Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
rząd

rząd

Działalność Instytutu

17.06.2024

„Wobec sprawców kryzysu konstytucyjnego zostaną wyciągnięte konsekwencje” – deklaracja środowisk prawniczych

· W auli Collegium Intermarium miało miejsce spotkanie przedstawicieli środowisk prawniczych, którego uczestnicy przyjęli deklarację porozumienia.

· Jej sygnatariusze sprzeciwiają się lekceważeniu przez obecną władzę zasad ustrojowych Rzeczypospolitej, poprzez m.in. kwestionowanie niezależności sądów oraz niezawisłości sędziów czy przejmowanie prokuratur i mediów publicznych.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

04.06.2024

Rząd sprzedaje interes narodowy i suwerenność

Najwyżsi urzędnicy UE postanowili zaingerować w polskie wybory. Zapowiedzieli zamknięcie wobec Polski procedury naruszenia praworządności – słynnego „artykułu 7”, udzielając wsparcia rządowi Donalda Tuska. Jak wygląda Polska po „odzyskaniu praworządności”?

 

Komisja Europejska zamyka procedurę naruszeniową

„Dzisiaj zaczyna się nowy rozdział w historii Polski” – usłyszeliśmy niedawno z ust przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Věra Jourova – wiceprzewodnicząca Komisji, piętnująca od lat Polskę za rzekome naruszenia praworządności – wtórowała swej szefowej słowami: „z radością witam pozytywny trend polskich władz”. Obawiam się, że pochwały pod adresem polskiego rządu ze strony przywódców Unii Europejskiej nie wróżą nic dobrego dla Polski i Polaków…

Najwyżsi urzędnicy UE postanowili zaingerować w polskie wybory. Zapowiedzieli zamknięcie wobec Polski procedury naruszenia praworządności – słynnego „artykułu 7”, udzielając wsparcia rządowi Donalda Tuska. Jak wygląda Polska po „odzyskaniu praworządności”?

Poniższe podsumowanie zdarzeń, jakie mają miejsce w Polsce po 13 grudnia może być szokujące. Zapewniam jednak, że nasi prawnicy są w środku wszystkich tych wydarzeń. Obserwują wszystkie nadużycia, udzielają pomocy wszędzie tam, gdzie jest nadzieja na zahamowanie rządowego bezprawia. Gromadzą też dowody, by w przyszłości osądzić winnych niewątpliwie bezprawnego przejęcia państwa i jego instytucji. Czym zatem nowy rząd zasłużył sobie na tak pochlebną opinię Brukseli i Berlina?

Jak wygląda praworządność w „uśmiechniętej Polsce”?

Już w pierwszych tygodniach urzędowania bezprawnie przejął media publiczne, ignorując ustawy i Konstytucję. Gdy zakneblowano część krytycznych mediów, rząd przystąpił do przejmowania prokuratury. Chociaż ustawa uzależniała zmianę Prokuratora Krajowego od zgody Prezydenta, Donald Tusk i Adam Bodnar postanowili po prostu uznać, że… poprzedniego Prokuratora Krajowego nigdy nie było! Co z tego, że oznaczać to może lata nieważnych decyzji i śledztw. Grunt, że rząd ma swoich śledczych. Niezwłocznie rozpoczęły się przeszukania i zatrzymania wśród polityków opozycji oraz – nieobjętych żadnymi zarzutami – działaczy organizacji społecznych.

Wtedy kolej przyszła na sędziów. Ponad 2500 sędziów powołanych od 2018 roku ma zostać „zweryfikowanych”. W imię niezależności władzy sądowniczej, władza wykonawcza wprowadzi testy i pozbawi część sędziów równych praw, a nawet prawa orzekania w niektórych sprawach. W „Planie Działania” przedstawionym przez Adama Bodnara do zatwierdzenia przez Komisję Europejską rząd obiecał jeszcze zrobienie porządku z Sądem Najwyższym i Trybunałem Konstytucyjnym.

