Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).
Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.
Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.
Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.
Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.
W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]
19.12.2024
Gdy Polacy wspominali kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Sejm rozpoczął prace nad prawem cenzorskim. Projekt nowelizacji kodeksu karnego wprowadza do Polski przepisy podobne do tych, które w Niemczech były podstawą ścigania ks. prof. Dariusza Oko, a w Wielkiej Brytanii są przyczyną zatrzymań i aresztowań użytkowników mediów społecznościowych oraz procesów wytaczanych duchownym za kazania o chrześcijańskiej etyce seksualnej.
Rząd chce przepchnąć przez Sejm ideologiczną cenzurę tuż przed Bożym Narodzeniem
Ustawa zostanie poddana pierwszemu głosowaniu już w tym tygodniu – tak, by zajęci świątecznymi przygotowaniami Polacy nie zdążyli zareagować.
Do przedstawiciel ruchu LGBT – pomysłodawców nowego prawa – Minister Sprawiedliwości mówił: „chciałbym Was bardzo przeprosić za krzywdę, której doznaliście ze strony państwa polskiego (…) Możecie liczyć na maksymalne wsparcie w ramach prac Ministerstwa Sprawiedliwości, prokuratury i moje jako Prokuratora Generalnego”. Wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek zapewniał ruch LGBT, że zmiany „przepisów dotyczących walki z mową nienawiści i przestępstwami motywowanymi homofobią i transfobią są dla nas priorytetem.”
To, co jest obietnicą dla aktywistów LGBT, jest groźbą skierowaną wobec nas wszystkich – naszej wolności słowa, wolności głoszenia i nauczania naszej wiary, wolności do mówienia prawdy.
Ale ustawa jest groźna dla wszystkich. Pytany przez dziennikarzy, minister Adam Bodnar potwierdził, że nowe prawo zagrozi więzieniem np. kibicom Legii za antyimigrancki transparent „Refugees welcome" czy kibicom Polonii za transparent „Strefa wolna od LGBT".
Ordo Iuris w obronie wolności słowa
Instytut Ordo Iuris szykował się do tej chwili od dawna. Nie pozwolimy na podeptanie wolności słowa i prawa do krytyki szkodliwych ruchów politycznych LGBT+, ideologii gender czy nieodpowiedzialnej polityki migracyjnej. Stanowczo sprzeciwiamy się także ograniczeniu wolności głoszenia i nauczania wiary.
Nie tylko wydaliśmy książkę „MOWA NIENAWIŚCI – koń trojański rewolucji kulturowej”, ale także zgromadziliśmy przykłady bezlitosnego stosowania takich przepisów w innych krajach, napisaliśmy szereg opinii i jesteśmy gotowi wyposażyć wszystkich obrońców wolności w pełną paletę argumentów.
W związku z przyspieszeniem prac sejmowych, do każdego posła na Sejm trafiło już nasze memorandum z argumentami przeciwko ustawie.
Choć do zmiany prawa nie doszło, minister Bodnar już chce walczyć z „mową nienawiści”
Chociaż Sejm ustawy jeszcze nie przyjął, a Prezydent nie podpisał, to Adam Bodnar już przygotowuje specjalne wytyczne dla prokuratorów ścigających „mowę nienawiści”.
Osoby wskazane do stworzenia wytycznych to radykałowie. Przewodniczącą zespołu jest prof. Aleksandra Gliszczyńska-Grabias, która na łamach „Gazety Wyborczej” sugerowała uznanie za mowę nienawiści happeningu Grzegorza Brauna w Sejmie RP. Zastępcą Przewodniczącej jest warszawski prokurator Maciej Młynarczyk, który żądał od Rafała Trzaskowskiego rozwiązania Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, bowiem w toku tej wielkiej patriotycznej manifestacji wznoszony jest okrzyk „raz sierpem, raz młotem, w czerwoną hołotę”. Historycznie znany okrzyk sprzeciwu wobec totalitarnego ustroju prokurator uznał… za „mowę nienawiści”.
Trzeba podkreślić, że wymienione wydarzenia lub wypowiedzi w wolnym kraju można poddawać krytyce, prywatnie i publicznie. Problem zaczyna się wtedy, gdy za dyskusję rząd chce… wsadzać do więzienia.
Zakaz „mowy nienawiści” oznacza także praktyczny zakaz krytyki politycznych postulatów lobby LGBT. Więzienie grozić będzie za stwierdzenie, że praktykowanie homoseksualizmu to grzech lub zboczenie. Karani mogą być Polacy, którzy odmówią stosowania „genderowej nowomowy” – np. stosowania wobec osób z zaburzeniami tożsamości płciowej zaimków i imion płci przeciwnej. Co więcej, penalizowane będzie też mówienie, że geje i lesbijki nie są w Polsce dyskryminowani, co już dziś środowiska LGBT uznają za „mowę nienawiści”.
Jak będzie wyglądać zwalczanie „mowy nienawiści”?
Gdy zostanie przyjęte nowe prawo i zostaną wdrożone nowe wytyczne, ludzie pracujący w wymiarze sprawiedliwości – policjanci, prokuratorzy, sędziowie, adwokaci oraz radcy prawni – zostaną zobowiązani do uczestnictwa w szkoleniach, podczas których aktywiści LGBT będą wyrabiać w nich przeświadczenie, że „mową nienawiści” jest wszelka krytyka „postępowych” postulatów.
Osobne warsztaty i ćwiczenia trafią do szkół, aby wyćwiczyć w naszych dzieciach podobne przekonanie – że krytyka ideologii gender jest złem, które powinno być eliminowane ze społeczeństwa.
Równolegle zostanie stworzony szczelny system permanentnego śledzenia, zgłaszania, notyfikowania, upominania i pilnowania, by „niewłaściwe” wypowiedzi były skrupulatnie eliminowane, a ich autorzy karani i piętnowani jako „groźni przestępcy”. W orwellowskim świecie każda wypowiedź będzie mogła zostać uznana za „nienawistną”.
To, czym naprawdę jest walka z „mową nienawiści” ujawnił w wydanej przez Ordo Iuris książce „MOWA NIENAWIŚCI – koń trojański rewolucji kulturowej” mec. Rafał Dorosiński, członek Zarządu Instytutu Ordo Iuris. Autor przytacza liczne historie ofiar ideologicznej cenzury – w tym sprawę hiszpańskiego nauczyciela, który został zawieszony na 6 miesięcy za stwierdzenie, że istnieją tylko 2 płcie, co zostało uznane za „homofobię”.
Także w Hiszpanii ukarano stację telewizyjną, która zestawiła ujęcia z marszów LGBT z pytaniami: „Czy chcesz takiego właśnie społeczeństwa?”, „Duma… z czego?”. Na Islandii Sąd Najwyższy skazał mężczyznę, który skrytykował wprowadzenie w szkołach miasta Hafnarfjörður zajęć propagujących agendę LGBT. Na podstawie podobnych przepisów brytyjski polityk kandydujący do Parlamentu Europejskiego został aresztowany za krytyczny wobec islamu... cytat z Winstona Churchilla.
Rządowy projekt ustawy narusza prawo!
Prawnicy Ordo Iuris od samego początku uważnie obserwują i komentują trwające od ubiegłego roku prace nad rządowym projektem ustawy o „mowie nienawiści”. Gdy tylko projekt ustawy został upubliczniony, opublikowaliśmy jego analizę i skierowaliśmy do rządu formalną opinię, w której wskazaliśmy, że ze względu na liczne wady i godzenie w same fundamenty wolności, projekt powinien zostać odrzucony w pierwszym czytaniu.
Projekt przede wszystkim stanowi ogromne zagrożenie dla gwarantowanej konstytucyjnie wolności słowa, która ma zostać poświęcona w imię interesów lobby LGBT. Ponadto destabilizuje pojęcie płci, która ma być rozumiana w duchu genderowej Konwencji stambulskiej. W rezultacie za „mowę nienawiści” ze względu na „płeć” może zostać uznana krytyka dopuszczenia mężczyzn z zaburzeniami tożsamości płciowej do rywalizacji sportowej z kobietami albo do korzystania z damskich toalet. Co więcej, ustawa wbrew deklaracjom prowadzi do systemowej dyskryminacji obywateli nienależących do społeczności LGBT.
