Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
gazeta wyborcza

gazeta wyborcza

Ochrona życia

06.05.2025

Czy Gizela Jagielska stanie się ofiarą? Próba wybielenia sprawczyni zabójstwa z Oleśnicy

Sprawa zabójstwa 9-mięcznego nienarodzonego chłopca w szpitalu powiatowym w Oleśnicy jest wciąż obecna w przestrzeni publicznej, w tym medialnej.

29 kwietnia stanowisko w tej sprawie opublikował Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych, wyraźnie wskazując na nieetyczny i niezgodny z prawem czyn lekarki Gizeli Jagielskiej.

Niestety pojawiają się także próby „wybielenia” zabójstwa nienarodzonego dziecka, do których należy wywiad z dr Jagielską, opublikowany 30 kwietnia we wrocławskim serwisie internetowym „Gazety Wyborczej”.  

Rozmowa z lekarką nie tylko ma ukazać ją jako ofiarę, ale pokazuje skrajnie pejoratywny stosunek Gizeli Jagielskiej, deklarującej się odmienną narodowością, do fundamentalnej wartości życia ludzkiego, jak też do Narodu polskiego.

 

STOP ZABIJANIU DZIECI – PODPISZ PETYCJĘ

 

Sposób potraktowania małego pacjenta w szpitalu w Oleśnicy – 9-miesięcznego nienarodzonego chłopca cierpiącego na łamliwość kości - wciąż obecny jest w relacjach medialnych. Magda Nogaj z wrocławskiej edycji serwisu wyborcza.pl przeprowadziła wywiad z dr Gizelą Jagielską – lekarką, która uśmierciła chłopca.

Sprawa ta jest tak poważna, a jednocześnie tak skandaliczne jest postępowanie lekarki, która zgodnie z powołaniem lekarza powinna przede wszystkim chronić życie i zdrowie ludzkie (art. 2 ust. 1 KEL), że należy o niej głośno mówić, by nie została zagłuszona przez lewicowe media ukazujące lekarkę z Oleśnicy w roli ofiary, a nie sprawcy.

Powszechna krytyka czynu Jagielskiej

Warto odnotować, że do wyrażonego do tej pory oburzenia pod adresem zachowania wicedyrektor oleśnickiego szpitala dołączyło Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych. W jego stanowisku nie tylko bardzo wyraźnie przypomniano uniwersalne wartości, do których zalicza się poszanowanie i ochrona życia ludzkiego, ale także zauważono, że wykonywanie aborcji, czyli celowego zabicia człowieka na prenatalnym etapie rozwoju, jest czynem wysoce nieetycznym, a próba tłumaczenia go problemami psychicznymi matek „jest nie do pogodzenia z faktami, z koncepcją medycyny opartej na dowodach naukowych. Nie istnieje bowiem metoda leczenia zaburzeń psychicznych metodą «terminacji ciąży» (podkr. KG)”. W stanowisku Zespołu Ekspertów dostrzeżono także problem wykorzystywania orzeczeń psychiatrycznych do promocji i wykonywania aborcji na życzenie, również „wobec coraz powszechniejszej praktyki uśmiercania dzieci zdolnych do życia poza organizmem matki, w tym ostatnio nawet będących na końcowym etapie rozwoju płodowego”.

Odmienna przynależność etniczna nie zwalnia z obowiązku przestrzegania prawa

Odpierając tego rodzaju krytykę, Jagielska broni się stwierdzeniem, że jest Żydówką i ateistką, więc perspektywa katolicka jej nie dotyczy, ani najwyraźniej nie interesuje. Nie zmienia to jednak faktu, że praktykując na terytorium Rzeczypospolitej zobowiązana jest przestrzegać obowiązującego tutaj prawa, a wykonując zawód jako lekarz – czynić to zgodnie z zasadami ujętymi w Kodeksie Etyki Lekarskiej. Takiego praktycznego spojrzenia na problem wygenerowany przez czyn doktor Jagielskiej nie dostrzega zresztą nie tylko ona sama, ale także redakcja „Gazety Wyborczej.” Wywiad z lekarką, który na łamach internetowego wydania tego dziennika ukazał się 30 kwietnia 2025 r., jest dobitnym tego dowodem. Warto odnieść się do niektórych fragmentów tej rozmowy, by – podobnie jak w przypadku wypowiedzi kandydatki na urząd Prezydenta RP Magdaleny Biejat – ukazać lewicową mentalność i perspektywę w pełnej krasie.

Kiedy sprawca ma stać się ofiarą

Przede wszystkim podstawowym celem materiału opublikowanego przez GW zdaje się być „wybielenie” czynu lekarki i skierowanie uwagi czytelnika na interwencję poselską Grzegorza Brauna, która była niczym innym jak reakcją na czyn Gizeli Jagielskiej – wicedyrektor szpitala w Oleśnicy. Innymi słowy – nie oceniając w ogóle zachowania posła Brauna – pamiętać trzeba, że do interwencji nie doszłoby, gdyby doktor Jagielska zgodnie z prawem i sztuką medyczną zakończyła ciążę pacjentki z zachowaniem życia dziecka dojrzałego na tyle, że było już zdolne do egzystencji poza organizmem matki. Byłoby to zgodne także z art. 39 ust. 1 KEL, w myśl którego „podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie nienarodzonego dziecka”. Wobec celowego uśmiercenia dziecka po to, by na świat przyszło ono martwe, lekarka sprzeniewierzyła się przepisom powszechnie obowiązującego prawa (zob. w szczególności art. 148 czy art. 152 § 3 kodeksu karnego) oraz przepisom Kodeksu Etyki Lekarskiej (chociażby wspomniane art. 2 ust. 1 i art. 39 ust. 1 KEL). Jej narodowość i wyznawany system wartości nie mają tutaj żadnego znaczenia.

Zabójstwo lekarza w Krakowie ma uciszyć krytykę Gizeli Jagielskiej

W komentowanym materiale prasowym GW stosuje zatem wybieg przekształcania sprawcy w ofiarę, a ponadto całkowicie nieuprawnione łączenie sprawy z Oleśnicy z tragedią, która miała miejsce w szpitalu w Krakowie, gdzie ofiarą zabójstwa stał się lekarz ortopeda zaatakowany rzekomo przez pacjenta niezadowolonego z udzielonej mu opieki medycznej. Są to zupełnie dwie niepowiązane sprawy, a dodatkowa różnica między nimi przejawia się także w podejściu służb prowadzących postępowanie – ich gorliwość i szybkość działania w Krakowie niestety nie znajduje swojego odpowiednika w Oleśnicy. A przecież w obu przypadkach doszło do śmierci człowieka. To, że w Oleśnicy uśmiercono człowieka przyznaje zresztą sama Jagielska, stwierdzając wprost: „dla mnie również i płód, i matka są pacjentami”. Dodała też: „niejednokrotnie leczę też płód, natomiast matkę stawiam na miejscu pierwszym. I jeżeli matka chce takiego świadczenia, jest ono zgodne z prawem, matka posiada wskazania, to ja matkę będę stawiać na pierwszym miejscu przed płodem”. Sam ten pogląd nie sprzeciwia się prawu i etyce, dopóki nie zakłada celowego odebrania życia dziecku, co właśnie miało miejsce w Oleśnicy. Dziecko było przecież na tyle dojrzałe, że już zdolne do życia poza ciałem matki. A skoro jest pacjentem – na jakiej podstawie nie udzielono mu odpowiednich świadczeń? Pytanie pozostaje tym bardziej aktualne, skoro sama autorka tych słów ma świadomość, że: „prawo się nie zmieniło. Nie zmieniły się też żadne wytyczne medyczne”. Prawo nakazuje chronić życie ludzkie i udzielić pacjentowi niezbędnych świadczeń medycznych (zob. np. art. 6 ust. 1, art. 7 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta), a także polskie standardy opieki medycznej nad noworodkiem przewidują udzielanie określonych w nich świadczeń również dzieciom przychodzącym na świat przed terminem porodu. Które z tych przepisów, zasad i standardów mają charakter religijny lub polityczny, że Jagielska nie uznaje ich za wiążące ją, autorka słów nie wyjaśnia, bezzasadnie zasłaniając się odmienną przynależnością etniczną.

Gizela Jagielska o Polakach: „terapią szokową jest dla mnie tępota w tym narodzie”

Co gorsza, wicedyrektor oleśnickiego szpitala zabrnęła niestety dalej, wyrażając się z wyraźną pogardą o Narodzie polskim, a dokładnie jego przedstawicielach przejawiających poglądy pro-life, stwierdzając: „terapią szokową jest dla mnie tępota w tym narodzie”. Ciekawe, bo to właśnie kultura europejska i chrześcijańska, której Polska jest częścią, współtworzy m.in. uniwersalny, międzynarodowy system ochrony praw człowieka. Prawo do życia jest uznanym przez społeczność międzynarodową fundamentem tego systemu, niezależnie od tego, czy wartości te popiera dr Jagielska czy nie. Zagwarantowanie ochrony prawa do życia znajdziemy w wielu traktatach i konwencjach międzynarodowych, których Polska jest sygnatariuszem, jednym z wielu zresztą. To może ta „tępota” ma jednak wymiar międzynarodowy, a przynajmniej europejski?

