Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
aborcja

aborcja

Wolność Sumienia

05.12.2024

Kompromisy zagłady – Jerzy Kwaśniewski odpowiada Jarosławowi Kaczyńskiemu

Niemal bez echa przeszła sformułowana przez Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność zapowiedź poszukiwania „w sprawach obyczajowych kompromisu między myśleniem konserwatywnym a liberalnym”. Zasadnie zareagował redaktor naczelny Tysol.pl, który dosadnie wymienił postulaty lewicy, z którymi taki kompromis miałby być zawierany: zabijanie dzieci podejrzanych o Zespół Downa, obowiązkowa edukacja seksualna w szkołach, chemiczne i chirurgiczne kastrowanie nieletnich. Nie dziwi też wniosek naczelnego portalu Solidarności: „Polska potrzebuje rozwoju, a nie kompromisu obyczajowego”.

 

Jednak dominująca w reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego obojętność to zły znak dla polskiej polityki. Obrazuje, jak bardzo przywykliśmy do tego, że konformizm, dwójmyślenie i gotowość do taktycznej rezygnacji z pryncypiów biorą górę nad polityczną dojrzałością. Tę zaś cechuje przecież nie kurczowa żądza władzy za cenę własnych poglądów, lecz gotowość do przewodzenia wspólnocie politycznej w poszukiwaniu rozstrzygnięć obiektywnie słusznych, a do tego mocno zakorzenionych w narodowej tożsamości kulturowej i ustrojowej, Konstytucji i prawach człowieka.

 

Tak rozumiana polityka to wielkie wyzwanie. Gdy kilka lat temu gościliśmy w Instytucie Ordo Iuris Rocco Buttiglione, włoski polityk z estymą wspominał swego przyjaciela Helmuta Kohla, który zapytany o znaczenie sondaży dla męża stanu powiadał „to wiedza o tym, jak wielu rodaków trzeba przekonać do rozwiązań, w które wierzymy”. Prowadzenie polityki wedle obiektywnie rozpoznanej słuszności to też nic innego, jak podążanie za wytycznymi św. Jana Pawła II. Przestroga Ojca Świętego przed demokracją pozbawioną wartości, przekształcającą się w „jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” wybrzmiewa nieustannie w przemówieniach krajowych polityków. Najczęściej jednak bez zrozumienia.

 

 

Rewolucyjna lewica nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego

 

Tym bardziej niepokoi otwarta zapowiedź hipokryzji. Gotowości do „obyczajowego kompromisu” towarzyszy bowiem rytualne zapewnienie o tym, że „oczywiście my nie chcemy rezygnować z naszych poglądów”. Tymczasem sama niejasna kategoria „spraw obyczajowych” jako pozornie uznaniowych i subiektywnych, jest z gruntu fałszywa i stanowi krok w stronę wydania na pastwę rewolucyjnych radykałów kategorii w polityce i życiu najważniejszej – prawdy. Ponadto, doświadczenie uczy, że kompromisy o jakich tu mowa są niczym więcej, jak jednostronnymi ustępstwami z pozycji ochrony ludzkiej godności, obrony rodziny i wolności. Co więcej, raz oddanego pola niemal nigdy nie udaje się odzyskać, bowiem rewolucyjna lewica, która chętnie namawia na korzystne dla niej porozumienia, sama nigdy nie chodzi na kompromisy i nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego.

W powszechnym odbiorze, poszukiwanie kompromisu wydaje się sensem polityki w demokratycznej republice. Rzecz w tym jednak, że przez lata polityka poszukiwała kompromisu jedynie w wąskim zakresie kwestii pozostających poza obszarem cywilizacyjnego, religijnego i kulturowego konsensusu, obejmującym zagadnienia kluczowe dla tożsamości wspólnoty. Gdy konsensus upada wskutek wzrostu rewolucyjnych ideologii, nie wolno zastępować go dowolnością i konstruktywizmem etycznym, lecz należy odwołać się do prawdy i na niej budować politykę. Każdy inny pomysł na politykę przyniesie jedynie agonię narodowej wspólnoty, pozbawionej obiektywnych fundamentów.

 

 

Zmarginalizować fałszerzy rzeczywistości

 

Od chwili, w której na demokratyczną scenę wkroczyli otwarci wrogowie nauki, rozumu i prawdy, postulujący zaprzężenie autorytetu państwa do urzeczywistnienia ich ideologii i utopii, wszelki kompromis z nimi staje się krokiem ku destrukcji. W takich okolicznościach zdrowe wspólnoty polityczne wchodzę w otwartą polemikę i marginalizują fałszerzy rzeczywistości zderzając ich z fundamentalnymi, poznawalnymi i zdefiniowanymi faktami.