Wolność słowa jest podstawą wszystkich praw i wolności obywatelskich. Jeśli ją utracimy, nie będziemy mogli być pewni żadnej z pozostałych wolności. Będziemy zdani na łaskę i niełaskę lewicowych cenzorów, którzy tylko czekają na to, aby móc zamykać w więzieniach każdego, kto ma odwagę głośno mówić, że istnieją tylko dwie płcie. Obudzimy się w genderowym, totalitarnym koszmarze, z którego nie będzie ucieczki. Nie możemy na to pozwolić.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
Minister Barbara Nowacka planuje wdrożyć wulgarną edukację seksualną do naszych szkół już od września 2025 roku. Żadne dziecko i żadna rodzina nie uniknie konfrontacji z demoralizującym programem. Nawet edukacja domowa, szkoły katolickie, czy po prostu dobre szkoły – nie będą mogły uchylać się od mówienia uczniom podstawówek o „zachowaniach autoseksualnych”, rodzinach „z dwoma tatusiami”, możliwości dowolnego kształtowania swojej orientacji seksualnej czy ideologicznych konstrukcjach „cispłciowości” lub „transpłciowości”. W liceach nastolatkowie będą zgłębiać wiedzę o czynnikach wpływających na popęd seksualny (libido), o „różnych formach aktywności seksualnej” i „przynależności do grupy LGBTQ+”. Nowa szkoła ma zwalczać moralne i religijne wzorce, które uczniowie wynoszą z rodzinnych domów.
Trwa walka o bezpieczeństwo dzieci w szkole!
To oczywiste naruszenie prawa naturalnego, systemu praw człowieka i polskiej Konstytucji, które powierzają rodzicom – jako naturalnym wychowawcom – pierwszeństwo w decydowaniu o treściach przekazywanych ich dzieciom oraz wyłączne prawo do kierowania ich religijnym i etycznym wychowaniem.
Po pracach analitycznych i mobilizacji oporu społecznego, nadchodzi czas na bezpośredni apel do rodziców oraz wsparcie ich w odważnym stawieniu czoła złemu prawu. Nasz profesjonalny sprzeciw wobec seksedukacyjnego rozporządzenia rozpoczęliśmy od szerokich konsultacji z ekspertami – lekarzami, pedagogami oraz rodzicami. Efektem tych prac jest ponad stustronicowa analiza projektu rozporządzenia, którą przekazaliśmy oficjalnie Ministerstwu Edukacji Narodowej. Zachęceni przez nas Polacy złożyli w MEN tysiące własnych pism i zastrzeżeń do projektu.
Ale nie ograniczyliśmy się do analiz i opinii. Zainwestowaliśmy ogrom czasu i środków w nagłaśnianie sprawy wszelkimi możliwym sposobami – w internecie, w prasie, radiu i telewizji. Uruchomiliśmy internetową petycję do minister Nowackiej, pod którą podpisało się już ponad 43 000 Polaków.
Jeszcze przed publikacją projektu rozporządzenia, przygotowaliśmy i przekazaliśmy wraz z wielką Koalicją na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły (KROPS) list do Prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wezwaliśmy głowę państwa do „wyrażenia stanowczego sprzeciwu wobec niekonstytucyjnego, sprzecznego z naturalnymi prawami rodziców oraz niemoralnego rządowego projektu”.
Skalę sprzeciwu Polaków wobec genderowej „edukacji zdrowotnej” pokazała wielotysięczna manifestacja, którą zorganizowaliśmy 1 grudnia razem z szeregiem organizacji tworzących KROPS. Nasza demonstracja była transmitowana na żywo w TV TRWAM i Telewizji Republika. Relacje z pikiety wyemitowano w „Faktach” TVN, „Teleexpressie” i głównych serwisach informacyjnych TVP.
Ponad wszelką wątpliwość Barbara Nowacka usłyszała nasz sprzeciw, którego nie będzie mogła zignorować. Zapewne wśród ekspertów ministerstwa trwają obecnie gorące dyskusje na temat tego, co dalej zrobić.
Druga strona nie śpi. Promotorzy wulgarnej seksedukacji szykują kursy dla nauczycieli oraz programy i podręczniki do nowego przedmiotu. Dlatego na bieżąco monitorujemy działania rządzących i będziemy reagować na każde zagrożenie dla naszych dzieci.
Rodzice muszą powiedzieć zdecydowane „nie” wulgarnej seksedukacj!
Czas na powszechny i konkretny sprzeciw wobec deprawacji młodego pokolenia Polaków. Rodzice, dziadkowie oraz wszyscy, którym leży na sercu dobro polskich dzieci, powinni się do niego włączyć. Genderyści muszą zrozumieć, że demoralizacja i ideologiczna indoktrynacja w Polsce nie przejdą, gdyż nie pozwolą na to przede wszystkim rodzice zatroskani losem swoich dzieci.
Nasz sprzeciw musi dotrzeć nie tylko do ministerstwa i rządu, ale także do szkół, kuratoriów i wszystkich polityków.
W tym celu przygotowaliśmy broszurę „Edukacja seksualna kontra prawa rodziców”. To konkretne informacje i bardzo konkretne rady. Broszura zawiera najważniejsze informacje o prawach przysługujących rodzicom, o zagrożeniach związanych z wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu oraz konkretne wskazówki na temat tego, co można zrobić już dziś, by powstrzymać radykalne plany MEN.
Każdy może pobrać broszurę z naszej strony, wydrukować i przekazać znajomym. My z kolei będziemy ją rozpowszechniać na wszystkich spotkaniach z ekspertami Instytutu Ordo Iuris oraz Centrum Życia i Rodziny, które organizujemy kilka razy w miesiącu w całej Polsce oraz na wszelkich pikietach, manifestacjach i marszach.
Broszura zawiera linki i kody QR, prowadzące do:
– wzoru pisemnej petycji do Prezesa Rady Ministrów,
– wzoru pisemnej petycji do Rzecznika Praw Obywatelskich,
– wzoru sprzeciwu rodzicielskiego do złożenia u dyrektora szkoły,
– petycji on-line „Stop Seksualizacji Dzieci”,
– artykułu przedstawiającego „w pigułce” projekt edukacji seksualnej MEN,
– obszernej analizy eksperckiej całego projektu „edukacji zdrowotnej”,
Obrona niewinności naszych dzieci jest w naszych rękach!
Zachęcam wszystkich rodziców do wydrukowania tych dokumentów, podpisania ich i złożenia w szkole oraz wysłania do Kancelarii Premiera i Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
Sukces zainicjowanej akcji sprzeciwu rodziców zależy od jej masowości. Jeśli do szkół trafi wystarczająco dużo deklaracji sprzeciwu wobec genderowej edukacji, samorządy i szkoły będą naciskać na MEN.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że Ministerstwo Edukacji Narodowej już zostało zalane masą petycji wysyłanych przez rodziców w ramach konsultacji do podstawy programowej edukacji zdrowotnej, których wzory publikowaliśmy na naszej stronie internetowej. Czas zasypać petycjami Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz wystąpić o zdecydowaną interwencję do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Teraz kluczowe jest dotarcie do jak największej liczby obywateli – w tym rodziców. To od tego zależy, czy uchronimy miliony młodych Polaków przed demoralizacją.
Kolejnym krokiem, który już przygotowujemy na rok 2025 będzie wezwanie polskich rodziców do masowego obywatelskiego nieposłuszeństwa i odmowy uczestnictwa ich dzieci w niezgodnych z konstytucją lekcjach wulgarnej seksedukacji. To wielkie wyzwanie, bo będzie wymagało od naszych prawników wsparcia dla każdej rodziny, która spotka się z represjami ze strony systemu oświaty.
Zanim dojdzie do tej ostateczności, mam nadzieję, że nasza broszura i masowy protest otrzeźwią rządzących, uświadamiając im, że obudzili olbrzyma – polskie rodziny, gotowe walczyć o swoje dzieci.