„Nie mogę odmówić pacjentce przyjęcia do aborcji, grozi mi za to kara pieniężna” – skutki wytycznych minister Leszczyny

Przechodząc do kwestii pozaprawnych, trzeba też odnieść się do słów wicedyrektor oleśnickiego szpitala, w których wyraźnie zadeklarowała: „nie mogę odmówić pacjentce przyjęcia do aborcji, grozi mi za to kara pieniężna”. Po pierwsze, trzeba pamiętać, że wytyczne minister Leszczyny z 30 sierpnia 2024 r. nie są prawem i obowiązującego prawa nie zmieniają, a ponadto powinny być z nim zgodne - czego jednak na pewno nie można o nich powiedzieć.  Prawda jest natomiast taka, że polskie prawo nie dopuszcza aborcji, lecz w ściśle określonych przypadkach przerwanie ciąży; termin „aborcja” należy bowiem rozumieć jako celowe zabicie nienarodzonego dziecka, podczas gdy „przerwaniem ciąży” jest samym zakończeniem tego procesu fizjologicznego zachodzącego w ciele kobiety, czyli wydobyciem dziecka w drodze np. cesarskiego cięcia połączonym z udzieleniem mu dalszej niezbędnej pomocy lekarskiej. Wytyczne min. Leszczyny i dokonana przez nią zmiana w rozporządzeniu z 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej nie dotyczą natomiast kwestii postępowania z dzieckiem zdolnym do życia, które w wyniku przerwania ciąży zostaje odseparowane od matki. Te kwestie reguluje już w szczególności prawo karne, ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty, zasady etyki i standardy medyczne. W świetle tych przepisów lekarce grozi już nie tyle kara pieniężna, co proces karny i kara pozbawienia wolności. Postępowanie karne w tej sprawie prowadzi już prokuratura.

GW na wyżynach „kreatywnego dziennikarstwa”

Wobec powagi sprawy i zarzutów, które może postawić lekarce prokuratura, uderza ekwilibrystyka Gazety Wyborczej, by sprowadzić temat do poziomu polityki i trwającej aktualnie kampanii prezydenckiej. Swoją drogą, ciekawe, że „Gazeta Wyborcza” dostrzega i nie kwestionuje dramatu zabójstwa 35-letniego lekarza w szpitalu Krakowie, podczas gdy narzuconą narracją odmawia 9-miesięcznemu dziecku przymiotu człowieczeństwa, a jego śmierć traktuje jak element należnego świadczenia medycznego. Wobec tego, że są to sprawy dotykające kwestii fundamentalnych warto zadać pytanie: co różni te dwie śmiertelne ofiary – lekarza w Krakowie i dziecko w Oleśnicy? Odpowiedź jest prosta - jedynie fakt, że od otaczającej nas rzeczywistości dziecko oddzielały jeszcze powłoki brzuszne matki.

 

R. pr. Katarzyna Gęsiak – dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris

 

Czytaj Więcej
Ochrona życia

25.04.2025

„Gazeta Wyborcza” w obronie wytycznych minister zdrowia, które sugerują legalność zabijania dzieci w 9. miesiącu ciąży

• „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł „Ordo Iuris chce, by Trybunał Konstytucyjny skasował przesłankę o zagrożeniu zdrowia kobiety. Prof. Zoll: To nie jest sprawa dla TK”.

• Tekst sugeruje, że Trybunał nie jest uprawniony do badania konstytucyjności wytycznych minister zdrowia w sprawie aborcji.

• W rzeczywistości wytyczne kreują nowe normy zachowania na kształt aktu prawnego, dlatego podlegają kontroli zgodności z Konstytucją RP.

• Autorzy tekstu stanęli również w obronie dr Gizeli Jagielskiej – lekarki z Oleśnicy, która zastrzykiem w serce zabiła zdolne do życia poza organizmem matki dziecko w 9. miesiącu ciąży.

• Dziennikarze GW przytaczają niektóre założenia wytycznych, których realizacja doprowadziła do tej tragedii.

 

Artykuł „Ordo Iuris chce, by Trybunał Konstytucyjny skasował przesłankę o zagrożeniu zdrowia kobiety. Prof. Zoll: To nie jest sprawa dla TK” opublikowany 23 kwietnia w „Gazecie Wyborczej” dotyczy wytycznych dla szpitali wydanych w ubiegłym roku przez minister zdrowia Izabelę Leszczynę. Autorzy publikacji (Paulina Wodzyńska, Łukasz Woźnicki) twierdzą, powołując się na prof. Andrzeja Zolla, że Trybunał Konstytucyjny nie może orzekać w sprawie konstytucyjności „interpretacji prawa”.

Tekst jednak mija się z prawdą. Wytyczne minister zdrowia to nic innego jak „furtka” dla aborcji na życzenie, co zresztą stwierdził sam cytowany przez GW premier Donald Tusk – wytyczne mają być bowiem odpowiedzią na demokratyczną klęskę ustaw depenalizujących aborcję, która miała miejsce podczas głosowania sejmowego 12 lipca 2024 r. Innymi słowy – nie udało się wprowadzić takich przepisów w Sejmie, to zrobiono to w drodze dokumentu minister zdrowia, który takie przepisy „udaje”. Taka jest bowiem istota tych wytycznych – wprost nie stanowią nowego prawa, ale przedstawiają taką interpretację obowiązujących przepisów, że zakres ich stosowania ma być szerszy, a tym samym sprzeczny z ustalonymi w orzecznictwie zasadami ograniczania prawa do życia. Tym samym pozaprawnie kreują nowe normy zachowania, na kształt aktu normatywnego. Taki akt z kolei podlega kontroli zgodności z Konstytucją RP obowiązującą od 1997 r. 

Minister zdrowia w wytycznych oczekuje postępowania sprzecznego z prawem

Warto pamiętać, że minister Leszczyna próbuje w nich modyfikować nie tylko istniejące (ograniczone nadrzędną - bo konstytucyjną zasadą prawnej ochrony życia człowieka) przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży („u.p.r.”), ale także ustawę z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty („u.z.l.”). Cytowany przez GW fragment wypowiedzi minister zdrowia, że „nie trzeba zwoływać konsyliów, które są utrudnianiem «świadczenia gwarantowanego w koszyku świadczeń». Kobieta z takim zaświadczeniem [od psychiatry – KG] musi mieć wykonany zabieg”. Nic bardziej mylnego – art. 37 u.z.l. wyraźnie stanowi, że, w razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych, lekarz, bazując na własnej wiedzy medycznej, powinien zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie. Powinien oznacza – ma obowiązek. Z ustawy wynika więc obowiązek konsultacji, który minister zdrowia przedstawia jako możliwość, z której – jak sugeruje Izabela Leszczyna – w przypadku przerywania ciąży lekarze nie powinni w ogóle korzystać. A do tego, że nie powinni, przekonać lekarzy mają w szczególności sankcje finansowe przewidziane dla szpitali odmawiających aborcji (nieważne z jakich powodów), w znowelizowanej przez tę samą panią minister wersji rozporządzenia z 8 września 2015 r. w sprawie ogólnych warunków umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Swoimi wytycznymi minister zdrowia kreuje zatem nowe, nieznane obowiązującemu prawu nakazy postępowania. I właśnie te nakazy mogą i powinny być przedmiotem kontroli przez Trybunał Konstytucyjny. Stąd w pełni uzasadniony apel Instytutu o poddanie takiej kontroli szkodliwych wytycznych.

Przerwanie ciąży łączy się z obowiązkiem ratowania dziecka

Autorzy artykułu w „Gazecie Wyborczej” nie zauważyli, że u.p.r. nie jest jedynym aktem prawnym, którego przepisy przesądzają o granicach dopuszczalności przerywania ciąży i – co w zdarzeniu, które miało miejsce w Oleśnicy jeszcze ważniejsze – o formie w jakiej przerwania ciąży się dokonuje. Fałszywie dziennikarze GW sugerują, że „w sytuacjach zagrożenia zdrowia lub życia matki obowiązująca ustawa nie określa wieku ciąży, do którego można wykonać aborcję”, ponieważ przepisy w ogóle nie mówią o aborcji (rozumianej jako intencjonalne zabicie dziecka), ale o przerwaniu ciąży, nie precyzując obowiązków lekarzy co do dziecka, które w wyniku przerwania ciąży zostaje odseparowane od organizmu matki. Tutaj zastosowanie znajdują już bowiem regulacje określające zasady wykonywania zawodu lekarza – u.z.l., Kodeks Etyki Lekarskiej czy standardy medyczne dla lekarzy poszczególnych specjalizacji. W żadnej z tych pozycji nie znajdziemy przyzwolenia na czyn, jakiego dopuściła się wicedyrektor szpitala w Oleśnicy, co przypomnieli lekarze z Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników w piśmie skierowanym do minister zdrowia. Jak podkreślają także specjaliści o prawa karnego – od 24. tygodnia ciąży lekarzy obowiązuje zasada „życie przede wszystkim”.

I nie powinna mieć przy tym znaczenia okoliczność, że u Felka zabitego w 9. miesiącu ciąży w oleśnickim szpitalu zdiagnozowano taką czy inną chorobę. Pomijając fakt, że w tej sprawie nie było jednomyślności lekarzy w kwestii stanu zdrowia dziecka, od roku 2020 przerwanie ciąży z tych względów jest działaniem nielegalnym, a więc podpada pod art. 152 § 1 Kodeksu karnego („k.k.”), który przewiduje karę pozbawienia wolności dla każdego, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy. To, że autorzy artykułu w GW wspominają o problemie zdrowotnym dziecka, może służyć jedynie jako potwierdzenie, że pozbawienie go życia miało charakter eugeniczny i było przestępstwem. Dla jasności, warto dodać, że na kwalifikację prawnokarną tego czynu mają już wpływ takie okoliczności, jak wiek dziecka, czyli jego zdolność do życia poza organizmem matki (art. 152 § 3 k.k. – „kto dopuszcza się czynu określonego w § 1 lub 2, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”) oraz fakt, że w sprawie tej zaistniały medyczne przesłanki do cesarskiego cięcia, przez co – zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego (postanowienie SN z 30 października 2008, sygn. I KZP 13/08) – dziecku nienarodzonemu przysługiwała pełna prawnokarna ochrona życia przewidziana w art. 148 § 1 k.k. – „kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

Minister zdrowia nie jest lekarzem

Na koniec nie sposób nie odnieść się do istotnie nietrafionego przytyku dziennikarzy „Gazety Wyborczej” bez wykształcenia medycznego, wyrażającego oburzenie, że prawnicy z Instytutu Ordo Iuris nie są lekarzami, a wypowiadają się w kwestii przesłanki zagrożenia zdrowia psychicznego. Prawnicy Ordo Iuris wypowiadają się w kwestii obowiązującego prawa i prób wprowadzania w Polsce nielegalnej aborcji na życzenie, do czego w rzeczywistości prowadzą wytyczne wydane przez minister zdrowia.

A skoro poruszono ten temat, przypomnieć wypada, że lekarzem przede wszystkim nie jest minister zdrowia Izabela Leszczyna.

 

r.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektor Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Działalność Instytutu

28.01.2025

Dlaczego Ordo Iuris wyprowadza się z PAST? Odpowiedź na kłamstwa „Gazety Wyborczej”

Po tym, jak Instytut Ordo Iuris informował w newsletterze oraz na swojej stronie internetowej o planowanej wyprowadzce z budynku PAST, gdzie od 2018 r. ma swoją siedzibę, w poniedziałek pojawiły się w mediach kłamliwe informacje podanych za Gazetą Wyborczą, jakoby Instytut miał nie płacić czynszu. Na te fałszywe zarzuty odpowiada prezes Jerzy Kwaśniewski:

 

Ordo Iuris nie płaci czynszu? Ordo Iuris zalega z płatnościami za swój lokal? To oczywiste kłamstwo. Ordo Iuris płaci wszystkie swoje rachunki, w tym czynsz. I to zawsze w terminie, od wielu lat, bo jesteśmy po prostu uczciwi. A zatem skąd takie doniesienia? Bartosz Wieliński pisze o tym na Twitterze. Tomasz Urzykowski, również z „Gazety Wyborczej”, pisze o tym na łamach tej niezbyt wiarygodnej prasy. A potem rządowy PAP, też nam nieprzychylny, powiela to w swojej depeszy. Pojawia się to jeszcze pod skandalizującym tytułem w Onecie. Wymaga to jakiejś odpowiedzi. Płacimy przecież wszystkie swoje rachunki. Ale skąd ta cała historia?

Otóż nasz lokal w historycznym budynku PAST zajęliśmy w roku 2018. Zawarliśmy wówczas bardzo korzystną umowę z zarządcą tego budynku, czyli Fundacją Polskiego Państwa Podziemnego. Dlaczego korzystną? Ósme piętro, które zajmowaliśmy, było zrujnowane. Trzeba było zrywać podłogi, wymieniać ściany, wymieniać instalacje, wentylacje. Były to ogromne koszty, które mogliśmy ponieść dzięki wsparciu naszych Przyjaciół i Darczyńców. Ale też w związku z tym Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego przez pierwsze 5 lat umowy dała nam bardzo dobre warunki, żeby zrekompensować poczynione nakłady. Ta umowa kończyła się w listopadzie 2023 roku. Zapobiegliwie rok wcześniej rozpoczęliśmy negocjacje nad jej przedłużeniem. Chcieliśmy po prostu dłużej pracować w budynku PAST. W grudniu 2022 roku podpisaliśmy ostatecznie aneks, umowę przedłużającą najem. Przystaliśmy na podwyżkę czynszu. To logiczne – był to okres bardzo wysokiej inflacji, wszystkie ceny rosły, a dodatkowo nie czyniliśmy już nakładów na lokal, więc logiczne było, że w kolejnym okresie będziemy płacić więcej.

Jednak w 2023 roku doszło do zmiany zarządu w Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego i nastał nowy zarząd o zupełnie innym zapatrywaniu na sprawy patriotyczne. Zarząd, którego patronem był mecenas Jacek Taylor, znany państwu z lat 90. ze środowiska Unii Wolności z Gdańska. Ten zarząd, który zresztą usunął z tego budynku chociażby Fundację Łączka i inne środowiska patriotyczne. Okazało się, że nie jesteśmy już tutaj mile widziani. Problem polegał na tym, że mieliśmy już zawartą na 10 lat umowę. Podjęto zatem szereg takich działań o charakterze drobnych nieprzyjemności czy drobnych nękań wobec nas, badając, czy może sami z siebie stąd się nie wyprowadzimy. W sierpniu 2023 roku ukazał się nasz newsletter, w którym dzieliliśmy się informacją o piśmie, które dostaliśmy, w którym całkiem bezprawnie żądano natychmiastowego opuszczenia lokalu, choć byliśmy jeszcze na początku dziesięcioletniego okresu najmu. Wówczas, dzięki wielu telefonom naszych sympatyków, doszło do jakiegoś otrzeźwienia po stronie Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, ale postanowili pójść inną ścieżką. Ni stąd, ni zowąd, pomimo tego, że nasza dziesięcioletnia umowa zawierała bardzo precyzyjne ustalenie wysokości czynszu i jego podwyżek okresowych, czyli waloryzacji, z palca wyssali nowe stawki czynszowe i nakazali nam ich płacenie. Rzecz jasna nie przystaliśmy na takie dictum. Skierowaliśmy sprawę do sądu, zażądaliśmy ustalenia, jak wygląda naprawdę stosunek prawny i zażądaliśmy, aby sąd potwierdził, że zawarta umowa pomiędzy dwoma profesjonalistami nie może być tak po prostu zmieniana przez jedną stronę. Na wieść o tym, że wytoczyliśmy powództwo, Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego zmiarkowała i od grudnia 2023 roku zaczęła zgodnie z umową wystawiać faktury.

My w tych poprzednich kilku miesiącach nadpłacaliśmy, rzeczywiście, parę razy, za każdym razem z zastrzeżeniem, że zażądamy zwrotu i tego zwrotu zażądaliśmy. I kilka miesięcy później sąd wydał nakaz zapłaty, każąc zwrócić nam bezzasadnie wysoki czynsz. Ten spór jest cały czas w toku, bo jak wiadomo sądy działają jak działają. Czekamy więc jeszcze na prawomocny wyrok. Jednak przez cały 2024 rok sytuacja pozostawała, wydaje się, rozstrzygnięta. Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego rezygnuje z podwyżek wystawianych z palca, pobiera czynsze zgodne z umową, podwyższa je o wskaźnik inflacji, żyjemy normalnie i funkcjonujemy w tym obiekcie.

Jednakże gdy przyszedł nakaz wyrównania naszych nadpłat z poprzedniego roku, Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego zareagowała emocjonalnie i nagle wstecz, na kilkanaście miesięcy wstecz, postanowiła skorygować wszystkie wystawione nam faktury i jeszcze raz zarządzać podwyższonych kwot czynszu najmu. Wyobraźmy sobie taką sytuację, w której wchodzi do nas do mieszkania przedstawiciel spółdzielni mieszkaniowej i mówi: „świetnie, że płacicie swoje czynsze i należności za ubiegłe dwa lata, ale przypomnieliśmy sobie, że zalegacie z 90 tys. złotych, zapłaćcie zaraz”. To jest oczywisty absurd. Każdy wie, że czegoś takiego nie można zrobić, a na szczęście prawo stoi po naszej stronie, są jeszcze sądy w Rzeczypospolitej i zwróciliśmy się rzecz jasna o rozstrzygnięcie tego sporu.

Zatem skąd się wzięła należność, o której pisze „Wyborcza”? To jest ta właśnie wygenerowana nadwyżka, wsteczna podwyżka, którą Fundacja Polskiego Państwa Podziemnego próbuje narzucić na Instytut Ordo Iuris wbrew umowie. Wsteczna podwyżka, która oczywiście jest całkowicie bezprawna i której nie można żądać w ten sposób, dlatego też zasadnie w naszym newsletterze nazwałem ją haraczem. Jednocześnie, jeżeli już mówimy o jakichkolwiek orzeczeniach, które były w tej sprawie wydane, to są to orzeczenia korzystne dla Instytutu Ordo Iuris, bo to nam sąd nakazał oddać ponad 30 tys. złotych. Ten proces jeszcze trwa i mam nadzieję, że zakończy się pozytywnie. Trudno jednak funkcjonować w tego typu warunkach. Zarząd budynku jest nam wysoce nieprzychylny, nie reaguje na nasze ponaglenia o pewne naprawy części wspólnych, które są niezbędne, żeby można było tutaj normalnie pracować. Mamy chociażby przemarzające ściany, na których skrapla się woda, zostawiając zacieki, co wymusza dodatkowe ogrzewanie tych pomieszczeń.

Ponadto Instytut Ordo Iuris w ostatnim roku znacząco urósł. Nasz zespół też poszerzył się od Centrum Życia i Rodziny, a zatem my, z oczywistych względów, szukamy nowego miejsca. Zderzyliśmy się przy tym z całkowicie nieoczekiwanymi dla nas ustaleniami. Okazało się, że w Warszawie dużych biur w rękach polskich właściwie nie ma. I ilekroć dochodziliśmy już do zawarcia umowy, to okazywało się, że fundusz mówił „nie, wolimy nie zarabiać.” Ostatecznie udało nam się zawrzeć umowę w tym samym budynku, do którego niedawno wprowadziła się Telewizja Republika, czyli w Błękitnym Wieżowcu na Placu Bankowym, gdzie będziemy z 11 piętra z góry spoglądać na ratusz Rafała Trzaskowskiego. I to w związku z tym nowym lokalem też skierowaliśmy korespondencje do naszych Darczyńców, informując ich zarówno o sporze wokół PAST, jak i o tym, że rozpoczynamy remonty w nowym miejscu, do którego będziemy się przeprowadzali w połowie tego roku.

I to jest cała tajemnica. To jest całe zaplecze tej afery, którą próbują Bartosz Wieliński i Tomasz Urzykowski oraz PAP straszliwie rozdmuchać. To jest zwykły spór. Ale kiedy atakuje się prawników, trzeba się liczyć z tym, że odpowiedzą zgodnie z prawem. Kiedy atakuje się prawników, trzeba się liczyć z tym, że odpowiedzą powództwem, że być może dostaną korzystny dla siebie nakaz zapłaty. Że nie da się ich tak po prostu przeczołgać, tak po prostu obłożyć haraczem. Że będą się bronić. Tym bardziej będą się bronić, że bronią nie swojego. Bronią pieniędzy swoich Darczyńców i Przyjaciół.

Bronią pieniędzy, które dostają nie na to, żeby napychać kieszenie ludzi pazernych, którzy bezprawnie żądają podwyższonego czynszu, tylko dostają te pieniądze na to, żeby wykonywać swoją misję. I swoją misję wykonywać będą. Za to wszystkim Państwu serdecznie dziękuję.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

 

Przeczytaj też:

UJAWNIAMY! „Tajemnice Ordo Iuris”

Czytaj Więcej
Edukacja

20.05.2024

„Ordo Iuris podstępem wzięło Nowacką” – „Newsweek” o sukcesie Instytutu

W grudniu nowy rząd zapowiedział rewolucyjne zmiany w polskim systemie edukacji i podstawie programowej nauczania. Dzięki współpracy z licznymi ekspertami organizacji zrzeszających polskich nauczycieli, rodziców i pedagogów, zainterweniowaliśmy, zalewając ministerstwo i autorów reformy krytycznymi uwagami, których łącznie ministerstwo otrzymało… ponad 50 tysięcy. Silny głos społecznego sprzeciwu zmusił minister Barbarę Nowacką do wycofania się z niektórych szkodliwych pomysłów. Tygodnik „Newsweek” pisał, że „Ordo Iuris podstępem wzięło Nowacką”, alarmując, że „uwagi Ordo Iuris zdecydowały o kształcie podstawy programowej z języka polskiego”. Z kolei „Gazeta Wyborcza” ze złością konstatowała, że „Ordo Iuris umeblowało nam szkołę”.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej ugina się pod presją społeczną

Silny głos społecznego sprzeciwu zmusił minister Barbarę Nowacką do wycofania się z niektórych szkodliwych pomysłów. Do podstawy programowej wróciły utwory Norwida, Sienkiewicza, czy „Reduta Ordona” Adama Mickiewicza. W szkole podstawowej przywrócono pieśni patriotyczne. W liceach wśród lektur uzupełniających pozostały fragmenty „Pamięci i tożsamości” Jana Pawła II.

Wciąż cenzorski zapis obejmuje jednak nauczanie o konfederacji barskiej, wykreślono wzmianki o św. Maksymilianie Marii Kolbe, o zachodniej kolaboracji z niemiecką III Rzeszą, o stalinowskim prześladowaniu Kościoła. Wobec ideologicznego fanatyzmu resortu edukacji nie dziwi także upór w wykreśleniu z podstawy programowej historii „żołnierzy niezłomnych”.

Jak widać, na razie nasz sukces jest tylko częściowy. To już jednak wystarczyło, by przeprowadzono na Ordo Iuris frontalny atak lewicowych mediów. Tygodnik „Newsweek” pisał, że „Ordo Iuris podstępem wzięło Nowacką”, alarmując, że „uwagi Ordo Iuris zdecydowały o kształcie podstawy programowej z języka polskiego”. Z kolei „Gazeta Wyborcza” ze złością konstatowała, że „Ordo Iuris umeblowało nam szkołę”.

Lewicowe media, zaskoczone masowością protestu rodziców i nauczycieli, przekonywały swoich czytelników, że spór o polską szkołę toczy się pomiędzy rządem a… Ordo Iuris. Ani słowa o powszechności oburzenia wobec skandalicznych zmian, ani słowa o rosnącej w siłę „Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły”, którą wspierają nasi prawnicy. Co więcej, politycy promują (rzekomo oddolną) petycję do samych siebie, w której wzywają do odrzucenia naszych poprawek i radykalizacji zmian programowych.

My natomiast kontynuujemy to, w czym jesteśmy najlepsi. Nasi eksperci przygotowali dodatkowe uwagi dotyczące projektów rozporządzeń w sprawie zmian w podstawach programowych oraz wspierają szeroką Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. To już niemal 70 organizacji oświatowych, nauczycielskich, rodzicielskich, prorodzinnych a nawet kombatanckich i polonijnych!

Wulgarna edukacja seksualna podstępem wejdzie do szkół?

W ostatnich tygodniach uczestniczyliśmy w konferencji prasowej, podczas której Koalicja apelowała do Prezydenta RP Andrzeja Dudy o pilne zaangażowanie głowy państwa w obronę polskiej szkoły. W tym o wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie czy przymusowa likwidacja obowiązkowych prac domowych jest zgodna z ustawą zasadniczą. Wcześniej, w analizie opublikowanej na stronie Ordo Iuris, wskazaliśmy argumenty świadczące o naruszeniu konstytucji.

Powstanie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, zrzeszającej ekspertów doświadczonych w zarządzaniu edukacją oraz rodziców, nauczycieli i prawników ma dzisiaj jeszcze jeden, niezwykle ważny cel. Musimy powstrzymać nadchodzącą falę wulgarnej edukacji seksualnej.

Minister Barbara Nowacka chce bowiem od września 2025 r. podstępem wprowadzić do szkół obowiązkową edukację seksualną w ramach przedmiotu o nazwie edukacja zdrowotna. Jej inicjatywa spotkała się z aplauzem lewicowych mediów. Newsweek pisał wprost, że „Nowacka sprytnie połączyła edukację seksualną z tematami, o których trudno powiedzieć, że mogą podlegać jakiejś ideologii (…). Łatwiej będzie Nowackiej odpierać ataki ze strony kościoła i konserwatywnej części społeczeństwa, gdy na swojej tarczy wypisała przede wszystkim walkę o poprawę zdrowia psychicznego oraz kondycję fizyczną dzieci”. My oczywiście nie ulegniemy temu szantażowi i będziemy głośno mówić o tym, że wprowadzany przedmiot może wprowadzić do polskich szkół wulgarną edukację seksualną, która od lat przynosi na zachodzie Europy opłakane skutki. Pisaliśmy o tym szerzej w cyklu esejów „O czym nie powiedzą edukatorzy seksualni”, w którym ujawniliśmy prawdziwe cele i efekty zajęć z edukacji seksualnej.

Cały czas wspieramy rodziców i nauczycieli, którzy bronią dzieci przed demoralizacją. Udzielamy porad prawnych oraz przeprowadzamy szkolenia. To w odpowiedzi na ich prośby opublikowaliśmy niedawno komentarz, w którym radzimy, jak zachować się w sytuacji, gdy w publicznych szkołach eksponowane są symbole i treści propagujące agendę ruchu LGBT.

Najwyższy czas zacząć chronić dzieci przed pornografią!

Drugim (obok wulgarnej edukacji seksualnej) zagrożeniem dla naszych dzieci jest nieograniczony dostęp do pornografii w internecie. Psychologowie dziecięcy nieustannie przestrzegają, że uzależnienie od pornografii dotyka już... siedmiolatków! W niektórych szkołach większość przesyłu danych na łączach Wi-Fi to… pornograficzne filmy oglądane na przerwach i pokazywane sobie przez uczniów.

W trosce o bezpieczną przyszłość polskich dzieci stworzyliśmy portal „Narkotyk XXI wieku”, poświęcony informowaniu o skutkach pornografii dla psychiki dzieci i młodzieży. Na zachodzie świadomość związanych z tym zagrożeń jest coraz większa. Kolejne stany USA wprowadzają rozwiązania prawne, które zmuszają strony pornograficzne do wdrażania skutecznego mechanizmu weryfikacji wieku ich użytkowników. Takie same prace legislacyjne prowadzone są także we Francji. Najwyższy czas, by także w Polsce rozpoczęła się wreszcie poważna debata na temat ograniczenia dostępu do pornografii dla nieletnich.

Usuwanie z programu szkolnego kanonu literatury patriotycznej i pięknych przykładów heroizmu, przymusowa edukacja seksualna od podstawówki oraz tolerancja dla narastającej fali uzależnienia od pornografii wśród nastolatków ­– to trzy czynniki, z których każdy samodzielnie stanowiłby zagrożenie dla prawidłowego wychowania naszych dzieci. W rzeczywistości 2024 roku musimy stawić czoła im wszystkim. I musimy zwyciężyć! W przeciwnym razie planowa demoralizacja zagrażać będzie setkom tysięcy młodych Polaków – całemu pokoleniu, od którego zależy przyszłość naszej Ojczyzny.

 

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

28.10.2021

Patriotyzm to nie faszyzm. Działania prawne wobec TVN, Onetu i „Gazety Wyborczej”

· Instytut Ordo Iuris, działając w imieniu prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Roberta Bąkiewicza, zapowiada podjęcie kroków prawnych wobec redakcji TVN, Onet.pl i „Gazety Wyborczej”.

· Wezwania przedsądowe dotyczyć będą także osób, które zabierały głos w tych mediach – polityków Michała Szczerby, Dariusza Jońskiego i Władysława Frasyniuka oraz dziennikarzy – Dominiki Wielowieyskiej, Ewy Siedleckiej i Wojciecha Czuchnowskiego.

Czytaj Więcej
Działalność Instytutu

13.04.2021

AGORA zwleka z udostępnieniem informacji publicznej. Skarga Ordo Iuris do WSA

Instytut Ordo Iuris złożył skargę na bezczynność spółki AGORA S.A. Sprawa dotyczy zignorowania przez spółkę wniosku o udostępnienie informacji publicznej na temat wykonywania przez nią zadań publicznych. W przypadku pozytywnego rozstrzygnięcia przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, AGORA S.A.

Czytaj Więcej
Subskrybuj gazeta wyborcza