Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
13.09.2024
· Trwają prace nad nowelizacją przepisów dotyczących między innymi obiektów objętych podatkiem od nieruchomości.
· Pierwotny projekt budził wątpliwości z uwagi na możliwość opodatkowania obiektów kultu religijnego, obiektów architektury ogrodowej czy tych służących rekreacji i utrzymaniu porządku.
· Autorzy poprawionego projektu wyszczególnili obiekty małej architektury, które nie będą podlegały opodatkowaniu. Nie kończy to jednak wątpliwości interpretacyjnych związanych z projektem.
Geneza sporu
W sierpniu informowaliśmy o toczących się pracach nad projektem ustawy o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, ustawy o podatku leśnym oraz ustawy o opłacie skarbowej. Jednym z jej kontrowersyjnych założeń stało się prawdopodobnie nieumyślne objęcie podatkiem od nieruchomości takich obiektów jak: kapliczki, przydrożne krzyże, święte figurki, ogrodowe wodotryski i posągi (np. krasnale ogrodowe), pergole, oczka wodne, kaskady, ogrody skalne, murowane grille ogrodowe, piaskownice, ławki, huśtawki, drabinki, wiaty, słupki czy śmietniki. Oznaczałoby to nałożenie nowego podatku na obiekty małej architektury, bowiem obecnie nie są one objęte podatkiem od nieruchomości.
Co się zmieniło?
Poprzednia wersja projektu ustawy (projektowany art. 1a ust. 1 pkt 2 lit. b) pozwalała na włączenie w definicję budowli także obiektów małej architektury. Natomiast w projekcie z 2 września prawodawca wyraźnie wyłączył spod opodatkowania określone budowle należące do obiektów małej architektury. Zgodnie z projektem (projektowany art. 1a ust. 1 pkt 2a), obiekt budowlany to budynek lub budowla, z wyłączeniem wyrobisk górniczych, a także niewielkich obiektów stanowiących:
a) obiekty kultu religijnego: kapliczki, krzyże przydrożne i figury,
b) obiekty architektury ogrodowej: posągi i figurki ogrodowe, wodotryski, mostki i pergole, murowane grille, oczka wodne,
c) obiekty użytkowe służące rekreacji codziennej i utrzymaniu porządku: piaskownice, huśtawki, drabinki, śmietniki, wiaty na wózki dziecięce i rowery.
Miesiąc temu przedstawiciele Ministerstwa Finansów zapewniali, że opodatkowanie obiektów małej architektury zostanie doprecyzowane w nowym projekcie ustawy tak, aby w przyszłości nie dochodziło do wątpliwości interpretacyjnych. Czy cel został osiągnięty?
Przez dwa słowa upadają rządy
W Polsce doświadczyliśmy już sytuacji, w której projektowane przepisy zawierające o dwa słowa za dużo doprowadzały do upadku rządu. Mam na myśli słynną aferę Rywina, która przyczyniła się do upadku rządu Leszka Millera, a jej istotą od strony legislacyjnej było dodanie do przepisu in fine słów „lub czasopisma”. W tym przypadku nie mamy do czynienia z takiej skali problemem. Jednakże brak dwóch słów może ponownie okazać się przesądzający.
Projektodawca wyłączył w enumeratywny sposób obiekty małej architektury, a zatem stworzył katalog zamknięty. Innymi słowy, sformułowanie przepisu może rodzić wątpliwości, czy umieszczenie przy drodze innego symbolu religijnego niż krzyż nie powinno podlegać opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Podobnych trudności nastręczać może wiata, lecz nie na wózki dziecięce lub rowery, jak przewidział to projektodawca, ale na przykład na sprzęt ogrodowy. Na szczęście z pomocą śpieszy orzecznictwo sądów administracyjnych, które dookreśliło warunki uznania obiektu za obiekt małej architektury.