To tym sprintem po zgliszczach konstytucji Donald Tusk zaskarbił sobie wdzięczność Ursuli von der Leyen. Ale to tylko początek. Prawdziwą cenę za pochwały i poparcie rząd zamierza zapłacić w nadchodzących miesiącach.

Strategiczne inwestycje Polski pod znakiem zapytania

Pierwszą częścią tej ceny jest wyrzeczenie się ambicji inwestycyjnych i suwerenności gospodarczej. Od kilku tygodni publikujemy na naszej stronie internetowej artykuły i ekspertyzy w ramach cyklu esejów „Polityka Unii Europejskiej a sprawy polskie”. Pokazujemy w nich, że upadek wielkich projektów inwestycyjnych i rozwojowych – od portów morskich, przez CPK po energetykę jądrową – ma bezpośrednie przełożenie na naszą suwerenność, a także na zwykłą codzienność Polaków.

Od przyszłości zawieszanych przez rząd Donalda Tuska inwestycji zależeć będzie to, ile zapłacimy za gaz, prąd, żywność, nieruchomości czy samochody. Już od 1 lipca odczujemy wzrost cen prądu i gazu nawet o kilkadziesiąt procent. Podwyżki są efektem między innymi wysokich podatków od emisji dwutlenku węgla, które Unia Europejska nałożyła na energetykę węglową stanowiącą główne źródło energii elektrycznej w naszym kraju.

Szansą na trwałe obniżenie cen energii jest budowa elektrowni jądrowej w Polsce. Jednak rząd informuje, że realizacja tego projektu opóźni się o kilka lat. Niepokój wzbudzają decyzje sugerujące odstąpienie od budowy CPK. W połowie maja ogłoszono decyzję o rezygnacji z przetargu na budowę terminala zbożowego w Gdańsku, który stanowiłby konkurencję dla niemieckiego terminala w Mukran. Pod znakiem zapytania stoi budowa terminala kontenerowego w Świnoujściu, który pozwoli całej Europie Środkowo-Wschodniej na tańszy transport towarów niż poprzez porty niemieckie. Niepewna jest budowa szlaku komunikacyjnego Via Carpatia, który gospodarczo, politycznie i pod względem bezpieczeństwa spaja kraje naszego regionu. Nie ma też pewności co do modernizacji i rozwoju Odrzańskiej Drogi Wodnej wraz z połączeniem Odry i Dunaju.

Charakterystyczną cechą wszystkich przekładanych w czasie inwestycji jest dalsze uzależnienie Polski od Niemiec i polityki Unii Europejskiej. Czy powinno dziwić, że odstąpienie od tych ambicji witane jest przez unijnego i niemieckiego polityka słowami „dzisiaj zaczyna się nowy rozdział w historii Polski”?

Jaki cel mają zmiany w traktatach unijnych?

Drugą częścią ceny za przychylność UE jest poparcie polskiego rządu dla powstania Państwa Europa i wydania w jego ręce resztek polskiej suwerenności.

W opublikowanej niedawno analizie raz jeszcze przedstawiamy skutki zmian traktatowych zaproponowanych przez władze UE, uzupełniając to, co wcześniej opisywaliśmy w raporcie „Po co nam suwerenność?”. Krok po kroku tłumaczymy, że rezultatem zmian traktatowych będzie stworzenie Superpaństwa Europa z centralą w Brukseli, realizującego interesy Niemiec, które będą mogły bez przeszkód narzucać innym państwom członkowskim swoje cele polityczne i gospodarcze. Przypominamy, że w grudniu rząd Donalda Tuska poparł już cały pakiet poprawek traktatowych. 

Profesor Anna Łabno – konstytucjonalistka i członek Rady Naukowej Instytutu Ordo Iuris – wskazuje w swoim eseju, że reforma traktatowa może doprowadzić do tego, że – aby dostosować Konstytucję RP do nowego prawa unijnego – będziemy musieli usunąć z Konstytucji art. 4 stanowiący, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.

EU arbitralnie wykorzystuje praworządność

Chcąc uzmysłowić Polakom arbitralność i bezprawność działań Brukseli oraz dokładnie udokumentować łamanie prawa przez obecny rząd, uruchomiliśmy serwis Obserwator Praworządności – sukcesywnie rozbudowywany portal, będący swoistą mapą bezprawia nowej władzy. Z inspiracji prof. Jana Majchrowskiego oraz we współpracy ze Stowarzyszeniem Prawnicy dla Polski, Niezależnym Stowarzyszeniem Prokuratorów Ad Vocem, Instytutem Sprawiedliwości, Warszawskim Seminarium Aksjologii Administracji i Ogólnopolskim Zrzeszeniem Sędziów „Sędziowie RP”, powołaliśmy do życia Archiwum „Przeciw Bezprawiu” im. mec. Władysława Siły-Nowickiego. Na stronie Archiwum każdy poszkodowany może zgłosić naruszenie praworządności, które zostanie przez nas szczegółowo zbadane i udokumentowane. Obecnie we współpracy z czołowymi prawnikami – praktykami i naukowcami – pracujemy nad raportem, w którym dokładnie przeanalizujemy wszystkie naruszenia prawa popełnione przez rząd Donalda Tuska.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

 

Czytaj Więcej

Senacka Komisja popiera dyrektywę „antydyskryminacyjną” ingerującą w swobodę działalności gospodarczej

· Senacka Komisja Spraw Unii Europejskiej obradowała na temat dyrektywy Rady Unii Europejskiej w sprawie wprowadzenia w życie zasady równego traktowania osób bez względu na religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.

Czytaj Więcej

Rządowy program „Aktywny Rodzic” może zniechęcić młode matki do rodzenia drugich i kolejnych dzieci

· Sejm i Senat zdecydowaną większością głosów przyjęły ustawę wprowadzającą rządowy program „Aktywny Rodzic”. Przeciwko byli tylko posłowie Konfederacji.

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

23.04.2024

Carla Schmitta „Nomos ziemi”, czyli skąd biorą się trudności współczesnych liberałów w rządzeniu państwami

· „Nomos der Erde” (po polsku: „Nomos Ziemi”) Carla Schmitta to głębokie dzieło filozofii politycznej opublikowane w 1950 roku.

· W książce tej Schmitt, niemiecki prawnik i teoretyk polityki, bada pojęcie „nomosu”, słowa pochodzącego z języka greckiego i posiadającego wiele znaczeń. Jurysta definiuje je jako porządek przestrzenny lub „podział ziemi”, który rządzi ludzkim współistnieniem. Twierdzi, że nomos nie jest jedynie neutralną koncepcją prawną lub geograficzną, ale raczej fundamentalnym wymiarem porządku politycznego i władzy, odnoszącym się do wartości.

· Gdy rządzą współcześni europejscy liberałowie, w sferze politycznej na poziomie krajowym dochodzi do próby całkowitego wyrugowania wartości związanych z historią i tradycją narodu, a na poziomie europejskim mamy do czynienia z zanegowaniem i zaprzeczeniem wartości europejskich.

· Od kiedy premierem Polski został Donald Tusk, zdają się urzeczywistniać prorocze słowa Schmitta o tym, że liberałowie i pseudo-liberałowie nie nadają się do rządzenia państwem, bo nie są w stanie nawet podjąć decyzji, a co dopiero wziąć za nie odpowiedzialność. W polskiej koalicji rządzącej dochodzi bowiem do nieustannych sporów, niekończących się dyskusji i potyczek ideologicznych.

· Oderwanie od wartości, ale też od przyjętego powszechnie nomosu, który służył Europie i światu od lat, będzie obfitowało w tragiczne skutki, o czym Schmitt pisał już wiele lat temu, a co zaczynamy obserwować już dzisiaj.

 

Czym jest nomos?

 

Schmitt w swojej książce[1] śledzi rozwój nomosu od starożytnej Grecji do wczesnej epoki nowożytnej, koncentrując się na powstaniu ius publicum Europaeum, europejskiego prawa publicznego, które pojawiło się w XVII wieku. Twierdzi on, że ten system prawa, oparty na zasadach suwerenności i terytorialności, stworzył względnie stabilny porządek w Europie na wiele stuleci.


Schmitt ostrzega jednak, że nomos nie jest porządkiem stałym i wiecznym, ale raczej dynamicznym i warunkowym. Twierdzi, że jest on nieustannie kwestionowany i przekształcany przez nowe wydarzenia polityczne, gospodarcze i technologiczne. Carl Schmitt wierzy, że we współczesnej erze nomos ziemi znajduje się w stanie kryzysu, ponieważ siły globalizacji i deterytorializacji grożą podważeniem tradycyjnego porządku państw i terytoriów.


Nomos rozumiany jest jako przestrzenny porządek ludzkiego współistnienia. Schmitt argumentuje, że nomos nie jest po prostu pojęciem prawnym, ale raczej fundamentalnym wymiarem porządku politycznego i władzy. Jest to porządek przestrzenny, który określa, w jaki sposób ludzie odnoszą się do siebie nawzajem i do ziemi, którą zamieszkują. Schmitt argumentuje, że nomos ziemi jest kruchym i niestabilnym porządkiem, który obecnie podupada. Jako zagrożenia dla nomosu ziemi postrzega rozwój globalizacji, organizacji międzynarodowych i interwencji humanitarnych. Schmitt uważa, że trendy te prowadzą do nowego globalnego porządku, który jest mniej stabilny i bardziej niebezpieczny niż stary porządek.

 

 

*

 

„Ach gdybyż narodów na świecie nie było,
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło!
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości
Złączonej w potężnym uścisku miłości,
Aż z trzaskiem pękałyby kości[2]”.

 

To, dlaczego współcześnie znaczenie nomosu jest tak istotne, związane jest z innym pojęciem, właściwie z jednym z najbardziej kluczowych w dorobku Schmitta, a mianowicie das Politische. Zwrot ten jest trudny do przetłumaczenia na język polski; zazwyczaj tłumaczy się je jako „polityczność[3]”. W opozycji do liberalizmu, ale też uwypuklając to, co zaczęło się po II wojnie światowej ze światem zachodnim i trwa nadal, Schmitt pokazuje, jak powoli dochodzi do oderwania znaczenia państwa dla obywatela i obywatela dla państwa. Zamiast celem i ideą, państwo stało się instrumentem, na którym można wygrywać przeróżną melodię (najczęściej oczywiście ekonomiczną). Jest jedynie środkiem do celu. Co za tym idzie, przestaje się mówić o narodach, a zaczyna się mówić o społeczeństwach. Carl Schmitt przestrzega przed takiego rodzaju rozwinięciem sytuacji nie tylko dlatego, że jest liberalizmowi przeciwny, ale także dlatego, iż wie, że polityka nie znosi lub nawet nie zna próżni.

 

To jeszcze nie jest ogólnoświatowy problem, a poza tym ktoś mógłby powiedzieć, że przecież istnieją ludzie niezwiązani w żaden sposób ze swoimi państwami. Jednakże, nawet oni powinni się mieć na baczności, kiedy słyszą imperialne trąby i zunifikowane godła, pod którymi powiewają sztandary – oczywiście takie same dla wszystkich. Szalony i drapieżny władca świata nie zatrzymuje się bowiem na stanowieniu o ideach i wartościach, ale zawłaszcza sobie ludzkość, z jej prawami – tak, prawami człowieka, które odtąd zdają się być już „prawami ludzkości”, a więc w swojej istocie bezprawiem. Narzuca się nam pojęcia nieostre, które nie tylko zakrzywiają cały obraz systemu prawnego, ale rozmywają samą jego istotę i przemycają między wierszami pewną retorykę. Debacie o państwie nadają charakter nie tyle polityczny, co ideologiczny. Polega to na tym, że ci, którzy głoszą aksjologiczną neutralność prawa, są w istocie nie tylko swoistymi komisarzami w służbie pewnych idei, ale także zagarniają całe połacie definicji, rozszerzając swoje wpływy w sposób pozornie niewinny, często nawet niezauważalny.

 

Carl Schmitt podkreślał, że tak jak współcześnie imię Boga jest nadużywane, podobnie nadużywany jest termin ludzkość, a ten, kto mówi o ludzkości, kłamie[4]. Nie da się prawodawstwem objąć całego świata, nie tylko ze względu na odrębności kulturowe i narodowe, ale właśnie z uwagi na nomos, który kształtuje się w sposób naturalny i organiczny. Są państwa o słabszej tożsamości, które nie przetrwają tej próby. Co w sytuacji, kiedy narodowość jest systematycznie wykorzeniana, niszczona, a ten, który te ciosy zadaje, twierdzi, że broni w ten sposób ludzkości, na przykład przed często błędnie eksploatowanym ostatnimi czasy faszyzmem? Carl Schmitt nie dożył do XXI wieku, aby tę sprawę skomentować. Można jedynie zadać sobie pytanie, czy czułby satysfakcję widząc, jak urzeczywistniają się jego prorocze słowa o tym, że brak decyzyjności liberałów, ich gadulstwo nie poparte żadnym działaniem i ich absolutne oderwanie od wspólnotowości narodowej doprowadzą do rozkładu. A skoro państwo można zastąpić wydmuszką przystosowaną (aczkolwiek tylko potencjalnie!) do celów ekonomicznych i ideologicznych, to co można zrobić z człowiekiem? Skoro największe idee, za które nasi przodkowie oddawali życie, pragnie się pogrzebać, co może czekać jednostkę? Schmitt pokazuje nam właśnie, że warto się nad tym zastanawiać.

 

Polska w roku 2024

 

Obecnie znajdujemy się w sytuacji politycznej, którą bez przesadnych przeszkód intelektualnych możemy określić jako sytuacja „schmittiańska”. Określenie to, stworzone na potrzeby niniejszego komentarza, pozwoli nam przyjrzeć się mechanizmom, które realizują się w skutku, przed jakim niejednokrotnie Schmitt przestrzegał. Jedną z takich cech, która jest nie tylko zarzutem w stosunku do obecnego polskiego rządu, ale w ogóle rządów o profilu „zachodnim”, jest problem neutralności. Dla Carla Schmitta jednym z kluczowych powodów, dlaczego światopoglądowi liberałowie nie nadają się do rządzenia tak poważną i jednoznaczną strukturalnie organizacją, jaką jest państwo, jest fakt, że głoszą oni (nawet wtedy, kiedy nic nie mówią) tzw. „światopoglądową neutralność”. W rzeczywistości jest to ostatecznie jedynie swoisty fikołek intelektualny, gdyż zasadniczo nie jest możliwe, aby być neutralnym. Jednakże wielu polityków, w tym polskich, do takiej maskarady właśnie przystępuje.

 

Część współczesnych polskich polityków, którzy określają się jako liberałowie, w rzeczywistości pochodzi z zupełnie innych środowisk, tak jak to jest na przykład w przypadku premiera Donalda Tuska, który swoje polityczne korzenie ma w chadecji, czyli w demokracji chrześcijańskiej. Dlaczego jest to takie istotne? Otóż, problem z neutralnością, bardziej lub mniej udawaną, jest to, że zawsze skutkuje odcięciem się od swoich wartości na rzecz bycia w teorii „neutralnym”, a w praktyce politycznie lubianym. To jest problematyczne szczególnie wtedy, kiedy trzeba podjąć jakąś decyzję, do czego liberałowie, zdaniem Schmitta, właśnie z powodu tego odcięcia się od idei i wartości, są niezdolni. Można to obserwować w wielu aspektach działalności obecnego rządu. Sama koalicja rządząca, która składa się z ludzi o bardzo różnych założeniach (i dlatego nie mogą się dogadać np. w kwestii aborcji), popada w konflikt. W rezultacie w wielu sprawach żadne decyzje nie zostają podjęte, co dla państwa jest najgorszym z rozwiązań. Siła, nie tylko państwa, ale także człowieka, polega na podejmowaniu decyzji i braniu za nie odpowiedzialności.

 

Kolejnym przykładem tego, jak w praktyce realizują się najgorsze obawy Carla Schmitta w Polsce, jest uwidocznienie tego, jak, paradoksalnie, liberalizm nie sprzyja demokracji. Pokładanie całej nadziei w jednostce, faworyzowanie grup, które należą do mniejszości, populizm, który narasta wokół obietnic z tym związanych, a nade wszystko może jeszcze brak silnego przywództwa, które opierałoby się na konkretnych, umocnionych w narodzie przekonaniach, prowadzi do sytuacji, w której nie tylko polityka państwa jest osłabiona, ale także samo istnienie tegoż państwa. To, co obecnie widzimy w polskim Sejmie, a więc niekończące się dyskusje, które do niczego nie prowadzą i pozostają bez żadnej konkluzji, gdyż mają na celu chyba jedynie zaspokajanie oratorskich ambicji niektórych posłów i posłanek, nie są dobre ani dla porządku publicznego, ani dla racji stanu państwa, ani przede wszystkim dla obywateli. Nomos ginie nie tylko w świecie, ale także w polskim narodzie.


Krytycy twórczości Schmitta twierdzą, że jego nacisk na nomos jako fundamentalną koncepcję porządku politycznego może prowadzić do usprawiedliwienia autorytarnych, a nawet totalitarnych form rządów. Jego spostrzeżenia na temat natury porządku politycznego i władzy pozostają jednak aktualne i znajdują potwierdzenie w naszej współczesnej rzeczywistości. „Nomos ziemi” to wymagająca i prowokująca do myślenia lektura, która oferuje cenny wgląd w naturę porządku politycznego i władzy w dzisiejszym świecie. Historia pokazuje, że z porządkiem międzynarodowym jest tak, jak w Apokalipsie: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z ust moich[5]!”. Wartości są konieczne, nie opcjonalne.

 

 

Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris

 

 
 
Czytaj Więcej

Ustawa o kryptoaktywach – niepokojące plany rządu

Na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w wykazie prac legislacyjnych i programów Rady Ministrów znalazł się projekt ustawy o kryptoaktywach. Przepisy tego aktu mogłyby naruszyć niektóre wolności obywatelskie, takie jak prawo do sądu. Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego miałby bowiem możliwość wystąpienia do podmiotu nadzorowanego przez KNF z żądaniem blokady m.in. rachunku bankowego. Doświadczenie innych państw pokazuje, że takie regulacje są wykorzystywane nie tylko do walki z przestępczością, ale także do represji politycznych.

Nie sposób nie zauważyć, że prawodawca zarówno unijny, jak i krajowy, w ostatnich latach podejmują działania zmierzające do uregulowania różnorakich aspektów wirtualnej rzeczywistości oraz nowych technologii stanowiących istotny element naszego codziennego życia. Dla potwierdzenia tej tezy można, jedynie przykładowo, na poziomie europejskim, przywołać najgłośniejsze regulacje, które niedawno przyjęto bądź wkrótce zostaną przyjęte w Unii Europejskiej - akt o usługach cyfrowych (Digital Services Act – DSA, określany wręcz mianem „konstytucji Internetu”), AI Act czy dyrektywę NIS 2. Podobnie rzecz ma się na poziomie krajowym – wspomnieć można tu chociażby o ustawie z dnia 5 lipca 2018 r. o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa czy wprowadzony do porządku prawnego 2 lata temu art. 11y ustawy z dnia 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne. Na podstawie tego przepisu Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A., jako wyznaczony przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Operator Informacji Rynku Energii, wdrażają Centralny System Informacji Rynku Energii. Są oczywiście regulacje, których wprowadzenie jest wręcz konieczne, są też takie, które mogą budzić zaniepokojenie (choćby, będąca przedmiotem zainteresowania Instytutu Ordo Iuris, „dyrektywa o czatach”, która w imię słusznej idei walki z przestępstwami seksualnymi skierowanymi przeciw nieletnim, umożliwiłaby niemalże nieograniczoną możliwość inwigilacji internautów).

Można więc zgodzić się z tezą, że kryptoaktywa, stały się na tyle powszechne i na tyle wpływają na funkcjonowanie życia gospodarczego, że zasługują na to, by ich funkcjonowanie zostało uregulowane. Przypomnijmy tylko, że nie tak dawno temu jeden z posłów na Sejm RP w oświadczeniu majątkowym zadeklarował posiadanie kilku milionów złotych oszczędności w jednej z popularnych „walut” oraz przekonuje publicznie, iż ich zakup był dobrą inwestycją.

Niepokojące przepisy w projekcie ustawy

Projekt ustawy[1] zawiera jednak regulacje, które – chociaż na pozór mogą wydawać się racjonalne i słuszne – to w długofalowej perspektywie budzą kontrowersje. Pierwszym przepisem, na który należy zwrócić uwagę, jest art. 27, przyznający Przewodniczącemu Komisji Nadzoru Finansowego (bądź jego zastępcy) możliwość wystąpienia do podmiotu nadzorowanego przez KNF z pisemnym żądaniem dokonania blokady, na okres nie dłuższy niż 96 godzin od momentu wskazanego w żądaniu, prowadzonego przez ten podmiot adresu rozproszonego rejestru lub rachunku kryptoaktywów w rozproszonym rejestrze oraz rachunku bankowego i rachunku w spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej, w przypadku, gdy z uzyskanych informacji (uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa określonego w Rozdziale 6 niniejszej ustawy) wynika, że transakcja, która została dokonana lub ma zostać dokonana, może mieć związek z popełnieniem tego przestępstwa. Dalej idzie art. 28, który przyznaje prokuratorowi uprawnienia do wydania postanowienia (w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa określonego w niniejszej ustawie) o wstrzymaniu określonej transakcji lub dokonaniu blokady adresu rozproszonego rejestru, rachunku kryptoaktywów w rozproszonym rejestrze lub rachunku bankowego i rachunku w spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej, wykorzystanych do popełnienia przestępstwa. Wstrzymanie lub blokada mogą być nałożone przez Komisję na czas oznaczony, jednak nie dłuższy niż 6 miesięcy od otrzymania zawiadomienia. Niemniej Prokurator Krajowy może postanowić o przedłużeniu blokady na dalszy czas oznaczony, lecz nie dłuższy niż kolejne 6 miesięcy.

Wątpliwości konstytucyjne i propozycja zmian

Jak powszechnie wiadomo, prawo własności oraz inne prawa majątkowe nie mają charakteru absolutnego i mogą być ograniczane. Dotyczy to również środków finansowych. Zgodnie z art. 106a ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Prawo bankowe, bank ma możliwość zablokowania środków na rachunku, jeżeli istnieje podejrzenie, że pochodzą one z przestępstwa lub mają z nim związek. Inne regulacje dotyczące blokowania środków zawiera art. 16 ustawy z 5 listopada 2009 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, w art. 40 ustawy z 29 lipca 2005 r. o nadzorze nad rynkiem kapitałowym oraz w art. 86 ustawy z 1 marca 2018 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał uwagę na fakt, że wspomniane przepisy sformułowano w sposób mogący stać w sprzeczności z zasadą dostatecznej określoności przepisów prawa, wynikającą z art. 2 Konstytucji RP, (gdyż zaproponowane w nich przesłanki są nie dość precyzyjne), a także z zasadą lojalności państwa wobec obywatela, z racji na zbyt szeroki luz decyzyjny pozostawiony organom.

