Informujemy, że Pani/Pana dane osobowe są przetwarzane przez Fundację Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris z siedzibą w Warszawie przy ul. Zielnej 39, kod pocztowy 00-108 (administrator danych) w ramach utrzymywania stałego kontaktu z naszą Fundacją w związku z jej celami statutowymi, w szczególności poprzez informowanie o organizowanych akcjach społecznych. Podstawę prawną przetwarzania danych osobowych stanowi art. 6 ust. 1 lit. f rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (RODO).

Podanie danych jest dobrowolne, niemniej bez ich wskazania nie jest możliwa realizacja usługi newslettera. Informujemy, że przysługuje Pani/Panu prawo dostępu do treści swoich danych osobowych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, prawo do przenoszenia danych, prawo wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania, a także prawo do wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Korzystanie z newslettera jest bezterminowe. W każdej chwili przysługuje Pani/Panu prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania danych osobowych. W takim przypadku dane wprowadzone przez Pana/Panią w procesie rejestracji zostaną usunięte niezwłocznie po upływie okresu przedawnienia ewentualnych roszczeń i uprawnień przewidzianego w Kodeksie cywilnym.

Do Pani/Pana danych osobowych mogą mieć również dostęp podmioty świadczące na naszą rzecz usługi w szczególności hostingowe, informatyczne, drukarskie, wysyłkowe, płatnicze. prawnicze, księgowe, kadrowe.

Podane dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Jednak decyzje dotyczące indywidualnej osoby, związane z tym przetwarzaniem nie będą zautomatyzowane.

W razie jakichkolwiek żądań, pytań lub wątpliwości co do przetwarzania Pani/Pana danych osobowych prosimy o kontakt z wyznaczonym przez nas Inspektorem Ochrony Danych pisząc na adres siedziby Fundacji: ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa, z dopiskiem „Inspektor Ochrony Danych” lub na adres poczty elektronicznej [email protected]

Przejdź do treści
PL | EN
Facebook Twitter Youtube
Komentarze

Komentarze

Wolności obywatelskie

28.09.2023

Globaliści przyspieszają! Będziemy patrzeć im na ręce

W polskich mediach wiele mówiło się ostatnio o wystąpieniu Prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego, który wypowiadając się na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ zasugerował, że Polska… realizuje interesy Rosji. Jednak w Nowym Jorku stało się w tych dniach o wiele więcej…

Nowy wspaniały świat do 2030 roku? Utopia to zawsze terror i kontrola

Równo 8 lat temu – we wrześniu 2015 roku – przywódcy krajów członkowskich ONZ (a więc praktycznie wszystkich państw świata) podpisali dokument “Przekształcania naszego świata: Agenda na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju – 2030”, który zawierał 17 Celów Zrównoważonego Rozwoju i związanych z nimi 169 działań. W imieniu Polski deklarację podpisał Prezydent RP Andrzej Duda.

Teoretycznie, Agenda 2030 to sprawa zupełnie niekontrowersyjna – walka z głodem i ubóstwem, troska o nasze zdrowie i jakość życia, dobrą edukację, równość płci, czystą wodę, innowacyjny przemysł, pokój, sprawiedliwość i partnerstwo. Jej deklarowanym celem jest to, by „wszyscy mogli osiągnąć pełen potencjał i dobre samopoczucie fizyczne, psychiczne i emocjonalne”. Czyż to nie piękna wizja?

Niestety – jak to zwykle bywa – za utopijnymi hasłami o powszechnym szczęściu i dobrobycie kryją się w rzeczywistości radykalne ideologie. W ramach agendy 2030, światowi przywódcy deklarują między innymi wdrażanie Genderowej Edukacji Transformatywnej (GTE) najmłodszych, powszechnego dostępu do „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, w ramach którego lobbyści Planned Parenthood chcą dostarczać aborcję do każdego zakątka świata, a także cenzury i cyfrowej inwigilacji pod pozorem walki z dezinformacją i „mową nienawiści”.

Od początku alarmowaliśmy, że ta agenda to utopia, pod którą w rzeczywistości skrywa się atak na życie, rodzinę, nasze fundamentalne prawa i wolności oraz suwerenność rządów narodowych. Nikt nie chciał tego słuchać, bo przecież – jak można sprzeciwiać się tak szczytnym ideom?

Teraz po 8 latach przyszedł czas na recenzję tego, co udało się zrobić w ramach realizacji agendy. I skończyły się złudzenia. Dziś już widać wyraźnie, że mieliśmy rację.

Globaliści żądają pilnego przyspieszenia rewolucji

Szczyt w Nowym Jorku zwołano na półmetku wyznaczonego terminu realizacji Agendy 2030. Jednym z jego głównych celów była ocena postępu we wdrażaniu założonych celów. Punktem wyjścia rozmów był obszerny raport, który wykazał, że – uwzględniając obecne tempo zmian – do 2030 roku zrealizowanych zostanie jedynie 12% wszystkich wyznaczonych w 2015 roku celów.

W ramach przeglądu dotychczas podjętych działań stwierdzono jasno – rewolucja postępuje zbyt wolno. Świat nie poczynił wystarczających postępów, by uratować planetę i ludzi przed katastrofą. Dlatego trzeba zwiększyć ambicje, przejść do fazy przyspieszenia i „skierować świat z powrotem na właściwe tory, aby osiągnąć cele zrównoważonego rozwoju do 2030 r.”.

Dlatego już pierwszego dnia wrześniowego szczytu ONZ przywódcy całego świata potwierdzili przyspieszenie realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju, zapisanych w Agendzie 2030. Przyjęto bezprecedensową „Deklarację wzmacniania międzynarodowej koordynacji reagowania na pandemię”. Dyrektor Generalny WHO nazwał to wydarzenie „historycznym”, przedstawiciel Banku Światowego żądał wypełnienia przez państwa zobowiązań do powołania „funduszu pandemicznego”, a była premier Nowej Zelandii i obecna przedstawicielka ONZ ds. gotowości pandemicznej Helen Clark ostrzegała delegatów słowami „wirusy pandemiczne nie będą czekały, aż dyplomaci wypracują porozumienie”.

W tym samym duchu Sekretarz Generalny ONZ zażądał potwierdzenia niepokojącej wszystkich obrońców suwerenności „Platformy Zagrożenia”, czyli zupełnie nowego mechanizmu oddającego w ręce Sekretarza Generalnego prawo ogłaszania globalnego zagrożenia, zwoływania panelu ekspertów i formułowania światowych wytycznych. A to tylko jeden z postulatów forsowanej reformy ONZ, która - pod pozorem usprawnienia nieefektywnej organizacji – zmierza do wyposażenia ONZ w instrumenty głębszego globalnego zarządzania. Ich akceptacja byłaby katastrofą dla państw chroniących życie, rodziny i wolność swoich obywateli.

Mowa jest także o przyspieszeniu digitalizacji świata i wdrażania sztucznej inteligencji, która miałaby pomóc w uporaniu się z licznymi kryzysami globalnymi. Globaliści są zaniepokojeni tym, że w trakcie ostatniej pandemii, zabrakło globalnej „integralności informacji” w internecie. Zbyt dużo jest ich zdaniem w przestrzeni internetowej „dezinformacji na temat pandemii COVID-19”, „treści zaprzeczających zmianom klimatu” i „mowy nienawiści”. Dlatego trzeba opracować Kodeks postępowania Organizacji Narodów Zjednoczonych w zakresie integralności informacji na platformach cyfrowych, który przysłuży się do większej kontroli tego, co jest publikowane w mediach.

Należy także promować parytet płci na wszystkich szczeblach podejmowania decyzji w życiu politycznym i gospodarczym, przyspieszyć „włączenie ekonomiczne” kobiet, zlikwidować wszelkie dyskryminujące prawa i praktyki, podjąć działania na rzecz kształtowania równości genderowej i zapewnienia powszechnego dostępu do „zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego” – czyli aborcji i antykoncepcji.

Wiemy, jak ich zatrzymać

Niezwykłe przyspieszenie działań globalistów, promocja aborcji i edukacji seksualnej, uderzenie w rodzinę oraz budowa mechanizmów ograniczenia naszej wolności, zmuszają nas do pilnego poszerzenia aktywności Ordo Iuris na tym polu.

Dlatego, gdy lewicowi lobbyści rozmawiali na nowojorskim szczycie ONZ o planach globalnej rewolucji ideologicznej – kilka przecznic dalej trwało spotkanie, podczas którego powołaliśmy do istnienia Ordo Iuris International w USA. Dzięki temu możemy już teraz angażować polskich i światowych ekspertów w monitorowanie oraz oddziaływanie na prace Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nasze dotychczasowe doświadczenia w monitorowaniu ONZ z pewnego dystansu oraz z udziału w wybranych szczytach organizacji, będą doskonałym fundamentem rozwoju skutecznej pracy w samym sercu procesów globalizacyjnych.

To także przedsięwzięcie formacyjne, o strategicznym i dalekosiężnym celu. W przyszłym roku chcemy wysłać do Nowego Jorku pierwszych stażystów i ekspertów Ordo Iuris oraz studentów Collegium Intermarium. Dzięki wsparciu naszych Przyjaciół i Darczyńców oraz niezastąpionej amerykańskiej Polonii, będziemy mogli formować przyszłe polskie elity – asertywnie i bez kompleksów funkcjonujące w przestrzeni globalistycznych struktur ONZ.

Jeżeli w Nowym Jorku zabraknie Ordo Iuris, dalsze postępy narzucania nam radykalnych ideologii oraz budowania systemu globalnego zarządzania światem będą odbywać się po cichu – poza światłem reflektorów. Nikt nie zainterweniuje w kluczowym momencie.  A wtedy możemy się obudzić w świecie, w którym krajowy rząd będzie co najwyżej wykonawcą planów ustalanych przez „ekspertów”, nie ponoszących za swoje decyzje żadnej odpowiedzialności.

Wierzę, że wciąż nie jest za późno i wspólnie uratujemy naszą suwerenność.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

27.09.2023

Jak zachodzące przemiany kulturowe wpływają na ocenę moralną i przyzwolenie dla eutanazji w Polsce?

Problem eutanazji jeszcze nie jest szeroko dyskutowany w Polsce. Jest to jednak temat, którego rzetelne przedstawienie opinii publicznej jest szczególnie istotne, także z tego względu, iż wielokrotnie procedura uśmiercania pacjenta na jego prośbę mylona jest z zaprzestaniem uporczywej terapii. Niejednokrotnie również w przekazie medialnym opieka paliatywna, opierająca się na przeciwnych do eutanazji podstawach, przedstawiana jest w negatywnym świetle, podczas gdy uśmiercenie chorego na jego prośbę promuje się jako „dobrą śmierć”. Błędy te wynikają z braku rzetelnej debaty na powyższy temat.