 

Zanim bowiem można mówić o kompromisie, należy wypracować ściśle określony konsensus, oparty na poznawalnych i naukowo określonych przesłankach. W przeciwnym razie gotowi do pochopnych kompromisów politycy stają się, na oczach ufającego im racjonalnego elektoratu, wykonawcami i żyrantami polityki nieracjonalnej i destruktywnej. Końcem spirali kompromisów jest nie tylko ich polityczny upadek, ale także gospodarczy, społeczny i kulturowy uwiąd wspólnoty, po którym następuje osłabienie i upadek polityczny państwa. Kiedyś nie zrozumieli tego idący na kompromisy z nacjonalistyczną lewicą politycy konserwatywnego mainstreamu Republiki Weimarskiej. Współcześnie nie dostrzegły tego liczne formacje chrześcijańskiej demokracji w Europie, które dzisiaj zbierają owoce kompromisów z rewolucjonistami przeciwko rozumowi i naturze człowieka.

 

Tym bardziej trzeba przypomnieć współczesnym politykom, że kompromis nie jest możliwy tam, gdzie dotyczy weryfikowalnych danych i natury człowieka. W tych obszarach jedyną rolą polityka jest szerzenie i promowanie prawdy, każde bowiem inne rozwiązanie będzie rodzić konieczność mnożenia kolejnych regulacji i instrumentów przymusu. Jedno bowiem wykroczenie przeciwko prawdzie rodzi konsekwencje w wielu obszarach.

 

 

Łamanie praw gospodarki ma swoje konsekwencje – łamanie praw biologii również

 

Jest to najdobitniej widoczne w przypadku stosowania fałszywych instrumentów rynkowych, generujących niezamierzone konsekwencje wskutek nieubłaganych zasad rynku i wartości pieniądza. Raz zastosowana interwencja, wprowadzająca fałszywy impuls podażowy lub popytowy, generuje przewidywalne skutki, które w nieubłagany sposób będą towarzyszyć pierwszemu, zamierzonemu efektowi. Polityk, który to zignoruje, choćby i zapewnił „zeroprocentowy” kredyt dla młodych, nie uniknie kary w postaci lawinowego wzrostu cen mieszkań, gdy rynek będzie dostosowywał ceny do wzmożonego popytu. Aby temu zapobiec, pojawi się naturalna pokusa, by kolejnymi regulacjami zwiększyć podaż, czy to przez ograniczenie prawa do najmu mieszkań, czy to poprzez uruchomienie kontroli marży deweloperskiej lub obowiązek sprzedaży niezwłocznie po zakończeniu inwestycji. Te zaś ruchy wzbudzą kolejne fale niezamierzonych efektów. Im głębiej następować będzie interwencja w rynek, z tym liczniejszymi i poważniejszymi skutkami będzie musiał radzić sobie rząd. Tym większe ponosząc przy tym koszty regulacji, nadzoru i spadku rentowności sektora.

 

Ale w niemniejszym stopniu należy zastosować tę zasadę do łamania praw biologii. Rząd, który odrzuca istnienie dwóch płci musi przygotować się na konsekwencje odrzucenia prawdy. Najdrobniejsze z nich to zmiana funkcji aktów stanu cywilnego z pewnego źródła informacji o człowieku, w stronę poświadczenia indywidualnych preferencji tożsamościowych. Dalej następować będzie ograniczanie – w imię ochrony tychże subiektywnych preferencji – wolności słowa i ekspresji tych obywateli, którzy w biologiczną prawdę wciąż wierzą i chcą ją głosić. To zaś oznacza interwencję w wolność religii, przynajmniej tych, które wyrastają z realistycznego rozpoznania prawdy i fałszu poprzez odniesienie tych kategorii do poznawalnych i obiektywnych cech otaczającej nas rzeczywistości. Wreszcie, sama nauka musi uznać wówczas pierwszeństwo relatywizmu, co uderzy w samo serce teorii poznania, która leży u podstaw triumfu współczesnej nauki i technologii. Z drobnego, wydawałoby się, wykroczenia przeciwko prawdzie biologicznej, docieramy szybko do świata uniwersytetów wdrażających politykę DEI (Diversity, Equity & Inclusion – „różnorodność, równość/sprawiedliwość i włączenie/inkluzywność”), kładących nacisk na różnorodność i indywidualne identyfikacje, kosztem postępu i poznania. Skutki społeczne, gospodarcze, kulturowe jednej takiej interwencji mnożą się wraz z każdą taką regulacją i dostosowaniem, zagrażając ostatecznie państwu i całej kulturze upadkiem. Bo na końcu każdego takiego procesu pojawia się – po stronie gospodarczej – koszt, strata i bieda; zaś po stronie społecznej – konflikt, polaryzacja, opresja i rozkład politycznej wspólnoty.

 

 

Naruszenie jednej zasady pociąga za sobą konieczność naruszenia kolejnych – przykład aborcji

 

Nic chyba dziwnego, że te same prawidła dotyczą obrony życia. Naruszenie fundamentalnej i ogólnoludzkiej zasady, że ludzi się nie zabija, a w szczególności nie zabija się dzieci, musi spowodować tsunami konsekwencji. Tym bardziej, gdy rząd odmawia uznania skutków rozwoju nauki i wiedzy medycznej, obejmujących rozpoznanie, wcześniej jedynie domniemywanej bo trudnej do dostrzeżenia, pełni człowieczeństwa człowieka nienarodzonego. Począwszy od genetyki potwierdzającej w pełni zdefiniowane indywidualne i niepowtarzalne DNA, poprzez diagnostykę z USG ukazujące każdemu fizjonomię, odruchy, bicie serca, odczuwanie bólu dziecka, aż po medycynę, która pozwala na przeżycie coraz wcześniej narodzonego człowieka lub leczenie, w tym operowanie, nienarodzonego pacjenta. Zaprzeczenie człowieczeństwu dziecka nienarodzonego stało się w efekcie postępu nauki antynaukowym roszczeniem, na równi z gospodarczymi poglądami komunistów czy irracjonalnymi twierdzeniami genderystów. Skutkami politycznego przekreślenia, wbrew nauce (a także religii), równego statusu prawnego człowieka przed i po urodzeniu, jest zawalenie racjonalności całego systemu ochrony praw podstawowych. To o tym pisał Trybunał Konstytucyjny, gdy w 1997 roku wskazywał na niedopuszczalną, w świetle zasady państwa prawnego, arbitralność decydowania przez ustawodawcę o granicy ochrony życia człowieka w oderwaniu od granic wyznaczonych przez biologię – poczęcia i śmierci.

 

 

Prawo powinno służyć prawdzie, rolą polityka jest przekonywanie wspólnoty

 

Zadaniem polityka w tych obszarach, które poddają się poznaniu, jest wprowadzanie prawa służącego prawdzie. Dotyczy to tak prawdy określonej przez nauki ścisłe, jak i ustalonej przez zgłębienie wiedzy o ludzkiej naturze, w tym o charakterze danej wspólnoty politycznej, zwanym tożsamością narodową. Polityk musi być przy tym w pełni świadomy, że każda inna decyzja obróci się na niekorzyść wspólnoty.

 

Wtedy zaś, gdy prawda wskazuje na konieczność podjęcia decyzji trudnych i niepopularnych, rolą męża stanu a nawet zwykłego polityka nie jest ucieczka od prawdy i wybór kompromisowych rozwiązań szkodliwych, lecz roztropne przekonanie wspólnoty o konieczności podążania ku prawdzie. Jeśli demokracja zostanie wypłukana z przeświadczenia, że potraktowana po partnersku i poważnie wspólnota, po odpowiednio pogłębionym wyjaśnieniu zagadnienia, poprze decyzję opartą na prawdzie, to stanie się dyktaturą narracji i kłamstw, a w krótkiej perspektywie będzie skazana na porażkę wskutek wzbudzenia lawiny konsekwencji odrzucenia prawdy.

 

Wbrew przeświadczeniu panującemu w czasach post-polityki, rolą polityka nie jest bowiem ucieranie kompromisów i poszukiwanie „złotego środka”. Taka rola polityka to jedynie margines jego zadań, dotyczący tych niewielu kwestii wielkich oraz szeregu spraw drobnych, których uregulowanie mieści się w granicach wcześniej rozpoznanej prawdy i natury człowieka.

 

 

„Kompromisy” jako ucieczka od odpowiedzialności

 

W tym świetle postulat poszukiwania „kompromisów obyczajowych”, które obejmowałyby przecież sprawy jednoznacznie rozpoznane w przestrzeniach nauki i prawdy o człowieku to, po pierwsze, ucieczka od odpowiedzialności, ale przede wszystkim to tchórzliwe odsunięcie od siebie ciężaru władzy, której zadaniem nie jest szukanie rozwiązań łatwych, lecz korzystnych dla dobra wspólnego i całej wspólnoty politycznej.

 

Na koniec argument natury pragmatycznej. Konformiści do znudzenia posługują się definicją polityki jako sztuki osiągania celów możliwych do osiągnięcia w danych okolicznościach i czasie. Zazwyczaj przywołanie tej definicji ma uzasadniać rezygnację z pryncypiów i umożliwić zawarcie kolejnego z jednostronnych kompromisów z lewicą. Tymczasem prawidłowo odczytana zasada powinna prowadzić do wniosku o konieczności pełnej wierności prawdzie, bez możliwości czynienia ustępstw na rzecz fałszu, lecz ze wskazaniem na możliwość ustalania – stosownie do warunków i czasów – priorytetów racjonalnej polityki. Wybór priorytetów, z założeniem pełnego zabezpieczenia wcześniejszych zdobyczy, to polityka odpowiedzialności za wspólnotę i świadomości, że cel urzeczywistnienia racjonalnego prawa i obrony ludzkiej godności będzie wymagać czasu.

 

W rzeczywistości przeżartej przez konformizm i relatywizm, w której wartości fundamentalne, jak ludzka godność, wolność i rodzina, można nazwać „sprawą obyczajową”, polityk odwołujący się do racjonalności i dobra wspólnoty staje się mężem stanu. Dla narodu zawiedzionego bezideowością polityki, taka wierność prawdzie stanowi nową jakość. Gdy wielkie i wyzute z ideałów partie głównego nurtu nie są w stanie dostrzec tego procesu, szybko przekonują się, że polityka nie zna próżni.

 

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris

Czytaj Więcej

Zachowanie definicji płci i wzmocnienie ochrony rodziny – stanowisko Ordo Iuris dla Komisji ONZ

Instytut Ordo Iuris przedstawił swoje stanowisko na 63. Sesję Komisji ds. Rozwoju Społecznego.

Czytaj Więcej
Ochrona życia

18.11.2024

Jerzy Kwaśniewski: Sejm za aborcją! Czas na mobilizację ruchu pro-life

Ósmego listopada w Sejmie odbyło się głosowanie nad projektem ustawy, dekryminalizującej wykonywanie i pomocnictwo w nielegalnych aborcjach. Radykalnie proaborcyjny projekt Lewicy został skierowany do dalszych prac sejmowych. Dzięki staraniom wielkiej koalicji obrońców życia, 11 posłów rządowej koalicji zagłosowało za jego odrzuceniem. Jednak zwolennicy debatowania o legalizacji zabijania tym razem zwyciężyli. Przed nami najtrudniejszy od lat czas dla obrony życia. Ten projekt nie może stać się prawem. Opór wobec niego jest zadaniem każdego porządnego człowieka, któremu drogie są takie wartości jak ludzka godność, prawa człowieka, prawa dziecka i dobra służba zdrowia, która nie ma rąk i sumień zbrukanych krwią niewinnych.

Projekt Lewicy uderza w… kobiety

Jeszcze przed głosowaniem, do posłów trafiła przygotowana przez ekspertów Ordo Iuris analiza aborcyjnej ustawy. Wyjaśniliśmy w niej szczegółowo, że – wbrew manipulacjom Lewicy – ustawa nie ma nic wspólnego z ochroną kobiet. Wręcz przeciwnie!

Po pierwsze – głównymi ofiarami aborcji są nienarodzone dziewczynki, które zabijane są najczęściej.

Po drugie – choć aborcjoniści regularnie powtarzają, że ich celem są „bezpieczne aborcje”, to zaproponowany projekt ustawy przewiduje zupełnie odwrotne skutki. Ustawa znosi np. odpowiedzialność karną za przeprowadzenie aborcji przez osobę nieposiadającą wykształcenia medycznego lub w warunkach urągających określonym wymogom sanitarnym.

Co więcej, projekt łagodzi kary dla wykonawców aborcji, którzy doprowadzą do śmierci matki!

Ustawa jest po prostu skrojona pod lobby aborcyjne i jego miliardowy przemysł. Temu służy nie tylko dopuszczenie do dokonywania aborcji zupełnie kogokolwiek, ale też ochrona rzeźników zabijających dzieci i kobiety. Wreszcie, rozwojowi biznesu aborcyjnego ma służyć zniesienie odpowiedzialności za pomoc i nakłanianie do aborcji. Przegrają wszyscy, poza organizacjami, które w pełnej pogardzie dla polskiego prawa, handlują nielegalnymi pigułkami aborcyjnymi i które zapowiadają… otwarcie kliniki aborcyjnej w Warszawie.

Proponowane przepisy doprowadzą zatem do radykalnego obniżenia standardu opieki nad kobietami i stworzą poważne zagrożenie dla życia kobiet ciężarnych. To zresztą nie tylko nasza obawa. Nawet poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych pisał w mediach społecznościowych, że projekt Lewicy jest „niechlujny, nierozsądny, a wręcz w niektórych punktach groźny dla kobiet”, a poseł PSL Marek Sawicki mówił, że po ewentualnym wprowadzeniu w życie proponowanych przez Lewicę przepisów aborcję będzie mogła wykonać nawet „szeptucha”, która „jeśli zabije matkę i dziecko, to nie będzie ponosiła żadnej odpowiedzialności”.

W trackie sejmowej debaty poruszająco wybrzmiały słowa poseł Kariny Bosak, która upominając się o poszanowanie praw człowieka i ludzkiej godności, kilkukrotnie zwróciła uwagę na podstawową ocenę moralną projektu Lewicy, mówiąc, że „ten projekt jest zły”. Wielu posłów Konfederacji, PiS i PSL stanęło po stronie dobra. Oby wytrwali i dali świadectwo wierności życiu, gdy nadejdą najważniejsze głosowania.

Ale jeśli ten lub kolejny projekt o zabijaniu niewinnych dzieci zostałby przyjęty przez Sejm i Senat, jesteśmy w pełni przygotowani do wielkiej, masowej akcji apelowania do Prezydenta Andrzeja Dudy, aby niezwłocznie zawetował barbarzyńskie i niekonstytucyjne przepisy.

Rząd chce aborcji „na życzenie”

Walka o życie dzieci nienarodzonych toczy się też na wielu innych frontach. Obok uporczywego podejmowania prób przyjęcia proaborcyjnych ustaw w parlamencie, rząd próbuje ograniczyć prawo do życia dzieci nienarodzonych przy pomocy działań pozaprawnych.

Pod koniec sierpnia Donald Tusk, Adam Bodnar i Izabela Leszczyna ogłosili wytyczne dla lekarzy, w których stwierdzono, że lekarze powinni szeroko interpretować ustawowe pojęcie zagrożenia dla zdrowia kobiet i zabijać nienarodzone dzieci za każdym razem, gdy matka przyniesie zaświadczenie od jakiegokolwiek lekarza, że ciąża zagraża jej zdrowiu, np. psychicznemu.

Jeśli lekarze zaczną masowo stosować się do rządowych zaleceń, to Polska stanie się państwem o najbardziej barbarzyńskim i nieludzkim prawie aborcyjnym w Europie – dziecko nienarodzone będzie można zabić de facto na życzenie nawet na dzień przed porodem!

Dzisiaj już wiemy, że właśnie pod pozorem „zagrożenia dla zdrowia psychicznego” w Wielkiej Brytanii co roku zabija się aż 98% z ponad wszystkich 200 tys. abortowanych dzieci nienarodzonych. Treść rządowych wytycznych – chociaż pozbawionych mocy prawnej – wyraźnie daje zielone światło do takiego nieludzkiego traktowania dzieci nienarodzonych w Polsce.

Życie setek tysięcy polskich dzieci leży więc dziś w rękach lekarzy, którzy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, bo rząd doprowadził do bezprecedensowego chaosu prawnego.

Dlatego do wszystkich szpitali trafiła nasza analiza, w której wyjaśniamy lekarzom, dyrektorom szpitali i ordynatorom, że rządowe wytyczne są sprzeczne z obowiązującymi lekarzy przepisami konstytucyjnymi i ustawowymi i po prostu nie wolno ich stosować. Działanie w oparciu o bezprawne wytyczne jest łamaniem prawa, za które to lekarze, a nie członkowie rządu, będą ponosić odpowiedzialność. Jednocześnie oferujemy wszystkim lekarzom szkolenia i bezpłatną pomoc prawną, bo zarówno Konstytucja RP, jak i wiążące Polskę prawo międzynarodowe jednoznacznie potwierdzają, że nikt nie ma prawa zmuszać lekarza i szpitala do zabijania dzieci nienarodzonych.

Trwają już zaawansowane prace naszych ekspertów nad kompleksowym poradnikiem prawnym dla lekarzy, w którym wytłumaczymy szantażowanym pracownikom służby zdrowia, jak mogą się ratować przed próbami zmuszania ich do zabijania dzieci nienarodzonych.

Nasza praca ze środowiskiem lekarskim przynosi już swoje owoce. W listopadowym numerze Miesięcznika Okręgowej Izby Lekarskiej PULS pojawił się wywiad z wiceprezesem Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, który stwierdził, że lekarze oczekiwali „ustawy albo przynajmniej rozporządzenia, tymczasem mamy dokument o niejasnym statusie – wytyczne, opublikowane w formie PDF na stronie ministerstwa, bez jakiegokolwiek podpisu. To budzi niepokój, ponieważ kiedyś ten dokument może być wykorzystany w sądzie i zostać podważony jako niemający żadnej rangi prawnej”.

Polscy lekarze zmuszani do zabijania dzieci

Rząd Donalda Tuska jest w pełni świadomy bezprawności swych działań. Dlatego równolegle rozpoczęło się bezprecedensowe szantażowanie i zastraszanie lekarzy. Na Pabianickie Centrum Medyczne NFZ nałożył karę 250 tys. zł za to, że lekarze nie chcieli zabić dziecka kobiety, która – nie przedstawiając wymaganych dokumentów – twierdziła, że ciąża zagraża jej dobrostanowi psychicznemu. Pierwotnie szpital otrzymał karę 550 tys. zł, ale pod odwołaniu została ona zmniejszona o nieco ponad połowę. Podobną karę nałożono na Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu (300 tys. zł) oraz na szpital w Lubartowie (100 tys. zł). W dwóch ostatnich placówkach rozpatrywane są obecnie odwołania od decyzji NFZ, natomiast sprawę szpitala w Pabianicach rozpozna sąd.

We Wrocławiu odwołano też ze stanowiska Dyrektor Szpitala im. A. Falkiewicza Agnieszkę Chrobak, która wcześniej padła ofiarą nagonki lewicowych mediów za to, że nie chciała zgodzić się na zabicie dziecka na podstawie zaświadczenia od psychiatry oraz za to, że… sprowadziła do szpitala relikwie bł. rodziny Ulmów.

Nasi prawnicy są gotowi do zapewnienia bezpłatnej pomocy prawnej wszystkim lekarzom i dyrektorom szpitali, prześladowanym przez rząd i NFZ. Polska Konstytucja, ustawy i wiążące Polskę prawo międzynarodowe stoją jednoznacznie po stronie wolności sumienia pracowników służby zdrowia.

Aby łamanie Konstytucji i promocja zabijania dzieci nie uszły politykom na sucho, prawnicy Ordo Iuris przygotują wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska, Adama Bodnara oraz Izabeli Leszczyny, którzy dopuścili się jawnego pogwałcenia polskiej Konstytucji i fundamentów całego polskiego systemu prawnego.

Aby zdecydowanie przeciąć niekonstytucyjne działania rządu, kończymy z zespołem zewnętrznych ekspertów redakcję złożonego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, który może orzec, że rządowe wytyczne są niezgodne z Konstytucją RP. Wcześniej uruchomiliśmy petycję do Prezydenta Andrzeja Dudy, w której wzywamy głowę państwa do skierowania sprawy do TK.

Przychodnia aborcyjna w Warszawie?

Bezprawne działania rządu ośmielają aborcjonistów do jeszcze bardziej zuchwałego łamania prawa. Aborcjonistki z Aborcyjnego Dream Teamu, które od kilku lat ostentacyjnie handlują nielegalnymi pigułkami aborcyjnymi i chwalą się penalizowaną w kodeksie karnym pomocą w aborcji, teraz chcą pójść o krok dalej i zapowiadają… otwarcie stacjonarnej aborcyjnej przychodni w Warszawie. Jednocześnie chcą, by na ich nielegalną działalność składali się wszyscy Warszawiacy – finansując przekazany na ten cel miejski lokal.

Nasi prawnicy złożyli 7 października w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy wniosek o dostęp do informacji publicznej, w którym pytamy o to, czy aborcjoniści faktycznie wystąpili o udostępnienie im lokalu miejskiego, a jeśli tak, to czy władze stolicy wyraziły na to zgodę. Chociaż ustalenie faktów i udzielenie odpowiedzi na nasze pytanie jest banalnie wręcz proste, Urząd Miasta wciąż zwleka z odpowiedzią, zastrzegając, że może jej udzielić nawet dopiero 6 grudnia!

Jednocześnie uruchomiliśmy także internetową petycję, w której przypominamy Prezydentowi Warszawy, że mowa tu o działalności jawnie nielegalnej. Art. 152 kodeksu karnego stanowi jednoznacznie, że za dokonywanie nielegalnej aborcji oraz za pomoc w aborcji grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Bezprawność działalności prowadzonej przez Aborcyjny Dream Team potwierdził już Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, który w ubiegłym roku skazał jedną z liderek ADT za pomocnictwo w aborcji w procesie, w którym uczestniczyli prawnicy Ordo Iuris.

Los nienarodzonych dzieci jest w naszych rękach

Jesteśmy w momencie wielkiej próby – w momencie przełomowym, w który ważą się losy tysięcy polskich dzieci rocznie.

Przed nami nadal ogrom pracy w obronie życia. Atak cywilizacji śmierci na Polskę jest dziś bezprecedensowy. Bezprecedensowa musi być także skala mobilizacji całego polskiego ruchu pro-life.

Jeżeli nie zadziałamy z całą stanowczością teraz, to prawna promocja cywilizacji śmierci może oznaczać śmierć milionów Polaków zamordowanych w aborcyjnych procedurach!

Nie możemy pozwolić na to, by Polska stała się państwem mordującym masowo własne dzieci!

Św. Jan Paweł II mówił w homilii wygłoszonej w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w 1997 roku, że „miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe”. Polski Papież stwierdził stanowczo i jednoznacznie, że „naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości”.

Nie mam wątpliwości, że obrona prawa do życia najsłabszych i najbardziej niewinnych jest obowiązkiem każdego z nas. Dzisiaj musimy wspólnie dać odpór cywilizacji śmierci.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Ochrona życia

14.11.2024

Nie tylko Lewica i KO. Kto przyczynił się do pozostawienia w sejmie proaborcyjnego projektu?

Za nami kolejne głosowanie nad projektem ustawy autorstwa Lewicy wprowadzającym zmiany w kodeksie karnym, prowadzące do bezkarności osób uczestniczącym w procederze nielegalnej aborcji.

Projekt, który podczas głosowania w trakcie lipcowego posiedzenia Sejmu nie uzyskał poparcia większości i powinien być odrzucony, decyzją większości posłów został ponownie skierowany do prac w komisji.

O tym, że wadliwy prawnie, szkodliwy dla kobiet projekt będzie dalej procedowany w Sejmie przesądziło zachowanie 20 posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego – Trzeciej Drogi, którzy nie zagłosowali za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Publikujemy niechlubną listę posłów, którzy swoim zachowaniem na sali sejmowej opowiedzieli się za osłabieniem ochrony prawnej kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci.  

 

Przestępcy aborcyjni wolni od odpowiedzialności

W związku z tym, że wniesionym przez Lewicę (tym razem łącznie z Koalicją Obywatelską, jednak treść projektu jest identyczna z projektem Lewicy, głosowanym 12 lipca) projektem zmian w Kodeksie karnym ponownie będzie zajmowała się komisja sejmowa i jeszcze raz będzie on poddany pod głosowanie przez Sejm, warto przypomnieć co naprawdę kryje się za pozornie niewiele zmienionymi przepisami projektu.

Przede wszystkim celem projektu jest wykreślenie z Kodeksu karnego art. 152 § 1 i § 2 i zastąpienie ich nowym art. 153 § 3. Co to oznacza w praktyce? Proponowana zmiana prowadzić ma do bezkarności osób pomagających w nielegalnych aborcjach (a więc obarczonych szczególnym ryzykiem dla kobiet). Owa bezkarność miałaby więc obejmować tzw. podziemie aborcyjne, czyli osoby (działających samodzielnie albo w ramach organizacji, fundacji, stowarzyszeń, itp.), które łamiąc obowiązujące prawo karne, przykładowo, dostarczają lub pośredniczą w dostarczaniu tabletek poronnych (w tym tabletek niewiadomego pochodzenia) do wykonania aborcji w domu bez nadzoru lekarza. Może to też dotyczyć osób, które organizują lub pośredniczą w organizacji wyjazdów za granicę w celu wykonania nielegalnej w Polsce aborcji na życzenie (tzw. turystyka aborcyjna). Wprowadzenie bezkarności takich ludzi jest bowiem istota propozycji Lewicy uchylenia aktualnego art. 152 § 2 Kodeksu karnego.

W zamiarze autorów projektu, bezkarnymi mają w przyszłości pozostać także np. nieuczciwi lekarze, którzy wbrew obowiązującym przepisom (aborcja na życzenie jest przestępstwem, ale też działaniem niezgodnym z etyką lekarską) wykonywaliby po kryjomu w swoich gabinetach aborcje do 12. tygodnia ciąży (proponowany w projekcie art. 152 § 3 Kodeksu karnego).

Co gorsza, w myśl proponowanego w projekcie art. 152 § 4 Kodeksu karnego, z bezkarności mieliby korzystać także sprzeniewierzający się swojemu powołaniu zawodowemu lekarze, pielęgniarki i położne, dokonujący na żądanie kobiety aborcji nawet w 9. miesiącu ciąży, do czego wystarczyłoby jedynie podejrzenie np. wady genetycznej u dziecka.

Ale to jeszcze nie koniec – projektodawcy zapisali w projekcie, że chcieliby uchylenia art. 154 § 1 kodeksu karnego, który aktualnie przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10 dla osoby pomagającej w nielegalnej aborcji, która doprowadziła do śmierci kobiety. Efektem zmian zaproponowanych przez Lewicę ma być złagodzenie odpowiedzialności takich osób, które dla swoich partykularnych interesów finansowych już teraz narażają zdrowie i życie kobiet.

Wszystkie zmiany zaproponowane w projekcie ustawy mają prowadzić do upowszechnienia w Polsce tzw. aborcji na życzenie. Chociaż autorki projektu zarzekają się, że jego celem nie jest legalizacja aborcji, to w realiach do tego doprowadziłoby wejście w życie zmian zawartych w druku sejmowym nr 611. Innymi słowy, aborcja na życzenie nie stanie się legalna, ale nikt nie będzie odpowiadał za jej dokonanie. To tak jakbyśmy przyjęli, że np. kradzież dalej jest nielegalna, ale nie grozi za nią odpowiedzialność. W przekonaniu sporej części społeczeństwa kradzież stałaby się więc legalna i społeczeństwo z biegiem czasu miałoby coraz mniej oporów wobec jej popełniania. Dokładnie tego chce Lewica w kwestii aborcji. Stąd jedynym rozsądnym rozwiązaniem było odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, co jednak nie nastąpiło.

Przeciwnicy ochrony ludzkiego życia

Pozostaje zatem pytanie, kto aktualnie odpowiada za sytuację, w której musimy dalej zajmować się kwestią bezkarności przestępców aborcyjnych? Autorzy tego nagannego projektu w pierwszej kolejności – to oczywiste, ale nie tylko oni. Poza klubami Lewicy, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050-TD i partią Razem, które 8 listopada w całości głosowały za dalszym procedowaniem projektu, do grona tych osób zaliczyć trzeba niestety także tych posłów z ugrupowania PSL – TD, którzy zagłosowali przeciwko odrzuceniu projektu w pierwszym czytaniu albo którzy wstrzymali się od głosu.

 

Trzeba podkreślić, że dalsze prace nad projektem są nie tylko irracjonalne, ale wiążą się z dodatkowymi wydatkami chociażby na prace komisji sejmowej, które w przypadku odrzucenia projektu mogły być przeznaczone na jakiś godny cel. O tym również powinni pamiętać reprezentujący społeczeństwo posłowie, którzy opowiedzieli się za projektem Lewicy.

 

R.pr. Katarzyna Gęsiak - dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Instytutu Ordo Iuris.

 

Czytaj Więcej
Ochrona życia

08.11.2024

Ordo Iuris pisze do posłów w sprawie aborcji

W czwartek 7 listopada, w przeddzień głosowania nad kolejnym projektem aborcyjnym Lewicy, który to projekt ma na celu ochronę aktywistów aborcyjnych kosztem nie tylko życia dzieci ale i

Czytaj Więcej
Ochrona życia

05.11.2024

Kolejny projekt Lewicy – bezpośredni atak na życie dzieci i ryzyko dla kobiet

• W środę 6 listopada w Sejmie po raz kolejny odbędzie się czytanie projektu ustawy Lewicy, zmierzającej przede wszystkim do zapewnienia bezkarności sprawcom przestępstwa nielegalnej aborcji dokonanej w pierwszych 12 tygodniach ciąży (druk sejmowy nr 611).

Czytaj Więcej
Subskrybuj aborcja