Dlatego proszę wszystkich Rodaków o przekazanie naszej broszury rodzicom dzieci w wieku szkolnym, krewnym, przyjaciołom, kolegom, sąsiadom oraz osobom z parafii czy wspólnoty religijnej. Polacy muszą być świadomi rangi zagrożenia, z którym się mierzymy.
Znajdujemy się w środku wojny o polską edukację. Lewica nie ukrywa, że chce zniszczyć jej tożsamościowy, patriotyczny charakter, a w jego miejsce wprowadzić wulgarne, często wręcz perwersyjne treści. Jeśli radykałowie zwyciężą, młode pokolenie Polaków zostanie zdemoralizowane, co będziemy odczuwać przez lata. Nie możemy do tego dopuścić.
Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris
11.12.2024
O tragicznych konsekwencjach ignorowania przypadków ataków na chrześcijan i obrońców wartości mówimy od lat. Dzisiaj niestety znaleźliśmy się już w sytuacji, w której o zaostrzeniu prześladowań wobec chrześcijan nie mogę mówić w trybie przypuszczającym i w czasie przyszłym. Już dziś dochodzi bowiem do przypadków mordowania księży w Polsce! Już dziś kapłani mówią otwarcie, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Musimy pilnie zatrzymać tę falę nienawiści! Dziś to już sprawa każdego z nas. Nasza bierność to po prostu uderzenie także w nasze własne bezpieczeństwo.
Pierwsze zwycięstwo w sprawie Księdza Guza!
W sierpniu informowaliśmy szeroko o problemach ks. prof. Tadeusza Guza, który został oskarżony o „nawoływanie do nienawiści” i grozi mu kara nawet do trzech lat pozbawienia wolności. Ta sprawa pokazuje, że ataki na chrześcijan i kapłanów przybierają bardzo różne formy. To nie tylko przemoc, zwolnienia z pracy i zniewagi, ale także uderzenie w wolność słowa i wolność głoszenia prawdy.
Co ciekawe, w sprawie ks. prof. Guza oskarżyciele z Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’rith na celownik wzięli również… profesorów KUL, którzy jako członkowie uniwersyteckiej Komisji Dyscyplinarnej uznali, że Ksiądz Profesor „nikogo nie obraził i nie znieważył” przedstawiając wiedzę zdobytą w wyniku analiz naukowych w oparciu o dostępne materiały źródłowe. Za swoją uczciwość w ocenie wykładu kapłana… zostali oskarżeni o „pochwalanie nawoływania do nienawiści”.
Od razu przystąpiliśmy do obrony Księdza Profesora, wskazując jednocześnie na przesłanki niewinności profesorów KUL. W naszej ocenie, poza atakiem na wolność akademicką i wolność słowa, sprawa miała jednoznaczny cel – uderzenia w kapłana i Kościół oraz ponownego napiętnowania chrześcijan jako antysemitów, a Polski jako kraju nienawiści.
Teraz mamy w tej sprawie pierwszą dobrą wiadomość!
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie uznał, że oskarżenie jest oczywiście bezzasadne i umorzył sprawę – na razie wobec członków Komisji Dyscyplinarnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wniosek o podobne umorzenie wobec ks. prof. Guza zostanie rozpatrzony na kolejnych posiedzeniach sądu. To pierwsze zwycięstwo już dziś daje nam podstawę, aby żywić nadzieję na sprawiedliwe oczyszczenie kapłana z kuriozalnych zarzutów.
Brutalny mord na kapłanie
Ale uderzanie w wolność słowa duchownych to niestety tylko szczyt góry lodowej…
Archidiecezja Warmińska potwierdziła informacje o śmierci ks. Lecha Lachowicza – wieloletniego proboszcza parafii św. Brata Alberta w Szczytnie, który został brutalnie skatowany po niedzielnej Mszy świętej. 27-letni morderca wtargnął na teren plebanii i brutalnie pobił kapłana, uderzając go w głowę tasakiem. Napad przerwała gospodyni, która użyła gazu pieprzowego i wezwała pomoc do ciężko rannego duchownego. Ostatecznie jednak księdza nie udało się uratować…
Jeden z policjantów stwierdził, że przez całą swoją służbę nigdy nie spotkał się z takim bestialstwem. Nie będę tutaj przytaczał opisu rozległych obrażeń doznanych przez kapłana, jednak brzmią one jak cytaty z opisów mąk przeżywanych przez wielkich męczenników dawnych wieków. Czas, by polscy katolicy zrozumieli, że obecnie na świecie męczeńską śmierć ponoszą miliony chrześcijan. Jak widać, także w Polsce…
Skutecznie pomagamy ofiarom przemocy i nienawiści
Prawnicy Instytutu Ordo Iuris są zawsze gotowi do udzielenia bezpłatnej pomocy prawnej wszystkim duchownym i świeckim, padającym ofiarą przestępstw motywowanych nienawiścią. I osiągamy na tym polu sukcesy.
To dzięki naszemu zaangażowaniu, pod koniec listopada Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności lewicową aktywistkę Katarzynę A., znaną jako „Babcia Kasia”, która znieważyła, a także uderzała pięścią w brzuch i klatkę piersiową oraz… ugryzła wolontariusza pro-life na pikiecie obrońców życia.
Wcześniej doprowadziliśmy do skazania agresywnego mężczyzny, który zaatakował uczestników publicznego różańca w centrum Elbląga.
Przed sądem reprezentujemy siostrę zamordowanego franciszkanina z Siedlec, którego historia wstrząsnęła Polską trzy lata temu. Nasza systematyczna praca nad tą sprawą nieustannie trwa i w końcu doprowadzi do skazania zabójcy.
Konsekwentnie walczymy o ukaranie Adama D. „Nergala” – celebryty, który wielokrotnie bezkarnie znieważał wizerunki Jezusa i Maryi. W maju doprowadziliśmy do uznania jego winy przez gdański sąd rejonowy w sprawie obrazy uczuć religijnych przez prezentowanie filmiku z przybitą do sztucznych męskich genitaliów figurą Chrystusa.
Obronę chrześcijan realizujemy przez walkę z głośnym zarządzeniem Rafała Trzaskowskiego, które nakazywało usuwanie symboli religijnych ze ścian warszawskich urzędów i biurek urzędników. Chociaż dzisiaj Rafał Trzaskowski próbuje zaprzeczać treści zarządzenia, nie zostało ono jeszcze formalnie zmienione. Ujawniliśmy za to, że warszawskie władze zleciły odpłatnie napisanie tego aktu prawnego radykalnie lewicowej organizacji walczącej z wiarą. Skierowaliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury i przygotowaliśmy internetową petycję (pod którą podpisało się ponad 70 000 Polaków) oraz zorganizowaliśmy wysyłkę masowych skarg do ratusza.
Broniąc prześladowanych kapłanów, nie mogliśmy pominąć skandalicznego uwięzienia i traktowania ks. Michała Olszewskiego. Nasi prawnicy przekazali organom prowadzącym postępowanie interwencyjną opinię prawną, wyliczając naruszenia międzynarodowych gwarancji praw człowieka i standardów humanitarnych, których dopuszczono się wobec ks. Michała.
Pod koniec kwietnia złożyliśmy kolejny raport do Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, w którym wymieniliśmy 118 przestępstw motywowanych nienawiścią do chrześcijan, do których doszło w Polsce w samym tylko roku 2023.
Sąd po stronie przemocy. Skandaliczny wyrok w sprawie pro-lifera!
Wciąż musimy się jednak mierzyć z bagatelizowaniem narastającej fali nienawiści i przemocy wobec chrześcijan i obrońców wartości. W Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł skandaliczny wyrok w sprawie mężczyzny, który z całej siły uderzył ciężkim, metalowym łańcuchem w przednią szybę samochodu obrońców życia, w której znajdowało się dwóch wolontariuszy. Odłamki szkła wpadły do kabiny. Co więcej – napastnik uderzył jeszcze jednego z wolontariuszy w głowę, rozbijając mu łuk brwiowy.
Dzięki prawnikom Ordo Iuris, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa ukarał sprawcę grzywną w wysokości 1 000 zł i nakazał pokrycie strat w kwocie 660 zł oraz zapłatę kosztów procesowych. Kara była rażąco niska, jak na poważny zamach na człowieka, zniszczenie mienia i spowodowanie obrażeń. Dlatego złożyliśmy apelację, żądając surowszej kary.
Proszę sobie wyobrazić, że chociaż sprawca przyznał się do winy i był zadowolony z niskiego wymiaru kary w pierwszej instancji, sędzia Anna Bator-Ciesielska – członek Stowarzyszenia Iustitia, znana ze skazania posłów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego – zmieniła wyrok… na korzyść oskarżonego. Wymierzyła my jedynie karę nagany i obowiązek zapłaty za zbitą szybę.
Dlaczego? Otóż sędzia stwierdziła, że agresywny napastnik „miał powody”, by zaatakować wolontariuszy pro-life.
Maleńczuk chełpi się przestępstwem. Tak się kończy przyzwolenie dla przemocy
Raz jeszcze trzeba podkreślić, że podobna bezkarność sprawców ataków na chrześcijan czy wolontariuszy pro-life ośmiela ich naśladowców i stwarza poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich naszych rodzin. A podobnych procesów nasi prawnicy mają więcej – w tym między innymi ten, w którym dążymy do ukarania mężczyzny, który… złamał rękę wolontariuszowi pro-life!
W ustnych motywach wyroku, sąd stwierdził, że banery sprzeciwiające się aborcji farmakologicznej wywołują zgorszenie i są treściami „nieobyczajnymi”. Sędzia Anna Bator-Ciesielska przyznała, że zna wyroki w sprawach pro-liferów i wie, że w większości postępowania te kończą się umorzeniem lub uniewinnieniem działaczy pro-life, ale jej zdaniem „epatowanie” treściami pro-life było eskalacją zachowań społecznych i wywołało u sprawcy uczucia i emocje, które były, jej zdaniem, usprawiedliwione. Sędzia uznała także, że ze względów „słusznościowych” kosztami postępowania zostanie obciążony Skarb Państwa. Jej zdaniem, nadzwyczajne złagodzenie kary dla oskarżonego ma doprowadzić do deeskalacji rozbudzonych emocji społecznych.
W rzeczywistości taki wyrok prowadzi do wzrostu liczby przestępstw skierowanych wobec działaczy pro-life. Dobrze pokazuje to przykład Macieja Maleńczuka, który w mediach publicznych nawołuje do przemocy wobec obrońców życia.
To dzięki zaangażowaniu prawników Ordo Iuris, Maleńczuk został kilka lat temu skazany za napaść na wolontariusza pro-life. Niedawno w rozmowie z TVP INFO Maleńczuk chwalił się swoim czynem, szerząc przy tym kłamstwa na temat Instytutu Ordo Iuris. Z nieskrywaną dumą i uśmiechem na ustach opowiadał o tym, że od dawna planował pobicie wolontariusza, a przed zdarzeniem celowo wypił w pobliskiej bramie małą butelkę wódki, bo „jak wiadomo, osłabia to poszanowanie prawa i wzbudza ciemne siły”.
Nasi prawnicy złożyli już zawiadomienie do prokuratury, w którym wskazujemy, że we wspominanym wywiadzie Maleńczuk publicznie pochwalał popełnienie przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej oraz publicznie znieważał i pomawiał wielokrotnie prawników Instytutu Ordo Iuris.
Wspólnie brońmy ofiar przemocy. To także kwestia naszego bezpieczeństwa!
We wszystkich tych sprawach nie możemy odpuszczać. Musimy walczyć do końca, bo bezkarność sprawców przestępstw z nienawiści ośmiela ich naśladowców, a to prowadzi do prawdziwych tragedii.
Nikt nie zrobi tego za nas.
A nasz udział w tych postępowaniach jest absolutnie niezbędny. Bo jeśli my nie staniemy w obronie chrześcijan i obrońców wartości, atakowanych i prześladowanych ze względu na swoją wiarę i odważne stawanie po stronie życia, rodziny i wolności – wszyscy ci ludzie zostaną sami.
Jestem dumny, że dzięki systematycznemu rozwojowi naszego zespołu procesowego, który jest możliwy dzięki wsparciu tysięcy Przyjaciół i Darczyńców Ordo Iuris, możemy dziś dawać poczucie bezpieczeństwa ofiarom prześladowań i nienawiści.
Adw. Jerzy Kwaśniewski - prezes Instytutu Ordo Iuris
• Parlament Europejski będzie debatował nad projektem rekomendacji unijnej Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM).
• Dokument opracowany przez FEMM i przyjęty 4 grudnia (sprawozdawcą była Lina Gálvez), dotyczy rekomendacji dla Rady UE w kontekście priorytetów Unii na 69. sesję Komisji ds. Statusu Kobiet ONZ (CSW), która odbędzie się w marcu 2025 r.
• Komisja ds. Statusu Kobiet jest głównym organem ONZ odpowiedzialnym za kształtowanie regulacji dotyczących praw kobiet na świecie.
• Dokument rekomenduje wdrożenie programu ogólnego ochrony tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych, a także wzmocnienie implementacji Deklaracji Pekińskiej i Celów Zrównoważonego Rozwoju, promowanie równouprawnienia w zewnętrznych działaniach UE, m.in. poprzez integrację perspektywy płci w polityce klimatycznej i handlowej oraz wspieranie prawa kobiet do edukacji seksualnej, antykoncepcji oraz aborcji.
• Szczególną uwagę zwraca rekomendacja zapewnienia kobietom dostępu do usług w zakresie tzw. praw seksualnych i zdrowia reprodukcyjnego, w tym do „bezpiecznej i legalnej aborcji”.
• Realizacja tak sformułowanych rekomendacji może prowadzić do napięć między instytucjami UE a państwami członkowskimi, zwłaszcza tymi o tradycyjnych wartościach.
• Instytut Ordo Iuris przygotuje memorandum dla europosłów w tej sprawie.
Promowanie aborcji sprzeczne z międzynarodowymi dokumentami
KomisjaFEMM przygotowała projekt rekomendacji Parlamentu Europejskiego dla Rady UE w sprawie priorytetów Unii na 69. sesję Komisji ds. Statusu Kobiet ONZ (CSW). Dokument uwzględnia postulaty promujące równouprawnienie płci oraz ochronę praw kobiet w wymiarze globalnym, opierając się m.in. na Deklaracji Pekińskiej, Celach Zrównoważonego Rozwoju (SDG) i strategiach unijnych. Jednakże jednym z jego punktów jest zagwarantowanie dostępu do tzw. zdrowia reprodukcyjnego, w tym edukacji seksualnej i aborcji.
Rekomendacje zakładają odnowienie zaangażowania w Deklarację Pekińską z 1995 r. i jej cele, zwłaszcza w zakresie pełnej implementacji „praw kobiet”. Warto w tym miejscu przywołać, że Deklaracja Pekińska z 1995 r, na którą powołują się autorzy rekomendacji, w punkcie 106 p. k stanowi: „w świetle paragrafu 8.25 Programu Działania Międzynarodowej Konferencji w sprawie Ludności i Rozwoju, który stanowi: W żadnym przypadku aborcja nie powinna być promowana jako metoda planowania rodziny. Wzywa się wszystkie rządy oraz odpowiednie organizacje międzyrządowe i pozarządowe do wzmocnienia ich zaangażowania na rzecz zdrowia kobiet, do zajęcia się wpływem niebezpiecznej aborcji na zdrowie jako głównym problemem zdrowia publicznego oraz do ograniczenia uciekania się do aborcji poprzez rozszerzone i ulepszone usługi planowania rodziny. Zapobieganie niechcianym ciążom musi zawsze mieć najwyższy priorytet i należy podjąć wszelkie próby wyeliminowania potrzeby aborcji. Kobiety, które zaszły w niechcianą ciążę, powinny mieć łatwy dostęp do wiarygodnych informacji i poradnictwa opartego na współczuciu. Wszelkie środki lub zmiany związane z aborcją w ramach systemu opieki zdrowotnej mogą być określane wyłącznie na szczeblu krajowym lub lokalnym, zgodnie z krajowym procesem legislacyjnym (…)”. To pokazuje, że Deklaracja zdecydowanie nie promuje aborcji w ramach „zdrowia kobiet”, a wręcz przeciwnie.
Dokument FEMM postuluje, by Parlament Europejski miał znaczący udział w ustalaniu stanowiska UE na sesję Komisji ONZ, w tym poprzez konsultacje i informowanie. Zakłada wdrożenie podejścia uwzględniającego „perspektywę gender” w politykach handlowych, pomocowych i klimatycznych UE. Co więcej, rezolucja podkreśla potrzebę uwzględniania równości płci we wszystkich aspektach polityki UE (gender mainstreaming) oraz stosowania budżetowania uwzględniającego różnice płci (gender budgeting).
Obrońcy życia przeciwko prawom człowieka?
Komisja FEMM chce zwiększyć zaangażowanie w zwalczanie sprzeciwu wobec „postępu w zakresie praw kobiet”, wskazując na organizacje o tradycyjnych wartościach i określając je jako „rosnące ruchy przeciwko prawom człowieka”. Taka narracja w sposób nietolerancyjny i niesprawiedliwy piętnuje organizacje promujące ochronę życia i tradycyjne wartości jako „antyprawne”, mówiąc o „gwałtownym sprzeciwie” (backlash) wobec praw kobiet.
Rezolucja rekomenduje dostęp do edukacji seksualnej, antykoncepcji oraz legalnej i „bezpiecznej” aborcji dla wszystkich kobiet. Apel o tak otwartą ingerencję w kwestie bioetyczne narusza suwerenność państw członkowskich, w tym Polskę, gdzie ochrona życia od poczęcia jest konstytucyjnie gwarantowana.
Raport podkreśla konieczność wzmacniania narzędzi walki z przemocą wobec kobiet, zarówno w UE, jak i w krajach partnerskich. W rekomendacjach zaproponowano także uwzględnienie „perspektywy gender” w działaniach związanych z transformacją ekologiczną, wskazując na dysproporcjonalny wpływ zmian klimatycznych na kobiety. W dokumencie wskazano także, że UE ma wzywać pozostałe pięć państw członkowskich, które nadal nie ratyfikowały i nie wdrożyły Konwencji Stambulskiej, do uczynienia tego w jak najkrótszym czasie.
Ważna rola Komisji ds. Statusu Kobiet
Prawa człowieka, w tym prawa kobiet są kluczowym elementem międzynarodowego systemu prawnego. W ich kształtowaniu Komisja ds. Statusu Kobiet odgrywa rolę zasadniczą. Stąd rekomendacje przygotowane dla Rady UE powinny mieć na uwadze przede wszystkim dobro kobiet i ich zdrowie, jednocześnie nie pozostając w sprzeczności z międzynarodowym systemem praw człowieka.
Aborcja nie powinna być traktowana jako metoda planowania rodziny. Tym bardziej, że jako „prawo człowieka” nie pojawia się w żadnym wiążącym traktacie międzynarodowym. Jednocześnie prawo do życia jest uznawane w wielu aktach prawa międzynarodowego (Powszechna Deklaracja, art. 3; Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych, art. 6-1; Konwencja o Prawach Dziecka, preambuła, akapit 9; Konwencja o Prawach Dziecka, art. 6-1, 6-2; Międzynarodowa Konferencja na temat Ludności i Rozwoju, rozdział II, zasada 1; Madrycki Międzynarodowy Plan Działania na rzecz Starzenia się, art. 5). Ponadto, nie istnieje żaden wiążący międzynarodowy akt prawny, który w jakikolwiek sposób odnosiłby się do „praw seksualnych i reprodukcyjnych”.
Zgodnie z prawem międzynarodowym, aborcja nie powinna być promowana jako metoda planowania rodziny, co zostało uzgodnione w drodze szeregu aktów prawa międzynarodowego. Wśród nich wymienić można Międzynarodową Konferencja na temat Ludności i Rozwoju uchwaloną w Kairze w 1994 r. (punkt 8.25). W akcie uznano też, że rządy powinny podjąć odpowiednie kroki, aby pomóc kobietom uniknąć aborcji.
Powołując się na postanowienia konferencji kairskiej, w rezolucji (A/S-21/5/Add.1) Zgromadzenia Ogólnego ONZ powtórzono: „w żadnym wypadku aborcja nie powinna być promowana jako metoda planowania rodziny [...] Wszelkie środki lub zmiany związane z aborcją w ramach systemu opieki zdrowotnej mogą być określane wyłącznie na poziomie krajowym lub lokalnym zgodnie z krajowym procesem legislacyjnym [...]” (punkt 63-I).
Rok później, podczas IV Światowej Konferencji w sprawie Kobiet w Deklaracji Pekińskiej i Platformie Działania (A/CONF.177/20 Pekin, Chiny, 4-15 września 1995) stwierdzono, że „w żadnym przypadku aborcja nie powinna być promowana jako metoda planowania rodziny” (punkt 106-K).
Państwa muszą chronić rodzinę
Przepisy prawa międzynarodowego jednoznacznie wskazują na obowiązek państw w zakresie ochrony rodziny, macierzyństwa i dzietności. Wspieranie praw kobiet powinno odbywać się poprzez ochronę macierzyństwa, pomoc dla rodzin oraz eliminację przemocy wobec kobiet, a nie przez wprowadzanie sprzecznych z prawem praktyk przez organy do tego nieuprawione. Rekomendowane działania – obejmujące wsparcie finansowe, elastyczne formy zatrudnienia, kampanie edukacyjne oraz rozwój infrastruktury rodzinnej – stanowią realizację tych zobowiązań. Rodzina jest ostoją tradycji i kluczowym elementem społecznego dziedzictwa, którego ochrona powinna być priorytetem każdej polityki publicznej.
Zarówno Parlament Europejski jak i Rada Unii Europejskiej muszą reprezentować wszystkie państwa członkowskie w prowadzonej przez siebie polityce i przygotowywaniu ustawodawstwa. Dla części z nich, w tym Polski, której Konstytucja stoi na straży ochrony życia, promowanie rekomendacji o treści przygotowanej przez Komisję FEMM pozostawałaby w sprzeczności z gwarancjami konstytucyjnymi. Rekomendacja, by Rada UE promowała w Komisji ds. Statusu Kobiet „dostęp do bezpiecznej i legalnej” jest nieakceptowalne nie tylko z tego powodu, że nie ma konsensusu pomiędzy państwami członkowskimi w tej kwestii, ale także ze względu na to, że godzi to w zasadę subsydiarności UE, pozostawiającą kwestie zdrowia publicznego w kompetencjach krajowych. Z tego względu Parlament Europejski powinien odrzucić propozycję przygotowaną przez Komisję FEMM, do czego Instytut Ordo Iuris będzie zachęcał w przygotowanym na to posiedzenie memorandum dla europosłów.
Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
• Trzeci Komitet ONZ przyjął rezolucję w sprawie handlu kobietami i dziewczętami, która po raz pierwszy odnosi się do surogacji w kontekście handlu ludźmi, wskazując, że jest ona jedną z przyczyn zwiększających skalę tego procederu.
• Komitet jednocześnie zdecydowanie potępił handel ludźmi, zwłaszcza kobietami i dziećmi.
• Choć jest to godny uwagi krok, to w rezolucji odniesiono się jedynie do „eksploatacyjnej komercyjnej” surogacji.
• W dokumencie wezwano rządy do wprowadzania i wzmocnienia przepisów mających na celu zapobieganie i eliminację handlu ludźmi i, w tym w kontekście, surogacji oraz do przydzielania środków na zapewnienie dostępu do odpowiednich programów służących fizycznej, psychologicznej i społecznej rehabilitacji ofiar.
• Chociaż niektóre kraje miały wątpliwości co do roli Międzynarodowego Trybunału Karnego w walce z handlem ludźmi (spory o jego bezstronność), to jednak nikt nie zakwestionował uznania w tekście surogacji komercyjnej za czynnik, który sprzyja handlowi ludźmi.
• Delegacja Stolicy Apostolskiej po przyjęciu projektu rezolucji wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, jak ważne jest, że rezolucja określa „surogację komercyjną” jako czynnik zwiększający ryzyko handlu ludźmi, jednocześnie zaznaczając, że „surogacja zawsze wiąże się z interesami komercyjnymi i zawsze jest eksploatacyjna”.
Wezwanie do walki z handlem ludźmi
Punkt 16 rezolucji Trzeciego Komitetu stanowi, że „eksploatacyjna komercyjna surogacja” jest czynnikiem i przyczyną zwiększającą handel ludźmi i wzywa rządy do zwalczania jej przyczyn. Wśród wymienionych czynników znalazły się też m.in. ubóstwo, nierówności płci, przemoc wobec kobiet i dziewcząt oraz stałe zapotrzebowanie na usługi i produkty wynikające z handlu ludźmi.
Szczególnie istotne jest podkreślenie, że rezolucja wymienia „eksploatacyjną komercyjną surogację” jako jeden z czynników zwiększających ryzyko handlu ludźmi. To jednoznaczne uznanie surogacji jako praktyki, która przyczynia się do wykorzystywania kobiet i dzieci, stanowi przełomowy moment w globalnej walce z handlem ludźmi. Rezolucja ONZ wzywa rządy do podjęcia zdecydowanych działań w celu zwalczania handlu ludźmi. Obejmuje to zarówno wprowadzanie odpowiednich przepisów prawnych, jak i prowadzenie kampanii edukacyjnych oraz współpracę międzynarodową. Artykuł 16 rezolucji podkreśla, że handel ludźmi we wszystkich jego formach jest napędzany przez czynniki systemowe, takie jak ubóstwo, nierówności płci i negatywne normy społeczne. Te warunki tworzą środowisko, w którym kobiety są szczególnie podatne na wykorzystywanie.
Koncentrując się na „eksploatacyjnej” surogacji, rezolucja podkreśla, że handel ludźmi nie ogranicza się do tradycyjnych form, takich jak praca przymusowa czy prostytucja – istnieje również w praktykach znormalizowanych przez współczesne społeczeństwo. Stałe zapotrzebowanie na surogację, napędzane przez zamożne osoby i ułatwiane przez słabe lub nieistniejące przepisy prawne, podtrzymuje tę eksploatację. Rezolucja wzywa rządy do wprowadzania i wzmocnienia przepisów mających na celu zapobieganie i eliminację handlu ludźmi, w tym w kontekście surogacji.
Stanowiska państw
„Handel ludźmi utrudnia osiągnięcie równości płci i wzmocnienie pozycji kobiet i dziewcząt” – powiedział przedstawiciel Filipin, prezentując projekt. Tekst uznaje, że w sytuacjach konfliktów zbrojnych może dochodzić do handlu ludźmi w celu wykorzystywania seksualnego, pracy przymusowej, przymusowych małżeństw, nielegalnej adopcji dzieci oraz werbowania i wykorzystywania dzieci przez grupy zbrojne. Wezwał również państwa do rozważenia wyzwań związanych z nowymi metodami wykorzystywania ofiar, takimi jak wykorzystywanie mediów społecznościowych i platform internetowych, blockchain i sztucznej inteligencji (AI) przez przestępców.
W trakcie debaty nad projektem rezolucji pojawiły się różne stanowiska. Niektórzy delegaci wyrażali obawy dotyczące roli Międzynarodowego Trybunału Karnego, uważając go za instytucję nieuznawaną i spolaryzowaną politycznie. Podkreślali jego rzekomą niezdolność do prowadzenia niezależnego i bezstronnego wymiaru sprawiedliwości. Państwa, które nie są stronami Statutu Rzymskiego, sprzeciwiły się odniesieniom do Trybunału w rezolucji. Jednakże, inni delegaci zaprotestowali przeciwko próbom usunięcia odniesień do Trybunału, podkreślając, że jego rola w walce z przestępstwami międzynarodowymi jest istotna i że jego wzmianka w rezolucji jest uzasadniona. Zwrócili uwagę, że odniesienie do Trybunału było obecne w rezolucji od 2012 roku i stanowiło element konsensusu.
Delegacja Stolicy Apostolskiej podziękowała delegacji Filipin za przedstawienie rezolucji składając oświadczenie. Podkreślono, że „nieustanne odnawianie naszego zaangażowania w zapobieganie i zwalczanie plagi handlu kobietami i dziewczętami jest niezwykle ważne”. Stolica Apostolska przyjęła także z zadowoleniem, że tekst po raz pierwszy uznaje, że handel kobietami i dziewczętami może być dokonywany w celu pracy przymusowej, werbowania dzieci, prostytucji lub surogacji. Jednakże, w odniesieniu do tematu surogacji, delegacja podkreśliła swoje rozczarowanie, że w ostatecznej wersji tekstu utrzymano niepotrzebne zastrzeżenie „eksploatacyjnej komercyjnej surogacji”, podkreślając, że surogacja zawsze wiąże się z interesami komercyjnymi i zawsze jest eksploatacyjna.
Protokół z Palermo
Rezolucja jest przełomowym dokumentem ONZ, który wskazuje bezpośrednio, że surogacja jest czynnikiem zwiększającym handel ludźmi, ale wpisuje się w szereg innych dokumentów ONZ dotyczących tego tematu. Przykładem jest Protokół z Palermo, zgodnie z którym umowy o surogacji nasilają handel kobietami. Protokół ten definiuje handel ludźmi jako „rekrutowanie, transport, przenoszenie, przechowywanie lub przyjmowanie osób poprzez groźbę lub użycie siły, porwanie, oszustwo, wprowadzenie w błąd, nadużycie władzy lub sytuacji bezradności, nadanie lub otrzymanie płatności lub korzyści w celu uzyskania zgody na wykorzystanie innej osoby, a także wykorzystanie, które obejmuje, co najmniej, eksploatację seksualną innej osoby, pracę przymusową lub niewolnictwo”. Chociaż Protokół nie wspomina bezpośrednio o surogacji, wiele elementów umów o surogacji wpisuje się w tę definicję. Na przykład obietnica zapłaty za urodzenie dziecka może być interpretowana jako „otrzymanie płatności lub korzyści w celu uzyskania zgody na wykorzystanie innej osoby”.
Co pokazują badania?
Według badań ONZ, w 2020 r. na każde 10 ofiar handlu ludźmi wykrytych na całym świecie, cztery to dorosłe kobiety, a dwie to dziewczynki. 91% ofiar handlu ludźmi w celu wykorzystywania seksualnego to kobiety. Analiza spraw sądowych pokazuje, że ofiary płci żeńskiej są poddawane fizycznej lub skrajnej przemocy z rąk handlarzy ludźmi trzykrotnie częściej niż mężczyźni.
Z kolei, jak wynika z wynika z raportu „Global Surrogacy Market Size, Share, Growth Analysis, By Type, By Technology –Industry Forecast 2023 – 2030”, globalny rynek tzw. macierzyństwa zastępczego dynamicznie się rozwija wraz z rosnącymi wskaźnikami postępu w technologiach wspomaganego rozrodu, zmieniającymi się normami społecznymi, coraz powszechniejszymi problemami z niepłodnością i rosnącą akceptacją nietradycyjnych struktur rodzinnych. Rynek ten obejmuje szeroki zakres usług, w tym tzw. gestacyjne macierzyństwo zastępcze (z wykorzystaniem techniki in vitro), „tradycyjne” macierzyństwo zastępcze (w którym matka zastępcza jest dawczynią komórki jajowej), konsultacje prawne i medyczne, leczenie niepłodności i usługi wsparcia po zakończonej procedurze. Kluczowi gracze w tej branży to agencje macierzyństwa zastępczego, „kliniki płodności”, firmy prawnicze specjalizujące się w „prawie reprodukcyjnym” oraz pracownicy służby zdrowia.
