Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
LGBT

LGBT

Wolności obywatelskie

28.02.2024

Wyrok za krytykę antykatolickiego aktywisty LGBT. Nowy cykl Ordo Iuris o „mowie nienawiści”

Coraz bardziej realne staje się zagrożenie ideologiczną cenzurą pod pozorem walki z tzw. mową nienawiści. W Polsce ogłoszone zostały plany wpisania tego pojęcia do Kodeksu karnego. W innych krajach rzekome zwalczanie „mowy nienawiści” od dawna zamyka usta ludziom przywiązanych do wartości konserwatywnych i chrześcijańskich. Taka sytuacja spotkała chociażby meksykańskiego polityka Rodrigo Ivána Cortésa.

Czytaj Więcej

Nadchodzi atak na rodzinę i promocja homoadopcji

Jesteśmy tuż po sejmowej debacie nad przygotowanym przez Ordo Iuris projektem obywatelskim „Tak dla rodziny, nie dla gender”. Celem inicjatywy jest wypowiedzenie genderowej Konwencji stambulskiej i przyjęcie Konwencji o prawach rodziny. W trakcie piątkowych obrad Sejmu miałam zaszczyt reprezentować Instytut Ordo Iuris jako przedstawiciel wnioskodawcy, a projekt w naszym imieniu prezentował marszałek Marek Jurek. Głosowanie w ramach pierwszego czytania projektu odbędzie się na następnym posiedzeniu Sejmu. Jednak wyrażone podczas debaty ideologiczne zacietrzewienie nie zapowiada otwartości posłów na dalsze prace i debatę o realnie skutecznym sposobie przeciwdziałania przemocy.

Za nami sejmowa debata nad projektem Ordo Iuris

Przedstawiciele dzisiejszej władzy obiecywali, że nie będą odrzucać projektów obywatelskich w pierwszym czytaniu. Chociaż pod projektem „Tak dla rodziny, nie dla gender” zebraliśmy ponad 150 tys. podpisów – i to w trudnym do przeprowadzenia takich akcji okresie radykalnych obostrzeń sanitarnych – przedstawiciele partii Donalda Tuska zapomnieli o swych obietnicach i zapowiedzieli, że będą głosować za odrzuceniem projektu. Sama „Ministra” ds. równości Katarzyna Kotula swoje sejmowe wystąpienie zakończyła nerwowym wołaniem: „Wyrzućmy ten projekt po prostu do kosza. Nie ma sensu nad nim dalej debatować”.

Wcześniej z mównicy sejmowej padło wiele skandalicznych słów pod adresem 150 tys. obywateli, którzy poparli naszą ustawę. Zatroskanym o polskie rodziny obywatelom zarzucano fanatyzm religijny, a nawet oskarżano ich o dopuszczanie się przemocy we własnych domach.

Debata ponad wszelką wątpliwość pokazała, że sejmowa większość – wbrew wszelkim faktom i racjonalnej ocenie – dąży do wdrożenia w Polsce ideologicznej rewolucji pod dyktando genderowych ekspertów i międzynarodowych komitetów.

Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny

Najbliższym krokiem ma być ustawa o „związkach partnerskich”. Premier obiecał, że trafi do parlamentu „jeszcze tej zimy”. Podobną deklarację złożyła Katarzyna Kotula, która z wpiętą w klapę marynarki flagą LGBT zapewniała, że projekt poselski będzie gotowy do marca. Przyznała otwarcie, że wprowadzenie w Polsce związków partnerskich ma być dopiero pierwszym krokiem na drodze całkowitego zrównania praw i przywilejów małżeństw i homoseksualnych konkubinatów – włącznie z adopcją dzieci, przywilejami podatkowymi i świadczeniami rodzinnymi. Co z tego, że Konstytucja RP jednoznacznie nakazuje ochronę małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny…

Gdy tylko zapowiedziana ustawa trafi do Sejmu, eksperci Ordo Iuris przystąpią do jej analizy i organizowania społecznego sprzeciwu. Potrzebny będzie także nacisk na Prezydenta Andrzeja Dudę, który będzie mógł zawetować projekt. Już teraz opublikowaliśmy analizę, w której omówiliśmy raz jeszcze argumenty przeciwko wprowadzeniu w Polsce instytucji związków jednopłciowych.

Przygotowaliśmy również internetową petycję w obronie małżeństwa, której sygnatariusze wzywają do „obrony konstytucyjnej tożsamości małżeństwa” oraz apelują do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie genderowej ustawy w przypadku jej przyjęcia.

Jakie są skutki homoadopcji?

Zareagowaliśmy także na skandaliczną wypowiedź posła PSL Radosława Lubczyka, który w rozmowie z Radiem Szczecin zapowiedział, że poprze ustawę o „związkach partnerskich”, wyrażając jednocześnie swoje poparcie dla adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Poseł stwierdził wręcz, że „wychowanie dzieci przez pary homoseksualne jest o wiele lepsze. Te dzieci są o wiele bardziej kochane niż w związkach małżeńskich zawartych w Kościele katolickim, które to dzieci są częstokroć katowane”.