 

Wpływ konsumpcjonizmu na postrzeganie świata

 

Niezależnie od stanu świadomości społeczeństwa co do różnic pomiędzy opieką paliatywną, zaprzestaniem uporczywej terapii oraz eutanazją, na podstawie badań Fundacji Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) z 2013 r. można stwierdzić, że Polacy generalnie orientują się czym jest eutanazja[1]. Wyniki sondaży CBOS wyraźnie pokazują również dokonujące się w naszym kraju zmiany kulturowe, mające istotny wpływ na sposób postrzegania eutanazji przez społeczeństwo.

 

Czasy współczesne, nazywane także jako „ponowoczesność”, charakteryzują się odrzuceniem porządku publicznego, określanego również mianem „ładu społecznego”[2]. Społeczeństwo wyraźnie jest w znacznie wyższym stopniu zatomizowane, co może łączyć się z większym egoizmem poszczególnych jednostek[3]. W konsekwencji można mówić również o konsumpcjonizmie jako cesze ponowoczesnych społeczeństw. Konsumpcjonizm objawia się niemalże na wszystkich płaszczyznach życia. Jest on szczególnie widoczny w religijności, gdy ludzie „wybierają” z danej religii wyłącznie niektóre, pasujące im elementy, odrzucając resztę jako niewygodne. Konsumpcjonizm widoczny jest także w relacjach społecznych, czego skutkiem jest zanikanie więzi, a podtrzymywanie jedynie takich relacji, które przynoszą korzyści. W ten sposób duża część społeczeństwa, odrzucając wartości religijne lub ich część oraz ograniczając utrzymywane relacje do tych mających przynieść korzyści, może postrzegać osoby ciężko chore, starsze i wymagające stałej opieki jako stanowiące wyłącznie obciążenie. Opisane, jedynie niektóre z dokonujących się przemian kulturowych, bezpośrednio prowadzą do istotnych zmian w sposobie postrzegania eutanazji.

 

Poziom społecznego przyzwolenia na eutanazję

 

Fundacja CBOS w latach 2005-2021 czterokrotnie przeprowadzała badania opinii publicznej, w których jedną z poruszanych kwestii była moralna ocena „skracania życia nieuleczalnie chorego na jego prośbę”[4]. Wyniki badań pokazały, że o ile odsetek respondentów niemających zdania na ten temat utrzymywał się na przestrzeni lat na poziomie od 21% do 25%, to w 2005 r. zaledwie 18% badanych uznało eutanazję za zjawisko moralnie pozytywne, podczas gdy w 2021 r. pozytywnych ocen było już niemal dwukrotnie więcej - aż 34%. Jednocześnie, o ile w trakcie badań przeprowadzonych po raz pierwszy, 60% uczestników oceniło to zjawisko negatywnie, to w 2021 r. było to już tylko 41% respondentów.

 

Opisane wyżej oceny moralne dotyczące skracania życia nieuleczalnie chorych przekładają się na społeczne przyzwolenie dla eutanazji. Badania CBOS w tym zakresie były przeprowadzane osiem razy od 1988 r. do 2012 r.[5]. Wynika z nich wyraźnie, że poparcie dla tego procederu istotnie wzrosło, z 30% w 1988 r. do 43% ogółu Polaków w 2012 r. Warto przy tym wspomnieć, że były również przeprowadzane badania z udziałem młodzieży i studentów. Z owych badań wynika, że młodzi Polacy znacznie chętniej popierają postulat uśmiercania chorych na ich prośbę niż osoby starsze. Dla przykładu, ogólnopolskie badanie z 2020 r. przeprowadzone przez Polski Pomiar Postaw i Wartości Instytutu Socjologii (PPPIW) Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na młodzieży akademickiej pokazało, że blisko co drugi student popiera eutanazję, przy czym wśród mieszkańców miejscowości zamieszkałych przez więcej niż 500 tys. mieszkańców odsetek ten wynosił aż 63,3%[6].

 

Z omówionych pokrótce wyników badań oceny moralnej i poparcia Polaków wobec eutanazji wynika, że zachodzące zmiany kulturowe mają znaczący wpływ na sposób postrzegania wartości ludzkiego życia przez społeczeństwo. Wydaje się zatem, że także w polskim społeczeństwie coraz powszechniejszy staje się, wyraźnie widoczny już w społeczeństwach Europy Zachodniej, niebezpieczny model oceny wartości ludzkiego życia przez pryzmat jego użyteczności. Zachodzące przemiany kulturowe skutkują większym przyzwoleniem zarówno moralnym, jak i poparciem dla procederu eliminacji jednostek „nieprzydatnych” społeczeństwu.  W tym kontekście jako szczególnie niebezpieczny rysuje się negatywny wpływ kultury utylitarnej na pokolenie ludzi młodych.

 

Pozostaje pytanie, jak przeciwdziałać opisanym wyżej, szkodliwym zmianom postaw społecznych wobec wartości każdego ludzkiego życia. Wydaje się, że pierwszym krokiem ku temu powinna być rzetelna merytoryczna debata przede wszystkim na temat możliwości współczesnej opieki paliatywnej i hospicyjnej, nastawionej na poprawę jakości życia pacjentów i szanującej ich godność. Zwiększenie świadomości społeczeństwa w tym zakresie mogłoby przełożyć się na spadek akceptacji dla eutanazji, często błędnie przedstawianej w kulturze masowej jako „rozwiązanie” dla osób nieuleczalnie chorych. Temu celowi służy opublikowany przez nas raport dotyczący zjawiska eutanazji.  