Surogacja zawsze uderza w kobiety
Punkt 16 rezolucji ONZ stanowi istotny krok w walce z handlem ludźmi, w tym z surogacją. Włączenie „eksploatacyjnej komercyjnej surogacji” do rezolucji jest ważnym krokiem, ponieważ łączy surogację z szerszymi problemami handlu ludźmi, takimi jak praca przymusowa i prostytucja. To podkreśla potrzebę traktowania surogacji jako części kompleksowej strategii zwalczania handlu ludźmi. Jednakże uznanie za zagrożenie wyłącznie „komercyjnej” surogacji przeczy zdrowemu rozsądkowi. W „niekomercyjnym” macierzyństwie zastępczym kobiety przechodzą przez dokładnie ten sam proces, a jedynie dostają „mniej” w zamian, cierpiąc jednocześnie na porównywalny poziom krzywdy.
Zjawisko macierzyństwa zastępczego czy też surogacji nie zostało expressis verbis zakazane w traktatach międzynarodowych. Niemniej, w ramach międzynarodowego systemu ochrony praw człowieka ONZ, prawa dziecka zostały zagwarantowane w szeregu zarówno wiążących, jak i niewiążących dokumentów. Istotnym z punktu widzenia interpretacji postanowień konwencyjnych dokumentem (choć niewiążącym), jest Deklaracja praw dziecka z 1959 r., przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Na mocy zasady dziewiątej zdanie drugie, dziecko nie powinno być przedmiotem handlu w żadnej formie. Natomiast, zgodnie z zasadą szóstą, poza wyjątkowymi przypadkami, w pierwszych latach życia nie wolno oddzielać dziecka od matki.
Julia Książek – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris
Niemal bez echa przeszła sformułowana przez Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność zapowiedź poszukiwania „w sprawach obyczajowych kompromisu między myśleniem konserwatywnym a liberalnym”. Zasadnie zareagował redaktor naczelny Tysol.pl, który dosadnie wymienił postulaty lewicy, z którymi taki kompromis miałby być zawierany: zabijanie dzieci podejrzanych o Zespół Downa, obowiązkowa edukacja seksualna w szkołach, chemiczne i chirurgiczne kastrowanie nieletnich. Nie dziwi też wniosek naczelnego portalu Solidarności: „Polska potrzebuje rozwoju, a nie kompromisu obyczajowego”.
Jednak dominująca w reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego obojętność to zły znak dla polskiej polityki. Obrazuje, jak bardzo przywykliśmy do tego, że konformizm, dwójmyślenie i gotowość do taktycznej rezygnacji z pryncypiów biorą górę nad polityczną dojrzałością. Tę zaś cechuje przecież nie kurczowa żądza władzy za cenę własnych poglądów, lecz gotowość do przewodzenia wspólnocie politycznej w poszukiwaniu rozstrzygnięć obiektywnie słusznych, a do tego mocno zakorzenionych w narodowej tożsamości kulturowej i ustrojowej, Konstytucji i prawach człowieka.
Tak rozumiana polityka to wielkie wyzwanie. Gdy kilka lat temu gościliśmy w Instytucie Ordo Iuris Rocco Buttiglione, włoski polityk z estymą wspominał swego przyjaciela Helmuta Kohla, który zapytany o znaczenie sondaży dla męża stanu powiadał „to wiedza o tym, jak wielu rodaków trzeba przekonać do rozwiązań, w które wierzymy”. Prowadzenie polityki wedle obiektywnie rozpoznanej słuszności to też nic innego, jak podążanie za wytycznymi św. Jana Pawła II. Przestroga Ojca Świętego przed demokracją pozbawioną wartości, przekształcającą się w „jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” wybrzmiewa nieustannie w przemówieniach krajowych polityków. Najczęściej jednak bez zrozumienia.
Rewolucyjna lewica nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego
Tym bardziej niepokoi otwarta zapowiedź hipokryzji. Gotowości do „obyczajowego kompromisu” towarzyszy bowiem rytualne zapewnienie o tym, że „oczywiście my nie chcemy rezygnować z naszych poglądów”. Tymczasem sama niejasna kategoria „spraw obyczajowych” jako pozornie uznaniowych i subiektywnych, jest z gruntu fałszywa i stanowi krok w stronę wydania na pastwę rewolucyjnych radykałów kategorii w polityce i życiu najważniejszej – prawdy. Ponadto, doświadczenie uczy, że kompromisy o jakich tu mowa są niczym więcej, jak jednostronnymi ustępstwami z pozycji ochrony ludzkiej godności, obrony rodziny i wolności. Co więcej, raz oddanego pola niemal nigdy nie udaje się odzyskać, bowiem rewolucyjna lewica, która chętnie namawia na korzystne dla niej porozumienia, sama nigdy nie chodzi na kompromisy i nieustannie podważa fundamenty ładu społecznego.
W powszechnym odbiorze, poszukiwanie kompromisu wydaje się sensem polityki w demokratycznej republice. Rzecz w tym jednak, że przez lata polityka poszukiwała kompromisu jedynie w wąskim zakresie kwestii pozostających poza obszarem cywilizacyjnego, religijnego i kulturowego konsensusu, obejmującym zagadnienia kluczowe dla tożsamości wspólnoty. Gdy konsensus upada wskutek wzrostu rewolucyjnych ideologii, nie wolno zastępować go dowolnością i konstruktywizmem etycznym, lecz należy odwołać się do prawdy i na niej budować politykę. Każdy inny pomysł na politykę przyniesie jedynie agonię narodowej wspólnoty, pozbawionej obiektywnych fundamentów.
Zmarginalizować fałszerzy rzeczywistości
Od chwili, w której na demokratyczną scenę wkroczyli otwarci wrogowie nauki, rozumu i prawdy, postulujący zaprzężenie autorytetu państwa do urzeczywistnienia ich ideologii i utopii, wszelki kompromis z nimi staje się krokiem ku destrukcji. W takich okolicznościach zdrowe wspólnoty polityczne wchodzę w otwartą polemikę i marginalizują fałszerzy rzeczywistości zderzając ich z fundamentalnymi, poznawalnymi i zdefiniowanymi faktami.
Zanim bowiem można mówić o kompromisie, należy wypracować ściśle określony konsensus, oparty na poznawalnych i naukowo określonych przesłankach. W przeciwnym razie gotowi do pochopnych kompromisów politycy stają się, na oczach ufającego im racjonalnego elektoratu, wykonawcami i żyrantami polityki nieracjonalnej i destruktywnej. Końcem spirali kompromisów jest nie tylko ich polityczny upadek, ale także gospodarczy, społeczny i kulturowy uwiąd wspólnoty, po którym następuje osłabienie i upadek polityczny państwa. Kiedyś nie zrozumieli tego idący na kompromisy z nacjonalistyczną lewicą politycy konserwatywnego mainstreamu Republiki Weimarskiej. Współcześnie nie dostrzegły tego liczne formacje chrześcijańskiej demokracji w Europie, które dzisiaj zbierają owoce kompromisów z rewolucjonistami przeciwko rozumowi i naturze człowieka.
Tym bardziej trzeba przypomnieć współczesnym politykom, że kompromis nie jest możliwy tam, gdzie dotyczy weryfikowalnych danych i natury człowieka. W tych obszarach jedyną rolą polityka jest szerzenie i promowanie prawdy, każde bowiem inne rozwiązanie będzie rodzić konieczność mnożenia kolejnych regulacji i instrumentów przymusu. Jedno bowiem wykroczenie przeciwko prawdzie rodzi konsekwencje w wielu obszarach.
Łamanie praw gospodarki ma swoje konsekwencje – łamanie praw biologii również
Jest to najdobitniej widoczne w przypadku stosowania fałszywych instrumentów rynkowych, generujących niezamierzone konsekwencje wskutek nieubłaganych zasad rynku i wartości pieniądza. Raz zastosowana interwencja, wprowadzająca fałszywy impuls podażowy lub popytowy, generuje przewidywalne skutki, które w nieubłagany sposób będą towarzyszyć pierwszemu, zamierzonemu efektowi. Polityk, który to zignoruje, choćby i zapewnił „zeroprocentowy” kredyt dla młodych, nie uniknie kary w postaci lawinowego wzrostu cen mieszkań, gdy rynek będzie dostosowywał ceny do wzmożonego popytu. Aby temu zapobiec, pojawi się naturalna pokusa, by kolejnymi regulacjami zwiększyć podaż, czy to przez ograniczenie prawa do najmu mieszkań, czy to poprzez uruchomienie kontroli marży deweloperskiej lub obowiązek sprzedaży niezwłocznie po zakończeniu inwestycji. Te zaś ruchy wzbudzą kolejne fale niezamierzonych efektów. Im głębiej następować będzie interwencja w rynek, z tym liczniejszymi i poważniejszymi skutkami będzie musiał radzić sobie rząd. Tym większe ponosząc przy tym koszty regulacji, nadzoru i spadku rentowności sektora.