W reakcji na tę wypowiedź opublikowaliśmy analizę, w której przytoczyliśmy szereg badań naukowych dowodzących, że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne częściej doświadczają problemów psychicznych – w tym zaburzeń własnej seksualności i tożsamości płciowej – i częściej korzystają z pomocy psychologicznej oraz pomocy społecznej. Mają statystycznie większe problemy z koncentracją oraz osiągają gorsze wyniki w nauce a w dorosłym życiu gorzej radzą sobie na rynku pracy oraz mają większe problemy z bliskością, intymnością i zaufaniem w związkach.

Aby nie dopuścić do wprowadzenia w Polsce homoadopcji, uczestniczymy w kolejnych postępowaniach sądowych, które mogą powstrzymać tzw. transkrypcję, czyli przepisywanie z zagranicznych aktów urodzenia, do polskich akt stanu cywilnego informacji o dwojgu rodziców tej samej płci dziecka. Kolejne z tych postępowań toczy się przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Krakowie. Instytut Ordo Iuris został dopuszczony przez sąd do udziału w postępowaniu i złożył pisemne stanowisko wskazując, że polskie prawo nie zna i nie przewiduje fikcji prawnej umożliwiającej uznawanie za rodziców dziecka osób tej samej płci, zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci oraz adoptowania dzieci przez takie pary.

Czy Unia narzuci nam homoadopcję?

Krajowa ustawa i decyzje sądów to nie wszystko. Także urzędnicy UE pracują nad rozporządzeniem o wzajemnym uznawaniu rodzicielstwa, które zobowiąże polskie urzędy do uznawania rodzicielstwa osób tej samej płci.

Od samego początku zwracaliśmy uwagę na zagrożenia związane z tym dokumentem. W ramach tych działań złożyliśmy krytyczną opinię do projektu w ramach jego publicznych konsultacji, w której podkreślaliśmy, że UE nie posiada kompetencji do narzucania suwerennym państwom rozwiązań w materii prawa rodzinnego. Nasze opinie prawne trafiły do polskiego rządu, eurodeputowanych oraz do Komisji Europejskiej. Uruchomiliśmy także międzynarodową petycję, w której wzywaliśmy szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen do poszanowania przepisów unijnych traktatów, które zapewniają państwom członkowskim suwerenność w zakresie stanowienia prawa rodzinnego. Poparcie dla petycji wyraziło ponad 20 organizacji prorodzinnych z krajów takich jak Czechy, Słowacja, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Ukraina, Holandia, Hiszpania, Niemcy, Włochy, Francja czy Stany Zjednoczone.

Po przegłosowaniu dokumentu w grudniu przez Parlament Europejski, trafi on teraz pod obrady Rady Unii Europejskiej, w której wymagana jest jednomyślność. Nawet jeśli rząd Donalda Tuska nie zgłosi sprzeciwu, to we współpracy z naszymi zagranicznymi partnerami możemy przekonać inne rządy państw UE do zablokowania tej groźnej inicjatywy.

Uderzenie w małżeństwo jest najważniejszym frontem walki radykałów z rodziną i normalnością. Jeśli im się skutecznie nie przeciwstawimy, polska rodzina, jaką znamy, w perspektywie kilku lat przestanie istnieć. Ofiarami promocji patologicznych układów i niestałych relacji padną tysiące polskich dzieci. Nie godząc się na to, prawnicy Ordo Iuris robią wszystko, aby zablokować sprzeczne z Konstytucją RP rozszerzenie małżeńskich przywilejów na związki jednopłciowe.

Adw. Magdalena Majkowska – członek Zarządu Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Edukacja

08.02.2024

Permisywna edukacja seksualna elementem cichej rewolucji?

W dobie niemal nieograniczonego dostępu do mediów, Internetu, trudno jest uchronić dzieci i młodzież przed zagrażającymi im treściami, potrzebna jest wiedza na temat mechanizmów działania genderowych środowisk i zagrożeń płynących z głoszonych przez nich tez. Mając tę wiedzę, możemy przestrzegać innych przed tym, co faktycznie kryje się pod kreowaną wizją idealnej przyszłości – bez jakichkolwiek podziałów, w której wszyscy są wolni i równi, gdyż mają zapewniony upragniony „dobrostan”.

Czytaj Więcej

Idziemy do Sejmu w obronie rodziny!

Już jutro posłowie zdecydują, czy chcą poważnie pochylić się nad zasadnością i skutecznością genderowej Konwencji stambulskiej w sejmowych komisjach czy też, pod presją ideologów, odrzucą wszelką refleksję i dialog.

Kolejne kraje odrzucają Konwencję stambulską

24 stycznia Senat Republiki Czeskiej odmówił ratyfikacji Konwencji stambulskiej – pierwszego i jak dotąd jedynego wiążącego aktu prawa międzynarodowego, który wprost wdrażał ideologiczne pojęcie „gender”. Już kolejnego dnia unijny portal Euractiv alarmował: „Ordo Iuris naciskało na czeskich senatorów”. Dziennikarze ustalili, że na decyzję czeskich parlamentarzystów wpłynęły analizy Ordo Iuris, które trafiały masowo na ich skrzynki mailowe przed kluczowym głosowaniem. Ostatecznie o odrzuceniu genderowej konwencji zadecydowały jedynie… dwa głosy. Dlatego nie mam wątpliwości, że nasze ekspertyzy miały swój udział w tym wielkim sukcesie czeskich obrońców rodziny.

Niemal dokładnie dwa lata wcześniej o odmowie podpisania Konwencji stambulskiej poinformował rząd… Izraela. W Jerozolimie i Tel-Avivie podnoszono, że konwencja wymusza ideologiczne zmiany na każdym poziomie edukacji dzieci, a także ostrzegano, że w świetle konwencji każda muzułmanka z religijnej rodziny jest traktowana automatycznie jako ofiara przemocy i musiałaby zostać przyjęta w Izraelu jako uchodźca… uprawniony do sprowadzenia całej rodziny do Izraela. Wiodący głos prawniczy w tej sprawie należał do prof. Eugene’a Kontorovicha z izraelskiej Fundacji Koheleta. W związku z tym, osobiście spotkałem się z profesorem i doprowadziłem do przedłożenia przez niego krytycznej opinii prawnej na temat Konwencji polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu. Wiedziałem, że opinia nadesłana przez amerykańsko-izraelskiego profesora konstytucjonalisty będzie nie tylko ważnym wkładem merytorycznym, ale także podważy absurdalną tezę, jakoby sprzeciw wobec ideologii gender był wyłącznie sprawą „radykalnych katolików”.

Ideologiczna krucjata Donalda Tuska

Niestety, z obawy przed usłyszeniem werdyktu Trybunału Konstytucyjnego, Donald Tusk tydzień temu wycofał wniosek o zbadanie, czy Konwencja narusza konstytucyjną ochronę rodziny oraz ustrojową zasadę bezstronności światopoglądowej państwa.

Postawa rządu Donalda Tuska wobec konwencji jest zresztą oczywista. To ten rząd powołał przecież specjalnego ministra ds. równości i oddał resorty edukacji oraz rodziny radykalnym przedstawicielom lewicy. To oni, w imię genderowej poprawności, chcą wprowadzać do szkół wulgarną edukację seksualną i będą zachęcać dzieci do trwałych okaleczeń chirurgicznych i hormonalnych w ramach „zmiany płci”. Aby osiągnąć te cele, Konwencja stambulska będzie im bardzo potrzebna.

Czechy i Izrael nie są osamotnione. Konwencji nie przyjęły także Węgry, Słowacja i Litwa. W Bułgarii konwencję odrzucił Trybunał Konstytucyjny, uznając, że dokument nie chroni w istocie kobiet, bo… wprowadza ideologiczną definicję kobiety i pozwala na uznanie za kobietę mężczyzny.

Przykład tych państw pokazuje, że nie trzeba ulegać międzynarodowej presji. Wystarczy odrzucić ideologiczną perspektywę i na chłodno przeczytać ten dokument. Tak, jak zrobili to racjonalni czescy adwokaci, którzy protestowali przeciwko konwencji dlatego, że ta unieważnia adwokacką tajemnicę. Z przykrością muszę stwierdzić, że adwokacki samorząd w Polsce zarzut ten zupełnie zignorował.

Polska może odrzucić Konwencję stambulską!

Teraz czas na decyzję Polski. W 2020 roku złożyliśmy w Sejmie obywatelski projekt ustawy „Tak dla rodziny, nie dla gender”, prowadzący do wypowiedzenia Konwencji stambulskiej i zastąpienia jej Konwencją o prawach rodziny.

W najbliższy piątek z mównicy sejmowej przemawiać będzie pełnomocnik naszej inicjatywy obywatelskiej – marszałek Marek Jurek, wspierany przez mec. Magdalena Majkowską. Następnie posłowie zdecydują, czy chcą poważnie pochylić się nad zasadnością i skutecznością genderowej Konwencji w sejmowych komisjach, czy też pod presją ideologów odrzucą wszelką refleksję i dialog. Chociaż znamy już pogląd Donalda Tuska i radykałów z Lewicy, to wciąż sejmowa arytmetyka pozwala żywić nadzieję na triumf racjonalności i otwartości na argumenty. Skoro udało nam się przyczynić do odrzucenia genderowego dokumentu przez senatorów zsekularyzowanych Czech, to wciąż możemy mieć nadzieję, że i w Polsce znajdzie się wystarczająca ilość posłów PSL lub Polski 2050, którzy w tym ważnym głosowaniu pokażą, że chcą rzetelnego namysłu i pracy nad projektem w sejmowych komisjach i z udziałem ekspertów.

Aby skłonić parlamentarzystów do poparcia naszego projektu, opublikowaliśmy analizę, w której omówimy argumentację przemawiającą za wypowiedzeniem Konwencji stambulskiej, na którą powoływały się państwa (Bułgaria, Czechy, Izrael, Litwa, Słowacja, Węgry), które odrzuciły ideologiczny dokument. Jednocześnie przekażemy wszystkim posłom memorandum w tej sprawie, aby jeszcze przed tym kluczowym głosowaniem uzbroić wahających się parlamentarzystów w rzetelną wiedzę na temat Konwencji stambulskiej. Niewykluczone, że ta wiedza może skłonić część z nich do poparcia inicjatywy wypowiedzenia genderowej konwencji.

Nauka zaprzecza ideologii gender

Sprzeciw wobec ideologii gender, która upatruje źródła wszelkiej przemocy w rodzinie oraz szczególnych rolach matek i ojców, jest naszym obowiązkiem. Już w 2014 roku Agencja Praw Podstawowych UE w swoich badaniach ustaliła (ku swemu zaskoczeniu), że państwa wdrażające genderowe podejście do zwalczania przemocy… cechują się najwyższym odsetkiem kobiet doznających przemocy. Tymczasem wierna tradycyjnej rodzinie Polska ma nie tylko najniższe wskaźniki przemocy wobec kobiet, ale także najwyższy odsetek aktów przemocy zgłaszanych Policji. Przykładowo w państwach skandynawskich takich jak Dania, Finlandia i Szwecja, gdzie obowiązują rozwiązania prawne oparte na teorii gender, skala przemocy wobec kobiet jest ponad dwa razy wyższa niż w Polsce.

Wniosek jest prosty. Genderowa konwencja przymusza państwa do wdrażania rozwiązań nieskutecznych w walce z przemocą domową, jedynie w imię ideologicznego wzmożenia. W praktyce więc Konwencja stambulska, która upatruje źródeł przemocy w szacunku dla rodziny i macierzyństwa, nakazuje „wykorzenienie tradycji i zwyczajów” oraz edukowanie najmłodszych o „niestereotypowych rolach genderowych”, nie rozwiązuje problemu przemocy domowej, ale wzmaga patologie społeczne. Odciąga bowiem uwagę od rzeczywistych przyczyn przemocy, do których należą alkoholizm, narkomania, pornografia, rozpad rodzin czy propagowanie przemocy w mediach i w kulturze. Natomiast koszty społeczne genderowej edukacji, zwalczania tradycyjnych ról kobiet i mężczyzn już od przedszkola, mogą ciągnąć się za nami przez pokolenia. Inżyniera społeczna prowadzona w imię ideologicznych założeń jeszcze nigdy nie wyszła nikomu na zdrowie.

W najbliższych miesiącach w Polsce rozegra się decydująca bitwa o tożsamość małżeństwa i rodzinę. Konwencja stambulska może stać się potężnym, ideologicznym narzędziem walki z normalnością – w tym z tradycyjnym poszanowaniem dla kobiet, szacunkiem dla macierzyństwa i wymaganiami wobec ojcostwa.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej

Renta wdowia to dobre i potrzebne rozwiązanie, o ile, zgodnie z Konstytucją, będzie promować małżeństwo

W Sejmie ma odbyć się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o wprowadzeniu tzw. renty wdowiej. Obecnie ustawa zmusza wdowy i wdowców powyżej lat 50 do wyboru tylko jednego świadczenia – albo własnej emerytury, albo renty rodzinnej po zmarłym małżonku. Nowelizacja umożliwiłaby zachowanie jednego ze świadczeń w całości oraz „odziedziczenia” 50% drugiego. To dobre i potrzebne rozwiązanie „nagradzające” obywateli za pozostawanie aż do śmierci w związku małżeńskim, zamiast w konkubinacie. Projektodawcy powinni natomiast jasno odpowiedzieć na pytanie, czy planują obdarzenie tą możliwością także uczestników tzw. związków partnerskich – w tym jednopłciowych. Takie rozwiązanie byłoby sprzeczne z konstytucyjną zasadą ochrony małżeństwa i rodziny.

 

W środę 7 lutego w Sejmie ma odbyć się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw w celu wprowadzenia renty wdowiej (druk nr 32). Po raz pierwszy projekt ten został złożony w Sejmie przez grupę posłów Lewicy 17 maja 2022 r. (projekt numer EW-020-911/22), jednak ówczesna marszałek Sejmu Elżbieta Witek aż do końca roku nie nadała mu nawet numeru druku, przetrzymując go w „zamrażarce sejmowej”. Dlatego 4 stycznia 2023 r. rozpoczęto zbiórkę 100 tys. podpisów w celu złożenia go ponownie jako projektu obywatelskiego na podstawie art. 118 ust. 2 Konstytucji RP, który zgodnie z art. 13 ustawy z dnia 24 czerwca 1999 r. o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli (Dz.U. 2018 poz. 2120) musiałby zostać rozpatrzony obowiązkowo, w odróżnieniu od poselskiego. Projekt został złożony z ponad 200 tys. podpisów w Sejmie poprzedniej kadencji, 11 kwietnia 2023 r. (druk nr 3292) i przeszedł do rozpatrzenia w kolejnej kadencji zgodnie z zasadą nieulegania dyskontynuacji przez projekty obywatelskie.

 

W dotychczasowym brzmieniu art. 95 ust. 1 ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. 2023 poz. 1251 z późn. zm.) przewiduje, że „w razie zbiegu u jednej osoby prawa do kilku świadczeń przewidzianych w ustawie wypłaca się jedno z tych świadczeń – wyższe lub wybrane przez zainteresowanego”. Oznacza to, że osoba, której zgodnie z art. 65-74 ustawy emerytalno-rentowej przysługiwałaby renta rodzinna „odziedziczona” po zmarłym członku rodziny, a której jednocześnie przysługuje inne świadczenie (np. własna emerytura), jest zmuszona do wyboru tylko jednego z tych świadczeń. Zgodnie z art. 73 ust. 1 ustawy emerytalno-rentowej renta rodzinna dla jednej osoby wynosi 85% świadczenia, które przysługiwałoby zmarłemu. Bezwzględny charakter art. 95 ust. 1 sprawia, że wdowy i wdowcy powyżej lat 50, którzy do czasu śmierci małżonka utrzymywali wspólne gospodarstwo domowe, w momencie owdowienia tracą znaczną część środków finansowych. Uderza to szczególnie w kobiety, które zdecydowały się w trakcie małżeństwa na nieodpłatne prowadzenie gospodarstwa domowego zamiast pracy zarobkowej, a zatem ich własna emerytura jest nieporównywalnie mniejsza od świadczenia po zmarłym małżonku, a nie obejmuje ich program „Mama 4+” (ustawa z dnia 31 stycznia 2019 r. o rodzicielskim świadczeniu uzupełniającym, Dz.U. 2022 poz. 1051).

 

Podstawowe założenia obywatelskiego projektu ustawy o rencie wdowiej

 

Projekt ustawy przewiduje nowelizację art. 95 oraz dodanie po nim art. 95a do ustawy emerytalno-rentowej, a także wprowadzenie analogicznych zmian do przepisów o świadczeniach mundurowych, rolniczych (KRUS) oraz wypadkowych. Odtąd osoby uprawnione zarówno do własnego świadczenia, jak i do renty rodzinnej po zmarłym członku rodziny (np. wdowy i wdowcy powyżej lat 50), będą mogły wybrać wedle własnego uznania jedną z dwóch opcji:

  1. 100% renty rodzinnej po zmarłym + 50% własnego świadczenia albo
  2. 100% własnego świadczenia + 50% renty rodzinnej po zmarłym (łącznie jako „renta wdowia”).

 

Projektodawcy w uzasadnieniu stwierdzają, że „celem projektu jest zapobieżenie ekonomicznej degradacji gospodarstw domowych emerytów i rencistów wskutek śmierci małżonka. Zjawisko to co do zasady nie występuje w przypadku osób pobierających najwyższe świadczenia emerytalno-rentowe. Z tych powodów projekt przewiduje maksymalną wysokość renty wdowiej”. Wysokość ta nie może przekroczyć 3-krotności miesięcznej kwoty przeciętnej emerytury wypłacanej przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ostatnio ogłoszonej przez Prezesa ZUS. Przykładowo, kwota ogłoszona ostatnio w komunikacie z dnia 15 lutego 2023 r. (M.P. 2023 poz. 209) wynosi 2918,16 zł, a zatem, do momentu opublikowania kolejnego komunikatu, maksymalna renta wdowia nie mogłaby przekroczyć 8754,48 zł brutto.

 

Projektodawcy przewidują, że „całościowe skutki finansowe wejścia w życie projektowanej ustawy zamkną się w kwocie 13 mld zł rocznie przy założeniu, że obowiązuje ona przez cały rok kalendarzowy”. Jest to kwota, która jeszcze kilka lat temu, w liberalnym paradygmacie gospodarczym, mogłaby uchodzić za wysoką. W trakcie pierwszej debaty sejmowej nad projektem obywatelskim, która miała miejsce 6 lipca 2023 r., względnie reprezentatywny dla opcji „wolnościowej” poseł Artur Dziambor słusznie zauważył jednak, że „koszt trzynastki i czternastki to 22 mld”, a zatem koszt renty wdowiej byłby znacznie mniejszy od dotychczasowych rozwiązań.

 

Uchwalenie ustawy o rencie wdowiej stanowiłoby także realizację punktu 20 umowy koalicyjnej zawartej w dniu 10 listopada 2023 r. przez Koalicję Obywatelską, Polskie Stronnictwo Ludowe, Polskę 2050 oraz Lewicę: „wprowadzimy rozwiązania zwiększające aktywność społeczną osób starszych oraz gwarantujące godne warunki dla seniorów po śmierci współmałżonka”.

 

Projekt należy ocenić raczej pozytywnie ze względu na urzeczywistnianie konstytucyjnej zasady ochrony małżeństwa i rodziny (art. 18 Konstytucji RP) oraz konstytucyjnego obowiązku uwzględniania przez państwo dobra rodziny w swojej polityce społecznej i gospodarczej (art. 71 Konstytucji RP). Wprowadzenie „renty wdowiej” byłoby zgodne także ze stanowiskiem Trybunału Konstytucyjnego, który wyrokiem z dnia 18 maja 2005 r. (sygn. akt K 16/04) potwierdził, że „art. 18 jest wyrazem tej samej aksjologii, która inspirowała treść art. 71 Konstytucji” i „nakazuje podejmowanie przez państwo takich działań, które umacniają więzi między osobami tworzącymi rodzinę, a zwłaszcza więzi istniejące między rodzicami i dziećmi oraz między małżonkami”. Instytucja renty wdowiej stanowiłaby zatem zgodną z Konstytucją RP formę „nagrody” dla tych spośród obywateli, którzy zdecydowali się na pozostanie w związku małżeńskim aż do śmierci drugiego z małżonków zamiast życia w konkubinacie.

 

Jeżeli instytucja renty wdowiej, zgodnie z aksjologią konstytucyjną, miałaby faktycznie promować pozostawanie w związkach małżeńskich zamiast w konkubinatach, to warto zastanowić się, czy proponowane rozwiązanie nie powinno zostać w przyszłości potraktowane jako zaledwie połowiczne. Często dostrzeganą „niesprawiedliwością” polskiego systemu ubezpieczeń społecznych jest fakt „przepadania” składek „zgromadzonych” przez osobę, która zmarła przed osiągnięciem wieku odpowiadającego średniemu dalszemu trwaniu życia, ogłaszanemu corocznie przez Prezesa ZUS na podstawie art. 26 ust. 4 ustawy emerytalno-rentowej. Jeżeli traktujemy ustrojowo rodzinę jako podstawową komórkę społeczną, to docelowo należałoby konsekwentnie uznać, że do czasu upływu pełnego okresu przewidywanego w tablicy małżonek zmarłego powinien „odziedziczyć” po nim nie jakąś część, lecz całość świadczenia.

 

Istotne pytanie do projektodawców: czy zamierzają w przyszłości rozszerzyć rentę wdowią na konkubinaty, w tym homoseksualne?

 

W kontekście aksjologii konstytucyjnej nieuniknionym staje się natomiast pytanie, czy projektodawcy mają zamiar powiązania dobrej i potrzebnej instytucji, którą stanowi renta wdowia, z formami pożycia innymi niż małżeństwo – a konkretnie z konkubinatami, w tym również homoseksualnymi, których instytucjonalizacja byłaby sprzeczna z Konstytucją RP. Jakkolwiek w samym projekcie (w wersji złożonej w Sejmie) nie pojawiają się żadne sugestie obdarzania tym przywilejem uczestników alternatywnych form pożycia, to jednak takie wzmianki pojawiały się już chociażby w koncepcji „dodatku wdowiego” przedstawionej w ubiegłej kadencji przez posłankę Koalicji Obywatelskiej Marzenę Okła-Drewnowicz. Autorzy opracowania Instytutu Emerytalnego pt. „Dodatek wdowi. Możliwe koncepcje i skutki” (2022) przytaczając tę koncepcję, podkreślają, że „dodatek przysługiwać ma wdowie albo wdowcowi (docelowo, jeśli zostaną uregulowane związki partnerskie także osobom pozostającym w chwili śmierci w związku partnerskim)”.

 

W sierpniu 2021 r. posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska domagała się na Twitterze od Donalda Tuska wprowadzenia świadczenia także dla związków homoseksualnych: „[z] prawem do nazwiska, dziedziczenia (np. renty tzw. «wdowiej») oraz wspólnego rozliczania z podatków”. Ponownie zaapelowała ona o to do Tuska na Twitterze w październiku 2022 r.: „to jak to z tymi małżeństwami jednopłciowymi za rok będzie? Będą z «przywilejami» (wspólnego rozliczania się małżonków, renty wdowiej, dziedziczenia, prawem do przysposobienia dzieci) czy bez?”. W listopadzie 2022 r. lewicowy publicysta Piotr Szumlewicz krytykował Lewicę na Twitterze, że nie przewiduje w swoim projekcie „żadnych propozycji dla osób żyjących w związkach niesformalizowanych i dla osób samotnych czy singli. Taka «lewica» to tylko w Polsce”. W listopadzie 2023 r. również „Gazeta Wyborcza” piórem Agnieszki Urazińskiej złośliwie krytykowała autorów projektu ustawy o rencie wdowiej: „czyżby postępowa Lewica nie brała pod uwagę, że nie wszyscy żyją w sakramentalnych związkach? Co z parami jednopłciowymi albo nieformalnymi? […] Nie pasuje do Lewicy ignorowanie zmian społecznych i zakładanie, że rodzina w Polsce to związek małżeński”. Pasuje to jednak do ustroju państwa polskiego, w którym charakter rodzinny posiadają wyłącznie relacja małżeństwa, pokrewieństwa lub powinowactwa. Dwoje dorosłych ludzi, nawet jeżeli posiadają wspólne małoletnie dziecko, nie są w świetle prawa rodziną, ponieważ państwo (z wyjątkami wynikającymi z pobudek socjalnych) ustrojowo „nagradza” tym statusem tylko małżonków, chcąc wskazywać małżeństwo jako pożądany wzorzec społeczny oraz zapewnić potencjalnym dzieciom urodzonym w tym związku najbardziej naturalne i stabilne otoczenie do rozwoju.

 

Przykładem państwa, w którym renta wdowia, początkowo przysługująca jedynie małżonkom, została z czasem przyznana także homoseksualnym konkubentom, są Niemcy. Renta wdowia (Witwenrente und Witwerrente) aż do 1 stycznia 2005 r. przysługiwała jedynie małżonkom. W 2001 r. ustawą Lebenspartnerschaftsgesetz wprowadzono jednak instytucję homoseksualnych związków partnerskich. Jak wskazywał Instytut Ordo Iuris w 2015 r., „od czasów wprowadzenia w 2001 r. instytucji zarejestrowanych związków partnerskich, FTK, wbrew jednoznacznej woli ustawodawcy, werbalnie potwierdzając swoje wcześniejsze orzecznictwo odnośnie szczególnej roli małżeństwa, konsekwentnie rozszerza na związki partnerskie, socjalne i podatkowe przywileje przysługujące do tej pory jedynie małżeństwom”. Jednym z tych przywilejów była właśnie możliwość uzyskania renty wdowiej. Już po trzech latach obowiązywania ustawy o homozwiązkach, ustawą z dnia 15 grudnia 2004 r., obdarzono jednak tym przywilejem także uczestników związków partnerskich, a następnie Federalny Trybunał Konstytucyjny orzeczeniami z 7 lipca 2009 r. oraz 26 kwietnia 2017 r. poszerzył ten przywilej również na renty zakładowe oraz prywatne. Co więcej, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, wyrokiem z 1 kwietnia 2008 r. (sygn. C-267/06), orzekł, że odmowa wypłaty renty wdowiej homoseksualnemu partnerowi zmarłego pracownika, w sytuacji, gdy przysługiwała ona ustawowo tylko małżonkom, jednak w międzyczasie homozwiązki zostały zinstytucjonalizowane, stanowi dyskryminację. Podobny scenariusz może czekać także Polskę, jeżeli kwestia ta nie zostanie wyjaśniona już w tym momencie, na etapie procedowania projektu ustawy.

 

Możliwy sposób na ograniczenie nadużyć: wymóg pozostawania w związku małżeńskim przynajmniej przez rok

 

Rozciągnięcie przywileju renty wdowiej na konkubentów stanowiłoby pole do olbrzymich nadużyć, także finansowych (formalizowanie związków dla pozoru, wyłącznie w celu otrzymania renty). Należy jednak zauważyć, że tego typu nadużycia, choć na mniejszą skalę, byłyby hipotetycznie możliwe także w przypadkach regulowanych przez omawiany projekt: małżeństw, które byłyby zawierane u kresu życia tylko w celu „odziedziczenia” renty. W Niemczech pewną formą zabezpieczenia przed nadużyciami jest ograniczenie zawarte w VI Księdze Kodeksu Socjalnego, której §46 ust. 2a stanowi, że renta wdowia nie przysługuje, jeżeli małżeństwo nie trwało co najmniej jednego roku, chyba że szczególne okoliczności sprawy nie uzasadniają przypuszczenia, że przyznanie renty było jedynym lub dominującym celem zawarcia małżeństwa. Warto wprowadzić podobne ograniczenie także w Polsce.

 

Należy przypomnieć, że Sąd Najwyższy, wyrokiem z dnia 2 października 2019 r. (sygn. akt II UK 98/18), jednoznacznie potwierdził, że „uprawnionym do renty rodzinnej jest małżonek (wdowa i wdowiec), nie pozostawiając wątpliwości, że uprawnienie to nie dotyczy osoby pozostającej w związku nieformalnym (konkubinacie). Trafnie zatem Sąd Apelacyjny wskazał, że pozostawanie w konkubinacie jest pozbawione prawnej doniosłości dla uprawnienia do renty rodzinnej. Dodać należy, że dotyczy to również sytuacji, gdy konkubinat łączy osoby rozwiedzione, a więc pozostające wcześniej w związku małżeńskim. […] Prowadzi to do konkluzji, że renta rodzinna przysługująca uprawnionemu małżonkowi (wdowie i wdowcowi), nie obejmuje osób pozostających w związku faktycznym (konkubinacie)”. Koresponduje to z wyrokiem o 12 lat wcześniejszym. Sąd Najwyższy wyrokiem z dnia 6 grudnia 2007 r. (sygn. akt IV CSK 301/07) orzekł, że „ze względu na konstytucyjną zasadę ochrony małżeństwa oraz brak podstaw do uznania braku regulacji prawnej związków pozamałżeńskich za lukę w prawie, niedopuszczalne jest stosowanie unormowań z zakresu prawa małżeńskiego (w tym wspólności majątkowej i podziału dorobku), nawet w drodze analogii, do innych niż małżeństwo stosunków cechujących się istnieniem więzi osobisto-majątkowych”.

 

Podsumowując, projekt ustawy o rencie wdowiej zdecydowanie zasługuje na rozpatrzenie jako cenny instrument urzeczywistniania konstytucyjnej zasady ochrony małżeństwa i rodziny oraz konstytucyjnego obowiązku uwzględniania przez państwo dobra rodziny w swojej polityce społecznej i gospodarczej. Należy wziąć jednak pod uwagę, że projekt wywodzi się ze środowisk lewicowych, a w debacie publicznej zostały odnotowane niepokojące wypowiedzi lewicowych polityków i komentatorów dotyczące poszerzania instytucji renty wdowiej na konkubinaty, w tym homoseksualne. Projektodawcy już teraz powinni zatem odpowiedzieć na pytanie, czy planują w przyszłości poszerzanie tego przywileju na alternatywne formy pożycia, które zgodnie z aksjologią konstytucyjną nie powinny być zrównywane przez ustawodawcę z małżeństwem.

 

 

Adw. Nikodem Bernaciak – starszy analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Edukacja

05.02.2024

W jaki sposób obóz rządzący może próbować wprowadzić obowiązkową edukację seksualną do polskich szkół?

Zarówno resort edukacji, jak i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, zarządzane są aktualnie w Polsce przez polityków opcji lewicowo-liberalnej. Nie kryją oni swojego wsparcia wobec postulatów ruchu LGBT czy organizowanych przez tego typu aktywistów akcji takich jak „Tęczowy piątek” w szkołach. Już w poprzednich latach można było usłyszeć ze strony tych środowisk krytykę obecnego w Polsce programu nauczania z powodu rzekomego braku w nim „rzetelnej edukacji seksualnej”, takiej jaka obecna jest w państwach Europy Zachodniej oraz wzorowanej m.in. na „osławionych” „Standardach edukacji seksualnej w Europie”, opracowanych w 2010 r. przez Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej w Kolonii. Nie powinno zatem dziwić, że obecny obóz rządzący prędzej czy później będzie dążył do wprowadzenia do polskich szkół podobnych standardów „edukacyjnych”.

 

Lewicowa nowomowa w projekcie ustawy

 

24 stycznia 2024 r. do Sejmu wpłynął projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie, podpisany przez 35 posłów Koalicji Obywatelskiej – największego klubu w obozie rządzącym. Projekt, oprócz przepisu umożliwiającego dokonanie aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży (pozbawiającego dziecko w okresie prenatalnym konstytucyjnej pełni ochrony życia), w art. 9. przewiduje wprowadzenie do programów nauczania szkolnego wiedzy o życiu seksualnym człowieka, ochronie tzw. zdrowia reprodukcyjnego i o zasadach „świadomego rodzicielstwa”.

 

Jednocześnie, w art. 14., uchylona zostałaby ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 2022 r., poz. 1575). W ustawie tej znajduje się delegacja ustawowa, upoważniająca Ministra Edukacji Narodowej do wydania rozporządzenia regulującego sposób nauczania szkolnego w zakresie treści odnoszących się do życia seksualnego człowieka, zasad świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metod i środków „świadomej prokreacji” (art. 4 ust. 3 w zw. z ust. 1 ustawy).

 

Rozporządzenie to, w obecnym kształcie, przewiduje możliwość złożenia przez rodzica pisemnej rezygnacji z udziału swojego dziecka w zajęciach, o których wyżej mowa, a które w polskich szkołach są realizowane w ramach przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ). Zajęcia te są formą edukacji seksualnej w polskim systemie szkolnictwa, jednak w ujęciu różniącym się od permisywnej edukacji seksualnej, obecnej w krajach Europy Zachodniej, promowanej m.in. przez Światową Organizację Zdrowia.

 

Uchylenie ustawy z 7 stycznia 1993 r., a tym samym przepisu upoważniającego do wydania wspomnianego rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej, spowodowałoby również utratę mocy obowiązującej przez ten akt wykonawczy. Tym samym rodzice straciliby wspomnianą podstawę do wyrażenia sprzeciwu wobec udziału swojego dziecka w zajęciach edukacji seksualnej.

 

Wulgarna edukacja seksualna wkrótce w polskich szkołach?

 

Dodatkowo, gdyby złożony w Sejmie projekt ustawy o świadomym rodzicielstwie wszedł w życie, wówczas zajęcia wychowania do życia w rodzinie w obecnym kształcie zostałyby zapewne zastąpione lekcjami permisywnej edukacji seksualnej, na wzór zajęć w krajach Europy Zachodniej. Świadczy o tym m.in. fakt, że w art. 9 projektu nie ma już mowy o wartości rodziny i życia w fazie prenatalnej, o których stanowi obecny art. 4 ust. 1 ustawy o planowaniu rodziny. Z kolei termin „prokreacja” zastąpiony został pojęciem „reprodukcji”, kojarzącym się raczej z rozmnażaniem zwierząt niż ze świadomym i opartym na miłości aktem seksualnym między mężem i żoną, prowadzącym ze swej natury do powstania nowego życia.

 

Oczywiście nie można wykluczyć sytuacji jednoosobowego wydania przez obecną Minister Edukacji Narodowej rozporządzenia, w którym nie zostałoby ujęte prawo rodziców do wyrażenia sprzeciwu wobec udziału dziecka w zajęciach poświęconych życiu seksualnemu. Taki scenariusz wydaje się bardziej prawdopodobny niż wejście w życie projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie w obecnym kształcie. Niemniej wówczas w programie nauczania powinny być uwzględnione obszary wymienione w art. 4 ust. 1 ustawy o planowaniu rodziny, a zatem uwzględniające również wartość rodziny, opartej małżeństwie rozumianym jako związek kobiety i mężczyzny, co wynika z art. 18 ust. 1 Konstytucji RP, a także wartość życia ludzkiego w okresie prenatalnym.

 

Niemniej, spodziewać się zarazem należy, że w nowym programie nauczania w obszarze edukacji seksualnej, mimo wszystko znalazłyby się elementy obecne w modelu permisywnym, przewidującym nauczanie o różnych orientacjach seksualnych, czy „różnicach pomiędzy tożsamością płciową a płcią biologiczną”.

 

Wówczas rodzice, w przypadku usunięcia z rozporządzenia podstawy umożliwiającej im rezygnację z udziału ich dziecka w tego rodzaju zajęciach, mogliby się powoływać na inne gwarancje, z których to wynika. Gwarancje te zawarte są zarówno w Konstytucji RP, w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, jak również w wiążących Polskę przepisach prawa międzynarodowego.

 

Więcej na ten temat można przeczytać w eseju z serii o permisywnej edukacji seksualnej, dostępnym na stronie internetowej Ordo Iuris. Dodatkowym narzędziem w ręku rodziców może być złożenie w szkole rodzicielskiego oświadczenia wychowawczego, dostępnego na stronie Instytutu.

 

Marek Puzio – analityk Centrum Badań i Analiz Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Subskrybuj LGBT