Rzecznik Praw Obywatelskich wskazał[2], że przywołane wyżej przepisy mogą naruszać prawo do sądu, gdyż przesłanki blokady środków dokonywanej przez prokuratora nie poddają się weryfikacji, dlatego postępowanie sądowe po wniesieniu środka zaskarżenia należałoby określić mianem „czysto fasadowego”. Niejako analogiczna sytuacja ma miejsce w przypadku kryptoaktywów – Przewodniczący KNF oraz Prokurator Krajowy uzyskają możliwość zablokowania dostępu do środków, które mogą być np. oszczędnościami całego życia, niezbędnymi do normalnego funkcjonowania czy też uniemożliwiającymi prowadzenie działalności gospodarczej. W szczególności warto pamiętać o tym, iż kryptowaluty cechują się dużymi wahaniami kursowymi, nieporównywalnie większymi niż tradycyjne waluty. Odcięcie dostępu od nich może uniemożliwić np. sprzedaż tych środków w momencie, gdy osiągnęły one odpowiednio wysoką wartość, a przywrócenie dostępu może nastąpić w chwili, kiedy będą one nieporównywalnie mniej warte.

Już choćby ich specyficzny charakter sprawia, że projektowane uprawnienie powinno być poddane daleko idącej kontroli sądowej. Co do zasady wydaje się, że możliwość dokonania blokady kryptoaktywów powinna (tak jak np. tymczasowe aresztowanie czy stosowanie kontroli i utrwalanie rozmów telefonicznych) następować na podstawie postanowienia wydanego przez sąd. Można się jednak zgodzić, że w sprawach niecierpiących zwłoki taką kompetencję można byłoby przekazać Przewodniczącemu KNF (pytanie, czy 96 godzin nie powinno zostać skrócone do, na przykład, 48 godzin, z możliwością przedłużenia stosowania za zgodą sądu). Zważywszy na fakt, że kryptoaktywa mogą być wykorzystywane np. przez zorganizowane grupy przestępcze (w tym organizacje terrorystyczne), regulacje te muszą – z jednej strony – gwarantować w należyty sposób ochronę praw i wolności, a z drugiej zapewniać, że będą mogły być stosowane w skuteczny sposób, tak by państwo posiadało narzędzia niezbędne do walki z przestępcami. Nie powinno też budzić większej wątpliwości, iż wielomiesięczne wydłużanie blokady również powinno być kompetencją władzy sądowniczej. Na marginesie odnotować można, iż racjonalnym byłoby by wszystkie sprawy w pierwszej instancji rozpatrywane były w sądzie rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy

Niepokojące perspektywy…

Wskazać należy na fakt, że doświadczenia Kanady, kiedy uczestnikom protestów przeciwko rządowej polityce w sprawie COVID-19 zagrożono zamrożeniem rachunków bankowych, są dowodem na to, że w rękach polityków regulacje umożliwiające blokowanie dostępu do oszczędności mogą być wykorzystywane nie tylko w zamiarze faktycznego zwalczania przestępczości. Bywają one bowiem używane do innych celów, niekoniecznie zgodnych z pierwotnymi założeniami konstruowanych przepisów.

Wreszcie odnotować należy jeszcze jeden, istotny fakt. Dla wielu osób (z jednej strony – grup przestępczych, ale z drugiej strony, także dla osób o poglądach antysystemowych), podobnie jak TOR, który może być wykorzystywany w celach tak nikczemnych, jak i szlachetnych, kryptoaktywa to jeden z wariantów ochrony swojej prywatności oraz majątku przed zainteresowaniem ze strony państwa i instytucji finansowych, które ze stosunkowo dużą łatwością mogą odciąć właścicielowi dostęp od oszczędności zgromadzonych na koncie bankowym (a, jak wspomniałem, mogą obawiać się takich działań ze strony państwa np. z motywacji ideologicznych). Jeżeli regulacje, w zaproponowanym kształcie, wejdą w życie, to zwolennicy konstytucyjnej ochrony prawa do posiadania gotówki oraz posługiwania się nią uzyskają silny argument potwierdzający, iż tylko „fizycznie” posiadany pieniądz jest gwarancją ekonomicznej wolności.

 

Michał Szymański - prawnik, konstytucjonalista, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego

 
Czytaj Więcej
Subskrybuj rząd