 

Jan Melon - analityk Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris

 
 
Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

26.09.2023

Głęboka ingerencja w funkcjonowanie Unii Europejskiej. Raport francusko-niemieckiej grupy eksperckiej

W ostatnich dniach ukazał się Raport francusko-niemieckiej grupy eksperckiej, mającej za zadanie przygotować propozycję reformy Unii Europejskiej. Publikacja zawiera szereg daleko idących propozycji, odnoszących się do obszarów takich jak rządy prawa, reforma instytucji unijnych czy pogłębienie oraz rozszerzenie integracji o nowe państwa. Wśród najważniejszych rekomendacji należy wymieć m.in. propozycje uczynienia mechanizmu warunkowości narzędziem sankcjonowania naruszeń praworządności oraz innych wartości UE, postulat zróżnicowania stopnia integracji europejskiej w oparciu o 4 grupy państw czy zmiany traktatów. Proponuje się także zmianę treści art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, stanowiącego o tzw. procedurze naruszeniowej. Według rekomendacji, należy uprościć wymogi potrzebne do wszczęcia omawianej procedury oraz wprowadzić automatyzm reakcji i sankcji na wspomniane naruszenia. W dodatku pojawia się postulat wprowadzenia poważnych zmian w zasadach działania unijnych instytucji, takich jak Parlament Europejski, Rada Unii Europejskiej i Komisja Europejska oraz ustanowienie nowych organów.

Sankcje za brak praworządności

Raport jest liczącym 60 stron efektem pracy francusko-niemieckiej grupy roboczej, powołanej przez niemiecką sekretarz stanu do spraw Europy, Anne Lührmann oraz jej francuskiego odpowiednika, sekretarz stanu do spraw europejskich, Laurence Boone. Zadaniem tego grona (złożonego z 12 ekspertów z obu państw) było przygotowanie Raportu, który zawiera rekomendacje dotyczące reformy Unii Europejskiej w kilku kluczowych obszarach, takich jak praworządność, reformy instytucjonalne czy proces reformowania, pogłębiania i rozszerzania UE. Zalecenia zawarte w raporcie mają za zadanie osiągnięcie trzech celów: zwiększenie zdolności UE do działania, przygotowanie UE do rozszerzenia oraz wzmocnienie praworządności i demokratycznej legitymacji UE. Tłem dla omawianego dokumentu są obecne problemy i niedoskonałości Unii Europejskiej oraz perspektywa akcesji nowych państw w najbliższych kilku latach.

Sam Raport[1] zawiera wiele daleko idących propozycji zmierzających do istotnej zmiany zasad funkcjonowania Unii Europejskiej w wielu różnych aspektach, takich jak rządy prawa, harmonizacja przepisów wyborczych państw członkowskich co do wyborów do Parlamentu Europejskiego, ograniczenia zasady jednomyślności w Radzie, reforma zasad działania Wieloletnich Ram Finansowych czy powołanie nowych organów nadzorczych.

Jak zaznaczają twórcy Raportu, „kraj, który nie szanuje praworządności ostatecznie nie może być częścią jednolitego rynku i nie może otrzymywać funduszy Unii Europejskiej”[2]. Dlatego też w omawianym dokumencie wysuwa się propozycję, ażeby mechanizm systemu warunkowości służącego ochronie budżetu Unii uczynić narzędziem, mającym na celu sankcjonowanie naruszeń praworządności i ogólnie rzecz biorąc, naruszeń innych wartości Unii zawartych w art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Chodzi więc o powiazanie wspomnianego mechanizmu z zasadą praworządności i przestrzeganiem unijnych wartości[3].  

Za dobry przykład, jak i protoplastę takiego rozwiązania, autorzy publikacji podają „Next Generation EU”, w Polsce znany szerzej pod nieformalną nazwą „Fundusz Odbudowy”. Co więcej, członkowie grupy idą dalej, rekomendując: „aby wszystkie przyszłe fundusze UE, zarówno w obrębie Wieloletnich Ram Finansowych, jak i poza nimi, były zaprojektowane w oparciu o podobny model warunkowości. Komisja powinna mieć prawo do wstrzymania zatwierdzenia funduszy UE (zamiast ich zawieszania), jeśli standardy praworządności nie zostaną spełnione”[4].

Dalsze propozycje obejmują zmianą treści art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, tak aby obniżyć wymogi co do wszczęcia przewidzianej tam procedury naruszeniowej, czyli procedury będącej reakcją na naruszenie przez państwo członkowskie UE zasad i wartości wyrażonych w art. 2 tego Traktatu. Proponuje się także wprowadzenie zasady automatycznej reakcji oraz automatycznych sankcji w przypadku poważnego i trwałego naruszenia lub nawet ryzyka naruszenia wartości UE przez państwo członkowskie. Automatyzm ten polegać ma na wprowadzeniu określonych ram czasowych, w których Rada Europejska oraz Rada Unii Europejskiej będą musiały zająć stanowisko po wszczęciu takiej procedury. Tego typu propozycja budzi daleko idące obawy ze względu na niejasne zdefiniowanie tego, czym tak na prawdę są „rządy prawa” czy „praworządność”, mogące prowadzić do arbitralności w omawianej materii.

Głębokie modyfikacje w unijnych instytucjach

W dalszej części Raportu pojawiają się postulaty dotyczące zmian zasad funkcjonowania najważniejszych instytucji UE, które uzasadniane są ich dotychczasowym stanem, skutkującym brakiem sprawności, zbyt dużą liczbą podmiotów czy też nadmierną złożonością. Co do Parlamentu Europejskiego, twórcy Raportu sugerują pozostanie przy obecnej liczbie 751 posłów a nawet jej zmniejszenie, także w przypadku akcesji nowych państw[5]. Pojawia się również postulat harmonizacji zasad przeprowadzania wyborów do tego organu. Podobne zmiany, w opinii ekspertów, muszą objąć Komisję Europejską, wraz z redukcją liczby jej członków, co jest odejściem od zasady, że każde państwo członkowskie posiada jednego komisarza[6].  Natomiast Rada Unii Europejskiej powinna ulec przeobrażeniu przede wszystkim co do zasad podejmowania decyzji. Proponuje się tutaj wprowadzenie głosowania w oparciu o większość kwalifikowaną w dodatkowych obszarach, jako generalną zasadę[7].

Za ciekawą propozycję należy uznać postulat utworzenia niezależnego i złożonego z ekspertów ogólnoeuropejskiego organu, mającego za zadanie nadzorować osoby pracujące w instytucjach unijnych[8]. Istotne zmiany mogłyby również nastąpić w sferze finansowej, gdzie proponuje się zwiększenie budżetu Unii Europejskiej stosownie do wzrostu PKB oraz wprowadzenie możliwości wspólnego zadłużania, w oparciu o doświadczenia „Next Generaton EU”[9].

Kolejne postulaty tyczą się możliwości rewizji unijnych Traktatów. W tym obszarze Raport zaleca przeprowadzenie reformy Unii Europejskiej w powiązaniu z akcesją nowych państw, wskazując jednocześnie różne ścieżki służące osiągnieciu tego celu[10]. Ważna jest także nowa formuła integracji europejskiej, która miałaby się opierać na różnych grupach państw, uszeregowanych w 4 odmiennych poziomach integracji. Pierwsza z nich „Wąskie Grono” (The Inner Circle) obejmowałaby najbardziej zintegrowane państwa UE, a więc te posiadające wspólną walutę (Euro) oraz będące członkami Układu z Schengen. Natomiast druga, czyli „Właściwa Unia Europejska” (The EU) miałby obejmować państwa uczestniczące w integracji, ale z pewnymi zastrzeżeniami. Trzecia grupa, w skład w której wchodziłyby państwa stowarzyszone byłaby jednocześnie pierwszą kategorią zewnętrzną a obejmowałaby państwa współpracujące, które wpłacałyby składki do UE oraz podlegały częściowej jurysdykcji Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Czwarta i ostatnia (The EPC) obejmowałaby państwa współpracujące z Unią Europejska w sprawach ważnych dla obu stron[11].

Należy zwrócić dużą uwagę na propozycje zawarte w tym dokumencie. Chociaż sam Raport nie został opracowany przez unijnych ekspertów czy organy Unii Europejskiej, to jego znaczenie jest bardzo duże, jako że przygotowano go na zlecenie dwóch największych i mających najwięcej do powiedzenia państw Unii Europejskiej. Duża część zawartych w nim propozycji, w przypadku ich przyjęcia, doprowadziłaby do istotnego ograniczenia suwerenności państw członkowskich. Należy mieć też na uwadze, iż znaczna część zawartych tam postulatów może być sprzeczna z Konstytucją.

Patryk Ignaszczak – analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris   

 
 
Czytaj Więcej
Wolności obywatelskie

21.09.2023

Sowieckie pomniki na śmietnik historii!

W niedzielę obchodziliśmy 84. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę, która stała się początkiem ciągu niezliczonych zbrodni. Przelano morze polskiej krwi. Tymczasem w Polsce wciąż stoją propagandowe pomniki, wyrażające wdzięczność wobec Armii Czerwonej za… „wyzwolenie” Polski.

Komunistyczne pomniki nadal straszą…

Nic dziwnego, że Polacy coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce i niszczą symbole komunistycznej opresji. Ku ich zaskoczeniu, polskie organy ścigania stają w obronie komunistycznych pomników, a patriotom przedstawiane są zarzuty karne. Nie mogąc pozwolić, aby Polacy byli karani za walkę z komunistyczną propagandą, prawnicy Ordo Iuris zapewniają im obronę. Od lat odnosimy w tych sprawach sukcesy.

W lipcu doprowadziliśmy do pozytywnego zakończenia sprawy Marka Wiosny, który w 2022 roku oblał czerwoną farbą dwa sowieckie obiekty propagandowe znajdujące się w Radomiu. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o znieważenie i uszkodzenie pomnika, a więc czyny zagrożone karą nawet 5 lat pozbawienia wolności. Dzięki naszej interwencji, Sąd Rejonowy w Radomiu umorzył postępowanie. Nadal jednak reprezentujemy przed sądem dwóch mężczyzn, którzy zdemontowali w Elblągu symbole sierpa i młota z tablicy upamiętniającej Armię Czerwoną. Najbliższa rozprawa zaplanowana jest na 9 października.

Polacy winni niemieckim zbrodniom?

Dbając o pamięć o polskich bohaterach II wojny światowej, konsekwentnie walczymy też z rozpowszechnianymi na zachodzie kłamstwami o rzekomej polskiej odpowiedzialności za zbrodnie hitlerowskich Niemiec. W ramach tych działań, pozwaliśmy brytyjski dziennik „Daily Mail”, który pisał o „polskim obozie śmierci” w Sobiborze, duńskie pismo „Berlingske” piszące, że polski rząd „pomagał nazistom” w eksterminacji Żydów oraz francuski portal „France Culture” za twierdzenia o „odpowiedzialności Polski za zbrodnie Trzeciej Rzeszy”.

Niestety tego typu fałszywą narrację uprawdopodabniają szkalujące Polaków wypowiedzi polskich polityków i – co gorsze – naukowców. Przeciwstawiając się temu, złożymy pozew przeciwko prof. Barbarze Engelking-Boni, która w wywiadzie dla TVN24 zasugerowała, że Polacy traktowali powstanie w Getcie Warszawskim jako… widowisko.

Walczymy z rosyjskimi fake newsami

Kłamstwa uderzające w dobre imię Polski nie dotyczą jednak tylko naszej historii. Ich jaskrawym przykładem jest wchodzący do kin film Agnieszki Holland „Zielona granica”, w którym polskich strażników granicznych i żołnierzy, którzy bronią naszej Ojczyzny i całej Unii Europejskiej przed hybrydową agresją ze strony Białorusi i Rosji, ukazano jako okrutników bez współczucia dla „biednych uchodźców”. Snuta przez Holland fałszywa narracja wpisuje się w uderzającą w Polskę propagandę Rosji i Białorusi.

Tymczasem prawda o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej jest całkowicie inna. Nasi eksperci jako pierwsi w Polsce przygotowali szereg analiz prawnych, które wykazywały, że całkowitą winę za kryzys na granicy ponosi strona białoruska, która sztucznie wygenerowała łańcuch migracyjny w celu wywarcia na Polsce i całej UE szantażu migracyjnego. Zareagowaliśmy także, gdy prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożyli w imieniu migrantów skargę przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Przygotowaliśmy analizę prawną, w której wykazaliśmy, że żaden wiążący akt prawa międzynarodowego nie nakłada na Polskę obowiązku przyjmowania na swoje terytorium osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę.

Obecnie pracujemy nad wzbogaceniem opublikowanej w sierpniu analizy poświęconej polityce migracyjnej UE o problematykę dotyczącą kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Przedstawione przez nas wnioski do polityki migracyjnej Polski i UE spotkały się z zainteresowaniem naszych partnerów na Węgrzech i w USA. Problem właściwej reakcji na masową i niekontrolowaną migrację łączy bowiem coraz więcej krajów.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej
Ochrona życia

20.09.2023

Studenckie organizacje pro-life blokowane. Kryzys wolności akademickiej w Niemczech?

Instytucja uniwersytetu to jeden z filarów kultury europejskiej. Stanowi miejsce otwartej dyskusji, argumentacji, dowodzenia twierdzeń. Tymczasem w ośrodkach akademickich nad Renem i Dunajem dochodzi do bulwersujących naruszeń wolności akademickiej, o podtekście ideologicznym.

Trudności obrońców życia na uniwersytetach

Studenci na niemieckojęzycznych uczelniach starają się od kilku lat włączać w życie akademickie perspektywę ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Ten fenomen jest widoczny także w innych krajach, a szczególnie w USA, gdzie na kampusach powołano przeszło tysiąc grup pro-life[1].

Siedem zrzeszeń studenckich z Niemiec i Austrii od 2020 r. albo napotykało trudności w działalności na swoich Alma Mater (w przypadku dwóch austriackich uczelni), albo powołanie grupy zostało im uniemożliwione (w przypadku aż pięciu niemieckich).

Najjaskrawsza sytuacja miała miejsce na Uniwersytecie w Ratyzbonie. Prośba o zarejestrowanie zrzeszenia pro-life została trzykrotnie pozostawiona bez odpowiedzi[2]. W październiku 2022 r. na ręce przedstawiciela samorządu studenckiego ds. „wolności i różnorodności opinii” przekazano blisko 20 tysięcy podpisów. Wezwano, aby uczelnia zgodziła się na powołanie grupy, respektując prawa studentów do zrzeszania się. Ten spektakularny gest spotkał się jednak z odmową.

ProLife Europe to organizacja, która od 2019 r. inspiruje i wspiera żaków w zakładaniu lokalnych, niezależnych grup na uniwersytetach, powstałych póki co głównie w krajach niemieckojęzycznych. Przewodnicząca organizacji Manuela Steiner stwierdza: „w żaden sposób nie naruszamy wytycznych rad uczelni czy wydziałów”. Deklaruje, że jej organizacja skupia się na komunikowaniu faktów naukowych, ryzyka związanego z aborcją i oferuje pomoc studentkom w ciąży. Podkreśla, że najważniejszy w misji ProLife Europe jest „otwarty, wolny od ocenienia drugiego człowieka dialog”[3].

Powyższe argumenty, w pełni wpisujące się w misję uniwersytetu, nie przekonują jednak niektórych niemieckich uczelni. Do powstania grup pro-life nie dopuszczono na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, Uniwersytecie w Wuppertalu, Uniwersytecie w Heidelbergu (najnowszy przypadek) oraz na wspomnianej uczelni w Ratyzbonie. Na Uniwersytecie w Augsburgu studenci czekają na prostą rejestrację od przeszło półtora roku. Na pięciu innych uczelniach za Odrą zrzeszenia mogą funkcjonować. Z kolei przejawem ograniczania wolności akademickiej w Austrii był m.in. zakaz rozmów nt. aborcji na Uniwersytecie Johannesa Keplera w Linzu.

Ideologizacja niemieckich uniwersytetów – studium przypadku

W Niemczech obowiązuje osobliwa konstrukcja prawno-etyczna. Przerwanie ciąży jest niezgodne z prawem, ale pod pewnymi warunkami nie jest ono karalne. Do 12. tygodnia kobieta może dokonać aborcji pod warunkiem m.in. odbycia wizyty w specjalnej poradni[4]. Co roku w Niemczech nie daje się przyjść na świat ok. 100 tys. dzieciom.

Najnowsze zakazy studenckiej działalności pro-life na niektórych niemieckich uniwersytetach nie wynikają z obowiązującego prawa. Chrześcijański portal idea.de dopytał przedstawicielkę rady studenckiej na Uniwersytecie w Ratyzbonie, dlaczego pomimo dostarczenia ok. 20 tys. podpisów, organ studencki nie dopuścił do rejestracji zrzeszenia pro-life, co później podtrzymały władze Uczelni[5]. Sabrina Thomas odpowiedziała, że posiadający autonomię uniwersytet kieruje się własnymi wytycznymi. Uznała ona przekaz, który upowszechnili studenci z Ratyzbony, za dyskryminujący kobiety.

Ponadto podzieliła się swoim zdaniem, że również organizacja ProLife Europe zbiera opinie jako podmiot dyskryminujący. Jako kolejną rację na rzecz dyskryminacji, nawiązała do polskiej Fundacji Pro Prawo do Życia, generalizując, że „ruch pro-life przedstawia osoby homoseksualne jako pedofilów” (co jest sprzeczne z faktami, vide komentarz Ordo Iuris dotyczący tej sprawy[6]).

Organizacja ProLife Europe odpowiadając na krytykę stwierdziła, że zamiar ochrony przez studentów życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, (czyli także płci żeńskiej), nie jest dyskryminacją, a grupy w Niemczech czy Austrii nie mogą brać odpowiedzialności za to, co czynią obrońcy życia w innych krajach[7].

Próba wyjaśnienia stanowiska przez niemieckie zreszenia pro-life nie zmieniła decyzji uczelni w Ratyzbonie. Taka postawa uniwersytetu godzi w wolność akademicką. Jednocześnie przywołane wyjaśnienie przedstawicielki rady studenckiej ma bardziej charakter opinii niż merytorycznej, godnej uniwersytetu odpowiedzi w kluczowym dla społeczeństwie temacie – szacunku dla życia ludzkiego, co zresztą potwierdza litera niemieckiego prawa. Warto przy okazji odnotować, że sytuacja ochrony życia w Polsce uzyskuje zainteresowanie zagranicznych mediów i przebija się do tamtejszej opinii publicznej. Jak widać, kolportowane informacje bywają niekiedy nierzetelne bądź stanowią manipulację.

Uczelnie wyższe są swoistym papierkiem lakmusowym zmian społecznych. Rewolucja cancel culture, czyli antykulturowa czystka osób o poglądach spoza dominującego nurtu, zdaje się szybko rozrastać w Niemczech. Bez wątpienia fakt, że na pięciu niemieckich uniwersytetach (w którym to gronie są elitarne uczelnie) ogranicza się wolność słowa i zrzeszania, aby móc argumentować na rzecz prawa do życia, napawa wielkim niepokojem. Należy mieć nadzieję, że wywieranie presji społecznej na niemieckojęzyczne uczelnie umożliwi podjęcie dialogu ze środowiskiem pro-life – dialogu na poziomie prawdziwie akademickim.

 

Jan Wudkowski – doktorant na UKSW, absolwent II edycji Akademii Ordo Iuris, pierwszy przewodniczący organizacji studenckiej ProLife Uniwersytet Łódzki (www.facebook.com/ProLifeLodz/).

 
Czytaj Więcej

Ważny sukces! Polska sprzeciwiła się radykałom

Unia Europejska od lat chce zmusić całą Afrykę i państwa globalnego południa do wprowadzenia aborcji, radykalnych postulatów ideologii gender i LGBT. Kilkadziesiąt uboższych od Europy krajów stanowi też ważną pulę głosów w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, gdzie UE od lat próbuje forsować wulgarną edukację seksualną i genderową indoktrynację najmłodszych oraz powszechny dostęp do aborcji, a także podważa pozycję rodziny i małżeństwa pod dyktando lobby LGBT. Wszystkie te cele miały być teraz osiągnięte dzięki nowej „umowie o partnerstwie” pomiędzy UE a Organizacją Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku.

Polska sprzeciwia się ideologicznej interpretacji umowy karaibskiej

Byliśmy o mały włos od całkowitej katastrofy. Rada UE zakończyła negocjacje umowy i zdecydowała się ją podpisać w imieniu całej UE. Od samego początku negocjacji zwracaliśmy polskiemu rządowi uwagę na zagrożenia związane z dokumentem, niemal całkowicie przemilczanym przez polskie media. Nasze działania przyniosły efekt. W złożonym przez polską delegację oficjalnym stanowisku możemy przeczytać, że umowa jest sprzeczna z traktatami unijnymi oraz Kartą Praw Podstawowych, zastępując traktatową zasadę „równości kobiet i mężczyzn” pozatraktatową koncepcją „równości genderowej”. W deklaracji Polska stwierdziła, że będzie interpretować niewystępujący w europejskich traktatach termin „gender” jako płeć biologiczną. W stanowisku jasno podkreślono też, że aborcja jest sprzeczna z najbardziej podstawowym prawem człowieka, jakim jest prawo do życia. Teraz śladem polskiego oświadczenia mogą pójść państwa globalnego południa.

To oczywiście tylko częściowe zwycięstwo. Ale w długiej perspektywie stanowi krok na drodze ku uwolnieniu Polski z dyktatu radykalnej lewicy sięgającej po prawo międzynarodowe. To bardzo ważny moment, który może się okazać przełomowy. Jeśli w podobnych sprawach będziemy milczeć – fałszywa wizja praw człowieka, zgodna z wolą aborcjonistów i genderystów, zostanie uznana za tzw. prawo zwyczajowe… wiążące także dla Polski.

Najwyższy czas na obronę małżeństwa przed ideologicznymi wyrokami ETPC

Teraz czas na kolejny krok o ogromnym znaczeniu. Pół roku temu Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że brak regulacji konkubinatów jednopłciowych w Rosji… łamie prawa człowieka. Kilka tygodni później podobny wyrok Trybunał wydał wobec Rumunii. Jeżeli zabraknie jasnego sprzeciwu polskiego rządu wobec wyroków wydawanych bez podstaw traktatowych – ta swoista pułapka niebawem zostanie domknięta.

Wkrótce niebezpieczne wyroki mogą zapaść w sprawach zainicjowanych przez polskich aktywistów LGBT. Jedynym skutecznym sposobem obrony jest wydanie deklaracji interpretacyjnych wyrażających sprzeciw Polski wobec ideologicznej interpretacji postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. 

Nasi eksperci opracowali wzór takiej deklaracji. Projekt jest w rękach urzędników MSZ. Doręczyliśmy im także naszą analizę, w której szeroko omawiamy proces wykorzystywania przez genderystów orzecznictwa organów Rady Europy, Unii Europejskiej oraz Organizacji Narodów Zjednoczonych do narzucania suwerennym krajom akceptacji ideologicznej agendy. Liczymy, że po wydaniu jednoznacznego stanowiska w sprawie „umowy o partnerstwie” UE i państw OACPS, Polska będzie teraz gotowa do wyrażenia sprzeciwu także wobec odgórnych prób implementacji w Polsce instytucjonalizacji związków homoseksualnych z prawem do adopcji dzieci.

Pokazujemy państwom globalnego południa, jak powiedzieć nie genderystom

Musimy również zawalczyć o jak najszerszy sprzeciw wobec genderowej ideologii na forum międzynarodowym. Jeśli pozostaniemy osamotnieni – prędzej czy później przegramy tę batalię. Dlatego eksperci Ordo Iuris pracują już nad specjalnym memorandum, w którym wskażemy państwom globalnego południa drogę oporu polegającą na przyjęciu deklaracji interpretacyjnych, w których – podobnie jak Polska – odetną się od ideologicznej interpretacji dokumentu.

Nasza szybka reakcja oraz skłonienie jak największej liczby państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku do oparcia się presji radykałów, którzy zdominowali UE, jest niezwykle ważna. Dlatego przygotowujemy specjalne memorandum dla 79 państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Precyzyjnie wyjaśniamy w nim, że "umowa o partnerstwie” będzie instrumentem nacisku, zastraszenia i ideologicznej neokolonizacji.

Reagujemy na ideologiczne inicjatywy w ONZ

Eksperci Instytutu nieustannie monitorują prace agend Organizacji Narodów Zjednoczonych, by reagować na podobne zagrożenia. Niedawno interweniowaliśmy, wspierając stanowisko Stolicy Apostolskiej w sprawie nowego projektu Traktatu o zbrodniach przeciwko ludzkości, z którego usunięto definicję płci biologicznej, aby zrobić miejsce dla genderowej koncepcji płci jako płynnego konstruktu kulturowego.  Zareagowaliśmy także, gdy polska delegacja przy ONZ nie przyłączyła się do koalicji państw sprzeciwiających się przyjęciu dwóch rezolucji, które uznawały aborcję za „prawo człowieka”. Dziś widać, że ten sprzeciw przynosi owoce.

Dlatego, aby jeszcze skuteczniej przeciwstawiać się genderystom na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych, pracujemy nad zwiększeniem obecności ekspertów na sesjach i szczytach ONZ w Nowym Jorku – tak, abyśmy mogli uczestniczyć na miejscu w kluczowych głosowaniach.

Ja sam będę w Nowym Jorku podczas najbliższego szczytu Celów Zrównoważonego Rozwoju, które zawierają w sobie założenia głębokich przekształceń społecznych, gospodarczych i kulturowych w duchu radykalnej lewicy – jakie mają zostać zrealizowane do roku 2030. Chociaż eksperci radykalnych organizacji lewicowych jak Planned Parenthood będą tam członkami delegacji rządowych państw zachodnich, to polskie przedstawicielstwo przy ONZ jak dotąd kategorycznie odmawia włączenia w swoją delegację ekspertów spoza resortowej listy… co oczywiście nas nie zniechęca, jednak pokazuje absurdalne trudności z jakimi zderzamy się w służbie najważniejszych wartości.

Jednocześnie cały czas pracujemy nad wzmocnieniem międzynarodowej koalicji obrońców wartości. W tym celu pod koniec września weźmiemy udział w Bratislava Conservative Summit, gdzie spotkają się konserwatyści z państw Grupy Wyszehradzkiej oraz politycy tych państw, chcący bronić życia, rodziny i małżeństwa. Zaś pod koniec września do Warszawy przyjadą organizacje członkowskie powołanego przez nas Sojuszu na rzecz Dobra Wspólnego (Alliance for the Common Good).

Jeśli w porę nie zatrzymamy ideologizacji praw człowieka i nie przywrócimy im ich prawdziwego znaczenia, radykałowie zwyciężą i zmuszą Polskę i inne kraje do przyjęcia swojej radykalnie ideologicznej agendy.

Opisane powyżej działania ekspertów Ordo Iuris to wciąż niewielki wycinek naszej szerokiej aktywności na forum międzynarodowym. Jeżeli jej zabraknie, to nie będzie komu konsekwentnie stawać w obronie życia, rodziny i wolności – poprzez mobilizowania naszego rządu i ujawnianie machinacji biurokratów i lobbystów w UE, ONZ, WHO i innych międzynarodowych organizacjach.

Adw. Jerzy Kwaśniewski – prezes Ordo Iuris

Czytaj Więcej