W uzasadnieniu projektu ustawy wskazano, że „w celu uniknięcia wątpliwości co do podlegania bądź niepodlegania opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości przez obiekty małej architektury, proponuje się wyłączenie wprost z zakresu pojęciowego obiektu budowlanego, niewielkich obiektów, stanowiących:
a) obiekty kultu religijnego: kapliczki, krzyże przydrożne, figury,
b) obiekty architektury ogrodowej: posągi i figurki ogrodowe, wodotryski, mostki i pergole, murowane grille, oczka wodne,
c) obiekty użytkowe służące rekreacji codziennej i utrzymaniu porządku: piaskownice, huśtawki, drabinki, śmietniki, wiaty na wózki dziecięce i rowery.
Rozwiązanie to skutkować będzie wyeliminowaniem wątpliwości co do nieopodatkowania wskazanych enumeratywnie wymienionych obiektów”.
Utworzenie zatem zamkniętego katalogu było celowe, choć rozwiązanie to nie musi doprowadzić do skutku w postaci „uniknięcia wątpliwości co do podlegania bądź niepodlegania opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości przez obiekty małej architektury”. Cel zostałby osiągnięty, gdyby właśnie cała kategoria obiektów małej architektury została wprost wymieniona w projekcie ustawy. Skoro zaś zdecydowano się na uszczegółowienie tejże regulacji w oparciu o ogólną definicję z prawa budowlanego, należało przynajmniej pozostawić katalog obiektów zwolnionych od opodatkowania otwartym poprzez użycie słów „w szczególności”.
Tym samym, projektodawca dodatkowo obciążył wymiar sprawiedliwości koniecznością rozstrzygania ewentualnych sporów interpretacyjnych, uznając, że jedynie kontrola sądowa stanowi skuteczne stosowanie prawa zgodnie z wolą prawodawcy w dynamicznie zmieniającym się świecie, za którym ścisła litera prawa, nieinterpretowana przez sędziego, zwykła nie nadążać. Zastosowanie katalogu otwartego, wraz ze wskazówkami płynącymi z orzecznictwa, pozwoliłoby jednak stosować wyłączenia już na poziomie urzędowym, co stanowiłoby rozwiązanie zdecydowanie względniejsze dla obywateli.
Dr Łukasz Bernaciński – członek Zarządu Ordo Iuris
· Dzisiaj Sejm rozpatrzy projekt ustawy nowelizującej Kodeks pracy oraz ustawę o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, złożony 14 czerwca przez grupę posłów.
09.09.2024
Stanowisko wspólne polskich środowisk prawniczych z dnia 9 września 2024 roku w sprawie zapowiedzi Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Sprawiedliwości o założeniach do ustawy, prowadzącej do degradacji kadr władzy sądowniczej, a także ich eliminacji z zawodu sędziowskiego.
· Coraz bardziej powszechnym problemem jest korzystanie przez dzieci i młodzież z treści pornograficznych.
· Aby uchronić małoletnich przed negatywnymi konsekwencjami tego zjawiska, Instytut Ordo Iuris przygotował projekt ustawy ograniczający dostęp do pornografii dla osób poniżej 18 roku życia.
· Dziś w Sejmie złożony został wniosek o rejestrację komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Stop narkotykowi pornografii”.
Pornografia to prawdziwy narkotyk XXI wieku. Choć na co dzień mniej widoczny, a nawet bagatelizowany – nie jest mniej groźny. Średnia wieku, w którym dzieci pierwszy raz widziały treści pornograficzne to dziś… 11 lat. To zaledwie piąta klasa szkoły podstawowej. Co czwarte dziecko w wieku od 7 do 12 roku życia korzysta z pornografii internetowej przynajmniej raz w miesiącu. Regularne, codzienne oglądanie filmów czy zdjęć pornograficznych deklaruje niemal co czwarty nastolatek. Jednak naukowe badania jasno wskazują, że pornografia niszczy przede wszystkim dzieci i czyni to znacznie bardziej podstępnie niż narkotyki – błyskawicznie i głęboko uzależnia, wykorzystując te same mechanizmy, co każdy narkotyk. Naszym obowiązkiem jest uchronienie przed nim dzieci, tak jak chronimy ich zdrowie i życie przed nikotyną, alkoholem czy narkotykami.
Czy nasze dzieci są bezpieczne?
Czy chronimy dzieci przed papierosami, alkoholem i narkotykami? A co, jeżeli pojawiło się jeszcze poważniejsze zagrożenie – i to dostępne dla każdego dziecka na wyciągnięcie ręki?
Zapewne żaden rodzic nigdy nie zgodziłby się na to, by jego pociechy mogły kupować kokainę lub heroinę w każdym kiosku lub otrzymywać ją za darmo w internecie. Żaden rozsądny rodzic nigdy nie pozwoliłby też na obecność dilerów tych substancji w szkole czy we własnym domu.
A gdybyśmy powiedzieli, że niezwykle groźny narkotyk jest dziś dostępny na wyciągnięcie ręki każdego dziecka – o każdej porze dnia i nocy, w szkole, na wakacjach, na podwórku albo bez wychodzenia z własnego pokoju? Co gorsza, dostęp do niego najmłodsi otrzymują najczęściej od… nieświadomych tego rodziców.
Tym narkotykiem jest pornografia.
Średnia wieku, w którym dzieci pierwszy raz widziały treści pornograficzne to dziś… 11 lat. To zaledwie piąta klasa szkoły podstawowej. Co czwarte dziecko w wieku od 7 do 12 roku życia korzysta z pornografii internetowej przynajmniej raz w miesiącu. Regularne, codzienne oglądanie filmów czy zdjęć pornograficznych deklaruje niemal co czwarty nastolatek.
W sierpniu rozpoczęliśmy wspólną kampanię Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny, do której dołączają już kolejni przyjaciele, sojusznicy i wolontariusze, aby na dobre powstrzymać „narkotyk XXI wieku” – pornografię.
Jak pornografia wpływa na dzieci?
Wiele osób tkwi w przekonaniu, że pornografia – w przeciwieństwie do twardych narkotyków – nie zabija, a jej szkodliwość bywa bagatelizowana.
Jednak naukowe badania jasno wskazują, że pornografia niszczy przede wszystkim dzieci i czyni to znacznie bardziej podstępnie niż narkotyki – błyskawicznie i głęboko uzależnia, wykorzystując te same mechanizmy, co każdy narkotyk. Już w dzieciństwie może wpłynąć na całą przyszłość, uniemożliwić zbudowanie szczęśliwego i trwałego małżeństwa, destrukcyjnie wpłynąć na psychikę, deformując postrzeganie drugiego człowieka, znieczulając na przemoc, wpychając w pułapkę zaburzeń seksualnych, niszcząc obraz własnego ciała.
To destrukcyjne działanie, ze względu na łatwiejszy niż kiedykolwiek dostęp do pornografii, nie ogranicza się do osób „wplątanych w złe towarzystwo”, lecz obejmuje prawie całe pokolenie dzisiejszych dzieci i młodzieży. Pornografia to prawdziwy narkotyk XXI wieku. Choć na co dzień mniej widoczny, a nawet bagatelizowany – nie jest mniej groźny. Naszym obowiązkiem jest uchronienie przed nim dzieci, tak jak chronimy ich zdrowie i życie przed nikotyną, alkoholem czy narkotykami.
Stajemy jednak naprzeciw silnego przeciwnika. Przemysł pornograficzny to machina, z którą niełatwo wygrać, po swojej stornie ma bowiem ogromny kapitał, rzeszę uzależnionych „wyznawców” i dekady budowania przekonania, że pornografia to niegroźna „przyjemność”.
Co nauka mówi o pornografii?
Badania sugerują, że, w wyniku korzystania z pornografii, dzieci:
Ale to niejedyne problemy. Oglądanie pornografii może przyczynić się także do:
Pornografia to wyjątkowo podstępny przeciwnik, bo łapiąc w sieć dzieci, niszczy ich przyszłe życie na etapie, na którym nie są nawet w stanie w pełni zidentyfikować zagrożenia. To, w co wplątują się, mając po kilka czy kilkanaście lat, może już teraz wpłynąć na ich dorosłość i utrudnić im budowanie szczęśliwej i spokojnej przyszłości. Gdy dorosną i będą chciały rozpocząć budowanie poważnych relacji, małżeństwa, będą rozpoczynać życie seksualne – wtedy dopiero ten problem może uderzyć z całą mocą.
Okazuje się, że korzystanie z pornografii znacząco upośledza zdolność do budowania zdrowych i satysfakcjonujących związków. Badania wskazują, że uwikłani w pornografię dorośli często mają zaburzony obraz współżycia i płci przeciwnej (szczególnie uwidacznia się to w kontekście sprowadzania kobiet jedynie do roli obiektów seksualnych), mają pretensje, że partnerzy nie chcą angażować się w nietypowe czy wręcz dewiacyjne zachowania, które oglądają w filmach. W rezultacie życie małżeńskie często okazuje się niesatysfakcjonujące, pojawiają się zaburzenia seksualne, a nawet unikanie kontaktów intymnych.
To wszystko wpływa oczywiście na zmniejszenie zadowolenia ze związku i w rezultacie może prowadzić do jego rozpadu. Częste sięganie po pornografię wśród małżonków oznacza wyższe prawdopodobieństwo rozwodu, co udowodniono w jednym z amerykańskich badań. Skala zniszczeń, do jakich prowadzi korzystanie z pornografii jest wręcz porażająca, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, jak powszechnie jest ona dostępna dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Jak dzieci trafiają na pornografię?
Dziś pornografia to już nie kasety VHS ani pisemka wystawiane w bocznych witrynach kiosków, ani nawet nie nocne pasma niektórych stacji telewizyjnych. Aby do niej dotrzeć, nie trzeba mierzyć się z kpiącymi uśmieszkami sprzedawcy w sklepie, nie trzeba nawet specjalnie jej szukać. Bo pornografia to dziś przede wszystkim internet.
To właśnie rozwój tego medium zaowocował odrodzeniem branży pornograficznej i jej ekspansją na niespotykaną dotąd skalę – zarówno dostęp dla konsumentów, jak i możliwości dla producentów stały się niemal nieograniczone.
I niestety – w szczególny sposób znów cierpią na tym najmłodsi.
Ich pierwszy kontakt z pornografią najczęściej odbywa się właśnie za pośrednictwem internetu. W erze powszechnego dostępu do internetu mobilnego, gdy niemal każdy nastolatek nosi własny smartfon w kieszeni czy plecaku, nie nastręcza to żadnych trudności. Ponad jedna trzecia młodych ludzi (35,1%) w niedawnych badaniach przeprowadzonych przez NASK zadeklarowała, że po raz pierwszy zobaczyła treści pornograficzne, używając właśnie telefonu lub smartfona z dostępem do internetu.
Dostęp do cyfrowej pornografii jest też bardzo prosty: we wspomnianym badaniu większość dzieci (73,0%) i młodzieży (71,1%) zadeklarowała, że znalezienie treści o takim charakterze w internecie jest dla nich łatwe, a 32,8% stwierdziło, że pierwszy raz natrafiło na nie przypadkowo – poprzez mechanizm powiązania stron przy wyszukiwaniu zupełnie innych treści.
Natychmiastowy dostęp do pornografii jest obecnie tak łatwy, że dzieci mogą oglądać te destrukcyjne treści nawet bez wiedzy rodziców. To również znajduje odzwierciedlenie w danych: w badaniu z 2020 roku, 75% rodziców oznajmiło, że ich dziecko nigdy nie zetknęło się z pornografią; w rzeczywistości 53% dzieci tych rodziców zgłosiło, że swój pierwszy kontakt z pornografią mają za sobą.
Jak więc mamy walczyć z zagrożeniem, o którym często nawet nie wiemy? Jak stanąć do walki z gigantycznym imperium, czerpiącym z krzywdy często nieświadomych młodych ludzi ogromne zyski?
Czas zatrzymać narkotyk XXI wieku!
Nie mamy złudzeń – ta batalia z pewnością nie będzie łatwa. Patrząc jednak na ogrom zniszczeń, do którego ten narkotyk prowadzi całe młode pokolenie, nie mamy także wątpliwości, że musimy ją podjąć.
Kilka dni temu zainaugurowaliśmy kampanię „Stop narkotykowi pornografii”. To wyjątkowo ważne dla nas przedsięwzięcie, będące wynikiem nie tylko trwającej od lat w naszym środowisku debaty i głębokiego zatroskania problemem coraz szerszego uzależnienia od pornografii wśród młodych ludzi, ale także stanowiące odpowiedź na powszechne bagatelizowanie i spłycanie tego zagadnienia.
To najwyższy czas, aby wprowadzić w Polsce realne i skuteczne rozwiązania chroniące dzieci i młodzież przed tak dewastującymi treściami.
Dotychczasowe sposoby, takie jak deklaratywna weryfikacja wieku na stronach internetowych, są oczywiście zupełną fikcją. Dlatego po długotrwałych konsultacjach ze specjalistami z zakresu cyberbezpieczeństwa i psychologii wypracowaliśmy optymalny mechanizm, który pomoże skutecznie kontrolować dostęp do stron internetowych oferujących treści o charakterze pornograficznym.
Chcemy na drodze prawnej zobowiązać podmioty udostępniające pornografię do uzależnienia dostępu do stron od skutecznej weryfikacji wieku użytkownika – na podstawie mechanizmów weryfikacyjnych wybranych przez dostawcę. To właśnie na nim ma spoczywać obowiązek wprowadzenia skutecznego rozwiązania. Wszyscy dostawcy będą bowiem sprawdzani przez powołany do tego organ, a za niespełnienie wymagań grozić będą sankcje w postaci blokady stron przez dostawców internetu lub blokady usług płatniczych przez ich dostawców.
Ustawowa ochrona najmłodszych przed pornografią w internecie została już wprowadzona we Francji i w niektórych stanach USA. Tamtejsze prawodawstwo nakazuje weryfikację wieku np. poprzez „identyfikację cyfrową”, czyli przechowywanie informacji w sieci cyfrowej, do której może uzyskać dostęp podmiot komercyjny w celu weryfikacji tożsamości danej osoby (weryfikacja biometryczna w oparciu np. o selfie użytkownika) czy też za pomocą dowodu tożsamości lub komercyjnego systemu transakcyjnego (bankowość elektroniczna). Prace w tym zakresie trwają także w innych krajach – np. w Hiszpanii czy w Wielkiej Brytanii.
Podobne rozwiązania chcemy zaimplementować również w polskim prawie. Nasi eksperci przygotowali projekt ustawy, która ma wprowadzić mechanizmy realnie chroniące dzieci przed tymi dewastującymi treściami. Aby taka ustawa mogła wejść w życie, przed nami jeszcze daleka droga. Obecnie jesteśmy na etapie zbierania 1000 podpisów pod projektem, co pozwoli nam złożyć do Marszałka Sejmu wniosek o zarejestrowanie komitetu inicjatywy ustawodawczej.
Prace rozpoczęliśmy już w połowie sierpnia podczas spotkania z pielgrzymami na Jasnej Górze, a także na spotkaniu z naszymi Sympatykami w Oświęcimiu. Już teraz wiemy, że ten pomysł spotkał się z pozytywnym odzewem i dużym zainteresowaniem. Bardzo nas to cieszy – to bowiem czytelny znak, że wielu Polaków jest świadomych tego ogromnego problemu.
Gdy uda nam się zebrać pierwszy 1000 podpisów, Marszałek będzie miał 14 dni na wydanie postanowienia o przyjęciu zawiadomienia. Tu zacznie się jednak najtrudniejszy etap. Rozpoczniemy wówczas zbiórkę 100 000 podpisów pod projektem ustawy. Będziemy mieć na to tylko 3 miesiące, a podpisy możemy zbierać jedynie w formie papierowej.
Swoją deklarację pomocy i włączenia się w te działania wyraziło wiele zaprzyjaźnionych ruchów i wspólnot. Tak duża akcja, a dodatkowo przeprowadzana w tak krótkim czasie nie będzie łatwym zadaniem.
Gdy tylko otrzymamy informację, że Marszałek Sejmu wydał postanowienie o zarejestrowaniu komitetu inicjatywy ustawodawczej ruszymy z wielką akcją zbiórki podpisów. Już dziś gorąco prosimy o zaangażowanie się w tę zbiórkę.
Razem możemy pokonać przemysł pornograficzny!
Potrzebujemy maksymalnej mobilizacji ludzi, którzy są świadomi, jak wielkim zagrożeniem jest dla najmłodszych powszechny i niekontrolowany dostęp do treści pornograficznych!
Dziś pod adresem StopNarkotykowiPornografii.pl można znaleźć przygotowany przez naszych specjalistów portal edukacyjny dotyczący właśnie problematyki pornografii. Po zarejestrowaniu komitetu będzie można pobrać stamtąd gotowe do druku karty do zbierania podpisów a także szczegółową instrukcję dotyczącą tego, jak zrobić to poprawnie, by dołożyć największej staranności zwłaszcza w ochronie danych.
Podpisy można zbierać wśród rodziny, najbliższych, przyjaciół, we wspólnotach czy wśród członków lokalnej społeczności. Każdy z nich będzie na wagę złota.
Po konferencji prasowej, którą zainaugurowaliśmy akcję kilka dni temu, zaobserwowaliśmy pewne wzmożenie, niekiedy nawet w środowiskach dalekich nam światopoglądowo. Zagrożenie wynikające z niekontrolowanego dostępu do treści pornograficznych wyrażają także osoby i środowiska lewicowe. To nas cieszy – aby skutecznie wprowadzić w życie proponowane przez nas rozwiązania, musimy zbudować jak najszerszą społeczną koalicję.
Zdajemy sobie jednak sprawę, że w najbliższych tygodniach i miesiącach opadnie wiele masek. Szybko okaże się, kto dostrzega prawdę na temat narkotyku pornografii, a kto uważa go za „przyjemność” z odrobiną ryzyka. Komu zależy na rzeczywistym dobru dzieci i młodzieży, a kto dba tylko o interes lobby producentów i dostawców stron podsuwającym najmłodszym niszczące treści.
Przed nami duże wyzwanie, ale jesteśmy przekonani, że podjęcie go jest konieczne.
To najwyższy czas, aby zacząć chronić polskie dzieci przed pornografią – narkotykiem XXI wieku!
Monika Leszczyńska – wiceprezes Instytutu Ordo Iuris ds. Członkowskich
Marcin Perłowski – dyrektor Centrum Życia i Rodziny
W ostatnich tygodniach Sąd Rejonowy w Radomiu wydał ważne, precedensowe orzeczenie w sprawie obrony życia od chwili poczęcia. Dzięki zaangażowaniu naszych prawników udało się obronić prawo do życia konkretnego dziecka, zamrożonego jako zarodek w ramach procedury in vitro. Instytut Ordo Iuris od lat łączy starania o dobre prawo z aktywnym orędowaniem o dobre orzecznictwo sądów w sprawach obrony życia. Dzisiaj obrona najsłabszych, nienarodzonych, wymaga nowej energii i szczególnego zaangażowania.
Sąd potwierdza, że życie zaczyna się od poczęcia
Omawiając nasze zwycięstwo w radomskim sądzie, dziennik „Rzeczpospolita” pisał o przyznaniu przez sąd pierwszeństwa „prawu do życia i do urodzenia przez matkę”. Gazeta cytowała także mec. Pawła Szafrańca z Ordo Iuris, który wyrażał w naszym imieniu satysfakcję z „potwierdzenia podmiotowości człowieka od chwili jego poczęcia”.
Wśród wielu skutków stosowania nieetycznej procedury in vitro jest i ten, polegający na mrożeniu setek tysięcy, a nawet milionów poczętych dzieci. Do niedawna wydawało się, że nie przysługują im niemal żadne prawa. To jednak właśnie uległo zmianie!
Zanim jednak opiszę tę wyjątkową sprawę, pozwolę sobie podkreślić, że każde nasze działanie podejmowane jest zawsze z najwyższą dbałością o etyczne aspekty udzielanej pomocy. Dlatego w sprawach związanych z zapłodnieniem in vitro zawsze pamiętamy, że moralnym złem jest sama procedura sztucznego zapłodnienia i sztucznego powołania życia „na szkle”, ale moralnym dobrem jest ograniczenie skutków tego zła – w tym prawne usuwanie przeszkód dla narodzenia się już poczętych dzieci, które w przeciwnym razie mogą ulec nieodwracalnym szkodom na zdrowiu.
Ze szczególną uwagą wczytujemy się przy sprawie takiej jak ta, w Instrukcję Donum vitae, zatwierdzoną przez św. Jana Pawła II, która już niemal czterdzieści lat temu dała odpowiedzi na podstawowe etyczne pytania, związane z procedurą sztucznego zapłodnienia. Wprost stwierdzono tam, że „zamrażanie embrionów (…) stanowi obrazę dla szacunku należnego istotom ludzkim”. Dlatego bardzo się cieszę, że dzięki wsparciu prawników Ordo Iuris, jedno z takich dzieci – po latach rodzinnych i prawnych perypetii – otrzymało ochronę prawną i wkrótce się narodzi!
Na świat będzie mogło przyjść dziecko pani Agnieszki, powołane do życia i zamrożone w procedurze in vitro. Narodzona z zapłodnienia in vitro siostra naszego bohatera ma już 9 lat, ale jej brat (a może siostra) do dzisiaj nie otrzymał szansy na rozwój, narodziny i doznanie czułej, macierzyńskiej miłości. Mąż pani Agnieszki, który wyłudził zgodę żony na rozwód, obiecując, że pozwoli na narodziny zamrożonego dziecka, nie dotrzymał słowa i próbował za wszelką cenę powstrzymać narodziny już powołanego do życia dziecka. Łamiąc zawartą z żoną ugodę żądał, aby dziecko zostało „zutylizowane” albo oddane do anonimowej adopcji.
Mama nie mogła tego zaakceptować, dlatego zwróciła się do Ordo Iuris wierząc, że tutaj otrzyma skuteczne wsparcie w walce o prawo do życia dla swojego dziecka.
W imieniu pani Agnieszki wystąpiliśmy do sądu. Były mąż przyznał wówczas, że podpisał ugodę tylko po to, aby dostać rozwód, ale nigdy nie zamierzał jej dotrzymywać. Mężczyzna argumentował, że brak jego zgody wynika z rzekomej troski o... dobro dziecka, które będzie się wychowywać w niepełnej rodzinie. Z kolei nasi prawnicy dowodzili, że zgodnie z nauką i polskim prawem życie ludzkie zaczyna się od poczęcia i dlatego zamrożonemu dziecku przysługuje prawo do narodzenia. Przywołaliśmy między innymi wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 kwietnia 2018 roku stwierdzający, że zarodek ma prawo do życia i nie może być przedmiotowo traktowany. Rozstrzygając sprawę, Sąd Rejonowy w Radomiu uznał słuszność stanowiska Ordo Iuris.
Aby to precedensowe rozstrzygnięcie miało szeroki wpływ na orzecznictwo polskich sądów i potwierdzenie, że ochrona życia zaczyna się w momencie poczęcia, opublikowaliśmy obszerną analizę orzeczenia. Z uwagi na zainteresowanie zagranicznych mediów i prawników, pracujemy właśnie nad jej tłumaczeniem na język angielski.
Sprawą interesowały się także lewicowe media. Chociażby „Wysokie Obcasy” z oburzeniem alarmowały, że sąd pozwolił kobiecie decydować o urodzeniu swojego dziecka wbrew woli jego ojca. To naprawdę niebywałe i zastanawiające. Gdyby matka zamierzała zabić dziecko, ta sama gazeta podnosiłaby argument, że mężczyzna nie ma w tej sprawie głosu… Dla lewicowych ideologów jedyną bowiem wartością jest nieograniczona pogarda dla poczętego życia, a prawa matek lub ojców traktowane są wyłącznie instrumentalnie.
Dlatego w orzeczeniu potwierdzającym, że dziecku poczętemu in vitro i zamrożonemu w ciekłym azocie przysługuje prawo do życia, do narodzin i do macierzyńskiej miłości, dostrzegam drobne zwycięstwo cywilizacji życia nad cywilizacją śmierci.
Choć Sejm odrzucił proaborcyjny projekt, to aborcja „na życzenie” wchodzi „tylnymi drzwiami”
Występując po stronie życia, w lipcu przyczyniliśmy się także do odrzucenia przez Sejm proaborcyjnego projektu ustawy posłów klubu Lewicy. Nasza analiza projektu, wskazująca na jego niezgodność z prawem, oraz nacisk społeczny, do którego wezwaliśmy naszych sympatyków, pomogły niektórym konserwatywnym parlamentarzystom podjąć właściwą decyzję i głosować za życiem.
Ale Lewica już złożyła po raz kolejny ten sam projekt, pod którym tym razem podpisała się także część posłów KO i Trzeciej Drogi. Dlatego przygotowujemy nową analizę, w której powołamy się między innymi na zlecone przez sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji i przygotowane przez specjalistów z zakresu prawa, zdecydowanie krytyczne opinie na temat wszystkich procedowanych projektów ustaw aborcyjnych.
Równolegle do prac sejmowych trwa stopniowe i ciche wprowadzanie w Polsce nieograniczonego dostępu do aborcji „tylnymi drzwiami”. Wskazują na to liczby przeprowadzanych w naszym kraju aborcji z powołaniem się na przesłankę zagrożenia zdrowia matki. 25 lipca Polska Agencja Prasowa poinformowała, że w ubiegłym roku ich liczba wyniosła 423 – oznacza to, że po raz pierwszy od 1998 roku liczba takich zabiegów przekroczyła 100 rocznie. Część lekarzy ulega po prostu lobby aborcyjnemu i wbrew prawu zabija aborcyjnie dzieci w oparciu o bezprawną przesłankę… ochrony „zdrowia psychicznego” matki (podczas, gdy ustawa posługuje się pojęciem „zdrowia” w wąskim znaczeniu „zdrowia fizycznego”). Nasi prawnicy w wielu analizach podkreślali już, że polski system prawa nie dopuszcza rozszerzającej wykładni wyjątków mających legalizować aborcję.
Sytuację pogarszają działania rządu, który – sprzecznie z prawem (ale zgodne z zapowiedziami Donalda Tuska) – zaczął karać szpitale za odmowę przeprowadzania aborcji.
Bronimy życia od poczęcia
Ilekroć Sejm lub rząd zajmują się aborcyjnymi projektami, nasi eksperci przygotowują memoranda i poprawki dla posłów. Gdyby nie ta działalność Instytutu oraz wspieranego przez nas ruchu prolife, szeroko dostępna aborcja stałaby się już prawem, a poronne preparaty byłyby wydawane bez żadnego trybu nieletnim dziewczętom w szkolnych toaletach. Podobnie kluczowe znaczenie ma aktywność naszych ekspertów przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, gdzie aborcjoniści składają dziesiątki spraw przeciwko Polsce. Na razie jesteśmy tam górą.
Dodajmy do tego międzynarodowego działania Ordo Iuris w koalicji ekspertów przekonujących państwa świata do ograniczenia (związanego z in vitro) procederu surogacji, służącego pozyskiwaniu dzieci hodowanych pod konkretne zamówienie, a nawet dzieci dla par jednopłciowych.
Instytut Ordo Iuris od lat łączy starania o dobre prawo z aktywnym orędowaniem o dobre orzecznictwo sądów w sprawach obrony życia. Dzięki nam sądy przyznały rodzicom prawo do badania płci wcześnie poronionego dziecka. To dzięki naszym interwencjom ubezpieczyciele muszą liczyć się z wartością życia nienarodzonego. Nasi obrońcy skutecznie wywalczyli w Polsce prawo do wolności słowa obrońców życia. Nie do przecenienia była także nasza rola w konstytucyjnym umocnieniu ochrony prawa do życia. Dzisiaj obrona najsłabszych, nienarodzonych, wymaga nowej energii i szczególnego zaangażowania.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris