Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
Tekst pierwotnie ukazał się na stronie Katolickiej Agencji Informacyjnej.
W Polsce obywatelski projekt Ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie oraz zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne ma być rozpatrywany przez Sejm już 6 marca. Podobnie jak przepisy wchodzące w życie w tym roku w Wielkiej Brytanii i we Francji, a także we Włoszech, polski projekt obywatelski, który został poparty przez ponad 200 tys. obywateli, przewiduje, iż odpowiedni urząd (UKE w tym przypadku) będzie oceniać, czy mechanizmy weryfikacji wieku są wystarczająco skuteczne i – jeśli stwierdzi, że nie – zażąda blokady takiego serwisu i odcięcia go od usług płatniczych przez polskich usługodawców.
Aby nakłonić posłów do głosowania za ochroną dzieci przed pornografią w Internecie, organizatorzy kampanii „Stop Narkotykowi Pornografii” uruchomili we wtorek 27 lutego akcję „Zadzwoń do posła!”. Udostępnili na stronie akcji numery telefonów i adresy mailowe biur poselskich oraz przykładową instrukcją postępowania.
Tymczasem podobne ustawy zostały już uchwalone w 2023 i 2024 w trzech duży krajach europejskich, i wejdą w życie w tym roku. Tego typu przepisy funkcjonują w tej chwili w kilkunastu stanach USA. W innych krajach świata, jak np. Australia czy Kanada, podobne prawo zostało uchwalone niedawno albo ma szansę zostać uchwalone niebawem. To, że dopiero teraz rządy i parlamenty poszczególnych krajów podejmują tę kwestię wynika z rozwoju technologii. Wcześniej wydawało się, że nie sposób pogodzić wymogu weryfikacji wieku z wymogiem ochrony prywatności użytkowników serwisów internetowych, zawierających treści pornograficzne. Dzięki zastosowaniu nowych technologii z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, jest to teraz technicznie możliwe.
Nowe prawo we Włoszech – pod rządami Giorgii Meloni
I tak, we Włoszech, w wytycznych opublikowanych we wrześniu ub.r., tamtejszy urząd nadzoru mediów Agcom podkreśla bardzo wyraźnie, iż operatorzy stron internetowych i dostawcy platform udostępniający treści dla dorosłych są zobowiązani wdrożyć mechanizmy i procedury zapewniające zarówno skuteczność weryfikacji wieku, jak i poszanowanie dla prywatności weryfikowanego użytkownika. Podmiot zarządzający stroną o charakterze pornograficznym i podmiot zarządzający mechanizmem weryfikacji wieku nie mogą mieć dostępu do danych osobowych użytkownika, którego wiek jest weryfikowany. Dane te nie mogą też zostać zapisane w systemach komputerowych tych podmiotów, a weryfikacja wieku musi odbywać się na nowo przy każdym wejściu na daną platformę.
Wyspecjalizowane firmy zaczęły już oferować swoje usługi w tym zakresie. Oto przykład takiej oferty, którą można znaleźć teraz we włoskim Internecie: “Zgodnie ze wskazaniami AGCOM, strony i platformy zobowiązane do weryfikacji wieku swoich użytkowników będą musiały polegać na podmiotach trzecich, które są certyfikowane i niezależne od nich. (…) W zakresie weryfikacji wieku użytkowników jesteśmy idealnym partnerem dla stron internetowych i platform z treściami dla dorosłych, dzięki naszemu rozwiązaniu, które umożliwia identyfikację online przy wsparciu wyspecjalizowanych operatorów, dzięki zastosowaniu sztucznej inteligencji i biometrii lub dzięki wykorzystaniu SPID.” SPID to włoski system tożsamości cyfrowej. Agcom wskazuje go wśród możliwych rozwiązań, ale nie nakazuje jego zastosowania, o ile uzna za skuteczną metodę weryfikacji wieku na danej stronie.
Wytyczne Agcom zostały wydane w oparciu o tzw. „Dekret Caivano” przyjęty przez włoski parlament jako ustawa 159/2023 pod koniec 2023 r. W ustawie tej wymieniony jest wymóg „skutecznej weryfikacji wieku” na „stronach pornograficznych”. Włoska ustawa, podobnie jak francuska czy brytyjska (czy też jak polski projekt obywatelski, nad którym Sejm pochyli się 6 marca), przerzuca ciężar dowodu. Chodzi o to, że choć udostępnianie pornografii dzieciom jest wszędzie od dawna zabronione, prawo to nie było egzekwowane w przestrzeni wirtualnej, a droga sądowa, kiedy właściciele i serwery stron internetowych znajdują się często za granicą, jest niezwykle skomplikowana. Odtąd natomiast, serwis internetowy, pokazujący materiały o charakterze pornograficznym bez właściwych mechanizmów weryfikacji wieku, zostanie zablokowany z urzędu. Do tego, w przypadku Francji i Wielkiej Brytanii, urząd (odpowiednio Arcom i Ofcom) będzie mógł nakładać na operatorów stron pornograficznych bardzo wysokie kary finansowe. Takich kar nie przewiduje polski projekt obywatelski (przewiduje natomiast odcięcie od usług płatniczych na terenie Polski, co w przypadku serwisów zagranicznych będzie łatwiejsze do egzekwowania) czy ustawa włoska. W każdym bądź razie, w nowej sytuacji prawnej to właściciel takiego serwisu będzie musiał wytoczyć sprawę przed sądami administracyjnymi, jeśli będzie uważał, że kara jest niesłuszna. A w międzyczasie serwis będzie już niedostępny z terenu danego kraju, co dla jego właściciela będzie oznaczało utratę znacznej części dochodów z Polski (nie każdy użytkownik płatny – dorosły – wie, jak taką blokadę omijać lub będzie chciał sobie zadać taki trud, w sytuacji, gdy inne strony tego typu będą nadal dostępne po weryfikacji wieku).
W przypadku włoskim, ustawa przewiduje, iż w przypadku braku odpowiednich mechanizmów weryfikacji wieku w danym serwisie, urząd nadzoru mediów Agcom wezwie go do wprowadzenia realnej weryfikacji wieku w przeciągu 20 dni. Po tym czasie, przy braku wdrożenia weryfikacji zgodnej z wytycznymi Agcom, włoscy dostawcy Internetu dostaną nakaz blokowania dostępu do tego serwisu.
Prawo unijne nie wystarcza
Jeśli porównać wspomniane powyżej przepisy krajowe do istniejącego prawa unijnego, te pierwsze są dużo bardzie precyzyjne. Prawo unijne, choć tematykę tę podejmuje w pewien sposób w akcie o usługach cyfrowych (ang. Digital Services Act), robi to w sposób ogólnikowy i w ograniczonym zakresie, co może być wynikiem działań pornolobby w Brukseli i stolicach państw członkowskich. W artykule 35 tego aktu (tj. rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2065) – Zmniejszanie ryzyka, czytamy tylko, że: „Dostawcy bardzo dużych platform internetowych i bardzo dużych wyszukiwarek internetowych wprowadzają rozsądne, proporcjonalne i skuteczne środki zmniejszające ryzyko, dopasowane do konkretnego ryzyka systemowego zidentyfikowanego na podstawie art. 34, ze szczególnym uwzględnieniem wpływu takich środków na prawa podstawowe. W stosownych przypadkach takie środki mogą obejmować (…) podejmowanie ukierunkowanych działań w celu ochrony praw dziecka, w tym stosowanie narzędzi weryfikacji wieku i kontroli rodzicielskiej, narzędzi mających na celu pomaganie małoletnim sygnalizować niegodziwe traktowanie lub, w stosownych przypadkach, uzyskanie wsparcia.”
Należy jednak dodać, że wytyczne opublikowane przez włoski Agcom we wrześniu zostały wysłane do Komisji Europejskiej celem zatwierdzenia ich zgodności z prawem unijnym i że Włosi wciąż czekają na odpowiedź z Brukseli. Po zatwierdzeniu ich zgodności, właściciele stron z treściami pornograficznymi będą mieli jeszcze 60 dni na wprowadzenie odpowiednich mechanizmów weryfikacji wieku dla użytkowników łączących się z terenu Włoch.
W żadnym z wyżej wymienionych krajów prawo wprowadzające wymóg realnej weryfikacji wieku na stronach z pornografią nie zostało uchwalone w wyniku inicjatywy obywatelskiej. Wszędzie jednak nowe prawo cieszy się szerokim poparciem pomimo bardzo silnego lobbingu przemysłu pornografii, mówiącego o wolności słowa, o wolności „artystycznej” i o prawie do prywatności. Dobro dzieci jest przy tym całkowicie pomijane, a te mają niestety od wielu lat niczym nieskrępowany dostęp do coraz bardziej ostrej i wulgarnej pornografii.
Polska pierwszy krajem z podobną inicjatywą obywatelską
Polska ma więc szansę stać się pierwszym krajem, gdzie bardzo podobne prawo zostanie uchwalone w następstwie inicjatywy obywatelskiej – z bezpośrednim, aktywnym poparciem setek tysięcy obywateli. Istnieją jednak pewne obawy co do głosowania 6 marca w Sejmie, bowiem rząd Donalda Tuska przygotowuje własny projekt w tej materii. Pornolobby jest silne, co było już widać za poprzedniej kadencji Sejmu, kiedy projekt obiecany i przygotowany przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego nawet nie dotarł do Sejmu. Tymczasem my znamy na razie tylko założenia projektu przygotowanego pod auspicjami wiceministra cyfryzacji Michała Gramatyki, opublikowane w połowie grudnia (projekt ustawy pojawił się na stronach rządowych w momencie pierwszej publikacji niniejszego tekstu w depeszach KAI, dzień przed jego publikacją na ekai.pl). Jest faktycznie o tyle bardziej umiarkowany, że nie przewiduje (co najmniej na etapie jego założeń) odcięcia serwisów pornograficznych bez weryfikacji wieku od usług płatniczych na terenie Polski (jest bardziej podobny do ustawy włoskiej, ale dalej mu do francuskiej i brytyjskiej). Projekt ten miałby również – o ile w końcu trafi do parlamentu – dużo szerszy zakres, ponieważ ma zablokować dzieciom dostęp ogólnie do „treści szkodliwych”, czego nie ma w podobnych ustawach uchwalonych w innych krajach i co tak naprawdę czyni go bardziej niebezpieczny dla wolności obywatelskich niż obywatelski projekt Ustawy o ochronie małoletnich przed treściami pornograficznymi w Internecie oraz o zmianie ustawy Prawo telekomunikacyjne.
Zadzwoń lub napisz do posła!
Dlatego też warto przed 6 marca dzwonić lub pisać do posłów, aby zachęcić ich do głosowania 6 marca za skierowaniem obywatelskiego projektu do dalszych prac w komisjach.
W przeciwnym wypadku, istnieje dużo ryzyko, że Polska nie dołączy do Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch przez jeszcze długi czas. Nie ma czasu do stracenia, kiedy wiemy z badań opublikowanych w 2022 r. przez NASK, że średnia wieku pierwszego kontaktu polskich dzieci z pornografią to niespełna 11 lat a jedna czwarta polskich nastolatków jest uzależnionych od oglądania pornografii i sięga codziennie po takie treści w Internecie.
• Viktor Orbán przedstawił swoje propozycje reform gospodarczych dla Węgier. W ich ramach ma zostać podjęty „największy w Europie program obniżek podatków”. Wpisuje się on w politykę prorodzinną Budapesztu.
• Jednym z elementów zakrojonej na szeroką skalę reformy podatkowej jest docelowo zwolnienie matek co najmniej dwójki dzieci z podatku dochodowego od przychodów z pracy. Planowane rozwiązania obejmą niemal 1 milion kobiet, a więc prawie 1/5 wszystkich mieszkanek Węgier.
• Rozwiązaniem o szczególnym charakterze w skali globalnej jest brak ograniczeń czasowych zwolnienia z opodatkowania. Oznacza ono, że po urodzeniu określonej liczby dzieci dana kobieta będzie do końca życia zwolniona z podatku dochodowego od dochodów z pracy.
• Zwolnione z opodatkowania zostaną także świadczenia społeczne, związane z opieką nad noworodkiem oraz opieką nad dzieckiem. Po przeszło 14 latach zwaloryzowana zostanie również kwota ulgi prorodzinnej. Jej wartość zostanie podwojona.
• Władze węgierskie przewidują zwiększenie wsparcia dla emerytów dotkniętych znacznym wzrostem cen towarów i usług. Będzie ono polegało na zwrocie podatku od towarów i usług, zapłaconego przy okazji zakupu wybranych rodzajów produktów spożywczych.
Ambitne cele Budapesztu
Premier Viktor Orbán podczas swojego sobotniego (22 lutego) przemówienia o stanie państwa, jako jeden z trzech filarów rozwoju gospodarczego Węgier wskazał zamiar podjęcia „największego w Europie programu obniżek podatków”. Planowane w jego ramach działania skierowane są przede wszystkim do rodzin. Mieszczą się one w ramach rozbudowywanej od kilku lat polityki prorodzinnej, zmierzającej do poprawy dzietności. Do wskazanego celu wykorzystywane są różnorodne środki, na czele z regulacjami prawa podatkowego. Jednym z najlepiej rozpoznawalnych sposobów jest wprowadzone od 1 stycznia 2022 r. zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych (węg. Személyi jövedelemadó), przychodów z pracy dla osób do 25 roku życia (w przypadku matek – do 30 roku życia). Odnotować przy tym warto, że, inaczej niż w Polsce, limit zwolnienia jest ruchomy i zależy od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w poprzednim roku podatkowym (w 2024 r. 7 292 400 forintów, a więc ok. 80 200 zł rocznie) a zwolnienie nie obejmuje przychodów z umów cywilnoprawnych. W przeszłości węgierskie władze korzystały także z innych form i środków wsparcia rodziny. Dla przykładu, od 1 stycznia 2023 r. kobiety które nie ukończyły 30 roku życia, mają prawo do umorzenia całości zaciągniętej pożyczki studenckiej, jeśli urodzą lub adoptują dziecko w ciągu podjętych studiów albo w ciągu dwóch lat od ich ukończenia. Działania zapowiedziane kilka dni temu przez Viktora Orbána zdają się jednak stanowić nową jakość w obszarze wsparcia rodziny.
Dożywotnie zwolnienie z podatku dochodowego dla matek trójki i dwójki dzieci
Od 1 stycznia 2022 r. na Węgrzech obowiązuje dożywotnie i nieograniczone kwotowo zwolnienie z opodatkowania dochodów z pracy uzyskanych przez matki, które urodziły co najmniej czwórkę dzieci. W praktyce z tego rozwiązania korzysta stosunkowo niewielka grupa kobiet – ok. 65-70 tys.
Podobna preferencja podatkowa została wprowadzona w Polsce od 2022 r. w ramach tzw. Polskiego Ładu (art. 21 ust. 1 pkt 153 ustawy z 26 lipca 19991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych). Przysługuje ona osobom, które wykonywały władzę rodzicielską, pełniły funkcję opiekuna prawnego, jeżeli dziecko z nim zamieszkiwało, lub sprawowały funkcję rodziny zastępczej na podstawie orzeczenia sądu albo umowy zawartej ze starostą, a w przypadku pełnoletnich uczących się dzieci – wykonywały ciążący na nim obowiązek alimentacyjny lub też sprawowały funkcję rodziny zastępczej. Polskie rozwiązanie jest jednak okresowe (w czasie sprawowania władzy rodzicielskiej nad co najmniej czwórką dzieci) oraz ograniczone kwotowo (do 85 528 zł przychodu rocznie ze stosunku pracy lub podobnych, umowy zlecenia, pozarolniczej działalności gospodarczej oraz z zasiłku macierzyńskiego). Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że Instytut Ordo Iuris od wielu lat nie tylko postuluje podjęcie bardziej ambitnych działań w kwestii ograniczenia obciążeń podatkowych rodzin, ale również proponuje w tym zakresie konkretne rozwiązania, takie jak np. iloraz rodzinny. W 2021 r., na etapie przygotowania Polskiego Ładu, Instytut zwracał uwagę, że należy rozważyć rozszerzenie proponowanej przez rząd ulgi 4+ na rodziny z mniejszą ilością dzieci.
Jak podczas swojego sobotniego wystąpienia podkreślił premier Węgier, „od dawna naszym marzeniem jest, aby rodzice wychowujący dzieci nie byli w gorszej sytuacji finansowej w porównaniu z tymi, którzy dzieci nie mają”. Sposobem realizacji tego celu będzie rozciągnięcie dożywotniego zwolnienia podatkowego także na matki trójki i dwójki dzieci. Pierwsza z wymienionych grup, obejmująca ok. 200-250 tys. kobiet, zostanie zwolniona z podatku dochodowego od października 2025 r. W przypadku matek dwójki dzieci (ok. 600-650 tys. kobiet) reforma, z uwagi na znaczne koszty dla budżetu państwa, będzie wprowadzana stopniowo:
Co prawda dotychczas nie opublikowano szczegółów projektu ustawy, ale w oparciu o dostępne informacje, w tym regulacje dotyczące zwolnienia z opodatkowania matek co najmniej czwórki dzieci, można zauważyć, że istotnym elementem węgierskiej ulgi będzie uwzględnienie dzieci z całego okresu życia matki, a nie tylko dzieci urodzonych po wejściu przepisów podatkowych w życie. Tym samym, warunkiem uzyskania ulgi będzie wychowywanie wymaganej liczby dzieci w dowolnym momencie życia matki. Oznacza to, że z ulgi będą mogły skorzystać zarówno młode matki, jak i kobiety zbliżające się do wieku emerytalnego, niezależnie od stanu cywilnego, mężatki jak i matki samotnie wychowujące dziecko, a także matki dzieci zmarłych bądź wychowanych w przeszłości, bez zróżnicowania na dzieci biologiczne i adoptowane.
Ulga nie ma jednak charakteru powszechnego. Przede wszystkim, nie są nią objęci ojcowie dzieci, bez względu na to, czy uczestniczyli w ich wychowywaniu. Ponadto, mimo braku ograniczeń okresowych oraz kwotowych, ulga dotyczy wyłącznie uzyskiwanych przez kobiety dochodów z pracy. Poza jej granicami pozostaną dochody z działalności gospodarczej, zbycia nieruchomości czy z zysków kapitałowych.
Po wprowadzeniu reformy z ulgi z tytułu urodzenia dzieci skorzysta łącznie ok. 850-900 tys. węgierskich kobiet. W kraju liczącym 9,6 mln mieszkańców, w tym ok. 4,9 mln kobiet, jest to znaczna wartość. Jednocześnie, przybliżone koszty realizacji zapowiadanej reformy szacuje się w granicach 800-900 mld forintów rocznie (ok. 8-9 mld zł), co stało się przedmiotem krytyki ze strony węgierskiej opozycji.
Zwolnienie świadczeń społecznych oraz rozszerzenie ulgi prorodzinnej
Z zapowiedzi Viktora Orbána wynika również, że już od 1 lipca 2025 r. zwolnione z podatku dochodowego od osób fizycznych zostaną świadczenia społeczne związane z urodzeniem dziecka. Pierwszym z nich jest CSED (węg. Csecsemőgondozási Díj), czyli świadczenie na opiekę nad niemowlęciem, przysługujące matce przez 24 tygodnie (168 dni) po porodzie w wysokości 100% średniego dziennego wynagrodzenia brutto z ostatniego roku. Drugim świadczeniem jest GYED (węg. Gyermekgondozási Díj), a więc świadczenie na opiekę nad dzieckiem, które przysługuje ojcu lub matce dziecka (w pewnych sytuacjach także dziadkom) po zakończeniu CSED. Może być wypłacane do ukończenia przez dziecko 2. roku życia, w wysokości 70% średniego wynagrodzenia brutto z ostatniego roku, ale nie więcej niż 70% dwukrotności minimalnego wynagrodzenia.
Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, w ramach reformy podatkowej podwojeniu ma ulec ulga prorodzinna (węg. családi adókedvezmény). Podobnie jak w Polsce, ulga przysługuje na dzieci uznane za zależne (węg. eltartott), a więc małoletnie, uczące się do 25 roku życia oraz niepełnosprawne. Funkcjonuje ona na zasadzie odliczenia od dochodu, a więc inaczej niż w Polsce, gdzie polega na odliczenia od podatku. Wysokość ulgi, od momentu jej wprowadzenia w 2011 r. wynosi miesięcznie 10 000 forintów w przypadku posiadania jednego dziecka, po 20 000 forintów (czyli łącznie 40 tys.) w przypadku dwójki oraz po 33 000 forintów w przypadku trójki lub większej liczby dzieci. Od 1 lipca 2025 roku ulga ma wzrosnąć o 50%, a od 1 stycznia 2026 roku o kolejne 50% wartości wyjściowej. Po pełnym wdrożeniu reformy w 2026 roku kwoty ulgi prorodzinnej będą więc wynosić miesięcznie odpowiednio:
- 20 000 forintów na pierwsze dziecko,
- po 40 000 forintów w przypadku dwojga dzieci,
- po 66 000 forintów w przypadku trójki lub większej liczby dzieci (a więc w przypadku posiadania trójki dzieci jest to kwota 198 000 forintów, zaś np. piątki – 330 000 forintów).
Zwraca przy tym uwagę, że w przypadku pierwszego dziecka ulga prorodzinna może być przyznana już w okresie ciąży, od 91. dnia po poczęciu (ok. 3. miesiąca ciąży), na podstawie zaświadczenia lekarskiego potwierdzającego, że ciąża osiągnęła co najmniej wskazany dzień.
„Ilyen árak mellett a nyugdíjasoknak külön figyelem jár”
„Przy takich cenach emeryci zasługują na szczególną uwagę” –
Viktor Orbán w ramach planu wsparcia rodziny zwrócił uwagę również na sytuację ponad 2 mln emerytów. Wobec znacznego wzrostu cen, wynikającego m.in. z najwyższej w całej Unii Europejskiej inflacji, wsparcie dla tej grupy mieszkańców od drugiej połowy 2025 r. ma odbywać się poprzez zwrot części podatku ÁFA (węg. Általános Forgalmi Adó; jest to odpowiednik polskiego podatku od towarów i usług) do określonej kwoty co miesiąc przy zakupie wybranych rodzajów produktów mlecznych, warzyw i owoców. Jak wskazał minister gospodarki narodowej Márton Nagy, maksymalna kwota zwrotu będzie ustalana co miesiąc i może wynieść około 10–15 tys. forintów miesięcznie (ok. 100-150 zł).
Co warte podkreślenia, władze w Budapeszcie uznały, że niewłaściwym kierunkiem byłoby udzielenie pomocy poprzez obniżenie stawek podatku od towarów i usług, jak miało to miejsce w przeszłości np. w Polsce. Rozwiązanie takie uznano za prowadzące jedynie do zwiększenia zysków sieci handlowych i dostawców. Zamiast tego emerytom zostaną wydane karty rabatowe (w fazie ustaleń pozostaje, czy poza fizycznymi wydawane będą również karty elektroniczne), które będą mogły zostać użyte podczas transakcji w sklepach. Następnie, kwota zapłaconego podatku od towarów i usług zostanie zwrócona emerytowi poprzez jej doliczenie do wypłacanej co miesiąc emerytury.
Podsumowanie
Węgry są jedynym krajem nie tylko w Europie, ale również na świecie, który wprowadza tak szeroko zakrojone, dożywotnie zwolnienie z podatku dochodowego dla matek wychowujących co najmniej dwójkę dzieci. Istotnie wyróżnia to węgierską politykę prorodzinną na tle innych państw. Koszty zapowiadanych reform podatkowych będą dla budżetu ogromne, liczone w bilionach forintów. Niemniej, w realiach postępującego załamania demograficznego, taki kierunek działań należy uznać za godny rozważenia, jako wprowadzający nową jakość nie tylko w polityce prorodzinnej, ale również w polityce podatkowej względem osób fizycznych. Jednocześnie, jeżeli zapowiadane rozwiązania prawne pozostaną w przedstawionym kształcie, to nie powinny przysporzyć podatnikom istotnych problemów interpretacyjnych w stosowaniu. Interesującym, chociaż już nie rewolucyjnym rozwiązaniem, jest też zwrot części podatku od towarów i usług dla emerytów. Trzeba mieć jednak na uwadze, że będzie ono podatne na nadużycia, np. w przypadku dokonywania zakupów również dla osób nieobjętych preferencją. Ze zwrotu nie będzie też można skorzystać w przypadku zakupów dokonywanych od części drobnych przedsiębiorców, np. z branży mlecznej, zwolnionych podmiotowo z ÁFA.
Dr Tomasz Woźniak - analityk Centrum Analiz Ordo Iuris.
Na czwartek 6 marca zaplanowano pierwsze sejmowe czytanie przygotowanego przez prawników Ordo Iuris projektu ustawy zapewniającej ochronę dzieci i młodzieży przed pornografią. Nie możemy zmarnować miesięcy ogromnego wysiłku wielu ludzi dobrej woli, którzy w pocie czoła zbierali podpisy pod naszym projektem wśród rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy, w sąsiedztwie, w parafiach oraz wspólnotach i społecznościach lokalnych. Pod projektem podpisało się 212 000 Polaków – a więc ponad dwukrotnie więcej niż wymaga tego ustawa! Aby nasza inicjatywa zakończyła się powodzeniem, musimy skłonić posłów do jej poparcia. Dlatego uruchamiamy akcję „Zadzwoń do posła!”, w ramach której zachęcamy wszystkich przejętych bezpieczeństwem dzieci w internecie do dzwonienia i pisania e-maili do posłów oraz odwiedzania biur poselskich.
Mamy realną szansę na uchronienie polskich dzieci przed pornografią!
W czwartek, 6 marca będę przemawiał w polskim Sejmie w obronie polskich dzieci.
Na ten dzień zaplanowano pierwsze sejmowe czytanie przygotowanego przez prawników Ordo Iuris projektu ustawy zapewniającej ochronę dzieci i młodzieży przed pornografią. Przyjęcie tego projektu, inspirowanego przepisami przyjętymi już we Francji i szeregu stanów w USA, wymusi skuteczną weryfikację wieku osoby wchodzącej na strony pornograficzne.
Dzisiaj, gdy takich przepisów brakuje – według badań Państwowego Instytutu Badawczego NASK – średnia wieku, w którym badane dzieci po pierwszy zetknęły się z pornografią, to... mniej niż 11 lat! Co trzecie dziecko przyznaje, że po raz pierwszy miało kontakt z treściami pornograficznymi przypadkowo. Aż 73% dzieci deklaruje, że znalezienie pornografii nie sprawia im żadnych trudności, a regularną, codzienną praktykę oglądania materiałów pornograficznych deklaruje co czwarty (!) nastolatek.
Nie możemy zmarnować miesięcy ogromnego wysiłku wielu ludzi dobrej woli, którzy w pocie czoła zbierali podpisy pod naszym projektem wśród rodziny, przyjaciół, kolegów z pracy, w sąsiedztwie, w parafiach oraz wspólnotach i społecznościach lokalnych. Pod projektem podpisało się 212 000 Polaków – a więc ponad dwukrotnie więcej niż wymaga tego ustawa!
Aby nasza inicjatywa zakończyła się powodzeniem – musimy skłonić posłów do jej poparcia.
Nikt nie zrobi tego za nas. Dlatego musimy zmobilizować się i uświadomić posłom, jak wielu Polaków chce chronić swoje dzieci przed wulgarną pornografią.
Sprawa ponad politycznymi podziałami
To sprawa ponad politycznymi podziałami. Żaden rodzic, niezależnie od poglądów politycznych, nie chce, żeby jego dziecko przypadkowo natknęło się w internecie na wulgarne porno. Niesie ono ze sobą ryzyko uzależnienia w oparciu o mechanizmy podobne do tych występujących w przypadku uzależnienia od narkotyków, tytoniu, alkoholu czy hazardu. Pornografia przedstawia młodym ludziom jako normalne to, co wypaczone, niebezpieczne i ryzykowne. Według najbardziej ostrożnych szacunków, 1 na 3 takie filmy pokazuje przemoc seksualną lub agresję wobec kobiet. Produkcje pornograficzne normalizują zdrady, poniżanie i upokarzanie. Regularne oglądanie pornografii pobudza nastolatki do przedwczesnej inicjacji seksualnej i ryzykownych zachowań seksualnych.
Nic dziwnego, że nasz projekt cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Do tego rządzący zapowiedzieli już przedstawienie własnych rozwiązań w tym zakresie, na dyskusję o których jesteśmy otwarci.
Kto wie, może połączenie prac społecznych, rozpoczętych naszym projektem, z pracami rządowymi, będzie tak oczekiwanym współdziałaniem ponad podziałami dla dobrej sprawy. Oby tak mogło się stać.
Będziemy zatem dążyć do tego, aby – dbając o ścisłe i skuteczne skupienie projektu na pornografii – razem z Ministerstwem Cyfryzacji wypracować najlepsze rozwiązania. Może się tak stać jedynie wówczas, jeśli nasz projekt zostanie skierowany do dalszych prac w komisjach. Wówczas można wypracować wspólne rozwiązania, na których, jak się wydaje, zależy rządzącym, ale przede wszystkim, które znajdą uznanie rodziców, dziadków, nauczycieli, wychowawców i wszystkich, którym na sercu leży dobro dzieci!
Posłowie muszą od czuć presję Polaków
Jednak, aby te zapowiedzi zostały zrealizowane, politycy muszą odczuć presję społeczną.
Pierwszym, najważniejszym działaniem jest akcja „Zadzwoń do posła!”, w ramach której zachęcamy wszystkich przejętych bezpieczeństwem dzieci w internecie do dzwonienia i pisania e-maili do posłów oraz odwiedzania biur poselskich.
Każdy z nas może osobiście skontaktować się z wybranym posłem lub posłami, by uświadomić im, jak ważna dla przyszłości młodych Polaków będzie ich obecność w Sejmie na tym głosowaniu i zachęcić ich do poparcia naszego projektu
Chcąc pomóc w kontakcie z posłami, przygotowaliśmy stronę internetową, na której znajdują się:
Drugim wyrazem presji społecznej jest strona internetowa z apelem do posłów wzywającym ich do szybkiego przyjęcia ustawy zapewniającej dzieciom bezpieczeństwo w sieci.
Wierzę, że zaangażowanie tysięcy ludzi, którzy chcą skutecznie chronić swoje dzieci przed perwersyjnymi treściami dewastującymi ich psychikę, przełoży się na sukces naszej akcji „Stop Narkotykowi Pornografii”.
Tę sprawę trzeba doprowadzić do końca
Przed nami wytężona praca w sejmowych komisjach oraz na forum parlamentu, aby zaproponowane przez nas skuteczne rozwiązania chroniące dzieci przed internetową pornografią zostały przyjęte. Musimy przedstawić posłom i opinii publicznej głosy ekspertów, dane statystyczne, konkretne informacje o rozwiązaniach prawnych francuskich czy amerykańskich.
W poprzedniej kadencji parlamentu konserwatywny rząd zapowiadał przyjęcie projektu ustawy mającej chronić dzieci przed nieograniczonym dostępem do twardej pornografii. Wtedy jednak – ku uciesze pornobiznesu, który zarabia gigantyczne pieniądze na niszczeniu życia niewinnym i nieświadomym zagrożeń związanych z oglądaniem pornografii młodym ludziom – projekt nie trafił do Sejmu. Pornolobby zwyciężyło…
Dziś jednak, dzięki ogromowi pracy wolontariuszy, którzy w ramach kampanii „Stop Narkotykowi Pornografii” zebrali 212 000 podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, Sejm zajmie się sprawą bezpieczeństwa dzieci w internecie. Powodzenie naszej wielomiesięcznej akcji jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy przekonać parlamentarzystów do stanięcia po stronie polskich dzieci, a nie bogacącego się na ludzkiej krzywdzie pornobiznesu.
Dlatego jeszcze raz gorąco zachęcam każdego do wzięcia udziału w akcji „Zadzwoń do posła!” oraz podpisania naszego apelu.
Adw. Rafał Dorosiński – członek Zarządu Ordo Iuris
Aby zatrzymać krwawą hekatombę dzieci nienarodzonych, prawnicy Ordo Iuris konsekwentnie dążą do ukarania aborcyjnych aktywistów. W ten sposób realnie chronimy życie poczętych Polaków, którzy wciąż będą ginąć, jeśli aborterzy pozostaną bezkarni. Dlatego włączyliśmy się w postępowanie karne wobec aktywistki „Aborcyjnego Dream Teamu”, Justyny Wydrzyńskiej, która dostarczyła kobiecie w ciąży pigułki poronne, aby pomóc w zabiciu jej nienarodzonych dzieci. Porażające jest to, że ciąża stała się dla matki „niechciana”, bo dowiedziała się, że miałaby urodzić bliźniaki!
Walczymy o ukaranie aborcyjnej aktywistki
Na początku miesiąca aktywiści z „Aborcyjnego Dream Teamu” ogłosili na swoim Facebooku, że w ubiegłym roku pomogli 47 tysiącom (!) kobiet w przeprowadzeniu nielegalnych aborcji. Ponad 1100 z nich dokonano w zagranicznych klinikach aborcyjnych. Zatem większość dzieci nienarodzonych została uśmiercona za pomocą pigułek aborcyjnych. Z opublikowanych przez aborcjonistów statystyk wynika, że każdego dnia przykładają oni ręce do śmierci 128 niewinnych ludzkich istnień.
Tego też dotyczyła sprawa Justyny Wydrzyńskiej. Postępowanie zostało wszczęte na podstawie zawiadomienia złożonego przez ojca wspomnianych bliźniaków. Działanie mężczyzny, mające na celu ochronę życia dwójki jego nienarodzonych dzieci, zostało przez aborcjonistów uznane za „przemoc” wobec ich matki. Nasze zaangażowanie przełożyło się na skazanie Wydrzyńskiej w pierwszej instancji na karę 8 miesięcy ograniczenia wolności przez wykonywanie prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Aborcja to morderstwo
Gdy prawnicy aktywistki złożyli apelację, przekazaliśmy sądowi odwoławczemu nasze stanowisko, obalające argumenty obrony. Podkreśliliśmy, że pomagając matce w zabiciu jej nienarodzonych dzieci, aktywistka miała pełną świadomość, że łamie prawo i mimo to nie zawahała się dostarczyć środków, mających posłużyć do aborcji. Bez zadawania pytań, bez skontaktowania się z matką dzieci i zainteresowania się, czy kobieta nie potrzebuje prawdziwego wsparcia, przekazała po prostu pigułki aborcyjne. Wciąż utrzymuje, że był to odruch serca… Wyjaśniliśmy, że argument obrony, jakoby czyn Justyny Wydrzyńskiej miał znikomą społeczną szkodliwość, jest całkowicie nieadekwatny do tej sprawy. Wykazaliśmy, że nie jest prawdą, że istnieje jakiś międzynarodowy standard prawny czy też standard praw człowieka wymagający od Polski dopuszczania aborcji, jak twierdziła obrona. Takiego standardu nie ma – nie potwierdzają go żadne akty prawa międzynarodowego ani wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Odpowiedzieliśmy też na zarzut obrony dotyczący obsady sądu wydającego wyrok skazujący, zauważając, że sąd pierwszej instancji w żaden sposób nie manifestował swoich poglądów na kwestię aborcji. Co ciekawe, zdaniem obrońców, dowodem na stronniczość sędzi miało być dopuszczenie Ordo Iuris do sprawy!
Prokuratura, w której kierownictwo jako Prokurator Generalny przejął Adam Bodnar, zmieniła swoje stanowisko na rozprawie. Przyłączyła się do apelacji obrońców Wydrzyńskiej, także podważając status sędzi rozstrzygającej sprawę w pierwszej instancji. Reprezentując Instytut Ordo Iuris, stałam się zatem jedynym głosem na sali sądowej, który stanowczo upominał się o prawo do życia dla każdego człowieka.
Obrona Wydrzyńskiej próbowała odczłowieczyć dzieci nienarodzone. Gdy w mowie końcowej wskazałam, że wedle jej prawników już sama ciąża jest „torturą”, z wnętrza sali wypełnionej przez aktywistów aborcyjnych, ktoś mi odkrzyknął „bo tak jest”. Wytknęłam obrońcom Wydrzyńskiej, że wbrew nauce i logice, określają aborcję jako „metodę leczenia”. Po mojej mowie końcowej adwokat aborcjonistki poprosił sąd o możliwość ponownego zabrania głosu, aby wykrzyczeć, że „płód to nie człowiek”. Z kolei sama oskarżona przyrównała podanie pigułki aborcyjnej do podania kubka ciepłej zupy.
Sprawa aborcyjnej aktywistki wraca do sądu pierwszej instancji
W czwartek 13 lutego Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok, uzasadniając to tym, że został wydany przez „neosędziego”. Przewodniczący składu orzekającego, sędzia Rafał Kaniok, wcześniej jako wizytator, osobiście pozytywnie zaopiniował kwalifikacje sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz, będącej wówczas kandydatką na sędziego sądu apelacyjnego. Nie przeszkadzało mu to tym razem w ustnych motywach wyjaśniać, dlaczego sąd pierwszej instancji był nienależycie obsadzony...
To niestety nie jedyny przypadek, gdy sąd uchyla wyrok skazujący oczywistych sprawców przestępstw z powodu udziału „neosędziego” w sprawie. Obecna tendencja orzecznicza do podważania orzeczeń nawet prawomocnych, często wydawanych w sprawach najbardziej bestialskich czynów, może mieć katastrofalne skutki dla bezpieczeństwa wszystkich Polaków. W styczniu sąd uchylił wyrok skazujący na dożywocie Mariusza G. ps. „krwawy tulipan”, który zamordował trzy kobiety, chcąc przejąć ich majątki. Wcześniej z tego samego powodu uchylono wyrok skazujący wobec gangsterów, którzy na początku XXI wieku produkowali i dystrybuowali ogromne ilości amfetaminy, kokainy, heroiny i innych narkotyków.
Co najistotniejsze, sąd nie wypowiedział się co do meritum sprawy, ograniczając się tylko do kwestionowania samej osoby wydającej orzeczenie. Nie powstrzymało to jednak sędzi Ewy Leszczyńskiej-Furtak od dodania w ustnych motywach wyroku, że „trzeba też mieć na względzie, że samopomoc obywatelska uaktywnia się tam, gdzie pomimo wyraźnych w tym względzie potrzeb nie działa państwo jako władza publiczna odpowiedzialna za dany obszar chroniony”. Jej słowa spotkały się z salwą oklasków z publiczności, na której licznie zasiedli aktywiści aborcyjni pokroju Marty Lempart czy Natalii Broniarczyk.
Sprawa Wydrzyńskiej wróci na wokandę. Sąd ponownie będzie musiał ocenić, czy jest winna nie tylko pomocy w aborcji, ale także przechowywania środków farmakologicznych z zamiarem wprowadzenia ich do obrotu bez zezwolenia, za który czyn pierwotnie została uniewinniona. Dołożymy wszelkich starań, aby aborcyjna aktywistka, która sama z dumą przywołuje statystyki, zgodnie z którymi miałaby przyczynić się do śmierci dziesiątek tysięcy nienarodzonych dzieci, poniosła karę za swój czyn.
Jest to tym ważniejsze, że Wydrzyńska jawnie kpi z wymiaru sprawiedliwości, chwaląc się w liberalnych mediach przestępczą działalnością „Aborcyjnego Dream Teamu”, którego aktywiści zapowiedzieli, że otworzą pierwszą w Polsce klinikę aborcyjną. Niedawno Wydrzyńska w wywiadzie dla Onetu przyznała, że „Aborcyjny Dream Team” zebrał już na ten cel 100 tys. zł. Samo postępowanie apelacyjne cynicznie wykorzystywała do promocji całego przedsięwzięcia. Jeśli aborcjoniści rzeczywiście uruchomią swoje centrum do unicestwiania życia nienarodzonych dzieci, to podejmiemy wszelkie możliwe kroki prawne, aby zostało ono jak najszybciej zamknięte.
Lewica chce zmieniać prawo pod lobby aborcyjne
Aborcyjni aktywiści, którzy z okrutnego pozbawiania życia niewinnych ludzi na prenatalnym etapie życia uczynili sobie intratny biznes, cieszą się wsparciem obecnej koalicji rządzącej, chcącej zalegalizować sprzeczną z Konstytucją RP aborcję i zapewnić aborcjonistom absolutną bezkarność. Taki byłby efekt przyjęcia proaborcyjnej ustawy Lewicy, której projekt Sejm skierował w listopadzie do dalszych prac w komisji.
Jej autorzy chcą nie tylko, aby mordowanie dzieci nienarodzonych nie było ścigane prawem, ale również, by aborcję bezkarnie mógł wykonać każdy zawsze i wszędzie, nawet osoby bez wykształcenia medycznego, w warunkach urągających normom sanitarnym. Ta ustawa, tak niebezpieczna także dla kobiet, jest zatem skrojona wyłącznie pod działalność aborcyjnych aktywistów.
Opublikowaliśmy analizę projektu ustawy, w której wykazaliśmy, że zawiera wadliwe przepisy, które były już przedmiotem głosowania w Sejmie 12 lipca 2024 r., podczas którego większość posłów opowiedziała się przeciwko ich uchwaleniu. Obecnie projekt ustawy utknął w sejmowej komisji. Prawdopodobnie ma to związek z kampanią wyborczą przed wyborami prezydenckimi. Przewidujemy, że projekt wróci pod obrady Sejmu zaraz po wyborach, co będzie wymagało od nas ponownej mobilizacji w celu przypomnienia posłom, że większość Polaków jest za życiem.
Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris
• Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wcześniejszy wyrok skazujący za pomoc w aborcji farmakologicznej Justynę Wydrzyńską, znaną aktywistkę aborcyjną z tzw. Aborcyjnego Dream Teamu.
• Oznacza to, że sprawa trafi do ponownego rozpoznania przez Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi.
• Przyczyną uchylenia wyroku nie była merytoryczna wadliwość tego wyroku (np. że czyn Justyny Wydrzyńskiej nie jest przestępstwem), ale to, że Sąd Apelacyjny uznał, iż ma miejsce nienależyta obsada sądu ze względu na fakt, że sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz, która skazała działaczkę, została powołana na sędziego przez Krajową Radę Sądownictwa po 2017 r.
• Sędzia ze składu orzekającego wezwała do tego, aby sąd ponownie rozpoznający sprawę uwzględnił kontekst społeczno-polityczny i to, że kobiety w ciąży potrzebują pomocy, która jednak „nie zawsze musi oznaczać dokonania aborcji”.
• Z jej wypowiedzi wynika, że pomoc w aborcji to „samopomoc obywatelska”, która „uaktywnia się tam, gdzie pomimo wyraźnych w tym względzie potrzeb nie działa państwo”.
Sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz, która wydała wyrok, została powołana na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej przepisami ustawy z 2017 r. W konsekwencji tego miało dojść – według Sądu Apelacyjnego – do naruszenia standardów niezawisłości i bezstronności w rozumieniu art. 45 ust. 1 Konstytucji RP. Zdaniem SA, w tej sprawie miała miejsce nienależyta obsada sądu w rozumieniu art. 439 § 1 pkt. 2 Kodeksu postępowania karnego.
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest więc kolejną odsłoną sporu politycznego i prawnego dotyczącego zmian w wymiarze sprawiedliwości, dokonanych w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Przewodniczący składu orzekającego sędzia Rafał Kaniok, prezentując ustne motywy rozstrzygnięcia w dniu ogłoszenia wyroku powiedział, że „większa część składu orzekającego, nie podziela wyrażanego niekiedy w orzecznictwie stanowiska, iż sam fakt zasiadania w składzie sądu powszechnego sędziego powołanego w ułomnej procedurze przy udziale KRS ukształtowanej po 2017 r. skutkuje wystąpieniem bezwzględnej przyczyny odwoławczej w postaci nienależytej obsady sądu”. Ma o tym decydować suma okoliczności, m.in. dotyczących przebiegu kariery zawodowej sędzi Brygidyr-Dorosz. W efekcie miał nie zostać spełniony minimalny standard gwarantujący stronom prawo do bezstronnego i niezawisłego sądu. Wynikać to ma z poglądów na temat aborcji byłego Ministra Sprawiedliwości – Zbigniewa Ziobry – oraz medialnego charakteru sprawy. Co ciekawe, ten sam sędzia uczestniczył w procedurze awansowej sędzi Agnieszki Brygidyr-Dorosz i w jej ramach sporządził wcześniej pozytywną ocenę jej kwalifikacji.
Sędzia Rafał Kaniok zaznaczył jasno, że wydane orzeczenie nie działa ani na korzyść, ani na niekorzyść oskarżonej. Nie odniósł się też do zasadności innych zarzutów apelacji niż ten, kwestionujący status sędzi Brygidyr-Dorosz. Wyraźnie odmówił oceny, czy czyn Justyny Wydrzyńskiej miał znikomy stopień szkodliwości społecznej, co by musiało prowadzić do umorzenia postępowania. Ta kwestia powinna zostać rozstrzygnięta jeszcze raz przez sąd pierwszej instancji.
Po sędzim Rafale Kanioku wystąpiła jednak sędzia Ewa Furtak-Leszczyńska. Trudno stwierdzić, czy we własnym imieniu, czy w imieniu całego składu orzekającego. Oględny i stricte prawniczy wywód sędziego Kanioka uzupełniła o – jak powiedziała – wskazania, które mają ukierunkować sąd, ponownie rozpoznający sprawę. Ten „o ile stwierdzi formalne znamiona przestępstwa z art. 152 § 2 Kodeksu karnego” – według sędzi Ewy Furtak-Leszczyńskiej – będzie musiał ocenić jego karygodność również „w aspekcie kontekstu społeczno-politycznego”. Sędzia chociaż zastrzegła, że nie ocenia „w żadnej mierze regulacji prawa aborcyjnego”, to stwierdziła, że nie można pominąć oceny czynu (czyli pomocy w aborcji) „w kontekście zapewnienia kobiecie ciężarnej wsparcia i poczucia bezpieczeństwa, którego nie stwarza władza publiczna, w tym w ramach dostępu do służby zdrowia i właściwej reakcji na wszelkie zagrożenia związane z ciążą, również w strefie zdrowia psychicznego kobiety ciężarnej”. To wsparcie – według sędzi Furtak-Leszczyńskiej –„nie zawsze musi oznaczać dokonania aborcji”. W związku z tym, wezwała do tego, żeby „mieć na względzie, że samopomoc obywatelska uaktywnia się tam, gdzie pomimo wyraźnych w tym względzie potrzeb nie działa państwo jako władza publiczna odpowiedzialna za dany obszar chroniony”.
Dopiero z pisemnego uzasadnienia wyroku będzie można się dowiedzieć, czy cała trójka sędziów ze składu, który wydał wyrok w sprawie Justyny Wydrzyńskiej, uważa pomocnictwo w aborcji za „samopomoc obywatelską”.
To co szczególnie niepokoi, to wyraźne akcentowanie przez Sąd Apelacyjny, że ponownej ocenie powinien ulec stopień szkodliwości społecznej czynu Justyny Wydrzyńskiej. To może bowiem prowadzić do tego, że oceny tej nie dokona sąd, ale prokuratura, kierowana przez Adama Bodnara. Ta może bowiem – po tym jak sprawa trafi ponownie do sądu pierwszej instancji – wycofać akt oskarżenia, motywując to właśnie tym, że zachodzi znikoma szkodliwość społeczna czynu. Już nieraz po objęciu stanowiska Prokuratora Generalnego przez Adama Bodnara, dochodziło do tego, że po latach procesu, prokurator wycofywał akt oskarżenia.
Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris
• W Polsce trwa dyskusja na temat terapii daremnej. W ostatnich dniach temat został poruszony m.in. przez posła Romana Fritza podczas posiedzenia Sejmu.
• Sprawa ma związek z opublikowanym w kwietniu 2023 r. w czasopiśmie medycznym „Medycyna Praktyczna” artykule „Zapobieganie terapii daremnej u dorosłych chorych umierających w szpitalu”, prezentującym stanowisko Grupy Roboczej Towarzystwa Internistów Polskich (TIP) ds. Terapii Daremnej na Oddziałach Internistycznych.
• Dokument opracowany przez interdyscyplinarną Grupę Roboczą ma zastosowanie do pacjentów określonych w nim jako umierający nieubezwłasnowolnieni, niebędący w stanie podejmować świadomych decyzji co do leczenia w sytuacji daremności medycznej stosowanej terapii.
• Pojawienie się stanowiska TIP wywołało falę krytyki ze strony przedstawicieli środowiska medycznego, którzy zarzucają mu niezgodność z obowiązującym prawem i etyką lekarską.
• Istotą stanowiska i stanowiącego jego element tzw. protokołu terapii daremnej są wytyczne do zaniechania dalszego leczenia niektórych pacjentów i objęcia ich wyłącznie opieką paliatywną.
• Kryteria, którymi posłużono się dla określenia pacjentów niekwalifikujących się, zdaniem TIP, do dalszej terapii, obejmują szeroki krąg pacjentów, wykraczający poza chorych umierających.
• Instytut Ordo Iuris pracuje nad analizą problematyki „terapii daremnej”.
„Terapia daremna” dla umierających?
W ostatnim czasie w Sejmie miało miejsce posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Życia i Zdrowia Polaków. Spotkanie było poświęcone zagadnieniu terapii daremnej. Z mównicy sejmowej temat poruszył przewodniczący Zespołu - poseł Konfederacji Roman Fritz.
Sprawa ma związek ze stanowiskiem TIP określonym jako „Zapobieganie terapii daremnej u dorosłych chorych umierających w szpitalu”. Zarówno tytuł, jak i terminologia tam zastosowana wskazują, że przewidziane w nim zasady postępowania z pacjentami oddziałów internistycznych obejmują wyłącznie kategorię chorych określanych jako „umierający”. Termin ten nie został wyjaśniony w stanowisku TIP, podobnie jak pojęcie „terapii daremnej”, której dokument ten dotyczy. Lektura kolejnych fragmentów stanowiska prowadzi do wniosku, że pojęcie „umieranie” zostało w nim potraktowane w zaskakująco swobodny sposób – raz autorzy piszą o „procesie umierania” i „agonii”, w innych miejscach pojawiają się już jednak odniesienia do okresu „schyłku życia”, „kresu życia” czy „przygotowania do okresu umierania”. Ta niekonsekwencja prowadzi do uzasadnionego pytania: jaką dokładnie grupę pacjentów obejmuje stanowisko TIP – czy są to wyłącznie osoby w stanie agonalnym, czy może też pacjenci, którzy - owszem cierpią na choroby uznawane za przewlekłe i nieuleczalne - ale którzy nie są umierający? Odpowiedź na to pytanie ma fundamentalne znaczenie, bowiem w dokumencie TIP wyrażono pogląd, że w przypadku pacjentów objętych jego zakresem uzasadnione jest odstąpienie od pewnych działań medycznych - określanych w stanowisku jako „terapia daremna” – i wdrożenie wyłącznie opieki paliatywnej. W dodatku nr 3 do stanowiska (zawierającym wzór „protokołu terapii daremnej”) taką opiekę określono jako: „specjalistyczna opieka pielęgniarska, działania łagodzące dolegliwości, takie jak ból, niepokój duszność drgawki czy gorączka (…) nawadnianie i żywienie”. Wydaje się więc, że zakres takiej opieki miałby charakter ograniczony względem tego, co przewidują przepisy § 3 rozporządzenia Ministra Zdrowia z 29 października 2013 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej (Dz. U. z 2022 r. poz. 262), bowiem przepisy te w ramach opieki paliatywnej i hospicyjnej uwzględniają także leczenie objawowe (ust. 1) czy świadczenia z wykorzystaniem metod diagnostyczno-terapeutycznych (ust. 3). Zarówno słownictwo stanowiska, jak i zakres świadczeń oferowanych chorym, którzy, zgodnie ze stanowiskiem, mieliby być pozbawieni dalszej terapii, sugeruje, że mamy do czynienia z osobami w stanie agonalnym, w przypadku których podejmowanie działań inwazyjnych, jak np. resuscytacja czy przyczynowe leczenie farmakologiczne rzeczywiście może okazać się nieuzasadnione, a ponadto przysparzające dodatkowych cierpień. W takim wypadku można by też zastanawiać się, czy zastosowane w stanowisku TIP proste „przejęcie” opracowanej w 2008 r. w drodze konsensusu i dotychczas stosowanej definicji „terapii uporczywej” na rzecz pojęcia „terapii daremnej” może być zasadne. „Terapia uporczywa” jest bowiem rozumiana jako „stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta”.
Pojęcie „terapii uporczywej” (i błędnie traktowane na równi z nią „terapii daremnej”) obejmuje zatem etap umierania pacjenta, ale już nie inny okres życia np. funkcjonowania z przewlekłą nieuleczalną chorobą. Wbrew terminologii stosowanej w treści omawianego dokumentu, Dodatek 2 do stanowiska TIP wskazuje jednak, że ma on zastosowanie w szczególności do pacjentów „z zaawansowaną przewlekłą chorobą”, do których zaliczono chorych: (1) u których spodziewany czas przeżycia wynosi mniej niż 12 miesięcy (np. z zaawansowaną niewydolnością serca czy aktywną chorobą nowotworową), (2) hospitalizowanych więcej niż 1 raz z powodu zaostrzenia choroby przewlekłej w ciągu ostatnich kilku miesięcy, (3) wymagających stałej opieki osób trzecich, (4) objętych opieką w zakładzie opiekuńczo-leczniczym lub hospicjum, (5) u których nastąpiło nieodwracalne pogorszenie stanu ogólnego w ostatnich tygodniach. Krąg pacjentów wyznaczony wedle tych kryteriów zdecydowanie nie pokrywa się z grupą osób określanych jako „umierający”.
„Protokół terapii daremnej” w praktyce
W połowie października 2024 r. na łamach portalu wp.pl pojawił się artykuł „«Eutanazja w białych rękawiczkach». Rodzice błagają o pomoc, ale jej nie dostają”, w którym autorka opisała dramatyczne zmagania rodziców przewlekle chorych dzieci, którym odmówiono udzielenia świadczeń zdrowotnych właśnie ze względu na tzw. protokół terapii daremnej. Istotą opisanego w tym materiale problemu jest obecna praktyka szpitali, które odmawiają przyjęcia (!) oraz leczenia pacjentów, którzy spełniają wspomniane, szeroko zakreślone w Dodatku nr 2 do stanowiska TIP kryteria i którym wystawiono w danej placówce „protokół terapii daremnej”. Raz sporządzony „protokół terapii daremnej” jest dostępny w systemie teleinformatycznym także dla innych szpitali. Pacjent „z protokołem” uznawany jest za umierającego w każdym szpitalu, w związku z czym odmawia się mu świadczeń medycznych, w tym chociażby przyjazdu karetki. Pacjentom albo ich przedstawicielom ustawowym (w przypadku np. dzieci) odmawia się także możliwości żądania „anulowania” protokołu. Sprawę komplikuje dodatkowo nowa treść art. 33 Kodeksu Etyki Lekarskiej, w którego ust. 3 z początkiem 2025 r. znalazł się wyraźny zakaz stosowania przez lekarzy terapii daremnej.
Opisane fakty związane z funkcjonowaniem „protokołu terapii daremnej” budzą ostry sprzeciw dużej części środowiska medycznego i prawniczego. Przy ocenie prawnej zjawiska zwraca się uwagę przede wszystkim na przysługujące każdemu konstytucyjne prawo do ochrony zdrowia (art. 68 ust. 1 Konstytucji RP), spoczywający na lekarzach ustawowy obowiązek udzielania pomocy lekarskiej w sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia (art. 30 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, Dz.U. z 2024 r. poz. 1287 – dalej: „u.z.l.”) oraz ciążący na podmiotach leczniczych obowiązek udzielania świadczenia zdrowotnego w przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów (art. 15 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, Dz.U. z 2024 r. poz. 799). W stanowisku TIP próżno szukać wyjaśnienia, w jaki sposób jego autorzy godzą wskazania płynące ze stanowiska z obowiązującymi przepisami ustawowymi. Dodatkowym szokującym faktem dotyczącym praktyki stosowania „protokołu terapii daremnej” jest pozostawienie pacjentów, którym odmawia się pomocy medycznej, w sytuacji całkowitego zaskoczenia oraz bez niezbędnej informacji o innym miejscu, w którym uzyskanie świadczenia jest możliwe. Natomiast wymaga tego art. 38 ust. 2 u.z.l., który wskazuje, że w przypadku odstąpienia od leczenia, lekarz ma obowiązek dostatecznie wcześnie uprzedzić o tym pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego bądź opiekuna faktycznego i wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym. Dodatkowo lekarz zatrudniony w szpitalu może zgodnie z prawem odmówić leczenia tylko z ważnych powodów i po uzyskaniu zgody swojego przełożonego (art. 38 ust. 3 u.z.l.).
Nie jest to zresztą wyczerpujące przedstawienie zastrzeżeń, które można i należy kierować w stronę stanowiska dotyczącego „terapii daremnej”. Poza kwestią najistotniejszą – szerokim kręgiem pacjentów, których bezzasadnie obejmuje się «protokołem terapii daremnej» - tematy: granic prawa do odstąpienia od leczenia, rodzaju i charakteru środków, które należy podejmować, a których można zaniechać wobec umierających, zostały w zasadzie pominięte w stanowisku, podczas gdy od lat są przedmiotem dyskusji lekarzy, etyków, prawników i wciąż wiele aspektów wymaga doprecyzowania dla dobra pacjentów.
Instytut Ordo Iuris przygotowuje analizę stanowiska TIP i poruszonej w nim kontrowersyjnej koncepcji zaniechania „terapii daremnej”.
R.pr. Katarzyna Gęsiak – dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris