą.

 

Rezerwa polega na tym, że z mocy ustawy ogranicza się możliwość dysponowania spadkiem w formie testamentu tylko do pewnej części spadku – reszta musi przypaść spadkobiercom ustawowym. Jest ona więc niejako odwróceniem zachowku – to nie spadkobierca ustawowy musi domagać się od spadkobierców testamentowych należnej mu części, ale dziedziczy ją od razu w momencie śmierci spadkodawcy. Taki system funkcjonował na terenie byłego Królestwa Polskiego (tzw. kongresowego) czy w Polsce okresu międzywojennego. Obecnie jest on stosowany na przykład we Francji i Hiszpanii.

 

Testamenty wspólne

 

Innym rozwiązaniem, jakie można rozważyć w celu wzmocnienia pozycji małżeństwa i rodziny, jest wprowadzenie testamentów wspólnych na wzór niemiecki. Wydaje się zresztą, że takie rozwiązanie byłoby naturalną konsekwencją dominującego obecnie w Polsce małżeńskiego ustroju majątkowego, czyli modelu wspólności majątkowej. Testamenty wspólne (oczywiście dobrowolne) mogłyby znacznie ułatwić zachowanie spójności majątku wspólnego, tak po śmierci pierwszego, jak i drugiego z małżonków. Obecnie, w wypadku śmierci pierwszego z małżonków, majątek wspólny jest dzielony w dość osobliwy sposób – połowa przypada drugiemu z małżonków, a druga połowa jest dzielona w częściach równych między dzieci spadkodawcy i ponownie jego małżonka, co może prowadzić do skomplikowanych sytuacji własnościowych. Przykładowo, jeśli małżonkowie posiadają dwójkę dzieci, to po śmierci pierwszego z nich 2/3 majątku wspólnego przypada żyjącemu małżonkowi, a po 1/6 dzieciom. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy drugi z małżonków ma dzieci z wcześniejszego małżeństwa lub też rodzą mu się dzieci już po śmierci pierwszego z małżonków – wówczas majątek pierwszego z małżonków może ostatecznie częściowo przypaść dzieciom drugiego małżonka, które nie tylko nie są z nim spokrewnione, ale, co więcej, których istnienia nie mógł nawet przewidzieć. W praktyce rozwiązanie tegoż problemu stanowi ustanowienie testamentów wzajemnych przez małżonków. Niekiedy praktykuje się ustanowienie w owych testamentach zapisu windykacyjnego na rzecz dziecka, w postaci określonego składnika majątku (np. samochodu), którego wartość przewyższa wartość zachowku.

 

Wprowadzenie testamentów wspólnych mogłoby jednak pozwolić na to, by małżonkowie, przynajmniej w odniesieniu do majątku wspólnego, mogli zdecydować w uproszczony sposób, co się z nim stanie po śmierci tak pierwszego z nich (przykładowo – zostanie odziedziczony w całości przez drugiego), jak i drugiego (zostanie w całości przekazany ich wspólnym dzieciom).

 

Problem ogólnej zasady podziału spadku w częściach równych

 

Powyższe refleksje wskazują również na bardziej zasadniczy problem, związany ze współczesnym prawem spadkowym. Jedną z naczelnych zasad, jakimi się ono kieruje, jest przyznawanie spadkobiercom prawa da całości spadku, następnie dzielonego w częściach równych. Jakkolwiek rozwiązanie to na pierwszy rzut oka charakteryzuje pewna prostota, to jednak ma ono również daleko idące konsekwencje negatywne. O ile równego podziału łatwo jest dokonać wobec rzeczy oznaczonych co do gatunku, w tym zwłaszcza zgromadzonych wartości pieniężnych, o tyle w wypadku rzeczy oznaczonych co do tożsamości prowadzi ono albo do niepraktycznych współwłasności, w których z każdym pokoleniem pojawia się coraz większa liczba współwłaścicieli, wstępujących w miejsce swoich rodziców, albo wymusza sprzedaż danych dóbr. Dotyczy to zwłaszcza nieruchomości.

 

Na to, do jak negatywnych skutków społecznych może prowadzić taka sytuacja, chyba najlepiej wskazał ks. Henri Delassus, myśliciel społeczny z przełomu XIX i XX wieku, w swojej pracy „Duch rodzinny w domu, społeczeństwie i państwie”: „w krajach, w których prawo równego podziału zmusza dzieci do sprzedania wszystkiego, co im może przypominać ojców, nie ma rodziny. […] nie ma właściwie społeczeństwa, ponieważ w każdym pokoleniu społeczeństwo kończy się i ponownie zaczyna”.

 

Historycznie wiele społeczeństw zdawało sobie sprawę z tak społecznych, jak i ekonomicznych negatywnych skutków równego dzielenia majątku w ramach dziedziczenia. W Polsce przeciwdziałaniu takim tendencjom miało służyć chociażby ordynacje rodowe. Tendencje w tym zakresie szczególnie silne były jednak w Hiszpanii, gdzie w XVI wieku szczególnie upowszechniła się forma zwana mayorazago, która umożliwiała przekazywanie całości majątku najstarszemu synowi lub innemu najbliższemu krewnemu.

 

Rozwiązaniem, które zdecydowanie uporządkowałoby obrót prawny, właściwie eliminując problem współwłasności spadkowych o wciąż przyrastającej liczbie współwłaścicieli, byłoby przyjęcie, że w chwili spadku tylko jeden spadkobierca (na przykład najstarszy z członków danej grupy spadkowej) zyskuje prawa rzeczowe do spadku, pozostali natomiast zyskiwaliby jedynie roszczenie do wartości określonej części spadku. Pierwszy spadkobierca mógłby spełnić to ich roszczenie w naturze lub w inny sposób, w tym poprzez zapłatę określonej sumy pieniężnej. Oczywiście w wypadku, gdyby ci pozostali spadkobiercy nie byliby zainteresowani dochodzeniem swoich praw, ich roszczenia przedawniałyby się po stosownym okresie, na zasadach podobnych, jak dziś przedawniają się zapisy zwykłe. Rozwiązanie takie nie naruszałoby więc z jednej strony prawa do dziedziczenia wszystkich uprawnionych, a z drugiej mogłoby w większym stopniu zagwarantować zachowanie majątku w rodzinie, jak również usprawnić obrót gospodarczy poprzez uniknięcie skomplikowanych struktur współwłasności.

 

Być może mniej daleko idącym rozwiązaniem mogłoby też być uelastycznienie możliwości dokonywania umownego działu spadku. Obecnie taki dział powinien w zasadzie ściśle uwzględniać udziały w spadku, jakie z mocy ustawy lub testamentu przypadły poszczególnym spadkobiercom. Wprowadzenie zamiast tego umowy, w ramach której spadkobiercy mogliby dość swobodnie postanowić o podziale przypadającego im majątku, bez konieczności odrzucania spadku lub zbywania całości udziału w spadku w ramach osobnej czynności prawnej, mogłyby znacznie usprawnić porządkowanie spraw spadkowych. Taka umowa, zawarta oczywiście w określonym terminie, nie powinna być traktowana jak darowizna i tym samym nie powinna podlegać podatkowi od darowizn.

 

Innym wreszcie rozwiązaniem mogłoby być ułatwienie dokonywania takich rozrządzeń, w ramach których spadkodawca zapisuje konkretnie określone części majątku osobom, które i tak dziedziczyłyby po nim z mocy ustawy. Obecnie najprostszym sposobem na dokonanie takiego rozrządzenia jest zapis windykacyjny, o którym mowa w art. 9811 i następnych KC. Zapis taki może jednak być dokonany wyłącznie w testamencie notarialnym. O ile ograniczenie takie może być uzasadnione, gdy zapisobiorcą jest osoba obca, o tyle brak jest podstaw ku temu, by obowiązywało ono również w odniesieniu do zapisów na rzecz spadkobierców ustawowych. Osoby takie powinny nabywać przedmiot zapisu z chwilą otwarcia spadku również na podstawie testamentu własnoręcznego.

 

Podatek do likwidacji

 

O ile fakt, że projekt Konfederacji dotyczący zniesienia podatku od spadków został wycofany, należy ocenić pozytywnie, to sama idea zniesienia podatku od spadków nie powinna być określana jako naruszająca Konstytucyjne gwarancje wsparcia małżeństwa i rodziny.

 

W szczególności należy zgodzić się z podniesionymi w uzasadnieniu projektu argumentami ekonomicznymi, wskazującymi z jednej strony na pomijalny udział podatku od spadku we wpływach do budżetu państwa, a z drugiej na to, że stanowi on de facto dwukrotne, trzykrotne czy wręcz czterokrotne opodatkowanie tych samych środków. Spadkodawca musiał wszak wpierw zapłacić podatek dochodowy od środków, za które nabył przedmioty wchodzące w skład spadku, a następnie musiał zapłacić podatek pośredni (VAT lub podatek od czynności cywilnoprawnych) w momencie nabycia tych przedmiotów. W międzyczasie płacił też podatek od nieruchomości, który będzie zresztą w dalszym ciągu płacony przez spadkobierców.

 

Przywileje dla rodzin nie powinny raczej polegać na nakładaniu jawnej niesprawiedliwości wobec innych osób. Konstruowanie ich w taki sposób może wręcz prowadzić do skutków sprzecznych z zamierzonymi – wywoływania w społeczeństwie niechęci do prawnego wspierania rodzin. Mając zresztą na uwadze to, że podatek od spadków wciąż wiąże się z pewnymi obciążeniami nawet dla najbliższej rodziny (konieczność zgłoszenia nabycia spadku do naczelnika urzędu skarbowego), a z drugiej nadal nie jest z niego zwolniona istotna część spadkobierców ustawowych (wujowie, ciotki, bratankowie, siostrzeńcy, kuzyni), to jego zniesienie będzie wywoływać pozytywne, a nie negatywne skutki dla rodzin. Jest to zresztą rozwiązanie prostsze pod względem legislacyjnym niż dalsze komplikowanie ustawy o podatku od spadków i darowizn poprzez dodawanie do niej kolejnych wyłączeń.

 

Lepszym natomiast pomysłem na dodatkowe przywileje dla małżeństw niż utrzymanie podatku spadkowego w wypadku dziedziczenia osób spoza rodziny, byłoby wprowadzenie możliwości sporządzania przez małżonków testamentów wspólnych. Wzmocnieniu praw i interesów osób najbliższych może również służyć zastąpienie zachowku rezerwą spadkową.

 

Należy również zaznaczyć, że jeśli chodzi o społeczny wymiar dyskusji nad projektem Konfederacji, to nazywanie podatku spadkowego „podatkiem od konkubinatów”, niezależnie od tego, czy w ramach poparcia, czy krytyki projektu, jest sporym nadużyciem. Zapisywanie majątku w testamencie innym osobom nie jest wszak ograniczone w żaden sposób do osób, z którymi spadkodawcę łączą kontakty seksualne. Dyspozycja testamentowa może być po prostu wyrazem przyjaźni – szczególnie istotnej wartości społecznej, która dziś, w dobie powszechnej seksualizacji, zasługuje na wyraźne podkreślenie. Pamiętamy wszyscy, jakie jakie oburzenie wzbudziło doszukiwanie się swego czasu przez jedną z badaczek homoseksualnych podtekstów w relacji Rudego i Zośki z „Kamieni na szaniec". Redukowanie dyskusji na temat podatku do spadków do kwestii konkubinatów, niezależnie czy zwykłych, czy tzw. homoseksualnych, wydaje się być przejawem podobnego sposobu myślenia. Niesprawiedliwy, a przy tym niezbyt efektywny mechanizm podatku od spadków i darowizn nie jest właściwym narzędziem do ochrony interesów rodziny. Funkcję tę powinien pełnić zachowek, a jeśli uznamy, że nie pełni jej należycie, można rozważyć zastąpienie go rezerwą, jak wskazano wyżej.

 

Na marginesie należy podkreślić, że sama idea podatku spadkowego, w tym zwłaszcza wysokiego, stanowi przejaw ideologii radykalnie egalitarystycznych, w tym zwłaszcza takich jak komunizm lub anarchokomunizm (na przykład w myśli tzw. „saint-simonistów”), podważających naturalny i przedpaństwowy charakter więzi rodzinnych oraz prawo do dysponowania własnym majątkiem.

 

 

Jędrzej Jabłoński – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Subskrybuj projekt ustawy