Ale w niemniejszym stopniu należy zastosować tę zasadę do łamania praw biologii. Rząd, który odrzuca istnienie dwóch płci musi przygotować się na konsekwencje odrzucenia prawdy. Najdrobniejsze z nich to zmiana funkcji aktów stanu cywilnego z pewnego źródła informacji o człowieku, w stronę poświadczenia indywidualnych preferencji tożsamościowych. Dalej następować będzie ograniczanie – w imię ochrony tychże subiektywnych preferencji – wolności słowa i ekspresji tych obywateli, którzy w biologiczną prawdę wciąż wierzą i chcą ją głosić. To zaś oznacza interwencję w wolność religii, przynajmniej tych, które wyrastają z realistycznego rozpoznania prawdy i fałszu poprzez odniesienie tych kategorii do poznawalnych i obiektywnych cech otaczającej nas rzeczywistości. Wreszcie, sama nauka musi uznać wówczas pierwszeństwo relatywizmu, co uderzy w samo serce teorii poznania, która leży u podstaw triumfu współczesnej nauki i technologii. Z drobnego, wydawałoby się, wykroczenia przeciwko prawdzie biologicznej, docieramy szybko do świata uniwersytetów wdrażających politykę DEI (Diversity, Equity & Inclusion – „różnorodność, równość/sprawiedliwość i włączenie/inkluzywność”), kładących nacisk na różnorodność i indywidualne identyfikacje, kosztem postępu i poznania. Skutki społeczne, gospodarcze, kulturowe jednej takiej interwencji mnożą się wraz z każdą taką regulacją i dostosowaniem, zagrażając ostatecznie państwu i całej kulturze upadkiem. Bo na końcu każdego takiego procesu pojawia się – po stronie gospodarczej – koszt, strata i bieda; zaś po stronie społecznej – konflikt, polaryzacja, opresja i rozkład politycznej wspólnoty.
Naruszenie jednej zasady pociąga za sobą konieczność naruszenia kolejnych – przykład aborcji
Nic chyba dziwnego, że te same prawidła dotyczą obrony życia. Naruszenie fundamentalnej i ogólnoludzkiej zasady, że ludzi się nie zabija, a w szczególności nie zabija się dzieci, musi spowodować tsunami konsekwencji. Tym bardziej, gdy rząd odmawia uznania skutków rozwoju nauki i wiedzy medycznej, obejmujących rozpoznanie, wcześniej jedynie domniemywanej bo trudnej do dostrzeżenia, pełni człowieczeństwa człowieka nienarodzonego. Począwszy od genetyki potwierdzającej w pełni zdefiniowane indywidualne i niepowtarzalne DNA, poprzez diagnostykę z USG ukazujące każdemu fizjonomię, odruchy, bicie serca, odczuwanie bólu dziecka, aż po medycynę, która pozwala na przeżycie coraz wcześniej narodzonego człowieka lub leczenie, w tym operowanie, nienarodzonego pacjenta. Zaprzeczenie człowieczeństwu dziecka nienarodzonego stało się w efekcie postępu nauki antynaukowym roszczeniem, na równi z gospodarczymi poglądami komunistów czy irracjonalnymi twierdzeniami genderystów. Skutkami politycznego przekreślenia, wbrew nauce (a także religii), równego statusu prawnego człowieka przed i po urodzeniu, jest zawalenie racjonalności całego systemu ochrony praw podstawowych. To o tym pisał Trybunał Konstytucyjny, gdy w 1997 roku wskazywał na niedopuszczalną, w świetle zasady państwa prawnego, arbitralność decydowania przez ustawodawcę o granicy ochrony życia człowieka w oderwaniu od granic wyznaczonych przez biologię – poczęcia i śmierci.
Prawo powinno służyć prawdzie, rolą polityka jest przekonywanie wspólnoty
Zadaniem polityka w tych obszarach, które poddają się poznaniu, jest wprowadzanie prawa służącego prawdzie. Dotyczy to tak prawdy określonej przez nauki ścisłe, jak i ustalonej przez zgłębienie wiedzy o ludzkiej naturze, w tym o charakterze danej wspólnoty politycznej, zwanym tożsamością narodową. Polityk musi być przy tym w pełni świadomy, że każda inna decyzja obróci się na niekorzyść wspólnoty.
Wtedy zaś, gdy prawda wskazuje na konieczność podjęcia decyzji trudnych i niepopularnych, rolą męża stanu a nawet zwykłego polityka nie jest ucieczka od prawdy i wybór kompromisowych rozwiązań szkodliwych, lecz roztropne przekonanie wspólnoty o konieczności podążania ku prawdzie. Jeśli demokracja zostanie wypłukana z przeświadczenia, że potraktowana po partnersku i poważnie wspólnota, po odpowiednio pogłębionym wyjaśnieniu zagadnienia, poprze decyzję opartą na prawdzie, to stanie się dyktaturą narracji i kłamstw, a w krótkiej perspektywie będzie skazana na porażkę wskutek wzbudzenia lawiny konsekwencji odrzucenia prawdy.
Wbrew przeświadczeniu panującemu w czasach post-polityki, rolą polityka nie jest bowiem ucieranie kompromisów i poszukiwanie „złotego środka”. Taka rola polityka to jedynie margines jego zadań, dotyczący tych niewielu kwestii wielkich oraz szeregu spraw drobnych, których uregulowanie mieści się w granicach wcześniej rozpoznanej prawdy i natury człowieka.
„Kompromisy” jako ucieczka od odpowiedzialności
W tym świetle postulat poszukiwania „kompromisów obyczajowych”, które obejmowałyby przecież sprawy jednoznacznie rozpoznane w przestrzeniach nauki i prawdy o człowieku to, po pierwsze, ucieczka od odpowiedzialności, ale przede wszystkim to tchórzliwe odsunięcie od siebie ciężaru władzy, której zadaniem nie jest szukanie rozwiązań łatwych, lecz korzystnych dla dobra wspólnego i całej wspólnoty politycznej.
Na koniec argument natury pragmatycznej. Konformiści do znudzenia posługują się definicją polityki jako sztuki osiągania celów możliwych do osiągnięcia w danych okolicznościach i czasie. Zazwyczaj przywołanie tej definicji ma uzasadniać rezygnację z pryncypiów i umożliwić zawarcie kolejnego z jednostronnych kompromisów z lewicą. Tymczasem prawidłowo odczytana zasada powinna prowadzić do wniosku o konieczności pełnej wierności prawdzie, bez możliwości czynienia ustępstw na rzecz fałszu, lecz ze wskazaniem na możliwość ustalania – stosownie do warunków i czasów – priorytetów racjonalnej polityki. Wybór priorytetów, z założeniem pełnego zabezpieczenia wcześniejszych zdobyczy, to polityka odpowiedzialności za wspólnotę i świadomości, że cel urzeczywistnienia racjonalnego prawa i obrony ludzkiej godności będzie wymagać czasu.
W rzeczywistości przeżartej przez konformizm i relatywizm, w której wartości fundamentalne, jak ludzka godność, wolność i rodzina, można nazwać „sprawą obyczajową”, polityk odwołujący się do racjonalności i dobra wspólnoty staje się mężem stanu. Dla narodu zawiedzionego bezideowością polityki, taka wierność prawdzie stanowi nową jakość. Gdy wielkie i wyzute z ideałów partie głównego nurtu nie są w stanie dostrzec tego procesu, szybko przekonują się, że polityka nie zna próżni.
Adw. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz kultury prawnej Ordo Iuris